Strony

piątek, 30 listopada 2012

Troszkę słodkiej Filonki











Dzień dobry!

Dziś nietypowo jak na piątek, ale zbieg różnych okoliczności sprawił, że nie zdążyłam przygotować nic więcej, choć zdradzę Wam w sekrecie, że Cipiptaszek niezrażony swoimi niepowodzeniami wyruszył znowu na poszukiwania maleńkiego postumenciku. Oznacza to, że jego przygody zostaną wkrótce upublicznione. :)
Dziś uśmiech na twarzach moich miłych czytaczy ma za zadanie wywołać Filonka i jestem pewna, że uda jej się to doskonale. Ta słodka minka! Te zdziwione oczęta! Dziś jest jej ostatni dzień nie w swoim domu, a od jutra panna będzie już miała pełną rodzinę oraz personel, który zadba o jej szczęście! To jest dla mnie wciąż źródłem nieustającej radości. Kocinka jest jak na zamówienie Basi: spokojna, wyważona, delikatna i taka... myśląca! Naprawdę!
Relacja z wizyty przedadopcyjnej naszej blogowej koleżanki jest w przygotowaniu. :)

Przez weekend będzie Za Moimi Drzwiami coś, co nazwałam:

CAŁOWANIE KLAMKI U ANKI WROCŁAWIANKI.

Proszę to potraktować z przymrużeniem oka, bo oznacza to tylko, że moje drzwi zostają chwilowo zamknięte. :)
Chcę mieć trochę czasu na poczytanie, co u Was i na zaległą korespondencję. 

To do poniedziałku! 

Miłego weekendu!


PODPIS

czwartek, 29 listopada 2012

Prezenty, ciekawostki i podaj dalej.

Dzień dobry!

Jakie macie dziś humory? Ja, jak łatwo się domyślić, mam świetny! Idą mi te koty jak świeże bułeczki. Wiem oczywiście, że to dzięki ich wyjątkowej urodzie, a także młodemu wiekowi, ale i tak cieszę się tym bardzo. Nowe domy są znowu bez zastrzeżeń, a jak wiecie, dalsze życie czarno-białej Filonki będę mogła śledzić na blogu Basi. Super!
Humor poprawia mi też życie blogowe, które obdarowuje mnie, za sprawą blogerów, wciąż nowymi prezentami! Ni w pięć, ni w dziesięć wzięłam udział w konkursie u naszego Potrójnego Ela (któremu tą drogą podziękowania ślę serdeczne) i proszę, oto nagrody:


Książka jest z dedykacją wyjątkowej autorki i czeka na przeczytanie. Wiersze już podczytuję przed snem i niektóre są fajne:


Następny prezent nasza wspaniała Poczta Polska przyniosła mi rękami mojego ulubionego listonosza, pana Mariusza, od Abigail. Jest to kontynuacja zabawy "podaj dalej" - zapoczątkowanego nie wiem przez kogo łańcuszka prezentowego. Wiecie, jak to fajnie jest być tak znienacka obdarowanym? Cudownie! Ta ekscytacja przy rozpakowywaniu i nagłe zdziwienie: co? Męskie majtki? Jak to?


Okazało się, że to tylko opakowanie, żeby coś specjalnego, co było w środku, dotarło w całości. Co to takiego, dowiecie się w swoim czasie. :)


Oprócz tego czegoś specjalnego dostałam jeszcze zestaw dla łasucha (którym jestem), czyli książkę z przepisami,  żelki i lizaczka (hura, hura!!) oraz zabaweczki dla kotków, nożyczki i notesik. Będę go wykorzystywać do notowania swoich przebłysków inteligencji. :)


W książce już znalazłam przepis, który muszę wykonać osobiście i pożreć!
Jak mus, to mus! :) Dziękuję Ci bardzo, Abigail, być obdarowaną przez Ciebie to prawdziwa przyjemność. Widać, ile włożyłaś serca w tę paczuszkę.

*********************************************************************************

W związku z tym, co powyżej, jak każe obyczaj, dwie pierwsze osoby, które pod tym postem wyrażą chęć udziału w zabawie, otrzymają paczuszki od Anki Wrocławianki i będą musiały "podać dalej", czyli ogłosić to na swoim blogu, tak jak ja to zrobiłam i wysłać niespodzianki dwóm kolejnym osobom. Niestety mogą brać w tym udział tylko osoby mające bloga.

*********************************************************************************

Na koniec jeszcze jedna ciekawostka. Ania M. śmiała się ostatnio, że ktoś trafił na jej blog, szukając w sieci słów "jak wygląda kupa sroki". Klawo, nie? A u mnie co?







i na koniec, jak już mężowie wykastrowani, a cohones podane w sosie pojawia się 
"ciociu oddaj mi się" :)

Myślę, że po tym poście częstotliwość trafień na mój blog 
po tych kluczowych słowach jeszcze wzrośnie ;)

Miłego, dobrego dnia!

PS. Wydziedziczone zostają: Elaja, Konwalia, Mag...ja, Retro, Ewa, Miśka, Kretowata, Qra Domowa. Osoby te, mimo ostrzeżenia nawyzywały mnie znów od wspaniałych i w związku z powyższym wykreślam je z testamentu i nie dostaną nic. Ani kawałeczka Cipiptaszka! A takie wiązałam z nimi nadzieje! :( 

PODPIS

środa, 28 listopada 2012

Znowu HURA!!!


Kochani, znów dzielę się Wami moją radością, bo... tak, tak! Zgadliście! Łaciata, kolorowa Królewna MA DOM!! Również nie będzie sama, będzie mieszkała z trzyletnią ciotką, która bardzo lubi się bawić i tęskni za towarzystwem. :)))


Proszę, cieszcie się ze mną, ale jak ktoś mi napisze coś w stylu "jesteś wspaniała", itp., itd., to... to... to normalnie wydziedziczę, jak bum cyk cyk!!!


PODPIS

Biscotti camelli

Dzień dobry!

Ostatnio podziwiam różne, różniste, wyglądające na przepyszne ciasteczka na blogu Pantery, a ponieważ ja też miałam ciasteczkowy okres, to podzielę się z Wami moim ulubionym przepisem. Bardzo lubię te anyżowe biszkopty piec, jeść i dawać w prezencie:) Są łatwe do wykonania i takie... włoskie, jak lubię.


Przepis pochodzi z książki "Kuchnia Franczeski" Petera Pezzelli, a znalazłam go TU.
Ja do oryginalnej receptury dodaję jeszcze żurawinę i migdały. Pychotka:)


Składniki (po moich zmianach):

2,5 szklanki mąki
3/4 szklanki cukru
2 płaskie łyżeczki proszku do pieczenia
3 jajka
1/3 szklanki oliwy
2 łyżeczki lekko roztłuczonego anyżu
parę kropli aromatu anyżkowego (można pominąć)
szczypta soli
garść migdałów w płatkach i dwie żurawiny
do ciasta można dodać jeszcze posiekane orzechy włoskie


Przygotowanie:

Należy wymieszać mąkę, cukier, sól i proszek do pieczenia. Uformować dołek, wlać jajka, oliwę, aromat anyżkowy i anyż, lekko zagnieść. Przełożyć do miski i zostawić nakryte na 2 godziny w temperaturze pokojowej. Nagrzać piekarnik do 185 stopni. Posmarować blachę do pieczenia oliwą. Na posypanej mąką stolnicy uformować z ciasta długie wałki i umieścić na blasze.
Piec około 35-45 minut, aż do lekkiego zrumienienia ciasta na wierzchu. Schłodzić i pokroić w ukośne plastry grubości około półtora centymetra. Ułożyć ciasteczka na blasze i wstawić do piekarnika na kolejne 10 minut, w temperaturze 190 stopni.
Można przed podaniem zanurzyć brzegi herbatników w czekoladzie, ale ja tego nie robię.


Upieczenie ich skończyło się tragicznie dla mojej diety, bo nie umiałam się powstrzymać i zjadłam ich sporo :( Uwielbiam je!
Nie każdy tak ma, wypróbujcie i sprawdźcie, jak jest w Waszym przypadku. Gorąco zachęcam :)


Wczoraj działo się w sprawie kotków, oj działo, ale to wszystko zasługuje na osobny, oficjalny, dopracowany wpis :)

*********************************************************************************
Blogowisko zaroiło się od postów o pomoc dla Antosi. To bardzo szlachetna akcja, bardzo potrzebna. Przyłączam się do niej całym sercem. Szczegóły TU. Mocno zachęcam do wspomożenia tego dziecka, jak kto może, liczy się każdy grosz.

*********************************************************************************

Miłego dnia, pełnego uśmiechu :) 

PODPIS

wtorek, 27 listopada 2012

Hura! Filonka ma dom! :))))

Komentarz pod poprzednim postem:

dawny_basik    27 lis 2012 21:13:00
Kandydatka numer 1 skradła nasze serca i już w nich zamieszkała. W drodze powrotnej do domu W. stwierdził (ze względu na wiecznie zdziwione spojrzenie kocinki) "to taki kot Filemon w damskim wydaniu" stąd zrodziło się ostateczna wersja imienia. Proszę Państwa kandydatka nr 1 nie jest już kandydatką jest już Filonką :) 
W sobotę Filonka zamieszka już z nami.


Hura!!! Co za radość! :-))
Basia i jej mąż są takimi pogodnymi, ciepłymi ludźmi! Filonka jest w czepku urodzona! :)
Obszerna relacja będzie u mnie w najbliższych dniach, teraz tylko chciałam podzielić się z Wami tym szczęściem! :-))

PODPIS

O stwarzaniu :)

To było tak:
Droga do wioski na końcu świata:)
Tego dnia Pan Bóg kończył malować kocięta na kolejny miot łaciatej kotki.

Mama całej piątki.
Był zadowolony z efektu. Rudy kociak wyszedł mu świetnie


i żeby już nie zmieniać pędzla, Pan Bóg pomazał tą samą farbą po grzbiecie kolejnego chłopaka, tworząc w ten sposób oszczędny w kolorach, ale impresjonistyczny wzór na jego białym futerku i czyniąc go podobnym do starszego brata, który wyrósł na imponującego kocura.

Starszy brat. Syn kotki ze zdjęcia powyżej.
Następnie, kiedy pod pędzel dostała się pierwsza z trzech koteczek, Naczelny Artysta doznał natchnienia i wzorując się na dopiero co ukończonym łaciatym kocurku, wykonał rude plamki na czarnym tle.


Odetchnął głęboko. "Czas zmienić formułę" - zawyrokował i posadził przed sobą następną delikwentkę. "Hmm... - zamyślił się. - Jak by cię tu machnąć?” Podrapał się w brodę i wpadł na taki fajny pomysł, że aż uśmiech rozjaśnił Jego oblicze. „Wezmę wzór z twojej babki, będziesz miała ubarwienie po niej.

Babka kociąt, matka matki i matka starszego brata:)
Będziesz biało-czarna, symetryczna, wypracowana, elegancka…”, mruczał do siebie pod nosem, już wykonując swoją pracę.  „18 mieć lat, to nie grzech, la la…” – podśpiewywał sobie, malując białe łapeczki i biały krawacik, dodając troszkę bieli na brzuszku i kiedy zabrał się za malowanie pyszczka, był już w znakomitym humorze.


„Dam ci czarną bródeczkę na białym tle, będziesz zachwycająca!” – podśpiewywał na melodię poprzedniej piosenki (Mówicie, że niby się nie da? Dla Boga wszystko jest przecież możliwe). Nagle coś zakręciło go w nosie i potężnie kichnął, a że pędzel był akurat przy nosie kociej panienki, ześlizgnął się i zajechał za wysoko pod lewe oczko!


„A niech to licho porwie!” – zaklął pod nosem Pan Bóg, po czym rozejrzał się z przestrachem dookoła, bojąc się, czy nikt go nie usłyszał.


To z kolei tak go rozśmieszyło, bo przecież kto miał go usłyszeć, skoro siedział w niedostępnych niebiosach, że postanowił poszaleć i złapawszy ostatnią, piątą już kociczkę za ogon, wytaplał ją w resztkach farby, jakie mu zostały.


Najwięcej kolorów dostało się pyszczkowi biedaczki.


„Dobrze, że więcej was mamusia nie miała!”  - rubasznym głosem wykrzyknął Pan Bóg. „Przeznaczam wam wspaniały, dobry los” – dodał na koniec i tchnął w całą piątkę dech życia, czym powołał je na świat. Co w tym czasie robiła ich mamusia z ich tatusiem, przemilczę. I tak oto cała piątka pojawiła się na świecie, a ich przeznaczeniem jest mieć swoich łysych, którzy zadbają, aby wola Pana Boga była realizowana.

Kandydatka nr 1:

Czarno-biała ślicznotka, na pewno odważna i dzielna, choć wciąż jeszcze słabo to widać, subtelniejsza niż jej siostra. Wzięta na ręce mruczy. Nie oddała jeszcze swojego serca żadnemu łysemu. Czeka, aby się zakochać. Jest beztraumowa, nieżarłoczna, ma otwarty, ufny charakter, choć wykazuje się ostrożnością. Druga wychodzi z transporterka, druga podchodzi do człowieka, druga ustawia się do miski. Wie, do czego służy kuweta. Pięknie bawi się sama. Przestraszona nie wyciąga pazurków, choć posykuje. Ma czyste uszy, jest zdrowa, odrobaczona i odpchlona. Na brzuszku ma przepuklinę pępkową, która objawia się niewielką wypukłością. Najprawdopodobniej będzie trzeba zająć się nią przy sterylizacji. Na wsi, skąd pochodzi, podbiła serce Dobrej Gospodyni, która ją odłowiła i wstępnie oswoiła, że ta mówi o niej „to kochane”.

Kandydatka nr 2:

Łaciata szylkretka, odważniejsza niż siostra, bystra i ciekawska. Odpchlona, odrobaczona, zbadana. Zdrowa. Przełamuje się pierwsza i pierwsza dała mi się wziąć na ręce. Nie prychała. Nie jest agresywna, nawet przestraszona nie wyciąga pazurków. Patrzy w oczy, mruczy natychmiast po wzięciu na ręce. Jej bezpośrednie stosunki z człowiekiem liczą sobie tydzień, więc wszystko przed nią. Można próbować ją wychować po swojemu, nie wie przecież, co to znaczy spać z człowiekiem, czy chodzić po blacie kuchennym, myślę jednak, że lepiej sobie odpuścić i… dać się wychować jej. Jest naprawdę urocza, oryginalna, a jej umaszczenie nie ma sobie równych.

Kandydatka nr 3:



Stanowi duet kandydatki nr 1 z kandydatką nr 2.
Obie kotki są z jednego miotu i mają około 3 miesięcy, może z tydzień, lub dwa więcej.



Bywa tak, że kiedy już znajdę kotom dom, dostaję maile z wyrazami żalu, że „ja właśnie myślałam i już byłam o krok od decyzji”, „ja chciałam”, „ja się spóźniłam”, więc dla tych osób jest szansa. :)  Myślcie. Koteczki są świetne!

Zapraszam :)

PODPIS