Strony

piątek, 20 listopada 2015

Amiterapia

(Gościnnie pisze MCO.)

Kiedy dzisiaj rano jadłem śniadanie, na stół, w niewielkiej odległości od talerza, wskoczyła moja kotka Amisia.
Na ogół siedzi na krześle vis a vis i spoglądając na moją ucztę, czeka na resztki kefiru z plastikowego kubka lub miski, w której zjadam porcję płatków.
Tym razem nie wytrzymała. Wkroczyła na blat stołu.
Przekroczyła granicę.
Weszła na MÓJ teren.


W mojej głowie rozpoczął się błyskawiczny proces.
Takie pojawiły się myśli:
„To niedopuszczalne!”
„Kot na stole?! Toż to ludzka reduta! Ostatni bastion! Miejsce nieskalane!”
„Nie pozwolić im na takie zachowania, zanim wszystko zaświnią!”
„Nas jest coraz mniej. Ich jest coraz więcej!”
„Grozi nam bakteriologiczna powódź! Inwazja nieczystości!”
„Moja miska, mój kubek – w niebezpieczeństwie!”
„Jak wy wychowujecie swoje zwierzęta?!?”
„To nie jest normalny dom!”

W tym momencie przypomniały mi się brzmienia wiadomości o fali uchodźców w Europie. 
O zagrożeniach i terroryzmie.

Wszedłem do mojej głowy i jak najgłośniej potrafię, wrzasnąłem:

„Nie jesteście moimi myślami!!!”
„Jesteście zbiorem obcych mi przesądów i stereotypów!!!”
„Jesteście ksenofobiczną breją!!!”
„Jesteście siedliskiem lęków odgrodzonym wielkim chińskim murem od współczucia!!!”
„Nie jesteście mną i nic wam do mojego kota i mojego stołu!!!”
„Wypierdalać z mojej głowy!!!”

Zrobiło się cicho jak makiem zasiał.

Amisia mruczała głośno tuż obok mnie, na środku stołu, pozbawiona jakiegokolwiek poczucia winy.
W ciszy podbitej subtelnym podkładem kociej mruczanki skończyłem posiłek, po czym podsunąłem jej miskę i spokojnie obserwowałem, jak szczęśliwa wylizuje resztki kefiru.
Obserwując ją jedzącą, ćwiczyłem uważność.
Byłem wolny od obcych myśli.
Byliśmy sobą. Razem u siebie.



PODPIS

Zobaczcie jeszcze TUTU i TU.


58 komentarzy:

  1. Łysy Personelu rezydentów ZMD - uwielbiam Was! Oczywiście rezydentów też. :)))

    OdpowiedzUsuń
  2. I to właśnie tak powinno wyglądać, bo jedyne na co mamy wpływ to nasze własne myśli. Pozdrowienia dla Królowej Ciotki.

    OdpowiedzUsuń
  3. Pozytywne myślenie,,brak chaosu w głowie.i to jest to.Aby zatrzymać na chwilę umysł.15 minut medytacji,zbawienne.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Robię,robię medytuję już od dwóch lat,choć jak poszłam do pracy to nie co dzień.Ale uważnośc i pogoń myśli,aby je zatrzymać choć na chwilę ćwiczę co dzień.

      Usuń
  4. Wszak kot to też człowiek, tylko o nieco innej budowie. A już myślałam, że tylko ja wsuwam codziennie na śniadanie płatki z kefirem.
    Miłego;)
    P.S.
    Ciekawe kiedy Amisia dojdzie do wniosku,że najmilej jeść z Obsługą z jednej miseczki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Amisia ma swój talerzyk i bardzo sugestywnie domaga się nakładania nań. Aż całą prawą rękę mam podrapaną. Tak mnie wychowała! :)

      Usuń
    2. Gosia, to może jakiś tzw. "zarękawek" sobie zakładaj, szkoda ręki. Ja się jej nie dziwię, siedzenie
      przy pustym talerzyku jest frustrujące;)

      Usuń
  5. hmmm... gdyby nie to, że polityka to samo zło, to powiedziałabym- TCO na prezydenta ! ;)
    TCO - pisz tu częściej.
    Pozdrawiam Was serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zle mu zyczysz?? Przeciez polityka to kompletne bagno, wszedzie. wrak by sie zrobil z biednego chlopa. Jakby mial z 15 osob podobnei myslacych dokola to moze moze...a tak to szkoda MCOgo

      Usuń
    2. Opakowano, ja chyba Cię muszę naprostować nieco, bo Ty nic a nic Gosi nie pojmłaś - toż ona rzekła, że by chciała, coby JCO częściej pisał ZMD, a nie żeby politykiem został, brrr... Nno!
      Czy tak, Pani Prezes?

      Usuń
    3. no tiaaaa, ja to pojelam opacznie, bo przecie PRZED tym postem wyrazila sie na temat osob oczekujacych wpis MCOego i juz juz czulam wystrzal focha jakby, hrehreher, stad takie czytanie z takim zrozumieniem. ma swoj blog poza tym....ahem ahem

      Usuń
  6. To jednak wcale nie jest "tylko takie lekkie pitu-pitu" (cytuję Gosię). I dobrze. Przez skojarzenie otworzyło mi się w głowie kilka obrazków z odpowiednimi tekstami, ale za Twoim przykładem kazałam im... spadać :)))))))))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No wiesz, w porównaniu do tych jego ambitnych relacji z podróży to jest lekkie, a że mądre to inna sprawa. :)

      Usuń
  7. Być wolnym od obcych myśli! Piękne!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To wielka sztuka.
      Mnie zauroczyła prawda w tym tekście "Nas jest coraz mniej. Ich jest coraz więcej!”.
      Tak właśnie się dzieje!

      Usuń
    2. Wielka sztuka, chciałabym ją kiedyś posiąść. To moje marzenie.
      Myśli TCO są mądre. Ta, która zauroczyła Ciebie dotyczy kotów w Waszym domu? Można ją zrozumieć w różny sposób i to jest fajne.

      Usuń
    3. Myślę, że te słowa można też przełożyć na sytuację wokół nas, niestety
      Tych ze złymi myślami, pełnymi stereotypów, nienawiści, przesądów i fanatyzmu jest coraz więcej
      Wpis krótki, ale bardzo treściwy. Jednym słowem TCO - Miszcz :)

      Usuń
    4. Ja zdałam sobie sprawę, że faktycznie ICH jest coraz więcej, bo najpierw byliśmy czteroosobową rodziną z dwoma psami, potem z jednym psem, potem z psem i kotem, potem z psem i dwoma kotami, potem z psem i trzema kotami w porywach z dodatkowymi siedmioma. :)
      ICH jest coraz więcej.

      Oczywiście można to też odebrać inaczej (sonic) i to jest miszczoskie! :))

      Usuń
    5. Dziewczyny, odebrałam to tak jak napisała sonic i tak jak napisała Gosia. :)

      Dobrego i spokojnego weekendu :*

      Usuń
  8. U nas juz dawno padly wszystkie bastiony, koty rzadza domem i nami.
    A ja mam wazniejsze zmartwienia.

    OdpowiedzUsuń
  9. Amisia dobra na wszystko, lubię takie teksty. Porcja mądrego humoru rankiem dobrze robi.

    OdpowiedzUsuń
  10. Amisia wymiata :))) To moja ulubienica, chociaż nie dała się mi pogłaskać, paskuda ;)
    Umiejętność zatrzymania nieswoich myśli jest bardzo cenna. Dziękuję za przypomnienie, że ja też tak potrafię :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To bardzo skuteczna metoda, trzeba tylko chcieć powiedzieć sobie STOP.

      Usuń
  11. No właśnie. Dla mnie oburzanie się niektórych kotem na stole jest śmieszne. Stołu się przecież nie liże. Natomiast jedzenie z jednego talerza równocześnie z kotem uważałabym za głupotę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja już niczego nie deklaruję. Widzę jak koty nas wychowały i wychowują każdego dnia, i nie wiem jak to się skończy...

      Usuń
    2. Hi, hi - żarty się Ciebie trzymają. Jestem spokojna, że z kociej miski, ani kociego jedzenia jeść nie będziecie. Kanapa Fikuni wspaniała.
      Kleo cudo. Przypomina mi bardzo mojego kota z dzieciństwa.

      Usuń
  12. Strasznie mi się ten post podoba :)) W kilkunastu zdaniach, zawarte sprawy najważniejsze. Też staram się być wolna od cudzych myśli. To coraz trudniejsze, gdziekolwiek się nie zajrzy, ktoś stara się narzucić nam swoje. I uważność też ćwiczę :)))

    OdpowiedzUsuń
  13. moja jeszcze na to nie wpadła, zeby żebrać o ludzkie jedzenie. nawet przy filipie sie nie nauczyła.
    a mysli...oj, ja nie umiem tych paskudnych pozbyć sie z głowy natychmiast. muszą pobyc aż same wyjdą.
    ale wy jesteście wspaniali.

    OdpowiedzUsuń
  14. Nasz kocurek ma swoją miseczkę wysoko na parapecie przy oknie. Parapet jest drewniany i dośćł szeroki dla kwiatków. Na stół? a tak wchodzi, powącha starannie ale on bardzo rzadko chce coś ze stołu odrobina a i z tej odrobiny połowa zjedzona u siebie na swoim parapecie :). Za to Lorka chce wszystko!! :)
    Poczucie humoru, dystans do siebie, uważność to Twój mąż zaprezentował w tym poście serdecznie pozdradzam Was oboje.

    OdpowiedzUsuń
  15. " Byłem wolny od obcych myśli.Byliśmy sobą. Razem u siebie. " Cudowny tekst dzięki któremu, weszłam i do swojej głowy i już posprzątane :))
    Amisiu, królowo najpiękniejsza moc buziaków i głasków przesyłam i kubeczek kefiru :))

    OdpowiedzUsuń
  16. Mieć Fikunię, tyle kotów i jeszcze TCO na dodatek.... Z Ciebie, Gosiu, to jest szczęściara!

    A na poważnie - piękny, mądry wpis i szczególnie teraz bardzo potrzebny. Dziękuję :)

    OdpowiedzUsuń
  17. Jaki piękny wpis... :)... ! Aż się popłakałam...

    OdpowiedzUsuń
  18. u mnie rządzę ja! ale jak tylko się odwrócę..
    a w temacie zasadniczym, nie jest mi wesoło, no nie jest.. ich jest coraz więcej (?) i coraz dotkliwiej.

    OdpowiedzUsuń
  19. Jako polonistka odebralam wpis jako piękną metaforę lub tekst z drugim dnem. Interesująca kompozycja i oryginalne ujęcie bardzo ważnego problemu. Ucieszył mnie ten sposób myślenia i przywołanie uważności, której tak bardzo nam na co dzień brakuje. Przepraszam,że ja tak poważnie, ale faktycznie przytłaczająco więcej ich jest.
    A jak się nazywa blog TCOnego? Anka z Żywca

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Uwaga, będzie podpowiedź - tu można poczytać TCO http://oswajaniedrogi.blogspot.com/

      Usuń
  20. Wszelkie moje dylematy zwiazane z kotem na stole, rozwiazal widok mojej kotki smacznie spiacej na swiezo upieczonej, zostawionej do wystygniecia, przykrytej lniana sciereczka, szarlotki. Od tej pory kot na stole nie wywoluje u mnie wiekszych reakcji. :))))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. aaaaaaa! :))) Doopkę grzała na szarlotce:)))))

      Usuń
    2. Anko, jakie cudowne zdarzenie! :) Ale wiesz co? Nie mogę wyjść z podziwu, że koteczka szarlotki nie pożarła, że zadowoliła się ogrzewaniem zadowia. Hm, moje by na pewno pożarły. :]

      PS. Mam nadzieję, że tej szarlotki nie wyrzuciłaś... ;) (Zuza, nie czytaj tego!)

      Usuń
    3. Anka:):):):)tp musial byc swietny widok:) i co zrobilas????:):)

      Usuń
    4. Dla zaostrzenia wizualnie historii dodam, ze szarlotka to ulubione ciasto mojego meza i ze jest on lasuchem. Tego dnia upieklam szarlotke przed wyjsciem z domu i maz nie dostal ani kawalka, bo byla goraca. Wyobrazcie sobie JEGO mine po powrocie, kiedy to plan randki z szarlotka byl juz misternie ulozony, a tu przywitala nas rozwalona kota w brytfance. Obawiam sie, ze tego dnia moj maz przezyl powazna walke z samym soba, i ze po gruntownym przebadaniu grubosci sciereczki, te walke.....przegral. :0
      A kotka jest niejadkiem. Co nie znaczy ze po stolach nie chodzi, jadla nie podlizuje, czy lapa nie tyka. No ale szarlotka to nie bele co. ;)

      Usuń
    5. Czyli że się nie zmarnowała? Ja tam bym aż tak nie walczyła. No, może bym się trochę pozmagała, gdyby mi się na ciachu uwalił Mieczysław Białas zwany Węglarzem, zwłaszcza gdyby to nastąpiło świeżo po rekonesansie w szopie z opałem. :]

      Usuń
  21. Piekny,madry wpis!

    Amisia dystyngowana dama,grzecznie czeka na swoją porcję:) Podobnie robi Lucio,uwielbia patrzeć jak J. spozywa,a jak jogurt to już asysta z przełykaniem,bo czeka na ostatnia łyzeczkę (pańcio z łyzeczki jada jogurcik)

    OdpowiedzUsuń
  22. A co komu do tego,że fortepian w moim domu stoi na...suficie?:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. i wygodnie mu tam? Jak na nim grasz? stolek fortepianowy tez na sile wewnetrznej? ciekawosc mie pozarla.

      Usuń
  23. O, to, to. Zamawiam seansik terapeutyczny z Amisią. Zamiennie może być z TCO, gdyby naczelna terapeutka się na mnie wypięła. ;)

    OdpowiedzUsuń
  24. Dawno się poddałam w kwestii obcych na talerzach, półmiskach i miskach. Moje koty to uwielbiają. Mina pewnej Niemki, która weszła do kuchni i zastała Grażynkę (kotkę) rozwaloną między talerzami na elegancko nakrytym stole - bezcenna!

    OdpowiedzUsuń
  25. U nas mury dawno padły ;-)
    Koty rządzą ;-)))

    OdpowiedzUsuń
  26. Przeczytałam. I łzy mi się w oczach zakręciły. Jak dobrze że są tacy ludzie na świecie. Tak strasznie przeraził mnie Paryż i wszystkie uczucia przygasił. TCO - DZIĘKUJĘ. Tobie Gosiu też. W końcu dobry mąż to wyłącznie zasługa żony :-D

    OdpowiedzUsuń
  27. Świetny tekst! Obce myśli lubią zagnieżdżać się w głowie. Trzeba robić z nimi porządek.

    OdpowiedzUsuń

Fajnie, że piszesz! Pisz, komentuj, daj znak, że jesteś!
Dobrej energii nigdy za wiele. :)