Wieści z nowego domku są bardzo dobre. Fela jest łagodna, nie atakuje Meli, nie zaczepia. Melka jest jeszcze przestraszona, siedzi bidulka większość czasu na krzesłach pod stołem, bo tam ma coś w rodzaju budki i czuje się bezpiecznie. Najważniejsze jest to, że załatwia się do kuwetki i je.
Fela |
Dom, jaki znalazła, jestem pewna, jest najlepszy. Widzę na każdym kroku, ile uważności i czułości dostaje koteczka. Jej nowa Pani bardzo kocha koty, a Jej mąż, wprawdzie nie przyznaje się do tego głośno, ale widzę, że też za nimi przepada.
Oboje przeszli też przez sito mojej indoktrynacji, udzielania "dobrych rad", pożyczania książek, pisania maili z instrukcjami, telefonów z małymi sugestiami, esemsów zawierających drobne uwagi - to ciężki test, wierzcie mi - zdany przez nich na piątkę!
Oboje przeszli też przez sito mojej indoktrynacji, udzielania "dobrych rad", pożyczania książek, pisania maili z instrukcjami, telefonów z małymi sugestiami, esemsów zawierających drobne uwagi - to ciężki test, wierzcie mi - zdany przez nich na piątkę!
Fela |
Fela jest bardzo zabawowym, energetycznym, wesołym kotem i myślę, że gdy Mela już się odważy, to będą razem bardzo ładnie się bawić.
Fela |
Obie są w tym samym wieku, z tym że Mela jest mniejsza.
Jest delikatniejsza z dwóch kociaków z ostatniego miotu Cruelli.
Mela |
Melusia ze swojej kryjówki może spokojnie obserwować życie domowe.
Fela jest z tego typu kotów, które nie znoszą być brane na ręce. Mówią na nią mały rottweiler, bo zabrana z podłogi burczy i warczy. :-)
Może Mela będzie inna? U mnie była niezwykle przytulaśna, wręcz do mnie przyklejona!
Fela jest z tego typu kotów, które nie znoszą być brane na ręce. Mówią na nią mały rottweiler, bo zabrana z podłogi burczy i warczy. :-)
Może Mela będzie inna? U mnie była niezwykle przytulaśna, wręcz do mnie przyklejona!
Mela |
Pocieszające jest to, że podczas pierwszych nocy spała razem ze swoim nowym Panem, a i w ciągu dnia lgnie do niego. Nowa Pani jest ociupinkę zazdrosna!
Mela A te zdjęcia poniżej są jeszcze z mojego domu. Obserwowałyśmy razem z Melą, jak jej siostra Córcia chodzi razem z szarym kolegą pod moimi oknami. |
Nie jest za chuda? Martwię się o nią.
Nie sądzę, żeby się poznały, ale może...
Tęsknię za Melą, ale widzę, że ona bardzo dobrze trafiła. :-)))
Kolejne wieści przekażę Wam na pewno.
Zdjęcia Feli umieściłam bez pytania o zgodę, więc jeśli nowa Pani Meli kiedyś tu trafi, to mam nadzieję wybaczy mi, bardzo o to proszę. ;-)
Wiadomość z ostatniej chwili: koteczki jadły z jednego talerzyka, a Mela wychodzi już z "budki" notorycznie i coraz częściej się bawi!
Wiadomość z ostatniej chwili: koteczki jadły z jednego talerzyka, a Mela wychodzi już z "budki" notorycznie i coraz częściej się bawi!
To wspaniałe wieści , a zwłaszcza te końcowe. Jeszcze trochę, a dowiemy się, że kocie panienki zgodnie w domu rozrabiają, jak na młode kotki przystało.
OdpowiedzUsuńMiłego,;)
Bardzo miły widok!
OdpowiedzUsuńdobre wieści:)
OdpowiedzUsuńcudne są obie:)
Piękne kotki :) Pozdrowienia
OdpowiedzUsuńTak pięknie zawsze piszesz o kotach..... Tyle serca w tym widać. Koteczki cudne są, na pewno będa zgodnie funkcjonować, tylko trzeba jeszcze poczekać....
OdpowiedzUsuńjakie one są do siebie podobne.
OdpowiedzUsuńjak Ty je rozróżniasz?
Tak - bardzo dobrze trafiła - jak widać dobre warunki - Pan i Pani w niej zakochani - piękne kociaki :)
OdpowiedzUsuńNiemal identyczna symetria na mordkach :-)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
o rety...jakie one są cudne
OdpowiedzUsuńI ja się ciesze, jak miło czytać takie dobre wiadomości:)))
OdpowiedzUsuńJak ja się cieszę, kiedy jakiś kot znajdzie kochający dom! :)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
To bardzo dobre wieści...poraz kolejny nie okazało się że nie ma tego złego!!!
OdpowiedzUsuńpiekne te koty jak nie wiem co;))
Pozdrawiam
Cudne obie! Piekne foty i dobre wiadomosci:-) Kotki, tak jak ludzie- potrzebuja troche czasu, by oswoic sie z nowym otoczeniem:-)Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńCzyli pierwsze koty za płoty. Stres przeprowadzkowy szybko minie, co najwyżej dadzą sobie po kilka razów pazurkami, a potem przyjaźń na całe życie. Fajnie, że interesujesz się co się dzieje dalej - ale serce pewnie troszkę pika z tęsknoty?
OdpowiedzUsuńJa jestem straszną miłośniczką szylkretek :-)))
OdpowiedzUsuńBardzo mi się podobają, ale przecież mam już swoje koty...
Dziękuję bardzo za życzenia :-)
piękne:)
OdpowiedzUsuńEch, jak dobrze zacząć dzień od takich przyjemności. :) Obie dziewczynki są piękne i najprawdopodobniej życzliwe sobie (patrz: jedna miska), opiekunowie udani (patrz: sito indoktrynacji) i to Twoje cudne serduszko, które pogodziło się lub wkrótce się pogodzi z odklejeniem przytularnej Meli. Bardzo Cię pozdrawiam, Anko. :)
OdpowiedzUsuńUgłaski dla futer, ze szczególnym uwzględnieniem Księcia Pana Kayrona. ;)
JolkaM
Książę łaskawie zezwolił na jeden głask::-)
UsuńSzylkretki mają w sobie to "coś", co mnie do nich przyciąga ;) Zastnawia mnie czy to norma, ta symetryczna linia dzieląca pyszczek na pół. Wszystkie szylkretki, które widziałam tak mają.
OdpowiedzUsuńCórcia wygląda na całkiem zadowoloną. Pełen okaz zdrowia, no i robi to co chce:) Przecież gdyby tylko chciała, to domek czeka. Moja Mila też jest taka. Dom traktuje jak hotel. A ostatnio to mam z nią poważny kłopot. Moi sąsiedzi zgłaszają, że u nich w ogrodzie upatrzyła kilka miejsc do załatwiania swoich potrzeb. A kuweta w domu i pod płotem w naszym ogródku nietknięta... Sprawa o tyle poważna, że mają małe dziecko. Póki co, testuję środki odstraszające, a niebawem i odstraszacz ultradźwiękowy. No i jak ja mam jej wytłumaczyć, że za płotem nie wolno...
Serdecznie pozdrawiam, dla zwierzaków głaski i co jeszcze, dziś kibicujemy naszym!
No to masz kłopot! Myślałam o tym i przychodzą mi do głowy dwa sposoby, jeśli oczywiście zawiodą te profesjonalne. Możesz zainwestować w pieprz i sypać nim miejsca ulubione przez kotkę, ale wiadomo, że trzeba by go sporo, a i deszcz wszystko wymyje. Drugi sposób jest niezawodny, ale pracochłonny: trzeba kupić patyczki do szaszłyków, takie drewniane i powbijać je tak gęsto, żeby kot nie mógł swobodnie pomiędzy nimi chodzić, oczywiście tępym końcem do góry-coś takiego, jak się robi na gołębie. Nie wiem, czy dużo jest tych miejsc, przez nią ulubionych, ale można spróbować. Słyszałam też, że ktoś oduczył tego kota, spryskując newralgiczne miejsca olejkiem pomarańczowym (takim do ciast.
UsuńJeśli chodzi o Córcię to ona nie może przyjść, kiedy zechce, bo boi się i ludzi i psa, a i moje koty jej nie wpuszczą:-(
Ja też mam słabość do szylkretek:-)
Kibicujemy, kibicujemy, z mojego bojkotowania Euro już nic nie zostało, do tego stopnia, że idę dziś na stadion!
Też pozdrawiam:-))
Ooo, super! Przeżycie nie lada! Gdy o 14 wyjeżdżałam z Warszawy stolica szykowała się do meczu, potem miałam problem dostać się pod mój las, bo skończył się mecz u nas. Na szczęście zdążyłam zobaczyć gola strzelonego przez Naszych:))
UsuńCo do sposobów, to dziękuję za podpowiedzi. Na pewno je wypróbuję. Gorzej z patyczkami, bo upatrzyła sobie m.in. piaskownicę. Ale mam pomysł, żeby podobną zrobić u nas, to może zrezygnyje z wycieczek...
Genialny pomysł! Ja też mam w ogrodzie piaskownicę dla kotów, która zbiera większość kupsk;-)
UsuńNie zasnę dziś po tych emocjach!!
Niestety, mój kot zgadza się tylko z psem, innego tego samego gatunku rozniósłby w drobny mak:)
OdpowiedzUsuńCuda kocie:) Trzymamy kciuki i pazury za obie dziewczyny. Dokocenie to zawsze stres dla obu stron:)
OdpowiedzUsuńwidac, ze wszystko zmierza ku dobremu, kotki sie zaprzyjaznią i bedzie ok.
OdpowiedzUsuńCudne obie i jestem ciekawa co myślą jak na siebie patrzą ;))
OdpowiedzUsuńTo moje odbicie w lustrze ?
Cudownie, że trafiła w dobre miejsce.
OdpowiedzUsuńJestem przekonana, że zostanie otoczona czułością i miłością.
Pozdrawiam
Jakie dobre wiadomości :)!... Aż się wzruszyłam :D... :). Śliczne dziewczynki obie :)!
OdpowiedzUsuńZyczę żeby proces instalacyjny kota w nowym domu przebiegł szybko i gładko :)
OdpowiedzUsuńBędzie dobrze, a Ty sie za bardzo martwisz mam wrazenie ;)
Myślę, że masz rację, wynika to głównie z niewielkiego doświadczenia, jakie mam;-)
UsuńAleż one są śliczne :-) Tak się cieszę, że adaptacja przebiega bezproblemowo, mam nadzieję, że za niedługo obie kociczki się mocno zaprzyjaźnią. Kolejny raz - dobra robota Aniu :-)
OdpowiedzUsuńUwielbiamjak koty trafiaja w dobre rece !
OdpowiedzUsuńPodziwialam Twoje WSPANIALE brykajace zdjecie i tak tu trafilam !
Dziękuję i mam nadzieję, że jeszcze tu zajrzysz:-)
Usuńnapewno trafiła w dobre ręce!
OdpowiedzUsuńoba są cudowne :)
Cudne te kociaki!
OdpowiedzUsuńMiałam kiedyś kotkę szylkretową.Trafiła do mnie prosto z z piwnicy.Po tygodniu oswajania sie z otoczeniem, przylgnęła do mnie i do końca jej szczęsliwego od wtedy już życia zawsze (!) juz spała ze mną, trzymając swoją maleńką łapkę w mojej dłoni.
OdpowiedzUsuńWzruszyłam się, widząc kotki tak podobne do mojej Plamki.
Zawsze sie cieszę, kiedy spotykam ludzi , których los zwierząt nie jest obojętny.
piękne obie, a jakie podobne! i cudnie, że mają kochający dom :)
OdpowiedzUsuńA u nas kotki nie mają pań i panów, mają mamusie i tatusiów. No, co najwyżej właścicieli lub opiekunów. Bo o ile pies może mieć pana, to kot, hmmm, chyba raczej jest panem człowieka niż odwrotnie. Właścicielem chyba też. Ja w każdym razie mam małego synusia :-)
OdpowiedzUsuń