Strony

piątek, 8 kwietnia 2016

Trzy dni z Czekofredem

Nic tak nie rozwiązuje problemów jak DZIAŁANIE. Już w środę, gdy opadło moje oburzenie na praktyki schroniska w Raciborzu (ani wiek, ani charakter psa się nie zgadzają), zobaczyłam, że, tak jak pisałyście, są dwa wyjścia, oba dobre: Kapselek zwany Czekofredem bądź Fredkiem znajdzie dobrany dla siebie dom, lub, jeśli to się nie powiedzie, zostanie z nami. Niech los zdecyduje. Proste. 

Po kąpieli. :)
Za szybą Smerfetka, która pojechała dziś do swojego stałego domu. Kochana, miła, dobra kicia.










Piesek jest tak ładny i miły, że na pewno ktoś szybko się w nim zakocha. 
Czeko jest naprawdę uroczy z tą swoją niedźwiedzią sierścią, która wykąpana lśni miedzią i pachnie świeżością. Czekofred jest ufny wobec ludzi, spragniony uczucia, ale bez przesady, umie też zająć się sobą, grzecznie śpi w nocy, nie zaczepia kotów, na Fikę uwagi nie zwraca, chyba że próbuje nie dopuścić jej do mnie, jest inteligenty, bardzo szybko się uczy, wywala brzuszek do głaskania, zamiera ze szczęścia przytulony i głaskany, ale... 





Ale jest to piesek ze schroniska i jest kilka problemów, które trzeba rozpracować i rozbroić.

Najpoważniejszy to znaczenie terenu czyli... domu. W środę rano zorientowałam się, że Fredek co chwilę podnosi nogę, aby coś zaznaczyć: a to framugę, a to szafę, a to fotel... Nie jest to nic fajnego! Już miałam się znowu załamać, ale "DZIAŁANIE, DZIAŁANIE" mi się przypomniało! Rzuciłam się dokształcać i wyłonił się z tego całkiem prosty sposób rozwiązania, by ujarzmić ten niedobry zwyczaj. Nic dziwnego, że pies, który przyjechał ze schroniska, stara się zrobić wszystko, aby to przyjazne, dobre miejsce, w którym się znalazł, stało się jego. Pracuje ile sił, by swoim zapachem sprawić, aby mu się tu żaden konkurent nie przypałętał i by wszyscy zrozumieli, że on tu należy! Dopóki, szczególnie samiec, i to dominujący, nie poczuje się bezpiecznie, taki stan może trwać. Zazwyczaj taka całkowita aklimatyzacja w nowym domu, pełne poczucie bezpieczeństwa i traktowanie ludzi i domu jak swojego następuje dopiero po kilku miesiącach, min. 3-4 (górna granica chyba nie istnieje, są psy, które nawet po roku nie czują się jeszcze całkowicie u siebie – najczęściej to psy wielokrotnie wracające z adopcji).

Tylko czy trzeba mieć zrujnowane podłogi, futryny i meble? Czy nie można z tym niczego zrobić, oprócz zapewnienia psu spacerów, regularności, wychowania, zabawy, gryzaków? Można! Na szczęście wypróbowałam ten sposób i już w drugim dniu jego stosowania jest olbrzymia poprawa! Tym sposobem są, uwaga: męskie majtasy! 

W sklepach dostępne są specjalne pasy z wkładką higieniczną, którymi „przewija” się psa. Gdy ma ochotę coś obsikać, sika do tej „pieluszki”. Po kilku nieudanych próbach znaczenia danego miejsca wielu psom przechodzi chęć podnoszenia nogi w domu.

http://www.karusek.com.pl/produkt.php?prod_id=10559
Nie miałam takich majtasów, wzięłam więc swoją opaskę narciarską na rzep ;), wsadziłam w nią podpaskę i... zadziałało! W środę Freduś znaczył niemal co chwilę - był jeszcze bez majtasów, w czwartek po południu założyłam mu je po raz pierwszy i przez całe popołudnie tylko dwa razy podniósł nogę! Dziś od rana tylko raz! To zwyczajnie działa. Nie jest kłopotliwe, trzeba pieskowi zakładać "majtki" po przyjściu do domu ze spaceru, a jemu to nie przeszkadza. Nie interesuje się opaską i chęć znaczenia z czasem zupełnie minie. Jestem bardzo dobrej myśli! Uważam ten problem za rozwiązany. :))





Udoskonaliliśmy sprzęt. :)

Na pierwszych spacerach Fredek pędził jak oszalały. Chciał jak najwięcej wywąchać, jak najdalej pójść, jak najwięcej skorzystać. Co chwilę podnosił nogę, zaznaczając choć jedną kropelką okolicę.
Nie było z nim żadnego kontaktu, nie zwracał uwagi na mnie, na Fikę, na nikogo. Nie dziwi mnie to. Spacery w schronisku były rarytasem, który należało smakować ile się da, na zapas, bo nie wiadomo, kiedy będzie następny. Dziś, w trzeciej dobie, jest już o niebo lepiej, już nauczyłam go przychodzić do mnie na wołanie (kliker i smakołyk), już nie ciągnie tak do przodu, nie znaczy co chwilę, chodzi całkiem fajnie na smyczy i... wszystkim się podoba! Zatrzymuje się wiele osób, żeby go podziwiać. :)


Koleżanka Fikuni - Fraszka. 
Film z ogródka.

W środę byliśmy u weta i próbowaliśmy jak najsolidniej określić jego wiek. Zęby - białe, czyste, niezdarte mogą świadczyć, że ma ok. 2 lat. Cała reszta wygląda na 4 lata. Myląca jest jego jasna mordka, ale to nie siwy, a taki jaśniejszy rudy - stąd piesek wygląda starzej, niż jest faktycznie.
Wet zobaczył jeszcze jakiś problem ze śliniankami, ale to na razie nic pilnego, najpierw on musi się zaaklimatyzować.








Powtarzam się, ale to niesamowite, że dziś mija dopiero trzecia (!!) doba jego pobytu u nas, a Czekuś zrobił fantastyczne postępy. Nauczyłam go nawet siadać! Bardzo szybko! Mądry chłopak! 





Niestety z Fikunią, która przyjęła nowego z całą swoją delikatnością i życzliwością, nie mają żadnego kontaktu. Fika nawet zapraszała kilka razy Freda do zabawy, jednak bez rezultatu. No cóż, nie dziwię się, to już dorosły mężczyzna, a ta smarkula nie stanowi dla niego atrakcji. :) 
Nawet dwa razy na spacerze na nią lekko warknął. Próbuje zawłaszczyć mnie dla siebie. :)


Zastanawialiśmy się z MCO, jaką decyzję podjąć i jednak, ze względu na Fikę, na to, że bardzo byśmy chcieli dla niej towarzyszkę bądź towarzysza zabaw, poszukamy domu Czekoladce. Poszukamy jak najszybciej, aby za bardzo się do nas nie przyzwyczaił, a my do niego... Będzie kolejne uratowane psie życie, no i szansa dla jeszcze kogoś. :)

PODPIS

Wczoraj w nocy śniło mi się, że przygarnęłam wiewióreczkę i w całe kłębowisko kotów i psów biegających i hasających po korytarzu wskakiwała jeszcze malutka, zwinna wiewiórka. Byłam zachwycona, jak ona sobie dobrze radzi, jak pięknie zaprzyjaźniła się ze wszystkimi! I z kotami, i z psami! Byłam też przerażona tym, co się stało z naszym domem! W korytarzu był taki tłum hasających zwierzaków, że nie można było przejść!  Mam nadzieję, że ten sen nie był proroczy! :)


 .

62 komentarze:

  1. Ha, ha, jeszcze Ci tylko takiej malej rudej kitki brakowalo do szczescia :P. Po tym, co piszesz, zeczywiscie nie jest to piesek dla Was, choc bardzo mily. mam nadzieje, ze nie bedzie dlugo czkal na fajnego czlowieka. usciski (Leciwa)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. On jest bardzo miły, choć trochę próbuje ustawić się tu na najwyższej pozycji. Nie ze mną te numery!

      Usuń
  2. rzeczywiscie oczywiscie (gdzies mi sie r zapodzialo (L)

    OdpowiedzUsuń
  3. Czekuś nie zwraca uwagi na Fikę prawdopodobnie dlatego, że w schronisku miał pełno takich koło siebie i to niekoniecznie pałających chęcią przyjaźni. Teraz jest zainteresowany wyłącznie ludźmi, którzy pierwszy raz okazują mu wiele uczucia. W głębi jego oczu jeszcze czai się strach. Nie wiadomo, czego doświadczył i jak był traktowany. Jest niepewny swego losu. Trzymam kciuki za dobre rozwiązanie. Tak, jeszcze raz podpisuję się pod działaniem, gdy płonie las. Bardzo mi się ta metoda podoba. Świadczy o Twojej wielkuej sile ducha. Czuj duch!!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. On jest naprawdę fajnym pieskiem, a Fika spełnia znowu nieocenioną rolę nauczycielki i przyjaciółki. On sam nie wie czasem jak się zachować i wtedy patrzy na Fikę.
      Myślę, że ich przyjaźń nie jest stracona, na pewno czas zrobi swoje i kto wie...
      Chyba, że wcześniej Czeko znajdzie inne miejsce do życia. Ja w każdym razie już bardzo go doceniam.

      Usuń
  4. Wiewiórka do kompletu Ci się marzy ? ;-))))
    Cudny piesek z tego Czeko-ladki :D Oby szybko znalazł super domek !
    Bardzo cenne rady dla opiekunów sikaczy ;-)

    OdpowiedzUsuń
  5. He he he...!!! Robisz wszystko, zeby sen sie spelnil. Na szczescie masz niezwykly talent do znajdowania swoim podopiecznym najlepszych na swiecie rodzin adopcyjnych, wiec przeludnienie (przekocenie, przepsienie i przewiewiorczenie) Wam nie grozi. :)))
    Szkoda, ze psy nie chca sie zakolegowac, wiek tu nie ma znaczenia, raczej charakter, bo nawet znacznie starsze pieski brykaja jak szczeniaczki. Moze rzeczywiscie lepiej mu bedzie w domu, gdzie bedzie jedyny.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Los zdecyduje. Zobaczymy. Dziś myślę o Perełce, o tym, że nigdy nie wiadomo co robić, jak nie zaszkodzić, i że tak bardzo by się chciało zaufać specjalistom, a z tym trudno. Rezultaty ich zaleceń są czasem odstraszające...

      Usuń
    2. Czytalam o Perelce na fb. To bardzo przykre, ale czyjejs opinii trzeba w koncu zaufac, a komu ufac jak nie wetowi? Czlowiek by sie z wyrzutow sumienia nie wygrzebal, gdyby sam zdecydowal inaczej i gdyby stalo sie nieszczescie.

      Usuń
    3. http://zamoimidrzwiami.blogspot.com/search/label/Pere%C5%82ka Perełka nie przeżyła operacji... :((((((((((((((((((((((((((((

      Usuń
  6. Tą wiewiórką jesteś TY:)
    Mam nadzieję, że szybko znajdzie się dobry dom dla Czekoladka :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Czeko-lisek na pewno znajdzie DOBRY dom szybko, zobaczysz!
    wiewiorka na pewno by sie Wam przydala do kompletu jak rowniez ta papuzka, co spiewwa przy akompaniamencie pianina - piekna, prawda?

    OdpowiedzUsuń
  8. Tak, jeszcze wiewiórki Wam brakuje :))
    Super pomysł z tą opaską i najważniejsze, że zadzialał. Mam nadzieję, że Czekofredka spotkają same najlepsze wydarzenia, odkąd znalazl się w Waszym domu. I ten roześmiany pyszczek ...

    OdpowiedzUsuń
  9. Przepraszam, że się wymądrzam, ale lepiej będzie gdy mu znajdziesz jakiś dom. Nie jestem pewna, czy Fikunia wymaga w domu pełnym zwierzątek, jeszcze kolejnego psa. Poza tym jeśli weżmiesz psa, to będziesz musiała go wykastrować, niezależnie od tego że Fika będzie/jest wysterylizowana. Po prostu każdy pies będzie ją maltretował, zawsze rozpoznając w niej sunię.Wiem to z własnego doświadczenia- Flik zawsze uderzał w amory do suni mojej koleżanki, choć ta była dokładnie pozbawiona wszystkich "kobiecych" atrybutów.
    A tak nawiasem Czekoladowy wygląda na spryciarza, dobrze wyciągnął wnioski z pobytu w schronisku.To inteligentny psiak.
    Sen nieco porażający i zapewne miał za zadanie ostrzec Cię przed popełnieniem błędu.
    Najmilszego, ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czeko jest wykastrowany. Fika będzie w tym miesiącu. Ech, ciężkie chwile przed nami...

      Usuń
    2. Gośku, bo takie właśnie jest zycie. Ale głowa do góry- dasz radę!!!!

      Usuń
  10. Sen oby nie proroczy. Czekoladowy piesek ma bardzo sympatyczny pyszczek, mądry i na pewno znajdzie dobry dom.
    Czy masz jakieś wieści o Perełce?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ewa, wiem, niestety... Nie ma już Perełki. Nie ma. :(
      Monika napisała:
      To jeden z tych postów, których nigdy nie chciałabym napisać, ale muszę, bo jest tutaj wiele osób, które martwią się o Perełkę. Czuję się bez sił, dlatego przekleję treść posta z mojego prywatnego konta.
      "Wniosła tyle radości w moje życie. Dzięki niej polubiłam psy. Rozkochała mnie w sobie. W swoim lizaniu po rękach,chrapaniu, szczekaniu. Perełki już nie ma. Odeszła za tęczowy most. Pękło mi serce. "
      Malutka nie cierpiała, poddaliśmy ją eutanazji, zanim całkowicie by wysiadły jej wszystkie organy. Niestety były przerzuty do brzucha. Nie mogłam jej pomóc

      Usuń
    2. Kiedy nie pojawiały się nowe wieści, bałam się pytać. To takie niesprawiedliwe!
      G.A.

      Usuń
    3. Tak smutno, kochana malutka. :( (Leciwa)

      Usuń
    4. O matko.......ta malutka sunia skradla serce nam wszystkim.....:(:(:(

      Usuń
    5. Niestety miała przerzuty do wątroby, coś na jelitach, nie jadła...

      Usuń
    6. Kibicowałam wszystkim Twoim podopiecznym ale Perełka była wyjątkowa. Tak bardzo żal mi Babuleńki, tak bardzo. Dobrze, że odeszła otoczona miłością. Szkoda, że nie mogła nią cieszyć się dłużej.

      Usuń
    7. Wyjątkowa, nieodżałowana, biedna sunia dopiero zaczęła żyć. Dopiero miała opiekę, miłość, karmę, spacery, a nie siedziała w jednym zadymionym pokoju z czternastoma kotami, bądź potem z umierająca kobietą, zaniedbana i zostawiona sama sobie...
      Monika i Bartek dali jej z siebie wszystko i jeszcze nieprzespane noce, codzienne wizyty u weta, płacz nad nią wiele godzin. To im teraz trzeba współczuć najbardziej. To są wspaniali, cudowni młodzi ludzie. Mam nadzieję, że to ich nie zniechęci, że jeszcze jakiś piesek zazna ich miłości.

      Usuń
    8. Jestem przekonana, że Monika i Bartek zrobili wszystko co było w ich mocy aby uratować Maleńką i ogromnie mi ich żal. Przyjęli psinkę z całym "dobrodziejstwem inwentarza", nie każdy by się na to zdobył. Mi popłynęły łzy, jakże ciężko Im musi być.
      I szlag mnie tylko trafia na myśl, że można było tego uniknąć, zareagować 2 lata temu, tym bardziej, że były osoby które chciały pomóc poprzedniej właścicielce. Nic Jej w moich oczach nie usprawiedliwia. Wściekło mnie to niemożebnie.

      Usuń
    9. Bardzo,bardzo mi przykro:(

      Usuń
    10. A takie historie wciąż będą się zdarzać. Niedawno znów czytałam o kolejnym przypadku: http://katowice.wyborcza.pl/katowice/1,35063,19727789,pani-ewa-zadnego-kota-w-chorzowie-nie-zostawi-bez-opieki.html
      Najwięcej w tym mieszkaniu było 86 kotów, teraz jest 47, a to mieszkanie 59 metrów. Mieszka tam jeszcze pies i dwoje ludzi.
      Wszyscy się zachwycają jaka ta pani dobra, jaka wspaniała, że tak przygarnia, a ja widzę sytuację z Miękini i drżę.

      Usuń
    11. Perełko, smutek i żal wielki...

      Baltazaro, rozumiem Twoje emocje, ale...
      Nie oskarżajmy kogoś, kogo nie ma wśród nas i nie może się obronić.
      Myślę, że ta Pani intuicyjnie czuła, że psinka, niemłoda już przecież, takiej poważnej operacji nie przetrzyma. Na pewno to nie była łatwa decyzja. A czy słuszna, nie nam osądzać.
      Może właśnie dzięki temu Perełka żyła jeszcze dwa lata...

      Usuń
    12. Och Gosiu, nie chciałam rozdrapywać ran. Bardzo współczuję młodym ludziom, którzy tak krótko cieszyli się miłością tej uroczej Babuleńki-Perełki.
      Smutne to i wielka szkoda. Mam nadzieję, że jeszcze kiedyś przygarną stworzenie, które da im radość na długo.

      Usuń
    13. Ksan, dwa lata temu Perełka miała mały, luźny guzek i operacja byłaby łatwiejsza, prostsza. Niestety pani nie myślała nigdy logicznie i nieważne jest to, że nie może się bronić, bo jak żyła też nie mogła z prostego powodu; nie ma usprawiedliwienia. To znęcanie się nad zwierzętami. Niekastrowane koty płci obojga, pies, jeden pokój, papierosy, kiełbasa w miskach i ścinki po niszczarce w kuwecie. Przykro mi, ale też jestem wściekła. :(

      Usuń
    14. Ewa, na pewno przesłanie Perełki będzie jeszcze długo dawać owoce...

      Usuń
    15. Gosianko Droga, pamiętam historię kotów z Miękini :(
      http://zamoimidrzwiami.blogspot.com/2014/01/miekinia-tutaj-tez-potrzebna-pomoc.html
      To wszystko takie trudne...

      Usuń
    16. Jestem ciekawa czy weszłaś w ten link, który podałam wyżej. Jestem ciekawa co o tym sądzisz, bo ja się czasem zastanawiam... może to ja przesadzam? Może faktycznie taka pani jest "wspaniała" i cudowna, a ja nie mam racji?
      Ech, okropne to.

      Usuń
    17. Tak, byłam tam. Mówią, że to zbieractwo. Też tak kiedyś myślałam. Teraz już sama nie wiem, co gorsze... Unikamy wiadomości o dręczonych, katowanych, okaleczanych bezpańskich kotach i psach, bo te obrazy zostają w naszej pamięci na zawsze...Ale zło jest wokół nas. Dużo zła :(( Ta pani jest osobą bardzo wrażliwą, więc nigdy nie przejdzie obojętnie, nie odwraca wzroku od samotnego, bezdomnego zwierzaka, nie zostawi go na pastwę losu. Jej koty wyglądają na zadbane,w miskach chrupki, w domu czysto. 12 kotów wyadoptowała. Stara się być domem tymczasowym. Takim osobom powinno pomagać państwo, skoro schroniska przepełnione, a niektóre z nich funkcjonują na krawędzi lub poza prawem. Ale to już osobny rozdział.

      Usuń
    18. Wiesz, ksan, ja się zajmuje kotami, mam sporo miejsca a i tak, gdy robi się za gęsto to płacą za to zwierzęta. Płacą stresem, spadkiem odporności, złym samopoczuciem. 50 kotów w takim mieszkaniu to koszmar dla wielu z nich. To nie jest tak, że wszyscy oprócz tej pani odwracają głowę. Wiele osób działa, wiele pomaga, czasem wystarczy poprosić, a już na pewno grzechem jest w takiej sytuacji trzymanie tych kotów bez starania się żeby je wyadoptować.

      Usuń
    19. Gosianko, nie znaczy wcale, że to pochwalam, ja tylko próbuję to zrozumieć. Zdaję sobie sprawę, że koty bytujące w takich warunkach nie mają się najlepiej. Ale żyją...
      I pomoc jest potrzebna - miasta, gminy, ludzi dobrej woli - aby poprawić/zmienić los tych biednych zwierząt.

      Usuń
    20. Niekontrolowane przygarnianie zwierząt? Schronisko lepsze? Być może.

      Usuń
    21. Zależy jakie schronisko, ale grzechu zaniechania szukania nowych domów przygarniętym nie można odpuścić. Ileż jest takich koszmarów!

      Usuń
  11. Poza wszystkim, Czeko jest śliczny. Ten ogon zabójczy! Nic dziwnego, że przyśniła Ci się wiewiórka, bo on trochę ją przypomina:)

    OdpowiedzUsuń
  12. Gosiu, jakiej decyzji byście nie podjęli - będzie dobra! :)))
    Czeko jest świetny! Tak jak pisze Hana, ogon jest zarąbisty! No i uśmiech ma :)))

    Twój sen mnie nie dziwi :P

    OdpowiedzUsuń
  13. Słodziak z tego Fredka i na pewno szybko znajdziecie mu dobry dom. :)
    No i zrobi się miejsce dla wiewiórki. ;)))

    OdpowiedzUsuń
  14. Ciekawy sen :)... Czekoladka śliczny i kochany :), ale dla Fiki rzeczywiście jako towarzysz trochę zbyt poważny... Super pomysł na znaczenie terenu.

    OdpowiedzUsuń
  15. Czekoladek wzbudza sympatię, myślę, że bardzo dokładnie go rozpracowałaś charakterologicznie tylko szkoda, że ten schron taki nierzetelny w opisie. Pieski niestety mają ten zwyczaj, że po kropelce i tak cały spacer. A nawet jak już pęcherz pusty to i tak noga w górę, taka symulacja. To chyba taki przymus. Mop też tak robi. Za to, kiedy leje na dworze, to potrafi wyjść przed blok i na pierwszym rogu wypompować cały baniak i nawrót do domu. Ja też rózne techniki stosowałam, łacznie z zakładaniem dziecięcego body, to wtedy lał w body, w końcu machnęłam ręką. VCzasem sika wiećej, czaem mniej, a czasem wcale. Nie wiem, o co chodzi. Futryna i tak do wywalenia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Te małe rasy tak majo. Nie znam yorka, który tego nie robi.
      U Czeko na szczęście ten sposób zadziałał rewelacyjnie. Aż jestem zdumiona, bo spodziewała się długiej walki. Dziś w dalszym ciągu podjął tylko jedną próbę!

      Usuń
    2. Mnie wet powiedział, że majo małe pęcherze, drugi, że prostata, pies to pies obsikuje, bo znaczy teren, a jak mały to widać szczy bo nadrabia mikrość zapachem:)
      Mnie zawsze rozczulają psie nosy, a Czeko ma taki egzotyczny, czekoladowy:)

      Usuń
  16. Nie mogę uwierzyć w to że Perełki już nie ma. Aż mi się słabo zrobiło:(
    Pozdrawiam Karolina i Tola i Staś

    OdpowiedzUsuń
  17. Biedna Perełka, ogromny żal psiny. Gosiu, Moniko, Bartku - zajęliście się nią wspaniale, dzięki za wasze wielkie serce.

    OdpowiedzUsuń
  18. Mojego kocura kastrata, szybko chciano poddać operacji po diagnozie po usg... Chciano go natychmiast otwierać na szczęście w dwóch miejscach nie mieli czasu na cito i Wysłano mnie do trzeciego veta tego z gorszą opinią na mieście. I co się okazało wygrało doświadczenie lekarza który tylko dotknął spęczniały brzuch cierpiącego kotła i potwierdził tylko u mnie że to kastrat ...., nawet nie oglądał usg. Założył z trudem cewnik tak było ujście cewki zapchane kamieniem.. Poleciał czerwony zapalny mocz..

    Uratował go. Kot cierpiał już dwa dni. Potem jeszcze miesiąc był na antybiotyku. Jedno wiem operacji przeprowadzonej by usunąć domniemany guz by nie przeżył.
    Straszne to co spotkało Babunię mam tylko nadzieję że operacja nie pogorszyła jej stanu i jej odejścia.. Współczuję ogromnie Monice ale wam również przecież wy też ją kochaliście. Ja straciłam zaufanie do specjalistów, straszne to bo mam dwa zwierzaki i przed sunią sterylkę którą planuję na przyszłą wiosnę. Przesyłam całusy dla Czekoladowego Misia pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dobrze, że kotek uratowany.
      Wiesz jak to jest. Mądrym się jest po fakcie. Skoro dwóch niezależnych lekarzy zdecydowało, że trzeba... Teraz też myślę, a nawet wiem, że to był błąd.
      :((((((((((((

      Usuń
    2. To nie my powinniśmy uczyć się na błędach czy po fakcie. Lekarze mają tę wiedzę i powinni to przewidzieć. Ogromna szkoda!

      Usuń
  19. Ogromny żal i smutek :(
    Perełko cudna psineczko ["]

    OdpowiedzUsuń
  20. ojejku, bardzo mi przykro:( Perełka skradła też moje serce.
    Współczuję Monice i Bartkowi tej traumy

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wyobrażam sobie jak im trudno... Dali z siebie wszystko!

      Usuń
  21. Nie było wczoraj filmu z ogrodu, czy przegapiłam? W każdym razie szapo ba - w kopaniu maleńtas Czeko dorównuje Frodkowi!

    OdpowiedzUsuń
  22. PEREŁKA !! Kiedyś już życie mnie nauczyło okrutnej prawdy płynącej z powiedzenia, że dobrymi chęciami piekło jest wybrukowane. Brrrrr.... wypalona dziura w sercu. Teraz już zawsze zachowuję ogromną rezerwę w takich sytuacjach. Po prostu tylko jestem. Lekarze są nie w porządku. Powinni racjonalnie ocenić sytuację. Oni wiedzieli. Jestem pewna. Najtrudniejsze dla mnie jest to, że straszliwie cierpiała.

    OdpowiedzUsuń
  23. cześć Gosiu :)
    ładna psinka; nie znam się na pieskach bo sama mam sunię a sunie nie znaczą terenu;
    mój Misu ( nieżyjący już ) też znaczył teren ale... nie spał w domu a w odzielnym pomieszczeniu... swego tereniu nie znaczył; pamiętam jednak, że dołki kopał w ogrodzie;
    nawet nie wiedziałam, że takie majtasy są dostępne do kupienia ale czego to nie wymyśli potrzeba chwili;

    OdpowiedzUsuń

Fajnie, że piszesz! Pisz, komentuj, daj znak, że jesteś!
Dobrej energii nigdy za wiele. :)