Od naszej słynnej akcji kalendarzowej minęły już dwa miesiące. Zebraliśmy wtedy wspólnymi siłami piękną kwotę do tzw. Skarpety - na pomoc ludziom z blogowego świata, tym pomagającym zwierzętom, bądź tym, których zwierzęta chorują, czyli ogólnie mówiąc, dla tych, którzy potrzebują wsparcia. O tej kwocie i pierwszych działaniach informowałyśmy Was mejlowo.
Ja i Hana chcemy po prostu dać coś od siebie, pomagać, wspierać, organizować i przy WASZYM NIEOCENIONYM WSPARCIU to się udaje!
Skarpeta działa, my chętnie i z satysfakcją wyciągamy z niej grosze, psie i kocie puszeczki, chrupeczki, żwirki, i nawet węgiel! Jaka to radość! Cudowne uczucie i proszę, abyście wszyscy – darczyńcy - poczuli się tak jak my, gdy MOŻEMY POMAGAĆ! To od NAS WSZYSTKICH! To dzięki NAM, dzięki WAM!
Wymieniam tu osoby, które dostały od nas wsparcie i które same o tym u siebie na blogu pisały. W założeniu miało być tak, że nie będziemy upubliczniać tych informacji, jeśli ktoś chce pozostać anonimowy. Nie chcemy nikogo zawstydzać, czy coś z tych rzeczy. W praktyce nie było takiej sytuacji. Okazało się, że każdy chętnie dziękuje i wprost o tym pisze. Kolejność przypadkowa.
http://kwiaciarenka-lawenda.blogspot.com/2014/12/witajcie.html - wiadomo, potrzeby są wielkie jak serce Kwiaciarenki.
http://baldricksclaw.blogspot.com/2015/01/sylwester-20142015.html - wspaniały kociarz o mądrym podejściu do pomagania mierzy się teraz z chorobami swoich podopiecznych.
http://daleko-od-szosy.blogspot.com/2015/02/a-tak-w-miedzyczasie.html - po prostu zajrzyjcie do Ewy, a wszystko stanie się jasne.
http://ostojatupai.blogspot.com/2015/01/paczka-od-dziefczynek.html - zażegnałyśmy chwilowy kryzys, mamy nadzieję, że Tupajka stanie na nogi po trudnym dla niej czasie.
http://graszkowska.blogspot.com/ - stado działkowych kotów przeżyło dzięki Skarpecie zimę - jak napisała Graszka.
http://catarina-brujita.blogspot.com/2015/01/dostao-nam-sie.html - Szalona Kasia, pomagaczka wbrew rozsądkowi, mogła odetchnąć przez chwilę.
Oprócz tych osób, które znamy z blogowego świata i dobrze wiemy, że zasługują na każdą pomoc, Skarpeta zasiliła też panią, której absolutnie nie było stać na operację ukochanej suni. To dramatyczne opisy wiązania wielkiego guza bandażem, aby nie ciągnął się po ziemi, poręczenie Ani M. (chodzi o suczkę - mamę Lu - psinki Ani) oraz to, że Ania dołożyła ze swojej kieszeni jeszcze raz taką kwotę, sprawiły, że nie zastanawiałyśmy się z Haną ani chwili.
Karina, mama Lu, jest po pierwszej operacji. Guz był tak duży, że czeka ją jeszcze jedna. |
Wysłałyśmy również żarełko do pani Joanny, która codziennie karmi 37 kotów i z najwyższym trudem udaje się jej zdobyć dla nich jedzenie. To od niej miałam trójkę ostatnich kociaków, w tym rudaska Kubusia Kluska, który zamieszkał u kochanej Joasi w Katowicach; tam jeszcze wymagał leczenia. Ech, to długa historia...
37 kotów do wykarmienia... |
Pani Joanna nie stała się karmicielką takiej bandy z wyboru. Po prostu liczba głodnych kotów, które zaczęły odwiedzać jej nowo budowany dom, z każdym miesiącem rosła... Dobre serce nie pozwoliło jej tego nie widzieć, odwrócić się tyłem i zostawić problem za sobą. Pani Joanna, oprócz tego, że z wielkim poświęceniem zdobywa dla nich jedzenie, dba też o leczenie, kastracje, sterylizacje i najważniejsze: o adopcje. Niestety większość z przybłęd jest dzika i nie nadaje się do domów. Już niedługo poznacie te, które jak najbardziej mają przed sobą świetlaną przyszłość kotów domnych. Postaram się w tej sprawie pomóc i jak zwykle liczę na Was, na kibicowanie.
W każdym razie ja ręczę, że pomoc w postaci jedzenia wysłana do pani Joanny jest jej potrzebna i zostanie wykorzystana do ostatniego chrupka.
Zresztą ona sama po otrzymaniu paczki napisała:
Pani Gosiu, dzisiaj u nas było słychać wielkie radosne mlaskanie i chrupanie.
Nie wiem już, jak dziękować Pani, a także wszystkim osobom z grupy "skarpeta", za pomoc. Przez jakiś czas będę mogła ze spokojem myśleć o nadchodzącym dniu. Ciągle miotam się od optymizmu po skrajnie pesymistyczne wizje. Ale ponieważ ostatnio dostałam tyle dobroci od innych, wierzę, że nie tylko wybrniemy z kłopotów, ale również sami będziemy mogli pomagać.
Skarpeta pukała też do innych osób, ale one uczciwie powiedziały, że na razie dadzą sobie radę. Niektóre z nich są uparte jak osły, ale my wiemy, że potrzebują i nie tracimy nadziei, że pozwolą sobie pomóc. Naprawdę nie trzeba być umierającym z głodu żebrakiem, aby skorzystać ze Skarpety. Chcemy, aby ludzie, którzy pomagają, dbają, kochają, a którym zwyczajnie się nie przelewa, mieli łatwiej. To proste i czyste założenia.
Już za chwilę zorganizujemy kolejną akcję napełniania naszej blogowej Skarpety. O wszystkim, o możliwościach, trudnościach i jak je obejść, napiszemy z Haną niedługo.
I jeszcze jedno. Ponieważ niedawno wysłałyśmy dokładne rozliczenie środków ze Skarpety i część z Was pisała, że nie jest Wam potrzebne, proszę, aby ten, kto takie bieżące rozliczenie pragnie dostać, wysłał do mnie mejla ze słowem "chcę" w tytule. Otrzyma zwrotnie rozliczenie. Oczywiście tyczy się to tylko tych osób, które brały udział w dokładaniu do Skarpety (proszę więc o mejl ze znanego nam adresu). Bardzo bym chciała, aby ludzi chcących wiedzieć, było dużo! To wszystko opiera się na zaufaniu, a dla mnie i Hany nie ma nic ważniejszego niż to, że nie chcemy Was zawieść.
Nie moge sie doczekac kolejnej edycji skarpety. CHCE pomagac, NIE CHCE zadnych rozliczen, bo wiem i bez nich, ze srodki ze skarpety trafia zawsze tam, gdzie powinny. Moje zaufanie do Was jest bezwarunkowe, a z jakich powodow - wiadomo.
OdpowiedzUsuńBedziem napelniac kolejne skarpety, ja - czym sie da, Kira ofiaruje jakas kosteczke, a dziefczynki swoje kocie chrupki, bo i one chcialyby sie dolozyc, a nie zarabiaja. :)
Jak to nie zarabiają? Nie płacisz im za dostarczanie ci radości, za odstesowywanie, za kłaczenie i za wyprowadzanie cię na spacery???
UsuńDzięki, Ania.
No w piniondzorach nie zarabiajo. :)
UsuńPowołamy tu związki zawodowe Kiry, Maciejki i Bułki! Trzeba je wesprzeć przeciwko temu wyzyskowi!
UsuńKochana, akcja Skarpeta jest wspaniała. Co cieszy kiedy się wie, że twoja cegiełka trafiła do jakiegoś kociego czy psiego brzuszka. Bardzo przejęła mnie historia pani Joanny i jej stadka kotów. Takie coś wykarmić to nie jest proste a leczenie... Chciałabym jakoś wspomóc tę gromadkę.
OdpowiedzUsuńA co do rozliczenia, moja droga ufam Ci bardzo, mam dowód Twojej dobrej woli, serca i uczciwości na co dzień w domu - hasa i raduje więc za rozliczenie dziękuję. Napisz Tylko jak jeszcze można wesprzeć skarpetę. Jeśli stać mnie na moje hobby to i na bezpańskie i nie tylko kociaki.
Pozdrawiam Cię i miłego dnia.
Nawet nie wiem jak dziękować za umożliwienie pomagania. Może zwyczajnie: dziękuję, Luno.
Usuńto ja też się chętnie przyłączę :)
OdpowiedzUsuńSuper, dziękuję!
UsuńBardzo się cieszę,ze w planach kolejne napełnianie,bo chociaż zima się kończy to skarpeta potrzebna jest zawsze.Przynajmniej w taki minimalny sposób mogę pomóc wspaniałym ludziom i zwierzaczkom.
OdpowiedzUsuńLubię dorzucić grosik, kiedy wiem że idzie na konkrety, ale też nie potrzebuję żadnych rozliczeń, to się opiera na zaufaniu i niech tak zostanie. Fajnie, że macie nowy pomysł na napełnianie skarpety, czekam na szczegóły.
OdpowiedzUsuńSerce rośnie na takie wieści :) Czekam więc na nową akcję :)
OdpowiedzUsuńDokładnie. Serce rośnie!
OdpowiedzUsuńJa też chętnie pomogę.. Dawanie daje tyyyyle radości że nie ogarniam :-)
OdpowiedzUsuńAnia P.
Pierwszy komentarz, Aniu? :)
UsuńTak Gosiu. Nie odzywalam się dotychczas choć śledzę od dawna. I blog i Fb. Śmieję się z Wami i płaczę czasem też. Taka cicha fanka jestem po prostu :)
UsuńAnia P.
Czytając tego posta wiedziałam, że napiszę w komentarzu pytanie czy przypadkie fundusze Skarpety się nie kończą i nie trzeba Skarpety zapełnić. Odpowiedzi się doczekałam i z niecierpliwością wypatruję kolejnej akcji :))
OdpowiedzUsuńBuziaki dziewczyny!
ciekawość mnie zżera, co takiego tym razem wymyślą dziewczyny :))
UsuńHej, Dziewczyny, chyba nic oryginalnego, po prostu przedstawimy jakie są możliwości, aby być w porządku z prawem i nie mieć kłopotów dlatego, że chcemy pomagać. Wiecie jak to jest...
UsuńWiem, że dobrze zagospodarujecie Skarpetę, więc rozliczenia nie musi być. Wystarczy mi takie podsumowanie na blogu.
OdpowiedzUsuńGosiu, wysłałam Ci @. Ja tak jak Pantera - nie chcę rozliczeń, chcę pomagać.
OdpowiedzUsuńOj tak, czekam na akcję Skarpeta. Też chętnie coś dorzucę. Widać, że pod domem pani Joanny niezłe stadko, więc pomoc z pewnością potrzebna. Innym również. Wiem ile kosztuje leczenie kota czy psa. :( Ja też nie chcę żadnych rozliczeń. Niby co? Mam kociakom chrupki liczyć? :) Skoro już wywołałaś Kluska do tablicy, to meldujemy, że wszystko jest w porządku. Powtórzyliśmy badania na wszelkie możliwe robale- nie ma. Kubulek zdrowy, jedzonko wsysa jak pompa. Musimy bardzo na niego uważać, bo wskakuje na piec i zagląda do garnków. Co prawda powinien byś Kubuś- Destruktor, bo wszystkie dyndające zabawki już nie dyndają- Kubulek poprzegryzał sznurki, a myszki już nie maja futerek.Mam też kilka dziur wygryzionych w powłoczkach jaśków, pogryzione pantofle, ale cóż- młodość musi się wyszumieć.
OdpowiedzUsuńJoanna Katowice
Kubulek zdrowy! Co za radość czytać każde Twoje słowo!
UsuńDokładnie tak samo jak i ja, do niczego rozliczenia nie są mi potrzebne, zaufanie mam a na waszych twarzach maluje się uczciwość, co zawsze widać gdy serce patrzy poprzez oczy.
OdpowiedzUsuńI bardzo chętnie pomogę tak z potrzeby li tylko. :)
O rany, Dziefczynki i Chłopcy - coś pięknego, tak zaczynać dzień i tydzień!
OdpowiedzUsuńdomniemam, że dla Was pracowicie ;)
UsuńNa zdrowie dla wszystkich obdarowanych!:)
OdpowiedzUsuńI ja nie potrzebuję żadnych rozliczeń.Cieszę się,że chociaż tak mogę pomóc w lepszym życiu naszym mniejszym braciom.
Ciekawam,co wymyśliłyście żeby dosypać grosza do Skarpety.:)))
Bede wspierac. zawsze!
OdpowiedzUsuńRozliczenia i mnie nie za bardzo interesują, za to zawsze jestem ciekawa, ile udało się napchać do SKARPETY :)
OdpowiedzUsuńI równie - albo nawet bardziej - jestem ciekawa, co tym razem wymyśliłyście :)))
Jako jeden z "beneficjentów" Skarpety pragnąłbym podziękować w sposób twórczy, tzn. jeśli tylko czas, zdrowie pozwoli, gdy ogarnę problemy domowe, w pracy i sytuacja Piszczałka i Mefisto się wyklaruje to chętnie zaangażuję się w Skarpetę "od drugiej strony".
OdpowiedzUsuńFajnie. Widzę, że zrobienie burzy mózgów jest w tej chwili najważniejsze.
UsuńSkarpeta potrzebna jest jak tlen ! Już czaskam serwetki, coby wspomóc :) Mnie też rozliczenie nie jest do niczego potrzebne. Akurat do Was Dziefczynki, mam zaufanie chyba większe niż do siebie :)
OdpowiedzUsuńnie potrzebuję żadnych rozliczeń, nawet mi to do głowy nie przyszło. ważne, że pomagacie a dzięki wam także moje kociambry dostały coś nowego do jedzenia i są szczęśliwe. i to one wam bardzo dziękują. miau !!!
OdpowiedzUsuńskarpeta - dobra rzecz...moze trzebaby zrobic na drutach skarpete na skarpetowe....a i czy mam myszy robic?
OdpowiedzUsuńRozliczenia mi niepotrzebne, choc chcialabbym wiedzic kto korzystal i dla jakiego celu. jak cel ogolny - typu 37 kotow to taka informacja mi osobiscie w zupelnosci wystarczy.
Zobaczymy sie to zapcham trochu dziurkie w Skarpecie.
Myszy musiałabyś hurtem zrobić i wysłać, bo przecież nie będziesz płacić za wysyłanie po jednej z Anglii., ale chętnie przyjmiemy. :)
Usuńzrobie myszy w drodze do Wroclawia...
UsuńBardzo jestem ciekawa co wymyśliłyście. Pewnie, że pomogę, zwierzaka nie mogę wziąć, to przynajmniej napełnię jakiś brzuszek.
OdpowiedzUsuńCo do rozliczeń, nie są mi potrzebne, czułabym się podle nie ufając Wam.
A my byśmy chciały być klarowne i co? :)
UsuńJak ktoś będzie chciał to będziecie. Rozumiem Was, bo ludzie różni bywają.
UsuńJa rowniez chetnie pomoge zapelnic skarpete))) nie potrzebuje zadnych rozlicze bo mam 100% zaufanie do Gosi i jej pomyslow jak pomoc zwierzaczkom.)))
OdpowiedzUsuńMi się co prawda nie udało skarpety wspomóc (bo sama mam kosę ze zdrowiem kotów - szczególnie Salem teraz http://kocia-focia.blogspot.com/2015/01/nasza-maa-lampeczka.html strasznie wygląda gojenie się ogolonego ogona, więc nie pokazuję go póki włoski nie odrosną - a i niestety mimo amputacji nadal liże ogon, więc feliway i leki neurologiczne w akcji od jutra), ale idea dla mnie genialna. :)
OdpowiedzUsuńI też nie chciałabym rozliczenia! Bo rozumiem, że jak ktoś zbiera na pomoc kotom to zrozumiałe, że cała kwota idzie na tę pomoc. A szczególnie jak akcję prowadzi osoba, która sama szuka domów dla kotów.
Pozdrawiam i mam nadzieję, że uda mi się może w którymś miesiącu spokoju akcję skarpety wspomóc :)
Panią od 37 kotów podziwiam. Wiem, jakie są koszty utrzymania pięciu kotów (a u Jagodowej mojej mamy 4 i do tego ten Salem któremu pomagam ja od siebie i pani od której mama ma Isię i Pandzię - zdjęcia na blogu naszym) - nam samym idzie ok 30 litrów żwirku i ok 8 kg karmy na miesiąc. Koszt nam wychodzi ok. 250 miesięcznie. Wiadomo, czasem żwirek szybciej się skończy, czasem karma, choć codziennie mokre dostają na tzw solidne śniadanko (wiemy ile to warte, ale... one lubią te sosiki :) ). Więc podziwiam.
A każdemu kto się dziwi mówię pięćdziesiąt od łebka na miesiąc to nie jest dużo - pod warunkiem, że nie chorują i nie trzeba zamawiać leków na odporność.
Przemka też podziwiam, ale o jego kartach nie będę się powtarzać. Post jest.
Się rozpisałam. Pozdrawiam :)
Bardzo cię proszę, nie tłumacz się! To jest akcja dobrowolna i zawsze podkreślam żeby nikt nie dawał nic ponad stan. Nie o to chodzi. Bardzo ci współczuję tej choroby Salema. Poczytam wieczorkiem co u Was. Zapytam nieśmiało czy może Tobie potrzebna jest pomoc?
UsuńHmmm... Jak już to Jagodowej - bo w naszej większej połowie kociej rodziny akurat jest w miarę ok. Ale wszelkie szczegóły mogę na maila podać. A i Przemek też zna sytuację. To ja poszukam maila.
UsuńW moim mieście powstaje przytulisko dla zwierząt. Zaczynają od zera i bardzo proszą o wszelkie
OdpowiedzUsuńwsparcie. Czuję potrzebę im pomóc, bo 1% odprowadzony z mojego podatku to niewiele, a dziś
właśnie pojadę po koteczkę Bezę do DT , która została uratowana i wyleczona. Czuję moralny obowiązek
najpierw ich wesprzeć, a do Skarpety na pewno dołączę.
Pozdrawiam Ania
Aniu, absolutnie zgadzam się z Haną!
UsuńAniu, potrzebujących zwierząt jest tak dużo, że naprawdę nie ma istotnego znaczenia to, któremu i gdzie pomagasz. Ważne, że kolejny kociak uratowany!
OdpowiedzUsuńWasze zaufanie jest ogromnie zobowiązujące i czuję się nim zaszczycona.
I ja się tak czuję! Bierzmy się więc do pracy! :)
Usuńo tej wielkiej radości którą przeżyłam otwierając ogromny karton, z jedzeniem dla kotów, miałam napisać na swoim blogu. Przepraszam, że nie napisałam. Choroba Maksa, pierwsza rocznica śmierci mamy całkowicie mnie rozbiły,
OdpowiedzUsuńCzasami słyszę, że jestem naiwna, że daję się ludziom wykorzystywać. Ja wierzę dobroć ludzi. A wy wszyscy, wrzucający do skarpety jesteście tego przykładem
4 Szaraki, Pudzian, Łatka, Murzyn, Roman bardo Wam dziękują
Graszko, pisałaś o tym w komentarzach, więc pozwoliłam sobie umieścić Cię na tej liście. Bardzo się cieszę, że kociakom było łatwiej w zimie, ale w lecie też muszą coś jeść. Jakby co to jesteśmy gotowe działać dalej.
Usuń"Bardzo bym chciała, aby ludzi chcących wiedzieć, było dużo! To wszystko opiera się na zaufaniu, a dla mnie i Hany nie ma nic ważniejszego niż to, że nie chcemy Was zawieść." Nie bardzo kumam Gosianko... ja tam może i prosta kobieta jestem - jak komuś ufam to nie muszę chcieć wiedzieć :). Ale jeśli Wam to do szczęścia potrzebne i koniecznie konieczne... grunt, że będzie druga edycja Skarpety! :))
OdpowiedzUsuńA Panią Joannę od Gromady Kotów podziwiam! I pozdrawiam serdecznie życząc duuuuużo siły. Te kociambry to chyba z całej miejscowości się złażą.... dobrze, że dba o sterylki i kastracje...
Ja nie pamiętam, czy pisałam, że kalendarze bardzo, bardzo mi się podobały? :)!... Piękne. I inicjatywa piękna.
OdpowiedzUsuńGosianko, macie tyle spraw do zalatwienia i naprawde zadne rozliczenia nie sa potrzebne. To jest kwestia zaufania, dobrej energii i takie tam kosmiczne misz masz.
OdpowiedzUsuńRobicie kawal wspanialej roboty i chetnie dolacze sie do napelniania skarpety.
Pozdrawiam:)
Wspaniały pomysł :-)
OdpowiedzUsuńMnie by nawet nie przyszło do głowy chcieć...
OdpowiedzUsuńZa to przychodzi, żeby dać:)
Skarpeta i mnie pomogła, bo ruszyłam d..sko i zaczęłam działać w dekupkach na ten cel.