Strony

poniedziałek, 6 kwietnia 2015

Święta przyszły!

Mało tego, prawie już wyszły, a ja nie poskładałam życzeń odwiedzającym Za Moimi Drzwiami. I choć one - te drzwi - nie całkiem moje, to pewnie ze dwie osoby zaglądają za nie z ciekawości, co słychać także na północnym przyczółku. :)
Niniejszym składam i pozdrawiam. Oraz ilustruję.

Najpierw kontrola jakości, 
którą przeprowadził Mieczysław Węglarz, 
aktualnie - Białas. Jeszcze przed świąteczną konsumpcją.

Pod kołderką zawartość wyglądała mniej więcej tak.

Następnej kontroli dokonał Majtek - w trakcie konsumpcji.

Chyba nie wszystko mu się podobało,

bo próbował coś z tym zrobić po swojemu. 

Drapował

 i drapował,

aż w końcu wyglądał na usatysfakcjonowanego.
I przyklepał.

Natenczas przystąpiła zołza Glizderka.  

Zmierzyła spojrzeniem i... nic nie rzekła.

I chyba nawet jej się przysnęło?

Wtedy to Majtek postanowił uwieść pewną, uwaga!  
  
białokurę!!

Uwodzi się.

Oesu, jak one się kochajo!

***

W tych okolicznościach stołowych Państwo pozwolą, że się przejdę do ogrodu.
A tam... 

 Stokrotki.


 Bratki.



  Te to nie wiem, ale przez całą zimę były zielone, a teraz się zabielają.
Aktualizacja: znalazłam - to gęsiówka kaukaska.



 
 Krokusy - niedobitki.

 Tulipki. Albo po naszemu: lipany.


    Wilczomlecze.

  Te to też nie wiem.
Aktualny stan wiedzy mej
po okołogodzinnym przeczesywaniu sieci: bodziszek cuchnący.
Ale wcale aż tak znowu nie cuchnie. :)

 Pierwiosnki.




Ułudki.


 Dąbrówki.

 Barwinki.


 Kocimiętki!
(Wreszcie udało mi się chyba je u siebie zaszczepić, bo przetrwały zimę, hura!)

 Te też mi się zapomniały. Stale mi się zapominają.
Uzupełnienie: miodunki to są. :)

 I fiołki dla Gosi. :)





***

A na koniec zagadka fotograficzna:


Życzeniowo - z opóźnieniem - sprawozdawałam ja, JolkaM.

Dobrego tygodnia! :)

70 komentarzy:

  1. Piękna wiosna, piękne koty a zagadka to dla mnie skrzek w jakiejś niezbyt czystej wodzie. Skrzek - czyli żabie jajeczka. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz, Luno, nie gadam z Tobą. Żeby tak od razu bingo?! No ale to było do przewidzenia: Wielkanoc=jajeczka, choćby i żabie. ;) A tak naprawdę to wiem, że Ciebie nie mogłam zagiąć tą zagadką, Pani Przyrodniczko Fotograficzko. :)

      Usuń
    2. E... gadaj ze mną, weź gadaj, no. Nie bądź taka, ja nie wiedziałam, że to ma być trudna zabawa:) Całusy

      Usuń
    3. :) No dobra, przekonałaś mnie. Ale pamiętaj, żeby przy następnych zagadkach się nieco powściągnąć. ;)

      Usuń
  2. Dobrze,że miał kto sprawdzić koszyczek.....Ciekawa sesja zdjęciowa :-)))) Serdeczne pozdrowionka.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :)
      Trzeba się u nas bardzo strzec, żeby nie uświadczyć ciekawskiego nochala we własnym talerzu. ;)

      Usuń
  3. Oj, ta Luna! Chyba zgadła zagadkę i teraz nic innego nie mogę obstawić jak żabi skrzek.:)
    Dziękuję za fiołeczki. Przez ten ogólny jakiś pęd tego roku nawet się nimi nie zachwyciłam jak należy. Dopiero Ty mi przypomniałaś, Jolu, że powinnam, bo zaraz przeminą. :)
    Jaki ta Glizderka ma śliczny pyszczek z białą obwódką! Zawsze jak patrze na zdjecia z Twojego domu o ogrodu to tęsknię za tym wszystkim, mimo że tylko raz miałam szczęście to zobaczyć na własne, zachwycone oczy. :)

    Aha, co to za jajeczka oprócz przepiórczych? Przepiórcze malowane? Malowane w kotki?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Taa, z Luną nie gadam w ogóle, foch jest jak stąd do Wrocka.

      Gosiu, pytasz o jajeczka przepiórcze gotowane w łupinach cebuli? :) Aż muszę się im przyjrzeć, jeśli się jakieś ostały, czy rzucik na skorupkach wyszedł w kotki czy w ptaszki. :)

      Usuń
  4. Kontrola jakości musi być ;) a skoro się odbyła, protokoły podpisane, świętowanie można zacząć ;)
    Ładnie w Twoim ogrodzie, te białe się mi z gorczycą kojarzą ;) A ostatnie zdjecie z jakimiś piórkami, albo listkami. Albo jakaś serwetka zrobiona pod światło ...
    Dobrego tygodnia, Jolu :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie, Lidio, czy Bonusik też już u Was kontroluje jakość potraw, czystość szyb, dokładność wykonania prac w kuwecie itp.? ;)

      Te białe podobne do gorczycy, ale to nie to.
      Natomiast zagadkowe zdjęcie to, jak od razu celnie napisała Luna, przez co z nią nie gadam do jutra co najmniej, żabi skrzek. W naszym przydomowym jeziorku. W tle odbijająca się korona brzozy. Ale powiem Ci, że Twoja interpretacja zdjęcia bardzo mi się podoba. :)

      Usuń
    2. Oczywiście, że kontrola jest - jakości potraw to może nie, bo go do garów nie dopuszczamy ;) do kuwety nie zagląda zaraz po jej sprzątnięciu, nawet nie zagląda mi przez ramię - to hrabiątko jest, więc udaje, że za niego ptaszki wynoszą, a nie Łysi :))) Co do innych prac porządkowych - jak najbardziej, kontrola musi być, wieczorem kontroluje również, czy położyliśmy się do łóżka, obchodzi mieszkanie, czy gaz zakręcony itp. ;)

      Ładnie ten skrzek wygląda :))

      Usuń
    3. I jak Wy to robicie, Lidziu, że kotka nie dopuszczacie do garów? Przywiązujecie go do taboretu?! :P

      Usuń
    4. Oczywiście !! Wielkim łańcuchem ;))
      Po prostu on nie jest tego nauczony z poprzedniego domu, a my też go nie uczymy i nie pozwalamy wskakiwać na blaty w kuchni i stół. To bardzo inteligentny kotek ;)
      Co nie oznacza, że nie wskakuje, owszem, podczas wieczornego obchodu, ale już nie wnikamy, tylko trzeba zawsze pamiętać o schowaniu masła itp.
      Na zasadzie, czego oczy nie widzą ;) niech tam ma kocina trochę radości ;)

      Usuń
    5. Bardzo mi się podoba takie podejście. I imponuje mi inteligencja i dobre wychowanie Bonusa - muszę o nim poczytać naszym koteczkom. ;)

      Usuń
    6. Może lepiej nie czytaj, bo go znienawidzą ;))

      Usuń
    7. Hm, jeszcze to przemyślę, Lidziu. :) A tymczasem ucałuj w uszko kociuszka. Fajnie, że go do siebie wzięliście - i to chyba obopólnie dobre. :)

      Usuń
  5. Najpierw zagadka : jedwabna apaszka w niebieskie kropki przeznaczona do Skarpety, przez którom, pod słońce prześwitujom gałązki drzewa z gatunku wierzbowego lub brzozowego !
    Też zachwyca mnie piękna twarzyczka Glizderki :) Zachwycają zrestą mnie również kwiateczki, a najbardziej stokrotki i fijołki. Lipany też ! Kocimiętka zaś, ma piękne listki ! Majtkowa miłość do białokury, widać, że prawdziwa ! Jolu, dobrego wypoczynku po wypoczynku !

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aha, i dziękuję baaaaardzo :*
      (już Ty wiesz za co:)

      Usuń
    2. Ewo, Twoje widzenie zagadki też mnie niezwykle ujęło. No i bardzo delikatne, acz sugestywne przypomnienie o nadchodzącej akcji apaszkowej. :)

      Kocimiętkę próbowałam uhodować już kilka razy; wysiewałam do inspektu, ale albo nie wschodziła, albo coś popsułam... Aż wreszcie w zeszłym roku kilka siewek się uchowało i rosły sobie w doniczkach, ale do bardzo późna zwlekałam z wysadzeniem ich. I chyba w listopadzie w desperacji zupełnej, że znów mi nie wyjdzie, wetknęłam je w glebę w miejscu, gdzie od chłodu mogły być osłonięte innymi roślinami, co dawało nadzieję, że jednak sobie poradzą. Wypatrywałam ich już chyba od marca - i są! :)

      :*

      Usuń
  6. To nie skrzek. Powiem wam. To jest - muchi napstrzyły, piękny kropciaty materiał odbija się w szybie, atak owadów fioletowych na Jolkę, ktoś opowiedział dowcip i ten drugi prychnął barszczem na szyb. Albo to kosmici nareszcie i to tacy śliczni ☺ wszystkiego najlepszego ☺

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ewo, Twoja wyobraźnia mi ogromnie zaimponowała! Będę dawała więcej zagadek. ;)

      Uściski!

      Usuń
  7. Ależ wiosna u Ciebie!
    U mnie, na razie prawie nic.
    Trawska zaczynają, ale żeby coś zakwitło....?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Izo, u mnie też nie żeby jakiś dywan kwiatowy się ścielił, a skąd! Ale latałam dziś z aparatem po wszystkich kątach ogrodu i wypatrywałam. Aha, i jeszcze próbowałam się wstrzelić w momenty, gdy wychodziło słońce, a miało ono dziś kaprysy. Więc jak się już tak nawypatrywałam, nacelowałam, naganiałam z aparacikiem, to musiałam się rzucić na blog z całym fotograficznym plonem. :)
      Dawno temu przeczytałam w jakimś mądrym piśmie, że warto ogród zagospodarować tak, żeby od wczesnej wiosny do późnej jesieni coś w nim kwitło. Nie są to może kwitnące połacie, ale rzeczywiście coraz to pojawiają się tu i tam jakieś skarby kwitnące. A im drobniejszy, tym bardziej cieszy, jak choćby mikroskopijne ułudki. :)

      Usuń
  8. Jolu, urzekające te Twoje sielskie klimaty okołoświąteczne.:)
    Bardzo podoba mi się koszyczek, też chętnie przyjrzałabym się z bliska jego zawartości więc nie dziwię się Twoim nadwornym inspektorom.
    Majtek jest jednak typowym kotem stołowym stąd miłość do kury stołowej a Glizderka wygląda jakby przed chwilą zrobiono jej makijaż.:)
    Zagadka chyba rozwiązana więc nie będę się wysilać..:)
    Mam wrażenie, że u Ciebie jednak o wiele więcej wiosny, moje działkowe tulipany postanowiły zignorować taką "wiosnę na papierze" i zakwitnąć dopiero wtedy jak przeprosi je ciepłem i słońcem.
    Jolu, wszystkiego dobrego na poświąteczny czas dla wszystkich mieszkańców tego urokliwego zakątka...:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Te moje lipany to jest jakaś taka odmiana wczesna. Kilka lat temu posadziłam kilka cebulek i oczywiście o nich zapomniałam. Jak ja się zdziwiłam wczesną wiosną następnego roku. Całe szczęście, że je umieściłam pod drzewem, bo inaczej na pewno byśmy je zdeptali. To miniaturki i ledwo wystawały nad ziemią, a już kwitły. Wydaje mi się, że w ciągu tych kilku lat nieco się "wyrodziły" i teraz rosną troszkę wyższe. W pierwszym roku kielichy niemal dotykały ziemi. Co roku mnie zaskakują. A im jest zimniej, tym dłużej kwitną. W słońcu i cieple płatki wywijają się aż na zewnątrz - jak takie jęzorki. :) Bardzo je lubię i w okresie, gdy kwitną, wybaczam aurze chłód.

      Ściskam Cię mocno, Alu, i życzę dużo zdrowia i wszystkiego najlepszego. :)

      :**

      Usuń
  9. Dziękuję za życzenia ,Tobie i Twojej rodzinie też wszystkiego najlepszego :))))
    Tyle kociambrów dokonywało inspekcji tego koszyczka , aż dziw że dotrwał do świątecznego śniadania :)))
    Pieknie miałaś przybrany ten koszyczek ,ja swój stroję bukszpanem ,bo to on jest u nas najbardziej dostępny ,kiedyś sprzedawali i barwinek ,ale to było strasznie dawno .
    Piekna ta Twoja ogrodowa wiosna :)) Bardzo mi się podoba ta odmiana lipanów :)))Odkryłam dzisiaj nowe fiołkowe miejsce ,była ich tam cała masa . Pierw fotografowałam je w takim kulkowym śniegu ,a kilka chwil pózniej w pięknym słońcu ,no bo kwiecień -plecień :)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Do pozieleniania koszyczka używam od lat własnego barwinka, czasem nawet włącznie z kwiatkami. W tym roku jednak na razie pojawiło się ich zaledwie kilka i pożałowałam - niech sobie kwitnie w naturze. :) Dobrze jest mieć takie zielsko na podorędziu - posadziłam je dawno temu i się już nieźle rozniesło po ogrodzie. Jak tak pomyślę, ile ja już w tej swojej glebie nasadziłam i nasiałam, hm... A ile nawyrywałam! Nawet roślin, które wcześniej sadziłam, bo niektóre to jak chwasty, kurna, szaleją. Zawsze mi ich jednak trochę żal... ;) Ale fiołków, które też mi się gdzieniegdzie same roznoszą, to choćby nie wiem ile wyrosło, to nie wyrzucę! Aż Ci trochę pozazdrościłam tych Twoich odkrytych dzisiaj. :)

      Aha, i muszę Ci koniecznie napisać: ptaszorek Twój śliczny, Masz Ty wyobraźnię, kobieto, i rączyny cudotwórcze. :)

      Ukłony dla Mamy. :)

      Usuń
  10. Jolu - magicznie i kolorowo u Ciebie. Aż wyjrzałąm za swoje okno w nadziei...nie, niestety nie:( Tak, to tylko u Ciebie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :) Aniu, bardzo ciepło Cię pozdrawiam! Już niedługo wszędzie będzie zielono i kolorowo.

      :**

      Usuń
  11. Oooo, jeszcze mi świątecznie. U mnie inspekcji nie było, tylko pomaganie, połączone z oskubaniem baranka z trawkowej ozdoby.
    Pięknie dziękuję za życzenia, odwzajemniam, chociaż późno, ale lepiej niż wcale. Bardzo się miło oglądało i czytało.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :) Przeczuwałam, że dziś taki koto-kwietny akcent nie zawadzi, a wręcz zaostrzy apetyty na... wiosnę. Nie, nie, tylko nie na żurki i mazurki. Z jedzeniem koniec! ;)

      PS. Baranka teraz czymś przyodziej, Ewo, żeby nie podmarzł bez naturalnej zielonej osłony - może wyskub trochę z kotka na jaki szaliczek... ;)

      Usuń
    2. Z kotka można dużo uskubać bo puchaty. Baranek został schowany do pudełka, ma tam ciepło i czeka na lepsze czasy.
      W dzierganiu kiepska jestem.

      Usuń
  12. A jakim prawem u Ciebie w ogrodzie tyle kwiatów, jak u mnie tylko ciemiernik kwitnie i nieśmiało zaczynają fiołki?
    A te, co nie wiesz, ale przez całą zimę były zielone, a teraz się zabielają, to u mnie są żółte, ale jeszcze się nie zażółcają.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj, nie oburzaj się tak, fiołki tylko te od południa się tak wysforowały, północna i zachodnia reszta śpi.
      A tymi białymi, co u Ciebie są żółte to musimy się kiedyś wymienić po sąsiedzku. :) Tymczasem spróbuję znaleźć ich nazwę.

      Usuń
    2. Mam, to gęsiówka kaukaska. Ta Twoja na pewno jest żółta? Bo piszą o niej, że może kwitnąć na biało, różowo lub dwubarwnie. Hm.

      Usuń
    3. Się nie oburzałam, tylko żachłam ;) W zeszłym roku na pewno była żółta, ale jak jej powiem, że na żółto nie może, to może w tym roku zakwitnie na biało (albo na różowo)?

      Usuń
    4. :D O to to, spróbuj! A potem, że na tęczowo, a co! Niech się postara. :)

      Usuń
  13. A tam, lipany czy inne kwiatki piekne, ale jakie koty......jestem zauroczona, cudne.....no ja po prostu kocham koty i tyle, chociaz kwiatki tez....:):):)U nas w L nie ma takiej wiosny:(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Będzie wkrótce i w L. A koty dziękują za docenienie urody. :)

      Usuń
  14. Odbicie drzewa w wodzie w talerzu w kropki?
    Kwiatki!!!
    U nas masa fiołków, tylko wąchać!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie, wąchać! Idę się im pokłonić wąchająco - wczoraj tylko pstrykałam, gdy tylko słońce poświecało. :)

      Usuń
  15. Też, że Majtek wyraźnie rozpoznał, że to naczynie podobne do kury. Dzięki namalowanym oczkom chyba. Mieczysław i Glizderka też fajne. Śliczne kwiatki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Już takie Majtki to mają swoje sposoby na rozpoznanie prawdziwej białokury. ;)
      Dziękujemy i pozdrawiamy. :)

      Usuń
  16. Odpowiedzi
    1. Zamawiasz następne, Krysiu? Chyba, kurczę, założę tę kocią agroturystykę. :D

      Usuń
  17. Fotogeniczne to kocię! Model, dosłownie! Serdeczności.

    OdpowiedzUsuń
  18. No i dobrze,że Luna odpowiedziała,bo w życiu bym nie zgadła:)))

    Poświątecznie pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz, zawsze można pofantazjować - jak dziewczynki u góry. :)

      Usuń
    2. Prawda! Szczególnie, że zdjecie bardzo ladne i może to być szfystko.

      Usuń
  19. A ja stawiałam na jakieś rośliny. W wodzie.
    Pięknie u Ciebie, aż zatęskniłam do wiosennego świątecznego spaceru; w tym roku nie miałam możliwości, a poprzedni spacer był jakiś taki zimowy - mało było jeszcze zielonych roślinek, że o kwitnących nie wspomnę.
    Kocia kontrola jakości oczywiście być musi :), a jajeczka przepiórcze super :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz, Ninko, że i ja nie wybrałam się w święta na spacer. Ale u nas to wystarczy zrobić obchód wokół domu, w ogrodzie, w lesie i już krótki spacer zaliczony.
      A przepiórcze jajka na Wielkanoc to u mnie tradycja od kilkunastu już lat chyba. Żadnych zabaw w pisanki, bo nie mam cierpliwości, tylko łupinki cebuli dla urozmaicenia. Te jajeczka same w sobie śliczne są - to wystarczy. :)

      Usuń
  20. Jolu, za rok niech Majtek zajmie się święconką i całym świątecznym wystrojem ;)))
    A ja widzę, że rzeczywiście z jakim przystajesz... Tyle zdjęć! To tak jakby GosiAnka post przygotowała :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Alu, nie uwierzysz, ale ja i tak się powstrzymywałam, jak mogłam, żeby nie dać jeszcze z dwudziestu ujęć. Jeju, jak mnie boli, gdy muszę robić selekcję zdjęć! Bardziej niż u dentysty. ;)

      Usuń
    2. To nie rób selekcji :D Anka chyba nie zawsze robi ;))
      Ja lubię ogrom zdjęć - powiększam sobe i klikam i się uśmiecham :)
      Jak ten żurek?

      Usuń
    3. To całkiem jak ja - klikam i się uśmiecham. O tak :D

      Alutko, właśnie dojedliśmy reszteczkę i jedząc myślałam, że muszę Ci napisać o wrażeniach. Wyszedł bardzo dobry. Nie omieszkam podpisać się pod rekomendacją W. w Nie-Ładzie. ;)

      Usuń
    4. Najgorzej jak się człowiek zapomni w uśmiechaniu i ktoś wlezie z impetem do pokoju... :D

      Ciesze się bardzo! :))

      Usuń
    5. O to to - takie wejścia smoka wówczas wskazane nie są. Mnie na razie to nie dotyczy. Tutaj mogę się szczerzyć ile chcę. ;)

      Usuń
  21. Piękne koty i tyle ich cudownego ciepła masz i ciekawości co też kryje się pod i spróbowania wszystkiego koniecznie. :)
    Wiosna u nas na działce trochę już przyszła, co widać na blogu poprzez zdjęcia makro którymi się mój A fascynuje, ja to ptaszki i kwiatki dalej bliżej, byleby było widać. :) To czerwone co nie wiesz co to jest, to jest chyba? Bergenia, masz takową u siebie? Ale jeszcze sprawdzę bo u nas na działce też takie coś wylazło.
    Fajnie że Twoje koty mogą wychodzić, trawkę podżerać, nasz dostał owies, na wiosenne podżeranie, bo jak nie to Nolinę w domu podjada, co zostało uchwycone fotką na gorącym siedzeniu na jej pniu.:) Nolina ma już około 70 lat, piękny gruby pień, który nie poddaje się ani drapaniu ani trzymaniu się go kurczowo. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ojeju, żal noliny tak wiekowej, to ładna roślina, no i cenna przez swoje lata - kawał historii zapewne. :) Moje jedzą trawkę na zewnątrz, ale też pięknie oskubały taką kocią w doniczce - zanim zdążyłam jej zrobić zdjęcie, gdy przyniosłam ją z Biedry.

      Bergenia to nie jest. Mam też, ona nie ma wciętych listków. Właśnie jestem w trakcie szukania jej nazwy, ale panowie z serwisu internetowego przerwali mi, bo zmieniali nam urządzenia odbiorcze.

      Pozdrawiam Cię, Elu. :)

      Usuń
    2. Bodziszek cuchnący, choć przymiotnik w jego nazwie, moim zdaniem, jest nieco na wyrost. ;)

      Usuń
    3. Może to dereń, on ma takie czerwone gałązki. Wszystkiego dobrego po świętach:)))

      Usuń
    4. Nie, Haniu, przewrotny dereń biały z czerwonymi gałązkami to ja znam i mam krzaczorki, a ta roślinka jest taka przy ziemi. Wychodzi na to, że to bodziszek, choć w obecnym stadium jest do niego całkiem niepodobny. :)

      Usuń
  22. Witaj
    Rewelacyjne kociaki.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  23. W ogrodzie to Ty masz już coś, za czym niesamowicie tęsknię! ... :). A inspektorzy świetni :D.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A co to? Coś konkretnego czy tak ogólnie, że kwiatki, wiosna, kolor, nadzieja?

      Usuń
  24. Śmieszne, że wszystkie koty po kolei przychodziły oglądać święconkę. Kot to niezwykle ciekawska osoba.

    OdpowiedzUsuń

Fajnie, że piszesz! Pisz, komentuj, daj znak, że jesteś!
Dobrej energii nigdy za wiele. :)