Strony

piątek, 12 sierpnia 2016

Dwa lata bez Kayrona

Jest wieczór, gdy piszę tego posta. 11 sierpnia, dzień po moich urodzinach. Dokładnie dwa lata temu straciliśmy naszego ukochanego domownika. Ktoś go ukradł. Wszedł do zabezpieczonego ogrodu boczną furtką i zabrał Kayronka. Nawet teraz, gdy to piszę, łzy cisną mi się do oczu. Nie wiem, co przeżył mój ukochany przyjaciel, bardzo boję się, że cierpiał. To takie niesprawiedliwe! No i ta kompletna bezsilność...



Ogłoszenie wciąż wisi na OLX. Internet pamięta, ludzie pamiętają. Co jakiś czas dostaję wiadomości o znalezionych podobnych kotach. Niestety żaden z nich nie był Kajtusiem. Każde zgłoszenie budzi resztki nadziei, ale ona potem znowu musi umierać...

Kayronek miałby teraz 11 lat... Miał się zestarzeć razem z nami. Dwa lata, a mnie wciąż trudno się z tym pogodzić. Nie myślę o nim już codziennie, ale wciąż często. Kiedy szukaliśmy go bardzo intensywnie, zaznaliśmy wiele dobrego. Ogłoszenie udostępniano tysiące razy, każdy podtrzymywał nas na duchu, słał dobre słowo. Jednak nie zawsze tak było. Kilka razy ktoś wstrętnie zabawił się naszym kosztem. Rozmyślałam o tym niedawno. 



W takim stanie ducha odczytałam odpowiedź na ogłoszenie na OLX. Ktoś napisał "znalazłam tego kota w sierpniu 2014, ale nie oddam, bo przyzwyczaiłam się do niego". Szczerze, to nie uwierzyłam, ale im dłużej myślałam, tym bardziej bałam się, że to prawda... A co, jeśli to prawda? A CO, JEŚLI TO PRAWDA?! Wkurzyłam się, że ktoś znowu bawi się moimi uczuciami. Zagotowałam się ze złości i...
Poszłam na policję. Tak, na policję. Czekałam ponad godzinę na komendzie na przyjęcie zgłoszenia. Czekałam i czekałam, aż w końcu zadzwoniłam do MCO, czy nie mógłby mnie zmienić, bo musiałam wracać do pracy. Zadzwoniłam, a on akurat przejeżdżał obok komendy! Co za zbieg okoliczności! Zmienił mnie i to on zgłosił sprawę przywłaszczenia kota. Podał dane osoby, która do mnie napisała. Na jej koncie OLX były też inne ogłoszenia, np. o psie szukającym domu - to wzbudziło moje podejrzenia...
Zgłoszenie zostało przyjęte. Na rezultat czekaliśmy niezbyt długo. Zadzwoniła w poniedziałek miła pani policjantka, że sprawa została wyjaśniona. Bawiła się w ten sposób... dwunastoletnia dziewczynka. Pies szukający domu był jej...
Mama nastolatki potraktowała bardzo poważnie taką zabawę. Od dziewczynki dostałam przeprosiny. Oczywiście je przyjęłam. Myślę, że nauczka z policją pukającą do drzwi jest dla niej wystarczająca. 
Nie zmienia to faktu, że Kayronka nie ma...

Jestem pod wrażeniem działania naszej policji. Wielkim wrażeniem! Szybko, sprawnie, miło i skutecznie. Pani policjantka prowadząca śledztwo bardzo kocha zwierzaki, więc to było dla niej oczywiste, że sprawa jest poważna. Jestem jej wdzięczna. 


Nie zmienia to faktu, że Kayronka nie ma...

PODPIS

Wiersz Lucyny wciąż niesie mi nadzieję... 


58 komentarzy:

  1. Współczuję Ci...Co tu więcej dodać...
    Ta niepewność , co się z nim stało...
    Miejmy nadzieję ,że jednak jest w dobrych rękach.
    Pozdrawiam serdecznie .

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dr Аgbazara-świetny człowiek, ten lekarz pomoże mi odzyskać mojego kochanka Jenny Williams, który zerwał ze mną 2 lata temu z jego potężnym zaklęciem, i dzisiaj wróciła do mnie, więc jeśli potrzebujesz pomocy, skontaktuj się z nim przez e-mail: ( agbazara@gmail.com ) lub zadzwoń / WhatsApp +2348104102662. I rozwiąż swój problem jak ja.

      Usuń
  2. Wiesz, tak sobie pomyslalam, ze chyba juz lepsza smierc zwierzecia od tej rozdzierajacej niepewnosci, przynajmniej wiadomo, ze zwierzaczek jest juz na tym lepszym ze swiatow, ze nie cierpi, choc cierpimy my. A tak... nadzieja i beznadzieja, strach nie maja konca...

    OdpowiedzUsuń
  3. Zgadzam się z Panterą.Ja też myślę,że lżej jest żyć ze świadomością śmierci niż myśleć o cierpieniu...
    Mam wciąż na podstawie ekranu kompa cukierka z Japonii,którego dostałam w jakiejś przesyłce od Ciebie a którego miałam zjeść jak Kajtek się odnajdzie...

    OdpowiedzUsuń
  4. Trudno zapomnieć o Kayronku. I nie sposób pogodzić się z tym, że ktoś może otworzyć furtkę, wejść jak do siebie i zabrać naszego przyjaciela. To nieludzkie.

    OdpowiedzUsuń
  5. poryczałam się :(( a muszę już wychodzić! tulam Gosiu
    na Kubę zagłosowałam bo zasługuje na to, też mnie wzruszył

    OdpowiedzUsuń
  6. Gosiu, kiedyś mówiłaś mi o swoich podejrzeniach, kto mógł wejść przez furtkę, czy poszliście tym tropem?
    Współczuję bardzo!

    Gdyby moje nastoletnie dziecko zabawiało się jak ta dziewczynka, policja pewnie interweniowałaby u mnie z powodu przemocy w rodzinie wrrrrrr....

    OdpowiedzUsuń
  7. Nie dziwię się, śliczne kocisko. To już dwa lata.... hm

    OdpowiedzUsuń
  8. Pamiętam, musiałam wtedy wyjechać i czekałam na wieści. Dobre dusze wysyłały mi sms-y bo nie miałam internetu. Ciągle mam mokre oczy jak sobie przypomnę tamten czas.

    OdpowiedzUsuń
  9. No i popłakałam się... Często patrząc na zdjęcie Kayrona na Twoim blogu zastanawiam się, co się z nim stało i czy kiedyś się znajdzie.
    Ludzie - nie tylko dzieci - miewają dziwaczne, okrutne pomysły:(
    Opowiadanie bardzo mi się spodobało, zagłosowałam:)

    OdpowiedzUsuń
  10. Ja tez czesto mysle o Kayronie.....bardzo Ci wspolczuje tej niepewnosci, tego, ze nie wiesz co sie z nim stalo.....:(:(:(

    OdpowiedzUsuń
  11. Opowiadanie super, oczywiście oddałam głos!

    A Kayron... ta historia i mi nie daje spokoju... jak to może być, że zapadł się pod ziemię... Gosiu współczuję! z całego serca <3

    OdpowiedzUsuń
  12. Pamiętam to dokładnie,jeszcze nie wiedziałam że to Twój kot.Przed oczami mam ogłoszenie na przystanku tramwajowym na Biskupinie.Przytulam Ciebie.

    OdpowiedzUsuń
  13. Na Twój blog trafiłam w momencie zaginięcia kotka, śledziłam z nadzieją akcje poszukiwania , codziennie wchodziłam żeby zobaczyć czy już jest....niestety....ale codzienne czy prawie codzienne odwiedziny u Ciebie mi zostały :-)

    OdpowiedzUsuń
  14. Ale historia , kto by pomyśłał że to dziecko ... ://
    Też często myślę o Kayronku ...:((
    Głos oddany , piękne opowiadanie :-)

    OdpowiedzUsuń
  15. tamte emocje i myśli o Kajtusiu wciąż żywe. i życzenia najmocniejsze, żeby był cały i zdrowy, i żeby się odnalazł. Gosieńko.. ♡

    OdpowiedzUsuń
  16. Słowa nie pocieszają, niestety.
    Ból po latach przechodzi. Pamięć zawsze zostaje.

    OdpowiedzUsuń
  17. W dobrych rękach. .... Czy ktoś, kto porywa innym przyjaciela czy członka rodzny może być kimś o dobrych rękach?????

    OdpowiedzUsuń
  18. Powiedziałabym , że to rok dopiero minął...
    Fajnie Gosiu, że piszesz o dobrych doświadczeniach z policją :)

    OdpowiedzUsuń
  19. Ale ten czas leci. Byłam wtedy i jestem nadal codziennie, tylko z pisaniem coś mam kłopoty. Na zdjęcie Kajtusia często patrzę i ciągle mam nadzieję, że może jednak czegoś się o nim dowiemy. Gosiu, z innej beczki- zaglądam też na fejsa i trzymam kciuki za Ptysiunię. Nie wiem czy Ci to w czymś pomoże, ale kiedy mój kot miał zapalenie dziąseł i problemy z jedzeniem, blendowałam mu jedzenie z puszki z wodą na taką prawie zupę. Wciągał to bez problemu bo nie drażnił sobie dziąseł. Dalej tak robię i do tego dodaję jeszcze, za radą weta mielony len.
    Pozdrawiam
    Joanna

    OdpowiedzUsuń
  20. Bardzo często myślę o Kayronie. Kiedy Wałek mi nawiewa, za każdym razem sztywnieję ze strachu. Sama myśl o tym, że mógłby zginąć bez śladu jest paraliżująca. Mogę sobie wyobrazić co czułaś i co czujesz nadal. Mam nadzieję, że ta gówniara czegoś się nauczyła. Choćby tego, że internet nie jest anonimowy i że nie jest bezkarna. Nie mówiąc o aspekcie moralnym. Miałaś szczęście, że trafiłaś na policjantkę, która potraktowała sprawę poważnie. I na matkę, która może też wyciągnie wnioski.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No i zagłosowałam na Kubę. Piękne opowiadanie. Widzę, że prowadzi!

      Usuń
    2. I ja też ! Bardzo mi się też podobało ... tylko oczywiście hepiend wolałabym .

      Usuń
    3. Też zagłosowałam na Kubę. Uczciwie. Bo ja nie dlatego, że wypada, tylko przeczytałam też inne opowiadania, żeby jednak nikogo nie skrzywdzić, i to było najbardziej oryginalne. Drugie, które mnie ujęło to Magia Szymona Piątka

      Usuń
  21. Ach, pamiętam Małgoś Twojego Kajtusia. Uściski i dobre myśli posyłam.

    OdpowiedzUsuń
  22. Byłam wtedy z Tobą całym sercem. Do dzisiaj jestem.
    Na Kubę zagłosowaliśmy 4 razy :)

    OdpowiedzUsuń
  23. Jechałam wtedy na urlop. Co dzień z nadzieją otwierałam komputer. Myślę o Kayronku często.
    Pozdrawiam ciepło

    OdpowiedzUsuń
  24. Aj, poryczałam się. Wczoraj właśnie wgapiałam się na Twoim blogu w Kajronka. Nie pamiętając, że to TA data. Często o nim myślę. To już dwa lata :( a myśl o tym skręca z bólu. Ale czasem cuda się zdrzają. Pamiętasz może, jak pisałam, że moja znajoma po 7 latach, znalazła na targu swego jamnika, i go odkupiła. Oby taki cud się i Wam zdarzył ♥ ... Bardzo dobrze zrobiłaś, że poszlaś na policję ! Może jak dostała gówniara nauczkę, to mądrzejsza wyrośnie.

    OdpowiedzUsuń
  25. To taka przykra historia:( Nie wyobrażam sobie, żeby ktoś zabrał mojego psa. Pozostaje wierzyć, że jeszcze się odnajdzie. No i fajnie, że policja umie stanąć na wysokości zadania.

    OdpowiedzUsuń
  26. Gosiu, spłakałam się czytając tego posta i ten piękny wiersz Lucyny.. To dwa lata, a jakby to całkiem niedawno było.. myślę o Kayronie bardzo często, praktycznie zawsze gdy tu u Ciebie jestem, tak jak i o Rufficzku i Królowej Amisi, echhh Dzisiaj byłam u weta z Tofcią i namawiała mnie wetka na sterylizację... opowiedziałam jej historię Luleczki- była w szoku i zdziwiła sie, że nie oddałam sprawy do sądu. Nie wiem co zrobić, czy sterylizować Tofcię, czy nie, chociaż gabinet wygląda na sensowny, a sposób przeprowadzania zabiegu przez 2 lekarzy wydaje mi się bezpieczny.. Boję się jednak, wiem co mi się przydarzyło, wiem jak boli odejście przyjaciela, wiem jak ciężko żyć po ich śmierci.. z drugiej strony te raki, ropomacicza ech, jakiś taki dzisiaj smutny dzień.
    Wierzę jednak, że Kayron żyje, że jeśli go ktoś ma, nawet ten złodziej, to o niego dba, że Kayron przyzwyczaił się do nowego życia, ale tak naprawdę wierzę po cichu, że wróci, czego Ci z całego serca życzę ♥

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też o nim myślę i tęsknie za Kayronem...
      Przypomniała mi się taka historia:

      W lipcu zeszłego roku zaginął kot sąsiadów. Bardzo rozpaczali, szukali, ogłoszenia itd... Żadnego odzewu.
      W grudniu inny sąsiad zobaczył na fb ogłoszenie pro-kociej fundacji działającej w Bielsku, o tym, że jest do pilnej adopcji kot - kot z wyglądu podobny do tamtego.
      Wszczęto akcję i co się okazało: wolontariuszka działająca na jednym osiedli w Bielsku zobaczyła nagle nowego kota. Siedział pod krzakiem, skulony i przestraszony, ewidentnie nie u siebie. Zaopiekowała się nim. Wkrótce, po serii pytań testowych z obu stron okazało się, że to rzeczywiście ów zaginiony w lipcu kot, który mógł wrócić do swoich ludzi... :). Ale gdyby nie ów fb przypadek i czujność sąsiada, trafiłby do dobrego domu, bo fundacja oddaje swoich podopiecznych tylko do takich :).
      Piszę o tym, bo może tak jest, że Kayron jest w dobrym miejscu z kochającymi go ludźmi i jest po kociemu szczęśliwy... Tego się trzymaj :)!...
      Całusy :*

      Usuń
  27. Gosiu, poryczałam się jak głupia, nadal czuję straszny smutek na wspomnienie, więc nie wyobrażam sobie co musisz czuć Ty. Tulę.

    OdpowiedzUsuń
  28. Jak tu nie zapłakać.To straszne uczucie ,nie wiedzieć co się mogło stać,co się dzieje z ukochanym zwierzęciem.Serce boli na samą myśl. Bardzo Ci współczuję,bardzo.

    OdpowiedzUsuń
  29. Ostatnio miałam sen, że skradziono mojego Cecilka...

    Cecila przygarnęłam ponad rok temu jako 3 miesięcznego podrostka.
    Był żywą przynętą do nauki norowania dla psów myśliwskich - miał rozszarpane pół pyszczka, był brudny i wychudzony...
    Śniło mi się, że ktoś mi go ukradł, i znów skazał na te tortury...
    Nie jestem przesądna, uważam, że sny są tworem naszej podświadomości, ale po przebudzeniu moje uszy były głuche na głos rozsądku, i z palpitacją serca od razu pobiegłam w głąb mieszkania go poszukać. Kamień spadł mi z serca, gdy znalazłam go na balkonie, zwiniętego w kłębek, spokojnie śpiącego w ulubionym kartonie po telewizorze. :)

    I nawet nie umiem sobie wyobrazić co czujesz, gdy ten cały koszmar dzieje się naprawdę... Jest bezsilność, smutek, żal, złość, milion czarnych myśli, a Ty nie możesz się obudzić...

    Życzę z całego serca, aby stał się cud i Kayron się odnalazł...
    Kto jak kto, ale Ty sama dobrze wiesz, że cuda się zdarzają.

    OdpowiedzUsuń
  30. Pamiętam . I Kayronka . I cudowne komiksy z Jego Wysokością Księciem . I ten dzień sprzed dwoch lat...Nie wierzyłam jak czytałam ...:( Ściskam mocno jak się da. JustynaK

    OdpowiedzUsuń
  31. Nie do wiary, że to aż dwa lata.
    Pomimo wszystko i tak miło mi jest zobaczyć Kayronka.

    OdpowiedzUsuń
  32. Gosiu :-* Gdyby nasze życzenia mogły się spełniać, nie przytrafiałoby ci się nic złego. Tak bardzo chcieliśmy aby się odnalazł że ja wierzyłam, ze to wystarczy. Ciągle patrzę na niego jak wchodzę na bloga. Ciągle mam nadzieję na wyzdrowienie Ptysi. Ale tyle tu postów a Ciebie nie ma. Niezbyt dobry znak :-((((
    My zawsze z Tobą, pamiętaj.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, jesteśmy z Tobą, Gosiu ♥
      Często myślę o Kayronie. I o naszym Maciusiu, który zaginął na działkach rok temu... Wierzę, że on wróci. Wierzę, że obaj wrócą.
      A stempelki? Czy jeszcze są?

      Usuń
  33. Odpowiedzi
    1. Ja też. Od rana cicho...strasznie cicho...
      Asia B

      Usuń
    2. Nie martwcie się, nie ma pogorszenia. Gdyby nie wciąż ciężki stan w buźce to byłoby B. dobrze. Karmimy ją ze strzykawki, bo ją boli i Ptysia się trzyma. Nadzieja znowu żywa.

      Usuń
    3. Dziękujemy Gosiu za wieści
      Asia B

      Usuń
    4. Ja z nerw o Malutką na fejsbuka wlazłam (choć mnie tam nie ma), szukając dobrej nowiny. Dobrze, że ze strzykawki pije, okruszek kochany. Jakoś mam przeczucie (i marzenie), że będzie dobrze. Dla Ptysiuni ♥♥♥♥♥♥ lecą przez kraj cały .

      Usuń
  34. Bardzo dobrze, że dałaś znać na policję - ludziom się wydaje, że w sieci są anonimowi i "nikt mnie nie znajdzie"... A to dziecko - miejmy nadzieję, że zapamięta lekcję na całe życie. Brawo policja;) Naprawdę - szacun dla ich pracy.

    OdpowiedzUsuń
  35. Gosieńko! Tulę! Ja też ciągle tęsknię za moimi zaginionymi. Najgorsza ta niewiedza...
    Szkoda, że u nas nie ma takiej zwierzcolubnej policjantki...
    Cudownej niedzieli i głaski dla futerek

    OdpowiedzUsuń
  36. Gosiu, przytulam. Czesto mysle o Kayronie.
    Podazajac sladem, ze ktos go wykradl, to musial byc ktos z sasiedztwa.
    Mam nadzieje, ze dziewczynka ktora zamiescila to ogloszenie dostala nauczke na cale zycie.

    OdpowiedzUsuń
  37. Cóż... Miałam podobną sytuacje... w 2014 roku zaginęła moja śliczna kotka Mgiełka... rok później kotkę znalazło jakaś rodzina...Nie oddali jej :( Za bardzo się do niej przyzwyczaili :( współczuje :(
    /Julia

    OdpowiedzUsuń
  38. Bardzo współczuję straty tak wspaniałego kociaka :(
    To okropne ;(
    Czytając to pomyślałam sobie, skoro Kayron był rasowy i jeśli był niekastrowany to może by przeszukać ogłoszenia na różnych stronach, o rasowym kocie, który pokryje kotki. Może iść tym tropem, może ktoś chce na Kayronku zarobić. :(
    Patrząc wieczorem na mojego "dachowego" rudzielca myślą o Kayronie i modlę się do "zwierzakowego" bożka by pomógł Kayrusiowi wrócić do domu.

    OdpowiedzUsuń
  39. Dr Аgbazara-świetny człowiek, ten lekarz pomoże mi odzyskać mojego kochanka Jenny Williams, który zerwał ze mną 2 lata temu z jego potężnym zaklęciem, i dzisiaj wróciła do mnie, więc jeśli potrzebujesz pomocy, skontaktuj się z nim przez e-mail: ( agbazara@gmail.com ) lub zadzwoń / WhatsApp +2348104102662. I rozwiąż swój problem jak ja.

    OdpowiedzUsuń

Fajnie, że piszesz! Pisz, komentuj, daj znak, że jesteś!
Dobrej energii nigdy za wiele. :)