Strony

wtorek, 29 października 2013

Byliście w Palmirach?

Ja byłam. W czerwcu tego roku. Ponieważ przed nami nostalgiczny czas, kiedy zazwyczaj nasze myśli biegną ku przemijaniu, będzie Za Moimi Drzwiami, wzorem ubiegłego roku, cykl cmentarny. Pokazywałam wtedy:





Cenię sobie wizyty w nekropoliach. Po nich łatwiej mi kochać życie i znów dostrzegać, co jest w nim naprawdę ważne. W przypadku cmentarza w Palmirach pod Warszawą dodatkową korzyścią jest wielka wdzięczność do losu, że dane jest mi żyć w tych dobrych i obfitych czasach. Czasach pokoju.






Palmiry to miejsce symboliczne. W czasie drugiej wojny światowej w okolicznych lasach Niemcy przeprowadzili serię 21 masowych mordów, w których zginęło ponad 1700 Polaków i Żydów. Od 1973 r. istniało tam Muzeum Walk i Męczeństwa w Palmirach, które od stycznia 2010 r. nosi nazwę Muzeum – Miejsce Pamięci Palmiry, oddział Muzeum Historycznego m.st. Warszawy. Oddział Muzeum gromadzi zbiory – fotografie, dokumenty i pamiątki związane z ofiarami hitlerowskich egzekucji.




Muzeum jest piękne, prowokujące do zadumy, z wstrząsającymi dokumentami odrażających hitlerowskich zbrodni, z których najbardziej wstrząsnął mną film przedstawiający scenę rozstrzelania kobiet. Zaczyna się w chwili, gdy aresztowane kobiety zostają przewiezione na miejsce egzekucji - do palmirskiego lasu. Samochód staje, otaczają go niemieccy żołnierze i kobiety są przy ich pomocy wyładowywane z paki auta. Wygląda to niemal uprzejmie. Żołnierze podają im ręce, aby mogły zeskoczyć na ziemię, po czym zawiązują im czarnymi opaskami oczy. Na każdą kobietę przypada jeden żołnierz, który bierze swoją ofiarę elegancko za łokieć i pewnym krokiem prowadzi dróżką w las, gdzie czekają już na nie świeżo wykopane doły. Żołnierze są młodzi, mają może po 20 lat, są, jak to Niemcy, ogromnie zdyscyplinowani, rozkaz to rozkaz, nie zatrzymują się nawet na chwilę, dbają, aby kobiety się nie potknęły, aby wszystko szło jak w szwajcarskim zegarku. Kobiety są w różnym wieku, pewnie wiedzą, co je czeka. Niektóre radzą sobie z tym lepiej, zaciskają mocno usta, aby nie krzyczeć, ich twarze są blade i już wyglądają na martwe, ale większość płacze, wargi im drgają, spod opaski na oczach płyną łzy. Docierają na miejsce. Tam nad wielkim dołem w leśnym piasku stoi drewniana poręcz. Ma swoje przeznaczenie. Każdy z żołnierzy wykręca ręce swojej „podopiecznej” na jej plecy i przywiązuje je do poręczy. Kobiety, które nie ujrzą już świata, muszą stać przodem do swoich zabójców. I czekać. Żołnierze w rządku, elegancko i równo, udają się na stanowiska strzeleckie. Każdy z nich ma na celowniku jedną ofiarę. Wokół szumi las, pachnie żywicą, śpiewają ptaki, życie ludzi z kolejnego transportu dobiega końca. Padają strzały. Padają ludzkie kukiełki z przywiązanymi do poręczy rękami. Za chwilę wylądują w dole przysypane piaskiem. Game ower. Niemiecka dokładność, dyscyplina i precyzja będzie mi się kojarzyła zawsze z tym filmem.




Dziękuję mojej karmie, że żyję tu i teraz. 



PODPIS

Oczywiście, że jak tylko coś zacznie dziać się na porodówce, to od razu dam Wam znać!

A rok temu Za Moimi Drzwiami: sfinko. To nie do wiary, że Chustki nie ma już z nami cały rok...

78 komentarzy:

  1. Nie byłam i nie wybieram się. Takie miejsca mnie przerażają, nie wiem dlaczego. Może w dzieciństwie za dużo wojennych filmów się naoglądałam i wystarczy.
    Tak samo nie wybieram się na zwiedzanie jakiegokolwiek obozu zagłady. Jako nastolatka czytałam książki na ten temat plus filmy, oczywiście. Świadomość zbrodni tam popełnionych pozostaje na zawsze w pamięci.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz, Lidio, ja też się przed tym bronię, ale za każdym razem kiedy się przełamię - nie żałuję. Muzeum w Palmirach jest naprawdę mądrze zorganizowane, historia wciąż jest tam żywa, a mnie dobrze robi takie zatrzymanie się w biegu i uświadomienie sobie, że tak naprawdę nie mam żadnych problemów...

      Usuń
    2. Może kiedyś się przełamię, chociaż na tę chwilę to nierealne.
      Widać na Twoich zdjęciach, że twórcy muzeum poświęcili mnóstwo pracy, aby wszystko tak dokładnie wyeksponować. Nie mówiąc już o dbaniu o tak spory teren.

      Usuń
    3. cmentarze odwiedzam bez oporów, ale nie Palmiry, nie Oświęcim czy Brzezinka, nie inne miejsca męczeństwa, mam dokładnie tak samo jak Lidia :(

      Usuń
  2. Nie jeden raz byłam w Palmirach. Pamiętam je też z okresu, gdy nie było tam jeszcze muzeum a krzyże były drewniane. Nawet bez wizyty w Muzeum to miejsce robi niesamowite wrażenie - zupełnie inne niż zwykły cmentarz. Od dziecka żyję w pełnej świadomości faktu,że mam szczęście, bo nie przeżywałam doświadczeń czasu wojny. Mam tylko nadzieję, że ci wszyscy, którzy doświadczyli tych przeżyć potrafili wbić w głowy swych dzieci i wnuków,że wojna to straszliwe doświadczenie.
    Miłego, ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Najnowsza historia, nawet Europy, pokazuje, że tak nie jest. Trzeba by dużo więcej, aby wojna się nie powtórzyła. W naszym kraju widać gołym okiem jak łatwo jest szczuć jednych na drugich, jak łatwo nienawidzić... Mnie to przeraża.

      Usuń
    2. I mam żal do naszego Rządu, że nie reaguje zupełnie na te podżegania, sianie nienawiści i zamętu.

      Usuń
  3. Byłam już w dwóch obozach zagłady,w Auschwitz dwa razy.Chyba każdy powinien odwiedzić choć jedno takie miejsce ale rozumiem że nie wszyscy są w stanie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kiedyś też nie byłam w stanie, teraz umiem chyba lepiej oddzielić historię od teraźniejszości. To już było.

      Usuń
  4. Nie byłam , ale ten spacer ... To straszne i to ludzie ludziom.....

    OdpowiedzUsuń
  5. Byłam w Palmirach :(
    Cieszę się że zyje w tych czasach :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Oświęcim mnie rozwalił
    i myślę że każdy powinien

    łączę się z Tobaw radości, że żyjemy w takich a nie innych czasach...

    a spotykając Niemca, niestyety, mam z tyłu głowy pytanie, co robił twój dziadek w czasie wojny?
    wiem, jak mało poprawne polityczne jest to pytanie
    ale słuchając takich historii, ni nie mogę się nie zastanawiać:(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo ciekawe i pouczające jest szukanie odpowiedzi dlaczego akurat ten naród tak ochoczo przyklasnął Hitlerowi.

      Ja myślę sobie czasem, jak to jest być potomkiem takiego dziadka...

      Usuń
    2. hm
      ciekawe, że nigdy w ten sposob nie postawilam sobie pytania...

      Usuń
  7. W Palmirach bylam dawno temu, w Oswiecimiu tez , dwa razy w odstepie 20 lat. Za kazdym razem "odchorowalam" te wizyty w sobie, ale nie zaluje. To jak katharzis, oczyszczenie. O ile bardziej pozytywnie patrzy sie potem na swoje wlasne zycie...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz rację. To, że czegoś nie zobaczymy, nie znaczy, że to przestanie istnieć...

      Usuń
  8. Cmentarze to jakoś nie moja bajka...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja lubię, szczególnie za granicą. Wiele można się dowiedzieć o mieszkańcach innego kraju patrząc na groby ich bliskich.

      Usuń
  9. Byłam w Palmirach. I prywatnie, i z wycieczkami szkolnymi, ale jeszcze wtedy, kiedy nie było tam muzeum. Największe wrażenie robiły na mnie te równiutkie rzędy krzyży, które wyraźnie mi mówią, że ofiary ginęły masowo. A kiedy czytam Twój opis filmu, przechodzą mnie zimne dreszcze...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czy podpisywałaś petycję "Stop wiwisekcji"? Jeśli nie, zajrzyj na stronę www.stopvivisection.eu/pl (o ile się nie mylę) albo po prostu wpisz w guglach stop wiwisekcji.

      Usuń
    2. Petycję podpisałam już dano temu. Dziś jeszcze rozesłałam wici do znajomych.

      Muzeum jest wspaniałe. Gorąco polecam.

      Usuń
    3. Tak też myślałam, ale wolałam się upewnić :)

      Usuń
  10. Nie bylam w Palmirach. Bylam za to trzy razy na Monte Cassino i za kazdym razem mocno mnie lapie za serce. I krajobraz i historia i obie rzeczy w kupie. No i literatura. I maki. I tez skladam dzieki bostwom, ze i my i nasze dzieci zyjemy tak, by nie byc narazonymi na niebezpieczenstwa typu wojny.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zdaje się, że do Palmir masz bliżej niż do Monte Casino? :))
      Obawiam się, że możemy żyć najlepiej jak się da, a i tak o wojnie zdecydują inni...

      Usuń
    2. No niby mam, ale masowe morderstwa...wystarczylo mi raz, 35 lat temu, pojechac do Oswiecimia :((((( Moze kiedys dotre do Palmir, moze dlatego ze lubie cmentarze, no ale jednak sa cmentarze i cmentarze... a Monte Cassino to jednak w ulubionym kraju jest. a ulica Monte Cassino w ulubionym miescie (i ni e jest to Sopot :P )

      Decyduja inni i na szczescie na razie udalo nam sie ominac te miejsca i czasy, gdzie jest zle...

      Usuń
    3. Dziś jechałam tą ulubioną ulicą w ulubionym mieście. :))

      Usuń
  11. Mam w głowie opowieści mojego dziadka i babci z czasów wojny. Poza tym, o czym wszyscy wiemy, oni opowiadali zdarzenia, kiedy Niemcy im pomogli przeżyć tę wojnę. Dziadkowi pewien niemiecki żołnierz i niemiecki bauer, u którego pracował. Babci niemiecka rodzina mieszkająca w tej samej kamienicy. Oni opowiadali o dobrych ludziach, którzy w tę wojnę zostali wplatani wbrew swojej woli.
    Też jestem wdzięczna, że przyszło mi żyć w czasie bez wojny.
    Co do posłuszeństwa i mentalności niemieckiej tamtego okresu - polecam film "Lektor" i wątek niemieckiej kobiety-żołnierza.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Znam książkę na podstawie której powstał film. Wstrząsnęła mną. Ja polecam Ci, jeśli interesuje Cię ta tematyka książkę Alice Miller "Zniewolone dzieciństwo - ukryte źródła tyranii.". Ona otworzyła mi oczy.
      Oczywiście, że wrzucanie wszystkich do jednego worka nigdy nie jest sprawiedliwe.

      Usuń
    2. Moi dziadkowie z moją mamą i jej bratem spędzili wojnę u bauera w Niemczech. W opowieściach mojej mamy to są dobrzy niemcy. Mama przytoczyła kiedyś wypowiedz tego niemieckiego gospodarza ,że gdy wygrają wojnę to on przenosi się na Ukrainę, bo tam jest taka wspaniała urodzajna ziemia.

      Usuń
  12. Nie bylam. Bylam na Majdanku i w Gross Rossen. Nie trzeba jechac na cemntarze, zeby miec swiadomosc, ze wojna to najgorszy syf jaki ludzie ludziom moga zgotowac... wystarczy obejrzec wiadomosci w tv :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie!
      Dla mnie jednak cmentarze zazwyczaj nie są smutne, są miejscem zadumy i refleksji. W niektórych jest nawet coś co mnie pociąga. Jeśli mi się uda, to o tym będzie w czwartek.

      Usuń
  13. Nigdy nie bylam w takim miejscu, w zadnym obozie zaglady. Nie chcialam, wystarczylo mi to, co przeczytalam na ten temat, za nic nie chcialam tego widziec. Jestem zbyt wrazliwa, wystarczy, ze pamietam i przekazuje swoja wiedze moim "niemieckim" dzieciom, one musza miec tego swiadomosc. Czasem widzac starszych ludzi, tez sie zastanawiam, co robili podczas wojny. Teraz sa inne czasy, a Niemcy to inny narod. Kazda nacja ma swoich dobrych i zlych ludzi, nie mozna generalizowac.
    Zrobilo mi sie tak jakos... Tez jestem szczesliwa, ze zycie spedzam w okresie pokoju.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jasne, że tak. Nie można. Wierzę, że Niemcy są już teraz innym narodem. Często też zastanawiałam się jak radzą sobie ze swoim dziedzictwem, ale wygląda na to, że świetnie.

      (nadal nic!)

      Usuń
    2. W szkolach nie przemilczaja tematu, otwarcie mowi sie o nazizmie, o przebiegu drugiej wojny swiatowej, o okropnosciach, obozach, niczego sie nie przemilcza, ani nie usiluje usprawiedliwiac.

      Usuń
  14. Nie byłam w żadnym z tego typu miejsc, ale na pewno to nadrobię.
    Warto docenić w jakich czasach się urodziliśmy, ale też (tak jak piszesz) w jakim miejscu. Tu, a nie wielu innych miejscach świata, w których współcześnie dzieją się tragedie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę, że warto się z tym zmierzyć, bo oglądanie przedmiotów, czytanie dokumentów, czy nawet zmierzenie się takim filmem jaki opisałam w żadnej mierze nie jest tak bardzo okropne jak to, co przeżyli Ci ludzie...

      Usuń
  15. lubię cmentarze, lubię po nich spacerować. odnajduję tam spokój tak inny od codziennego pośpiechu, czas do refleksji. a na naszym rodzinnym cmentarzu czuję obecność dobrych duchów moich bliskich. nie, nie myślę, że one tam są. myślę, że pojawiają się, żeby mi towarzyszyć, kiedy odwiedzam ich groby.
    Palmiry to osobny, bolesny temat. pierwszy raz byłam tam jako dziecko i to było dla mnie za trudne. teraz, po latach, staram się pamiętać, ale nie nienawidzić, chociaż czasami się boję. mam przekonanie, że nacjonalizm, szowinizm, faszyzm może w dowolnym miejscu świata dać przerażające owoce.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I może się odrodzić, mimo tak bolesnych lekcji jakie ludzkość dostała. Ja też się boję. Czasem bardzo. Może dlatego nie oglądam dzienników, ani innych wiadomości.

      I również mogę się pod tym podpisać: lubię cmentarze, szczególnie te stare, z historią, z pokoleniami leżącymi na nich. O tym napiszę w czwartek.

      Usuń
  16. Nie byłam w żadnym obozie zagłady...nie byłam w stanie. Pamiętam co opowiadała mi mama, która była w Oświęcimiu, kilka lat po wojnie. To było wstrząsającej dla niej, młodziutkiej dziewczyny i muszę powiedzieć, że swoją opowieścią wystraszyła mnie. Nie znalazłam w sobie tyle siły, żeby stawić temu okrucieństwu czoła.
    Wiem też, że niemiecki lekarz, w czasie wojny, uratował mojej mamie życie.
    Te wojenne losy były straszliwe i poplątane......

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czy masz to spisane. Beato? To bardzo cenna historia, ważna, jeśli byś miała siłę się kiedyś z tym zmierzyć, to ja chętnie poczytam.

      Usuń
    2. Możliwe, że kiedyś taki post powstanie :)
      Babcia niechętnie wspominała czasy wojenne, ale co nieco opowiedziała mi.

      Usuń
  17. W zasadzie mogłabym się podpisać pod tym, co napisała Tempo. Też lubię cmentarze. Ale raczej przed "sezonem". W okolicy Wszystkich Świętych i tutaj udziela się ten wszechobecny zamęt i pośpiech. I wtedy chętnie odpuściłabym sobie odwiedzenie bliskich.
    Myślę jednak, że takie miejsce jak Palmiry to co innego, to nie jest cmentarz zwykły, to bolesna pamiątka wojny, miejsce, w którym trudno o pogodzenie się z tym, co ona niesie... Napisałaś o tym tak obrazowo, Gosiu. Ech!

    Ale, ale, czy wśród chmurkowych baranków i owieczek widzę latawiec? :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak! To Twoje niebo: nadmorskie. :)

      Oj, i ja nie lubię cmentarzy w "te" dni!

      Usuń
    2. na tablecie nie dojrzałam na tym zdjęciu warkocza i nie mogłam dojść, czym jest ta plamka na niebie. miałam zapytać i zapomniałam. teraz już wiem :)
      jest coś niezwykle optymistycznego w tym zdjęciu. radosny uśmiech po smutnych myślach o wojnach, nienawiści.. o Chustce, która powinna być tu, a nie tam.. mimo upływu czasu pamiętam o niej równie mocno. na jej blogu nie mogę nic napisać, więc wybacz, AnkoW, napiszę tu: Joanno, pamiętam.

      Usuń
    3. To zdjęcie zrobione komórką ma w sobie czar i to, co napisałaś: optymizm. Życie jest piękne.

      Usuń
  18. Palmiry ?
    Byłam tam będąc dzieckiem i nastolatką - dwukrotnie...
    To jest właściwie miejsce kaźni........... i pamięci .....
    To już rok bez chustki ?
    Najbardziej przypadły mi do gustu świnki z Twojej wsi- te biegnące gdzieś w dal- na samym końcu.........

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sama nie mogłam w to uwierzyć. Już rok Jej nie ma...

      Te świnki nadal chodzą luzem na mojej wsi. Sąsiedzi się dziwią, bo zawsze wrócą do domu. :))

      Usuń
  19. Nie byłam. kiedyś dużo przebywałam na cmentarzu, w miejscowości, w której się wychowałam. Dbałam między innymi o stare, zapomniane niemieckie groby.
    W obozach nie byłam i na razie nie chcę - zbyt dużo ostatnio redagowałam książek o Holocauście.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pamiętam jak mi o tym opowiadałaś. Wtedy ja mówiłam, że nie zniosłabym tego.

      Usuń
  20. Nie byłam w Palmirach. Byłam w Sachsenhausen w byłym NRD i nie zrobił na mnie takiego wrażenia jak Oświęcim, pewnie dlatego że muzeum tam było bardzo małe i połowiczne, podobno w latach 90 dopiero zrobili jak należy. W Aushwitz-Birkenau, jako dziecko ze dwa razy i ostatnio, w te wakacje. Zobaczyłam to innym okiem, wstrząsnęło mną, próbowałam się wczuć w sytuację, odnieść to do siebie, swojej rodziny...Z wiekiem ma się jednak większą wyobraźnię...
    Cmentarze lubię. Szkoda że już od 9 lat nie byłam na Wszystkich Świętych w Polsce, bo tylko tam jest taka atmosfera 1 listopada.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W Szkocji cmentarze muszą być stare, zabytkowe i z pewnością ciekawe. Kiedy Cię odwiedzę pokażesz mi jakiś :)))

      Usuń
  21. ...wspomniałaś o Chustce, a ja wczoraj skończyłem książkę - blog Chustki...

    OdpowiedzUsuń
  22. Stanisław Barańczak

    Święto Zmarłych

    Podają sobie ręce
    pod ziemią; leżąc na wznak, rozpychają
    łokciami zgniłe deski, rozgarniają dłońmi
    glebę, korzenie traw, odłamki próchna; milcząc
    spiskują przeciw nam, zbierają siły;
    zbyt wielu ich już;

    zbyt wielu skulonych
    w brzemiennych brzuchach grobów, które sterczą
    tak kanciasto, że pęka ich ziemista skóra;
    a oni rosną wewnątrz i rośnie im w płucach
    ostatni przechowany haust powietrza, choć
    przebiliśmy im pierś poprzez ziemię kołkiem
    krzyża;

    za lekka ziemia im i przegnił krzyż,
    więc po co ta okrągła data: byśmy mogli
    choć raz do roku za jednym zamachem
    przywalić ich wieńcami, przygwoździć świecami
    i przydusić nabożnym kolanem, aż stracą
    nagromadzone siły, aż rozerwą
    podziemny łańcuch rąk, opasujący Ziemię.

    Siedziałam dzisiaj nad grobem mojego taty i zastanawiałam sie ,po co tyle tych kwietów i zniczy pod którymi nie widac nagrobków i właśnie przed chwilą znalazłam tą odpowiedz .

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To trochę nie na temat ale pytanie po co ? nurtowało mnie od przyjazdu z cmentarza i wiesz bardzo szybko w internecie znalazlam ten wiersz .
      Ja dzisiaj symbolicznie zostawiłam jednego kwiatka i to zrobionego przeze mnie .Uważam że najważniejsza jest pamięć .

      Usuń
    2. Coś w tym jest. To święto często niewiele ma wspólnego z prawdziwą pamięcią o zmarłych, ale pewnie dla wielu to jedyny dzień w roku, gdy czują się zobligowani do odwiedzenia grobów.
      Nie było ani jednego dnia, żebym nie pomyślała o moim Tacie.

      Usuń
    3. Wiersz jest bardzo dobitny! Dostałam dreszczy...

      Usuń
  23. Aniu... jeśli można z innej beczki...
    potrzebna mi jest pomoc... czym, karmić kociaka który ma struwity ? oczywiście jeśli nie chce jeść leczniczego Royala ?
    post u mnie
    pozdrowionka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Joasiu zaraz lecę do Ciebie, ale niestety Ci nie pomogę, bo nie wiem. Natomiast po wpisaniu tego problemu w gogla pojawiły mi się zaraz odpowiedzi. Mam nadzieję, że dobre...
      http://chatul.pl/forum/viewtopic.php?p=15566
      http://www.zwierzaczek-wroclaw.pl/index.php?option=com_content&view=article&id=172:dieta-a-struwity&catid=46&Itemid=95
      http://planetapersja.pl/printview.php?t=4133&start=0&sid=4ccbfd884b5f9449cbe2c1d32791267f

      Wygląda na to, że można sobie poradzić. Możesz też namoczyć suchą karmę, dodać do niej coś na smak, co kotek bardzo lubi, wymieszać i może w ten sposób zje. Powodzenia!

      Usuń
  24. Czytam akurat "awanturniczą opowieść" o niemieckim antyfaszyście... byli i tacy. Było mu bez różnicy, czy ratuje od śmierci "zwykłego" Niemca, czy bojownika francuskiego ruchu oporu.
    W Palmirach nie byłam. W zasadzie nie muszę, żeby sobie wyobrazić ogrom cierpienia i okrucieństwa. Jutro jadę na cmentarz posprzątać grób mojego synka. Nie muszę tam być akurat teraz, bo mam go zawsze w sercu, a moi rodzice już na pewno mnie ubiegli i zapalili świeczki. Ale jak tu nie pojechać?
    Brakuje Chustki... jej mądrych słów. Taki smutny czas.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kochana, przesyłam ci mnóstwo ciepłych myśli, abyś w ten smutny czas nie pozwoliła się temu smutkowi zasmucić do reszty...

      Usuń
    2. Ale wiesz... lubię się posmucić. To dobry czas na to. A czasem smutek jest potrzebny.
      Ściskam ;)

      Usuń
  25. jak realny jest ten budyniowy świat
    bardzo mnie jej śmierc obeszła, Chustki śmierć

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. pamiętasz, kiedy weszłaś pierwszy raz na jej bloga?

      Usuń
    2. Niestety nie, ale wiem, że wkrótce potem przeczytałam całość.

      Usuń
    3. ja te nie pamiętam, jakos wczesna wiosną 2012

      Usuń
    4. Zanim się odezwałam u niej na blogu to minęło dużo czasu. Bałam, że ja, taka nowa, u Chustki, która jest taka mądra! Oh, głupia byłam. :) Potem wysyłałam jej te wszystkie znalezione świnki na zdjęciach, raz nawet mi odpisała. :)

      Usuń
  26. często bywałam w palmirach, zresztą lubię cmentarze, taki tam spokój panuje na co dzień.
    trzy lata temu na jednej z wysp kanaryjskich miałam ostrą scysję ze starszym panem - niemcem. podobno usiedliśmy przy "jego" stoliku. cierpliwa byłam, ale gdy usłyszałam "polskie świnie", oczywiście wykrzyczane na całą salę po niemiecku nie zdzierżyłam. wyrwałam do tego pana i nagadałam mu co mi slina na język przyniosła językiem łamanym. zbladł...
    ten pewnie pamięta jak to było....

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I myśmy mieli podobną scysję w samolocie. :((

      Wokół tego cmentarza w Palmirach są przepiękne tereny! Trochę pochodziliśmy. Cudnie było.

      Usuń
  27. Byłam w Palmirach w zeszłym roku, chodziłam tymi alejkami, chłonęłam tę wszechogarniającą ciszę. W muzeum szukałam śladów moich przodków, ale nie znalazłam i sama nie wiem, czy na szczęście czy niestety.
    Poza cmentarzem wojskowym w Kołobrzegu nie odwiedzałam innych miejsc pamięci. W tym roku podczas pobytu w Krakowie miałam jechać do Oświęcimia, ale zrezygnowałam. W pojedynkę takie odwiedziny byłyby dla mnie zbyt trudne.
    Za to zdarza mi się bywać na opuszczonych cmentarzach ewangelickich - na pomorzu zachodnim takich nie brakuje.
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń

Fajnie, że piszesz! Pisz, komentuj, daj znak, że jesteś!
Dobrej energii nigdy za wiele. :)