Strony

czwartek, 28 kwietnia 2016

Wieści, wieści!

Wieści od Kasi o Czekofredzie, czyli Fredku.


Dzień dobry!

U nas wszystko w porządku. Fredek jest strasznym pieszczochem. Poznał moich Rodziców, traktują go jak wnuka trochę, może z tym wyjątkiem, że nie dokarmiają, żeby mu krzywdy nie robić. :)

Fredek u mnie we Wrocławiu już raczej nie znaczy, wyjątkiem jest czas, kiedy mój chłopak przyjeżdża, bo ma w domu 2 koty, wszystko, co może nimi pachnieć, znaczy. To samo u Rodziców, też kombinuje, żeby podsikać, ale udało mu się to udaremnić pieluchą (już przyszła w dobrym rozmiarze).  Wygląda na to, że z czasem przestanie, jeśli za jakieś 2 miesiące nadal będzie z tym problem, to może po prostu poprosimy o pomoc behawiorystę. Na razie dajemy sobie czas. :) 

Fredek nabiera pewności siebie i zaczyna dokazywać, ale w normalnym zakresie, jak każdy piesek, sprawdza, jak daleko przesunie granice, ale powoli ustawiamy rzeczy niezmienne. Jest bardzo oddanym pieskiem,  szybko łapie, czego nie wolno, a to, że jak tylko zniknę z pola widzenia, to kombinuje, to już inna kwestia. Wiadomo, zakazany owoc... :) 


Fred na dworcu i w pociągu. 
Z podróżami nie mam większych problemów, autem jeździ chętnie i grzecznie. Trochę się jeszcze wierci, ale wystarczy go lekko przytrzymać i pogłaskać, żeby się uspokoił. Pociąg też mu się podoba. Wracaliśmy z wycieczką w przedziale bagażowym - Fredek był przeszczęśliwy, bo każdy chciał go pogłaskać, więc czuł się członkiem grupy - nie próbował nawet znaczyć. W drodze do Rodziców było trochę gorzej, bo czuł się niepewnie, ale bez dramatu. Szybko się aklimatyzuje.

(...)  Pozdrawiam serdecznie, Kasia.

Wieści od Kasi - miodzio!! Historia Freda jest magiczna.

***

Teraz opowiada Martyna, jedna z opiekunek Diega.


Diego z dnia na dzień robi wielkie postępy. Jest coraz bardziej śmiały, jeszcze jest w pokoju; jak usłyszy, że ktoś wchodzi, to trochę się chowa, ale zaraz ostrożnie wychodzi. Kupiliśmy mu świetny drapak i dzisiaj go dostanie i zobaczymy, czy będzie sobie tam siedzieć. Przebywa bardzo dużo na parapecie i jego ulubionym miejscem jest koło garncarskie. :)


To koło garncarskie to drapako-legowisko, które dostał ode mnie w wyprawce. :)
Wieści o Diegu - bardzo dobre!

***

A to już nie wieści, a chęć polecenia Wam kociego bloga z przepięknymi zdjęciami
i błyskotliwymi tekstami.

Ewa zapisała się do Spisu powszechnego zwierzaków. 
Dziękuję, Ewa!

Poczytajcie o jej milusińskich. 

135. Ewa, prowadząca pięknego bloga http://www.miaukoty.blogspot.com: ożywiła wpis swoim zgłoszeniem. 



Kilka słów o moich kotach:
-Zyzio - adoptowany ze schroniska dla zwierząt w Łodzi, stał się najlepszym antidotum na złamane serce po śmierci kota Filemona, który zmarł na FeLV+. Gaduła, jakiej świat nie widział! Kocha zielone oliwki, namiętnie uprawia grę na nerwach. ;-)




-Bolek - działkowy kotałek, który przeżył jako jedyny z czworga swojego rodzeństwa. Z nami już 5 wspaniałych lat. Uwielbia spać na kolanach i (czasami ;-) sikać na dywan! ;-)




Panna Bombczasta - znajdka, która zawojowała nasze serca po dwukrotnej próbie uratowania jej, kiedy zaklinowała się wśród gałęzi na drzewie. ;-). Raczej przez kogoś wyrzucona, trafiła do nas, będąc już dorosłym, młodym kotem. Rozgadana kocia pannica z typowym dla wielkiej damy fochem. Mimo słusznej postury ;-) porusza się z wielką gracją i jest przy tym przeurocza!


Baltazar - senior naszego kociego klanu. Przybłąkał się do nas w opłakanym stanie. Chory, zagłodzony, na początku bardzo nieufny i agresywny, wymagał pilnej opieki weterynaryjnej. To była miłość od pierwszego wejrzenia. :-). Znalazłam mu tymczasowy dom w fundacji, w której pracowałam. Toczył krwawe walki z moimi kocurami rezydentami, dlatego nie mógł z nami zostać.  Jednak odchodząc z pracy, zabrałam go ze sobą. Zamieszkał razem z Miziem u mojej wspaniałej Babci, nie mogło być inaczej !



-Mizio - kocia bieda zabrana sprzed bloku jednego z łódzkich blokowisk. W fundacji, w której pracowałam, "zaadoptowany" (tak!  dosłownie wychowany!) przez Baltazara, który mając swój kawałek dachu nad głową, okazał się oazą spokoju i dojrzałości. Mizio to drobniutki, płochliwy niuniek, kochający swoją opiekunkę Helenkę miłością bezgraniczną. Słodziak, miziak, kochany wypłosz. ;-)



Krakers - kiedyś kot sąsiadów, aktualnie już przemeldowany do nas. ;-). Nie miał szans na normalne, bezpieczne życie wśród hodowli psów, gdzie nie dojadał, był przeganiany, wiecznie brudny i zastraszony. Przekochany, wspaniały towarzysz naszej codzienności. Jeszcze w fazie aklimatyzacji, jeszcze odrobinę nieufny i płochliwy. Jeden z najpiękniejszych kotów, jakie spotkałam. :-)



136. MIEJSCE DLA CIEBIE.


Jeśli są jeszcze jacyś chętni do pokazania swoich zwierzaków, to zapraszam serdecznie.
Miłego wieczoru! Zajrzyjcie do Ewy!

https://www.instagram.com/miaukoty/
https://web.facebook.com/Miaukoty-200480243619200/  

Serdeczności,

PODPIS


20 komentarzy:

  1. Gosiu, dzięki ! :-) :-) :-)
    Pozdrawiam cieplutko !

    OdpowiedzUsuń
  2. Miło spotkać w blogosferze taką wspaniałą, kociolubną dziewczynę, na dodatek z mojego miasta (chyba?). Piękne zdjęcia. Dziękuję za link, Gosiu :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Rany! Szesc kotow! Ale wiadomo, Lodzianka, wiec musi miec dobre serducho. :))

    OdpowiedzUsuń
  4. Ewa ma przepiękne koty i jeszcze przepiękniejsze robi im zdjęcia:)

    OdpowiedzUsuń
  5. No i Fred oraz Diego! Takie historie lubię jeszcze bardziej, niż metamorfozy z rodzaju "przed i po".
    Wiesz coś o Klusiu?

    OdpowiedzUsuń
  6. Zachwycam się Fredkiem, a historia Diega to juz w ogóle coś niesamowitego :) Zważywszy na to, jakim dzikusem był, to zrobił niesamowite postępy i to jeszcze nie koniec :)
    Fredek fajnie wygląda, tak w ogóle :))
    Poczytalam o kotach Ewy - też historie, co jedna, to lepsza.
    Zasadniczo też mogłabym zapisać się teraz do Zwierzolubnych ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Dobrych wieści nigdy nie za wiele. Bardzo lubię czytać o dalszych losach adoptowanych futrzaków.
    Koty Ewy bardzo piękne, dobrze wiedzieć, że nie tylko mój taki gadatliwy.

    OdpowiedzUsuń
  8. Ewa2, Malina też strasznie nadaje i na każdy temat!

    OdpowiedzUsuń
  9. Wspaniale wiesci :). Zerknelam do Ewy - tyle kociego szczescia az zapiera dech :)). (Leciwa)

    OdpowiedzUsuń
  10. dobrze jest móc wpaść tu wieczorem, po nie najlepszym dniu, i sycić się takimi wieściami. też bardzo lubię czytać, co u byłych Tymczasków, przecież one wszystkie takie trochę nasze. dobrze jest wiedzieć, jak się mają.
    pozdrowienia dla ich nowych Personelów. Personeli? Talibio, pomóż!

    OdpowiedzUsuń
  11. Personeli. Chociaż nie brzmi dobrze...

    OdpowiedzUsuń
  12. Witaj Ewo C.w gronie normalnych inaczej!:)Się cieszę,że będę miała jeszcze jeden kąt z kotami do podglądania:)
    Fredek i Diego piękni-jak zawsze.Dzięki za wiadomości,może być ich więcej.Niech się zdrowo chowają i dają dużo radości ich Łysym:)

    OdpowiedzUsuń
  13. Petroneli brzmi lepiej :-)
    Miło czytać takie dobre rzeczy. Właściwie od jakiegoś czasu mam ochotę na tylko dobre rzeczy o zwierzakachi ich petronelach a więc no! Uważać mi tu :-D
    Wieści o Fredku i Diegusiu pyszne. Teraz Cysia i Fika. Maluszeczki Szarusiowe trzy. Czekamy :-*

    OdpowiedzUsuń
  14. Ech, no to zabrałam się za czytanie po powrocie. Czytam od tyłu. Mam nadzieję skończyć przed północą, bo widzę tyle zmian.

    OdpowiedzUsuń

Fajnie, że piszesz! Pisz, komentuj, daj znak, że jesteś!
Dobrej energii nigdy za wiele. :)