Skąd te tłumy, czyżby tytuł był chwytliwy? :)
Dziś u mnie pudelkowe klimaty. Obmawiamy koleżankę, będzie się działo!
Viki odwiedziła mnie na początku roku. Choć Ona często bywa we Wrocławiu, potrzebowałyśmy 2 lat, żeby się spotkać. Tak to się właśnie zazwyczaj w życiu plecie...
Viki odwiedziła mnie w moim domu, i wiecie co?
Znam całą prawdę o Viki!
Myślicie, że to fariatka, trzpiotka i śmieszka?
Otóż nie!
Posłuchajcie.
Oczywiście jak najbardziej dostałam prezent powitalny.
Mela (Andżelinka) miała na niego wielką chrapkę.
W środku był liścik do... Cipiptaszka i przyszły kompan
jego wędrówek w poszukiwaniu maleńkiego postumenciku - kotek Teodor.
No nie wiem! Może i kiedyś Teodor będzie chodził z Cipi,
ala na razie wzięłam i wskoczyłam w jego postać,
bo ktoś fotogeniczny w końcu musi pozować do zdjęć!
Na szczęście kotek przyszedł z koleżanką (dziwnym
trafem niezwykle podobną do wyżła fryzjerskiego) Lulką.
i tak to Viki zyskała swoje alter ego!
Czary, panie, czary!
I podczas gdy spokojnie witałyśmy się z Vikusią:
- cześć Vikusia - jak miło Cię widzieć - cmok, cmok
- cześć GosiAnka - w końcu - jak fajnie - cmok, cmok,
na stole zmaterializował się ktoś jeszcze!
Od razu poznałyśmy kto to - w końcu nie z nami te numery!
Ta kolorowa kita zdradziła Aluchę (Hela jako żywa),
a ta zdziwiona mina to na pewno Jolka. Czy Majtek nie ma takiej miny?!
A jak nam zazdroszczą! Tak, tak, już samo to wskazuje, że to one!
Jolka i Alka nadal pytlowały jęzorami, a my z Viki spoko, luz, karmienie kotów!
O, proszszsz:
Mówiłam, że pytlują?
Proszszsz:
No to my z Viki na kafkę!
Może tu będziemy miały trochę intymności...
A gdzie tam!
Te dwie, wciąż trzymając się razem, szepczą sobie do uszka jakieś plotki.
Podsłuchałam, że mówią coś w rodzaju:
my też tu jesteśmy, my też!
Kafusia i tiramisu (z przepisu Pantery) smakowały nam wyśmienicie. Widać, prawda?
Niestety pewne koleżanki nie zostały poczęstowane, ale myślę,
że istnieje szansa, że najadły się oczami, co? :)
Historia opowiadana mi przez Viki tak mnie wciągnęła, że nie zauważyłam upływu czasu,
tymczasem Rufi usłyszał, że ktoś się zbliża do drzwi.
Oho! To pewnie znowu dostawa kolejnych kotów - pomyślał zrezygnowany.
Miał rację!
To Najlepsza Łapaczka Kotów na świecie - Kasia przybyła z wykonaną misją
"dostarczyć za jej drzwi dwa rude, wykonać niezwłocznie".
Klatki, przy pomocy mojego gościa, zostały wniesione na strych - do kociego pokoju,
Nowi podopieczni próbowali natychmiast uciec przez okno,
a my spróbowałyśmy wciągnąć Aluchę i Jolę do naszego kręgu.
- Chodźcież tu, no chodźcież! Nie stójta tak osobno, zapraszamy!
Napiszemy razem karteczki do koleżanek...
Wszystko na nic!
Te dwie znowu przytulone do siebie plotkowały o nas w najlepsze!
Psippsipispsiii i psipsipsipsiiiii...
Że niby co? Że zazdrosne?
Hmm, w sumie nie dziwię się, hi, hi. :)))
Fajnie nam było razem z Viki.
No i gdzie ta cała prawda o Viki? Proszsz:
Viki to mądra, spokojna, opanowana dziewczyna. Miła, ładna, szczupła, elokwentna, inteligentna, pomocna (targała klatkę z Julciem w spódnicy i butach na obcasie na strych) i taktowna. Bardzo lubię Viki.
A Wy? Wy zazdrośćcie! :)
Wiem, wiem i juz za Nia tesknie. To osoba, ktora sprawia wrazenie, ze zna sie Ja od urodzenia, prawda? Nie ma barier, zwykle obecnych przy pierwszym spotkaniu.
OdpowiedzUsuńTrzeba bylo J. i A. od razu na tiramisu zaprosic, nie fochalyby sie i nie szeptaly. Ja tam je rozumiem, tez bym sie czula urazona/obrazona i na marginesa wyrzucona. :)))
Sliczniaste te figurki, to z kamieni zrobione?
Buziaki :***
O, widzisz, Pantero, mądrze gadasz. Tiramisu i kafki w TAKIM towarzystwie żal, ale na otarcie łez mamy chociaż dobre miejsca na pudlu. ;)
UsuńTylko Aluchy brakuje.
Aluchaaa! :)
Jestem! :D Usłyszałam Twe wołanie ;)))
UsuńKilka dni temu zastanawiałam się kiedy będzie relacja z tej wizyty. :) A tu proszę, jest. I to jaka fajna. :))
A muszę przyznać, że na początku stycznia czułam się jakaś taka nieobecna... A teraz wszystko jasne! Byłam obecna we Wrocławiu. ;)))
Buziaki dziewczęta :*
HA!
UsuńPudel już zajęty!
Alucha, rzeczywiście przez kilka dni byłaś we Vroclove:)
Razem z Jolkom:)
Panterko, te figurki są z Jarmarku Świątecznego organizowanego na wrocławskim Rynku
wykonane z ceramiki
UsuńPantero, dawaj przepis. :)))
Usuńalucha, kliknij w link, Ania dała taką możliwość
UsuńPrzepis jest od linkiem, Alusiu. Już Anka o to zadbała. :)
UsuńBoszzzzz... jaka sierota ze mnie! A coś mi się kojarzyło, że Anka kiedyś pisała o tym tiramisu. A raczej niedawno, a nie kiedyś. A to rok temu było!
UsuńAlucha, i Ty taka, że tak powiem stara blogerka przeoczyłaś link! No skandal po prostu! Jaki Ty przykład dajesz młodzieży blogowej!
UsuńFigurki są śliczne, Pantero i jak znajdę Cipiptaszka, co mi się gdzieś dziad ukrył to będzie się działo. :)
UsuńWstyd mi! :(
UsuńEee tam, Alucha, fstyt to... wiesz co. Lec z tym tiramisu i nie zapomnij sie pochwalic. :)
Usuńdobry pomysł, bo ten żołnierski chleb już bardzo zczerstwiał na aluchowym blogu:P
Usuńspaduuufa :PPP
Usuńw weekend będzie kurturnie czyli o książce :)
Aaaa! Spaduuufa mnie obaliła na glebę... Chyba się nie podniesę. ;)
Usuńale że jak to, alucha ?
Usuńtak na pusty żołądek?
i o suchym pysku??
nie zgadzam się!
Jolka :D
UsuńTak Viki. Wiosna idzie, czas zacząć dietę i nakarmić umysł :P
Ty, Aluśkoptymistko, to tam u Ciebie w tej Zielonej Białej nie mrozi, że tak o wiosence szczebioczesz? Fiu, fiu!
UsuńAle fajne kolejne spotkanie...:)
OdpowiedzUsuńNic a nic nie dziwię się Joli i Ali, że z zazdrości plotkowały ile wlezie. A, swoją drogą wcieliły się w urocze, pełne wdzięku kotki..:) Jak kto ładny, to mu ładnie we wszystkim, nawet w kocim przebraniu...:) I jeszcze takie apetyczne tiramisu. Spróbuję uśmiechnąć się o przepis do Pantery.
A zauważyłaś, Alu, co oprócz tiramisu było do kawy, której nam nie podano? ;) Chociaż ciasteczkami się pożywiłyśmy, gdy się babeczki odwróciły. ;)
UsuńNareszcie wiem kto zeżarł pierniczki do końca! :)
UsuńWidziałam i zdziwiłam się bardzo, że one jeszcze były. To znaczy, że niedobre były, skoro się uchowały...:) Musze popracować nad recepturą...:)
UsuńAnko, już Cię rozpracowałam - Ty tylko oglądasz słodycze i kokietujesz, że słowo na "szcz...." Cię nie dotyczy...:)))
Oj, powiem Ci, Alu, że to nie musi być tak jednoznaczne, jak myślisz, że skoro jeszcze są, to znaczy, że niedobre. Wiem coś o tym. ;)
UsuńAlu, i ja coś o tym wiem:)
UsuńAnia podarowała mi kilka dla mojej córci, która tylko jeden zjadła, bo było jej żal unicestwić takie dzieło:)
Zostawiła je sobie na kolejną choinkę.
Cudne są i smaczne:)
Wreszcie więcej wiem na swój tema!
OdpowiedzUsuńNie ma to jak "pudel" u AnkiPudlowianki;P
Rzeczywiście te dwie zazdrośnice ciągle nas podglądały, szeptały i wytrzeszczały ślepka, ale w sumie się nie dziwię, bo było czego zazdrościć :)
Akcja z Julkiem i Romeo była zaskoczeniem, ale przynajmniej miałam okazję poznać takie sytuacje od podszewki upssss od kontenerów .
Wierzcie mi, Kasia to naprawdę Najlepsza Łapaczka Kotów na Świecie. Tak sobie myślę, że jak kiedyś będę chciała upolować jakieś KOCURA, to właśnie Kasię poproszę o pomoc;P
Przepis Pantery na tiramisu był baaaaardzo dobry. Bardzo:)
Dużo się działo i niestety czas minął niepostrzeżenie szybko.
Ale jak to mówią -pierwsze koty za płoty i następne spotkanie pewnie lada moment. Mam jednak nadzieję, ze w towarzystwie naszych zmaterializowanych Zazdrośnic;) A kto wie, może i z moją Fryzjerską Lulencją we własnej osobie:)
Aniu, dzięki za miłe słowa:*
Ja mogę powiedzieć o Tobie dokładnie to samo:)
Bardzo dziękuję za wspólnie spędzony czas:***
No ja myślę, ze z Zazdrośnicami! ;))
UsuńViki, a kiedy u Ciebie będzie relacja? :P
czekałam na Ankę,więc już lada moment:)
UsuńViki, litości!! Teraz będę się denerwować, czy mnie nie "odczarujesz". A może to nawet i lepiej, hmm...
UsuńRób co musisz :D
Ale oszustka z Ciebie, to już widać, skoro chcesz mówić o mnie dokładnie to samo!
A to słowo na "szcz...". Mnie nie dotyczy! :((
I ja dziękuję za wspólnie spędzony czas. Szkoda, że tak krótko, bo Twoja historia bardzo mną wstrząsnęła i zapadła mi w serce.
słowo na "szcz" czyli szczęśliwa;P
Usuńa co TEGO słowa na szcz to my obie jesteśmy bardzo szcz i tej wersji trzymamy się kurczowo!!!
i nie damy sobie tego odebrać!!!
a co do historii hmm ... lajf is lajf
samtajms mocno kopas w dupas ;P
:))))) Wiem coś o tym.
UsuńI co ja mogę?!?!?! Budyniu tylko trochę zapodać! Super dziewczyny = super spotkanie! :)
OdpowiedzUsuńNinko, dzień bez budyniu dniem straconym;)
UsuńSuper relacja :) Oby więcej takich spotkań.
OdpowiedzUsuńUściski
Oby:)
UsuńNo to zazdrościmy :((
OdpowiedzUsuńW sumie, czego się po kotach spodziewać, ciekawskie są, to wszędzie za Wami łaziły ;)
I podsłuchowywały ;)
Lidio, mówię Ci, wszędzie było ich pełno, ale do noszenia klatek, to żadna się nie zgłosiła ;)
UsuńJa miałam akurat pilny telefon z centrali. :P
UsuńAkurat! Telefon! Wolałaś stać na dole i podziwiać Viki w skórzanej spódniczce i zgrabnych butkach jak niesie klatkę z tym grubaskiem Julkiem po schodach!
UsuńO Ty przebiegła istoto, jak rozwikłałaś tę tajemnicę?!
UsuńViki, to dobrze, że się nawinęłaś do roboty, bo inaczej te klatki do dzisiaj stałyby na dole z biednymi koteczkami ;))
UsuńO, właśnie. Dzięki Viki one, te rudzielce, zaraz wyfruną od Anki do swoich domów..
UsuńViki, chyba musisz założyć szpilki i spódniczkę i znów przyjechać do Wrocka, żeby znieść te klatki z grubsonami ze strychu. :)
Lidia, ja już przyzwyczajona, co jestem u jakiejś blogerki to sprzątam, pomagam, wejszło mnie wef kref:)
UsuńJolko, szpilki? spoko, mnie już one przyrosły do pięt:)
Czy Majtek ma zdziwioną minę - o tak, miewa. Na przemian z taką knującą pt. Co by tu ukraść?! :] Ma wybitne zdolności w tym kierunku. Miałam w życiu mnóstwo kotów, takiego jak Majtun pierwszy raz spotykam.
OdpowiedzUsuńMiło mi, że znalazłam się, jakkolwiek w charakterze podsłuchiwaczki i plotkującej zazdrośnicy, w Waszym towarzystwie, dziefczynki. Mam nadzieję, że kiedyś w realu, już bez pośrednictwa ceramicznych alter egów nam się uda. :)
PS. Jutro proszę bez zdjęć smakołyków na dzień dobry, bo zapasy jedzenia na cały dzień znów są zagrożone. Nno!
A poza tym buziaki! :)
Jolu, w lipcu nad morzem, jak będzie Trójka! :)))
Usuń:)
Usuń)Anko, wakacje w lipcu u Jolki!!!
Jedziemy:)
Dziewczynki, czy alter ego spodobały się Waszym kotom?:)
UsuńJa tam nie będę, cytując króla Juliana, obwiniać w bawełnę, że kotom... W tem wypadku mniejsza o koty. A co do mnie, to mnie się moje podobuje. :)
UsuńW sprawie lipca, kurna, muszę chyba jakiś namiot-hangar zamówić natenczas. Z podświetlanymi sanitariatami i schodami rzecz jasna. :D
UsuńZrobię zdjęcia Helce to zobaczysz :D
UsuńJolka:))) ja chcę taki męski neonowy wucet:))
Usuńschody do namiotu??? hmm... to szczyt ekstrawagancji:)))
alucha, zrób zrób i mi wyślij, Jolka też
przydasiem :P
No i jeszcze te panotki na drzwiach do WC muszą być!
UsuńPod schody się wykopie specjalny dołek - to już Igor, który jest zaprawiony w kopaniu bunkrów i transzei przydomowych. :)
UsuńPanotki powykrawam z cienkiej, kolorowej tekturki i podświetlę za pomocą latarek. Możliwości jest wiele. :)
Jak już się uporasz z sanitariatem we włoskim stylu to nie zapomnij sprowadzić świeżych ryb z Twoich prywatnych łowisk. Mogą być te na Bałtykiem. Niech już będzie. Wymagające nie jesteśmy :))
UsuńA to zamiast tych tam niby homarów nie mogłabym nałowić swojskich na ten przykład komarów?
UsuńBoszsz, muszę se do lipca nabyć jakieś łowisko na Bałtyku...
Komary? Ależ oczywiście! Trzeba wspierać polskich wytwórców!
UsuńTym bardziej, że i kalorii w takiej komarzym udku chyba zero;)))
Jola no popatrzty, włoskich sanitariatów im się zachciewa :) Ty się lepiej uśmiechnij do Hany ,niech ci pożyczy ten dwuosobowy kakuar z szufladami na wiadomą rzecz ;) Biedny Igor nie będzie musiał dołów kopać ;)
UsuńMaria, dajesz czadu! :)))))))))))))))))
UsuńNo bo do namiotu to musisz przyznać że kakuar bardziej pasuje , a i dawne ,dobre ? czasy mogą się przypomnieć . Ech ta nostalgia ,strzepałam ,łezkę z oka ;)
UsuńMario, daj spokój! Zważywszy że przez niemal pół życia musialam korzystać z kakuarów, to jednak stwierdzam obiektywnie, że wolę obecną sytuację i obecny komfort przy wiadomych czynnościach.
UsuńInna rzecz, że kakuar Hany to obiekt wyjątkowy. Szczególnie ze względu na te szuflady, które nawet mnie, wiejską dziołchę, zaskoczyły. :)
no zazdrościmy :_(
OdpowiedzUsuńDosia, teraz na nas kolej:)
UsuńI ♥ viki! :)))
OdpowiedzUsuńschroni, Ty to masz farta, bo ja Ciebie też
Usuńi nie mam na myśli TEGO farta;PPPP
TEGO też mam! :))) xxx
UsuńNormalnie zaczynam "zazdraszczać", że ten Wrocław tak daleko!
OdpowiedzUsuńPrawda jest wstrząsająca. Jak teraz z nią żyć???
OdpowiedzUsuńPozwól Hana, że Cię olśnię swoim ulubionym mottem życiowym nr 2:
UsuńJeśli już coś ma nas boleć, niech nas boli prawda.
:)
Bardzo dobre motto GosiAnko :)) Muszę sobie je zapamiętać :)
UsuńDobre!
UsuńA jakie jest motto nr 1 ?
Ciekawska
Nie ma szczęścia na skróty.
UsuńAniu, to ja chyba to motto nr 1 zbyt bardzo sobie wzięłam do serca, kurka wodna:/
UsuńSzczęścia na skróty to może nie ma, ale jest w krzakach! Teraz śpi na moich kolanach, ścięściulko moje maljutkie z luzowymi poduseckami na łapusiach. Mój łachudla maljutki, złodziejasek kofany....
Usuń:))) Nie mów, że ci łatwo to przyszło, bo nie uwierzę! Mam gdzieś jeszcze te maile pełne olabogacotobędzienieudasięniedaradyonagonielubionigozjedząoddamgodoadppcjiolaboga!
Usuń:))))))))))))))))))))))))))
Usuńa i pewnie, że zazdrościmy... idę sobie ziółek zaparzyć :)
OdpowiedzUsuńa Wrocław całkiem niedaleko :)
Mamma, poczekaj jeszcze troszkę, może i ja już niedługo znów będę tammieszkać:)
UsuńA ja mam pomysł :) Może wszyscy przenieśmy się do Wrocławia i okolic, utwórzymy sobie taką wspólnotę, grupę, czy jak to nazwać - otwartą na nowe osoby cały czas i wtedy wszelkie spotkania będą mogły odbywać się bez większych przeszkód :))
OdpowiedzUsuńAle wymyśliłam ;)
O to to! A Anka na prezydenta! :D
UsuńO to to !:)
Usuńto byłaby taka komuna- my dzieci kwiaty, a obok nas zwierzaki:)))
I Anka nasze Guru:)
O! Jeśli dzieci kwiaty, to i ja się piszę:)
UsuńZazdroszczę Wam tych spotkać, a jeszcze bardziej odwagi na nie:)
Uściski dziewczynki!
Oj, bo będę wydz....!
UsuńAlcydło, strach jest wielki, ale jakoś dajemy radę :)
UsuńAlu, nie bój żaby, my Cię oswoimy :)
UsuńTylko musimy się umówić:)
Oczywiście, że Anka jako Guru, fajnie by było, palilibyśmy sobie ... jakieś ogniska ,zwierzęta chyżo hasałyby sobie wokół, szczęśliwe ... :))
UsuńTo ja też chcę!!!
UsuńW Łodzi byłam tylko przejazdem, we Wrocławiu raz - w drodze powrotnej z koncertu, przeszło 20 lat temu... Jesteście na jakimś końcu świata! A największą granicą jest chyba moja nieśmiałość...:)
UsuńCała Viki :)
OdpowiedzUsuńFajnie ją znać. :)
UsuńWas dwie już zaliczyłam we Wrocku:)
Usuńco se bardzo cenię:)
teraz kolej na Dosię, co nie dziewczynki? :)))
Niesamowite są te twoje historie o Ciptaszkach i innych stworzeniach, a że te dwie plotkowały- to co z tego ? Niech sobie będą zazdrosne. Phiiii
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Was Obie.
Właśnie, niech plotkują! :)
UsuńZofijanno, buziaki:)
Usuńczasem odnoszę wrażenie, ze wszyscy mieszkają w okolicach wrocławia a ja na końcu świata....
OdpowiedzUsuńKto wie, Ewo, kto wie, czy i nas nie zetknie los. :)
UsuńEwuś, a ja goopia wyjechałam z Wrocka 11 lat temu i teraz marzę by wrócić:/
UsuńUda Ci się, uda! Nie może być inaczej, bo przecież nie tylko Ty o tym marzysz, a Mysza też.
Usuńi Piękniczna:)
Usuńno widzisz viki? skoro tyle sztuk marzy o powrocie....
Usuńja jeszcze nie marzę o powrocie do warszawy, ale u mnie dopiero dwa lata minęły.
Za to ja mam do Ciebie blisko, bo ja z Warmii :)
UsuńJak karnawał to karnawał ,dziewczyny za kociaki się poprzebierały ;) KOCIAKI przebrane za kociaki :)
OdpowiedzUsuńGosianka ,czy ja bym mogła cichutko i nieśmiało przypomnieć się co do tych koralików ,bo by mnie sie właśnie przydały :)
W przyszłym tygodniu uzgodnimy termin audiencji za moimi drzwiami, he he :)))
UsuńNapisz mi mail w poniedziałek, Mario. Dzięki.
No to w takim razie idę poćwiczyć dyganie :)
UsuńOkej napiszę w poniedziałek :)))))