Strony

wtorek, 27 października 2015

Spacer z przymusowym słuchaniem łaciny

Jeśli ktoś chce oglądnąć te zdjęcia szybciutko, to zalecam udanie się TUTAJ (klik).
Jeśli ktoś chce to zrobić ciut wolniej, ale też ekspresowo, to w TĘ STRONĘ (klik) proszę. 
A jeśli lubicie tradycyjnie, to zapraszam tędy:

W niedzielę wybrałyś się z Fikunią na spacerek, żeby pocieszyć się jesienią, która w pełnej krasie i w promieniach słońca pyszniła się w naszych okolicach spacerowych, czyli nad Odrą, przy moście Bartoszowickim - tym, który oglądacie najczęściej na moim blogu.
Spacer byłby milszy, gdyby pół Wrocławia nie wyległo tego dnia na nadodrzańskie wały, ale cóż się dziwić, skoro pogoda jak drut!
Miałam więc oprócz szczęścia sycenia oczu pięknem, nieszczęście trzymania Fikuni cały czas na smyczy, bo a to rower, a to rodzina z dziećmi, a to psy - bardzo dużo psów.
Miałam też nieszczęście być świadkiem pewnej rozmowy i od razu ostrzegam, że ją tu wiernie zacytuję, a więc ze słowami ogólnie uznanymi za niecenzuralne.

Ostrzegam! Kto nie toleruje, niech nie czyta.

Zalecam powiększenie sobie zdjęć. :)



Szłyś sobie z Fikunią, 


odwiedziłyś Ruficzka, 




i szłyś, szłyś dalej.





Podziwiałyś...











Fikuni wiernie towarzyszy jej cień. :)



Dotarłyśmy do jazu Opatowice.





Ten cień przyjmuje bardzo groźną postać. :)






Stałyśmy pod mostem, rozkoszując się widokami jak wyżej, gdy do moich uszu 
(i wszystkich w okolicy pewnie dwóch kilometrów - bo tak głośno) 
dotarł telefoniczny monolog.
Facet - jego wygląd najlepiej określi chyba zbitka słów "łysy kark", 
stojący przy swoim rowerze, oparty o balustradę wykrzykiwał do słuchawki:
- Ile mam czekać, ty kurwo!
- Mówiłem ci, szmato, że przy moście!
- Gdzie, kurwo??
Nie przy tym moście, szmato ty, kurwo jedna!
- Zapierdalaj tu, szmato, kurwo, bo ci przyjebię!


Naprawdę zachodziłam w głowę, jaka to kobieta po drugiej stronie słuchawki pozwala się tak traktować i z tego, co mogłam wywnioskować, odpowiada dość rzeczowo i spokojnie!
Jaka to może być kobieta, która z takim typem się zadaje i znosi te inwektywy!
Nie do wiary po prostu!

Nie musiałam długo czekać.
"Kobieta" znosząca takiego partnera nadjechała z prawej chwiejnym halsem na rowerze, 
w jednej ręce dzierżąc otwartą butelkę piwa, a za pomocą drugiej, trzymającej kierownicę, lawirując pomiędzy ludźmi.


Co uczynił ten, który był przed chwilą wyzwany kilkadziesiąt razy od szmat i kurew?
Podjechał do "karka", panowie serdecznie uścisnęli sobie dłonie
i  w zgodzie oraz przyjaźni odjechali... 


Mam nadzieję, że nikt nie stanął im na drodze... 


A my z Fikunią poszłyś dalej. :)

























I taki to miałyśmy spacerek w niedzielę. :)

PODPIS

Mój apel o zakupy przynosi skutek. Już 11 osób zechciało wesprzeć moje tymczaski. Dziękuję!

Wchodząc przez ten baner i robiąc zakupy, pomagacie karmić i dbać o nowe maluszki.




W sklepie trwa promocja na ROYAL: TU (klik).


35 komentarzy:

  1. Przepiękne zdjęcia jak zawsze, słońce, woda, Fika, kacze kuperki uniesione w górze, nasz rdzawy Rufi :). Ech nawet ten straszny monolog nie popsuł by mi tego niedzielnego spaceru, choć przyznaję, że masakryczny.
    Cudowne masz miejsce na spacerki, zazdroszczę szczerze :)))

    OdpowiedzUsuń
  2. Jak to dobrze, ze podobne dialogi zdarza mi sie slyszec niezwykle rzadko, choc i tu docieraja do moich uszu, tym glosniejsze i wyrazniejsze, ze rozmowcy ludza sie, ze nikt ich nie rozumie. Nasi sa wszedzie! :)))

    OdpowiedzUsuń
  3. Oj Gosia, przecież "kurwa" to taki przerywnik, nic osobistego.Pewne góralskie małżeństwo zawsze rozmawiało ze sobą stosując ten przerywnik, z tym, że ona zawsze tylko pojedynczo, co 3 wyraz, on za to trzykrotnie po każdym wyrazie. Wierz mi, oni nawet nie wiedzieli ,że owym słowem sieją gęsto.Spacer miałaś piękny, co wykazuje dokumentacja. Wiesz, całe 16,5 roku wszystkie spacery z moim psem były "smyczowe", te leśne zwłaszcza- pies w lesie to kłusownik Wiesz, tak się niefajnie stało, że naszym znajomym "myśliwy" zastrzelił
    cudną małą pudliczkę, bo pies w lesie bez smyczy to kłusownik, wiec już potem nigdy nasz bez smyczy nie chodził.
    Miłego;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Boże!!! Naprawdę nie wiem co bym zrobiła takiemu. :((((((((((((((((((((((((((((

      Usuń
  4. No cóż... no można i tak ;) jakoś miło mi się zrobiło jak dotarło do mnie, że to nie kobieta była.
    A widoki piękne!

    OdpowiedzUsuń
  5. Gosianko,oni przecież mówili szyfrem,bali się podsłuchu.
    I mieli rację ;)
    W podstawówce na lekcjach,pisałyśmy z Annavilmą liściki do siebie.
    Alfabetem Morse"a, hrehrehre.

    OdpowiedzUsuń
  6. Oj, od razu pomyślałam, że to do serdecznego kumpla delikwent tak czule nawijał... Kto by tam w emocjach (bo przecież kumpel wziął i odpadł od peletonu!) zawracał sobie głowę rodzajem gramatycznym!
    Wyjąwszy opisanych przez Ciebie cyklistów, pozostałe okoliczności zdecydowanie do przyjęcia. Uroczo tam macie! :)

    OdpowiedzUsuń
  7. To już drugi mój dziś wirtualny spacerek (pierwszy odbyłam z Olgą I Cezarym) i równie piękny :) A dialog... Oni zwyczajnie inaczej nie umieją. Mam rodzinę na wsi; naprawdę fajni ludzie. Takie słownictwo było tam zawsze na porządku dziennym, mówili tak wszyscy, od najstarszego do najmłodszego, a że byłyśmy z siostrą wysyłane tam co roku na wakacje, więc mama się trochę bała, że my też zaczniemy tak mówić. Ale spływało to po nas jak woda po gęsi - mojej siostrze zdarzało się palnąć "kujwa", kiedy była mała, ale bardzo szybko przestawała tak mówić, bo u nas w domu tego po prostu nie było, nawet za "cholerę" byłyśmy strofowane :)))

    OdpowiedzUsuń
  8. Nie da się nie słyszeć. Są wszędzie, na ulicy, w tramwaju, w parku, sklepie itd. Mówią rodzice, mówią dzieci, przyznaję, dalej nie mogę się przyzwyczaić, razi mnie to i odrzuca od człowieka z takim słownictwem.
    Piękny spacer i okolica, dobrze, że masz takie tereny w pobliżu.

    OdpowiedzUsuń
  9. Hi, hi, studium komunikacji pary :-) Cudo i cudownie :-)

    OdpowiedzUsuń
  10. Zawsze dziwię się, że nad brzegiem Odry, w tak pięknych miejscach, które nam pokazujesz, jest tak mało ludzi. Piszesz, że w niedzielę było ich dużo, ale na zdjęciach tego nie widać.
    Niedzielny spacer nad Wisłą - to dopiero są tłumy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja to umiem zrobić zdjęcia, że wygląda jakby nikogo tam nie było!
      Fakt, że poszłyśmy boczkiem, skrótem przy rzece, a tam ludzi mniej. Ni i pstrykałam na stronę nieuczęszczaną. :)

      Usuń
  11. Pięknie oj pięknie i niedaleko na spacery. :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Ta "radosna" konwersacja nieco zajłociła błogośc spaceru, ale tylko przez chwilę...Dla tych panów takie słownictwo jest normalne. Nie wyraza pogardy wzajemnej ani wrogości. Ot, zwykła w pewnych sferach pogawędka telefoniczna. To tylko dla postronnych nieco szokujące. Zresztą ludzie zwykli sie szokować czym bądź (pewnie ja, Ty, i inni nasi zaprzyjaxnieni tez wielu swoim zachowaniem czy poglądami szokują). W powyzszym przypadku najlepiej jednym uchem najlepiej wpuścić a drugim wypuścić, bo świat zbyt piękny by sie czyimś nazbyt soczystym dialogiem przejmować. Take it easy...
    A Twój z Fisią spacer nadodrzański przepiękny! Te długie cienie na trawnikach, koloryt wody i nieba. Cuda po prostu!:-))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zszokowana byłam jedynie rodzajem gramatycznym w jakim pan kark zwracał się to kolegi, jakoś nie słyszałam, żeby panowie wyzywali się od szmat i kurew.
      A swoją drogą znam zabawny dialog siostry z bratem, oboje po parę lat. Chłopak zdenerwowany przez siostrę długo szukał właściwego słowa, żeby jej dopiec i powiedział: Marta, ty..., ty..., ty ch.ju!

      Sorry. Już przestaję. :)

      Usuń
  13. Gosianko przepięknie jest nad Odrą. Fikunia jaka rozbiegana. Pozdrowienia od I P R :D

    OdpowiedzUsuń
  14. Nawiasem mówiąc, ciekawe dlaczego takie osobniki do siebie w rodzaju męskim nie mówią, he he he... Nie trzeba by się było dziwić :-))))

    OdpowiedzUsuń
  15. Ha, ha drecholski slang...oni tak do siebie gwarzą i żadna z tego obraza.

    OdpowiedzUsuń
  16. Miałam w dzieciństwie koleżankę, do której matka nigdy nie mówiła po imieniu tylko k..
    Spacer cudowny, widoki zapierające oddech - cudo jak u Pantery.
    Pozdrawiam Ania

    OdpowiedzUsuń
  17. Też mi się zdarzało mieć takie obserwacje i zawsze się zastanawiam jak omkła musi być ta kobieta, że nie reaguje na inwektywy, jak mało się szanować. I w sumie to czemu on z nią jest skoro tak jej nie znosi, że ją tak wyzywa, bo czemu ona z nim jest tego to najmądrzejsi nie wiedzą.

    OdpowiedzUsuń
  18. Spacer rozkoszny,moje dawne tereny i Rufi dzielnie się trzyma.A para, no cóż chyba siebie warci.Zakup robię po wypłacie 30 dam znać.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gosieńko, pamiętaj, że nic na siłę. Tylko jeśli i tak robisz to wchodź przez mój blog. :)

      Usuń
  19. ja to zauwazam, ze ludzie bez zadnego cieni zenady, wstydu czy czegos tam innego pisza, mowia, krzycza lacina i...nic. Mnie to razi, razi mnie uzywanie slow brukowanych bez...potrzeby i tak, by wszyscy wiedzieli.pierwszym slowem w tej, powiedzmy, skali, jest slowo "zajebiscie"...nowotwor okropny, a uzywany przez osoby, ktore, wydawalo mi sie, sa "krturarararne"... czy nie ma juz slowa lepszego? Bo tradycyjne slowa te rozne sliczne, to zawsze sie slyszalo wsrod roznych grup ludzi, ktorych zawsze unikalam...ba, wykasowalam z facebooka pare takich" znajomosci|", bo zwyczajnie nie chce byc kojarzona z nimi.... (wszystkie cudzyslowe sa celowe)


    zdjecia slicznie jesienne, cienie - STRASNE! hrehreher. Dzieki za spacerek.

    p.s. od niedawna zaczelam mowic "do dupy" ale nie do wszystkich, nie przy wszystkich i nie glosno. jeszcze sie przyzywczajam. Czy sie staczam? Czy przyjedzie do mnie ktos z otwartym piwem?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Krysiu, łączę się z Tobą w opozycji wobec słowa "zajebiście", które niektórym wręcz wydaje się wcale nie z "tego" rodzaju słów i używają go w całkiem dobrej wierze, jeśli można tak powiedzieć. Jako że pochodzą od wiadomego wyrazu, to jednak nawet w przetworzonej postaci w grupie wyrazów wulgarnych pozostają.

      Co do dupy, to się przyznaję, że używam, czasem nawet w zwielokrotnieniu, co ma obrazować stopień mojego rozemocjonowania (zdenerwowania, przejęcia, złości). Hm, myślisz, że to prowadzić może do staczania? Jakby co, względem tego piwa - mogę przyjechać, ale raczej z zamkniętym. ;)

      Uściski, Babuniu! :)

      Usuń
    2. Ja tam często zaklnę sobie i wcale nie uważam, że to jakiś wstyd, tylko trzeba wiedzieć przy kim i kiedy. :))
      Nie wiem czy ten uroczy pan na rowerze wybiera się w twoje strony, ale na otwarte piwo w jego wykonaniu możesz na pewno liczyć. :)

      Usuń
    3. ja tam powiedzialam "ktos" a nie "ten pan na rowerze" hrehreher
      Jolka - przyjedz z zamknietym, otworzymy harcerskimi metodami ;). Dziekuje za babine usciski....teraz drecze synusia o zdjecia..moja metoda mendzenia czesto dziala (na zasadzie, ze niby sie odchrzanie jak zrobi co ja chce...hrehreher)
      Gocha - no jak juz TRZEBA to rzeczywiscie wiedziec trzeba kiedy i przy kimco ja czasem wysluchuje w pracy, o matku bosku!

      Usuń
  20. Gosia u mnie była całkiem inna niedziela, no padało, za to sobota była taka piękna jak u Ciebie ;)
    Przeklinanie mnie razi i bardzo długo nie brukałam się takim słownictwem, ale przekonałam się. że w niektórych sytuacjach nie potrafię rozładować napięcia bez soczystej k...y, co nie podnosi mnie w moich oczach, ale niestety w danym momencie nie potrafię inaczej.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. He, he, Mary, sugerujesz, że Gosi się dni pozamieniali? :)

      Usuń
    2. No tak! A to ci pomyłka! :)) Nie będę już poprawiać. :)

      Usuń

Fajnie, że piszesz! Pisz, komentuj, daj znak, że jesteś!
Dobrej energii nigdy za wiele. :)