Strony

wtorek, 12 czerwca 2012

Fela i Mela


Wieści z nowego domku są bardzo dobre. Fela jest łagodna, nie atakuje Meli, nie zaczepia. Melka jest jeszcze przestraszona, siedzi bidulka większość czasu na krzesłach pod stołem, bo tam ma coś w rodzaju budki i czuje się bezpiecznie. Najważniejsze jest to, że załatwia się do kuwetki i je. 

Fela
Dom, jaki znalazła, jestem pewna, jest najlepszy. Widzę na każdym kroku, ile uważności i czułości dostaje koteczka. Jej nowa Pani bardzo kocha koty, a Jej mąż, wprawdzie nie przyznaje się do tego głośno, ale widzę, że też za nimi przepada. 
Oboje przeszli też przez sito mojej indoktrynacji, udzielania "dobrych rad", pożyczania książek, pisania maili z instrukcjami, telefonów z małymi sugestiami, esemsów zawierających drobne uwagi - to ciężki test, wierzcie mi - zdany przez nich na piątkę!

Fela
Fela jest bardzo zabawowym, energetycznym, wesołym kotem i myślę, że gdy Mela już się odważy, to będą razem bardzo ładnie się bawić.

Fela
Obie są w tym samym wieku, z tym że Mela jest mniejsza. 
Jest delikatniejsza z dwóch kociaków z ostatniego miotu Cruelli

Mela
 Melusia ze swojej kryjówki może spokojnie obserwować życie domowe. 
Fela jest z tego typu kotów, które nie znoszą być brane na ręce. Mówią na nią mały rottweiler, bo zabrana z podłogi burczy i warczy. :-)
Może Mela będzie inna? U mnie była niezwykle przytulaśna, wręcz do mnie przyklejona!

Mela
Pocieszające jest to, że podczas pierwszych nocy spała razem ze swoim nowym Panem, a i w ciągu dnia lgnie do niego. Nowa Pani jest ociupinkę zazdrosna!

Mela

A te zdjęcia poniżej są jeszcze z mojego domu. Obserwowałyśmy razem z Melą, jak jej siostra Córcia chodzi razem z szarym kolegą pod moimi oknami.

Nie jest za chuda? Martwię się o nią. 
Nie sądzę, żeby się poznały, ale może...


Tęsknię za Melą, ale widzę, że ona bardzo dobrze trafiła. :-))) 
Kolejne wieści przekażę Wam na pewno.


Zdjęcia Feli umieściłam bez pytania o zgodę, więc jeśli nowa Pani Meli kiedyś tu trafi, to mam nadzieję wybaczy mi, bardzo o to proszę. ;-) 

Wiadomość z ostatniej chwili: koteczki jadły z jednego talerzyka, a Mela wychodzi już z "budki" notorycznie i coraz częściej się bawi! 

38 komentarzy:

  1. To wspaniałe wieści , a zwłaszcza te końcowe. Jeszcze trochę, a dowiemy się, że kocie panienki zgodnie w domu rozrabiają, jak na młode kotki przystało.
    Miłego,;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Tak pięknie zawsze piszesz o kotach..... Tyle serca w tym widać. Koteczki cudne są, na pewno będa zgodnie funkcjonować, tylko trzeba jeszcze poczekać....

    OdpowiedzUsuń
  3. jakie one są do siebie podobne.
    jak Ty je rozróżniasz?

    OdpowiedzUsuń
  4. Tak - bardzo dobrze trafiła - jak widać dobre warunki - Pan i Pani w niej zakochani - piękne kociaki :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Niemal identyczna symetria na mordkach :-)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  6. I ja się ciesze, jak miło czytać takie dobre wiadomości:)))

    OdpowiedzUsuń
  7. Jak ja się cieszę, kiedy jakiś kot znajdzie kochający dom! :)
    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  8. To bardzo dobre wieści...poraz kolejny nie okazało się że nie ma tego złego!!!
    piekne te koty jak nie wiem co;))
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  9. Cudne obie! Piekne foty i dobre wiadomosci:-) Kotki, tak jak ludzie- potrzebuja troche czasu, by oswoic sie z nowym otoczeniem:-)Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  10. Czyli pierwsze koty za płoty. Stres przeprowadzkowy szybko minie, co najwyżej dadzą sobie po kilka razów pazurkami, a potem przyjaźń na całe życie. Fajnie, że interesujesz się co się dzieje dalej - ale serce pewnie troszkę pika z tęsknoty?

    OdpowiedzUsuń
  11. Ja jestem straszną miłośniczką szylkretek :-)))
    Bardzo mi się podobają, ale przecież mam już swoje koty...

    Dziękuję bardzo za życzenia :-)

    OdpowiedzUsuń
  12. Ech, jak dobrze zacząć dzień od takich przyjemności. :) Obie dziewczynki są piękne i najprawdopodobniej życzliwe sobie (patrz: jedna miska), opiekunowie udani (patrz: sito indoktrynacji) i to Twoje cudne serduszko, które pogodziło się lub wkrótce się pogodzi z odklejeniem przytularnej Meli. Bardzo Cię pozdrawiam, Anko. :)
    Ugłaski dla futer, ze szczególnym uwzględnieniem Księcia Pana Kayrona. ;)

    JolkaM

    OdpowiedzUsuń
  13. Szylkretki mają w sobie to "coś", co mnie do nich przyciąga ;) Zastnawia mnie czy to norma, ta symetryczna linia dzieląca pyszczek na pół. Wszystkie szylkretki, które widziałam tak mają.

    Córcia wygląda na całkiem zadowoloną. Pełen okaz zdrowia, no i robi to co chce:) Przecież gdyby tylko chciała, to domek czeka. Moja Mila też jest taka. Dom traktuje jak hotel. A ostatnio to mam z nią poważny kłopot. Moi sąsiedzi zgłaszają, że u nich w ogrodzie upatrzyła kilka miejsc do załatwiania swoich potrzeb. A kuweta w domu i pod płotem w naszym ogródku nietknięta... Sprawa o tyle poważna, że mają małe dziecko. Póki co, testuję środki odstraszające, a niebawem i odstraszacz ultradźwiękowy. No i jak ja mam jej wytłumaczyć, że za płotem nie wolno...

    Serdecznie pozdrawiam, dla zwierzaków głaski i co jeszcze, dziś kibicujemy naszym!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No to masz kłopot! Myślałam o tym i przychodzą mi do głowy dwa sposoby, jeśli oczywiście zawiodą te profesjonalne. Możesz zainwestować w pieprz i sypać nim miejsca ulubione przez kotkę, ale wiadomo, że trzeba by go sporo, a i deszcz wszystko wymyje. Drugi sposób jest niezawodny, ale pracochłonny: trzeba kupić patyczki do szaszłyków, takie drewniane i powbijać je tak gęsto, żeby kot nie mógł swobodnie pomiędzy nimi chodzić, oczywiście tępym końcem do góry-coś takiego, jak się robi na gołębie. Nie wiem, czy dużo jest tych miejsc, przez nią ulubionych, ale można spróbować. Słyszałam też, że ktoś oduczył tego kota, spryskując newralgiczne miejsca olejkiem pomarańczowym (takim do ciast.

      Jeśli chodzi o Córcię to ona nie może przyjść, kiedy zechce, bo boi się i ludzi i psa, a i moje koty jej nie wpuszczą:-(

      Ja też mam słabość do szylkretek:-)

      Kibicujemy, kibicujemy, z mojego bojkotowania Euro już nic nie zostało, do tego stopnia, że idę dziś na stadion!
      Też pozdrawiam:-))

      Usuń
    2. Ooo, super! Przeżycie nie lada! Gdy o 14 wyjeżdżałam z Warszawy stolica szykowała się do meczu, potem miałam problem dostać się pod mój las, bo skończył się mecz u nas. Na szczęście zdążyłam zobaczyć gola strzelonego przez Naszych:))

      Co do sposobów, to dziękuję za podpowiedzi. Na pewno je wypróbuję. Gorzej z patyczkami, bo upatrzyła sobie m.in. piaskownicę. Ale mam pomysł, żeby podobną zrobić u nas, to może zrezygnyje z wycieczek...

      Usuń
    3. Genialny pomysł! Ja też mam w ogrodzie piaskownicę dla kotów, która zbiera większość kupsk;-)
      Nie zasnę dziś po tych emocjach!!

      Usuń
  14. Niestety, mój kot zgadza się tylko z psem, innego tego samego gatunku rozniósłby w drobny mak:)

    OdpowiedzUsuń
  15. Cuda kocie:) Trzymamy kciuki i pazury za obie dziewczyny. Dokocenie to zawsze stres dla obu stron:)

    OdpowiedzUsuń
  16. widac, ze wszystko zmierza ku dobremu, kotki sie zaprzyjaznią i bedzie ok.

    OdpowiedzUsuń
  17. Cudne obie i jestem ciekawa co myślą jak na siebie patrzą ;))
    To moje odbicie w lustrze ?

    OdpowiedzUsuń
  18. Cudownie, że trafiła w dobre miejsce.
    Jestem przekonana, że zostanie otoczona czułością i miłością.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  19. Jakie dobre wiadomości :)!... Aż się wzruszyłam :D... :). Śliczne dziewczynki obie :)!

    OdpowiedzUsuń
  20. Zyczę żeby proces instalacyjny kota w nowym domu przebiegł szybko i gładko :)

    Będzie dobrze, a Ty sie za bardzo martwisz mam wrazenie ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę, że masz rację, wynika to głównie z niewielkiego doświadczenia, jakie mam;-)

      Usuń
  21. Ależ one są śliczne :-) Tak się cieszę, że adaptacja przebiega bezproblemowo, mam nadzieję, że za niedługo obie kociczki się mocno zaprzyjaźnią. Kolejny raz - dobra robota Aniu :-)

    OdpowiedzUsuń
  22. Uwielbiamjak koty trafiaja w dobre rece !
    Podziwialam Twoje WSPANIALE brykajace zdjecie i tak tu trafilam !

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję i mam nadzieję, że jeszcze tu zajrzysz:-)

      Usuń
  23. napewno trafiła w dobre ręce!
    oba są cudowne :)

    OdpowiedzUsuń
  24. Miałam kiedyś kotkę szylkretową.Trafiła do mnie prosto z z piwnicy.Po tygodniu oswajania sie z otoczeniem, przylgnęła do mnie i do końca jej szczęsliwego od wtedy już życia zawsze (!) juz spała ze mną, trzymając swoją maleńką łapkę w mojej dłoni.
    Wzruszyłam się, widząc kotki tak podobne do mojej Plamki.
    Zawsze sie cieszę, kiedy spotykam ludzi , których los zwierząt nie jest obojętny.

    OdpowiedzUsuń
  25. piękne obie, a jakie podobne! i cudnie, że mają kochający dom :)

    OdpowiedzUsuń
  26. A u nas kotki nie mają pań i panów, mają mamusie i tatusiów. No, co najwyżej właścicieli lub opiekunów. Bo o ile pies może mieć pana, to kot, hmmm, chyba raczej jest panem człowieka niż odwrotnie. Właścicielem chyba też. Ja w każdym razie mam małego synusia :-)

    OdpowiedzUsuń

Fajnie, że piszesz! Pisz, komentuj, daj znak, że jesteś!
Dobrej energii nigdy za wiele. :)