W pewnym momencie dziewczyny zaczynają mi znikać w trawach coraz częściej...
Pojawiają się, znikają... Aż całkiem w nich giną! Szukam, wołam, ciągnę biedną Foxi za sobą, robię się coraz bardziej nerwowa, a ich nie ma! No, nie ma! Wciąż krzyczę: Fika, Mika!!!! Na to odzywa się pani przechodząca opodal: Czy szuka pani takiej łaciatej w szelkach? Tak, nawet dwóch! - wołam zdenerwowana. - To jedna taka pobiegła w stronę mostu Batroszowickiego, niedawno ją widziałam. - odpowiada pani.
Jejku, do domu mam z 800 metrów. Foxi nie umie jeszcze tak zapitalać na smyczy, więc większość drogi ciągnę ją jak osła... Bidulka!
Jestem ledwo żywa ze strachu! Boże, jak zaginą! Nie!!! Fika nigdy mi nie uciekła, Mice zdarzało się prysnąć, jeśli się czegoś przestraszyła, ale gdy była blisko domu, nie z takiej odległości!
Pod furtką do ogrodu czekają na mnie dwie zziajane psinki. Na nasz widok cieszą się jak wariatki, a ja zrzucam z siebie ten ogromny stres! Uff, uff!! Ale się najadłam strachu!
I miej tu człowieku zdrowe nerwy!
Jejku! czasem śni mi się, że gubię Lu i wtedy wołam ją przez sen... To najgorsze sny...
OdpowiedzUsuńTak, mam ten sen na jawie. Z Kayronkiem. :(
UsuńTeż mi się taki sen przytrafia, że Kajcia, albo Frania mi ginie, i nie mogę jej znaleźć. To horror !
UsuńA to łobuzice! Tak przestraszyć Łysą. Od samego czytania skóra mi ścierpła.
OdpowiedzUsuńZobacz cierpliwie ten drugi filmik, a wszystko zrozumiesz!
UsuńMożna zejść na zawał, stres przeogromny. No ale wszystko dobre, co się dobrze kończy. Mój calutkie życie chodził tylko na smyczy- tak mi "kazał" jego hodowca. Bo ten wariat, gdy tylko złapał jakiś trop, to mógł pobiec i kilka km.Nie reagował wtedy na zawołania, robił się głuchy totalnie. A poza tym u nas na osiedlu jest cała masa małych, wąskich uliczek pozastawianych samochodami i już sporo psów uległo wypadkowi- bo psy wbiegają na taką małą jezdnię zupełnie jakby to był dalszy ciąg chodnika i kierowca może biedaka nie zauważyć. Zwłaszcza, że większość kierowców u nas posiada ułańską fantazję i potrafią taką wąską uliczką jechać z prędkością zupełnie powalającą - ok. 50 lub 60 km/h, ryzykując uszkodzenie samochodu, bo jednak są na nich szykany spowalniające.
OdpowiedzUsuńDobrze, że grzecznie same dotarły sunieczki do domu i raczyły na Ciebie zaczekać, a nie poleciały gdzieś dalej na spacer.
Miłego;)
Miałam palpitacje czytając i oglądając! Och, niegrzeczne Fiki-Miki! Niech one już tak nie robią...
OdpowiedzUsuńDarkowi zdarzyło się kilka razy w różnych miejscach zawieruszyć się daleko od domu. I za każdym razem wrócił sam, jak on to robił nie wiem, chyba miał wbudowanego GPS.
OdpowiedzUsuńRozumiem Twoje nerwy Gosiu. Trudno małym odmówić prawa do harców, a potem stres.
Gosia wczoraj napisałam maila, nie dostałaś?
UsuńOdpisałam :)
Usuń:).. no nieźle... Współczuję nerwów...
OdpowiedzUsuńCo za łobuzice ... dobrze, że czekały przed domem, zarazy jedne ;) faktycznie w trawach niewidoczne, olbrzymki ;)
OdpowiedzUsuń:) Jak takie dzieciaki, które się zmówiły że zrobią mamie niespodziankę i wrócą same do domu... One, w każdym razie, bawiły się świetnie
OdpowiedzUsuńElla-5
A mój komentarz dzie??? Bo był! O tym, że stres stresem, ale jakie one strasznie szczęśliwe!
OdpowiedzUsuńOjejku, ale strachu Ci napedzily, ale bawily sie przednie - nic, tylko wybaczyc niecpotom :) (Leciwa)
OdpowiedzUsuńA to małpy jedne ! Ale jakie słodkie i kochane :) A to jak się one obie kochajo, to można patrzeć i patrzeć, i patrzeć aż do nocy :)
OdpowiedzUsuńGdy zaopiekowałam się sunią "po bracie" i przywiozłam ją do Bielska-miała wówczas około 11 lat-popełniłam straszne wykroczenie:( Wyszłam z nią na spacer-w chyba 3-4 dniu i gdy wracałam,postanowiłam wpaść po coś do sklepu....Sunię uwiązałam przy sklepie,zrobiłam zakupy...wyszłam...a suni nie ma:(( Smycz i obróżka wisiały smętnie na barierce...Nadmienię,że sunia miała małą głowę w stosunku do pozostałych gabarytów,więc trudno było dobrać dla niej obrożę-tym bardziej,że nigdy wcześniej jej nie nosiła-żyła w obrębie podwórza i najbliższej,spokojnej okolicy.Palpitacje serca,ciśnienie pewnie ponad 200. I najważniejsze-gdzie jest Psotka?? Sklep blisko domu,ale Psotka była u mnie dopiero 3-4 dzien,więc rozpacz,że coś się Jej stało. Pędzę do domu,by do poszukiwań włączyć syna-a tam...przed wejściem do klatki schodowej siedzi sunia:) Radość przeogromna! i postanowienie-wyjście na spacer z psem,to nie robienie zakupów! Wiem Gosiu,że u Ciebie sytuacja była inna-bo to był spacer z trzema "dziewczynami",bez dodatków takich jak u mnie-niechlubne zakupy:/- a zapanować nad taką "bandą nastolatek"na pewno nie jest łatwo i nie zawsze jest to po prostu możliwe przy fantazji "panienek".-chciałam tylko przekazać Ci,że rozumiem,co czułaś,gdy sunie przepadły z pola widzenia:( stres przeogromny!
OdpowiedzUsuńFaktycznie też się najadłaś strachu!
Usuńno powiedziałam przecież, że dwie wariatki! :) ale strachu Ci napędziły!
OdpowiedzUsuńWesoła sytuacja :)
OdpowiedzUsuńSzalone psice!
OdpowiedzUsuńZaRzekowa Maja jest do nich bardzo podobna. Po przejściach, czasem się wystraszy, ale wszystkie psy to jej kumple i niestety też potrafi zwiać na kilka godzin...Zwykle pogoni za jakąś sarną biedną i szukaj wiatru w polu... PEwnie, że wraca, ale też ile strachu...
No to nielada przygoda he dobrze że psiaki się same odnalazły ale tak to już jest na chwilę się spuści ich z oczu i już znikają, widać są bardzo mądre dobrze że same znalazły drogę do domciu pozdrawiamy ^^ :)
OdpowiedzUsuń