Strony

piątek, 15 listopada 2013

Vitka otworzyła oczka!

Świeżutkie jak bułeczki, nowe zdjęcia naszego ulubionego kociątka. 
Miłego oglądania i rozpływania się w zachwytach.
Pani Aniu, bardzo dziękuję, że Pani tak o nas dba!











W centrum zainteresowania. :)





Ten brytolek - co za minka!



Vitunia - wiadomo, jest najpiękniejsza, ale te małe brytolki to zaraz po niej najcudniejsze stworzonka na świecie! Jak ja zazdroszczę rodzinie pani Ani, że mogą te puchate miśki dotykać, głaskać, wąchać, obserwować! Tak bardzo o tym marzyłam!  Mogę Wam już zdradzić, bo to przestało mieć znaczenie, że nawet kupiłam specjalną kamerę IP do nadawania obrazu na żywo i miałam zrobić Wam niespodziankę, buuuuu...

Jak wyszło, wiecie doskonale.

Miłego weekendu!

PODPIS

76 komentarzy:

  1. Vitunia rośnie w oczach a ja się rozpływam jak widzę jej zdjęcia!!! :))))

    OdpowiedzUsuń
  2. Maleńka, aż trochę strach, żeby jej te śliczne szare łapki nie przygniotły za mocno, ale wszystkie cudne....:)
    Agnieszka

    OdpowiedzUsuń
  3. Słodko wygląda wśród kotków :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Brytolki maja juz calkiem duze niebieskie slepka, nasze slepka sa jeszcze na tyle malenkie, ze koloru nie widac. Ale sa cuuuudne! Ja tez bardzo zazdroszcze mojej imienniczce mozliwosci obcowania z tymi cudenkami na codzien.
    Ja chyba zwariuje ze szczescia!

    OdpowiedzUsuń
  5. Vitulka może teraz zobaczyć swą piękną futrzastą rodzinkę :))))
    Śliczności!

    OdpowiedzUsuń
  6. jakie piękne ślipeńki! i jeszcze takie mało niebieskie, ale prawie! cudo nasze.

    OdpowiedzUsuń
  7. Ale fajne te kociaki . Takie sie wydają wielkie przy Vitce. Ona jest coraz większa i tak zdrowo wygląda. A na dwóch pierwszych zdjęciach widać że kocia mama bardzo się nią opiekuje i uważa ją za swoje dziecko . Pieknie to wygląda :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Zakochałam się w tym kociątku!

    OdpowiedzUsuń
  9. słodka :) fajne te małe brytolki-zezolki :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Gosianka czy zauważyłaś ,że Vitusia ssie zawsze pierwszego cycucha czyli tego najbliżej matczynego łebka ,wygląda to tak jakby miała szczególne względy u karmicielki. A może oznacza to co innego ,tylko co ?

    OdpowiedzUsuń
  11. jeszcze nie całkiem oczęta otwarte :) ale jakże cudne, Bella Vita rośnie i pięknieje w oczach

    OdpowiedzUsuń
  12. Ależ ona maleńka w porównaniu z "mlecznym" rodzeństwem!. A mleczne rodzeństwo jest naprawdę śliczne.I te dziecięce niebieskie oczęta! Wyglądają wszystkie jak pluszowe zabaweczki.
    Gosia, mogłaś przecież Amisię rozmnożyć - też miałabyś co głaskać, przytulać, pieścić.
    Jedno Ci tylko napiszę - nie wiem jak to jest przy kotach, ale gdy się ma w domu sunię i potem jej 5 lub 6 małych, to przez te kilka tygodni można oszaleć . W pewnej chwili masz tylko brud, smród i marzenie, by wreszcie towarzystwo się z domu wyniosło.
    Miłego;)

    OdpowiedzUsuń
  13. Serce mientkie :)
    A do Anabell - co do maluchow w domu, ja zupełnie tak nie uważam. Ale oczywiscie to bardzo indywidualne podejscie. Z autopsji stwierdzić mogę, że rozstania z maluchami są straszne. A brud i smrod da sie ogarnac. Szmata, woda, mydlo ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To bardo wiele zależy od rasy psa - osobiście miałam psa płci męskiej, ale moja przyjaciółka "zniosła" w domu 2 mioty swej owczarki- wierz mi, w chwili gdy 6 lub 8 maluchów wyjdzie z maminego legowiska zaczyna się horror - one brudzą w tempie kosmicznym. Oczywiście, rozstanie z każdym, gdy już następuje, jest bolesne- bo te małe puchate kulki są śliczne i rozbrajające.
      Miłego, ;)

      Usuń
    2. Potwierdzam! Rufi miał dwanaścioro rodzeństwa i widziałam co się działo w tym domu. Kobieta dosłownie wykończona była lataniem ze szmatą, karmieniem, jeżdżeniem do weta, bo wszystkie dostały sraczki.. :)
      http://zamoimidrzwiami.blogspot.com/2012/03/kiedy-byem-maym-chopcem.html

      :))

      Usuń
  14. Takie wiadomosci to ja lubie. Vitunia przepiekna ale najwazniejsze, ze rosnie i jest zdrowa. Teraz juz bedzie tylko lepiej a w takim arystokratycznym towarzystwie napewno wyrosnie na prawdziwa dame. A u mnie wydarzylo sie cos niesamowitego. Przed chwila godzine mizialam maluszka. Na poczatku nie obylo sie bez protestow musial zasyczec i zawarczec, ale bylam wytrwala . Kicia po kilku minutach wyprostowala uszka i zaczela mruczec, a jak glosno. Tak sie ciesze. Pozdrawiam Bozena z Pragi.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bożena, naprawdę? To dopiero jest wiadomość! Fantastyczna!

      Usuń
    2. O Vitunię to się już nie martwię, szczęściara wbiła się w arystokrację ;)
      Ale jakże się cieszę, że temu zmechłanemu bidokowi wróciła chęć do życia! Cudna wiadomość ;)

      Usuń
    3. Bożenko :) Lepszej wiadomości być nie mogło :) Ależ fajnie, że tak szybko poszło :)

      Usuń
    4. Właśnie! Niezwykle szybko. :) Zazwyczaj tak jest, choć na początku wygląda że będzie gorzej. Fajnie, że nam to tu napisałaś. :)

      Usuń
    5. Przeciez to tylko dziecko i potrzebuje bliskosci. Moze byc nawet czlowiek ;)
      Same dobre wiesci dzisiaj!

      Usuń
    6. Bożeno, to cudownie. Nie sądziłam, że tak prędko, ale... ja wiedziałam, że tak będzie. :) Ogromnie się cieszę! Jak to przeczytałam, to aż... Ech!
      Uściski. I pogłaski dla tego cudownego koteczka, który tyle przeszedł. Teraz już jest pod dobrą opieką. :)

      Usuń
    7. Witam cały czas z zapartym tchem śledzę losy maluśkiej Vituni i na początku serce drżało czy da radę, teraz to serce się raduje, nie ma takich słów które wyrażą to co tu się działo tą kocią matczyną bezwarunkową miłość, tą kocią urodę te najsłodsze minki, to macierzyństwo, którego my ludzie możemy się uczyć od zwierząt i Waszą wytrwałość po prostu chylę czoła Dzięki za takich ludzi jak Wy. A teraz parę słów do Pani Bożenki, ja też 2 lata temu znalazłam taką malutką młodziutką bidulkę z urwanym kawałkiem łapki z zaropiałymi oczkami od kociego kataru zakrwawiony zdziczały szybszy niż błyskawica i prychający na wszystkich, po długich polowaniach złapaliśmy to zagłodzone prawie nie przypominające kotka stworzonko i zaczęło się sikanie pod siebie ze strachu prychanie na każdy ruch, jednak kot szybko zaakceptował jedzenie ale nie nas,jednak wytrwale co chwile wchodziłam do niego i wciąż stonowanym głosem mówiłam później głaskałam gorzej ze zmianami opatrunku, ale pomału przekonał się do mnie,choć wciąż prychał czasami to widziałam zmęczenie u niego od tego prychania. Czas, czas, czas i nasza praca i udało się choć dość długi czas zajęło aż zaczął wychodzić najpierw z posłanka potem z pokoju no a najdłużej zajęło oswajanie go z dworem, nadmienię, że mam 2 inne koty dorosłe jeden stał się jego mentorem ojcem i idolem śmialiśmy się ze mały jest ogonkiem starszego. Dziś po 2 latach toż to dumny domowy kocurek czasami przy gwałtownym ruchu zrywa się, ale jest dobrze choć wszyscy mówili że już zostanie dzikim kocurem ależ się mylili ,jedno tylko co zostało mu to,to że nie zje nic innego czego nie jadł jako małe kocie dziecko jeśli czegoś nie spróbował wcześniej to teraz nie tknie. ale tego już nie zmienię, ale za to jest pieszczochem i bardzo mądrym i ślicznym dumnym kocurkiem.Pozdrawiam i warto wytrwałym być bo przynajmniej człowiekowi serce się raduje i szczery uśmiech gości na twarzy.

      Usuń
    8. Doroto, skopiowałam Twój komentarz pod bieżący post.
      Dziękuje. :)))

      Usuń
  15. Rozpływam się :-))) Ale ona malusia przy rodzeństwie. Muszę przyznać, że te brytyjczyki też mi wpadły w oko :-) Pozdrowienia dla Was i Pani Ani :-)

    OdpowiedzUsuń
  16. Pewnie. Zwierzaki dają mi tak wiele, że wybaczam im wszystko, nawet zarzygany wczoraj cały samochód - przepraszam, ale jak inaczej to ująć, żeby było elegancko? Zawymiotowany samochód?
    Vitunia, cudeńko maluteńkie, hura!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zarzygany to zarzygany, nie ma to nic z elegancją wspólnego. Który to milusiński tak was załatwił i czemu?

      Usuń
    2. Wałek. Udał się z nami w gości i pojechaaał! Chyba ma chorobę lokomocyjną. Na szczęście do 20 km wytrzymuje - w razie czego do weta dojedzie.

      Usuń
    3. Na szczęście! :A to ci przyjemniaczek. :))

      Usuń
    4. Jakie my mamy szczescie! Kirunia zwiedzila z nami pol Europy, uwielbia jezdzic. Wczesniej Fuselek tak samo. Tylko Miecka drze ryja przez cala droge, ale chociaz nie womituje :)))

      Usuń
  17. Piękne kociaki! Wszystkie.... a mamusia najpiekniejsza!

    OdpowiedzUsuń
  18. noooo.... fakt - szaraczki są cudne i te ich minki ;-))))
    ale Vitunia taka kruszynka jest jedyna i niepowtarzalna ;-)))
    ciekawe jaki kolor będą miały jej oczka

    OdpowiedzUsuń
  19. Och, wciaz i tak jedna trzecia ze swoich braciszkow i siostrzyczek, ale tak juz zostanie, przeciez brytolki to naprawde duze koty :-) Jakie smieszne te niebieskie oczeta, a jakie piekne i madre wydaja sie przy nich bursztynowe oczy matki...
    Vitunia juz bardziej kotka przypomina, a jeszcze niedawno byl to taki malenki szczureczek. Ogladamy z corka, podziwiamy, komentujemy...

    OdpowiedzUsuń
  20. ojojojojojciu jakie one słodźiaki:))))))))

    OdpowiedzUsuń
  21. Słodziaki wszystkie. Cieszę się, że malutka rośnie i ma się dobrze. Bożeny kociak też się oswoi, to wszysto kwestia czasu i determinacji opiekunki. Przeczytałam ze wzruszeniem tą historię. Kociaczek śliczny i chyba gdzieś w genach ma nie tylko dachowaca. Jesteście Wspaniałe Dziewczyny, mistrzynie ratowania kocich żyć.

    OdpowiedzUsuń
  22. A to mała pijaweczka...:))) Rośnie i rozkoszuje się troskliwością swojej karmicielki.
    Rozczulająca cała kocia rodzinka. Mam wrażenie - a może to tylko magia tych zdjęć, - że kocia mama faworyzuje Vitunię jako to najmniejsze , najsłabsze dziecko.
    A te błękitnookie maluchy też mogą skraść serce i to niejedno...:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przedostatnie zdjęcie z przyklejoną do szyi Vitunią wymiata...:)

      Usuń
  23. wszystkie dzieciolki kocie cudowne...ale chyba najcudowniejsza mamusia, ze tak o nie wszystkie dba ;)

    OdpowiedzUsuń
  24. Ło Matyldo! Ale cudeńka.
    A jak zacznąć wszystkie na raz mruczeć to dopiero będzie.
    Kocia mama jest cudowna, że dba o wszystkie maluszki równo.
    Uściski!

    OdpowiedzUsuń
  25. Gosiu - cudna ta Twoja Wnusia Vitusia :)))

    OdpowiedzUsuń
  26. Zdawać by się mogło, że wszystko już było. A tu wciąż jest nas czym zaskoczyć. Oczu oderwać nie sposób:-)).

    OdpowiedzUsuń
  27. Czy Wy, moi mili, czytacie też czasem co piszę w poście, czy tylko zdjęcia oglądacie??
    Nie doczekałam się, no to sama sobie napiszę komentarz :((

    Kochana Gosiu, kupiłaś kamerę? Chciałaś nam relacjonować on-line dorastanie maluszków?
    Jak to miło z twojej strony! Jaki to fajny pomysł! Jaka szkoda, że nie wyszło...

    :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ojeju tam.....czytamy,czytamy,ale zaobsorbowalismy sie maluchami do tego stopnia ze kupno kamerki zeszlo na plan daleki:)
      Gosiu wybacz,no tym razem nie wyszlo,mam jadnak nadzieje ze bedzie jeszcze wiele okazji cieszyc sie filmikami popelnionymi nowa kamerka:)

      Usuń
    2. Wstrętne niewdzięczniki!! Wrrrr :)))

      Usuń
    3. Czytamy, czytamy! No taka szkoda, że nas to ominęło!
      Sorry Gosia, ale zdjęcia Vitusi przyćmiły to co napisałaś ;)

      Usuń
    4. Wdzieczniki,wdzieczniki;)))))

      Usuń
    5. :)) Wspaniałomyślnie wybaczam! :))

      Usuń
    6. Moja droga Gosiu, o kamerze przeczytalam w dzien tragedii, wiec taktownie milczalam, by nie budzic demonow i zlych wspomnien. Chcialam byc taka delikatna, to na koniec jeszcze opr dostalam :(
      Dzisiaj tez oczywiscie wpadla mi ta kamera w oko, ale nadal nie komentowalam, bo j.w.
      Ale jak sobie chcesz: Lojezuniu! Jak sie cieszymy, ze tak sie dla nas poswiecasz. Bedziesz mogla na biezaco kamerowac Hokusa & Company. Albo zapodawac nam migawki z wlasnej sypialni. Nie? A szkoda!
      I co? Lepiej?

      Usuń
    7. Poza tym ja się nie poświęcam! Bój się żóby! Ja się dobrze bawię i tego będę się trzymać! :)

      Usuń
    8. Panterka jak zwykle mądrze gada- żądamy przekazu online z Waszej sypialni:PPP
      taki Big Brother za moimi drzwiami;))))
      to znaczy, że za Twoimi, nie moimi :PPP

      Usuń
    9. Dobrze prawi, nalac Jej!
      ZADAMY PRZEKAZU NA ZYWO Z SYPIALNI ZA GOSKI DRZWIAMI !!!

      Usuń
    10. Scizofrenistki zboczystki! :P

      Usuń
  28. Oj nie. Byle nic złego. Ja pomyślam, że nie wyszło, bo ......kamera nie działa, albo Pani Ania się nie zgodziła, albo jeszcze coś innego, technicznego.....ale w sumie błahego. Nie stresuj kobieto ludzi po nocy!!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A moje uczucia to co?! Nic się nie liczą?

      :P

      Usuń
    2. Liczą się, liczą, ale kamera to tylko kamera, a Vitusia przecież OTWORZYŁA OCZY!!!

      Usuń
    3. No, ale może byś to widziała NA ŻYWO!

      :)) Ale co tam! Nie chce mi się już przekomarzać, skoro Vitusia otworzyła oczy! :))


      Usuń
    4. Dziwnie spokojnam, że co się odwlecze...

      Usuń
    5. Ja tam już się do takiej akcji nie palę, a raczej będę się bronić rękami i nogami. :(

      Usuń
  29. Mam swoje Absorbery, ale... zwierzęce (te bardziej niż my) dzieci są chyba bardziej rozczulające....;)

    OdpowiedzUsuń
  30. No to teraz mogę iść spać z tym ogromnym uśmiechem na twarzy:) Tak miło widzieć jej śliczne oczka:) I braciszków i siostrzyczek, po prostu wszystkie sa cudne:) no i ja też zazdroszczę tej rodzince że mają taki widok na co dzień :) pozdrawiam gorąco

    OdpowiedzUsuń
  31. A, wiesz, Anko-Wrocławianko, gdy przeczytałam o kamerze, przemknęła mi przez głowę myśl - "Znając Cię, przyda Ci się szybciej niż myślisz"... :) Więc skoro dopominasz się o komentarz - to proszę. To moje przeczucie :)
    A marzenia, jak wiesz, się spełniają, choć niekoniecznie tak jak sobie to wymyślimy... Czasem w nich trochę goryczy.
    A na razie cieszymy się Vitusią
    Ella-5

    OdpowiedzUsuń
  32. no cudne są :))) te niebieskookie także :)))) i cudownie się nią opiekują :))))
    to idelane zdjęcia na dobry początek dnia :)))

    OdpowiedzUsuń
  33. To i ja się zaznaczę pod tym radosnym wpisem. Ale skrótowo, gdyż laptok wyjechanego Pana Męża w zastępstwie zepsutego komputera to nie jest to, co mi życie uprzyjemnia. A i pora nie teges. Ale nie wpisać się pod zdjęciami z otwarcia oczu koteczka, naszej białej owcy, jak to ujął Igor? To się nie godzi. Więc też się rozpływam. :)
    I pozdrawiam fariatki! :)

    PS. Coraz lepiej mi idzie rozpoznawanie, gdzie co leży na tej klawiaturze, więc może się jeszcze zdobędę na odzew w najbliższe bezkomputerowe dni. :)

    OdpowiedzUsuń
  34. Niech rośnie zdrowa i kochana!Mała słodyczka!

    OdpowiedzUsuń
  35. kruszynka w ramionach naprawde kochajacej rodziny!

    OdpowiedzUsuń
  36. ...ktoś nam języczek pokazał...

    OdpowiedzUsuń

Fajnie, że piszesz! Pisz, komentuj, daj znak, że jesteś!
Dobrej energii nigdy za wiele. :)