Zalecenia i
ostrzeżenie: czytając dzisiejszy post, można reagować bardzo spontanicznie -
wzruszać ramionami, pukać się w czoło, wydawać z siebie różne odgłosy -
westchnienia, okrzyki zdumienia, zachwytu, można parskać z niedowierzaniem lub
np. ze śmiechu. Można wydawać opinie o piszącej w stylu: czy czasem ona nie
upadła na główkę w dzieciństwie? Albo: co za wariatka! Bądź dowolne inne. Nie
wolno tylko jednego: zakochiwać się! Dlaczego? Wyjaśni się... jutro. :)
Jak już
wiecie, mieszka we mnie kilka osób. Poznaliście już jedną z nich: ZWUB. Dziś
opowieść o innej pani, która zaatakowała mnie w poprzedni czwartek. Nazywam ją
Stara, a Głupia Niezrównoważona Emocjonalnie Kobieta. W skrócie SAGNEK.
Otóż w
czwartek było mi smutno i źle. Wiem, czemu; choć tak do końca nie chciałam się
z tym zmierzyć. Nieważne. Faktem jest, że od rana snułam się z marsową miną i
ze łzami tuż pod powiekami. Moja dusza za czymś tęskniła, czegoś jej było brak.
W takim stanie ducha posiadłam wiedzę o istnieniu... kotka. Kotka, który być
może potrzebuje pomocy przy znalezieniu domu. Nie powiem, że posiadłam tę
wiedzę przypadkiem, że nie przyczyniłam się do tego, aktywnie jej poszukując.
Nie będę tak kręcić, o nie! Posiadłszy ją, poczułam nagły przymus
natychmiastowego działania. Myślę, że to już zaczynała się ujawniać SAGNEK.
Niewiele
myśląc (bo ona niewiele myśli), pobrałam z nagła dzień urlopu i nic nikomu nie
mówiąc, wyruszyłam do miejsca przebywania rzekomego potrzebującego - na wieś za
Wrocław, jakieś 30 km. Od mojego domu to godzina jazdy, blisko.
Podczas jazdy samochodem SAGNEK już zaczęła mnie urabiać: oj tam, nie myśl o tym teraz, potem się zastanowisz, czy to ma sens. To co, że miałaś w planie, uzgodnionym z mężem, że robisz przerwę w tym dokacaniu, nie myśl teraz o tym, trala la, trala la, zobacz, jaka mgła i nieeee myyyyśl... - sączyła mi SAGNEK do ucha.
Nie musiała się bardzo starać, nie myślałam za wiele. Dojechałam na miejsce. Maleńka wioseczka na końcu wszelkich dróg. Zdaje się, że mam szczęście do takich. Podobnie było z Szuwarkiem/Gackiem, który pochodzi z takiej wsi. Odnalazłam właściwy dom, a w nim miłą i dobrą Gospodynię. Weszłam do środka i zobaczyłam przyczynę mojej wycieczki. Przyczyna była PRZECUDOWNA. Przyczyna była ruda i wyglądała jak z obrazka. Mało tego, Przyczyna leżała w koszyczku z innym cudem. Dobra Gospodyni pokazała ręką za okno. - Widzi pani, ile ich tam jest? Niech pani zobaczy - powiedziała. I zastukała ręką w szybę. Na ten dźwięk zaczęły z różnych stron ogrodu (należącego do proboszcza) zbiegać się koty. Różne: małe, podrośnięte i całkiem duże. Czarne i białe, kolorowe i rude. Generalnie - przepiękne. Kocurek, który usiadł tuż za szybą, był zjawiskowy. Miał najbardziej zielone oczy, jakie widziałam u kota. Ciężko zapomnieć tak piękne zwierzątko.
zdjęcie jest prześwietlone, robione telefonem, więc musicie mi uwierzyć, że kolor oczu tego kota jest lazurowy - nieziemsko piękny |
SAGNEK już
się całkowicie we mnie zagnieździła, w 100% wypierając mądrą i rozsądną część
mojej duszy.
- Wezmę oba! - zawołała, modląc się w duchu, aby się udało.
- Hmm -
zmartwiła się jakby Dobra Gospodyni. - Szkoda...
- Ale o co
chodzi? - zainteresowała się SAGNEK, której szybko biło serce i która całkiem
straciła rozum.
- Bo jest
jeszcze jeden. Ta kolorowa koteczka kocha tego swojego braciszka, wszystko
robią razem, razem śpią, bawią się, jedzą, myją. Szkoda ich rozdzielać. Rudy
został oswojony kilka dni temu, a ta parka już wcześniej dała się obłaskawić.
- To ja
wezmę też jego! - zawołała SAGNEK i choć próbowałam ją powstrzymać, nie miałam
szans. Nawet nie dała mi dojść do głosu!
I tak oto za
chwilę wracałam do domu z... trzema kotami w transporterze.
Oczywiście
SAGNEK to tchórz i zaczęła się pomału wycofywać, aż, skubana, zniknęła całkiem,
zostawiając mnie samą z tym bigosem, którego nawarzyła. To jej stały numer. Ona
tak, kurna, zawsze!
W
samochodzie trójka moich nowych podopiecznych siedziała cichutko jak myszki.
Kiedy zajrzałam do środka, zobaczyłam, że leżą wtulone w siebie i patrzą
wszystkie w moją stronę. I mruczą!
Po
przyjeździe do domu wpuściłam bandę trojga do pralni, a one wybiegły z
transporterka i od razu obległy mnie ze wszystkich stron, ocierając się o moje
nogi, mrucząc i domagając się pieszczot. Niesamowite koty! W domu mogłam im się
lepiej przyjrzeć. Prawdziwe cuda! Co za śliczne i oryginalne umaszczenia! Ruda
Przyczyna to wyjątkowy egzemplarz, ze świecą takiego szukać. On był najbardziej
nieśmiały, taki ciut (w porównaniu do swojego rodzeństwa) wycofany. Kotki były
brudne, w uszach miały czarny pył (od węgla, po którym biegały), futerka miały
poszarzałe i matowe. Brzuszki wydęte jak u głodujących afrykańskich dzieci, ale
nie z głodu, a od krowiego mleka, którym były karmione. Aż było słychać, jak im
w tych brzuszkach "jeździ". Rzuciły się na suchą karmę, ale nie
zjadły jej do końca - widać, że nie zaznały głodu, nie tak jak Szuwarek/Gacek, który
zawsze zjadał wszystko do ostatniego okruszka. Szybko można było rozpoznać ich
charaktery. Naprawdę niezwykłe, całkowicie bezstresowe koty!
Od
pierwszych chwil, po zwiedzeniu pralni i przywitaniu się ze mną, rzuciły się w
wir zabawy - wesołe, odważne, jakby były u mnie od zawsze!
Mnie jednak
dręczyła jeszcze obawa, co powiem rodzinie. Jak przyznam się do takiego
działania pod wpływem emocji, wbrew ustaleniom? I co to będzie, jeśli zostanę z
trzema dodatkowymi kotami?! Czy i jak wprowadzać do domu taką bandę? Co to
będzie, jeśli nikt ich nie zechce? Czy mogę robić moim kotom takie kuku co
chwila? Co będzie, jak Kajtek znowu zacznie nam obszczywać dom? A Amisia?
Dopiero co rozstała się z Szuwarkiem i znowu jej to robię...
Kiedy
MójCiOn wrócił z pracy, zaczęłam bardzo dramatycznie: muszę ci się do czegoś
przyznać... On oczywiście zbladł i zażądał natychmiastowego wyjaśnienia.
Dukając i czerwieniąc się, wydusiłam z siebie, że oto mamy właśnie w naszej
piwnicy trzy kotki! Nie mógł uwierzyć, patrzył na mnie dłuższą chwilę w
zdumieniu, po czym widocznie nie wiedząc, co powiedzieć, rzucił tylko: nie
wiem, co powiedzieć. :)
I potem:
porozmawiamy jeszcze o tym. Czym dopełnił obraz "tatusia", który
rozmawia się z niegrzeczną "córeczką".
Za chwilę
jednak, kiedy zobaczył całe to szalejące towarzystwo, które od razu przybiegło
go przywitać, nie okazując wcale strachu przed nową osobą, zmiękł i widać było,
że po złości nie został nawet ślad.
Niemniej ja czułam wyrzuty sumienia z powodu mojej nieprzemyślanej akcji (mogłam je brać stamtąd np. po kolei) i od razu następnego dnia przystąpiłam do działania. Kotki (cudowne!!!) zabrałam do mojego pokoju, gdzie zostały wymyte, wyczyszczone, wyczesane. Następnie przyjechała moja wetka, odpchliła i odrobaczyła towarzystwo, zajrzała im w uszy - czyste! Kotki zdrowe! To wspaniała wiadomość. Zrobiłam im sesję fotograficzną, bawiąc się przy tym przednio. Czy muszę kogoś przekonywać, że obcowanie z takimi maluchami to sama radość? Że buzia się do nich cieszy, że nie można się nawet przez sekundę smucić? Że to szczęście w najczystszej postaci? Ruda Przyczyna i biało-rudy kotek to kocurki, a trójkolorowa to koteczka. Nie nadawałam im imion. Na wszystkie wołałam per kochanie. :)
O matko, ale koci drobiazg :-))) Śliczne koloruski, a łaciatek identyczny jak mój Gacuś, miałaś rację Aniu :-)
OdpowiedzUsuńRozmowa dyscyplinująca z mężem, hmmm, znam to ;-)
Miłego dnia Aniu.
Aniu jesteś cudownna! mój m mówi w takich przypadkach (dość częstych u mnie:)) :
OdpowiedzUsuńNie miała baba kłopotu...
Buziaki dla Was:)
czyli też zasługuje na medal?;D
Usuńojej! Aniu! Szalona kobieto;)))Bużka
OdpowiedzUsuńAle slodziaki! Chyba tez bym sie nie oparla tej trojcy:-)
OdpowiedzUsuńAnka, jak ja kocham w Tobię tę hmm jak Jej tam... a tę SAGNEK :)
OdpowiedzUsuń♥ ♥ ♥
A kocięta CUDO :)
oj, u nas by taki numer nie przeszedł, jakby mi tak Krzysiek przyniósł trzy koty do domu naraz...bo wiesz, on przyprowadza po jednym;)
OdpowiedzUsuńAnko, jesteś wariatką! Ale jakże pozytywna i potrzebną na tym świecie!!! :))
OdpowiedzUsuńKociaki są cudowne i gdyby nie mój zdrowy rozsądek też bym przygarniała i przygarniała! ;)))
Anko ja Cię podziwiam i tyle w temacie!
OdpowiedzUsuńRudy jest boski! :)
Aha, już wiem co (kogo) miałaś na myśli odpowiadając na moje "chcę taką Amisię"
UsuńNio:)
UsuńAniu! Jesteś cudowna!
OdpowiedzUsuńŚciskam!
One są wspaniałe!!! a Ty niesamowita!!
OdpowiedzUsuńJakie masz piękne zdjęcie! Śliczna dziewczyna!
UsuńJakie one piękne i wspaniałe :) ja też je chcę :)
OdpowiedzUsuńNa pewno? Bo jak coś, to wiesz, gdzie mnie szukać;-)
UsuńAniu - jesteś niesamowita :)) I nie żaden Saganek, co Ty gadasz .....
OdpowiedzUsuńLidka
wszystkie są cudne, taka trójka uzupełniająca się :), masz wyrozumiałego M. :)
OdpowiedzUsuńNiezwykłe mają to umaszczenie!
UsuńSzalona Aniu -kocham Twoje szaleństwo.Kociaki cudne.
OdpowiedzUsuńtrójkolorki ..to zawsze babeczki,,,,ale z ciebie Aniu słodki wariat:))
OdpowiedzUsuńNie zakochiwać się?! Ale może chociaż troszkę i tylko tak wirtualnie, co?
OdpowiedzUsuńNinka.
Wirtualnie zezwalam;)
UsuńKotki są po prostu niewiarygodnie urocze. Aniu jesteś niezwykła.Ni miałabym odwagi na taką adopcję.)
OdpowiedzUsuńNatanno, czy Ty nie masz całej gromady piesków?
UsuńWitam Cię Aniu:)
OdpowiedzUsuńNo tym razem muszę się odezwać:)
Kociaki są boskie, a Twoja akcja bezkonkurencyjna!
Podobnie postąpiła kiedyś moja mama, tyle że ona przygarnęła trzy psiaki, ratując je zresztą przed utopieniem..
Pozdrawiam ciepło!
Fajnie, że tym razem zmusiłam Cię tylko słodziakami do odezwania się;)
UsuńWitaj i pozdrów Twoją dzielną mamę:)
Kotki są cudowne - nie dziwie się że je wziełaś - Jesteś wspaniała a koty mają wielkie szczęście :)
OdpowiedzUsuńPiękne są i już wiem jak to się skończy....szczęśliwie
OdpowiedzUsuńOooooooooj, też się łapie na tym, ze chciałbym ratować wszystkie zwierzaki, ale nie mam takich mozliwości.
OdpowiedzUsuńPodziwiam Cie ze się Tobie chce, ze oddajesz tym kociakom swoje serce :-)))
Wyrazy uznania i zdrówka, a przede wszystkim wspaniałego domku dla kociaczków. Są piękne :-)))
No to ja nie będę orginalna i powtórzę za MójCiOnym...NIE WIEM CO POWIEDZIEĆ ...:)
OdpowiedzUsuńIdę więc poklikać w serduszko, może coś przyjdzie mi do głowy ???:)))
I co, przyszło? ;-) Rozumiesz już skąd wzięłam moc?
UsuńPrzyszło, przyszło i to ile !!!:))
UsuńPo pierwsze, to całe szczęście w nieszczęściu, że jestem poza Twoim zasięgiem, bo pewnie byś mnie zakociła na dożywocie ha ha ha :))
A drugie, to przypomniał mi się od razu taki dobry psych.....iatra ...zupełnie nie wiem czemu....ha ha ha :))
I pomyślałam też, że mój mąż ma chyba lepiej niż Twój...chyba..., bo nie jestem taka monotematyczna hahahahaha :)) Ani raz się nie powtórzyłam ze swoimi niespodziankami :))
Twój niedługo wpadnie normalnie w rutynę !!!:))
- No jak tam kochanie, to ile mam dziś kociaków w sypialni..?
- ....
- No co Ty kotku, tylko 3, a Ty też będziesz, czy 3 kociaki bez Ciebie?
- ...
- Nie...., no skarbie, nie martw się, dam radę, nie śpiesz się wcale.... hihi :))
Acha i słyszałam, że likwidują tanie linie lotnicze, to tak na wszelki wypadek hahaha:))
UsuńI oczywiście trzymam kciuki za wszystkie kotki i za ich nowych właścicieli ...:)
Magnolio, jutro staję u Twych drzwi (z koszyczkiem pełnym kociaków), nie ma to tamto!
UsuńSzykuj się:)
i o co chodzi z tym psychiatrą? z taka kocią bandą, to żaden jest niepotrzebny!
Podobno psychiatrzy lubią kobiety z kotami..:)
UsuńI mówię Ci, że pada u nas ostatnio codziennie, samoloty nie latają, drogi zalane, trzeci świat w mordę jeża !!!
Do wiosny jesteśmy odcięci od świata ...taaaaak mi przykro...:((
Kobiety z kotami nie lubią psychiatrów, bo po co im takie darmozjady?:)
UsuńJeszcze sama będziesz się prosić! Tak czuje moja dusza:)
Śliczności, słodkości mrrrr, to bialutkie w większości jest niesamowite :) nazwa pasuje do Ciebie ale co poradzisz - nie wygrasz z tym ;p Gdyby nie mój czarno-biały sierściuch spotkały byśmy się ponownie :) choć nie licząc mojego wolnego czasu nic nie stoi na przeszkodzie.
OdpowiedzUsuńMiłego dnia
:-) Spodobał Ci się ten kociak, który jest najodważniejszy i ma najsłodszy pyszczek:)
UsuńWiem czego chcę i mam farta? ;)
UsuńTo o Tobie, o mnie, czy o kotku? ;-)
Usuń:)))))))))))))śliczności!
OdpowiedzUsuńDałaś czadu;)Znaleźć dom, który zdecyduje się na trzy na raz to wyzwanie nie lada przy tysiącach kotów czekających na adopcję, a rozdzielać je też niedobrze. Ja tam się tylko mogę cieszyć, że daleko mam do Wrocławia i mogę na razie trwać w swojej bezzwierzęcości, choć mnie w dołku ściska i coraz bardziej i coraz częściej;) A cudne są nieludzko i chociaż wariatka z Ciebie niesamowita,to nawet nie trudno to szaleństwo zrozumieć:)I męża masz dobrego, bo z moim by nie przeszło. Uściski dla zakoconych:)
OdpowiedzUsuńCzemu nie można ich rozdzielać? Przecież w ten sposób rzadko który kociak by znalazł dom? Taki ich los, że rodzeństwo przeważnie musi się rozstać. Kaprysiu, a czy TY wiesz, że dopiero co Szuwarek/Gacek pojechał do Warszawy...
UsuńZobacz: http://maskotkaipieska.blogspot.com/
Jesteś kosmitką :)
OdpowiedzUsuń:*******
No, nieźle. A koty cudne. Do zakochania. Z moim mężem pewnie by też przeszło. Miłego tygodnia dla Was wszystkich
OdpowiedzUsuńTaak, i ja myślę, że TwójCiJemuOnemu należy się Order Orderów. A Tobie... Nagroda Kota. :)
OdpowiedzUsuńKotki są cudowne. Jak to kotki, wiadomo. A te jeszcze takie luzaki... Ech! :)
Pozdrowienia dla wszystkich entuzjastów SAGNEK. I dla Ciebie, Aniu. :)
JolkaM
A zamiast Nagrody Kota mogę dostać...kota, po prostu? ;-))
UsuńTy to jesteś taka Polska Matka Kocica... MójCiOn widać przeżył pierwszy szok i ciekawią mnie konsekwencje twojego wybryku... :)
OdpowiedzUsuńJa mówię MójCiOn, a Ty mów.... TwójCiOn, bo w końcu on jest mój, a nie Twój;-)
UsuńDowiesz się!
Koty, jak koty. Wszystko, co malenkie jest slodkie (za zadne skarby sie nie zakocham!!!)
OdpowiedzUsuńNatomiast zachwycil mnie TwojCiOn. Powinnas Go, Aneczko, na rekach nosic, ze wytrzymuje z tak zakrecona osoba pod jednym dachem tak dlugo.
Moj by mnie pewnie razem z tymi kotami...
A ile razy dziś na nie patrzyłaś Pantero? :)
UsuńMójCiOn jest już zahartowany przeze mnie na takie przeżycia:)
(Choć takie szaleństwo zrobiłam pierwszy raz!)
Brak mi słów :***
OdpowiedzUsuńSzalona!
OdpowiedzUsuńI jak tu Cię nie kochać?!
Rudzielec wygląda jak mój Kisiel,
którego dostałam, będąc małą dziewczynką.
Aż mi się łezka zakręciła...
Rudzielec jest wyjątkowy, cudowny i niepowtarzalny!
UsuńBuziaki Magdo!
Jesteś fantastyczną kobietką!!! Jestem w szoku, zazdroszczę Ci odwagi i tak dobrego serducha:)
OdpowiedzUsuńKociaki b. ładne, zwłaszcza kiciusia i z pewnością znajdą nowe domy. Aniu, a może po prostu założyłabyś pogotowie opiekuńcze dla kotów?
OdpowiedzUsuńMiłego, ;)
Na razie wole działać na sowich zasadach i w swoim tempie. Może kiedyś?
Usuń:)
A to Ci się, Anko, pokociło!
OdpowiedzUsuńkociumki
Ale śliczne :-))
OdpowiedzUsuńMasz Aniu rękę do kotów i domków...
Nadajesz się na DT jak rzadko kto...
Ja się nie nadaję na DT niestety...
Cudowne.
OdpowiedzUsuńMarzę o takiej... pralni.
To znaczy, by mieć warunki na więcej zwierząt.
Rozumiem Cię.
UsuńKociaki cudne :-) Wcale sie nie dziwie, ze uleglas i wzielas wszystkie. No i brawa dla meza za swieta cierpliwosc i wyrozumiallosc ;-)
OdpowiedzUsuńDaj Boże każdemu takie emocjonalne niezrównoważenie :D!
OdpowiedzUsuńPrześliczne kociaki i jestem pewna, że już wygrały szczęśliwy los na kociej loterii życia.
Pozdrowienia i uściski
Aniu! Tyś nie żadna SAGNEK ani ZWUB, Ty poprostu zwykła CIPKA jesteś i tyle! Cudowna I Przyjacielska Kobieta Anielska :)))
OdpowiedzUsuń:D Wiem, że niektórzy wysyłają Ci rachunki za oplute monitory, a ja Ci wyślę rachunek za usuwanie zmarszczek z okolic ust, bo prychanie ze śmiechu na pewno jest szkodliwe na cerę!;-))
UsuńA ta cipka, to mi się kojarzy z czerwonym kapturkiem: ale ze mnie głupia... c..a:-))))
Hm, a w naszym województwie Kapturek woła: o ja głupia pipa! Tys piknie. :)
UsuńJolkaM
Jolu, tak bardziej elegancko u was się mówi:P
UsuńJesteś cudowna i bardzo kochana!!!!
OdpowiedzUsuńChyba muszę puścić cugle mojej SAGNEK bo bardzo bym chciała takie cudne rodzeństwo, ale moja PIZRJ (Praktyczna i ZdrowoRozsądkowa Jędza) mi nie pozwala :( Kociczka jest wymarzona, ale 4 koty w jednym mieszkaniu to zbyt wiele dla mojego W.
Basiu i tak pękniesz.... :-) Wcześniej, czy później Bunia będzie miała towarzystwo i zobaczysz, jak odżyje!
UsuńWidać to gołym okiem, że lada moment Twoja SAGNEK zwycięży nad PIZRJ;-)
(oczywiście było by mi miło, gdyby ot był kiedyś jakiś kiciuś ode mnie;-))
A żeby Cię dobić i urobić zaglądnij tu: http://iwand71.blogspot.com/
Ja dobrze wiem, że pęknę i to raczej prędzej niż później. A link dobił mnie straszliwie. Mam dokładnie te same wątpliwości (nie wszystkie) co autorka bloga i dlatego biję się z myślami (moja poprzednia kotka w czasie próby dokocenia wyprowadziła się z domu i ogłosiła strajk głodowy, poddałam się bo nie mogłam znieść w Jej spojrzeniu wyrzutu - pojawiała się w ogrodzie ale nie dawała się dotknąć)marzę o gromadce kociaków w domu szalejącej, czasem szkodniczącej :)
UsuńTo marz dalej i zaglądaj do mnie, a jak Ci serce zapika, to... sama wiesz;-)
UsuńSAGNEK coś mi przypomina...Niekoniecznie dotyczy to kotów, ale ich też. I pomyśleć że ja kiedyś myślałam, że nie lubię kotów...
OdpowiedzUsuńTy? Przecież Wciąż się nimi zachwycasz! A teraz masz cudowny powód! Dodać do spisu, prześlesz zdjęcie malutkiej? Poczekam chyba, aż będziesz miała kartę do aparatu.
UsuńAniu - jesteś WIELKA !!!
OdpowiedzUsuńGusia
Cudowne kocięta, podejrzewam, ze są juz jakies plany w stosunku do nich. Alez Ci musi byc cięzko tak za kazdym razem przywiązywac sie do tych kociąt a potem oddawac. Buziaczki.
OdpowiedzUsuńpodziwiam Ciebie, Twoją drugą połówkę i Wasze futra za serce, odwagę i umiejętność przystosowywania się do ciągłych zmian. powodzenia i proszę oczywiście o dalszy ciąg historii. pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńJesteś szalona, a jednocześnie wspaniała i kochana. Podziwiam za pomoc kotkom, które z pewnością uwielbiasz. Mam nadzieję, że śliczne kotki w przyszłości będą szczęśliwe. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuń:)... Nic nie powiem... ;), ja tak sobie pomilczę w ciszy ;D. (ale w tym milczeniu to Ci zamilczę, że całkiem mocno podziwiam Cię :) )... Słodziaki!
OdpowiedzUsuńNo jak można się w nich nie zakochać??? W ogóle nie zgadzam się na niepozwalanie! Na odległość i platonicznie ale kochać będę! I kociaki, i Ciebie i nawet... TwójCiOnego (ale nic Ci nie powiem :P).
OdpowiedzUsuńMoja córka pokazywała mi wczoraj kamerkę live z życia takich 4 maluchów - bardzo podobne :) A mi najbardziej podoba się ten brzdąc w kolorze "trochę cappucino" :)
Tylko jedno mnie Anko niepokoi w Twojej relacji (a ja mam niestety na tym punkcie świra). Pisałaś, że tych kotów tam jest spora gromadka - czy ktoś coś działa w kierunku sterylek?
Pozdrawiam cieplutko
Olena
No dobrze, wywalczyłaś sobie prawo do platonicznej miłości do bandy trojga:)
UsuńCappuccino, czyli rudy, czy ten biały z rudymi łatami?
A co do sterylek, to nie jest tam wesoło, ale już umówiłam się na parę ruchów w kierunku zmienienia tej sytuacji.
Tia... okulary na daltonizm nie pomagają. To bardziej białe cudo na jednym zdjęciu ma rozmazane plamki i mi wyszło cappuccino... niech będzie, że to latte jest ;) A poza tym z racji przemęczenia pomerdały mi się te kociaki z tymi z kamerki:
Usuńhttp://new.livestream.com/accounts/398160/events/1594566
tam jeden jest właśnie (jak na mój wzrok) cappuccino ;)).
Dziękuję za pozwoleństwo na platoniczne uczucie :). I żeby ten Twój Wrocek był ze 300 km bliżej... to może bym jakoś w sterylkach pomogła...
O.
dzięki Ci dobra kobieto za ten link (i za chęć pomocy)!
Usuńcoś mi przypomniałaś!
Tak siedzę i zastanawiam się, jak te wszystkie koty są doskonale zorganizowane, jaki szybki przepływ informacji i to na duże odległości. Oddajesz Szuwarka i natychmiast podrzucają Ci wiadomość o innych potrzebujących pobratymcach.Chyba jesteś na pierwszym miejscu w ich bazie danych, a kto wie, może tym wszystkim, z boku, kieruje tajemniczy i pozornie niezaangażowany ktoś, może to nawet Twój Ci On. Jesteś wspaniała, podziwiam Cię.... tylko ich nie rozdzielajcie.
OdpowiedzUsuńWiesz, lepiej żeby znalazły dom osobno, niż żyły bezdomnie razem. Takie jest moje zdanie. Zazwyczaj tak jest, że kocie rodzeństwo musi się rozstać. Amatorów kocich trójek nie jest z pewnością wielu, choć pewnie tacy są:)
UsuńA z ta bazą danych, to coś w tym jest:)
no i co zrobiłaś??.... Kocham je TrzY!
OdpowiedzUsuńpodwijam kometarze w górę i lecę jeszcze raz od nowa :)
Rafał wel lipton_ER
Zabroniłam przecie...
Usuń;D
Swietnie! Wiesz, ze zyjesz!! ale fajowe cudenka.
OdpowiedzUsuńNo Kochana! Gratuluję męża, kotów i serducha;) A kotom szczęścia;) Same nie wiedzą, gdzie trafiły;)
OdpowiedzUsuńAle jesteś wariatka!!! Pozytywnie zakręcona wariatka :D :D :D
OdpowiedzUsuńŚliczne kotki :D
miauuuuu :) :) :) :)
pozdrawiam
Cudne kociaki! Podziwiam za odwagę i wielkie serce :-) Piękne są i umaszczone oryginalnie. Czekam z niecierpliwością na ciąg dalszy. Na pewno będzie fascynujący. I wierzę, że same dobre rzeczy się wydarzą.
OdpowiedzUsuńIch umaszczenie mnie zachwyca!
Usuńojej! jesteś wyjątkowa, Ty i TwójCiOn! :)uwielbiam tricolorki, i ta wesoła gromadka złamała mi serce! głównie z zazdrości, że są we Wrocławiu a nie Krakowie ;) ale z moim M tak łatwo nie pójdzie, już od dawna nad nim "pracuję" - koty lubi ale cudze, a ja... - nie tracę nadziei, że kiedyś! :D
OdpowiedzUsuńbogninka1
Kraków jest blisko, także jeśli, coś, kiedyś, to wiesz gdzie mnie szukać:)
UsuńKociaki nawet nie zdają sobie sprawy jakiego maja farta! Sa przeurocze.
OdpowiedzUsuńPrzypomniało mi się jak 2 i pól roku temu dzika kotka , którą przygarnęliśmy, powiła nam taka trójeczkę. Dopóki nie urodziły się , wyobrażałam sobie, ze będzie trzeba im znaleźć dom.....
No nie muszę chyba dodawać, ze są u nas do tej pory: dwa rudziaki i jedna czerniawa. Plus ich syjamska mama, plus czarna kotka, którą mieliśmy już wcześniej: słowem mamy pięć kotek domowych (bo są tez koty podwórkowe:)
Niemniej jednak małżonkowi medal się należy :)
Pozdrawiam
Nika
Niko, i nie jesteś w naszym spisie? Pięć kotów? Pewnie to sama radość i pewnie sama tak kiedyś skończę!
Usuńprzygotowuje wpisy o moich kotkach, dopiero potem będę mogla ośmielić się i poprosić o ewentualny wpis... Trwa zbieranie materiałów fotograficznych..... :)
UsuńOj tam, ośmielić! Fajny numer jest wolny...;-)
UsuńAle fajne malutki <3
OdpowiedzUsuńMasz fajnego małża - u mnie nie obyło by się bez wykładu :(
No i jak Cię nie kochać? A Twój Mójcion - anioł, no anioł prawdziwy.
OdpowiedzUsuńMam w sobie też chyba takiego Saganka i całą notkę przeczytałam mojemu Mójcionowi, żeby zapamiętał, jak mnie mój Saganek dorwie, ostatnio mnie dorwał na wakacjach, ale okazało się, że na oko bezpański pies, ma właściciela, a już prawie pakowałam psinę do samochodu.
:-)) Super historia:-) Nie zacznijmy tylko porywać zwierzaków ludziom:)
UsuńW butach do nieba, Oboje!
OdpowiedzUsuń