ojooooooj.... ni wiesz jak tak można ;p (choć i tak szybciej reagujesz odemnie ;P ja reaguje jak natęzenia miauknięć wzrasta do takiego że słychac je na całą kamienice :) )
Ooo, tu bym z Hokusem polemizowala! Otoz Lysa ma na glowie... nie, nie tylko siersc, ale calkiem duzo zwierzakow, nie moze wiec poswiecac calego swojego czasu jednemu siersciuchowi, bo pozostale czulyby sie mocno zaniedbane. Czy Hokusik mnie slyszy?
Myk znalazł sobie inny sposób ,na nasze zainteresowanie swoją osobą . On robi przecierkę , ostatnio pastwi się nad moją szafą szafa jest najlepsza ,bo ma pewność ,że zareaguję natychmiast ;)
Hokus traktuje łapę Rufiego ,tak jak Myk tą zabawkę co dostał od ciecie ,to znaczy praktykuje ocieractwo ;) Bardzo fajny komiks .Ba który Łysy jest wart swojego kota ;) :)))
Czajnika vel Diabła Wcielonego nikt chyba nie przeskoczy. Rano zwłaszcza. Wyspany, po śniadanku wymuszonym bladym świtem na personelu, dosłownie fruwa, nie biega. Dzisiejszy dzień zaczął od przewrócenia wystawionych drzwi, porządnie opartych o ścianę. Ciągle się boję, że zrobi sobie krzywdę. Nie przewidzę wszystkiego. Kuchenkę mam zabezpieczoną przemyślnym systemem patelni, blach i garnków, obudowa pralki zawiązana sznurkiem, dzisiaj będziemy konstruować kratkę do kominka, bo tam też wlazł. Musiałam pozamykać część domu (razem z kominkiem), bo nie jestem w stanie go upilnować. Pracować muszę!!!
Nie uwierzysz, bo ja też z trudem w to wierzę. Kratka w kominku została zamontowana. W pewnym momencie jakoś spokojnie się zrobiło, więc zaczynam szukać kota. Chodzę, wołam, do kątów zaglądam. Aż nagle! Wtem! Paczę i co ja paczę? Czajnik jest! W kominku, ale z drugiej strony kraty, od wewnątrz kominka! Nie paliło się, zaznaczam i mam nadzieję, że gdyby było gorąco, nie wlazłby tam. Jezu, możesz sobie wyobrazić? Z pół godziny nam zeszło, zanim odkryliśmy, którędy tam włazi. Taką szparą między kominkiem, a jego obudową. To są mroczne tajemnice starych domów. Nie dość, że obsesyjnie i kompulsywnie sprawdzam pralkę przed uruchomieniem, to jeszcze doszedł mi kominek! Teraz Czajnik siedzi w łazience, bo normalnie...
To myślę, że mogę ci się zwierzyć, siostro w biedzie, że Jajeczko vel Anjin San siedzi w pralni, zamknięty drzwiami z wyjętą klamką. :)) Uff, będzie można pospać. :)
Kotecek prześliczny, ale i tak Ruffi jak zawsze najukochańszy. no mogłabym chyba porwać Ci psa na miesiąc:P jest cudowny, ale przypomina mi też jak tęsknię za swoją psiną. lecę czytać starsze posty bo troszkę mnie nie było:) pozdrawiam serdecznie!
No tak, trzeba se personel ułożyć, bo jak to tak pięć razy powtarzać, no się nie godzi po prostu:) dobrze by też chyba było gdyby Łysa miała motorek w d...e, albo chociaż czarodziejski patyk co by powodował, że micha z suchym i mokrym byłaby zawsze pełna :) ło matko rozmaito ale poleciałem :) Rafał
A mój mąż się zgodził na dokocenie! :-D i lecę się pochwalić. Teraz muszę kotka znaleźć. Boję się bardzo i jestem szczęśliwa jednocześnie. O matko kochana!
ale ja z Warszawy jestem, wprawdzie wiem ze to nie przeszkoda ale i tu są kotki które potrzebują domu. Nie, nie wymarzyłam sobie kotka. Chciałabym zeby był mały i był kotem, ale to tylko dlatego ze wydaje mi się ze Guciowi będzie łatwiej zaakceptować braciszka. I tyle. Dwukot śliczny ale trzy koty to nie od razu :-) Dobrze myślę z tym małym i kotem? Czy moze małą kotkę będzie mu łatwiej polubic?
Jasne, że trzy to za dużo, ledwo wyprosiłaś kolejnego. :) Ja myślę, że Guciowi łatwiej będzie zaakceptować dziewczynkę. Z kocurkiem mogą zacząć rywalizować po pewnym czasie. Jest taka koteczka, która leży mi na sercu. Niezwykle umaszczona. Zdjęcia są kiepskie, ale ona śliczna, niezwykła. To jedna z tych kotów z Miękini, najmniejsza, najmłodsza. Jest tu: https://www.facebook.com/media/set/?set=a.656131794439254.1073741928.442879112431191&type=1
Oczywiście nie namawiam Cię, tylko pokazuję, bo a nóż widelec... ;)) Zazdroszczę ci wybierania, szukania, toż to sama radość :)
A ta Miękinia to gdzieś bardzo ode mnie daleko? Jutro zobaczę bo siedzę na telefonie, komputer mi potrzebny. Z wrażenia nie mogę spać :-) Muszę to jakoś rozplanować, urlop wziąć i w ogóle. Dziewczynka, mowisz? Byle nas polubiła, może być dziewczynka :-)
Zobacz spokojnie jutro, nic na siłę. Ty masz się zakochać, a nie ja, a ta mała mnei zachwyca. Nie ma takiej drugiej.:)
Miękinia jest daleko, pod Wrocławiem, ale od czego są usługi kociego transportu w postaci Agnieszki? Już kilka razy dowoziła koty do Warszawy. Ma wprawę. :)
:) Miłego dnia Łysa :)))
OdpowiedzUsuńsuper :)
OdpowiedzUsuńAch, ci faceci! :))))))
OdpowiedzUsuńTo jest wielkie utrapienie a najgorsze jest to że nie wiadomo co z tą Łysą zrobić.Miłego dnia.
OdpowiedzUsuńŁysa nie daj się! To jest szantaż emocjonalny.
OdpowiedzUsuńZdjęcia cudne.
ojooooooj.... ni wiesz jak tak można ;p (choć i tak szybciej reagujesz odemnie ;P ja reaguje jak natęzenia miauknięć wzrasta do takiego że słychac je na całą kamienice :) )
OdpowiedzUsuńRuficzek dobra rada:))))))
OdpowiedzUsuńSłodziaki,czarny to przewrotny diabełek ;) pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńOoo, tu bym z Hokusem polemizowala! Otoz Lysa ma na glowie... nie, nie tylko siersc, ale calkiem duzo zwierzakow, nie moze wiec poswiecac calego swojego czasu jednemu siersciuchowi, bo pozostale czulyby sie mocno zaniedbane.
OdpowiedzUsuńCzy Hokusik mnie slyszy?
Mały niewdzięcznik ;) Swoją drogą fajnie wygląda, jak tak tańcuje wokół łapki Rufiego :))
OdpowiedzUsuńHokus jak w reklamie L'Oreala - "jestem ciebie warta" ;-)))
OdpowiedzUsuńMyk znalazł sobie inny sposób ,na nasze zainteresowanie swoją osobą . On robi przecierkę , ostatnio pastwi się nad moją szafą szafa jest najlepsza ,bo ma pewność ,że zareaguję natychmiast ;)
OdpowiedzUsuńHokus traktuje łapę Rufiego ,tak jak Myk tą zabawkę co dostał od ciecie ,to znaczy praktykuje ocieractwo ;)
Bardzo fajny komiks .Ba który Łysy jest wart swojego kota ;)
:)))
jaki dyplomata:D
OdpowiedzUsuńUwoelbiam tu zaglądać każdego dnia :)))
OdpowiedzUsuńNo cóż, wiadomo kto dla Hokusa jest najważniejszy :)
OdpowiedzUsuńCzajnika vel Diabła Wcielonego nikt chyba nie przeskoczy. Rano zwłaszcza. Wyspany, po śniadanku wymuszonym bladym świtem na personelu, dosłownie fruwa, nie biega. Dzisiejszy dzień zaczął od przewrócenia wystawionych drzwi, porządnie opartych o ścianę. Ciągle się boję, że zrobi sobie krzywdę. Nie przewidzę wszystkiego. Kuchenkę mam zabezpieczoną przemyślnym systemem patelni, blach i garnków, obudowa pralki zawiązana sznurkiem, dzisiaj będziemy konstruować kratkę do kominka, bo tam też wlazł. Musiałam pozamykać część domu (razem z kominkiem), bo nie jestem w stanie go upilnować. Pracować muszę!!!
OdpowiedzUsuńUwielbiam opowieści o Czajniczku :)
UsuńNie uwierzysz, bo ja też z trudem w to wierzę. Kratka w kominku została zamontowana. W pewnym momencie jakoś spokojnie się zrobiło, więc zaczynam szukać kota. Chodzę, wołam, do kątów zaglądam. Aż nagle! Wtem! Paczę i co ja paczę? Czajnik jest! W kominku, ale z drugiej strony kraty, od wewnątrz kominka! Nie paliło się, zaznaczam i mam nadzieję, że gdyby było gorąco, nie wlazłby tam. Jezu, możesz sobie wyobrazić? Z pół godziny nam zeszło, zanim odkryliśmy, którędy tam włazi. Taką szparą między kominkiem, a jego obudową. To są mroczne tajemnice starych domów. Nie dość, że obsesyjnie i kompulsywnie sprawdzam pralkę przed uruchomieniem, to jeszcze doszedł mi kominek! Teraz Czajnik siedzi w łazience, bo normalnie...
UsuńTo myślę, że mogę ci się zwierzyć, siostro w biedzie, że Jajeczko vel Anjin San siedzi w pralni, zamknięty drzwiami z wyjętą klamką. :)) Uff, będzie można pospać. :)
UsuńBoscy są:)! U mnie taki widok psa z kotem nie dopomyślenia...Ruficzek ma pokłady spokoju i cierpliwości w sobie:)
OdpowiedzUsuńOj Anka, Anka...
OdpowiedzUsuńOstatnie zdjęcie rozczulające niezwykle:)
Kotecek prześliczny, ale i tak Ruffi jak zawsze najukochańszy. no mogłabym chyba porwać Ci psa na miesiąc:P jest cudowny, ale przypomina mi też jak tęsknię za swoją psiną. lecę czytać starsze posty bo troszkę mnie nie było:) pozdrawiam serdecznie!
OdpowiedzUsuńUwielbiam Twoje kot-miksy:)
OdpowiedzUsuńEch, ciężkie życie Hokusa Psikusa :-)
OdpowiedzUsuńOj Łysa :))) popraw się :)
OdpowiedzUsuńKtoś im też zabrał kocyk, pewnie Łysa, ale wiadomo jaka Ona jest;-)
OdpowiedzUsuńPopraw się, popraw!!!
Bo się na dobre rozpanoszyło to jaśniepaństwo:-))).
OdpowiedzUsuńNo tak, trzeba se personel ułożyć, bo jak to tak pięć razy powtarzać, no się nie godzi po prostu:) dobrze by też chyba było gdyby Łysa miała motorek w d...e, albo chociaż czarodziejski patyk co by powodował, że micha z suchym i mokrym byłaby zawsze pełna :)
OdpowiedzUsuńło matko rozmaito ale poleciałem :)
Rafał
no to Rufi pocieszył Hokusa!:)))
OdpowiedzUsuńTy, Lysa, Ty cos zaniedbujesz swoich VIPow, kurna....
OdpowiedzUsuńŁojezu..strach po myśleć co o mnie koty mówią miedzy sobą i z psami...;)
OdpowiedzUsuńCoś mi się zdaje, że ktoś strasznie rozpuścił te futra ;)
OdpowiedzUsuńAle git!
OdpowiedzUsuńCudne! :)
OdpowiedzUsuń... za to ja, Hoki, ja jestem! Auuuuu! I miewam swój własny kocyk, na którym cię chętnie podejmę.
OdpowiedzUsuńBuzi! :)
toż to, kurnaolek, do pana policjanta niepodobne! żeby kot prowokował psa do takiego gadania!
OdpowiedzUsuńDobrze, ze ja mam tylko pieska i nie ma z kim porozmawiać i poskarżyć się :)
OdpowiedzUsuńurocza jest ta historyjka ;))
OdpowiedzUsuńHokusik słodki diabełek :0
pozdrawiamy z Nitką :)
Łysa, no nie utrapiaj kota!
OdpowiedzUsuńA mój mąż się zgodził na dokocenie! :-D i lecę się pochwalić. Teraz muszę kotka znaleźć. Boję się bardzo i jestem szczęśliwa jednocześnie. O matko kochana!
OdpowiedzUsuńSuper, cieszę się z Tobą! :) Szukasz kotki czy kotka? Wymarzyłaś sobie jakąś maść?
Usuń:)))
Ewa, Anka ma pełno kotków, nawet ma dwukota na stanie! Co będziesz latać gdzieś!?
Usuńale ja z Warszawy jestem, wprawdzie wiem ze to nie przeszkoda ale i tu są kotki które potrzebują domu. Nie, nie wymarzyłam sobie kotka. Chciałabym zeby był mały i był kotem, ale to tylko dlatego ze wydaje mi się ze Guciowi będzie łatwiej zaakceptować braciszka. I tyle. Dwukot śliczny ale trzy koty to nie od razu :-) Dobrze myślę z tym małym i kotem? Czy moze małą kotkę będzie mu łatwiej polubic?
UsuńJasne, że trzy to za dużo, ledwo wyprosiłaś kolejnego. :)
UsuńJa myślę, że Guciowi łatwiej będzie zaakceptować dziewczynkę. Z kocurkiem mogą zacząć rywalizować po pewnym czasie.
Jest taka koteczka, która leży mi na sercu. Niezwykle umaszczona. Zdjęcia są kiepskie, ale ona śliczna, niezwykła. To jedna z tych kotów z Miękini, najmniejsza, najmłodsza. Jest tu:
https://www.facebook.com/media/set/?set=a.656131794439254.1073741928.442879112431191&type=1
Oczywiście nie namawiam Cię, tylko pokazuję, bo a nóż widelec... ;))
Zazdroszczę ci wybierania, szukania, toż to sama radość :)
A ta Miękinia to gdzieś bardzo ode mnie daleko? Jutro zobaczę bo siedzę na telefonie, komputer mi potrzebny. Z wrażenia nie mogę spać :-) Muszę to jakoś rozplanować, urlop wziąć i w ogóle. Dziewczynka, mowisz? Byle nas polubiła, może być dziewczynka :-)
OdpowiedzUsuńZobacz spokojnie jutro, nic na siłę. Ty masz się zakochać, a nie ja, a ta mała mnei zachwyca. Nie ma takiej drugiej.:)
UsuńMiękinia jest daleko, pod Wrocławiem, ale od czego są usługi kociego transportu w postaci Agnieszki? Już kilka razy dowoziła koty do Warszawy. Ma wprawę. :)
http://zamoimidrzwiami.blogspot.com/2014/01/kottrans-usugi-transportu-kociego.html
Dobranoc :)
:-)))
OdpowiedzUsuń