W aparacie czeka na zgranie 300 zdjęć. Na pewno są tam świetne ujęcia. I co mam zrobić z tym rogiem obfitości? To proste! Muszę Was nimi zamęczać! :))
Ja nikogo się nie boję! |
Choćby niedźwiedź, |
to... ustoję! |
Dziś "wykańczam" jeszcze skutki poprzedniego mojego ataku pstrykania.
Scenki z klatką w kocim pokoju są już nieaktualne.
Od dwóch nocy i dni kociaki Światełka, jak je pięknie nazwała Jola, ganiają już swobodnie po pokoju, już nie muszę do nich wstawać po nocach, radzą sobie z jedzeniem coraz lepiej. Dorastają mi dzieci. :)
Promyczek i Płomyczek. |
Chłopaki różnią się tylko wagą. |
Jak widać, wciąż w dobrym tonie jest kupkanie w synchronie. :) |
W Pastelowym Kurniku dziewczyny pokazywały swoje biurka bez pudru. Ja pokazuję koci pokój:
Światełka spędzały czas w klatce dla ich bezpieczeństwa. |
Pod niebieskim kocykiem jest termofor z gorącą wodą. Uwielbiały grzać się na nim. |
Ciocia Fisia ma oko na wszystkie kocie sprawy w tym domu. |
Koci pokój ma full wypas wyposażenie: drapaki, tunele, domki, pudełka i pełno zabawek. |
Na biurku jest mydło i powidło, ale... Po prostu tak jest. :) |
Promyk i Płomyk śpią w ciepełku, |
tylko ta mała rezolutna Słoneczko |
jak zwykle rozrabia. :) |
Światełka są tak uroczymi kociakami, że aż żałuję, że właśnie nie jestem na takim etapie życia, by zacząć przygodę z zakacaniem się. Bymbrała wtedy wszystkie trzy! Oj, bymbrała! Jak mówią, trzy koty to dobry... początek. :)
Gapcio Promyczek. |
To zostawiam Was już z poniższą scenką, bo jest przeurocza i lecę zgrywać kolejne zdjęcia. Bądźcie zwarci i gotowi!
Gdybym nie była tak zmęczona, na pewno jakoś dowcipnie bym podpisała te fotki, a tak to liczę na Was.
O, jest łapa!
Pasztetowa. :)
Przybijam,
nadgryzam
i lecę do następnego punktu kontrolnego!
Ale ma minę! Czas to zmienić... |
Przybijam,
całuję, |
przytulam,
nosuję,
uszkuję,
główkuję
i lecę do następnego punktu kontrolnego.
Łapa jest w porzo! :)
Byłoby bosko, gdybym mogła je oddać zaufanym, znanym koleżankom blogowym, ech...
Dobranoc, a zaraz potem miłego dnia!
Zajrzyjcie do Damy!! LINK
Post miał iść jutro, ale mi się puścił dziś, no to niech idzie!
OdpowiedzUsuńI ja idę. Spać. Dobranoc. :)
Mmmmmmmmojejkujejkummmmm...................
OdpowiedzUsuńCały czas nie mogę się nadziwić jak Fikunia robi za kocią mamę! Że pozwala po sobie chodzić, zaczepiać się, jestem zauroczona, więcej zdjęć! :D
OdpowiedzUsuńZdecydowanie kocia mama a nie ciotka :D
UsuńZmienię temat. Cały wieczór szukałam wiadomości, czy psu można podawać żółty ser. Znalazłam dużo danych, dużo źródeł. Jak to w Internecie, źródła trzeba zweryfikować, nie zawsze się da. Jak pójdę z moim na szczepienia, które wypadają na koniec października to dopytam weterynarza o bardziej naukowe źródła i fakty.
OdpowiedzUsuńOgólnie wyczytałam: do jedzenia psy nie powinny dostawać nabiału. Większość psów nie toleruje laktozy (tak jak ja, he, he), poza tym nabiał może powodować inne problemy układu pokarmowego. Jednak można psom od czasu do czasu i w małych ilościach podawać żółty ser, bo ten nie zawiera laktozy (coś o tym wiem!), szczególnie, gdy pies nie wykazuje jakichkolwiek zmian ze strony układu pokarmowego lub w zachowaniu. Dlatego można podawać lekarstwa w żółtym serze lub traktować żółty ser jako specjalny przysmak na specjalną okazję. Zdecydowanie nie jako pokarm lub część pokarmu.
Mój Buddy jest masywnym psem, waży 35 kg i tylko czasami dostaje ten żółty ser w ilościach jak na jego masę znikomych, bardziej dla liźnięcia i smaku niż czegokolwiek innego. Tak łapczywie reaguje tylko na mięso z ryby, a to trudno przy sobie nosić jako przysmak na szczególną okazję podczas leśnego spaceru lub pływania w jeziorze.
Po tym co dzisiaj doczytałam, będę kontynuować podawanie mu tej znikomej jak na jego wagę ilości sera (to są szczypty), szczególnie że w tej chwili tylko ten rodzaj „przynęty” działa. Później poproszę o wnikliwe wyjaśnienie mi tych sprzeczności przez weterynarza.
Izabelo, zdecydowanie postępujesz rozsądnie. Nie dajmy się zwariować. Pewnie tak jest, że co wet to inna opinia, więc i tak sama będziesz musiała zdecydować na końcu. :)
UsuńIzabelo,podstawowa zasada w karmieniu naszych mniejszych braci brzmi:nie podajemy zwierzęciu ludzkich pokarmów!Ja się do niej stosuję ale to nie znaczy,że moja Owczarka ich nie dostaje.Jednak,jak sama piszesz,są to znikome ilości.Dostaje w nagrodę kawałeczek wędliny,też dostaje pół plasterka żółtego sera jeżeli ja akurat sobie robię śniadanie z serem,jeżeli jest to twaróg to najpierw mieszam go ze śmietaną i daję do miseczki a resztę sobie doprawiam.Dostaje dwa żółtka w tygodniu-bez białka,czasami też dostaje i pół kostki czekolady albo innych słodyczy.Jak robię sobie truskawki ze śmietaną i cukrem to talerz do wylizania też czasami z wielkim bólem jej oddaję:)Może kiedyś opiszę jak ona swego czasu pożerała cukierki"raczki".Ma już swoje lata i na ten przykład nie dostaje już kości do obgryzania.Czasami,sporadycznie,kupuję kaszankę,którą czasami zje ale jak jej coś nie podchodzi to wyrzucam-nie kładę na śmietniku tejże dla śmietnikowych kociaków bo nie uważam,że one mogą wszystko zjeść.Czyli Twoje karmienie w zasadzie jest prawidłowe,chodzi o to żeby takie ludzkie pokarmy nie były np.podstawowym żywieniem danego zwierzaka bo to może się zakończyć problemami z"praczką"czy chorobami skóry.Moja Owczarka nie jada"frolików"tylko"purinę",ale koleżanka,która karmi swojego psa frolikami usilnie na spacerach dokarmiała moją Sunię frolikami,które ona łapczywie pożerała a ja później miałam problemy z praczką i biegałam w nocy z IV pietra na podwórko.Nawet przez takie zachowanie koleżanki ostro się pokłóciłyśmy,jeżeli natomiast Owczarka dostanie na spacerze od kogoś dwa-trzy froliki to jest wszystko w porządku.
OdpowiedzUsuńNie! Nie! i Nie! Czekolady NIGDY i w żadnej postaci!
UsuńA z tymi ludzkimi potrawami to bez przesady. Karmy gotowe są po prostu wygodniejsze w stosowaniu, ale na pewno nie są lepsze od przygotowanych w domu. Na zwykłą logikę można przyjąć, że coś co jest tak zakonserwowane, że ma półroczną przydatność do spożyci, nie może być lepsze od świeżego jedzenia. Podstawowa zasada przygotowywania jest taka, że ma być 1/3 wypełniacza (ryż, kasza, płatki owsiane), 1/3 mięsa (podłej jakości - z chrząstkami, ścięgnami, poprzerastanego) i 1/3 jarzyn.
I na pewno nie zaszkodzi psu nic, czym nakarmilibyśmy dziecko do lat dwóch (oprócz czekolady!).
Tak się wymądrzywszy, przyznaję, że Wronka i Szopek jedzą głownie karmę gotową.
Aaaaa,tu Cię mam Damo:)))Moja jako podstawę dostaje ryż+surowe mielone tj.indyk lub mieszane wołowo-wieprzowe.Zimą gotowane mięso lub wątrobę wieprzową z marchewką.W domu chrupek nie je tylko na spacerze.Uwielbia"śniadanie na trawie":)))A czekoladę tylko wtedy gdy ja jem a zapewniam,że raczej...sporadycznie.:)))
UsuńWiem, wiem - mam trochę wyrzutów sumienia, że nie gotuję, tylko idę na łatwiznę. Ale doskonała sierść, sprawność fizyczna Wronki i zawsze świetny humor, a i to, że staruszek Szopek też jest ciągle w dobrej formie - służą mi za rozgrzeszenie.
UsuńA czekolady nie dawaj nawet sporadycznie. To tak, jakbyś truciznę sporadycznie dawała.
I ja wiem ale,sama wiesz jak to jest gdy siedzi na przeciwko i ma ślamane oczy:)))
UsuńOd weta miałam listę ludzkich pokarmów, które są toksyczne dla psów: czekolada na pierwszym miejscu!!! Najbardziej toksyczna.
UsuńŻółtego sera nie było. I jak swojemu daję jako nagrodę, o czym była mowa pod wczorajszym postem, to nie pół plastra, tylko super cieńki kawałek maksymalnie centymetr kwadratowy. Dla smaku, aby reagował na wołanie.
Winogrona i cebula były zaraz po czekoladzie! Mały pies może umrzeć po zjedzeniu połowy tabliczki czekolady!!!
Przejrzałam jeszcze raz artykuły na ten temat. Faktycznie czekolady nie wolno, a o żółtym serze jest napisane, że uczula: http://www.psy.pl/zdrowie-psy/dietetyk/art30,nie-dla-psa-kosc.html ale na pewno nie w takich ilościach. :)
UsuńFikunia dzielnie znosi skoki Światełka na siebie, ale taka bardzo zadowolona z tego raczej nie jest. Pazurki na pewno bardzo są ostre.
OdpowiedzUsuńOpowieść Damy prześliczna.
Kociaki są cudne po prostu :-) od Ciebie najlepsze i ja dalej mam nadzieję że moja kolej jeszcze nadejdzie. Fikunia będzie niepocieszona jak pójdą do domków ;-)
OdpowiedzUsuńProponuję utworzyć komisję. Dlaczego Gosia wrzuca tak mało zdjęć? Coś w tym musi być. Więcej prosimy!! :-*
No właśnie, dlaczego? Na pewno coś ukrywa.
OdpowiedzUsuńEwo z A. będziesz przewodniczącą komisji - cieszysz się? Ja będę upierdliwom zastępcom.
Hana, komisja pokaże, że statystyki są miażdżące! Fiśka ze Światełkami tak się opatrzyła, że nie stanowi już (prawie) żadnej atrakcji! No i cóż na to poradzić... :)
UsuńPowiem ci w sekrecie, że nie będę się tym przejmować i kolejne zdjęcia będą. :)
Nie wzięłaś pod uwagę, że komisja jest stronnicza i skorumpowana, hrehrehre!
UsuńJa tam tyż nie narzekam na nadmiar takich zdjęć.Wcale a wcale,ani troszeczku!!!
OdpowiedzUsuńNie wiem, jak odróżnaich Płomyka od Promyka, ale któryś z nich palucha chce Ci łobgryść :) choć na mordkach mają rzeczywiście inne M - jeden biale, drugi rude. Matko, one są takie cudne, że norrrrrrrrmalnie nie mogę ! A na Fikunię to po prostu brak mi słów !... I dzie te czysta zdjęć z aparatu ? I popieram dziefczyny, żeby było wiencej !
OdpowiedzUsuńZapomnialam dodać, że Słoneczko mnie rozmiękcza na ament !!!
UsuńNo cudne sa, cudne.....ja tez poprosze wiecej zdjec:):):)
OdpowiedzUsuńPrzepiękne słodziaki, moja ulubienica to Słoneczko, uwielbiam takie szylkretki :-) patrząc na nie też żałuję że nie zaczynam dokacania....ale dwa u mnie na stanie musza mi wystarczyć....acha zdjęć nigdy za dużo 😄
OdpowiedzUsuńNikt nie odpowiedział na wezwanie Gochy, to wzięłam ja się i po(d)pisałam. Prezeska doceni niech, nno!
OdpowiedzUsuńZdjęcia Słoneczka obłędne! Zuza, gratuluję Ci pomysłu na cudne imiona dla tych cudaków. To jest świetlany trójkot. :)
Dziękuję, Jolu, jesteś debeściara!! :)
UsuńDzięki JolkoM. Malarz-natura te imiona wymalował na kotkach, a ja tylko odczytałam.
UsuńZa to: Trzy Światełka - ślicznie !
Ja mam coś znowu z googlem.Są tak uroczo rozbrajające,że mogę na nie patrzeć i patrzeć.Szczęśliwe to kotki co do Ciebie trafiają.Przy takim kocim pokoju niech się willa chowa.Zdjęć nigdy dosyć.bo trójka plus Fika są pocieszne i wyjątkowe. Gosia z Jelcza
OdpowiedzUsuńOdgrażała się i co?
OdpowiedzUsuńI da Wam chwilę odsapnąć, poza tym mam inny temat.
UsuńAle ja fcale nie muszę odsapywać!
UsuńSłoneczko na pierwszym zdjęciu bardzo przypomina mi mojego strachora ;))
OdpowiedzUsuńFikunia w roli mamki cudowna, a małe berbecie niezwykle miluśińskie :))
czy już lepiej ze zdrowiem u jedynej niuni ? rude wszystko wytrzyma ;)) przytulam maluchy
OdpowiedzUsuńTak, tak, już od paru dni wszystkie kotki zdrowe.
UsuńGosiu... no co ja mam napisać jak wiesz, że kocham kociaki...po prostu sama słodycz !!!
OdpowiedzUsuń