Strony

wtorek, 1 października 2013

Gdzie się to wszystko zatrzyma?

6-letni kocurek Olek. Ma depresję. Szuka pilnie domu.
Któregoś dnia na stronie http://www.przygarnijkota.pl/  znalazłam ogłoszenie o poszukiwanej pomocy przy robieniu zdjęć i opisów kotów przebywających we wrocławskim schronisku dla zwierząt. Pokazałam je MójCiOnemu, bo ja na to kompletnie już nie mam czasu i On po krótkim namyśle zgłosił się pod wskazany numer, po rozmowie klasyfikacyjnej został przyjęty i zaczął swoją przygodę jako niezależny wolontariusz! Został w ten sposób pomocnikiem Kamili, która genialnie prowadzi stronę o kotach z wrocławskiego schroniska szukających domów. Jeśli ją odwiedzicie, zwróćcie uwagę na ilość zawartych tam przydatnych informacji. 

6-miesięczna kotka Astra. Przesłodka kocia.


Zadanie mojego męża polega na tym, aby raz w tygodniu pojechać do schroniska i w przydzielonych mu salach z kotami (w których one są już tam długo), zrobić inwentaryzację, czyli sczytać chipy i sprawdzić, czy jakiś kot przybył bądź z różnych przyczyn ubył. Potem należy zrobić zdjęcia nowym, ewentualnie zaktualizować starym, oraz rozpoznać i opisać kocie charaktery.

Fajna praca, co nie?

1,5-roczna Birma. Oddana przez właściciela. Powód: niechciana. 
MójCiOn bardzo szybko się w niej odnalazł. Muszę poprosić go o opisanie, jak to w szczegółach wygląda. 
Podczas gdy ja nie przejawiam zdolności organizacyjnych i najwyraźniej zadowalam się sprzątaniem kuwet, zakrapianiem zaropiałych oczu i pakowaniem tabletek do pyszczków, MójCiOn, jak to facet, zaraz poczuł w sobie żyłkę organizatorską i już tryska tysiącem pomysłów, w jaki sposób jeszcze lepiej i skuteczniej działać, aby (i tu: uwaga, to główny cel tych działań)
OPRÓŻNIĆ SCHRONISKO Z KOTÓW! :)

Astra. To strasznie kochana, kiziasta koteczka. 
Oczywiście wiemy, że to utopia, ale dlaczego by nie spróbować! Mój mąż już realizuje swoje działania, o których będę pisać, jak tylko dostanę pozwolenie i jak tylko staną się faktem. W każdym razie trwają już rozmowy na wysokim szczeblu i nie zdziwię się, jak zaraz któregoś dnia usłyszę Jego rozmowę z prezydentem. :)

Gdzie się to wszystko zatrzyma? Trudno powiedzieć, ale oczywiste jest to, że oboje wsiąkamy coraz bardziej w świat pomocy kotom, że to nam daje wiele satysfakcji, że jest to nasza wielka pasja, którą realizujemy z miłością i radością – czy nie jest to marzenie każdego człowieka?

3-letnia kotka Dalia. Ta koteczka jest przerażona. Bardzo potrzebuje domu.
W ten sposób doszłam do wyjaśnienia, dlaczego nie zdecydowałam się na bycie oficjalną kocią filią Domu Tymianka (o ile Ori by mnie chciała za filię-córkę). 
Jeżeli zaraz MójCiOn założy jakąś fundację czy stowarzyszenie, to głupio by było, gdybym „robiła dla konkurencji”. To trochę żart, bo organizacji wspierających zwierzęta nigdy za wiele, ale zdecydowałam, że poczekam na rozwój wydarzeń.

3-letnia kotka Wisia. Ufna, miziasta gadułka.
Kogoś Wam przypomina?

Jeszcze raz dziękuję Wam ogromnie za pomoc dla Domu Tymianka, a przez niego dla Kwiaciarenki. Całą akcję będzie, mam nadzieję, można śledzić na blogu Ori i Kwiaciarenki. 
Wpłaty wciąż napływają i apeluję do niektórych upartych i zapartych (np. takich na „J”) o przysłanie swojego adresu! Ewa wysłała wczoraj nową partię karteczek. Będę pisać. 

DZIĘKUJĘ!


Znacie nowe wyniki Hokusa? Trala la la. :)


Reszta zdjęć części kotków z wrocławskiego schroniska autorstwa MójCiOnego TU (klik).





PODPIS

83 komentarze:

  1. Wielkie ukłony dla TwójCiOna. Ale biedne te koteczki, zwłaszcza te, które nie odnajdują się w schroniskowych warunkach :-( Ale może Twój mąż dotrze nie tylko do prezydenta, ale do Baraka, ONZtu i Nato i wszystko się odmieni :-) 3mam mocno kciuki i życzę powodzenia :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, Aniu. Faktycznie dla niektórych kotów schronisko to trauma nie do opisania.

      Usuń
  2. Trzymam mocno kciuki za TwójCiOnego i całe przedsięwzięcie! Wspaniale, że TwójCiOn tak odnajduje się w tej sytuacji :).
    I tak jak piszesz - wielu z nas dąży do tego, by odnaleźć swoją pasję, coś co przynosi nam radość i spełnienie.

    Nigdy nie zrozumiem jak można oddać zwierzaka z powodu "niechciana" :(. Serce się kraje czytając "ma depresję", "jest przerażona" :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Odwiedziłam stronę Kamili - jestem pod wrażeniem przejrzystości, czytelności przy tak dużej ilości (niezbędnych, ciekawych) informacji. Brawo za profesjonalizm! :)

      Usuń
    2. Ile tam na tej stronie jest takich opisów: "oddana przez właściciela", "oddany przez właściciela", odd...
      Strona jest super, są na niej najważniejsze informacje w pigułce.

      Usuń
  3. gratuluję wierząc, że wszystko się znakomicie uda a za rok Wasze przedsięwzięcie będzie bardzo znaczące w kocim świecie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hmm, zobaczymy, Klarko. Trochę mam obawy przed takim rozwojem. Chciałabym nadal, że tak powiem "pracować" u podstaw" :)

      Usuń
  4. Wspaniałego masz TwójCiOnego i cudnie, że Was oboje łączy wspólna pasja. I jeszcze coś. Wśród setek organizacji i osób wspierających adopcje zwierzaków i niosących im pomoc jesteście perełką, bo to co robicie jest uporządkowane, systematyczne,a przez to bardzo efektywne, bo działacie odpowiedzialnie. Chapeau bas:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O właśnie Kaprysiu, masz rację! Poza tym budzicie zaufanie, a to bardzo ważne gdy chce się przekazywać regularnie choć drobną sumkę.

      Usuń
    2. Jeśli i inni tak to odbierają, to bardzo się cieszę, bo to jest niezwykle cenne.
      Dziękuję.

      Usuń
  5. "Niechciany" kot- dobrze ,że oddał do schroniska, bo mógł zrobić to, co niektórzy robią z niechcianymi dziećmi.Wolontariat u nas jest mało popularny, wśród płci męskiej zwłaszcza, więc tym większe brawa dla Twego męża.
    Miłego, ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też tego czytać nie mogę... Niechciany kot!
      Dziękuję.

      Usuń
  6. Tworzycie razem tandem nie do zdarcia! Jestem pełna podziwu dla TwójCiOnego; mężczyźni teraz są na ogół tak zaabsorbowani sprawami zawodowymi, że na inne sprawy nie znajdują już ani czasu, ani ochoty. No, ale TwójCiOn jest (jak wynika z tego, co o nim czasem przemycasz w swoich postach) człowiekiem o szerokich horyzontach, więc jego postawa nie dziwi, choć, jak już napisałam, wprawia w podziw:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A "TO" się nie zatrzyma! Będzie trwało, rozwijało się i kwitło - z pomocą tych, którzy pragną pomóc; a wierzę, że będzie ich coraz więcej:)

      Usuń
    2. W przypadku MójCiOnego sprawa miłości do kotów jest stosunkowo nowa i dla niego samego zaskakująca, bo wcześniej były mu obojętne. Teraz jest ich wielkim miłośnikiem i znawcą. Aż miło :)

      Usuń
    3. Jeśli się bliżej pozna koty, nie można przejść obok nich obojętnie. Takie jest moje zdanie, choć nie jestem obiektywna, bo jestem kociarą od urodzenia. A poza tym to, co napisałaś, tylko potwierdza moje zdanie: szerokie horyzonty i wielkie serce:)
      Gdybym nie miała swojego Onego (też bardzo fajnego), to bym Ci strasznie zazdrościła:)

      Usuń
  7. No masz! To przecież Wisia, prawie jak TA Wisia. :) A żeby było ciekawiej, to wczoraj akurat gmerałam na opisywanej przez Ciebie stronie i natknęłam się między innymi na tękotkę. I nawet przez ułamek sekundy przeżyłam pewną konsternację: Wisia? Co się stało, dlaczego jest w schronisku?!

    A poza tym cóż powiedzieć... Dom fariatuf! Kochanych fariatuf. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kochanych Kocich Fariatuff ;)
      Tym razem zwracam się bezpośrednio- JeJCiOn- Fajny facet z Ciebie i dobry człowiek, szkoda, że zajęty ;)) )
      Ale tak serio- Aniu, wspaniali z Was ludzie, od dwóch lat przekonujecie nas o tym w niemal każdym poście. Wypracowaliście sobie tak wielkie zaufanie u swoich czytelników, że każda akcją jaką będzie przeprowadzać, skazana jest na sukces:)
      Serdecznie pozdrawiam:*

      Usuń
    2. A wiesz, Jolu, że i MójCiOn tak samo pomyślał przez chwilę i serce mu zamarło? To jednak oczywiście nie Panienka Wisia, bo ona ma swój wspaniały domek. :)

      Usuń
    3. Viki, zajęty, oj bardzo zajęty! :))

      Co do zaufania, to dziękuję, to cenniejsze niż złoto.

      Usuń
  8. Wow!!! zabrakło mi słów!! ....milczę i podziwiam :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Jesteście wspaniali - podziwiam Was i życzę powodzenia i żeby się wszystko spełnilo :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeszcze chciałam dodać że fajne zdjęcia.Takie zachęcające żeby kociaka zabrać do domu :)

      Usuń
    2. Mnie też się Jego zdjęcia podobają. :)

      Usuń
  10. Podziwiam i trzymam kciuki za efektywne działania, pozdrawiam jesiennie:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Podpiszę się pod słowami Kasi, podziwiam i trzymam kciuki za siłę sprawczą

      Usuń
  11. Piękna praca , z głębi serce - a to na pewno przyniesie korzyści tym biednym kotkom :-))
    Piękne zdjęcia zdjęcia , album udostępniłam i zawsze jak trzeba będzie to zrobię .
    Wkleję też banerek na swój blog do tej strony - przygarnijkotka.pl
    Pięknie prowadzona , dużo informacji w jednym miejscu :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Amyszko, to jest wspaniała pomoc, bardzo dziękuję i będę pamiętać!

      Usuń
  12. Odpowiedzi
    1. To prawda, kiedy myślę, że miałabym przestać to robić życie wydaje mi się jakieś puste...

      Usuń
  13. Wisia? Toż to mama Barbula!
    Podziwiam Wasze oddanie i to, czego razem dokonujecie. Ciepło się robi na sercu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No nareszcie! Przecież ja od razu to dostrzegłam! Jeśli Barbula ma charakter po mamie, to będzie miziastym, kochanym, mądrym kotkiem, bo tata jest właśnie schroniskowa Wisia. :)

      Usuń
  14. Jesteście wspaniałą parą pomagającą zwierzętom,. Godne podziwu. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  15. Jeśli nawet pomoże się jednemu kotu to warto :-)
    Wspólne pasje cementują związek. Gratuluję

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie. Ratując jednego kota nie zmienisz całego świata, ale temu kotu zmienisz cały świat - czy jakoś tak.

      Usuń
  16. Szkoda, ze mieszkam tak daleko, bo obydwojgu Wam naleza sie wielkie usciski i buziaki, czynie wiec to wirtualnie. Chapeaus bas!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szkoda, że mieszkasz tak daleko bo byś wpadała kuwety posprzątać! A potem ewentualnie mogłybyśmy strzelić misiaczka :))

      Usuń
    2. Pewnie tez bym sie zalapala na jakis wolontariat.
      I misiaczka :)))

      Usuń
  17. Podziwiam Was tyle dobrego robicie dla tych biedaków...Oby takich ludzi więcej było to kociej biedy by było mniej...

    OdpowiedzUsuń
  18. Wspaniała sprawa!! TO się nie zatrzyma,bo oboje macie wspólną pasję i po drodze dołączają do Was podobni pasjonaci.I TO będzie trwało,bo wspaniale jest mieć koło siebie ludzi , którzy chcą .
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  19. Chylę czoła. Taki wolontariusz to skarb.
    Ja nie mam zdrowia i czasu, ale byłabym wdzięczna za podzielenie się doświadczeniami
    Adoptuję, ale na dłuższą metę to nie jest wyjście....
    Pozdrawiam wszystkich kociomanów.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Koniecznie poproszę męża, aby to trochę opisał.
      Pozdrowienia i dla Ciebie, Zosiu.

      Usuń
  20. ja też chylę czoła bo sama Aniu wiesz jacy ludzie żyją w dzisiejszych czasach... a zwierzakom zwłaszcza kotkom bardzo potrzebna jest pomoc

    OdpowiedzUsuń
  21. Podziwiam! I więcej czasu życzę, bo doba pewnie jest krótka :) Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wszystko jest dobrze, jak nie ma choroby w domu, jak chorują to nawet długa doba nie poprawia mi humoru. Na szczęście teraz jest dobrze.

      Usuń
  22. No pięknie :)... Gratulacje i ukłony :)

    OdpowiedzUsuń
  23. Oba Wariaty jesteście w najpiękniejszym tego słowa znaczeniu ;-)))
    Mam nadzieję, że zatrzyma się to w sali całkiem pustej... bez ani jednego kotka ;-)))
    Tego wam i kociakom życzę... i jeszcze aby zamysł małżenski się pomyślnie zrealizować dało ;-)))

    OdpowiedzUsuń
  24. ...i tu sprawdza się powiedzenie ma kota na punkcie kotów, he he he. Trzymam kciuki za CiOnego i wnioskuję, że wyniki są dobre skoro są tralale... :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No przecież wczorajszy post widziałeś, więc na pewno wiesz, że tralala :)

      Usuń
  25. Godne podziwu jest Wasze zaangażowanie! :)
    Mam nadzieję, że kiedy się trochę uporam z moimi sprawami i ja coś będę mogła zdziałać. :)
    Powodzenia, mocno trzymam kciuki za Waszą wspaniałą działalność.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz takie plany Iwo? Nic o tym nie pisałaś! :(
      Dziękuję :)

      Usuń
  26. Chyba serce by mi pękło w takiej "pracy"

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz, to się tak wydaje. Jak człowiek trochę okrzepnie to okazuje się, że nie jest tak źle. Poproszę mojego męża to, to opisze, bo miał podobne obawy do Twoich.

      Usuń
  27. Wow :), wspaniałego masz MójCiOnego :)
    Oby ten entuzjazm tylko się wzmagał i pomysłów było coraz więcej :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I obyśmy mieli siłę, bo z tym u mnie ostatnio krucho.
      :)

      Usuń
    2. I siły w takim razie :), będzie dobrze :)

      Usuń
  28. gratuluję inicjatywy i niech się "to wszystko" nie zatrzymuje :)
    Ty i TwójCiOn - właściwi ludzie na właściwym miejscu! :)))))
    zdjęcia mnie zachwyciły. "zdjęcia", to mało powiedziane. to są świetne portrety!

    OdpowiedzUsuń
  29. Uśmiecham się bardzo szeroko do TwójCiOnego. Myślałam, że TACY faceci to już wymarły gatunek. A jednak widać nie do końca:))))))

    Cmoki dla ozdrowialca ( wierzyłam, że tak będzie)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. On chyba dziś się napyszni tyle dostał pochwał, niech no tylko to przeczyta! :)

      Usuń
  30. Wzruszające zapiski o tym, że Fergi bardzo sie kiziła... Nie za bardzo rozumiem ten koci slang, bo miałam kotkę Tunię jako dziecko i tylko przez dwa tygodnie. Niestety, kotka gdzieś uciekła. Szukałam jej w okolicy zaglądając do wszystkic mieszkań, w których są koty. Do dziś pamiętam jej nocne spacery po łóżku, w którym spałam. Nie mogłam się nadziwić, że chowa wtedy pazurki i nawet chodzenie po twarzy było przyjemne. Ale te dwa tygodnie wystarczyły, żeby wiedzieć, że kota można pokochać.

    Wyrazy szacunku dla DRUGIEJ POŁOWY Ciebie. Wasze małzeństwo powinno się reklamować na pierwszej stronie Onetu jako przykład konstruktywnych związków, zamiast tych wszystkich kataklizmów i horrorów.
    I.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj, ja od onetów to chciałabym się trzymać z bardzo daleka! :)

      Skoro wciąż to pamiętasz, to może czas na dostawę świeżych, wyleczonych i atrakcyjnych kotów pod Twój adres I.? :))

      Usuń
  31. Jak czytam oddany ,bo nie chciany ,to aż ciarki przechodzą po plecach.
    Księża 'Małego księcia" powinni czytać na ambonach ,z naciskiem na :jesteś odpowiedzialny za to co oswoiłeś. Według mojego odczucia to kościół ,telewizja powinni poprzez edukację zmieniać nastawienie ludzi do zwierząt. Kształtować właściwe postawy i wtedy schroniska powoli będą pustoszyć.
    Podziwiam was za to co robicie ,ale przecież wiemy ,że są to tylko działania dorażne.
    Fajne jest to że zaczynasz coś robić ,bo wiesz ze musisz ,a potem to stajesię twoją pasją :)
    Przesyłam dużo mocy ,na razie tylko tyle .





    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To wystarczy Mario, jestem wdzięczna.

      To samo ludzie robią z dziećmi. Oddają, bo ich nie chcą. :((

      Usuń
    2. Mam ogromny żal do księży, że nie ruszają tego tematu. Mają ogromną siłę rażenia, tyle mogliby zrobić, chociażby chodząc (zwłaszcza na wsi) po kolędzie i widząc tę bidę w każdym obejściu.

      Usuń
    3. I ja zawsze miałam. To jeden z powodów dla którego nie jestem już katoliczką, choć wierzę w Boga.

      Usuń
  32. Przyszłość jest niespodzianką i to też jest piękne :)

    OdpowiedzUsuń
  33. Nie wykluczam, że jak przejdę na emeryturę, to sie zaprzyjaźnię z jakimś kotem. Na razie mam pracę z ludźmi, która mnie mocno angażuje i dwa psy do odchowania. Norcię w sobotę czeka operacja i też spędzam wiele czasu u weterynarza. Ale polecę Twój blog znajomym, może ktoś ulegnie Waszemu urokowi i będzie mógł stworzyć kotom odpowiednia opiekę.
    I.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jasne, jasne, tak tylko zażartowałam sobie. No co, nie można spróbować? :))

      Usuń
  34. Wy oba jestescie jak cala kupa fundacji :)) usciski dloni dla nadwornego fotografa!

    OdpowiedzUsuń

Fajnie, że piszesz! Pisz, komentuj, daj znak, że jesteś!
Dobrej energii nigdy za wiele. :)