Strony

poniedziałek, 4 lutego 2013

Życie z PASZCZĄ

Miałam zatytułować ten post: weekend z PASZCZĄ, ale to nie byłoby zbyt precyzyjne, choć rzeczy, które ona wyprawia podczas wolnych dni, rzeczywiście przechodzą ludzkie pojęcie. 

Czy Wy jesteście spójni i jednolici? Składacie się z jednej tylko osoby czy też mieszkają w Was różne? Poznaliście już część mnie zwaną ZWUB, w sumie całkiem niegroźną (w porównaniu), oraz panią ukrytą pod skrótem SAGNEK, którą to nawet darzę sympatią (choć sprzątać po niej bywa ciężko). Dziś przyszło mi odsłonić przed Wami najbardziej przerażającą i odrażającą część mojej osoby. Część, której szczerze nie lubię i chętnie udusiłabym ją gołymi rękami, gdybym tylko przy okazji tej operacji sama nie była narażona na stratę życia! Nazwanie jej częścią mnie jest nieprecyzyjne, bo ta wredna osoba wypełnia mnie niemal w całości, a już na pewno stanowczo za często przejmuje nade mną absolutną władzę. Istnienie jej zostało pewnego dnia ujawnione przez MójCiOnego, który w odpowiedzi na moje marudzenie i jojczenie po kątach „ja chcę coś słodkiego, oj, jak bym zjadła coś słodkiego”, spytał: Ty czy PASZCZA? Wtedy to właśnie blask zrozumienia spłynął na mnie jak grom z jasnego nieba i istnienie PASZCZY stało się oczywiste! Mało tego. To wytłumaczyło wiele z mojego życia. Powiązałam ze sobą fakty i nagle wszystko stało się logiczne i jasne. To ciągłe tycie, to torpedowane odchudzania, ta niemożność utrzymania, jako takiej, wagi! No tak, już rozumiem! To nie ja, to PASZCZA!

PASZCZA raz ujawniona straciła całą swoją tajemniczość, nie znaczy to jednak, że jej wpływ na mnie uległ osłabieniu. Jest to wyjątkowo wredna, przebiegła i zaparta baba. Żmija może się przy jej podstępności schować! PASZCZA działa z ukrycia, ma przemyślane sposoby i co najgorsze, zna mnie jak łysego konia, więc wie, gdzie i jak nacisnąć, aby uzyskać pożądany efekt. Potrafi na przykład kombinować już od rana: wstać lewą nogą, po czym załamać się, patrząc w lustro, wkurzyć się na psa, który (jak co dzień) rozchlapał wodę, nakrzyczeć na kota, bo wlazł na stół (jakby to było coś dziwnego), potem w pracy nakręcać się z każdą chwilą mocniej i mocniej. Ludzie, z kim ja muszę pracować – myśli PASZCZA (choć mnie się wydaje, że to ja myślę i że to wszystko ma sens). Wszyscy robią wszystko nie tak! Co za ludzie! Ręce i nogi opadają! W tych warunkach wcale nie da się pracować. Ba! Wcale nie da się żyć! I te późniejsze obowiązki! Po pracy trzeba iść na zakupy, ugotować obiad, wyjść z psem. Przecież to załamać się można! Przecież to mnie przytłacza i zniewala… 

Co robi dalej PASZCZA, kiedy już udało jej się przygotować sobie grunt, czyli jestem zła, smutna i rozdrażniona? Pod pretekstem zrobienia zakupów na obiad udaje się na placyk do kiosku pani Izy i jakby nigdy nic mówi moim głosem: poproszę dwa prince polo, jedną chałwę waniliową, nie, nie tę małą, tę dużą, oraz dwadzieścia deko krówek ciągutek. Co dzieje się dalej, kiedy PASZCZA ma już te zakupy „na obiad” ze sobą? Tak, tak, wraca wolnym krokiem do domu, unicestwiając je po kolei tak skutecznie, że za chwilę nie ma po nich śladu… Czy PASZCZA jest wtedy zadowolona? Czy została zaspokojona i poszła precz? Niestety. Nie ma lekko. Zadowolenie jest tylko chwilowe. PASZCZA kombinuje nadal. Mówi tak: ok, dziś już i tak nagrzeszyłaś. Dziś nie ma co się już powstrzymywać. Zaczniesz od jutra. O, tak! Jutro już z całą pewnością będziesz rozsądna, zadbasz o warzywa i owoce w diecie, dostarczysz organizmowi odpowiednią ilość białka i węglowodanów, a już na pewno, na milion procent, nie tkniesz ani jednego słodycza. Zero cukru. Cukier jest be. To już OD JUTRA. A dziś? Hmm, może upiec jakieś ciasto, może przeszukać zamrażarkę, bo a nuż uchowały się jakieś lody, a w ostateczności może znajdzie się choć nutella, to będzie można ją wyjeść łyżeczką wprost ze słoika. Mmmm, jaka ona dobra, tylko dlaczego nie można jej zjeść zbyt wiele? Jakie to niesprawiedliwe! Ja tylko dziś, jeden dzień mam przerwę w diecie, tylko dziś pozwalam sobie na takie szaleństwo, a tu proszę; mdli mnie, nie mogę zjeść za dużo… Okropność. Pech. Prawdziwy pech! I tak to PASZCZA przygotowuje sobie grunt pod dzień następny, w którym będzie mnie przekonywać, że dziś wszystko wolno, bo już OD JUTRA… Dlatego ten post nie mógł się nazywać „weekend z PASZCZĄ”. Weekend to dla niej za mało. 

Nie cierpię szczerze tej poczwary. 

Pisałam niedawno o tym, że mam obawy, co to będzie, gdy się okaże, że jestem inna, niż myślą moi czytacze. No i wydało się! A to jeszcze nie koniec!


Miłego tygodnia!


PODPIS

101 komentarzy:

  1. Paszcza to prawie jak ferdydurkowska "dupa" :D:D:D Nie mogłam powstrzymać się od skojarzeń :):) Nie martw się o odsłonięte oblicze przed czytaczami, i tak będziemy tu zaglądać :D Nawet ogniem i widłami nie odgonisz :) Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz, martwię się tym tylko z przymrużeniem oka. :)
      Popatrz niżej ile mam sióstr w paszczowaniu:)

      Usuń
  2. Muszę się przyjrzeć , czy we mnie przypadkiem nie siedzą jakieś paszcze :-)))

    OdpowiedzUsuń
  3. W takim razie Paszczą jestem codziennie i dobrze mi z tym. Nawet się dziwie że od iluś lat moja waga raczej stoi w miejscu.Oczywiście mam lekką nadwagę ale nie przejmuje się tym. W sobotę skończyłam 53 lata - w tym wieku nie muszę ważyć 50 kg - tyle ważyłam do 40 stki potem olałam to i dobrze mi z tym.
    Miłego Tygodnia :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To godne zazdrości podejście! Ja tylko obawiam się, że nie ma granicy na której bym się zatrzymała, gdybym tak całkiem sobie odpuściła!

      Usuń
  4. podstępna spryciula z tej Paszczy:)
    ale nie martw się, ona ma wielką rodzinę Paszczaków, więc nie jesteś osamotniona.
    Ja co prawda jej osobiście nie znam, bo ze słodyczy najbardziej lubię śledzie, ale mam gorszą zmorę, którą tez moja paszczę zajmuje, jest niesmaczna, niezdrowa i ... ech wstyd się przyznać :(((

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Paszczaki :D
      Coś mnie się zdaje, że większość z nas zna tę Paszczę w jakiejś odsłonie. Ja słodyczową paszczę miewam czasem, ale rzadko bardzo. Zdecydowanie częściej moja paszcza ujawnia się wieczorem pod postacią różnych obfitych i pysznych kolacyjek...
      Tak więc Anko nie jesteś sama! Możemy wspólnie przyjąć szturm na wszystkie paszcze!

      Viki, nie wstydź się. Nikomu nie powiemy.

      Usuń
    2. Viki, czyżby to było coś niezdrowego, słonego, zaczynającego się na czip...? I oczywiście nikomu nie powiemy! Ciiiiiii

      Alu, Ty się nawet nie odzywaj, bo taka PASZCZA co nie skutkuje wzrostem wszerz, to się nie liczy!

      Usuń
    3. Ja też właśnie o tym na czip.... pomyślałam.

      Co nie odzywaj, co nie odzywaj! Ja se wypraszam. U mnie jest taki problem, że widać i czuć każden jeden kilogram, bo ja żem mała. O :P.
      A Ty Anko do mnie przyleź :P

      Usuń
    4. oj, żeby to były chipsy, oj, żeby to one były
      ( to są ... papierosy:(((( )
      każdego dnia obiecuję sobie, że to ostatnia paczka, a palę od 6 lat, na stare lata zgupłam :(((
      i kiedy kupuje kolejną, to nawet nie wiecie jak ja się podle czuję :(


      Anko, alucha musi gadać, coby wygrać kolejnego cudnego psiaka :)

      Usuń
    5. Viki, uwolnienie się od papierosów to WOLNOŚĆ!! Cenię ją sobie teraz bardzo ale wiem jak trudno uwolnić się od tego świństwa:(

      Usuń
  5. We mnie też mieszka PASZCZA. Ale nauczyłam się żyć z nią w symbiozie. Karmię ją systematycznie niewielkimi ilościami. I nigdy nie mówię jej, że jutro coś się zmieni, żeby PASZCZA nie musiała najadać sie na zapas;))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo słuszne podejście! Też zaczynam myśleć, że moja PASZCZA rewanżuje się mi za to, że jej tak nie cierpię! Może by ją pokochać, cholerę jedną?? Tylko jak, panie premierze, jak?

      Usuń
  6. W każdym mieszka Paszcza. Wejdz, proszę na: www.nowadebata.pl, w ich wyszukiwarkę wrzuć frazę "pszeniczny brzuch" i przeczytaj. A Paszczę należy oszukiwać częstymi, malutkimi porcjami a jej apetyt na słodkości oszukuj daktylami - choć wysokokaloryczne i słodkie nie podwyższają poziomu cukru. I dużo to się ich zjeść nie da:))))) Możesz jeszcze zrobić sobie 4 tygodniową egipską kurację oczyszczającą- słodkości będziesz miała w bród.
    Miłego, ;)
    P.S.
    a zamiast wafelków daj Paszczy czekoladę o zawartości 74 lub 80% kakao.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wejdę i poczytam. Moja PASZCZA nie wykazuje żadnego rozsądku! Ja chce chałwę, to nie ma zmiłuj się :((
      Ta egipska kuracja podoba mi się, muszę poszukać szczegółów.
      :))

      Usuń
  7. Wygląda na to, że ta PASZCZA ma siostry bliźniaczki, bo taka sama poczwara zadomowiła się we mnie. Zwłaszcza, że opis dokarmiania się podczas powrotu do domu jakby dokładnie mnie dotyczył. Też kupuję batoniki i jeszcze coś, i jeszcze coś, a potem pożeram hurtem. Eh...pomijając konieczność docukrzania organizmu, zdecydowanie ta paszcza rządzi mną ponad miarę.
    Moja paszcza dosłownie zachowuje się jak paszcza, kiedy od czasu do czasu rozedrę PASZCZĘ i poustawiam towarzystwo po kątach.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O! Ta PASZCZA od darcia paszczy, to całkiem inna jest historia! Wymaga osobnego wpisu ;)
      Miło mojej PASZCZY poznać Twoją PASZCZĘ. :)

      Usuń
  8. Niby rozsądna dziewczynka, a nie chce pamiętać,że jedzenie to najbardziej szkodliwa rzecz na świecie;) Witaj w klubie. Najgorsze,że to paszczowe pożeractwo, mimo cichego wyrzutu sumienia, przyjemność sprawia:) To od kiedy nie żremy Paszczuniu kochana?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To tak działa, że jest przyjemność i to duża podczas paszczowania, a zaraz potem olbrzymi wyrzut sumienia! I żadnej nauki na błędach! Dramat. Co za głupota...

      Od dzisiaj?

      Usuń
    2. Taa, dziś już starcone bezpowrotnie. PASZCZA szalała aż normalnie wstyd i hańba :(

      Usuń
  9. oj tam, i tak Cię lubię jak nie wiem co:*
    żeby to się tak łatwo dało rzucić jedzenie jak palenie, ale nie da się bo jak?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale choć głupie chałwy i krówki ciągutki! Żeby rzucić choć tyle...
      :*

      Usuń
  10. Tu Paszcza II, tu Paszcza II !!!! Halo! czy Paszcza slyszy? Halo! Pozdrawiam!
    Moja Paszcza (II) oscyluje miedzy wedlinami/kielbasami a slodkimi rezeczami - dla rownowagi. czasem, jak nastapila oskropna przesada, dochodzi do tych kielbas i wedlin (czyli weglin, jak to mowilam dziecieciem bedac) korniszon oraz piccallili (to w sekrecie zupelnym, bo slubny uwaza, ze to jest Cos Okropnego, co powinno byc smiecione z powierzchni ziemi!).
    Jedyna rzecz, kttora mnie ratuje przed hegemonia Paszczy to najesc sie (byle czym) przed zakupami. Moja Paszcza ma rowniez slabosc do plastikowego jedzenia -> jak jest tu kto, kto bywal na grupie kuchennej z 10 lat temu, to wie o czym mowie ;)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witaj siostro PASZCZUNIU! Jak to miło, że jest nas dwie, a nawet sądząc po głosach wyżej znacznie więcej!
      Z drugiej strony trzeba by obalić te mity, że tylko kobieta w ciąży kiełbasę zakąsza czekoladką, bo ja tak mam :))
      Pojęcia nie mam co to jest piccallili i może i dobrze, bo jak to jest dobre, to byłby kolejny nałóg :)

      Usuń
    2. Siostro - piccalilli to takie pikle jakby - rozne warzywka typu korniszony i kalafiorek i cebulka, w takeij smakowitej mazi na bazie octu i musztardy (tutejszej, wiec zjadliwie zolty kolorek ma, niemozna duzo tego ladowac bo ZUPELNIE ginie smak tego czgos. poza tym plamy nie schodza :P). Mazi - bo ma skrobie, cos jak dzem :P tylko odwrotnie Jest to tak samo dziwne jak marynowane orzechy wloskie! glownie dlatego, ze te orzechy wygladaja jak mozgowie.....

      Usuń
  11. Normalnie czyta się Twojego posta, Aniu, jak jakiś horror ;)
    Ale Paszczę to chyba większość ma. U mnie udało się wyeliminować w dużym stopniu słodycze, do domu nie kupuję ( chociaż mąż wykazuje czasem objawy - wypisz, wymaluj podobne do Twoich :)))
    Nie wiem, jak się mi to udało, może dlatego, że czytam uważnie składy na opakowaniach, naczytałam się o tych różnych elementach składów, jakie to one są niedobre i już?
    Miłego dnia :))
    Lidka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może dlatego, że rozsądna z Ciebie kobieta? A może jedno wynika z drugiego: nie kupujesz, nie jesz, nie masz ochoty. Wszak wiadomo nie od dziś, że im więcej się je słodkiego, tym bardziej się go pragnie. Cukier uzależnia. Od dziś znów walczę :)
      Tobie, Lidko też dobrego :)

      Usuń
    2. :))
      Czy rozsądna, to nie wiem ;) ale się staram - czasami.

      Z cukrem, tak jak z chipsami, czy paluszkami, jak zaczniesz, to nie skończysz, póki nie wrąbiesz całej paki ;)
      To udanych zmagań Ci życzę, a moze, jak wyżej pisałaś - polubisz Paszczunię? ;) Może zołza spokornieje? :))
      L.

      Usuń
    3. Może to jest jakaś metoda? Pokochać? Tylko jak skoro od lat jej szczerze nienawidzę?
      :)

      Usuń
    4. No nie wiem, może jakimś fortelem ją?? Podejść ją niczym Zagłoba Kowalskiego ?? ;) Albo udać przyjaźń, a potem szybki atak i wygrana ;)
      L.

      Usuń
    5. Taaaa, będę do niej czule przemawiać: Paszczuniu kochana, nie lubisz wcale słodyczy, prince polo jest fuj, a chałwa to już w ogóle ochyda! Ty lubisz marcheweczkę surową, jabłuszko, kalarepkę... I paszła mi won, ty cholero!!

      Usuń
    6. Dokładnie :) Najpierw marcheweczkę, a potem kijem ją :)))
      L.

      Usuń
    7. zjadlabym kalarepke...tu to na razie nieznana jarzyna...no i teraz nie chce niczego innego jak KALAREPA! chyba zjem glab kapusciany jako substytut!

      Usuń
    8. Macie rację kochane, ale ta kalarepa, marchew i tam takie , to po jedzeniu, czy przed jedzeniem? ;))) I proszę mi tu nie odpowiadać, że zamiast! Zamiast, to ja mogę na skrzydełka w "kifacu" iść. Nawet wolę:)))I żeby tak zaraz kijem, swoja własną Paszczę?!!! To jak będziemy wyglądać? Mało,że chude jak śmierć na chorągwi, to jeszcze z facjatą obitą. No zaraz...:)))

      Usuń
    9. I jeszcze chciałam dodać,że na chudym to zmarchy bardziej widać. O!

      Usuń
    10. Kurcze, sama nie wiem.. chyba wolę chodzić z facjatą pomarszczoną i obitą, niż znowu nie mieścić się w swoje ciuchy:((( PASZCZO idź won!!!!

      Usuń
    11. Przecież nie musimy być chude jak modelki, bo to faktycznie trochę źle może wyglądać. Ale miło jest mieścić się w przeciętną rozmiarówkę ;)
      Wiem, że owoce powinno się jeść przed, bo szybciej się trawią niż reszta, to może warzywa też?? Jest jakiś dietetyk na sali? ;)

      Kalarepki to ja też dawno nie widziałam, nie sezon na nie. Chyba, że gdzieś w markecie można ją dostać.

      Paszczom mówimy zatem stanowcze "nie" ;)
      Lidka

      Usuń
  12. jojczyc to ja z bardzo nie jojcze...ja po prostu ...ide i jem słodkości..i puchne:))))czasem w Paszczeniu sie jakiegoś dnia zagalopuję...a bo to nie tak...a bo to znowu....ale szybko stawiam sie do pionu!!mam przyjaciółkę ,którą kocham całym sercem...ale jest pod władzą Paszczy...i boje sie cholery...Paszczy nie przyjaciółki,że ja mogłabym tak się pod władzę pani P. poddać:))
    Ale nie oszukujmy sie ...kazda ma w sobie Paszczę:)))Oby tylko jak najmniej:))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Paszcza i tam ma władzę nade mną :(( Muszę walczyć z nią każdego dnia i nic nie sprawia mi większej radości jak dam jej popalić, czyli nic jej nie dam :)) Niestety jej zemsta jest... słodka :))

      Usuń
  13. No tak, kto nie ma takiej PASZCZY, niech pierwszy rzuci... ciasteczkiem lub czekoladką. Może byłoby nie od rzeczy założyć taką paszczakową partię polityczną i sięgnąć po władzę? Mam już nawet kilka pomysłów na nazwę:
    1. Prawo Paszczy
    2. Paszcza i Sprawiedliwość
    3. Sojusz Paszczy z Obywatelem
    4. Ruch Paszczy
    5. Paszcza Obywatelska
    6. Polskie Stronnictwo Paszczane
    7. Solidarna Paszcza
    8. Paszcza jest Najważniejsza
    9. Unia Polityki Paszczanej
    Hm, możliwości jest wiele...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jolu, umarłam ze śmiechu! Ten pomysł jest genialny w swojej prostocie! Sukces murowany! Na nazwę nie mogę się zdecydować, co jednak to lepsza, chyba zrobimy głosowanie :)

      Usuń
    2. Jolka- cudne hahahaha
      boshhh ale Ty masz wyobraźnię:)))

      Usuń
    3. ahahahhaha :D
      Anko zrób ankietę :D

      Usuń
    4. Moim zdaniem najlepiej brzmi "Paszcza jest najważniejsza". Tak dostojnie.
      Ninka.

      Usuń
    5. JoluM skoro już o nazwach patrii politycznych z PASZCZĄ w nazAD to masz do kolekcji jeszvccze jedną po CZYLI PASZCZA OPADŁA :)
      rAFAŁ VEL LIPTON_er

      Usuń
    6. Zrobimy za jakiś czas głosowanie:)

      Usuń
  14. Znaczy że ja tez żyję w rozdwojeniu: paszcza i ja...jakby co, teraz wszystko będzie na paszczę:))))

    OdpowiedzUsuń
  15. Nie jesteś osamotniona w tym wszystkim Ja też mam swoja paszcze:)i też jej nie znoszę:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To mnie rozumiesz. Nie cierpię tej wstrętnej, rządzącej mną paszczy!

      Usuń
  16. Myślę, że paszczę swoją każdy ma...
    Moja na przykład ma fazę wyszukiwania w domu słodyczy i czyszczenia lodówki z jadalnych rzeczy.
    I tak osiągnełam ponownie rozmiar 42.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też :(( I oby tak zostało, bo więcej to już dramat!

      Usuń
  17. A bo ja wiem? Nie, to nie tak, jak piszesz. Ona, ta Paszcza, to chwilowy demon spleenu i pogody za oknem. Wlazi w czlowieka, pobedzie sobie chwile, dzien, dwa, a potem sie ulatnia. Jak jakas kamfora. Ona nie jest czastka Ciebie, za zadne skarby nie uwierze. Ona tylko powoduje, ze tak myslisz, nie wierz jej.
    Kazda z nas ma ciagoty do ciagutek, zdarza sie i to nic zdroznego. Samo przejdzie. Ale zeby tak zaraz wymyslac sobie od najgorszych? Wstyd!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Och, Pantero! Ona nie jest chwilowa! Jestem w jej władaniu od dawien dawna i nie zanosi się na uwolnienie, buuuuuuuuu
      Muszę w końcu znaleźć na nią metodę, bo ciężko się żyje w wrogiem:(

      Usuń
    2. Gadasz tak, zebysmy sie nad Toba litowali, a przeciez Ty jestes DOSKONALA.

      Usuń
    3. Tfu! Tylko nie doskonała! Uważam samo dążenie do doskonałości za zmorę życiową, coś złego i destrukcyjnego! 100 razy wole być dobra, niż doskonała. A politować się czasem też jest dobrze, najlepiej nad sobą :)

      Usuń
  18. Jak byłam "mała" i w sklepach nie było nic, a czekolada tylko raz na ruski rok, dawałam mojej paszczy palec maczany w cukrze. Teraz moją paszczę oszukuję często, cukru nie używam, tylko stewię. Zamiast snickersów moja paszcza dostaje "zdrowe" batoniki z płatków, ale niestety, ach niestety nie da się niczym zastąpić Ferrero Rocher! Czasami zatykam paszczę mlekiem w proszku ale mleko się często kończy a Nutella jakoś nie, tak ze dwie łyżeczki więc paszcza dostaje, ale czemu te dwie łyżeczki wynoszą pół słoika????

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie! Dlaczego?? Moja paszcza lubi najbardziej niezdrowe i tuczące specjały, żadne tak batoniki z płatków jej nie interesują :((

      Usuń
    2. Oj tam oj tam, bo jej nie dawałaś. Ja swojej też kiedyś nie dawałam bo nie chciała spróbować, mówiła - nie i - nie, - weś nawet tego nie tknę. To ja jej na siłę bo to zdrowe. I marchewki tez na siłę :-)

      Usuń
  19. ...chyba kuzynami jesteśmy, bo we mnie też taka paszcza mieszka, może to brat i siostra? :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może. Istnieją też paszcze męskie, wiem to, bo miewam jedną w domu, choć do mojej się ona nie równa:(

      Usuń
  20. mam dla wszystkich ofiar Paszczy i jej skutków ubocznych dowcip

    Przychodzi kobieta do lekarza, wszędzie jest niebieska,zielona, jednym słowem pobita

    Lekarz: - O boże, co się pani stało?

    Kobieta: - Panie doktorze, już nie wiem co mam dalej robić...
    Za każdym razem kiedy mój mąż przychodzi do domu pijany, tłucze
    mnie.

    Lekarz: - Hmm znam jeden absolutnie pewny i efektywny środek!
    W przyszłości, kiedy pani mąż przyjdzie pijany do domu,
    weźmie pani filiżankę herbaty rumiankowej i niech pani płucze
    gardło i płucze i płucze....

    Dwa tygodnie później przychodzi ta sama kobieta do tegoż lekarza.
    Wygląda jak kwitnące życie...

    Kobieta: - Panie doktorze, wspaniała rada!! Za każdym razem, kiedy
    mój mąż dobrze wcięty wtacza się do mieszkania, ja płucze i płucze gardło a on nic mi nie robi..

    Lekarz: - Widzi pani, po prostu wystarczy trzymać PASZCZĘ zamkniętą.

    :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Viki, ten dowcip podaje gotową dla mnie receptę: należy trzymać PASZCZĘ zamkniętą!! Wtedy moje problemy w wagą rozwiążą się same. Genialne!

      Usuń
    2. to była taka delikatna aluzja :)

      Usuń
  21. Tak, tak, był czas, kiedy myślałam, że nie mam PASZCZY. Jednak parę lat temu wywołały ją - jak wilka z lasu - cukierki miętowe; takie zielone, twarde, im ostrzejsze - tym lepsze. Staram się nie kupować, ale kiedy już są w domu, nie wytrzymam, póki nie zjem wszystkich. Inne słodycze mogą sobie leżeć, nawet Ferrero Rocher, nawet gorzka czekolada, którą bardzo lubię, ale te miętusy są okropne, nie dają mi spokoju.
    Ninka.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Można więc powiedzieć, że Twoja Paszcza czuje... miętę do cukierków :))

      Usuń
  22. o żesz kurka wodna! ja cie kręce! no i wszystko jasne! mam PASZCZĘ! i to jaką przebiegłą!! na co dzień miła, spolegliwa, nie kłóci się, nie gdera, nie złości, nie kopie słabszych.. ale niech no tylko pójdę po zakupy! wyłazi ze mnie to paskudztwo i łypie po półkach! na szczęście, wybredna jest, bo bym pewnie już w ubrania się nie mieściła. większość jej nie smakuje, ale już ONA dobrze wie, gdzie szukać tych najpyszniejszych kalorii i zawsze tak mi poplącze nogi, żeby wylądować w pobliżu.
    co robić, droga redakcjo!?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Musimy najwyraźniej założyć organizację i debatować jak wyjść spod władzy PASZCZ. Same nie damy rady...

      Usuń
  23. spoko luz Ania, nie jesteś w tym osamotniona moja PASZCZA też się czasami dopomina o uwaę najczęśćiej chce chipsów i czekolad, ale i domowym ciastem nie porardzi czzego dowód masz jak na takerzu tutaj http://lykherbatki.blog.onet.pl/2013/02/01/ciasto-z-przepisu-anki-wroclawianki-i-jajka/ :D
    Rafał vel lipton_ER

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To Ty masz bloga, Liptonie??? Jestem w szoku! To czemu niezalogowany latasz po sieci? Idę zaraz zobaczyć co tam napisałeś o tym cieście...

      Usuń
    2. a bo to nic wielkiego, takie tam pisanko pfu... Lipton_er

      Usuń
  24. I we mnie żyją różne osobowości. Paszcza też - wredna! Własnie dzisiaj ją odkryłam. Najbardziej cenię Generała, on wie zawsze, co należy zrobić i umie zachować zimną krew w skrajnych sytuacjach, ba bardzo skrajnych sytuacjach. Szkoda,że ten Generał drzemie gdzieś w głębi mnie i nie budzi się na każde zawołanie. Och! Wtedy moje życie byłoby o wiele prostsze!
    A z Paszczą , to się muszę policzyć!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Napuść na nią Generała, na pewno sobie poradzi :))
      Fajnie mieć takiego. Muszę poszukać, może też we mnie mieszka...

      Usuń
  25. Aniu, nie myśl, że jesteś odosobnionym przypadkiem.
    U mnie też zamieszkała PASZCZA!
    Serdecznie pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  26. Moja Paszcza tak sobie pofolgowała tej zimy, że aktualnie nie wchodzę w 80 % ciuchów. Mnie nie tyle gubią słodycze, bo nie jestem jakimś łasuchem, ale wieczorne i noce obżeranie. Rano nic, po powrocie z pracy, co się da:))
    Aktualnie od dwóch dni nie jem pieczywa......zobaczymy, jak długo:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pozostaje tylko żałować, że nie można sobie pofolgować do woli, czy w słodyczach, czy też w wieczornym obżarstwie... :(

      Usuń
  27. I ja takze dołączam do klubu niewolników PASZCZY! Służe tej pani od lat a ona za nic mnie ma i wciąz wydaje nowe, coraz bardziej wymyslne rozkazy. Czytajac !wego posta na ten przykład obzeram sie płatkami sniadaniowymi na sucho, bo paszczy ni z gruszki ni z pietruszki zachciało się cos chrupać. Przyjdzie wiosna i będę wyglądać jak poczwara mało radosna!
    A w ogóle to czytajac posta oraz powyższe komentarze parskałam wciaz smiechem, przez co płatków mniej spozyłam, gdyz wylądowały na komputerze oraz na podłodze. Moze to jest jakis pomysł na PASZCZĘ - zagłodzic ja śmiechem!???:-)))))))))))))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witaj siostro! Poddałaś już drugi dobry pomysł. Pierwszy polegał na trzymaniu PASZCZY zamkniętej, a Ty dołożyłaś drugi: zagłodzić ją śmiechem :))
      Moja PASZCZA właśnie przed chwilą pożarła 2 paczki sezamków, które to kupiła pod pretekstem "że będą jak znalazł, jak trzeba będzie kogoś poczęstować" :)) Faktycznie umrzeć można ze śmiechu na taką niedorzeczność i naiwność z mojej strony :)

      Usuń
    2. Pani PASZCZA - wszystko zawłaszcza.A przynajmniej tak jej sie wydaje.
      Ale nie smućmy się siostro, przyjdzie czas zdusimy ją ostro. I nakarmimy spokojem duszy i zadowoleniem z siebie. To jedyne lekarstwa poza dobrym humorem oraz sławetnym wyrażeniem Pana Wołodyjowskiego - "Nic to!"
      Przypuszczam, że PASZCZY wówczas mina zrzednie i na jakiś czas straci apetyt...

      Usuń
    3. Obyś okazała się dobrym prorokiem, Olgo :))

      Usuń
  28. A ja dzisiaj usłyszałam moc komplementów na temat swojej figury, która pomimo upływu lat jest idealna.
    Nigdy nie byłam zniewolona przez Paszczę. Nie lubię słodkiego. Za słodkie owoce: gruszki, winogrona, mango i dla owoców mogę dać się pokroić. Może Paszcza dałaby się namówić na ten myk.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gratuluję, Zosiu! Bardzo podziwiam Cię za takie mądre podejście :) Moja PASZCZA niestety zazwyczaj wybiera słodkie i płaci za to brakiem figury :(

      Usuń
  29. Paszcza, Paszcza- niczym nie daje się przekabacić. Nawet spróbować nie chce.

    OdpowiedzUsuń
  30. Jedna pełna paszcza czasem nie wystarczy, potrzeba drugiej, i trzeciej, i czwartej, a przed snem nawet i piątej ;)

    OdpowiedzUsuń
  31. PASZCZA jest okropnym łakomczuchem :))), może przerzuci się na owoce. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  32. Uśmiałam się serdecznie czytając post i komentarze. Dodaję swoje trzy grosze. Odkąd rzuciłam palenie mam chyba dwie PASZCZE. Nawet jeśli tą od słodyczy na jakiś czas przytłumię to PASZCZA WIECZORNE PODJADANIE ma się dobrze. Czasem mam wrażenie że one sobie świadczą uprzejmości: teraz ty kochana bo mnie zemdliło.

    OdpowiedzUsuń
  33. To takie ludzkie...
    ba, rzekłabym,ze całkiem normalne...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj, nie mogę się pogodzić z normalnością tego zachowania :(

      Usuń
  34. Fantastyczne :). Paszczę swoją lubię. Twoją też :D.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nareszcie ktoś ją lubi, bo ja jej życzę b. źle! Żeby tak poszła po zapałki i nigdy nie wróciła!

      Usuń
    2. Oj, tam, ale to przecież dzięki niej mogłaś spróbować tak pysznego tiramisu z przepisu Panterki ;).

      Usuń
  35. może jest Ci to Anko potrzebne? W życiu trzeba mieć jakieś przyjemmności :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na pewno tak jest, Kasiu, tylko że płacę za te przyjemne chwile zbyt drogo, bo potem sie nie lubię, mówiąc łagodnie. :)

      Usuń

Fajnie, że piszesz! Pisz, komentuj, daj znak, że jesteś!
Dobrej energii nigdy za wiele. :)