Wszystkie (prawie) te zdjecia są już na fejsbuku, ale nie lubię, nie poważam zapisywania tam czegokolwiek. Wszystkie te pamiątkowe zdjęcia giną w tzw. strumieniu czasu przykryte kolejnymi. Archiwum fejsa to jakaś kpina, bo komu się chce przewijać w dół profil bez żadnego klucza.
Dlatego też, aby pamiętać i móc do nich wrócić, na szybko wrzucam tu zdjęcia "nowej dostawy".
***
Kogóż my tu mamy? Same cuda, panie i panowie!
Młode, miłe, piękne, do wyboru, do koloru!
(No, chyba że już wybrane. ;-))
Moja ulubienica Achima. Co za uroda!
Błyszcząca sierść, zgrabne ciało, ruchy pantery, piękne oczy!
Achima od pierwszej sekundy czuje się jak u siebie. Odważna, przebojowa kotka. Lubi się bawić. Kocha wędki i drapak. Da sobie radę ze wszystkim.
Lekarz podkreślał, że okaz zdrowia z niej.
Jednym słowem atrakcyjna partia, choć dla osób umiejących ją pokochać.
Potrafi być maupą.
A któż to zagląda z lekkim przestrachem?
To Gabri (bo piękny jak Gabriel!). Kotek ma już świetną propozycję i jest zaklepany.
Wcale nie jest aż tak nieśmiały. Za chwilę już śmigał po pokoju.
A to jest Eredin. :)
Udaje czajnika, ale jest odważny, nie lubi Achimy, i też nie da sobie w kaszę dmuchać.
Jego losy się ważą.
No i urocza parka; dwie dziewczynki: Tris i Monte.
Subtelne, baaardzo lubią się przytulać. Potrzebują dłuższej chwili, aby poczuć się pewniej.
Są zgrabne, młode, miłe, baaaardzo kochane. Lubią się.
Może uda im się zamieszkać razem?
Takie przyjaciółki to skarb.
Nie mam ich dobrego zdjęcia, jutro zrobię lepsze.
Tris (bura) i Monte (czarna) może nie są takie zjawiskowe, są za to miłe,
łagodne, do rany przyłożyć, zgodne, no i mają cudne pysiolki.
Jest jeszcze u mnie kochana, mięciutka, delikatna Dina. Ona ma już swój przebierający nóżkami personel zaklepany. Oby do piątku.
Co to jest za kochany kotek! Na dodatek pogadać z nią można.
Wszystko potrafi przekazać swoim słodkim głosikiem.
A jak się kłóci, kiedy nie chce jeść, a ja koniecznie chcę, aby zjadła! :)
I jeszcze coś.
Bardzo dziękuję Oli i jej koleżance Ani za to, że je uratowały
przed byle jakim wiejskim losem przeganianego, niechcianego kota
(zabierzcie je, bo... mają stąd zniknąć i już),
no i mamie Oli - Halince, za zajęcie się kotkami przez dni kwarantanny u mnie.
Kotki zostały odrobaczone, odpchlone, a z Tris i Monte trzeba było kilka razy
jeździć na zastrzyki. Kiedy trafiły do Oli, Tris i Monte były chore,
ich los nie byłby ciekawy. Na szczęście leki działają i kotki czują się już świetnie.
Piętaszki (bo jest ich pięć) leczone były ze środków uzyskanych przeze mnie z banerka Zooplusa na moim blogu - z każdego zakupu zrobionego tą drogą, wpada tymczaskom parę groszy.
Przydają się. Zapraszam i zachęcam.
O postępach w adoptowaniu tych cudeniek będę oczywiście donosić. :)
Wasza reporterka Zza Moich Drzwi. :)))
Jaki kocie bogactwo....wszystkie cudne :-) oczywiście wielkie kciuki za dobre domki .....
OdpowiedzUsuńTyle futerek, wszystkie śliczne. Niech szybko znajdą swoje domki.
OdpowiedzUsuńPomiziaj od ciotki Ewy.
Mam pełne ręce... miziania. :)
UsuńAle tloczno sie zrobilo u Ciebie! Od razu piateczka, jak piec palcow jednej reki. Dlugo miejsca nie zagrzeja te cudenka.
OdpowiedzUsuńW sumie szósteczka, bo jeszcze Dina. No i Stefka z Hokusem, więc w sumie 8 kotów i Fikunia. :)
UsuńNie zgadzam się ze stwierdzeniem, jakoby Monty i Tris nie były zjawiskowe. Wszystkie są!
OdpowiedzUsuńOne są w każdym razie najmilsze :)
UsuńJejku jejku jakie cudne cudności!
OdpowiedzUsuńFisia pewnie ma pełne łapy roboty, żeby to przedszkole ogarnąć ;)
Na razie kiedy ona wchodzi do pokoju wszystkie pryskają aż się za nimi kurzy! Pod łózko, na szafę!
UsuńCiekawe to jest że wszystkie, nie? Zachowanie kociego stada...
UsuńElla-5
Cóż za imiona,takie ślicznie nietypowe.A kotecki też takie.Nie pozwolą się Tobie Gosiu nudzić brakiem tymczasków.Jesteś do tej misji stworzona.
OdpowiedzUsuńOprócz tego, że kotkami zachwycam się dziewczynkami. To przecież dzieci jeszcze (sądząc po zdjęciu jednej z nich), a takie rezolutne, empatyczne i mądre.
OdpowiedzUsuńUściski dla nich i dla pani Halinki! :)
Myślę, że Ola tak młodo wyszła, bo nie jest dzieckiem z całą pewnością, choć z naszego punktu widzenia... :)
UsuńNo to Ci obrodziło... Fajnie że niektóre już zaklepane, widzę że ruch w interesie kwitnie aż miło ♥
OdpowiedzUsuńNo cóż, tylko dwa, w tym jeden na 100%. Hmm, mam nadzieję, że wyjdę z tego zakocenia w miarę szybko. :)
UsuńJa już się nagadałam na fejsie ;) pięknoty nieziemskie!
OdpowiedzUsuńAleż się zakocił pokój przemian! Jeden w jeden pięknotki, rudaski są pod wąsikiem, Burasek jakby miał skrzydełko na boczku,oby szybko znalazły swoje domy!
OdpowiedzUsuńcud,miód,maliny:))))
OdpowiedzUsuńPrawdziwa feeria barw i kocich charakterów. Wszystkie nad wyraz piękne. Życzę im jak najszybciej, jak najlepszych domów i personelu na miarę, bo jak widać masz teraz pełne ręce miziania :)
OdpowiedzUsuńŁo matulu, jakie landrynki przesłodkie. Ten rudobiały jest moim faworytem. Sporo roboty z nimi będziesz miała ale i mam nadzieję sporo radości. Nie wiem, może nie doczytałam ale nadal z utęsknieniem oczekuję jakichkolwiek wieści o Walentym. Pozdrawiam Cię.
OdpowiedzUsuńJa też, trzeba zaglądać do tego wydarzenia kociego zakątka i tam się dopytywać...
Usuńhttps://www.facebook.com/events/544226832419085/
Też czekałam na wieści o Walentym -Groszku, dzięki.
UsuńGosianko, z wcześniejszych informacji wynikało, że kotek na razie będzie w lecznicy, później trafi do domu pani weterynarz. Tutaj, pod tym linkiem, jest apel Fundacji EBRA o znalezienie domu stałego. Chyba źle zinterpretowałam, albo sytuacja uległa zmianie.
No tak, jeśli mu się polepszy i uda się ustabilizować jego stan to będzie szukał domu stałego, bo ten u pani wet jest DT.
UsuńMyślałam, że zamieszka u pani wet na stałe. Szkoda, że się tak nie stanie.
UsuńDzięki za info, będę zaglądała do Groszka.
Nooo to żeś siem Gosia zakociła że hohohoho ;) Wszystkie piekne, ale najoryginalniej umaszczony to Gabryś :))) Niech szybciutko znajdują domki i idą na swoje do swoich człowieków :)))
OdpowiedzUsuńCo do fejsa do zgadzam się z Tobą, to co wsadzone na oś czasu jest później bardzo trudne do ogarnięcia.
Ależ one piękne są! Monte ma jojciowy pyszczek :)
OdpowiedzUsuńNooo, nie próżnujesz! (a nawet wykazujesz nadaktywność w swym papierologicznym bałaganiarstwie - o czym będziemy musiały w stosownym czasie porozmawiać na moim blogu! :)))
Hre, hre, hre :P
UsuńWszystkie piękne, ale Achima ma coś w sobie takiego...:) Cudna jest!
OdpowiedzUsuńfajny pakiecik :) dobrze, że TCO wraca, zadanie na niego czeka, ktoś musi koty zabawiać przecież ;)
OdpowiedzUsuńPiękne pyszczki wszystkie ! I rudzielce, i czarno-białe, i burej Tris urody nie brak ! Wprost przeciwnie . ... A tak się zastanawiałam, kto to tak nóżkami przebiera, a tu taka wiadomość cudowna :)
OdpowiedzUsuńPiękności :)
OdpowiedzUsuńJa na moje Sześćtaszki będę brać chrupy przez bannek to akurat coś wpadnie dla ich brzusia i zdrówka! :)