Strony

wtorek, 30 kwietnia 2013

Pomoc dla Kociego Hospicjum

Zdecydowałam się przyłączyć do wspierania akcji Kociego Hospicjum, mającej na celu zebranie funduszy, które zasilą konto tej niezwykłej organizacji. Jestem zaszczycona, że mogę coś dla niej zrobić. Całym sercem popieram wszystko, co ci wspaniali ludzie robią dla kotów szczególnie wymagających opieki. Często zaglądam na ich stronę. Zaglądam, podziwiam, pomagam i teraz też postanowiłam to zrobić. Wy zdecydujcie sami. Poniżej mail, jaki dostałam wczoraj. 


Dzień dobry,

chciałabym zaprosić Cię do posłuchania piosenek z wyjątkowej płyty - w całości poświęconej kotom. Jedna z piosenek, "Jest ósme niebo", została zadedykowana kotom szczególnym - pensjonariuszom Kociego Hospicjum:


Projekt płyty - wszystkie piosenki - jest już gotowy, czeka tylko na wydanie. I tu mam gorącą prośbę: o wsparcie wydania płyty, o pomoc w rozpowszechnianiu akcji finansowania publikacji. Fundusze zbierane są przez portal wspieramkulturę.pl, gdzie każdy może dokonać wpłaty na rzecz płyty. Szczegóły i zasady zbiórki można znaleźć na stronie: http://wspieramkulture.pl/projekt/223-G ... t-Kocio-mi Każdy wpłacający min. 30 zł otrzyma upominek, a wpłata w wysokości 50 zł oznacza zakup płyty w przedsprzedaży. Nic nie tracisz - jeśli nie uda się zebrać całej kwoty, płyta nie zostanie wydana, a pieniądze wrócą do wpłacających. Autorzy piosenek to Grażyna Orlińska [na pewno znasz jej piosenkę "Chałupy welcome to" :)] oraz Grzegorz Marchowski. Kilku innych piosenek z płyty możesz posłuchać tutaj: http://www.orlinska.pl/g-g.html

Bardzo nam zależy na wydaniu płyty, bo cały projekt wesprze koty pod opieką Fundacji Hospicjum dla Kotów Bezdomnych. To wyjątkowa organizacja - dom dla ok. 30 kotów chorych, starszych, niepełnosprawnych, po wypadkach. Zapewniamy im opiekę weterynaryjną, domowe warunki i stały kontakt z opiekunem. Prowadzimy także Kocią Agencję Adopcyjną i edukujemy dzieci i dorosłych (zapraszam na http://www.kocie-hospicjum.pl).

Byłybyśmy ogromnie wdzięczne za zamieszczenie informacji o projekcie i linku do portalu wspieramkulture.pl na Twoim blogu. Dzięki temu informacja dotrze do większego grona odbiorców, co daje nadzieję na pomyślne zakończenie projektu. W załączniku wysyłam grafikę, którą możesz dowolnie rozpowszechniać.

Dorota Julianna Mościbrodzka
Wolontariuszka Fundacji Hospicjum dla Kotów Bezdomnych

PS Szczególnie cenna jest dla nas pomoc w rozpowszechnianiu tej informacji - im więcej osób wie o płycie, tym większe szanse na jej publikację i tym samym pomoc dla kotów w Kocim Hospicjum:)

********************************************************************************
I jeszcze kilka zdjęć ze strony Hospicjum.


To tylko dwa z pięciu kotów, które są ich ostatnimi pacjentami. Opowieść o nich zaczyna się tak:

"23. 03. 2013
Rozpacz. Totalna rozpacz. Dawno nie widziałam kotów w takim stanie.
Koty przywiózł Pan Roman z interwencji. Podobno [PODOBNO!] koty siedziały same od tygodnia. Ich opiekunkę zabrano do szpitala. Ale koty nie wyglądają, jakby ‘tylko’ tydzień nie jadły. Wyglądają, jakby nie jadły od miesiąca. (...)"
Reszta jest na stronie http://kocie-hospicjum.pl/.


PODPIS

PS. Wczorajszy odzew na mój post był dla mnie miłym zaskoczeniem. Temat okazał się inspirujący do zostawienia kilku słów. Mnie w takiej sytuacji rosną skrzydła! Za każdy komentarz bardzo dziękuję, każdemu z Was odpowiedziałam. Czy zawsze wracacie przeczytać odpowiedź, czy autorzy blogów piszą je sobie a muzom?  Nie to, żeby moje wczorajsze odpowiedzi były jakieś wybitne, ale już dawno chciałam Wam zadać to pytanie. ;-) Miłego dnia!

74 komentarze:

  1. Bardzo chwalebna inicjatywa, chociaz ja sobie czasem marzę, by takie akcje okazały się zbędne. Ale czasem jestem niepoprawną i naiwną marzycielką.

    Co do P.S. - tak, wracam do swoich komentarzy i czytam odpowiedzi.
    Komentarze innych też czytam.

    Zdrówka Aniu :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ty jesteś, Lidio, czytaczką doskonałą, wiem to nie od dziś. :-)

      Usuń
  2. Na razie odpowiem tylko na P.S. :)
    To pytanie tez mnie nurtuje. Ja zawsze wracam po odpowiedź :)
    U siebie odpowiadam na komentarze, bo po prostu lubię jak inni mi odpowiadają :))
    A teraz wracam do pracy. Później zajrzę :)
    Buźka :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jednak, gdybyś pisała codziennie, to wierz mi, nie dałabyś rady. Wierzysz? ;-)

      Usuń
    2. Oj wierzę! Ja ledwo dwa posty piszę tygodniowo, więc mogę szaleć i odpowiadać ;). A Ty w tym czasie posty dla nas klepiesz :D

      A w sumie skłamałam - nie wracam zawsze po odpowiedź. Są blogi gdzie rzadko są odpowiedzi, więc ja rzadko wracam. Co nie znaczy, że takowych blogów nie lubię! :)
      Jednakowoż dialog lubię bardzo :)

      O kotach już nadrobiłam. Mój "głos" już mają.
      Dobrze, że wrzucasz czasem takie posty. Nie wiedziałabym o hospicjum. Nie wiedziałabym o Kocim ogonku itp... A tak, zawsze jakiś grosz do przodu :))

      U mnie już weekend Za Rzeką :D

      Usuń
    3. To wspaniale z powodu Twojego głosu, weekendu i każdego innego ;-)

      Usuń
  3. nie zawsze mam czas, czasem, gdy zaangażuję się w dyskusję, to oczywiście wracam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To tak, jak ja. Wracam jeszcze zazwyczaj tam, gdzie gospodarze bloga odpowiadają na komentarze, choć często robię to dopiero przy komentowaniu następnego posta. ;-)

      Usuń
  4. Poszedł link do tej strony na fb;na profilu ogólnym;może coś to da.
    I cieszy;że w tych obecnych;wrednych czasach ktoś potrafi pomyśleć o tych biednych puszystych komandosach których służba na ziemi dobiega końca i których czeka wyprawa za Tęczowy Most...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Ci bardzo! Na razie jest jakiś problem z płatnością kartą. :(
      Ile trzeba mieć siły, aby zajmować się takimi tragediami. Podziwiam.

      Usuń
  5. Zajrzałam do hospicjum, przemyślę sprawę.
    To być może banalne stwierdzenie i naiwne, ale niezmiennie zadziwia mnie to, że człowiek, istota ludzka, potrafi sprawić tak wiele zła i tak wiele dobra zarazem.
    A do komentarzy zawsze wracam, czasem nawet coś jeszcze dodaję i piszę nie tylko pod swoim własnym komentarzem. To rozmowa, dyskusja, która jest dla mnie tak samo ważna, jak wpis na blogu.
    Ninka.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ty też, Ninko, jesteś idealnym obserwatorem blogowym. Normalnie jakiś medal muszę ci ufundować, czy coś..
      :)

      Usuń
  6. wzruszający temat....i to tak z rana,siedzę z kawą w piżamie i jeszcze mało co o mnie dociera,ale wrócę tu...
    podziwiam tych luzi pracująch w kocim hospicjum,to anioły chyba prawdziwe!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chyba miałaś jakąś zmianę do późna, 10:36 i kawa poranna? Fajnie :-)

      Usuń
    2. nie....to nie nocna zmiana-to pierwszy urlop w tym roku i SZALEJĘ! pozwoliłam sobie dziś pospać :)

      Usuń
    3. I bardzo słusznie. Rozpieszczaj się ile wlezie ;-)

      Usuń
  7. Oczywiście,że wracam ;) Taki dialog jest dla mnie bardzo ważny:)
    Lecę do pracy, buźka

    OdpowiedzUsuń
  8. Zawsze wracam do komentarza - przecież to rozmowa.
    Hospicjum kocie to niezwykle ważna sprawa. Pomyślę nad formami wsparcia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Więc przeczytasz, że dziękuję w imieniu Hospicjum.

      Usuń
  9. Pewnie, ze wracam. Czesto jestem zawiedziona, kiedy odpowiedzi nie ma, ale rozumiem, ze nie wszystkim mozna zawsze odpowiadac, dnia by nie wystarczylo.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie. Ja już mam w tej sprawie totalny luz, ani się nie obrażam, ani nie oczekuję. Teraz dużo czasu spędzam z lapkiem w łóżku, to mogę sobie poodpisywać, ale też zamierzam to zmienić. Nie da się tak intensywnie :(

      Usuń
  10. Ja tez wracam do komentarza,chociaż zdaje sobie sprawę,że nie raz nie będzie odpowiedzi.
    Uważam,że to bardzo ważna sprawa pomoc dla Kociego Hospicjum przyłączę się.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz, Lucy, tutaj może być tak, że t płyta wygeneruje dużo większe korzyści niż jakaś jednorazowa darowizna na konto. Będę koncerty, sprzedaż. Nic się zresztą nie traci, jeśli artyści nie uzbierają potrzebnej kwoty - wszystko wróci do wpłacających.
      Dzięki.

      Usuń
  11. Ile tego kociego nieszczęścia chodzi po świecie. :( Biedactwa. Zajrzę na stronę hospicjum. Wirtualnie pomagam domu tymczasowemu Na Drapaku, ogłaszam koty do adopcji na portalach. Ostatnio dostaję ogłoszenia z kotkami, które ktoś oddaje a bo warunki mieszkaniowe nie teges, a bo gdzieś wyjeżdża, wiem że w życiu różnie się układa, ale czasami sobie myślę, dla ilu opiekunów kotów przy jakimkolwiek problemie łatwiej jest kota "podać dalej" niż spróbować zrobić tak aby futrzak w domu został. Dla mnie to jest nieludzkie, mieć 2 koty przez 3 lata w domu a póżniej powiedzeć, że się nie ma warunków mieszkaniowych na ich opiekę i do tego wychowane razem koty chcą rozdzielać, żeby łatwiej je było oddać. Ehhh... Kilkuletnie mają problemy ze znalezieniem nowego domu, a co mówić starsze, albo schorowanie, albo to i to.
    Co do komentarzy to powiem Ci szczerze, że jak oczekuję odpowiedzi, albo komentarz jest wtrąceniem do ciekawej rozmowy to wracam często zobaczyć co tam w trawie piszczy. ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To bardzo ważna pomoc i bardzo potrzebna. Podziwiam działalność "Na drapaku" od dawna. To, co opisujesz, to straszne przypadki, niezrozumiałe. Czytałam ostatnio, że jakaś kobieta oddała do schroniska piękną kotkę perską, bo już nie miała siły się nią zajmować. Kotka na 15 lat, jest staruszeczką, ale zdrową, nigdy nie była poza mieszkaniem. Teraz siedzi w klatce i się trzęsie. Boi się wszystkiego. jak można coś takiego zrobić komuś z kimś się przeżyło 15 lat? Jak można potem zasnąć w nocy? Oczywiście wiem, że różne mogą być życiowe sytuacje ludzi, ale bardzo mnie to poruszyło.
      Fajnie, że wracasz. Miło.

      Usuń
    2. Widziałam tą historię na fb, straszne to, jak można po tylu latach zapakować kota i odstawić do schroniska, ileż ten kot wymaga opieki... ludzka natura. Jako ciekawostkę podam to w UK jest stowarzyszenie, które zajmuje sie zwierzakami po przejściach, zgłasza przypadki znęcania się nad zwierzętami, uświadamia dziatwę itd. jakiś czas temu temu rozpoczeli projekt, w ramach którego ludzie starsi, chorzy, a posiadający zwierzaki wpisują się do speclajnej bazy danych i po ich śmierci, albo nagłym pobycie w szpitalu to stowarzyszenie jest powiadamiane o tym i wolontariusz przyjeżdża pod wskazany adres i zabiera zwierzaka. Mam nadzieję, że w praktyce będzie ten projekt działał dobrze, dzięki temu mniej będzie tragicznych historii z zagłodzonymi, opuszczonymi zwierzakami.

      Usuń
    3. Wspaniałe stowarzyszenie. Podziwiam i chętnie bym czymś taki się zajęła u nas... kto wie...

      Usuń
  12. Zawsze czytam wszystkie komentarze i zawsze się cieszę jak mam odpowiedź na swój ale rozumiem również,że ktoś może nie mieć czasu na odpowiadanie wszystkim bo nie każdy komentarz wymaga odpowiedzi a myślę,że został przeczytany przez blogera:)
    Tymczasem wspomagam Ori:(no chyba,że trafię"6":)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oczywiście, że każdy Konarzewo jest u mnie przeczytany i każdy mnie cieszy, są jednak, jak słusznie zauważyłaś komentarze które nie wymagają odpowiedzi. na te planuję nie odpowiadać, żeby zyskać trochę czasu np na odwiedzanie innych blogów.
      Ori jest oczywiście na pierwszym miejscu.
      Ja tam 6 nie trafię, bo... nie gram. ;-) Zapominam.

      Usuń
  13. piękna piosenka, aż się poryczałam, makijaż do poprawki ;-)
    a co do komentarzy - staram się odpowiadać tyle że ja bardzo nieregularnie wchodzę na bloga :-(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ty Ty sobie, Małgosiu, możesz rękę podać z Jolą, ona też jest taka płaczka :-)

      Usuń
  14. Ja jestem taki wzruszacz, że nie trzeba mi aż takich dramatów, by płakać, więc aż się boję tam znów pozaglądać. Ale zrobię to, Aniu. Myślę, że warto. Podziwiam zaangażowanie tych ludzi. A piosenki takie poruszające... Zamówię tę płytę, choć nie będę jej odtwarzać na co dzień, żeby nie zwariować. Warto sobie uświadamiać, że istnieją takie nieszczęścia i że są ludzie, którzy próbują pomóc, ulżyć w cierpieniu tym biedakom. Nie można pozostać obojętnym...

    A co do komentarzy, oczywiście że wracam i sprawdzam odpowiedź. :) Bardzo się cieszę, gdy jest, ale nie rozpaczam, gdy nie ma. Traktuję to naturalnie: nikt nie ma aż tyle czasu, żeby odpowiadać na wszystkie wpisy. Gdybym napisała komentarz lub zadała jakieś pytanie, na odpowiedzi na które jakoś wyjątkowo by mi zależało, nie obraziłabym się, nie uzyskując jej, ale raczej bym je ponowiła, uznając, że bloger/blogerka zwyczajnie go nie zauważył/a.
    Aha, i czytam pozostałe komentarze - lubię poznawać opinie innych. Ale także poznawać samych komentujących, bo przecież z ich słów można się wiele o nich dowiedzieć, a czasem nawet zaprzyjaźnić lub chociaż polubić. A, wiadomo, dobrej energii nigdy za wiele. :)
    Ale długas wyszedł!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też czytam pozostałe komentarze - z tych samych powodów:):):)
      Ninka.

      Usuń
    2. O, widzę, widzę, przeczytałaś mój komentarz, Ninko. :))

      Usuń
    3. Widzę, żeście sobie pogadały i ja już nie mam tu nic do roboty. ;-)

      Usuń
    4. cóż... ja też przyznaję, że czasami podczytuję...
      Czasami wybiórczo a czasami od pierwszego do ostatniego...

      Usuń
  15. ...postaram się jakoś pomóc lecz pomyślę jak...

    ...co do peesa to wracam i czytam...

    OdpowiedzUsuń
  16. Znam i rozpowszechniam akcję na FB . Szczytna akcja , piękne piosenki !

    Oczywiście jak już się przyłączam do dyskusji to zawsze czekam na odpowiedź i wracam ;)
    Ja niestety mam wrażenie u mnie na blogu, że mało kto to śledzi i postanowiłam nie odpowiadać na każdy komentarz ...
    Zniechęca to jak ktoś zagaduje , ja odpowiadam i zero odzewu ...
    Tak ostatnio było wczoraj z pewną Anką Wrocławianką ;))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aha, uderz w stół... I teraz niech się Anna tłumaczy. ;)

      Usuń
    2. A to wstręciucha! Zaraz ją pogonię.
      Z drugiej strony to jest temat, który poruszę oszerniej wkrótce. ;-)

      Usuń
  17. wspaniała inicjatywa a piosenkę znam zawsze mnie wzrusza...

    OdpowiedzUsuń
  18. A wiesz, że ja też zadaję sobie te pytanie... Czy ktoś wraca aby przeczytać odpowiedź...
    Ja wracam... prawie zawsze...
    Do tych "moich" zawsze... a tam gdzie zabłądzę przez przypadek... zdarza mi się nie...
    Choć... z jakiegoś powodu na poczatku uważałam że odpowiadać powinno się U tego który pozostawił komentarz...i czasami tak jeszcze robię...

    Hospicjum robi cudowną rzecz...zajrzę do nich wieczorkiem... na spokojnie... Może... może Quinn przygarną

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Genialna myśl, Brujito. Genialna. Napisz, zapytaj. Czekam na wieści.

      Usuń
  19. Naszego pierwszego psa,bratannica odwiązała od drzewa w parku ,nazywał się Podarek ,Darek ,bo moja mama dostała go na imieniny.Morusa wzieliśmy ze schroniska,a kociaka brat sciągnął z drzewa. Tak właśnie pomagamy zwierzakom,na miarę naszych możliwości.Są członkami naszej rodziny,więc dzielą z nami naszą dolę i niedolę.
    Piosenki z tej płyty które są dostępne,wysłuchałam i bardzo mi się podobają ,więc może dołoże się do tej płyty, chociaż 50 zł. to dla mnie spory wydatek.
    Czytuje trochę błogów,nie pod każdym wpisem są ciekawe komentarze,nie wszystkie,wyszukuję więc te bardziej rozbudowane i te czytam.
    Na początku nie kometowałam ,teraz od czasu do czasu ,a dlatego tak rzadko ,że po prostu nie lubię pisać.Jeżeli już skomentuje wpis to jest mi bardzo miło,jeśli dostanę odpowiedz.
    żaczełam czytać blogi z myślą,że może kiedyś załorzę swojego.Oczywiście nie byłby to blog literacki,ale znalazły by się tam rzeczy które robięjakieś pomysły,zdjęcia.No i doszłam do wniosku że prowadzenie bloga jest tak czasochłonne,że sobie odpuszcze ,bo nie miałabym czasu na swoją "twórczość".
    Jeśli się ma dużo komentaży to odpowiadanie na nie to tytaniczna praca
    Noooo uffff,wystarczy teraz nie odezwę się już pewnie przez jakiś czas.
    Zyczę ci rzebyś mogła sobie posiedzieć ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oczywiście sprawdzam czy jest odpowiedz na mój komentarz.

      Usuń
    2. Przepraszam za błędy ,ortografia nigdy nie była moją najmocniejszą stroną, a jak się mało pisze to niestety wtórny analfabetyzm.

      Usuń
    3. Nic nie szkodzi. To nie sprawdzian. Ja też robię błędy. Fajnie by było zawsze mieć czas na odpowiedzi, ale niestety sama widzę, że tak dalej nie pociągnę, więc muszę to zmienić i odpowiadać tylko niektórym. Widzę, że ludzie to rozumieją w większości, choć spotkałam się w innym miejscu z opinią, że to faworyzowanie tych co się lubi i że to niesprawiedliwe i takie tak niedorzeczności.
      Dziękuję Ci za chęć pomocy.

      Usuń
    4. A ja myślę (jeśli mogę do rozmowy się wtrącić) że to Twój blog... że jeśli chcesz to odpowiadasz a jak nie to nie albo tylko niektórym... długo albo tylko uśmiechem... i NIKT nie powinien Ci mówić JAK masz prowadzić swojego bloga.. a czas... faktycznie dużo go potrzeba na blogowanie... Jeśli się chce wszędzie zajrzeć (tam gdzie się chce) poczytać, skomentować...to mi pół dnia zajmuje a że rozłożone na raty to cały... i czasami na swojego posta już sił nie mam... ;-)))

      Usuń
    5. Tylko, że wiesz, szanuję moich komentujących i nie chciałabym nikogo urazić, co jest przecież niemożliwe, bo "jeszcze się taki nie urodził..." itp., itd. ;-)

      Usuń
  20. Chętnie przyłączę się do akcji, ale myślę też o Kocim Ogonku. Może nie dokładnie "ogonku", ale jakimś stałym zleceniu na 30 złotych miesięcznie.
    Do komentarzy zawsze wracam, czytam odpowiedzi, te skierowane do innych też. Zdaję sobie sprawę, że blogowiczki nie zawsze muszą odpowiadać na każdy komentarz. Właściwie mogę się podpisać, jeśli pozwoli, pod wszystkim co napisała na ten temat JolkaM.
    A teraz zaczynam się byczyć. Mam całe pięć dni wolnego. Szkoda tylko, że pogoda ma być nieciekawa. Balkon dla kotów przygotowany, a powygrzewać na słoneczku się nie da. Kurcze, mam sklerozę. Czy ja Ci pisałam jak mnie kotka w sobotę zamknęła na balkonie?
    Joanna

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie, nie pisałaś. Opowiadaj :-)
      Dzięki Ci za chęć pomocy. Zrób to jednak za parę dni, jak zobaczysz, że na koncie akcji coś się ruszyło do przodu. W tej chwili jest jakaś awaria. Ilość pakietów się zmniejsza, a nie widać tego na koncie. Pechowo strasznie! Sama próbowałam kilka razy płacić kartą i nie udało mi się. Ja nie zniechęcę się, ale parę osób na pewno ;( Widać, że dziś więcej osób próbowało wpłacić bez powodzenia. Zgłosiłam to (i nie tylko ja) i trwa interwencja.

      Usuń
    2. W sobotę była u nas ładna pogoda, więc sobie postanowiłam, że czas dokończyć porządki na balkonie. Miałam do posadzenia jeszcze kilka kwiatów, pałeczki nawozowe do powtykania i co nieco do umycia. Nastawiłam na gaz gar rosołu, mąż pojechał z samochodem do rejestracji, a ja zabrałam co trzeba na balkon i zabrałam się do roboty. Odpięłam kocio-siatkę od balustrady i zaczęłam sadzić kwiaty. Kiedy siatka odpięta, wiadomo- koty wstępu nie mają. Przyciągnęłam mocno od zewnątrz drzwi balkonowe żeby mi żaden kot nie wyszedł i spokojnie pracowałam. Po jakimś czasie chcę wejść do domu, popycham drzwi, a tu... doopa blada. Na parapecie okna stoi kotka i mizia sobie łepek o klamkę drzwi balkonowych. Widzę, że klamka nie jest w pozycji poziomej, tylko ciut zepchnięta w dół. To ja w kucki i pukam w szybę poniżej klamki kombinując, że jak kot się zacznie miziać od spodu tej klamki to ją podniesie. Owszem, ona łepek opuściła, popatrzała na mnie i dalej ociera się od góry. Klnę na siebie, że wyłażąc na ten balkon okno obok drzwi zamknęłam, a było uchylone. No, ale pomyślałam, że będę zajęta, a okno uchylone+kot= nieszczęście. Zadzwonić do chłopa nie mam jak- kto bierze ze sobą telefon na balkon, nasłuchuję czy nie ma sąsiadki z dołu, ale cisza. No dobra, rosołu spory gar, gaz malutki, to się może nie wygotuje zanim mąż przyjedzie, jak mi się zechce siku- mam wiadro na balkonie.:) Nie, nie panikuję jeszcze, w końcu ile mogło minąć? Pół godziny? No tak, mam jeszcze sąsiadkę z boku, może jak się wydrę, to mnie usłyszy. Ciepło, to pewnie balkon ma otwarty. Zadzwoni do mojego męża i sprawa załatwiona. Już miałam się wydrzeć i... olśnienie, on nie ma zwyczaju odbierać połączeń z nieznanych numerów. Szkoda fatygi. Wybić szybę, hmmm. Drzwi mam z belką, więc wybiję tą dolną. mniejsza jest to i koszt nie będzie taki duży. Ale jak wybić kiedy pod drzwiami zebrały się koty i pies i gapią się na miotającą się babę. No to może jak będę te drzwi popychać mocniej, to zamek jakoś się odegnie lub wyłamie? Pić mi się chce, siku mi się chce. Mam wodę w konewce. Uff, bez nawozu. Może być. Stoję więc pod tymi drzwiami i zaczynam je popychać, czuję, że one tak trochę zaczynają się ruszać. No to se tak ruszam- ja popycham, one wracają i tak może jakieś 15, 20 minut. W końcu coś odskoczyło. Jestem wolna. Mąż przyjechał o 14.00. Bo sobie jeszcze pojechał do sklepu po części do samochodu. Gdybym na niego czekała, pewnie bym skisła na tym balkonie.
      Joanna

      Usuń
    3. Piękneeee ;-))) No i widzisz, gdyby to spotkało mnie, to już bym miała sympatyczny post gotowy ;-)
      Podoba mi się oczywiście, jako kociej talibce, że tak dbasz o bezpieczeństwo kotów.
      Dzięki za tę opowieść :-)

      Usuń
    4. A wiesz, że ja bym wolała żeby to spotkało Ciebie? Z jednego tylko powodu. Jak Ty byś to opisała, to byłaby cudna opowieść, lekka i z humorem. Ale czego chcieć od kobity piszącej protokoły z nudnych posiedzeń zarządu. :(
      Joanna

      Usuń
    5. Poszło Ci bardzo dobrze! Kto wie, czy nie wykorzystam tej historii ;-)

      Usuń
  21. Odpowiedzi
    1. Kolejna płaczka. Sporo was chodzi po tym świecie. ;-)

      Usuń
  22. Staram się wracać i patrzeć czy jest odpowiedź.Piękna akcja.Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  23. Właśnie skończyłam czytać, słuchać, oglądać. Nie będę ukrywać, popłakałam się. Zaraz wysyłam namiary do znajomych kociarzy.Popieram inicjatywę, nad formą pomocy muszę się zastanowić.
    Nie należę do grona prowadzących blogi, dlatego bardzo sobie cenię odpowiedzi na moje komentarze. Poznałam i poznaję tylu wspaniałych ludzi, opinie innych o różnych aspektach naszego na tym świecie bytowania że jestem WAM wdzięczna. Mam nadzieję że wiesz o co mi chodzi bo zdanie wyszło zawile.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ewo, wybacz, ale czy ja mam zaćmienie, czy ja nie znam Twojego bloga? Twój nick jest nieaktywny i nie mogę sprawdzić... :(
      I wiem o co Ci chodzi, mimo zawiłości zdania.
      Pozdrawiam

      Usuń
    2. Nie masz zaćmienia, nie mam i nigdy nie miałam bloga. Ktoś mnie nazwał wolnym strzelcem, bo tak wędruję i zaglądam tu i tam...

      Usuń
  24. udostępniam, reklamuję, jeszcze znalazłam tam wartą uwagi akcję "koci ogonek" - "Jaka jest końcówka Twojej pensji – 3.20 zł? 4.80 zł? 7.50 zł?
    A może zupełnie inna? Albo nie pamiętasz? No właśnie – to kwota, której często się nie zauważa. Dlatego nie obawiaj się przeznaczyć tego ogonka wypłaty na pomoc kotom. Taka comiesięczna pomoc będzie prawie niezauważalna dla Twojego domowego budżetu, a dla kotów – bezcenna."

    OdpowiedzUsuń
  25. a pod swoim komentarzem zawsze sprawdzam, czy jest odpowiedź, choć już się przyzwyczaiłam, że często jej nie ma :) kilka lat temu było to nie do pomyślenia (jej brak), dziś jest standardem

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz, to pewnie zależy od czasu, ja bardzo bym chciała każdemu odpowiedzieć, ale nie pociągnę tak długo, muszę to niestety zmienić. :( Piszę codziennie, a i komentarzy jest sporo, co oczywiście niesamowicie mnie cieszy, ale jest też druga strona tego medalu.
      :)

      Usuń
    2. doskonale to rozumiem, dlatego nie mam żadnych pretensji jak nie ma odpowiedzi :) podziwiam Cię za to codzienne pisanie, nawet w najlepszych czasach tego nie robiłam, a co dopiero teraz ;)

      Usuń

Fajnie, że piszesz! Pisz, komentuj, daj znak, że jesteś!
Dobrej energii nigdy za wiele. :)