Strony

sobota, 30 czerwca 2012

Jesteś moją miłością

Dziś znów prywata na moim blogu. Urodziny MójCiOnego. 

To wszystko jest do i dla Ciebie. :-)




Kiedy byłam małą dziewczynką, na adapterze puszczałam tę piosenkę bez końca i śpiewałam do rączki od skakanki, zalewając się łzami i marząc, że też znajdę swoją miłość i będę mogła jej tak jak Anna German zaśpiewać. Ponieważ, jak mówisz MójCiOnie, w dziedzinie muzyki z łatwością wygrałabym program "Nie mam talentu", nie zrobię tego. 
Niech Anna zaśpiewa swoim wielooktawowym, zjawiskowym głosem. 

Na Twoje urodziny dedykuję Ci ją w podziękowaniu, że marzenia się spełniają.


1.
Może kiedyś był ktoś inny,
ktoś piękniejszy,
ktoś wierniejszy.
Może tęsknił do swych wspomnień.
Może kochał tak jak ja.
Może świty go budziły wschodem słońca najwcześniejszym,
lecz czy poznał wielką miłość i jej smak?

Ref:
Jesteś moją miłością
niby znaną, ukrywaną tyle lat.
Z tobą się splotły marzenia
jak warkocze srebrnych nocy pełnych gwiazd.
Jesteś moją miłością,
kiedy może wiatr powtarza słowa te,
że jesteś moją miłością niekłamaną, ukrywaną jak najdroższy w życiu skarb.
Ty jesteś moją miłością
- dziś już wiesz.

2.
Może gdyby to powiedział
ktoś piękniejszy,
ktoś kochany,
może w oczach by z wrażenia
zawirował cały świat.
Może słowa by cieszyły,
a odpowiedź była lżejsza.
Gdyby serce przemówiło,
że to ja.

Ref:
Jesteś moją miłością
niby znaną, ukrywaną tyle lat.
Z tobą się splotły marzenia
jak warkocze srebrnych nocy pełnych gwiazd.
Jesteś moją miłością,
kiedy może wiatr powtarza słowa te,
że jesteś moją miłością niekłamaną, ukrywaną jak najdroższy w życiu skarb.
Ty jesteś moja miłością
- dziś już wiesz.


Słowa piosenki Andrzej Tylczyński, muzyka Jerzy Abratowski





PODPIS

czwartek, 28 czerwca 2012

„Czy żona okazuje panu miłość?”


To pytanie pojawia się w książce, o której już raz pisałam TU. Autor przytacza wyniki badań opublikowanych w „British Medical Journal”, które zostały przeprowadzone na grupie mężczyzn w podeszłym wieku, a które wykazały, że ci, którzy zostali wdowcami, żyli krócej od tych, których żony jeszcze żyły. Mało tego. Inny eksperyment wykazał, że mężczyźni dotknięci chorobami sercowo-naczyniowymi, którzy czuli się kochani przez swoje żony, mieli o wiele mniej objawów chorobowych, niż pozostali. Przebadano 8500 zdrowych mężczyzn i w ciągu 5 lat ci, którzy stwierdzili „moja żona mnie nie kocha”, trzy razy częściej dostawali wrzodów żołądka! To było dla nich bardziej zagrażające niż palenie papierosów!



Naukowcy muszą przeprowadzać takie eksperymenty, które dla mnie (i myślę, że dla wielu) są całkowicie niepotrzebne. Jesteśmy stworzeniami społecznymi. Więzi z innymi ludźmi są dla nas bardzo ważne i wpływają na jakość naszego życia. To, że mamy bliską osobę, przez którą czujemy się kochani, ale także którą możemy kochać, jest dla nas jak najlepsze lekarstwo. Miłość jest potrzebą biologiczną. Naukowcy musieli zamęczyć niezliczoną liczbę myszy, żeby udowodnić, że oseski pozbawione matczynej troski chowają się o wiele gorzej, nie rosną, słabną, a wręcz umierają.  Trzeba było skazać na cierpienia malutkie dzieci w inkubatorach, zakazując je dotykać, aby z czasem przekonać się, że może najgorsze, co im zagraża, to właśnie brak kontaktu fizycznego z czułą ludzką ręką.



Świat przekonał się, jak mocno można skrzywdzić dzieci, traktując je zimno i bezwzględnie na podstawie okrutnych doświadczeń z rumuńskich sierocińców. U części tych dzieci, którym udało się to piekło przeżyć, mózg emocjonalny uległ atrofii.
Czy to nie jest oczywiste, że w większości przypadków u starszych ludzi niepotrzebne byłyby antydepresanty, leki nasenne i uspokajające, gdyby one miały kogoś bliskiego, kto by je kochał? Albo gdyby zamiast tabletki mogły wziąć sobie psa, kota czy choćby kanarka? Nie dość, że te osoby odniosłyby z obcowania ze zwierzęciem korzyść, to jeszcze stałyby się atrakcyjniejsze dla otoczenia. To też zostało udowodnione i zgadza się z moim odczuciem, że jeśli ktoś ma i kocha zwierzęta lub choćby rośliny, to jest w moich oczach od razu sympatyczniejszy i godny zaufania.




Niestrudzeni naukowcy przebadali nawet kobiety w wieku powyżej 70 lat i te, które miały jakieś zwierzątko, mogły pochwalić się ciśnieniem jak u dwudziestopięciolatki prowadzącej bujne życie towarzyskie!
Wracając do tytułowego pytania, to jeśli mężowie moich czytelniczek odpowiadają twierdząco na to pytanie, to mają powód do radości! Będą żyć dłużej, pełniej i w lepszym zdrowiu. Lećcie im to powiedzieć, niech wiedzą, ile nam zawdzięczają! Jeśli odpowiedzą inaczej... cóż, muszą się zmienić. :-) 




PODPIS

środa, 27 czerwca 2012

Muffinki orkiszowe

Dziś coś na szybko - dla leniuszków kulinarnych albo dla tych, 
co nie chcą spędzać za dużo czasu w kuchni. 


Pyszne muffinki orkiszowe. Udają się zawsze. Robi się je w 15 minut. 
Można nadziać, czym dusza zapragnie (oczywiście bez przesady! Wątróbka się nie nada, hi hi), owoców teraz jest pod dostatkiem, a i dżem będzie świetny.



Nam smakowały wyśmienicie z dziką różą i polewą czekoladową.  
Jak je zrobiłam? Bardzo prosto! Kupiłam gotową mieszankę na Allegro



To nie jest umówiona reklama tej firmy! Kupuję w niej mąki do chleba i przy okazji skusiłam się na to gotowe ciasto. 


Robię też muffinki od podstaw, samodzielnie, to nie jest wielka sztuka, ale czasem warto mieć w domu taki gotowy proszek, zamieszać zgodnie z opisem na opakowaniu, upiec i gotowe! 
Są przepyszne!


Smacznego!

Amisia nie ma czasu na inspekcję. ;-(
Sami zobaczcie!



wtorek, 26 czerwca 2012

Zwierzęta spotkane w weekend

Ten post dedykuję mojemu synowi
zwanemu tu przeze mnie Poznańskim, który ma dziś imieniny. :-)
On odziedziczył po mnie szczególną wrażliwość na zwierzęta i dar rozumienia ich.
 Kocha je i podziwia jak ja. Nie jest to łatwy spadek. 
Sama wiem, że czasem trudno żyć z taką nadwrażliwością. 
Od kiedy napisałam kiedyś w esemesie  "Część, Rynku", zamiast "Cześć, Synku", został Rynkiem na zawsze. :-)


Spełnienia marzeń, Rynku! 


To zaczynamy! 
Jako pierwszy występuje wielki i piękny jeż. 
Biegł tak szybko, że ledwo zdążyłam zrobić mu zdjęcie!
Nie wiedziałam, że z jeży są tacy sprinterzy!

U sąsiadki wykluła się kaczuszka. Tylko jedna jedyna! 
Wsadzona do malutkich kurczaczków (na potrzeby zdjęcia) ledwo uszła z życiem, 
bo te kilkudniowe malizny, od razu chciały ją zadziobać!


Na gałęzi naszego wielkiego jawora usiadł śliczny, mały ptaszek z białą plamką przy oku i żółtymi piórkami pod skrzydełkiem, a na dachu przez całą godzinę widziany był gołąb z obrączką na łapce. Pewnie był w drodze i odpoczywał. 
Jaskółeczki udawały nutki, a druty elektryczne - pięciolinię.


Przemyciłam do tego zestawienia kilka kwiatków. 
Tak bardzo cieszą o tej porze roku.


Tuż koło naszego płotu przechadzała się maciora, o której pisałam TU
Krowy też się załapują do grona zwierząt "spotkanych w weekend". :-)

Oprócz maciory na łące obok łaził sobie młody knurek. 
Wyglądał całkiem jak dzik! Odwiedziła nas też sarenka, niejedna! 


Już widzę, jak kilka wrażliwych osób opuściło właśnie mój blog w pośpiechu! 
A to tylko zaskroniec. Piękny, srebrny, połyskliwy, całkowicie niegroźny dla ludzi. 
Przynoszący domowi, obok którego zamieszka, szczęście i pomyślność. 
Może przyniesie też szczęście Poznańskiemu? :-) 
Dużo ich tam! Sama widziałam cztery


i pełno śladów linienia. 


 Na tym zdjęciu widać dwie główki. Ciekawskie są!

Uwielbiam maki!


A to zdjęcie nie jest zrobione w Afryce, tylko u nas, na wsi. Serio, serio!


Na koniec zostawiłam ogromnie rzadkie i dzikie zwierzę spotkane  w ten weekend! 
Nie wiecie czasem, co to za potwór??



poniedziałek, 25 czerwca 2012

Na miły początek tygodnia

Dzień dobry, Blogowianie!
Miło spędziliście weekend? Ja bardzo! Pozwolicie, że się z Wami tym podzielę? :-)
Już w piątek po południu wylądowaliśmy na "naszej" wsi. 
Przywitały nas bajkowe klimaty. Czasem ciężko tam się wybrać, ale jak już się przyjedzie, to człowiekowi trudno uwierzyć, że zwlekał!






A wieczorem mgła malowniczo unosiła się nad łąkami...




W sobotę wsiedliśmy na rowery - mam nowy, więc zapał we mnie duży - i MójCiOn przegnał mnie, osobę o śladowej kondycji, po okolicznych drogach i polach! Nie narzekam (choć w drodze już jęczałam, że zmęczona, buuu), bo było przepięknie!





Jechaliśmy przez pola, las, wioski... I wiecie co?

Polska jest wspaniałym, pięknym krajem. Zachwyt czasem zapiera dech. 

Jutro zapraszam wszystkich zwierzolubnych, bowiem pokażę Wam, 
jakie zwierzęta spotkaliśmy przez ten weekend. 

Życzę dobrego humorku na poniedziałek!

niedziela, 24 czerwca 2012

Naleśniki


Dawno nie było u mnie wpisów kulinarnych, bo walczę nadal, czyli jestem na diecie. 
Tfu, jak to brzydko brzmi!
Ostatnio naleśniki pokazywała Iw i bardzo mi się jej sposób podobał. 
Muszą być pyszne zrobione na słodko.
Czekoladowe znajdziecie u Kass, nie mogę ich oglądać, bo mam ochotę zjeść monitor!
Ja też mam swój ulubiony przepis, który stosuję, gdy bardzo zależy mi, żeby wyszły idealne. Zazwyczaj daję tylko 2 jajka, ale do tych szaleję i daję aż 4. 


Ciasto na 11-12 naleśników o średnicy ok. 30 cm
500 ml mleka
4 jajka
220 g mąki
1/4 łyżeczki soli
1 łyżeczka cukru

Wszystkie składniki dokładnie mikserem lub trzepaczką wymieszać na bardzo gładkie ciasto.

 Ciasto odstawić na 30 minut, aby odpoczęło (w temperaturze pokojowej).


 Smażyć na stopionym klarowanym maśle - to zapewni im wyjątkowy smak.


Podawać z ulubionymi dodatkami. U mnie są z serkiem waniliowym i owocami,
z których miała być sałatka owocowa, ale przydały się do czegoś innego. 
Smacznego!

(Osoby, które są ciekawe, informuję, że ich też nie jadłam - ani jednego!)