Strony

piątek, 4 marca 2016

Co doradzić?

Kochani, pod postem-instrukcją o poszukiwaniu zaginionego kota napisała dziś Basia. Co jej doradzić? Jeśli znajdziecie chwilę, pomyślcie, co zrobić, proszę. Ja będę wolna dopiero wieczorem...


18.02.2016 zaginęła moja 7-letnia kotka Mika, po 2 tygodniach poszukiwań wg waszej instrukcji została zlokalizowana obok mojego osiedla w domkach rodzinnych. Kotka pokazuje się tam w godz. 13-15. Ja jeszcze nie miałam okazji jej zobaczyć, a chodzę tam 2, 3 razy dziennie w godz ok. 23., 1., 5. rano i nigdy jej nie widziałam. Miałam parę telefonów, że widziano ją właśnie o 13. oraz o 15. i jest to na pewno moja kotka, sądząc po opisie. Jest o umaszczeniu szylkretowym. Proszę o pomoc, jak mogę ją teraz złapać. Posiadam klatkę-łapkę, ale do końca ona się sama nie zamyka. Tylko że nie wiem, kiedy i jak mogę się z nią spotkać. Myślę, że gdyby usłyszała mój głos, może by podeszła, chociaż po 2 tyg. w to wątpię. Inni ludzie ją wołają, ale od razu ucieka i gdzieś się chowa. Bardzo proszę o pomoc, jestem załamana. ;(((

Żeby nie było całkiem bez zdjęć:

:
Dziękuję!!

PODPIS

14 komentarzy:

  1. Ja bym siedziała w tej okolicy gdzie widziano kota do upadłego i olała pracę nawet, ale wiem, że nie każdy tak może. Wabiła na pachnące jedzenie i poprosiła jakąś fundację o klatkę łapkę co sama się zamyka. I poprosiła o pomoc te osoby co kota widziały, błagałabym o fotki z telefonu i jakaś nagrodę wyznaczyła. Nawet 100 złoty może kogoś zachęcić do pomocy.
    Życze powodzenia i trzymam kciuki.

    OdpowiedzUsuń
  2. Basiu, współczuję, kiedyś też przeżyłam jedyny raz taką sytuację, kiedy mi kotka nawiała. Udało mi się ją dorwać po dwóch godzinach, dzięki pomocy sąsiadow. Nie sądzę, że kotka na Twój głos podejdzie, nawet, jak będzie bardzo blisko. Moja nie podeszła, mimo tego, że była ode mnie w odległości ok. 1,5 metra. Podeszłaby do Ciebie wtedy, gdybyś w tym miejscu siedziala bez ruchu. Tak, jak w domu przychodziła do Ciebie kolanka. Wiadomo, że nie jest to teraz możliwe, przy takiej pogodzie. Spróbuj pójść tam o tej porze, o której koteczka jest tam widziana. I może trzeba by pożyczyć klatkę , która sama by się zamykała.

    OdpowiedzUsuń
  3. Basiu, ja bym próbowała ustawiać tę klatkę w miejscach, gdzie kotka jest widywana, choćby zamiennie, a może udałoby się zdobyć drugą klatkę.
    Jeśli dzwonią do Ciebie ludzie, że gdzieś ją właśnie widzą, to raczej proś, żeby na własną rękę jej nie nawoływali, bo raczej nie podejdzie do nich, a tylko się spłoszy i znów zniknie. Niech natychmiast dzwonią do Ciebie, a Ty jak najszybciej musisz się tam znaleźć. I nie obawiaj się, że ona nie rozpozna Twojego głosu! Rozpozna na pewno. Koty mają doskonały słuch. Co najwyżej może się obawiać podejść - nawet do Ciebie, jeśli w pobliżu rozpozna jakieś niebezpieczeństwo, jeśli będzie czuła się zagrożona lub niepewnie. Trzeba cierpliwości i wyczucia sytuacji. Powinnaś ją właśnie w tych miejscach nawoływać.

    OdpowiedzUsuń
  4. chyba wypada siedziec nieopodal z klatka, zabawkami i kocimi ulubionymi lakociami, moze jej kocykiem, no czyms, co jej sie bedzie z domem kojarzylo.

    OdpowiedzUsuń
  5. Współczuję serdecznie. Wszystko co można, dziewczyny już napisały. Znajdziesz sposób, na pewno. Jeśli znalazłaś miejsce, jest to najważniejsza wiadomość, reszta jakoś pójdzie. Trzymamy kciuki i czekamy na pomyślne info.

    OdpowiedzUsuń
  6. sama szukałam mojego kota przez 7 miesięcy i się udało! Najważniejsze to chodzić w miejsca, gdzie kot się pojawia (to dobrze, że się pojawia, bo zestresowany kot może przez kilka tygodni nie wychodzić z ukrycia...) i nawoływać, zostawiać jedzenie... Ogłoszenia - tysiące ogłoszeń w okolicy (dzięki ogłoszeniom Gucio się znalazł). Cierpliwość i wiara.
    Gucio nas poznał od razu po 7 miesiącach od zaginięcia, więc nie ma obawy, że kotka nie pozna właściciela! Powodzenia, to bardzo trudny czas... ale wierzę, że się uda!

    OdpowiedzUsuń
  7. Basiu, jeśli jesteś z Wrocławia lub okolic, klatkę-łapkę sprawną można wypożyczyć ze schroniska - kaucja 50 zł. Klatkę ustaw tak, żeby nie była widoczna dla osób postronnych, łatwo dostępna dla Ciebie, zabezpieczona przed deszczem i włóż do środka oprócz przysmaków coś z zapachem domu (kocyk, zabawkę?), ustal z rodziną lub przyjaciółmi dyżury kontrolowania klatki - trudne ale nie niemożliwe. Ekspertem nie jestem ale tak złapaliśmy naszą dziką Jojo.
    Skorzystaj z weekendu, jeśli nie pracujesz i dyżuruj w miejscu, gdzie kicię widziano.
    Jeśli kotka była u Ciebie od dłuższego czasu i jest oswojona, to dlaczego miałaby do Ciebie nie podejść na wołanie? Sądzę, że podejdzie.

    OdpowiedzUsuń
  8. Napiszę zamiast porady historię z ostatnich dni. W okolicę mojego miejsca pracy przyplątała się koteczka, tuliła się do wszystkich, mruczała. Miała zaropiałe oczka, brudną sierść, wyglądała, jakby szukała pomocy. Zatroszczyliśmy się o nią, znaleźliśmy dom. Nowa właścicielka wpadła na pomysł aby ogłosić, że znaleziono kotkę. I znalazł się właściciel. Okazało się że kotka zginęła tydzień wcześniej z prawie drugiego końca dużego, bardzo ruchliwego miasta. W linii prostej odległość wynosi prawie 15 kilometrów. Jak ona tyle przeszła i którędy (ruchliwe ulice) pozostanie tajemnicą.
    Ella-5

    OdpowiedzUsuń
  9. Bardzo wspolczuje! W Polsce kiedys dawno zgubil mi sie pies, nie bylo go pol dnia, a ja juz od zmyslow odchodzilam. Szczesliwie sasiadka go namierzyla i przyniosla do domu, a on ja za to ugryzl.
    Dziewczyny powyzej powiedzialy juz prawie wszystko, nie mam innych pomyslow.
    Trzymam kciuki za powodzenie akcji poszukiwawczej.

    OdpowiedzUsuń
  10. Myślę, że rada Psa w swetrze jest najbardziej sensowna. Od jakiegoś czasu szukamy właściciela pięknego przybłąkanego kota,niestety bez rezultatu. Ale on jest tak ufny,ze sam wszedł do mieszkania i od razu się zadomowił.Twoja kotke pewnie cos bardzo przestraszyło i moze dlatego jest tak nieufna.

    OdpowiedzUsuń
  11. Właściwie wszystko już napisano, nie mam innych pomysłów, Kiedyś, dawno, kiedy byłam nastolatką, zwiał mi pies, ale po około dwóch godzinach wrócił sam, strasznie z siebie zadowolony. Tak więc doświadczenia nie posiadam, ale trzymam kciuki, żeby się dała złapać.

    OdpowiedzUsuń
  12. Dziękuję, dziewczyny. Mam nadzieję, że Basia to przeczyta, no i przede wszystkim odnajdzie swoją zgubę.
    Dobra klatka, dyżury, nagroda, determinacja - uda się!

    OdpowiedzUsuń
  13. zaginione zwierzę to jest jakaś masakra. przeżywałam to samo kilka lat temu, kotek nie wrócił :(

    OdpowiedzUsuń

Fajnie, że piszesz! Pisz, komentuj, daj znak, że jesteś!
Dobrej energii nigdy za wiele. :)