Strony

wtorek, 29 stycznia 2013

"Dobre dziecko" Roma Ligocka

Przeczytałam nową książkę Romy Ligockiej pt. Dobre dziecko. Jestem pod jej wielkim wrażeniem. Pierwsze słowo, jakie mi się nasuwa, to: szacunek. Czuję wielki szacunek za zmierzenie się z tak trudnym tematem, jakim jest powrót do swojego dzieciństwa. Za zrobienie tego bez lukru, bez usprawiedliwiających znieczuleń. Za opisanie rzeczywistości swojego okresu dorastania, za powrót do swoich trudnych i bolesnych emocji. 

„Umiem tylko kochać. Nie umiem być kochana” - pisze o sobie autorka. Czy po przeczytaniu jej wspomnień łatwiej mi to zrozumieć? Oczywiście. Mocno przeżyłam historie z życia Pani Romy i domyślam się, jak one na nią wpłynęły. Książkę czyta się szybko. Napisana jest prostym językiem, który wzbudził we mnie całą gamę uczuć. Wielokrotnie musiałam lekturę odkładać na bok, poruszona siłą jej emocjonalnego przekazu. Choć od tamtych wydarzeń minęło już ponad pół wieku, to nadal mają porażającą siłę. 

Wyobcowanie, samotność tej dziewczynki, która czuła się często zawalidrogą w życiu mamy, przeszkodą na jej drodze do szczęścia odkopała we mnie pokłady współczucia. Można śmiało nazwać to piekłem dorastania, podczas gdy, wydawałoby się, to prawdziwe piekło w postaci wojny i getta jest już za nią. Nierozumiejąca tego, co dzieje się z jej mamą, narażona na spadające znienacka nieprzyjemności za sprawą romansu matki z żonatym mężczyzną, czuła się przez nią odepchnięta. Co najtrudniejsze, próby samobójcze podejmowane przez mamę uczyniły z Romy jej strażniczkę. Jakie to trudne zadanie dla dziecka! Pilnować własnej matki, aby nie odebrała sobie życia! Jak bardzo Roma czuła się pominięta i dla niej nieważna, skoro ta chciała ją osierocić i zostawić na pastwę losu. Oczywiste jest dla mnie, że mając 10 lat, nie była w stanie nazwać swoich uczuć i zaakceptować ich. Tym bardziej cierpiała. 

Czy może dziwić, że w takiej sytuacji dziewczyna radziła sobie, jak umiała, czyli np. odmawiając jedzenia i wpadając w anoreksję? Wyobrażam sobie, jak można nie chcieć czuć tych wszystkich niezrozumiałych dla dziecka emocji. Łatwiej zagłuszyć je głodem. Łatwiej wydaje się nawet umrzeć z głodu, niż być na wakacjach z panią Heleną. To znamienne, że takie najtrudniejsze przeżycia mogą przypomnieć nam się po wielu latach. Tak było w przypadku tego wakacyjnego wyjazdu z p. Heleną, gdzie Roma została w swoim rozumieniu zesłana, aby matka "też sobie pożyła", bo przecież "też była człowiekiem". Wizja i uczucia z tamtych dni wróciły do autorki podczas pisania tej książki. Po 50 latach...  Wróciła trauma tamtego potraktowania jej przez osobę skostniałą, kompletnie nieempatyczną, a także wyznawczynię tzw. czarnej pedagogiki, wg której należy dziecko upokarzać, okłamywać i traktować jak przedmiot, aby wychować je na wartościowego człowieka. Mocno przeżyłam ten fragment książki.


Istnieją też miłe momenty w życiu małej Romy. Takie są dla niej wspomnienia wspólnych chwil przy radiu, które spędziła razem z matką. To takie nieczęste chwile wzajemnej bliskości. Roma pamięta, jak siadały obie przy drewnianym odbiorniku obitym żółtym materiałem i czekały na transmisję z zawodów jazdy figurowej na lodzie.  Potem uruchamiały wyobraźnię: "Ty sobie wyobraź jak oni skaczą! Ty sobie wyobraź..."
Może dzięki takim chwilom dziewczynka posiadła umiejętność przenoszenia się w ulubiony świat wyobraźni, w świat książek i rysunku. Również lektura pamiętnika jej babci Anny Abrahamerowej, który jest pamiątką pięknego, czystego i bogatego przedwojennego życia żydowskiej rodziny jej taty, jest dla Romy ucieczką od rzeczywistości, próbą radzenia sobie z trudnymi uczuciami.

To mądra i odważna lektura. Książka, która wyrasta z osobistych przeżyć. Porywa za serce. Ilustruje, że nie da się od siebie uciec. Pokazuje, że traumy i nienazwane uczucia z naszych najwcześniejszych lat mają wpływ na całe nasze życie. Pani Roma Ligocka pokazała to w sposób finezyjny, jednocześnie patrząc na swoje życie z dystansu. Nie oceniając, nie atakując, zajmując się tylko i wyłącznie swoimi uczuciami. Dając sobie do nich prawo. To niełatwe. To obnażenie przed innymi najbardziej intymnej strefy swojego życia. Jestem pewna, że napisanie tej książki to oczyszczający i ważny krok w życiu autorki i jeśli będę miała okazję, to na jakimś spotkaniu autorskim osobiście ją o to zapytam.


Na deser Wisia i Amisia:
 





PODPIS

58 komentarzy:

  1. Ale zachęciłaś do czytania! Dzięki!

    OdpowiedzUsuń
  2. Przeczytam :)Dziękuję
    Lubię Ligocką.
    Miłego Dnia :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A to moja pierwsza książka pani Romy. Przy łóżku już czeka kolejna: Tylko ja sama. Podobno też wciągająca.

      Usuń
  3. Przeczytam...Dziękuję:)Deser prezentuje się pięknie.Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  4. Ligocką znam i cenię, teraz pora na "Dobre dziecko" Dziękuję za Twoją recenzję.Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  5. a ja nie przeczytam, bo już po recenzji( swoją drogą ciekawej) wiem, że bardzo bym to przeżyła i uruchomiła własne wspomnienia:/
    buziaki dla Wisi i Amisi :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Śliczne te Twoje dziewczyny :)!. Książkę też niedługo przeczytam :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Aniu, przeczytam na pewno, tak jak wszystkie dotychczasowe książki pani Romy. Szacunek, tak, to doskonałe określenie. Bardzo też lubię jej obrazy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie: obrazy. To dla mnie kolejny ciekawy ląd do odkrycia:)

      Usuń
  8. dobra recenzja, chętnie sięgnę

    OdpowiedzUsuń
  9. jak tylko skonsumuę szwedzki kryminał od razu zasiadam do wyżej wymienionej pozycji :)
    Rafał

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To będziesz miał całkowitą odmianę. Nie wiem czy się nie zawiedziesz, bo z kryminałem, to nie ma nic wspólnego:)

      Usuń
  10. ale jestem widzisz!? nic o kotach !?Tak to być nie będzie! Pani Wisia lub jak to tam chce Pani_enka :) świetnie komponuuje się z brązrm tej sofy, czy tam kanapy:) natomiast Ami, co tu dużo gadać jest urocza :)
    Rafał vel lipton_ER komentarz wyżej też jest mojego autorstwa

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szkoda, że dziewczyny się nie przyjaźnią. A może lepiej, bo jak Pani_enka znajdzie dom, to Ami nie będzie tęskniła.

      Usuń
  11. To przykre, że takie historie się zdarzają
    i nie pozwalają o sobie zapomnieć.
    Ja dzisiaj stanowczo zostanę przy deserze;)

    OdpowiedzUsuń
  12. Deser cudny:) A książkę zaczęłam i odłożyłam. Wrócę do niej w innym czasie. Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, to nie jest lektura na każdy czas. Pozdrawiam rówżnież, Kaprysiu :)

      Usuń
  13. Lubię czytać jej książki. Pewnie się skuszę na przeczytanie tej. Kotki śliczne. Zwłaszcza Amisia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Amisia ma zachwycające uszka :)
      Wisienka też jest urocza, rozkwita nam w oczach z dnia na dzień:)

      Usuń
  14. Zachęciłas mnie, poprosze o danie główne i deser:))

    OdpowiedzUsuń
  15. Pięknie piszesz o tej książce, ale nie wiem czy ją teraz przeczytam; ostatnio mam tendencję do wybierania literatury lekkiej łatwej i przyjemnej. Albo popularnonaukowej.
    Obie kotki są przeliczne. Wisia skojarzyła mi się z Sandrą Bullock, a Amisia z Julią Roberts:)
    Ninka.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Coś w tym jest!

      Ja z kolei mam inaczej. Potrzebuje czegoś głębszego, ale prostego, aby mnie wciągnęło. A może nie trafiłam na fajną, lekka książkę ostatnio.

      Usuń
  16. Chyba powinnam przeczytac te ksiazke, ale nie wiem, czy tego chce.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeśli tak, to tylko po to, aby zobaczyć, jak to może wyglądać. Dla Pani Romy, to było wyrywanie sobie kawałków serca na żywca. Są to jednak jej wspomnienia, nie Twoje, więc nie ma się czego bać. Każdy też ma inną wrażliwość. To, że mnie poruszyło wiele fragmentów, to nie znaczy, że poruszy Ciebie.

      Usuń
  17. Nie czytałam książki, lecz już sam jej opis poruszył coś we mnie.
    Coraz częściej myślę, że powinnam otworzyć się na swoje dzieciństwo. Choć przecież tyle w nim było dobra i miłości, gdzieś siedzi ukryty BRAK i coś mi zabiera, czymś sie syci.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aniu, to arcyciekawa przygoda. Poznać to i zrozumieć. Najlepsza rzecz w życiu.

      Usuń
  18. nie przeczytam ..... - unikam takich ksiazek ......

    OdpowiedzUsuń
  19. Ostatnio ściągnęłam sobie audycje trójkowej dobranocki i namiętnie słucham. W jednej z nich jest Roma Ligocka. Przepięknie opowiada o tej książce i o swoim życiu. Od razu zapragnęłam przeczytać tę książkę.

    OdpowiedzUsuń
  20. Zazdroszczę Ci,że możesz w spokoju poczytać.
    Zachęciłaś, spróbuję znaleźć czas.

    OdpowiedzUsuń
  21. Aniu jaka dobra recenzja. Jesteś konkurencją dla TwójCiJego.
    Myślę, że tę książkę warto przeczytać choćby dlatego, by pomyśleć nad swoimi uczuciami, a może w wielu przypadkach docenić swą przeszłość.

    Dziewuchy cudne. Królowa Ciotka - ten jej wzrok :)
    Wisia na fotelu? Wyszła na salony?!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No masz, niech jeszcze i tu. :] Zupełnie zniedołężniałam umysłowo i już nie umiem znaleźć odpowiedniego okienka! Patrz niżej. :)

      Usuń
    2. Jakby nie było to łzy mi ze śmiechu poleciały z tego spamu, a jeszcze bardziej ze zniedołężnienia :D

      Usuń
  22. No nie wiem, nie wiem... Alucha, Ty się lepiej nie przyznawaj, że nie widziałaś piątkowego wpisu. Wisia na fotelu, ha, ha. Też mi nowina! Już mi tu nadrabiać zaległości!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No i znowu nie tu wpisałam. Alicjo, patrz niżej. :)

      Usuń
    2. Tfu, patrz wyżej. Ale mnie dziś poniosło. Składam samokrytykę, Aniu wybacz ten spam. ;)

      Usuń
    3. Jolka, dostałam oczopląsu góra - dół- góra ;)))

      Usuń
    4. Właśnie, a zaczęło się od tego, że to ja dostałam oczopląsu i nie wtrafiłam w słuszne okienko. ;) Ciekawe, co na to Alutka. :)

      Usuń
    5. Bossszzz Jolka! Ty spamerko! A na dodatek mi ubliżasz. Coś czuję, że ktoś tu się odgrywa za tamtą perfekcyjną Panią Domu. Czy jak to tam się zwało.
      Po pierwsze - bycie największą gadułą zobowiązuje i trzeba fakty trochu kojarzyć. Nno!
      Po drugie - Piątkowy wpis dotyczył dialogu Wisi z Rufim. Nie za Amisią czy z fotelem. Heloooł. Nno!
      Po trzecie - piątkowa akcja odbyła się na podłodze. Gdzie? Tego ja nie wiem? Może Wisia wylajzła tylko kawałek za sypialnię, bo ujrzała dobrą duszę w postaci Ruficzka? Hę? Tego nie wiem. To jest w tak zwanym domyśle tylko. Nno!
      Więc proszę mi tu no, nie tego :P

      Usuń
    6. Jolanta jest cwana, bo miała przecieki... :)(Jolu, aj law ju!)

      Tak, Alu, Wisia już śmiga po salonach i zajmuje najlepsze miejsca przed TV :) Ale łapać się nie daje, wredota. Musze podstępem ją przechwytywać. Stąd wnioskuję, że nie darzy mnie sympatią :)

      Usuń
    7. Normalnie mnie poraziło! Co za skrupulatna, logiczna argumentacja, włącznie z podłogą pod Ruficzkiem i Wisią. A jakże! Dżizusik, poległam, Alucho! Nie wiem, czy się podźwignę z tego upadku... Ale skoro mój komputer po wieczornej niemocy cokolwiek się podniósł, to może i na mnie jeszcze kres nie nadszedł. :)
      A swoją drogą, to myślałaś, że ubliżanie mi od PPD ujdzie Ci tak całkiem na sucho?! Nno!

      Usuń
    8. Spodziewałam się ataku tylko nie wiedziałam, z której strony i kiedy nadejdzie. Dlatego wybaczam tę zniewagę :P. Poza tym już odpokutowałaś - myślisz, że czemu komp zastrajkował? :D

      Usuń
    9. Ożeż! Więc Twoje macki sięgają aż tutaj, wiedźmuszko?! ;)

      Usuń
    10. Ja nic nie wiem, nic nie wiem... :D

      Usuń
  23. Kurczaki, ja to bym nawet przeczytała, ale w kolejce czeka tyle książek, włącznie z tymi polecanymi wcześniej przez Ciebie i przez TwojegoOnego Recenzenta Nadwornego, że aż się wstrzymam z deklaracją. :) Ale co się odwlecze, to może jednak nie uciecze. Żeby mnie tylko tak nie usypiało wieczorami! Kiedyś to się czytało... Pocieszam się przynajmniej tym, że Igor nie zasypia i czyta jak szalony. Czytactwo w rodzinie więc nie zaginie. :))

    OdpowiedzUsuń
  24. kiedy? kiedy? kiedy to wszystko przeczytać? wypadałoby nocki zarywać;)

    OdpowiedzUsuń
  25. Przeczytałam...długo przeżywałam.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń

Fajnie, że piszesz! Pisz, komentuj, daj znak, że jesteś!
Dobrej energii nigdy za wiele. :)