Strony

czwartek, 11 kwietnia 2013

Porozmawiajmy o spotkaniach

Pozostając w temacie spotkania z Opakowaną, chciałabym Was dziś poprosić o Wasze refleksje co do spotkań z ludźmi poznanymi na blogu. Jaki jest Wasz stosunek do takiego kroku, jakie doświadczenie?
Mam też pytanie do osób, które się ze mną spotkały. Agnieszko, Aniu, Basiu, Krysiu, czy mój wizerunek, jaki wyziera z bloga, a rzeczywistość to dwie zupełnie inne sprawy? Co pomyślałyście? Jakie są Wasze odczucia? Nie miałam odwagi pytać o to prywatnie, to raz kozie śmierć: pytam publicznie. :)

Przy okazji zabawimy się w sondę?
Pytanie brzmi:
Jakie obawy towarzyszą nam przy spotkaniach w realu z osobami poznanymi na blogowisku?





PODPIS


Wczoraj Klarka napisała w komentarzu: Wyobrażasz sobie, co czują rodzice zastępczy, gdy przychodzi czas oddania dziecka? Wiem, na pewno to sobie wyobrażasz. Moja przyjaciółka tak ma co jakiś czas. 

Gorąco polecam audycję Michała Olszańskiego na ten temat. Katarzyna Kowalska prowadzi pogotowie opiekuńcze. Jeśli znajdziecie chwilę i chcecie poświęcić ją na coś bardzo wartościowego, posłuchajcie: TU

A Tobie, Klarka, gratuluję przyjaciółki.

105 komentarzy:

  1. Nie mam w tym żadnego doświadczenia. Poza tym jak to mówią moje córki jestem dzikusem wolę swoje towarzystwo , blogowe i FB. Np. na FB znam parę osób z którymi" zaprzyjażniłam "się i pisujemy do siebie. Oni już od paru lat spotykają się - każda osoba jest z innego miasta więc przez całe lato robią sobie takie zloty - raz tu raz tu - myślę że to jest bardzo fajne. Widzę że dobrze się bawią bo póżniej są zdjęcia na FB z tych spotkań. Mnie też zapraszają , ale mnie jakoś trudno się ośmielić.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rozumiem Cię, Mario. Mnie też ciężko było się przemóc!

      Usuń
  2. Ja jeszcze nie miałam okazji spotkać się w "realu" z osobą poznaną za pośrednictwem mojego bloga. Ale spotykałam się z ludźmi poznanymi np. na forach. Dla mnie jest to niezwykle ciekawe zjawisko, bo nie da się za pośrednictwem komputera wyobrazić czyjegoś głosu czy mimiki. Składanie tych elementów w całość postaci jest dla mnie niezwykle ciekawe. Ja się nie boję takich spotkań. Nie zawsze one przeradzają się w trwalszą znajomośc, ale czasem tak.
    Takie spotkania nie rozczarowują pod jednym warunkiem - nie udaje się kogoś innego w internecie. Jeśli jesteś sobą to za pomocą komputera, na prawdę, można kogoś poznać. Wtedy jest mało miejsca na rozczarowanie:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam nadzieję, że tak jest w moim przypadku, zresztą, jak długo można udawać kogoś innego? Prędzej czy później wyjdzie szydło z worka :)

      Usuń
  3. Ostatnio już Ci się zwierzyłam, jakie targają mną wątpliwości i obawy na temat spotkań w realu. Na większosc z pytan Twojej sondy mogłabym odpowiedziec twierdząco. Człowiek to dziwna istota - takie spotkania często traktuje jak dziwny egzamin, a wypadałoby po prostu brać to na luzie i cieszyc sie, ze ktoś z netu polubił nas na tyle, ze chce tę znajomośc pogłębić.Człowiek jednak wciaz szuka dziury w całym...
    Serdecznie pozdrawiam!:-))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, Olgo, pamiętam "ciepłe kluchy" :)
      Myślę, że mamy podobnie z naszymi obawami.

      Usuń
  4. Z osobami z blogowiska nie mam doświadczeń, natomiast było sobie kiedyś pewne forum. A na tym forum topik, który zebrał gromadę osób, lubiących ze sobą dyskutować. Dwa razy spotkałam się z tymi osobami, raz we Wrocławiu, raz w Toruniu, żeby było sprawiedliwiej z dojazdami.
    Było super. Toruń był z noclegiem, więc mogliśmy posiedzieć do późnej nocy, a Wrocław jednodniowy.
    Szkoda, że w tej chwili mało osób się udziela na owym topiku, było fajnie.

    OdpowiedzUsuń
  5. ...spotkania w realu jeszcze nie miałem, ale w sumie nie obawiam się, choć tam gdzieś głęboko w podświadomości drzemią małe obawy...

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie wiem,czy każdy napisze tu szczerze,co o takich spotkaniach sądzi...
    Może być to niezręczne.
    Wiele osób już się spotykało i ma swoje doświadczenia,przemyślenia.
    Mogę tylko napisać,że jedno spotkanie o niczym nie świadczy i trzeba lepiej się poznać,żeby wydać o jakiejś osobie opinię.
    Trzeba też wiedzieć,że życie ,w sieci' to nie realna codzienność.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda, choć jednak jest to kontakt z żywymi ludźmi, wiec też cenny.
      Myślę, że nie ma co oczekiwać za wiele - to jest najgorsze co można zrobić.

      Usuń
  7. Ja rowniez mam doswiadczenia ze zlotem osob bliskich pewnemu forum. Raz bylam w Polsce na takim zlocie, innym razem zaprosilam do siebie jednego z uczestnikow z partnerka. Za kazdym razem nie tylko sie nie rozczarowalam, ale nawiazalam cenne (nie materialnie) znajomosci. Nie mam zadnych obaw przed spotkaniami w realu, z tym, ze nie z kazdym mialabym ochote na spotkanie, wyciagajac swoje wnioski spomiedzy linijek tego, co pisze.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, to też ważny aspekt. Trzeba mieć podstawy do optymizmu przy takich spotkaniach. Jestem jednak niemal pewna, że da się to już dobrze wyczuć przy kontaktach blogowych. Ciekawa jetem naszego spotkania :)

      Usuń
  8. Ja chyba najbardziej obawiam się tego czy będzie o czym rozmawiać. I przyznam, że jestem początkowo spięta. Boję się czy dana osoba odbierze mnie tak jak odbiera mnie w sieci. Poza tym mam jakiś dziwny problem z wiekiem - osoby, które tu poznaję sa starsze i czasem mam obawy czy będę traktowana poważnie ;). A gówniarą przecież nie jestem ;)
    Czasem tak sobie myślę, że nie chciałabym się poznawać w realu - jednak ta internetowa anonimowość jest całkiem fajna i ... taka spokojna! Cenię sobie spokój ogromnie!
    Z blogowni spotkałam się na razie tylko z jedną dziewczyną - było bardzo sympatycznie i pozytywnie. Mamy cały czas kontakt i na pewno będziemy się spotykać.
    Mam tez inne doświadczenia ze spotkaniami z neta - bywało różnie ;))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A co taka małolata może wiedzieć o życiu! Phi!

      :D

      Usuń
    2. I co? Żadnej reakcji na moją prowokację?? :(

      Usuń
    3. Prowokację srację :P
      Wyobraź sobie, że małolata właśnie wróciła od KS - byliśmy na spacerze - pierwszy raz na działce w tym roku i KS całą drogę powrotną szedł na nogach! A ciocia i tata myśleli, że wózek niezbędny!
      I to odpowiedź na mą wiedzę o życiu :D. Jest żadna, ha! ;P

      U mnie w pracy nie widać żadnych sond! I nie wiedziałam o czym tu niektórzy piszą ;)))

      Usuń
    4. Co do obaw podpisuję się po Aluchą,pomijając obawę że nie będę traktowana poważnie:)i nie z powodu że jestem nad wyraz poważna oj nie

      Usuń
    5. Możecie sobie przybić piątkę. Ja się bardziej boję, że wydam się zbyt poważna. ;)

      Usuń
  9. dziękuję za link
    poznałam wielu ludzi "blogowych" choćby z okazji organizowania wycieczki Liptona lub pobytu na forum blogerów w Gdańsku. Niektórych gościłam w domu, z innymi spotykałam się na mieście. To jest tak, jak w każdym innym środowisku - z jednymi łapiesz kontakt, z innymi nie bardzo. Szybciej łapię kontakt z młodszymi ludźmi, mam wrażenie, że są bardziej otwarci.

    OdpowiedzUsuń
  10. Mam za sobą spotkanie (w zasadzie trzy) z osoba poznaną w sieci, z bloga. Było miło, ale zawsze spotykałyśmy się w sytuacjach nie sprzyjających lepszemu poznaniu i swobodnej rozmowie. Utrzymujemy kontakt i nie ukrywam, że mam nadzieję na spotkanie bardziej prywatne. Jednak różne zadawnione kompleksy, choć w dużej mierze się z nich wyzwoliłam, sprawiają, że pierwsza odpowiedź z Twojej sondy zwykle mną rządzi w takich sytuacjach, mimo że skądinąd wiem, że - jak to się mówi - zyskuję przy bliższym poznaniu.
    Ninka.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Zyskuję przy bliższym poznaniu" - fajnie mieć taką wiarę!
      To genialna myśl, bo ja zawsze myślę, że tracę. Spróbuję tę myśl sobie przyswoić :)

      Usuń
    2. Sienkiewicz był zdania, że kobiety przy bliższym poznaniu zyskują, a mężczyźni tracą;))) Miał 5 żon;)))

      Usuń
    3. Ha! wyraziłam się nieprecyzyjnie: to "skądinąd wiem" znaczy po prostu, że mówiło mi o tym kilka osób. Ja jednak mimo wszystko nie do końca w to wierzę:)
      Ninka.

      Usuń
    4. Kretowata - :)))

      Ninka, a już myślałam, że znalazłam osobę pewną siebie :)

      Usuń
    5. Teraz jestem o wiele bardziej pewna siebie niż dawniej, ale w dalszym ciągu nie jest to taka niezachwiana pewność i pewnie nigdy nie będzie. Jednak wystarczy pewność siebie udawać, a wszyscy w to uwierzą; przetestowałam to, kiedy poszłam na studia. W liceum byłam zakompleksioną outsiderką, a podczas studiów miałam dużą grupę znajomych zawarłam kilka przyjaźni i byłam bardzo aktywna.
      Ninka.

      Usuń
    6. I to jest "fakt autentyczny", mimo że przypomina sytuacje ze znanego cyklu powieściowego dla młodzieży.
      Ninka.

      Usuń
  11. Maskotka napisala dokladnie to, co ja mysle , wiec myslimy jak siostry sisters :P

    spotkan mam za soba duzo roznych, zawsze jestem ich ciekawa, nie mysle o tych punktach z pytan Anki powyzej, raczej PO spotkaniu :) bo czy jest o czym rozmawiac na przyklad, wychodzi w trakcie, cisza niekoniecznie musi byc niezreczna, ja - wbrew pozorom - lubie byc cicho w towarzystwie innych, bo fajnie jest byc cicho z kims. a w kwestiach ja - czy - ta -druga - osoba to zawsze ja uwazam, ze osoba sie mna rozczaruje, bo taki mam charakter.
    Za czesto idac na takie spotkania wydaje nam sie, ze jak lubimy blog danej osoby, osoba swietnie pisze, to NA PEWNO sie polubimy, a niekoniecznie tak bywa. Dana osoba po prostu swietnie sie potrafi sprzedac :) co nie jest karalne, rhehrehrh.

    Jesli chodzi o Anke...no wlasnie.....ona naprawde przereklamowala sie jako cieple kluchy, ona jest osoba ZROW-NO-WA-ZONA! Jak myslalam o niej i jej blogu to ona jest jednym z bohaterow swojego blogu i ciekawe...jak podjezdzala po mnie po d wytwornie filmow, gdzie skrecalo duzo samochodow - WIEDZIALAM, ze ona to ona, bez specjalnego gapienia sie na kierowce. ciekawe dlaczego, hreherher. Czulam tylko treme z powodu wymienionego wyzej, ze ona popatrzy, poslucha i albo ucieknie z krzykiem, albo wykopsa z domu, hreherherh. Ale to jest trema bardzo nikla.

    Spotkania sa po to, zeby sie dowiedziec czy lubisz herbate smakowa czy czarna, czy sernik z cukierni to grzech nie do wybaczenia, jakie masz kwiatki w domu, no bo po co innego? Randka w ciemno to randka w ciemno!

    A ja teraz napisze do Anki zwykly list (mailowy) :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No, toż mówiłam, że "ciepłe kluchy", czy to nie jest właśnie ZRÓWNOWAŻONA, tylko ładniej ujęte? :)
      Tym stwierdzaniem zamykam dyskusję o kluchach, ciepłych bądź nie :)
      Fajnie było i tyle!

      Usuń
  12. Najbardziej obawiałabym się zwerbowania do tajnych służb:D
    A serio, to o mały włos nie doszło do mojego pierwszego spotkania z jedną z blogerek. Choć bardzo cenię sobie internetową anonimowość, to mam ogromną ochotę poznać niektóre osoby i przekonać się jakie są w realu. W mojej pracy często zdarza się, że koresponduję z kimś miesiące lub lata i w końcu dochodzi do spotkania. To bardzo ciekawe doświadczenie. Czasami osoba jest dokładnie taka jak ją sobie wyobrażałam, a czasami nie ma nic wspólnego z wizerunkiem stworzonym w mojej głowie. Nie mam obaw przed takimi spotkaniami. W końcu nie każda znajomość musi przerodzić się w przyjaźń. Znam natomiast dwa przypadki znajomości internetowej, które przerodziły się w miłość;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A u mnie też o mały włos nie doszło do spotkania ;))

      W pracy też tak mam - maile, telefony przez długi czas, nagle jakieś spotkanie, a tu często ogromne zaskoczenie! Zwłaszcza jeśli chodzi o wygląd - dziwnym trafem ZAWSZE moja wyobraźnia nijak ma się do rzeczywistości ;)

      Usuń
    2. ja mam tak samo!! najczesciej wyobrazam sobie dziewczyny, ze sa niezwykle wysokimi brunetkami z dlugimi wlosami!!! rheherhehr

      Usuń
    3. Alucho serio?;)
      Następnym razem nie odpuszczę!
      Wyślę marynarzy w kosmos;)

      Opakowana, to ja prawie w połowie odpowiadam Twoim wyobrażeniom:)

      Usuń
    4. No mówię Ci! patrz jaki zbieg okoliczności ;D
      O, to by było dla nich bardzo ciekawe doświadczenie :D

      Ja też odpowiadam, ale w 1/3 ;)) - kolor włosów się zgadza ;)

      Krysiu, ja raz sobie wyobrażałam jedną panią jako młodziutką osóbkę, wysoką, szczupłą, śliczną, w długich ciemnych włosach. Okazała się być panią w sile wieku, we fryzurce na jeża prawie (!), kolor rudy i nie była wysoka i jeszcze coś nie była ;)
      Toż to szok był!

      Usuń
    5. No tak, ja jak zaczynałam blogować, to myślałam, że wszystkie blogerki to są szczupłe, piękne i młode osoby, bo przecież inne by się nie odważyły...
      Teraz już tak głupio nie myślę :)Jakie to ma znaczenie jeśli się nie prowadzi bloga szafiarskiego, czy modelingowego?

      Konwalio, ja też cenię sobie bardzo anonimowość blogową, to coś co mi się bardzo w tym podoba. Moi znajomi nie wiedzą, że to robię... Tyko najbliższa rodzina :) Dobrze mi z tym.

      Usuń
  13. powiem przewrotnie, że przez znajomość z neta zaszłam w ciążę ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Holender! Powinnam dodać więc do mojej ankiety kolejny punkt:
      że zajdę w ciążę :))

      Usuń
    2. Moja siostra zaszła nawet w dwie!
      Oczywiście nie na raz ;))

      Usuń
    3. Koniecznie powinnam dodać ten punkt! :)

      Usuń
    4. Ja przez taką znajomość miałam wrocławski czas w swym życiu ;)

      Usuń
    5. Maskotka:))))
      Anka, dodaj !!:)))

      Usuń
    6. Przykro mi, sondy nie da się przerobić w trakcie trwania, ale wezmę to pod uwagę. :)

      Usuń
  14. za mną spotkanie 3 osób z blogosfery w realu, miałam obawy, chyba jak każdy i jestem bardzo przyjemnie doświadczona, że sympatie z blogowego świata przełożyły się jak najbardziej na świat rzeczywisty. Z jedną osobą niespodziewanie przełożyło się na bardzo zażyłą znajomość i wspólną pasję, więc czasem warto schować lęki do kieszeni i zaryzykować ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Potwierdzam, Jo, ze swojego doświadczenia, że warto. Ja wszystkie spotkanie miałam super udane :)

      Usuń
  15. Kochani, bardzo dziękuję za te wypowiedzi (i czekam na więcej). Odpisywać Wam będę po południu :(( Teraz praca, niestety, buuuuuuuuuu

    OdpowiedzUsuń
  16. Ja spotkałam się z Tobą Aniu i jeszcze wcześniej z jedną blogowiczką. Odwiedzałyśmy swoje blogi, aż raz ona napisała, że jedzie służbowo w moje okolice, więc zaprosiłam ją do nas i to było świetne spotkanie, czas zleciał bardzo szybko, szkoda się było rozstawać.
    Przed spotkaniem z Tobą nie robiłam sobie żadnych założeń jaka będziesz, byłam po prostu ciekawa nowej osoby :-) Ty z bloga i Ty w rzeczywistości to dla mnie jedna i ta sama osoba.
    No i jeszcze mogę dodać, że bardzo żałuję, że większość osób z którymi chciałabym się móc spotykać w realu (w tym Wy) są tak daleko od moich stron :-(
    Buziaki Aniu

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miło mi czytać te słowa, że ja z bloga i z reala jestem tą samą osobą. ja też wspominam bardzo miło spotkanie z Wami. :)

      Usuń
  17. Zupełnie się tego na początku nie spodziewałam, ale okazało się, że dzięki pisaniu bloga poznałam fantastycznych ludzi.
    I to nie tylko wirtualnie, ale i w życiu.
    Tylko z jedną osobą kontakt nie przetrwał - różnice potencjałów bym to nazwała i kompletnie inne zainteresowania.
    Ale to było moje pierwsze w ogóle spotkanie, bardzo spontaniczne i niezbyt przemyślane. Dodam tylko, że żadna z osób nie czuje się pokrzywdzona, czasem po prostu ludziom nie po drodze.
    Ale poza tym właściwie z każdą poznaną tu osobą jest mi po drodze, najczęściej już po blogu wiemy, że mamy o czym rozwiać a i kontakt okazuje się jeszcze lepszy niż w wirtualu.

    pozdrowienia!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, Iw, za podzielenie się doświadczeniem. Czyli, bywają też kontakty nieudane. Nic dziwnego, zupełnie tak samo jest w rzeczywistym świecie.

      :)

      Usuń
  18. Nie sptkałam się jeszcze z osobą poznaną w sieci, ale kilka z pewnością chciałabym poznać bliżej. Nie miałabym obaw przed takim spotkaniem. Zagłosowałam w Twojej sondzie. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  19. Myślę , że blogerki są niezwykłe poprzez sam fakt pisania bloga,
    więc nawet na jakieś szczegóły czy braki nie zwrócą uwagi. :-)
    Mnie martwi co innego, odległość.
    Na razie znam tylko jedną osobę , która jest blisko mnie,
    a reszta to południe Polski :-(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hura! Jestem więc niezwykła!

      To nie może być prawda... blogerki są z całej Polski, a nawet z całego świata! :)

      Usuń
  20. Aniu, hmmm..., Aniu:) Że niby tak publicznie mam się wypowiadać?

    Bardzo sobie cenię rozmowę. Rozmowa pod postacią listu, komentarzy jest ograniczona do wymiany myśli, opisywania przeżywanych emocji. Jest też bezpieczniejsza, chroniąca granice. Spotkanie w realu dla mnie to dążenie do pełnego poznania. Poznaję tembr głosu, temperament, uśmiech... energię. Ufam swojej intuicji przy podejmowaniu decyzji o przeniesieniu znajomości do realnego świata;) Najważniejsze dla mnie, że nie mam oczekiwań względem spotkania. Nie zakładam niczego. Czekam na nie z nutką obawy, ale i też z ciekawością drugiego człowieka.

    I nie zawiodłam się ani razu:)

    A o Ance Wrocławiance nie napiszę nic publicznie;) O nie, nie!

    Aga



    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I całe szczęście:)

      Pięknie napisałaś, Agnieszko! Ja też wierzę w swoją intuicję.

      Usuń
    2. Ha, ha, pewnie, że całe szczęście, bo budyniowy świat i tak jest już słodki:) A jaka jest Ania, każdy z blogowiczów wie, odwiedzając Jej dziennik :) Dziękuję Aniu, że piszesz.

      I jeszcze powiem, że ostatnio byłam na spotkaniu literackim i kawie. W towarzystwie prawdziwego mężczyzny poznanego w wirtualnym świecie. I znów nie zawiodłam się;) Prawdziwy romantyk XXI wieku...

      Usuń
  21. Te tajne służby powinny być na pierwszym miejscu;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak sie wszystkie zlecimy i zazyczymy sobie byc w sluzbach sekretnych to przeploszymy kupe ludzi, rheherher

      Usuń
    2. :)) Ten punkt sondy podpowiedziała mi Ania M. :)

      Usuń
  22. No i co, kurka, w sondzie można zaznaczyć tylko jedną opcję, a ja bym miała może ze dwie. I co, i co teraz? Jak żyć?

    OdpowiedzUsuń
  23. Pomimo miejsca zamieszkania mialam okazje poznac osobiscie wiele wirtualnych istnien:)) Nigdy nie mialam zadnych obaw i nigdy nie mialam zadnych rozczarowan. Zawsze czulam juz wczesniej jak to moze byc i tak bylo. Powiem wiecej, prawie piec lat temu wpadlam na zupelnie zwariowany pomysl i w zwiazku z podroza do Polski w Gdansku i Lodzi zamiast w hotelu spalismy u wirtualnych znajomych. Bylo BOSKO!!!
    Szczegolnie w Lodzi, bosz gdybym miala taka rodzine jak moi lodzcy przyjaciele to kto wie czy nie bywalabym czesciej w PL:)))
    Kocham i cenie ich przyjazn bardziej niz wlasna rodzine, no ale rodziny sobie nie wybralam;P
    W Warszawie mialam tez spotkanie z kilkoma blogowiczkami, jedna z nich byla bardzo krotko (tylko godzine) bo nastepnego dnia wylatywala do Paryza, wiec wiadomo ograniczenie czasowe.
    I wlasnie ta "paryzanka" przyjechala do nas dwa lata temu na 10 dni.
    Bylo znow super, okazala sie tak idealnym gosciem i tak sie swietnie wpasowala w nasza zwariowana rodzinke, ze Wspanialy pozegnal ja slowami "kiedy tylko zechcesz i jak dlugo mamy warunki to zawsze bedziesz tu mile widziana".

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo optymistyczna relacja! Ja mam podobne doświadczenie, choć nie do końca polegające na spotkaniu i niedługo o tym napiszę. :)
      Kiedy znów będziesz w Polsce?
      :)

      Usuń
    2. Aniu, naprawde nie wiem... moze juz nigdy, bo w sumie to dopoki zyla mama to wiesz, bylo inaczej:)
      A przy okazji to mam rodzine we Wroclawiu, bo tam sie osiedlily lata temu dwie siostry mojego ojca;))

      Usuń
    3. Kto wie, czy nie gdzieś na Biskupinie...
      :)

      Usuń
  24. Czuję się wywołana do odpowiedzi ;)
    Ze znajomości blogowych Anko jesteś pierwszą znajomą, natomiast netowych znajomych już trochę mam i pamiętam jak się denerwowałam przed takim pierwszym spotkaniem, tym bardziej, że był to cały weekend u kogoś w domu. Było super i wtedy przestałam tak bardzo obawiać się znajomości wirtualnych, jednak zawsze przed pierwszym spotkaniem czuję pewien niepokój, jak zostanę odebrana, przecież jestem taką zołzą, że każdego potrafię do siebie zrazić.
    Jeśli chodzi o to jak odebrałam Ciebie, to powiem tak - tak bardzo czułam się na cenzurowanym czy nadam się na personel dla Filonki (ta właśnie leży na mnie i mruczy jak traktor) że wszystko inne było jakby poza moją percepcją ;) jednak myślę, że to jak postrzegam Cię przez wpisy, a to co było w realu jest zbieżne :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No i wice wersa :) jestem ciekawa czy to co prezentuję na blogu jest zgodne z tym jaka jestem w realu?

      Usuń
    2. Tak jakoś to u mnie działa, że po pierwszym zanotowaniu w głowie rzeczywistości "wyglądowej" i osobowościowej nowo poznanej osoby, już nie wyobrażam sobie, że ona mogłaby być inna. Tak było ze spotkaniem z Tobą. Już nie wyobrażam sobie innej Basi, choć zauważyłam od razu, że na blogu jesteś sobą.
      Nie wiem czemu mogłaś myśleć, że Ci nie dam kota! Taka myśl nawet nie powstała w mojej głowie! Byłam ogromnie szczęśliwa, że Ci go mogłam dać, właśnie dzięki blogowi, gdzie mogłam przeczytać jaki masz stosunek do zwierząt.
      Sprawiłaś mi ogromną radość, tym, że wzięłaś kotka ode mnie. Tak, jak Kasia. To niezwykle udane adopcje, bo na bieżąco mogę śledzić losy moich podopiecznych.

      Cieszę się, że ja jestem tą samą osobą w reali i wirtualu.

      Usuń
    3. Jak to dlaczego mogłam się obawiać, że nie dostaniemy Filonki? Przecież szukasz tylko dobrych domów dla swoich podopiecznych a może My wydamy się nieodpowiedni? Może to, że kochamy koty nie wystarczy?

      Usuń
    4. Cieszę się, że po blogu takie odniosłaś wrażenie, bo tak właśnie jest w moim przekonaniu.

      Usuń
    5. Basiu musiałabym być wariatką, ab Ci nie dać kota! Faktycznie sama miłość nie wystarcza czasem, bo ludzie kompletnie (w mojej ocenie) nie mają warunków, ale nie myślałam tego nigdy o Tobie!

      :)

      Usuń
  25. refleksji osobistych nie mam, bo nie miałam i, jak sądzę, nie mam potrzeby spotykania się w realu z osobami ze świata wirtualnego, niemniej uważam takie spotkania za fantastyczne wydarzenia. Zawsze wzbudzają we mnie radość, gdy czytam relacje innych. Spotkania te nadają sens istnienia świata wirtualnego.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Trochę widzę w tym, co piszesz sprzeczności, bo skoro uważasz je za fantastyczne wydarzenia, to czemu nie masz potrzeby? :)
      Ale rozumie, bo ja też nie mam potrzeby. To zawsze była propozycja osób trzecich.

      Usuń
  26. Aniu, co do spotkań - nie mam w tym temacie doświadczenie, gdyż wszystkie moje wirtualne znajomości są tylko wirtualne...:)
    natomiast co do audycji, słuchałam jej już parę miesięcy temu i ryczałam jak bóbr! potem widziałam panią Kasię w programie TV i było to równie wzruszające... to WSPANIAŁA KOBIETA! przywraca życie bezbronnym, słabym kwiatkom, które więdną porzucone i pozbawione miłości... nie zapomną jej opowieści o Benku... nawet brak mi słów.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie! Ta opowieść pozostanie ze mną na zawsze. Jakie to szczęście, że słuchałam tej audycji. Niezapomniana.
      Benek. Kochana Benek. Jeden człowiek ją skrzywdził, drugi przywrócił życiu, tyle ile mógł...

      Usuń
    2. ta historia brzmiała jak opis cudu...:) chyba nigdy jej nie zapomnę.

      Usuń
  27. W sondzie wpisalabym ze balabym sie wszystkiego z wyjatkiem czterech ostatnich.

    OdpowiedzUsuń
  28. Chyba to fasjna sprawa tekie spotkania, ja nie mam doświadczenia...pozdrawiam Aniu...

    OdpowiedzUsuń
  29. łe same niepozytywne cechy podałaś, a gdzie to słynne "świetnie sięNam gadało" mam doświadczenie w spotkaniach blogowych jeasszcze świerze bo tamtoroczne :) z Szefową się widziałem face to face i wiesz..... SUPER wspominam ten CZAS, i miałem takie coś ala motylki we brzuchu, więc wiesz jeśli po mnioie cchodzi, to jestem jak najbardziej zza !!!!! :)
    Rafal vel lipton_ER
    PS za przewodnika mojej wycieczki do Kraka rrobiła blogerka i też zastrzeżeń nie mam, po prostu takie spotkania to dobry sposób na zawieranie nowych cielkawych znajomości, i już, alem się rozpisał :) do zobaczenia w realu, kiedyś :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Fajnie, że się rozpisałeś! Do zobaczenia więc :)
      Motylki w brzuchu... no, no :)

      Usuń
  30. Ja jeszcze się z nikim nie spotkałam, chyba bym się najzwyczajniej wstydziła:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też się wstydziłam i na pewno będę następnymi razy. To jednak szybko mija.

      Usuń
  31. Ja chętnie bym się spotkała w realu z innymi blogerami. Jestem bardzo pozytywnie do tego nastawiona. Nie boję się takich spotkań. :) Ktoś jest obcy tylko na początku. Później już nie jest obcy :D
    W końcu przyjmuję pod swój dach ludzi z całego świata i mam na razie same pozytywne doświadczenia. (Należę do społeczności couch surfing)
    Miłego dnia
    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  32. Moje blogowe spotkania nastąpią dopiero w tym roku (jeśli plany uda się zrealizować), ale mam już wielu Przyjaciół poznanych na czatach, forach i innych netowych wymysłach...
    To tak jakby poznać kogoś kogo się już zna...
    Trzeba tylko spotkać Osoby, które zawsze są sobą...

    OdpowiedzUsuń
  33. Kilka lat temu nawiązałam kontakt mailowy, a potem telefoniczny z dziewczyną poznaną na jakimś forum. Poszło to w takim kierunku, że poczułam się osaczona. Dosłownie. Teraz jestem bardzo ostrożna. Tamta historia, jej przebieg, nadałaby się na niezłe opowiadanie. Zakończyła się dość niefajnie i jest mi trochę przykro z tego powodu, ale nie miałam innego wyjścia.
    Joanna

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jestem ogromnie ciekawa tej historii...

      Usuń
    2. Wiesz, mam obawy. Internet jest nieprzewidywalny i nigdy nie wiadomo czy ona tego nie przeczyta. Nie chciałabym jej sprawić przykrości tym bardziej, że to nie była zła osoba, tylko oczekiwała ode mnie abym poświęcała jej zbyt wiele czasu.
      Joanna

      Usuń
    3. Oczywiście. Nie namawiam Cię to takich zwierzeń publicznych. Rozumiem.
      Pozdrawiam Joasiu ;)

      Usuń
  34. Na blogowisku jestem od października 2005, więc wiele wody już upłynęło ;) W zasadzie od początku poznaję fajne kobietki, spotykamy się z kilkoma i odwiedzamy, też mimo zamieszkania w różnych stronach Polski - dwie Gliwice, jedna Katowice, jedna Tarnobrzeg, jedna Gdynia, jedna Gdańsk, no i kilka "sztuk" na miejscu mam ;) Nigdy nie miałam stresów z tym związanych, chociaż nie wszystkie znajomości przetrwały.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To jesteś, że tak brzydko powiem "stara wyga". :)
      Dzięki za Twoją opinię.

      Usuń
  35. Nie ma sie czego bać... :) Ja juz dwa lata siedze we Wroclawiu przez internetowa znajomosc, ludzi poznanych przez internet, telefon nie zlicze - nie byly to osoby z bloga - wyjatkiem jest Anka , ale tego spotkaniem raczej nazwac nie mozna ( chyba sie obie z tym zgadzamy:) ). Moze to tez zasluga wieku :P ale z drugiej strony moja mama tez miala znajomych przez telefon i internet - wiec to chyba rodzinne...

    PS. na zywo wyglada lepiej ;)

    OdpowiedzUsuń
  36. Kto - Anka, Co - zajedwabisty dom, Amisia - ucieka jak malo co - odwazny kot ^^

    Pozdrawiam tez, czytam Cie ale nie komentuje :)

    OdpowiedzUsuń

Fajnie, że piszesz! Pisz, komentuj, daj znak, że jesteś!
Dobrej energii nigdy za wiele. :)