Strony

środa, 18 stycznia 2017

TaDzik celebryta. I gorzkie refleksje (3)

A potem... Potem Tadzik został gwiazdą - najpierw telewizji, a później także radia!


Zapanowało istne szaleństwo na jego punkcie. To dzięki temu, że jest to zwierzak Ekostraży, bo inaczej pewnie nikt by o nim nie usłyszał. To znaczy nikt poza Wami – czytelnikami tego bloga. :)
Najpierw pojawiły się notatki w gazetach: w Wyborczej i Wrocławskiej. Na stronie TVN24 też. Zażartowałam na fejsie, że o "matce" się tam nie wspomina, no i się zaczęło! Wszyscy się oburzyli, że przecież "matka jest najważniejsza", więc miła pani redaktor dodała nawet kilka słów o mnie. :) Dzik TaDzik kompletnie miał to w nosie, tzn. w ryjku, i nadal, jak to szczęśliwe dzieci mają w zwyczaju, rozrabiał w domu jak pijany zając!
Tymczasem okazało się że TVN24 wyemitowało materiał z użyciem moich zdjęć i filmików z profilu na Facebooku. Potem zadzwoniła do mnie miła pani redaktor i zaproponowała odwiedziny z kamerą w moim domu. Niesamowite! Oczywiście, że miałam tremę, ale przecież to nie ja byłam tutaj najważniejsza, a nasz celebryta.


Podczas wywiadu Tadzik sprawował się doskonale, siedział cały czas na moich rękach i wyczyniał różne wygibasy - z numerem "pokaż języczek" na czele. Wcześniej panu operatorowi udało się nakręcić, jak mały wskakuje na kanapę, robi to na polecenie - jak pies! W każdym razie materiał o dziku TaDziku został wyemitowany w telewizji, a potem ponownie kolejny, w którym Tadzik zachęcał do zakupu swojego zdjęcia na rzecz Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy. Uznał, że skoro pomoc wziął, oddać innym musi.




Tadzik rósł, przybierał na wadze, mężniał, nabierał nowych zwyczajów, choć nadal pozostawał dzieckiem chcącym tulić się do "mamy". Podziwiałam go i zakochiwałam się w nim z każdą godziną mocniej. Czytałam, uczyłam się o dzikach i zaczynał ogarniać mnie coraz większy smutek.
Czy wiecie, co my ludzie, potwory najgorsze na ziemi, robimy dzikom? To wręcz nieprawdopodobne, jak niszczymy im środowisko; miasta się rozrastają, zabierając tereny dzikiej zwierzynie, ale przede wszystkim, jak niszczymy im to, co jest dla nich najważniejsze – życie rodzinne. Tak naprawdę to w ten sposób unicestwiamy ich gatunek. Dziki są zwierzętami rodzinnymi. Niegdyś mogły żyć w wielopokoleniowych stadach, dużych watahach, w których było kilkanaście, kilkadziesiąt sztuk zwierząt.
Począwszy od wielkich, silnych i mądrych swoim wieloletnim życiowym doświadczeniem odyńców, a skończywszy na małych warchlakach. W watasze miały swoje miejsce lochy - starsze z nich pełniły najważniejszą rolę w stadzie - przede wszystkim rodziły dzieci, te młodsze pomagały im zajmować się dziećmi – takie ciotki zawsze chętne do pomocy. Młodziaki, podrostki, niedojrzałe jeszcze osobniki dorastały sobie spokojnie u boku tak licznej rodziny.
Kiedyś dziki mogły żyć 20-40 lat, teraz średnia długość życia to 4-7 lat (!!!!). Myśliwi, ich metody, doprowadziły do tego, że społeczeństwo dzików składa się z samych niedojrzałych osobników. Porównajmy to do ludzi, aby dobrze zrozumieć. To tak, jakby nagle czternastolatkowie byli najstarszymi ludźmi na ziemi. To właśnie zrobiliśmy dzikom. Natura jest mądra i rozumie, że dzieje się coś złego. Dziki mnożą się na potęgę, aby zachować swój gatunek, aby się ratować. Tak to działa! Coraz młodsze osobniki się rozmnażają!
Jest jeszcze jedno. Myśliwi dokarmiają zwierzynę, mimo że w naszym kraju ostre zimy praktycznie nie istnieją, a nawet jeśli miałyby istnieć, jest to naturalny proces, którego nie można zakłócać. Padlina też jest potrzebna w lesie. Potrzebna innym zwierzętom. Tymczasem myśliwi dokarmiają dziką zwierzynę łowną, w tym dziki, a one oszukane całoroczną dostępnością jedzenia zaczynają mnożyć się nawet trzy razy do roku. Ile mięsa armatniego pod lufy strzelb! Właśnie Tadzik jest ofiarą takiego postępowania. O tej porze roku dziki nie przychodzą na świat! Przynajmniej nie przychodziły...
To jest naprawdę niesamowite, kiedy zagłębi się w ten temat, jak olbrzymia podłość wyrządzana jest tym mądrym zwierzętom. Zależność jest prosta, choć dla kogoś, kto się na tym nie zna - zdumiewająca: w miejscach, gdzie intensywnie poluje się na dziki, ich liczebność jest zdecydowanie większa niż tam, gdzie polowań nie ma. To jest fenomen  jak najbardziej uzasadniony mechanizmami zachowania gatunku i samoregulacji. Plaga dzików, o której trąbią myśliwi, jest więc dziełem człowieka!
Robiono takie długoterminowe badania we Francji, gdzie porównywano dwa obszary. Taki, na którym poluje się bardzo rzadko, oraz taki, gdzie polowania odbywały się bardzo często. Wyniki badań po 22 latach były jednoznaczne: na obszarach intensywnych polowań dziki dużo szybciej osiągnęły dojrzałość płciową i już pod koniec pierwszego roku potrafiły się rozmnażać. W miejscach, gdzie nie poluje się tak intensywnie, mogły one spokojnie dorastać, osiągnąć swoją właściwą dojrzałość płciową.
Istnieje też taki mechanizm samoregulacji populacji dzikich zwierząt, który mówi o tym, że jeśli jest zbyt duża liczba osobników danej populacji, wtedy obniża się liczba urodzeń. Oczywiście to nie jest jakaś wiedza tajemna, myśliwi doskonale o tym wiedzą. Ale chodzi przecież nie o to, żeby obcować z przyrodą i oddawać jej należny szacunek, nie chodzi o to, aby dbać o dzikie zwierzęta, ale o to żeby móc zabijać i czerpać z tego absolutnie dla  mnie niezrozumiałą satysfakcję.

Myśliwi doprowadzili do tego, że dzików w tej chwili jest tak dużo, że mogli wprowadzić swoje obrzydliwe zasady, według których można strzelać nawet do warchlaków. Można strzelać cały rok, bez okresów ochronnych. Można strzelać do loch będących w ciąży - kto by tam rozpoznał, czy dzik jest w ciąży, czy nie. Kto by się przejmował dzikami! Polowania to horror dla tych zwierząt. Watahy zostają rozbite, zdziesiątkowane. Zwierzęta są potem osamotnione, osierocone, często bywają świadkami morderstw, jakie odbywają się na członkach ich rodzin - cierpią. Oczywiście trzeba zdawać sobie sprawę, że rzadko który dzik pada od razu, zabity od pierwszego strzału. Często wiąże się to z ogromnym cierpieniem zwierzęcia, które w męczarniach i w przerażeniu umiera. Teraz, kiedy Tadzik jest u mnie, jeszcze bardziej cierpię na myśl o tym, co ludzie robią z jego gatunkiem. Wstyd żyć z nimi na jednej planecie.
To nie są bajki wyssane z palca. To myśliwi są winni zniszczeniom na polach, to oni "produkują sobie barany na rzeź". Są na świecie miejsca, w których obowiązuje całkowity zakaz polowań i jak możecie się spodziewać, w tych miejscach nie istnieje nadpopulacja żadnych zwierząt. Nie wiem, co musi się jeszcze stać, aby te proste, logiczne fakty dotarły do ludzi. Chociaż nie... Wiem, że nigdy nie dotrą. Na pewno nie za mojego życia. Pozwolę sobie tutaj na bardzo osobistą dygresję. Mój tato był myśliwym. Polował przez całe moje dzieciństwo. Czym to było dla wrażliwej, kochającej zwierzęta małej dziewczynki, którą byłam, możecie się domyślać. Nie mogłam tego zrozumieć, nie mogłam tego przetrawić w swojej głowie, że osoba którą bardzo kocham - autorytet, opiekun, bóg - robi tak straszne rzeczy. To, co czułam, bardzo się kłóciło. Kochałam i podziwiałam, oraz cierpiałam... Tato przynosił do domu cudowne bażanty o pięknych kolorowych piórach. Przynosił kuropatwy, które wisiały potem na balkonie na swoich chudych szyjkach. Co było jeszcze straszniejsze, przynosił zabite zajączki, a one miały oczy szklane i nieżywe, ale jednak niezasłonięte powieką. Głaskałam ich mięciutkie futerko i jak to dziecko nie potrafiłam dać sobie rady z tym, co się dzieje. To było dla mnie dramatyczne. Wtedy nie mogłam tego powiedzieć, nawet tak nie formułowałam myśli, dziecko nigdy nie występuje przeciwko swoim rodzicom, ale dziś mogę powiedzieć to bardzo wyraźnie: nie szanuję, pogardzam myśliwymi. Nie rozumiem tej chęci zabijania, która ich pcha do mordowania bezbronnych, łagodnych, schodzących człowiekowi z drogi zwierząt. Wiem, że wynika ona z wielkiej czarnej dziury, którą mają w sobie, z niekochania i braku poczucia własnej wartości, ale nie zamierzam zajmować się ich osobowościami. Od tego są psycholodzy i psychiatrzy.

Ten wpis jest emocjonalny i smutny, Ale jaki ma być, skoro szukając informacji o dzikach, trafiam na takie oto zdjęcie TU. Co czuje dziecko, które ogląda coś tak przerażającego? Czego uczy je uśmiechnięta matka i robiący to zdjęcie ojciec? Mnie od razu popłynęły łzy z oczu. Patrzę na to i mam ochotę krzyczeć: nie róbcie tego temu bezbronnemu dziecku!

Żeby nie zostawiać Was z takim smutkiem, zachwyćmy się, popatrzmy, jak cudowne są to zwierzęta, ile mają uroku, jak doskonale są zbudowane, jak śliczne są ich uszy, zwinne, mocne ciała z wielką siłą. Pomyślmy, że mają doskonały węch i słuch, że w watasze dbają o siebie wzajemnie. To mądre, doskonałe stworzenia. 

Cudo, sami powiedzcie!


TU więcej zdjęć, choć niestety nie można nie trafić wśród nich na kretynów pozujących nad trupami zamordowanych zwierząt. Niestety.

Jak miło by było wiedzieć, że żyjemy obok siebie jak współmieszkańcy ziemi. Jak miło byłoby wiedzieć, że te inteligentne i bardzo mądre zwierzęta mogą żyć w swoich rodzinach. Mogą żyć w swoich watahach, w spokoju. Ale nie mogą...


PODPIS

Warto przeczytać TU. Fragment:

Przed laty znalazłem wychudzonego, błąkającego się bez opieki warchlaka, który przez ponad rok mieszkał w moim obejściu. Dziczek łatwo się oswoił i niczym pies reagował na imię. Na jedno gwizdnięcie przybiegał do nóg i napraszał się o pieszczoty w postaci drapania za uchem i miłego poklepywania. Doskonale odróżniał domowników od obcych, na których groźnie pofukiwał. Ze starym, nieżyjącym już psem tworzyli fajny duet. Dziki z lasu czasami odwiedzały naszego wychowanka. Któregoś dnia poczuł jednak zew miłości, podkopał się pod siatką i poszedł w knieję do swoich braci. Nie przeszkadzaliśmy mu w tym, w końcu czekał tam na niego prawdziwy dom.

Szkoda, że ja tak nie mogę...


70 komentarzy:

  1. Gosiu, siedzę zamyślona, ze łzami w oczach. Pod każdym Twoim słowem mogę się podpisać. Jakie brzydkie i ponure oblicza ma nasz świat, a czasem jakie piękne swoje strony nam odsłania. Oby tych pięknych (takich jak Twój dom z jego mieszkańcami, jak Twoja filozofia życiowa) było jak najwięcej.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ci barbarzyncy dorabiaja sobie jeszcze filozofie do swoich okrutnych praktyk, ze dokarmiaja, trzebia osobniki chore i takie tam. Czuja i przekazuja dalej swoja "misje", ze tacy z nich lekarze, dostarczyciele zywnosci wlasnym rodzinom. Maja poczucie doskonale spelnionego obowiazku wobec natury. Teraz jest jeszcze gorzej, bo po zmianie przepisow, nierzadko poluja na ludzi.
    TaDzik jest (podobno) szczesliwy, ale czy nie bylby szczesliwszy z wlasna matka locha? Dlugie i bezpieczne zycie przed nim w azylu. W azylu? A moze on wolalby nieograniczone przestrzenie? To zostalo mu odebrane dozywotnio.
    Czlowiek jest dumny, tylko ja sie pytam, z czego? Bo w gruncie powinien sie wstydzic, ze jest najgorszym i najokrutniejszym zwierzeciem w naszym ekosystemie, na calej ziemi.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Powiedzmy to jasno; pobyt TaDzika u ludzi jest dla niego krzywdą. W azylu będzie musiał oduczyć się tego, czego tu się nauczył. Czy zdoła?

      Usuń
    2. Zdoła. Jest młodziutki, instynkt mu powie co ma robić.

      Usuń
  3. Piję kawę i łzy się kręcą.Człowiek brzmi dumnie.Nic z tego nie zostało.Dziękuję Gosiu za przygarnięcie Tadzika.Za dłługie posty,choć wiem ,że nie masz czasu.Ale wiesz że my czukamy.

    OdpowiedzUsuń
  4. Smutne, telewizja znalazła ciekawy temat, ale czy ktoś wyciągnie z tego wnioski?
    TaDzik jest uroczy.

    OdpowiedzUsuń
  5. Nigdy nie mogłam zrozumieć i nadal nie mogę, dlaczego poluje się na zwierzęta w dobie, gdy hoduje się przecież zwierzęta rzezne i protein nie brakuje.Nie dość, że ludzie rozprzestrzeniają się niczym jakaś epidemia i zabierają zwierzakom ich tereny, to na dodatek strzelają do nich. No ale gdy pomyśli się o tym, że z zupełnie irracjonalnych względów człowiek zabija innego człowieka tylko dlatego, że ten jest innego wyznania lub ma inne obyczaje, to zabijanie zwierząt może nie powinno mnie dziwić.Po prostu człowiek posiada gen zabijania i u niektórych ten właśnie gen nimi rządzi.
    Mam brata ciotecznego, który jest myśliwym, bo tego nauczył go jego ojczym. Ale ostatni raz widziałam się z nim i rozmawiałam w 2003 roku, bo takie serdeczne są nasze układy rodzinne.
    Zabieranie dzieci przed 18 rokiem życia na polowanie powinno być karalne.
    Miłego;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też tego nie rozumiem. Pamiętam, że tato opowiadał mi, że pojechał na sarny i tuż przed strzałem sarenka odwróciła się i popatrzyła mu w oczy, a miała je wielkie i łagodne... I co? I co? - Zamarłam z nadzieją!
      I strzeliłem.
      Nawet teraz zdrętwiałam na całym ciele...

      Usuń
  6. Goska - razem z MCO jestescie azylem, ostoja normalnosci. swiata i wszystkich dzikow nie uratujecie, ale...uratowaliscie jednego, a to duzo. naprawde duzo. nad ludzkoscia zwieszam glowe i leca mi lzy jak grochy.

    ja to bym te wszystkie mysliwskie dzialania ustanowila jako bezprawne i karalne duuuuzymi karami. moge sobie tak gadac :/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ludzkość jest... A z drugiej strony pięknie napisała poniżej Gorzka Jagoda. Jakże to cudowna perspektywa! Jaka budująca! Można się tego złapać zamiast zapadać się w żalu.

      Usuń
  7. Jeśli ktoś ma siłę może zobaczyć dzieło myśliwych u takiego ciut starszego Tadzika...
    https://www.facebook.com/dzikaostoja/posts/1225981150814220?pnref=story
    Ja nie mogę tego znieść!!!

    OdpowiedzUsuń
  8. Im jestem starsza, tym pewniejsza, że bardzo wielu ludzi zasługuje na przymiotnik "sapiens" tylko wtedy, gdy mają astmę. Nie ma stwora okrutniejszego niż człowiek.
    Galia Anonimia

    OdpowiedzUsuń
  9. Gosiu Wasza przygoda z Tadzkiem jest niezwykła. Wszystko, co piszesz w drugiej części posta jest takie gorzkie, bo prawdziwe. Ja już nie oglądam drastycznych filmów ani zdjęć w roli głównej ze skatowanymi czy w inny sposób skrzywdzonymi zwierzętami. Wystarczy mi, że wiem.
    U mnie na Mazurach, w lesie, jest łączka, gdzie posadzony jest tapinambur, wiosną mocno tam zryte, widać dziki się stołują. Na Mazurach nigdy nie widziałam dzika, za to w mieście, owszem 30 metrów od bloku siostrzenicy. Widziałam też zdjęcie, które mi przysłała zrobione z okna kuchni, tam dziki podchodzą pod blok. Nie dziwota, na całym Trchominie jest ich dużo, a one ciągną do koszy, tam mają jedzenie. No i budzą postrach, jak staną oko w oko z człwiekiem. Podobno je odławiają i wywożą dalej do lasu. Ucałuj Tadzika w ryjoszek jest taki słodki.Wiem, że trudno będzie się z nim rozstać. A ile on teraz waży?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ile miał jak go do Ciebie przywieźli?

      Usuń
    2. Trochę ponad kilogram. Był chudziuteńki, drobny, maleńki. Leżał na moim dekoldzie rozciągnięty wzdłuż i spał, a ja pracowałam na kompie. Teraz już by się sturlał. :)

      Usuń
    3. Obożebożenko, niech Już Tadzik tyle nie nie wcina, bo mu nadprogramowy zad urośnie jak cioci Agnieszce :))))
      A tak serio, to widać jak rośnie! Kochana jesteś! Ja wiem, że opieka nad takim dzikim maluchem to nie tylko sam miód, ale pomyśl sobie jak kiedyś będzie miło zdjęcia wspominać nietypowego mieszkańca...🐗🐗🐗

      Usuń
    4. Oglądać gdzieś przepadło :)

      Usuń
    5. Czyli potroił swoją wagę. Zuch dziczek. I tylko na mleczku?

      Usuń
  10. Nie wiedziałam, że dziki mają teraz małe praktycznie przez okrągły rok, stąd tak mnie zadziwił Tadziczek w samym środku zimy. No to już wiem. Nie widziałam reportażu w tvn, ale wątpię, by ktoś tam zająknął się o tym, o czym napisałaś. A powinien.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Reportaże możesz oglądnąć - link są w poście, ale nie ma tam słowa o tym co trzeba.

      Usuń
    2. Tu nie obejrzę, bo mi się nie otwierają, ale dzisiaj zobaczę na swoim kompie, juz w domu. Tadzik jest medialny, fajna historia na zapchajdziurę w tv, gratka dla niusowego dziennikarza. Zagłębianie się w temat już takie medialne nie jest. Nie sprzeda się.

      Usuń
  11. Całkowicie zgadzam sie z tym co napisałaś, nie jestem w stanie zrozumieć polowań na żywe zwierzęta w XXI wieku w państwie w środku Europy:(

    OdpowiedzUsuń
  12. To bardzo smutne co piszesz. Nie miałam takiej wiedzy o dzikach. Jednak tak jak Ty, nie ogarniam działań myśliwych. Przykre jest to, że nie żyjemy z szacunkiem do natury. Kto był tu pierwszy, w tych lasach? Dziki czy ludzie? Natura jest bardzo mądra i wiec co ma być, co ma się dziać i kiedy. Nie słuchamy jej wcale! Tak jak naszych ciał, które też są bardzo mądre i wiele nam pokazują. Jednak zagłuszamy siebie, nie chcemy się wsłuchać, poczuć, zrozumieć. Tak jak ten myśliwy , który nawet nie zgłębi tematu dlaczego to robi.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dlatego polowaniom towarzyszy alkohol - trzeba zagłuszyć w sobie te nędzne resztki człowieczeństwa.

      Usuń
    2. Gosia, łudzisz się, że chlanie na polowaniu to zagłuszanie czegokolwiek? Otóż nie! Polowanie to świetna impreza dla prawdziwych mężczyzn. A chleje się, bo tak. Wtedy dopiero ma się ułańską fantazję! No i ten etos: zima, mróz, dzielny myśliwy przedziera się przez chaszcze w poszukiwaniu pożywienia dla swojej rodziny i dla rozgrzewki popija gorzałę z flaszeczki za pazuchą.

      Usuń
    3. Poza tym, aby coś zagłuszać, to trzeba to mieć. Oni nie majo. Pustka, zero, nul.

      Usuń
  13. no tak, Gosianko. No tak. Trudno się nie zgodzić z czymkolwiek (poza tym, że kuropatwa to nie żona bażanta, prawda Stefan? kuropatwa to osobny gatunek, ale to szczegół).
    Jak większość ludzi- bo myśliwi to kilka (?) % społeczeństwa (ale % wpływowy, nadreprezentowany w "elitach" i władzy, tak było zawsze, głośny i dbający o swoje lobby) nie rozumiem zabijania dla przyjemności. Nie zrozumiem i uważam to za chore (chociaż zwolennicy myśliwstwa są w stanie przedłożyć 1500 argumentów, łącznie z pytaniem, co sądzę o aborcji). Też miałam myśliwych w rodzinie i, co gorsza, wcale nie uważałam ich postępowania za obciach, raczej za romantyczny etos. Ale dojrzałam.
    Dobrze, że napisałaś ten post na tak poczytnym blogu. Dodałabym jeszcze, że owszem, myśliwi są bardzo winni temu złu (przede wszystkim dokarmiając zwierzynę i w ten sposób deregulując mechanizmy populacyjne, w dodatku pod paskudnym hasłem "pomagania zwierzętom"). Ale i my wszyscy jesteśmy winni, wchodząc z naszymi ślicznymi białymi domkami na wsi czy pod miastem, hodowlą i uprawami w środowisko dzikich zwierząt (i jeszcze mając to IM za złe, vide medialna nagonka na wilki). Winne jest intensywne rolnictwo- są miejsca, gdzie dziki przez cały rok mogą mnożyć się w kępie drzew na polu kukurydzy i nigdy go nie opuszczać. Winne są media, przedstawiające (widziałam tylko materiał w Expressie, ale i dostatecznie dużo podobnych materiałów- na TTV są duże programy poświęcone myśliwstwu) tylko jedną stronę, tę jasną, dotyczącą ochrony humanitarnej. Na równi winni są wszyscy konsumenci, nie tylko bezpośredni ;-)
    Szkoda, że tak rzadko mamy okazję o tym pomyśleć.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. a wilki. Zauważyliście, jak złą mają prasę? Zjadają owce, przeszkadzają myśliwym, media donoszą o "inwazji". Tymczasem to właśnie obecność dużych drapieżników jest rozwiązaniem sytuacji. Tylko że ludzie nigdy, nigdy nie wyrzekną się kontroli.

      Usuń
    2. Tak, my też jesteśmy winni i nie da się tej tendencji zatrzymać. Nie w naszym kraju, nie z takim ministrem niszczenie środowiska i zabicia wszystkiego co się rusza.
      Kuropatwy poprawiłam, dzięki.

      Usuń
    3. Prawda Megi. Jakem Bażant. Mam wiele zon i to są Kury.

      Usuń
    4. Kury Bażanta, oczywiście :-)

      Usuń
  14. Gosiu :) dzięki za ten wpis. Piękny, niestety, smutny

    OdpowiedzUsuń
  15. Na świecie tak już rozpanoszyło się wszelkie barbarzyństwo , nie pohamowane , coraz okrutniejsze i to nie z głodu a dla rozrywki ............Smutne to i odbierające chęć dożycia w śród tej ludzkiej dziczy.
    Chyba pora faktycznie na koniec świata .
    Nie lubię ludzi , moim światem są zwierzęta, mieszkam na odludziu , ale nawet tutaj potwory dotarły - kłusownicy i pod moim domem wieczorem zabili sarnę , która ranna tak bardzo kwiliła. Mam dość ludzi , z każdą bidą która do mnie przychodzi nienawidzę ich coraz bardziej. Gosiu podziwiam to co robisz , tak niewiele już takich ludzi.Dziękuję Ci za Twoją dobroć i empatię.

    OdpowiedzUsuń
  16. Twój wpis to wołanie!!! wołanie o myślenie, które nie powinno być obce człowiekowi, przecież chełpimy sie tym że jesteśmy "naczelnymi" I co? niestety Ci co mogą ograniczyć złe działania pseudo myśliwych, choćby przepisami nic sobie z tego nie robią.

    OdpowiedzUsuń
  17. gosiu, czy ty zatwierdzasz komentarze? nie mogę nic wpisać

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. jednak nie, a mojego komentarza nie ma, może to i lepiej???

      Usuń
    2. Komentarze nie są moderowane. Jak widać wielu osobom się udało... :)

      Usuń
  18. Wpisy o Tadziku wspaniałe i cudowne, od razu obudziły we mnie smutne wspomnienia ale nie chciałam tu nimi truć. Jednak dziś poruszyłaś gorzkie tematy to muszę to wywalić z siebie. Znam kliku myśliwych, jeden w dzieciństwie był naszym sąsiadem i też znosił martwą zwierzynę,która potem kruszała na balkonie. Ale najbardziej boli mnie historia opowiedziana kiedyś przez mojego Tate przy rodzinnym stole, jak kolega złapał gdzieś w lesie właśnie małego dziczka i zapakował do bagażnika a potem go zabił i zeżarł. Niby robił to kolega ale ojciec mu towarzyszył i nie przeszkodził, a wręcz mu się to podobało. Ochrzaniłam go okropnie ale nie mogę o tym zapomnieć. Dziwi mnie regulowanie populacji zwierząt, podczas gdy ta regulacja przydałaby się ludzkiej. Bo jest zbyt liczna i niszczy naturę jak szarańcza. Niby wojenki to taka regulacja ale nie o taką chodzi. Polowania uważam za barbarzyństwo które powinno być prawnie zakazane bo jest znęcaniem się. Czy nie wystarczą do zaspokojenia głodu, też biedne zwierzęta hodowlane. Natomiast chęć mordu i rozrywki przy tym nie ma wytłumaczenia. Polecam książkę nawróconego exmyśliwego Zenona Kruczyńskiego "Farba znaczy krew", z tego co wiem działa on teraz na rzecz puszczy Białowieskiej. Głaski dla Tadziczka.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ps. przyjaciele rodziny mieszkający pod lasem też wychowywali młodego dziczka, został z nimi dożywotnio (miał swoj chlewik, nie wiem ile lat żył), nazywał się Kajtek. Ja znałam go tylko z opowieści i widziałam na zdjęciach, pięknie pozował że swoim państwem już jako dorosły samiec

      Usuń
    2. To bardzo wyjątkowa historia. Dorosły dzik jest bardzo niebezpieczny dla ludzi, może zrobić krzywdę całkiem niechcący. Ma takie odruchy, które są niebezpieczne.

      Usuń
  19. Żadne fakty nie dotrą do myśliwych, nie ma się co łudzić. Dla pewnej, bardzo dużej, jak się okazuje, grupy ludzi, to jest sport, hobby i sposób na spędzanie wolnego czasu. Tak jak golf czy szachy dla innych. Usprawiedliwiają swoje popapraństwo lepszej sprawie- trzebieniu chorych czy starych egzemplarzy, gdy tymczasem prawie wszyscy to chorzy sadyści, żądni krwi i przemocy. Prawo łowieckie jest w Polsce chore, a ministerstwo ochrony środowiska z Szyszko na czele lobbuje na rzecz rzeźników amatorów. Do tego sądy umarzają większośc spraw o znęcanie się nad zwierzętami. Żeby nie być gołosłowną oto kilka "mądrości" ze strony Polskiego Związku Łowieckiego:

    - "koty nie mają kości tylko chrząstki dlatego wszedzie się zmieszczą"
    - "małe dzieci powinny patrzeć na zabijanie zwierząt bo to je ksztaltuje pozytywnie, osadza w realnym świecie i zabezpiecza przed homoseksualizmem"
    - "ptaki to nie zwierzęta, zwierzęta mają kręgosłup a ptaki tylko kości puste w środku"
    - "jastrzębie i błotniaki odlatują na zime z Polski a na ich miejsce przylatują jastrzębie z północy"

    Myśliwi nie maja za grosz wiedzy dotyczacej biologii czy zoologi. Ich cala wiedzą to zbiór legend i ludowych prawd których uczą się na kursach od starszych kolegów i koleżanek.

    Ohydne to. Jestem w grupie "ludzie przeciw myśliwym" i boże, każdy wpis na ich stronie wyciska morze łez bezradności. Zabijanie matek z młodymi, ciężarnych zwierząt, zostawianie postrzelonych na wielogodzinną, a czasami wielodniową, okrutną śmierć, rozcinanie i patroszenie żywych jeszcze zwierząt, strzelanie do psów i kotów przy okazji...
    Gosia, to smutny post, ale bardzo, bardzo potrzebny! Nie można zakrywać oczu i udawać, że nic się nie dzieje. Kiedyś ludzie polowali, żeby się wyżywić, a teraz mordują, bo się nudzą i potrzebują chorej dawki adrenaliny. Trzeba ludziom uświadamiać ile okrucieństwa i niepotrzebnego bólu niesie strzelanie do dzikich zwierząt.
    Ciągle i ciągle...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Amber, to przerażające!
      Ja nie obserwuję tego profilu - tchórzę. :(
      Szansa w młodym pokoleniu.
      Może to dziecko ze zdjęcia - tak jak ja, nie pójdzie w ślady tatusia sadysty.
      Dziękuję za ten komentarz.

      Usuń
  20. Przeczytałam tę piękną historię o TaDziku. I naprawdę to jest okropne, co myśliwi wyrządzają dzikom - im i innym zwierzętom. Bo te wszystkie polowania nie są dla zdobycia mięsa, ani dla żadnej innej konieczności. Urządza je się po prostu dla rozrywki! A "regulowanie populacji" jest przykrywką chociaż w części, bo po co w takim razie się tą populację wcześniej dokarmia i świadomie doprowadza do jej wzrostu?

    Ale czemuż dziwią nas polowania, przecież ludzie nie umieją postępować dobrze nawet w obrębie swojego gatunku...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mąż mojej teściowejteż poluje- a raczej polował, bo zdrowie mu już nie dopisuje ( i dobrze, może kilka niewinnych zwierząt ocaleje) i wygląda to tak: dzwoni Kazik do Józka i pyta czy nie ma w lodówce kiełbasy z dzika, bo goście przyjeżdzają i trzeba coś postawić na stole i jeszcze dać na drogę kilka kilogramów. Józek albo ma albo obiecuje, że do soboty bagażnik dziczyzny załatwi. I załatwi. Nie ma znaczenia, jak. Okres ochronny??? A kto to sprawdzi jak sami swoi dookoła.
      To samo jest z rybami, np. dorszem w okresie ochronnym. Mieszkam nad morzem dobrze wiem, że zawsze można coś dostać po znajomości prosto z kutra...

      Usuń
  21. Oczywiście popłakałam się nad Twoim postem. I wcale nie dlatego, że przeczytałam coś nowego - o prawie wszystkim, o czym piszesz, wiedziałam, o niektórych rzeczach już dawno. Poruszyło mnie zdjęcie tego małego chłopczyka nad martwym dzikiem i zestawienie tego zdjęcia ze zdjęciami pięknych żywych zwierząt. Poruszyło mnie Twoje wspomnienie o martwych zwierzętach przynoszonych do domu z polowania i przypomniałam sobie, jak kolega dziadka przynosił nam czasem upolowane zające, które głaskałyśmy z siostrą. "Biedny zajączek" mówiłyśmy, kompletnie nie zdając sobie sprawy z całej otoczki wydarzenia; byłyśmy małe - cztery latka? Pięć? Przypomniałam sobie, jak kiedyś leśniczy tłumaczył nam, dlaczego poluje się na zwierzynę płową (brak naturalnych wrogów, który sprawia, że jest jej za dużo) i chwalił się, że sprowadzono parę rysi i chyba kilka wilków, żeby się zadomowiły w okolicy. Przyklasnęłam wówczas tym działaniom, ale nie wiedziałam o myślistwie tyle, ile wiem teraz. I nie wiedziałam, jak bardzo większość myśliwych jest zadufana w sobie; że wszelki sprzeciw wobec ich działań i współczucie dla zwierząt traktują jak babską histerię (mam takiego typka w rodzinie); że w ogóle nie traktują zwierząt na które polują jak żywe istoty, ale po prostu jak trofea. A teraz jeszcze wspiera ich prawo - to jakiś horror.
    Mimo że temat jest poważny, uśmiecham się i czuję zadowolenie widząc dowcip rysunkowy, na którym dzik ze strzelbą goni człowieka krzycząc: "Policzyliśmy! Jest was za dużo!"
    Gosiu, napisałaś o bardzo ważnych sprawach i zrobiłaś to wspaniale. Popieram Cię całym sercem i umysłem. Nie jestem już pięcioletnia dziewczynką i wiem, że nie wystarczy powiedzieć: "biedny zajączek"...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ninko, nikt o tym nie wspomniał, więc cieszę, że Ty się odniosłaś do tego okropnego zdjęcia...
      Te nasze wspomnienia z dzieciństwa... Wciąż potrafią bardzo boleć, mimo że nie jesteśmy już, jak napisałaś, pięcioletnimi dziewczynkami.

      Usuń
  22. Miałam podobne refleksje, kiedy zachwycałam się TaDzikiem, a jednocześnie czytałam inne artykuły i wpisy o barbarzyństwie myśliwych, ale także o polach całkowicie zniszczonych.... Nas, ludzi, jest dużo i niestety, zmieniliśmy środowisko nieodwracalnie. Można by jeszcze to zmienić, nauczyć się wspólnego życia, pewnych prawd, o jakich piszesz. Mimo tego, że gorzko, to jednak jest nadzieja. Żyję już dość długo i widzę, jak zmienia się mentalność. Jaki był stosunek do zwierząt, który obserwowałam w moim dzieciństwie - szkoda gadać. Zabijanie szczeniąt i kociąt, wywożenie do lasu, niechodzenie do weterynarza "bo ludzie nas wyśmieją" (tak straciłam ukochanego pieska, był chory, można by było mu pomóc, ale mi zabroniono nawet o tym myśleć). Teraz, nawet na wsiach i w małych miasteczkach jest inaczej. Jako młoda dziewczyna nie znałam żadnego wegetarianina, a krzyk zarzynanych świń poprzedzał każde święta. Teraz wśród moich znajomych większość to wegetarianie ze względów etycznych, w tym moja córka. Świat się tak szybko nie zmieni, ale coś ruszyło i narasta. Być może niedługo osiągnięta będzie masa krytyczna. Kiedy Simona mówiła czy pisała podobne rzeczy, uznawano ją za nawiedzoną wariatkę. Teraz większość ludzi przyjmuje to za normalne. Może jeszcze doczekamy się lepszego, mądrzejszego świata. Ani świrnięty minister, ani inni podobni nie są wieczni, a w siłę rośnie nowe pokolenie, świadome. Mam wrażenie, że oni już rodzą się z pewnym instynktem, z pewną świadomością praw natury. Nie wszyscy, oczywiście, ale coraz więcej. Ty też dużo robisz swoimi wpisami o TaDziku - takie pozytywne, wzruszające historie trafiają do wielu ludzi, nawet do takich, którzy nie przyjmą innych argumentów.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Twój komentarz tchnął we mnie nadzieję. Dziękuję!

      Usuń
    2. Gorzka, tchnęłaś we mnie otuchę. I nadzieję. Jesteś mądra i już.

      Usuń
    3. Gorzka, ja też mam ogromną nadzieję, że jest światełko w tunelu...

      Usuń
    4. myślę o tym od dłuższej chwili i wydaje mi się, że znaleźliśmy wygodnych chłopców do bicia- myśliwych. A to nie "także my", ale "przede wszystkim my"- wszyscy ludzie, których jest za dużo i którzy rozpychają się w przyrodzie. Nie lubimy myśliwych, ale myślenie, że to oni są winni, jest niebezpieczne, bo zwalnia z odpowiedzialności.
      I, moim zdaniem, Gorzka Jagoda myli się co to tego, że ludzie są bardziej świadomi i rośnie nowe lepsze pokolenie i tak dalej. Tak nam się wydaje, bo otaczamy się ludźmi podobnymi do siebie, w czasach internetu jest to bardzo łatwe. Tymczasem nic się nie zmienia na lepsze en bloc. Wystarczy poczytać co innego, z drugiej strony... albo pójść i popatrzeć... ten tekst też przeczytają tylko "już przekonani".

      Usuń
  23. Nie wiem co powiedzieć. Nigdy się nie zastanawiałam nad polowaniami, a tu w UK przecież to nagminne. Nie wolno już jednak polować z psami ani zanęcać (nie wiem czy to dobre określenie). Przeczytałam pokrótce że dziki dopiero niedawno zaczęły żyć w tym kraju na wolności, po 300 letniej przerwie, po prostu chyba pouciekały z hodowli. Jest ich niewiele, jakieś 1300 sztuk, ale nie są pod ochroną.
    Straszne to co piszesz, po prostu straszne...

    OdpowiedzUsuń
  24. Ludzie ludziom i zwierzetom:( A mogloby byc tak pieknie.

    OdpowiedzUsuń
  25. Wstyd mi za TO zdjęcie bo rejestracja samochodu jest z mojego miasta.Głupia matka a i ojciec też.Zapisałam sobie numer,a że na pamięć jeszcze nie narzekam to może go kiedyś trafię.
    A tak we w ogóle to bym sobie chętnie urządziła polowanie...na ludzi.

    OdpowiedzUsuń
  26. Jestem Tadzikiem zauroczona od pierwszej chwili. Co to za cudowne zwierzę! Jak dobrze, że możemy go dzięki Tobie obserwować, Gosiu. To chyba jedyny dobry aspekt tej sytuacji. Podobnie jak to, że czytając dzisiejszy post (znów dzięki Tobie), mogłam dowiedzieć się tych wszystkich ciekawych i zaskakujących, a zarazem otwierających oczy rzeczy, które napisałaś o dzikach. Dobrze mieć w zanadrzu takie wiadomości, gdy nam się trafi polujący rozmówca. Dobrze mieć rzeczowe, sprawdzone, udokumentowane badaniami argumenty - może spokojna wymiana zdań w rozmowie z przygodnym czy znajomym (bardziej wrażliwym) myśliwym mogłaby coś zmienić, zadziałać pozytywnie. Przynajmniej w niektórych przypadkach.
    Inna rzecz, że mam też taką cichą nadzieję, że znajdzie się jakiś dociekliwy dziennikarz, który zechce wykorzystać historię Tadzika i zrealizować jakiś ciekawy program edukacyjno-informacyjny. Mało tego! Mam taką śmiałą myśl, że może ten sam dziennikarz, a może ktoś inny, np. ze środowiska ekologów czy jakiejś innej organizacji (np. wspomnianego LPM) zechciałby sformułować jakąś zgrabną petycję, którą podpisałoby tak wiele osób, że mogłoby to mieć wpływ na zmianę przepisów. A może za dużo mi się marzy? Hm...

    Już dziś trzymam kciuki za Tadzika w nowym miejscu. Patrząc, jaki jest żywotny, jaki sprytny, szybki i mądry, wierzę, że nie tylko swoim urokiem zawojuje tamtejszy "personel", ale i poradzi sobie dzięki instynktowi.
    Mimo to już teraz mi się robi smutno na myśl, że musi opuścić ZMD.

    Kciukasy, Gosiu!

    :**

    PS. Dekolcie! Nno! Bo jak nie, to... wydziedziczę. :P

    OdpowiedzUsuń
  27. Pouczające i przygnębiające :(

    OdpowiedzUsuń
  28. Piękny ten wpis :) dziękuję za trochę wiedzy o dzikich a chyba jeszcze bardziej za Tadzika. Na FB oglądałam jego zdjęcia i filmiki i podziwialam jaki jest piękny i mądry. Wzruszyłam się Twoim wpisem i zgadzam się z Tobą całkowicie. Dziękuję :)

    OdpowiedzUsuń
  29. Niesamowity ten Tadziczek! :) Najsłynniejszy dzik w Polsce, a może i na świecie! I Ty dzięki niemu musiałas wyjśc z ukrycia :) Jeszcze uczyni Cie celebrytka :):):) jest taki pocieszny, a jak szybko zasuwa na tych nóżkach i jak się czuje w domu jak u siebie, nic sobie z psów nie robi, cudowny :) mój mąz też oglądal i się uśmiechał :)

    OdpowiedzUsuń
  30. Gosianko, trafiłaś prosto w serce, ubrałaś w słowa i moje dzieciństwo ... jestem córką myśliwego ...:( Serdeczności zostawiam, podrap Tadzika za uszkiem, albo gdzie tam lubi najbardziej, od ciotki Guśki :)

    OdpowiedzUsuń
  31. Nie chciałam oglądać tego zdjęcia :-(( Ale to chowanie głowy w piasek, wiem. Tych wszystkich rzeczy o dzikach nie wiedziałam, są to bardzo mądre rzeczy. Żeby tak ktoś nakręcił reportaż, na fali popularności Tadzika. Wszyscy by się ich dowiedzieli. To świetny pomysł JolkoM. Komu go podrzucić? Pomyślę. Post smutny i baaardzo potrzebny <3 Gosiu

    OdpowiedzUsuń
  32. Juz wiele razy ostro sie narazilam, twierdzac, ze zaczne polowac, jak tylko zniosa okres ochronny na mysliwych... O dramatycznych konsekwencjach dzialanosci tej bandy jest duzo informacji, ale wielu ludzi nie chce o tym wiedziec, bo co tam takiego jakis dzik, czy zajac :(. W "moim grajdolku" oficjalnie zalatwilam wylaczenie mojego tereno z obszarów lowieckich i na ogrodzeniu sa odpowiednie tablice. Skutek? Co roku mysliwi niszcza mi ogrodzenie, strzelaja do wszystkiego, co sie rusza i nie ma sily, zeby to ukrócic, chyba, ze w koncu to ja zaczne na nich polowac!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zaproś nas jak zniosą ten okres ochronny. Kiedyś dobrze strzelałam. Do tarczy. Myśliwy większy.

      Usuń
  33. A to Szanowna Pani z tych co dziecku mówią ,gdy pyta skąd mięsko,jaja ,mleczko , ? Z SKLEPU. To jest szczyt obłudy.

    OdpowiedzUsuń

Fajnie, że piszesz! Pisz, komentuj, daj znak, że jesteś!
Dobrej energii nigdy za wiele. :)