Strony

poniedziałek, 18 marca 2013

Japońsko poweekendowo

Ciekawa jestem, czy lubicie kuchnię japońską. Sama nie jestem pewna, jak mam odpowiedzieć na to pytanie, bo nie znam jej za dobrze. Słyszałam oczywiście i próbowałam sushi, czy sashimi, ale przecież kuchnia japońska to wielkie bogactwo potraw i smaków. Z tego, co wiem, Japończycy bardzo kochają jeść i przywiązują do tego wielką wagę (ciekawe, czy jest naród, który tego nie robi!). 
My zrobiliśmy sobie w sobotę japoński dzień. Najpierw wybraliśmy się do kina na animę. Jest taki program we wrocławskim nowohoryzontowym kinie z filmami Hayao Miyazakiego - "japońskiego Disneya", mangaki, reżysera i animatora. W tę sobotę można było zobaczyć animę pt. "Laputa". Uwierzycie, że sala kinowa była niemal pełna? Ludzie (w znakomitej większości dorośli) bardzo żywo reagowali na to, co dzieje się na ekranie, głównie śmiechem, bo faktycznie momentami było śmiesznie i z humorem. Bardzo się odprężyłam podczas oglądania tej japońskiej bajeczki. 
Po kinie MójCiOn rzucił propozycję nie do odrzucenia: idziemy na japoński obiad? Paszczy dwa raz proponować nie trzeba, więc szybkim krokiem powędrowaliśmy w okolicę rynku, na ulicę Odrzańską, do restauracji Sakana


Byliśmy tam już raz kiedyś i bardzo nam smakowało.


Dużą atrakcją pobytu w tym miejscu jest możliwość obserwowania "Sushi Masters", czyli kucharzy przy pracy, co z przyjemnością czyniliśmy, popijając zieloną jaśminową herbatę.


Na utrzymywanym w idealnie czystym stanie stanowisku pracy ich zwinne ręce z wielką wprawą i precyzją przyrządzają kolejne sushi, które potem są dowożone do klientów stateczkami, płynącymi po wodzie wzdłuż baru.
zdjęcie z sieci



Jedliśmy doskonałe sushi z krewetką w tempurze i kolejne z łososiem, zupę araziru ostrą i przepyszną, a na drugie danie krewetki podpieczone na maśle czosnkowym z marynowanym zielonym pieprzem, podawane z makaronem soba.
Jakaż to była rozpusta w biały dzień!


Narobiłam oczywiście mnóstwo zdjęć, ale tym razem telefonem, więc są bardzo kiepskie.
W pewnym momencie coś zasłoniło mi widok na pracującego kucharza... Co to mogło być...


Hmmm... :) Oczywiście, że paszcza musi zjeść lody, inaczej nie byłaby sobą. Nie były to jednak byle jakie lody, ale wyjątkowo dobre, oryginalne lody o smaku zielonej herbaty, imbiru i sezamu. Mnie one smakowały wybornie i bardzo protestowałam, kiedy MójCiOn pod pretekstem próbowania wyjadał mi wciąż łyżkę za łyżką...


Mieliśmy też okazję podziwiać na żywo grzyba ganoderma lucidum, który w chińskiej i japońskiej medycynie ludowej stosowany jest od 4 tys. lat (wykorzystywany jest w leczeniu chorób wątroby, przewlekłego zapalenia wątroby, hipertonii, artretyzmu, astmy, wrzodów żołądka).
Restaurację zdobią reprodukcje dzieł Hokusai Katsushika, który to jest autorem słynnego cyklu „36 widoków na górę Fudżi”. Restauracja urządzona jest z prostotą w stylu zen.


Myślę, że nie raz jeszcze będziecie mogli przeczytać u mnie coś o Japonii, bowiem jest to od jakiegoś czasu wielka pasja MójCiOnego. Jak wielka, niech świadczy fakt, że rozpoczął nawet naukę języka japońskiego i pilnie go ćwiczy zarówno w mowie, jak i w piśmie. Czy te literki nie są urocze? To niemal jak rysunki, trzeba mieć talent rysunkowy, aby tak pięknie pisać!

ćwiczenia pisania MCO
W niedzielę za to wybraliśmy się na koncert galowy Przeglądu Piosenki Aktorskiej do Teatru Polskiego i... pocałowaliśmy klamkę! Koncert bowiem odbędzie się dopiero za tydzień, he he....

Wczoraj wydarzyło się jeszcze coś, ale co to było, okaże się za jakiś czas. Wierzcie mi, że warto czekać na ten dzień.

Miłego poniedziałku! Coś tak czuję, że to będzie dobry tydzień dla nas wszystkich, w każdym razie bardzo Wam tego życzę. :)))

Głosowanie na Ruficzka TU. Nr 13. Dzięki :)

PODPIS

55 komentarzy:

  1. Sushi...uwielbiam :)Lubię prostotę i elegancję japońskich restauracji.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też! Najważniejsze, że tam jest wszystko świeżutkie i najwyższej jakości. Pycha!

      Usuń
  2. Ale extra wypad!!! taki obiadek to i ja bym popróbowała.

    OdpowiedzUsuń
  3. Nooo, nie dziwie sie, ze Japonczycy wyhodowali tego cud-grzybka na watrobe. Przy pochlanianiu takich przysmakow niejedna watroba odmowilaby posluszenstwa :))) Trza sie jakos ratowac.
    Jesli mam bys szczera, ta ichnia kuchnia mnie specjalnie nie rajcuje. Sprobowalam, ale sie nie zachwycilam surowymi rybami. Wole kuchnie chinska.
    A juz japonskie kreskowki doprowadzaja mnie do obledu, nigdy ich nie lubilam i w zyciu nie poszlabym ich ogladac do kina.
    Natomiast zaimponowala mi chec TwojCiOnego do poznania tego nielatwego jezyka. Szacun!

    Przyjemnego tygodnia, Aniu

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kuchnia japońska jest moim zdaniem lekkostrawna i zdrowa. Mnogość ryb, owoców morza, wodorosty... Już kilka chwil po jedzeniu ma się uczucie pustego żołądka.
      Nie trzeba też jeść surowych ryb!
      A szacun przyjęty. Tez mam.

      Usuń
  4. Niezbyt znam się na japońskich specjałach, ale lody na pewno zasmakowałyby mi :)
    Fajnie spróbować czasem coś egzotycznego.
    I miłego poniedziałku i całego tygodnia również życzę :)

    OdpowiedzUsuń
  5. No, to było pysznie i orientalnie:) A wiesz, gościłam kiedyś u siebie jedną z koleżanek Młodej z Osaki. Yuko bardzo była zdziwiona naszą modą na sushi:) Oni jedzą je raz w roku podczas któregoś ze świąt. Opowiadała natomiast,że codzienne śniadanie jej babci to ryż z warzywami i gotowaną rybą. I mają maszynki do gotowania ryżu takie śmieszne:)My rano wstawiamy ekspres z kawa, a oni maszynkę do ryżu:)W Japończykach najbardziej ujmuje mnie kultura osobista. Mieszkanie z Yuko było niezwykłą przyjemnością:)
    Serdeczności i miłego tygodnia:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie. U nas panują jakieś fałszywe przekonania o ich kuchni, a ta kultura osobista, to jest właśnie to coś, co pociąga MCO. Mnie też, jak widze co się u nas dzieje.
      Dziękuję i wzajemnie :)

      Usuń
  6. Wspaniała sobota, lubię te smaki :)
    Miłego tygodnia!

    OdpowiedzUsuń
  7. ...tych japońskich wynalazków sam bym spróbował, może jak się ociepli to się wybierzemy. Ciekawy jestem jak smakuje herbata jaśminowa. Fajny wypad mieliście, a co do poniedziałku, to zaczął się tak sobie...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zieloną, jaśminowa herbatę dostaniesz bez problemu. Inna sprawa w jakim on będzie gatunku.
      Może dalsza cześć tygodnia się lepiej sprawi!

      Usuń
  8. Wstyd mi się przyznać, Anko, lecz kuchni japońskiej jeszcze nie próbowałem. Z dalekowschodnich jedynie chińska, wietnamska i tajską. Chińczycy niepochlebnie o tej kuchni sie wyrazaja, twierdząc, ze to dzieło złej synowej, która nie ma pojęcia o kuchni! Wszystko przede mną, istnieje u nas w Chorzowie japońska restauracja, prawie w samym centrum, która nawet dostarcza posiłki do domu, podobnie jak McDonald' czy pizzerie. Ale chyba to nie to samo...
    buźki
    p.s. dziękuję za odwiedziny; sugerowałaś mi kontynuację komiksu i... jest. Sadzę, że to Tobie się spodoba, a chyba nawet powinienen ten post Ci zadedykować.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To faktycznie, wstyd, Andrzeju, koniecznie to nadrób i to nie w takich miejscach na wynos, bo to nic dobrego.
      Pozdrawiam :))

      Usuń
  9. o nie:))) tylko nie surowizna rybia:)))))))) no i ja bym nawet nie wiedziała jak te kije w dłoni trzymać:)))) ale lodów to bym popróbowała:)))))))))))))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj tam, Qrko, surowa ryba nie jest jedynym przedstawicielem kuchni japońskiej! My jej nie jedliśmy podczas tego pobytu. Zaręczam Ci, ze było doskonale i pysznie!
      Japończycy znani są z niezwykłych smaków lodów. Słyszałam o lodach o smaku wędzonego węgorza... fuj!

      Usuń
  10. Chciałabym bardzo Aniu żeby Twoje dobre życzenia się sprawdziły.

    A moja kulinarna ciekawość została zaspokojona, ale też rozbudziłaś mój apetyt, a tu w torbie tylko ostatnia niezbyt atrakcyjna kanapka ;-) Obawiam się też, że G. niespecjalnie by się tam najadł, za to ja bardzo chciałabym spróbować. Jeśli będziemy jeszcze kiedyś we Wrocku, to się tam wybierzemy :-)

    No i czekam niecierpliwie na te dobre wiadomości. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Koniecznie, zapraszam i życzę, aby zaczęło się Wam układać!

      Usuń
  11. Też uczyłam się japońskiego :)
    I tradycyjnie zapytam: może przysłać Ci jakąś książkę o Japonii dla Twójcionego?
    Jak widzisz mam repertuar na każdą okazję:)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aniu:*
      MójCiOn szaleje z tymi książkami, to jest duża szansa, że już przeczytał tę, co zamierzasz mu wysłać. :)
      Musiałybyśmy się zgadać mailowo!
      Ja nie przeczytałam jeszcze tamtych. Nie mam czasu. Prowadzę bloga ;D

      Usuń
  12. Pięknie zaszaleliście Anko :D
    Ja z kuchni japońskiej jadłam jedynie sushi i nie jestem jego ogromną fanką ;)
    TwójCiOn pięknie pisze / rysuje! Zawsze mnie pozytywnie zadziwiała ta ichnia pisownia :)
    A ja w sobotę zajęłam I miejsce na mistrzostwach w strzelaniu z dmuchawki pigmejskiej... :D Jakkolwiek to brzmni było fajnie ;))
    Wierzę Ci na słowo, że to dobry tydzień będzie! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Fantastycznie to brzmi! Gratulacje dla mistrzyni!
      A MójCiOn faktycznie pięknie to robi. Ja bym odpadła już przy samej nauce pisania, nie mówić o tym ile trzeba mieć odwagi do mówienia...

      Usuń
    2. Ja teraz jestem wojowniczką :D
      Z każdym językiem mam problem, a co dopiero z japońskim...
      Głos na Rufidło oddany :). Przekaż Amisi, że zaniedbuje swego bloga - zapomniała o fanach? :P

      Usuń
  13. Bardzo mi się przyda dobry tydzień Aniu, więc dziękuję za życzenia.
    Miałam kiedyś zamiar uczyć się japońskiego, z tej okazji na mojej półce stoi nawet słownik japońsko-polski ... do nauki nigdy nie doszło, ale kto wie, może kiedyś :)
    Powodzenia Twojemu w nauce!

    OdpowiedzUsuń
  14. Kuchnie japonska zdecydowanie wole od chniskiej, lubie tez koreanska i wietnamska, ale co z tego jak moj Wspanialy nie lubi kuchni japonskiej:(( Wiec jesli juz to bywamy, ale bardzo rzadko, bo jakos nie chce go maltretowac;))) Sama moge sobie wyskoczyc czasem z kolezanka, po co patrzec na mine nieszczesnika. A on w sumie ma tylko jakis uraz do sashimi, ktore ja z kolei uwielbiam bardziej niz sushi. Tak naprawde to niewiele ludzi wie, ze sushi to rodzaj ryzu a nie surowa ryba. Surowa ryba bez ryzu to wlasnie sashimi. PYCHOTA!!!! Szczegolnie jesli ryba jest tunczyk, lub losos.
    A z ciekawosci zapytam, czy te patyczki to maja wszystkie tak specjalnie powiazane, przygotowane dla nauki czy tez mozna dostac takie luzem;) dla zaawansowanych;)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I ja się zgadzam, że to PYCHOTA.
      A te patyczki to były specjalnie dla mnie, bo za nic nie umiem się nauczyć jeść normalnymi i dostałam takie dla dzieci :)

      Usuń
    2. Zapytalam, bo wiem, ze tak sie latwiej nauczyc. Ja niby umiem i patyczki nie sprawiaja mi problemu, ale nie trzymam ich poprawnie;/ No coz wazne, ze miedzy talerzem a otworem gebowym nic mi nie ginie:)))

      Usuń
    3. Mi ginie :(
      Wszystko! :))))

      Usuń
  15. Rufi zagłosowany, a co Ony napisał na ty kawałku płutna?
    Rafal vel lipton_ER

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. a w kwetii jedzenia japońskuej to sushi, bm sprbować mógł/chciaał :)
      ^^

      Usuń
    2. On napisał: NA, NI, NE, NO... jakoś tak :)
      Życzę Ci abyś miał okazję spróbować!

      Usuń
  16. Szkoda że u nas nie ma takich miejsc ...
    Bardzo ciekawy pomysł na spędzanie wolnych chwil :-))
    Men ma ciekawe zainteresowania :-)

    OdpowiedzUsuń
  17. mój głos oddany :D
    uwielbiam jeść patyczkami :D ale sushi nigdy nie jadłam, nie mam gdzie a sama nie zrobię bo nie umiem ;p

    OdpowiedzUsuń
  18. Nie umiem jeść patyczkami, ale sushi lubię i to bardzo. Innych potraw nie jadłam....

    OdpowiedzUsuń
  19. Fajnie by było odwiedzić tę restaurację :)... Może kiedyś ? :). Ślicznie wszystko wygląda i czuć nawet trochę ducha zen :)... Ale i bez tego Japońska restauracja wydaje się być bardzo liryczna...

    OdpowiedzUsuń
  20. Kochana u nas półki uginają sie od mangi, cale wieczory slysze ten japonski, taki krzyczacy jakis język, kiedy dziewczyny ogladaja anime. Kuchni nie znam, ale pewnie bym polubiła. Buziaczki zasylam.

    OdpowiedzUsuń
  21. Co do kuchni japońskiej się nie wypowiadam, nie próbowałam. Polecam natomiast literaturę japońską (zanim szanowny Małżonek zacznie czytać w oryginale)klasykę i współczesną też.Zetknięcie z tą, jakże odmienną kulturą jest fascynujące. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, Ewo, już czyta pasjami! Strasznie go "wzięło" :)

      Usuń
    2. Jednak możesz rzucić jakimś tytułem, polecę mu!

      Usuń
  22. Nabrałam smaku na kuchnię japońską... poszukam w moim mięscie, może znajdę

    ściskam

    OdpowiedzUsuń
  23. Podziwiam TwójCiOnego!
    Japoński, chiński i arabski, to języki,
    do których nie odważyłabym się podejść.
    Do niczego nie podobne;)
    Popołudnie z kuchnią japońską pyszne!
    Mam w planach rozpracowanie tych smaków.
    Książkę już nabyłam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też tak mówię: do niczego niepodobne! A to pismo! Nie do ogarnięcia.
      Podziwiam również, ale wiem, że On się nauczy bo ma talent do języków.
      Ja kiedyś uczyłam się włoskiego, a jak przyszło co do czego, to mówił mój mąż, który coś tam usłyszał ode mnie :))

      Usuń
  24. Podaję tytuły tych, które mnie urzekły: Tanizaki Jun'ichiro "Tajemna historia pana Musashiego" i "Dwie opowieści o miłości okrutnej", Abe Tomoji "Zimowa kwatera", Abe Kobo "Kobieta z wydm" (została sfilmowana), Kawabata Yasunari "Tysiąc żurawi","Śpiące piękności" i "Kraina Śniegu". Wszystkie pozycje były wydane przed rokiem 1996 (nie wiem czy później wznawiane) Haruki Murakami jest teraz na topie ale jego już chyba rekomendować nie trzeba. Pozdrawiam
    Ps. Jest jeszcze zbiór opowiadań "Głos Góry". Nie pamiętam, kto opracował.

    OdpowiedzUsuń

Fajnie, że piszesz! Pisz, komentuj, daj znak, że jesteś!
Dobrej energii nigdy za wiele. :)