Ona ma siłę. Ona, czyli Ori.
Marka wypracowana przez tę dziewczynę jest gwarancją
uczciwej i pełnej oddania pomocy zwierzętom. Fundacja Dom Tymianka pomogła tak
wielu psom, że już trudno to nawet zliczyć. Klasa, humor i serce Ori są Wam
znane i to wszystko najpewniej otworzyło w Was chęć pomocy. To oczywiste.
Ona ma siłę. Ona, czyli ja.
Niedawno ktoś, z kogo zdaniem się liczę i jego opinia jest
dla mnie ważna, powiedział mi, że mam moc wywierania wpływu na innych. Najpierw
się obruszyłam, że ależ skąd, ależ nie, przecież nie ja, ale potem zastanowiłam
się nad tym i wyszło mi, że musi coś w tym być, skoro udało mi się stworzyć poczytny
blog, który czytają setki ludzi. To dodało mi pewności siebie, co z kolei
sprawiło, że odważyłam się prosić Was o udział w akcji na rzecz KOCIEGO DOMU TYMIANKA.
Odzew przekroczył moje najśmielsze oczekiwania. Cały tydzień
trzymałam kciuki, żeby było z 500 zł, którą to kwotę wyznaczyłam sobie za poziom, powyżej którego
uznam akcję za sukces...
Oni mają siłę. Oni, czyli Wy.
Tymczasem kwota, jaka wpłynęła, jest 3 razy większa! Na koty
przelaliście 1500 zł! Dodam, że są to tylko pieniądze, które miały wyraźnie
zaznaczone KOTY. Przecież wiem, bo pisaliście mi o tym, że część
przelewów szła bez tego dopisku. Kwota, która wpłynęła na konto fundacji, jest
więc większa! Wiem też, że sporo osób zrobiło zlecenia stałe i pieniądze na
zwierzaki będą wpływać co miesiąc. To jest piękne!
Dziękuję Wam. Dziękuję Wam wszystkim razem i każdemu osobno.
Kwoty, jakie wpłynęły, były bardzo różne, począwszy od 5 zł (super – będzie na
jedzonko dla kotka na parę dni), a skończywszy na 250 (wow, nie wiem, co
powiedzieć!)! Jestem pod wielkim wrażeniem. Jestem nawet jakoś osobiście dumna,
że moi czytelnicy to są ludzie tak bardzo empatyczni i skłonni do dzielenia
się. Niektóre osoby, a wiem o tym z ich blogów, nie powinny nic wysyłać, bo same
nie mają. A jednak wysłały…
Proponuję, mam nadzieję, że się zgodzicie, żeby decyzję co
do wydania tych pieniędzy zostawić Ori. Bardzo potrzebne są one Kwiaciarence i liczę
na to, że uda się jej uporać z częścią problemów. Wiem, że Ori już obiecała
pomóc jej w różny sposób, także szukając domów dla licznych podopiecznych.
Jeśli chodzi o mnie, bo wiem, że kilka osób wpłaciło te
pieniądze tylko ze względu na mnie, to ja nic wziąć nie mogę. Sumienie by mnie
zagryzło. Zresztą Li, niesamowita kobieta, zadbała o to, aby następne koszty,
jakie poniosłam na kotki, zostały mi zwrócone. Dam więc radę.
Dziś pocieszmy się tym sukcesem, ponapawajmy naszą wspólną siłą,
a jutro (najdalej pojutrze) wytłumaczę Wam, dlaczego nie zdecydowałam się zostać
wrocławskim oddziałem Kociego Domu Tymianka (dlaczego do tej pory nie zrobiłam
banerka, co było świetnym pomysłem) i oddałam ten pomysł Ori, żeby go
rozwinęła. Oczywiście Ori i jej działania będę popierać zawsze. Tu chodzi o inne kwestie.
Kochani, karteczki częściowo wysłane, a częściowo będę je
jeszcze dopisywać, gdy tylko dostanę przesyłkę od Ewy. Kartki są śliczne, robione
z sercem, ja staram się każdemu napisać coś osobistego, więc jeśli jeszcze ktoś
nie podał mi adresu, a wsparł akcję, to gorąco zachęcam, żeby to zrobił.
Zaręczam, że Ewie i mnie jest tylko miło z powodu tej wzmożonej pracy. I proszę
Was, abyście się nie martwili kosztami wysyłki. W tym musicie mi zaufać i już.
Cieszę się z sukcesu, jaki miły początek tygodnia
OdpowiedzUsuńMaria K.
jak miło zacząć taki tydzień;)
OdpowiedzUsuńAniu.............naprawde jestes wielka.Ja nie moge sie dolozyc, gdyz dokarmiam koty osiedlowe ( sama mam 2 w domu ) , ale milo sie czyta , ze sa ludzie ktorzy chetnie pomagaja.Pozdrawiam Ciebie , a za Twoim posrednictwem Koci Dom Tymianka.Ta kobieta jest niemozliwa.AnnaR
OdpowiedzUsuńAnko, zadne slowa nie oddadza podziwu, jaki mam dla takich wielkodusznych Osob, jak Ty, Ori i wielu innych, ktorzy z wielkim zaangazowaniem ratuja, lecza, daja nowe domy malym, bezbronnym i pozostawionym na pastwe losu istotom. Chyle czolo do samej ziemi.
OdpowiedzUsuńLepiej bym tego nie mogła wyrazić, niż Panterka, więc po prosto dopisuję wielkie TAK, TAK, TAK do jej komentarza.
UsuńAno. I ja się dopisuję!
UsuńCo tu pisać - Pantera najlepiej to ujęła . :)
OdpowiedzUsuńojej jaka ty jesteś cudownie sźalona....a mnie urxekło ,źe Kwiaciarenka będxie mogła skorźystac ź tej pomocy...:)))
OdpowiedzUsuńWspaniale, że tyle udało się uzbierać! :)))
OdpowiedzUsuńCieszę się bardzo i czekam na dalsze informacje ;)
P.S. Podpisuję się pod Panterą :P
Podziwiam Ori od zawsze, za Jej siłę, serce i klasę. Podziwiam Ją za to także, że daje radę emocjonalnie, bo ogrom nieszczęścia i cierpienia, na jaki patrzy codziennie jest niezmierzony. Podziwiam Was obie, wiem, jakie to trudne. Dobrze ujęła to Kretowata - jak miło zacząć tydzień od takich wieści! Pieniądze jednak czasem szczęście dają!
OdpowiedzUsuńBardzo się cieszę, że tak fajnie wyszło!
OdpowiedzUsuńSuper, że akcja!
OdpowiedzUsuńWiem z doświadczenia, że ludzie są dobrzy i lubią pomagać i odpowiadać na takie apele
Pozdrawiam Wszystkich Zwierzolubnych oraz Ewę i Ori :)
Buziaki:*
Super, że akcja się powiodła:)
UsuńCieszę się razem z Wami Aniu :-)))
OdpowiedzUsuńGrzesiek z uśmiechem pokazuje paluszkiem każdego kotka i mówi -tiki tiki niał :)) (kici kici miau)
OdpowiedzUsuńCiesze się :):**
Wczoraj nie mogłam Ci odpisać, bo znowu nie miałam internetu, w ogóle tydzień był taki, ze albo mnie nie było z waznych powodów, albo internetu (a to z jakich powodów, juz nie wiem). Dlatego radość, podziękowania i uczczenie akcji nastapi u mnie niebawem.
OdpowiedzUsuńHano - nie daję rady emocjonalnie! każde spotkanie z nieszczęściem odchorowuję, tylko udaję taką silną. BARDZO dziękuję Ance Wrocławiance i wszystkim, a po szczegóły zapraszam na blog tymiankowy (wybieram się lada dzień do Kwiaciarenki, będzie dłuuuga seria kocich portretów)
Czekamy niecierpliwie :)
UsuńTym bardziej Cię podziwiam, Ori!
UsuńMasz Moc! Ori ma Moc! Nie kazdy ma taka. Dlatego sie pomaga. Ciec to moc (muc)!
OdpowiedzUsuńBardzo fajny poczatek tygodnia.
Cieszę się bardzo!
OdpowiedzUsuńAngina w gardle :( ale w sercu wielka RADOŚĆ :) Cieszę się :):):):):):)
OdpowiedzUsuńjaką Ty jesteś wspaniałomyślną kobietą, mam ochotę Cię uściskać widząc, ile pracy i czasu poświęcasz by te nieszczęścia w futerku stały się dorodnymi, szczęśliwymi posiadaczami personelu.
OdpowiedzUsuńCo tu dużo gadać. Dobra robota!!! Też się zastanawiam, czy dopisek zrobiłam KOTY, ale rozumiem, że i tak trafiło gdzie trzeba. Cieszę się, że Twoja akcja znalazła taki duży odzew i bidule bedą miały na jedzenie czy też leki.
OdpowiedzUsuńSukces musiał być - nie może być innej opcji jeśli takie babki biorą się za robotę :)Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńCiesze sie, ze akcja sie powiodla. A u mnie ostatnio pojawile sie cztery dzikie maluchy. Poki co bardzo bijazliwe i mieszkaja w budynku gospodarczym. Oczywiscie je dokarmiamy i choc kotow ci u nas bez liku, to gdy te czworaczki zniknely na pare dni, poczulam sie opuszczona. No i jaka radosc gdy sie znow pojawily te male dzikuski. Trzeba bedzie w koncu zajac sie sterylizacja mamusi ale ona jest doprawdy dzika i nie wiem jak nam sie to uda.
OdpowiedzUsuńA od jutra ide do nowej pracy, wiec trzymajcie za mnie kciuki dobrzy ludzie, bo mam troche tremy :))
Pozdrawiam wszystkich zwierzolubnych
Nika
Niko, mocno najmocniej trzymamy kciuki, abyś się odnalazła w nowej pracy :))
Usuńpopacz, jak to się dzieje...
OdpowiedzUsuńwystarczy chwila nieuwagi, a stajesz się ostoja i oparciem dla całego świata zwierzęcych nieszczęść;-)
i już tego nie zostawisz, i nie chcesz zostawić. Pozdrawiam.
Nie zostawię, i nie chcę zostawić. Ament :)
UsuńFantastyczne wieści!
OdpowiedzUsuńA jaka piękna przeplatanka kocia. :)
Takie wieści są dziś potrzebne...
OdpowiedzUsuńCieszę się ogromnie razem z Wami ;-)))
Fantastycznie!:)
OdpowiedzUsuńJesteście Wielkie, Dziewczyny...
OdpowiedzUsuńJestem tak wzruszona że mnie zatkało.
OdpowiedzUsuńGratuluję!!!! :)
OdpowiedzUsuńJak dobrze przekonać się, że ludzie są jeszcze ludźmi. :)
...fajnie i my dołożyliśmy od siebie małą cegiełkę,..
OdpowiedzUsuń...jednak dobrzy ludzie jeszcze są...
:):):):) no to wszystko zagrało :)
OdpowiedzUsuńPst! Jaskółko, tamto to było tylko złudzenie, dajmy na to, optyczne. ;) A i tak najważniejsze jest, że wszystko zagrało, jak sama to pięknie ujęłaś.
UsuńPozdrówka! :)
Super :) Czasem się wydaje, że te 5 zł, że nawet złotówka to jest nic, a jednak gdy kilka osób nie będzie się przejmować takimi wątpliwościami to już jest łącznie spory kapitalik :)
OdpowiedzUsuńPozdrowienia dla Ori.
Wszystko, co ważne zostało napisane. Cieszę się bardzo Aniu i kibicuję z całych sił żeby lista
OdpowiedzUsuńsponsorów tych małych i dużych była coraz dłuższa ...:)
Ala
cieszę się razem z Tobą, Gosianko, że udało się zebrać ładną sumkę i liczę na to, że spora część z nas będzie pamiętać co miesiąc o jakiejś wpłacie, nawet najdrobniejszej, bo naprawdę każda złotówka ma swoją wagę.
OdpowiedzUsuńpatrzę na Twoje dzisiejsze zdjęcia i już sobie wyobrażam, co to się będzie działo, jak to towarzystwo odzyska całkiem siły :))
Niech już tak będzie, bo właśnie rozmawialiśmy z MójCiOnem, że za dużo one nas kosztują troski i zmartwienia w stosunku do radości jaką dają. Tak jeszcze nie było.
UsuńNo piękna akcja. Super :)
OdpowiedzUsuń