PATRONITE
Tak zatytułowała wywiad ze mną w najnowszym magazynie KOCIE SPRAWY Ania Dąbrowska. Przesadnie, ale ładnie. :) Podoba mi się.
Może to dlatego, że trochę się rozgadałam, magazyn umieścił tylko trzy zdjęcia, a przesłałam im ich dużo więcej. Po co mają się marnować. Niech tutaj, na blogu, będą uzupełnieniem wywiadu.
Tak zatytułowała wywiad ze mną w najnowszym magazynie KOCIE SPRAWY Ania Dąbrowska. Przesadnie, ale ładnie. :) Podoba mi się.
Może to dlatego, że trochę się rozgadałam, magazyn umieścił tylko trzy zdjęcia, a przesłałam im ich dużo więcej. Po co mają się marnować. Niech tutaj, na blogu, będą uzupełnieniem wywiadu.
Tylko jeszcze malutkie sprostowanie. Pewnie nikt na to nie zwrócił uwagi, ale dla mnie takie rzeczy są ważne. Taka jestem, a wszystko przez JolkęM, która dba o czytelność i przejrzystość tekstu na naszym blogu. W tekście są dwa merytoryczne błędy:
Błąd nr 1.
Jest: Podobnie jak Oskar Wilde uważam ludzi nielubiących kotów za poszkodowanych przez los, i jak Franciszek Klimek - wybaczam im, choć ich nie rozumiem.
Ma być: Podobnie jak Oskar Wilde uważam ludzi nielubiących kotów za poszkodowanych przez los, i jak Franciszek Klimek - wybaczam im, bowiem z tych samych powodów ich rozumiem.
Nawiązuję tu oczywiście do wiersza Franciszka Klimka:
Gość nie lubi kotów,
więc choć nerwy tłumię,
jednak mu wybaczam,
bo ja go rozumiem:
przebywając z kotem
w bliskiej zażyłości
mógłby się nabawić
kompleksu niższości.
Sens wypowiedzi jest inny, prawda?
Jest: Chyba najbardziej do tej pory poruszająca historia dotyczyła kociego noworodka, którego mama, działkowa kicia, okociła się TUŻ za naszymi drzwiami.
Ma być: Chyba najbardziej do tej pory poruszająca historia dotyczyła kociego noworodka, którego mama, działkowa kicia, okociła się za naszymi drzwiami.
Nie wiem, co miał na myśli redaktor, dodając słówko TUŻ. Brzmi to dziwnie, jakby Zoya (bo to o niej) weszła do domu i okociła się zaraz za drzwiami. :)
A teraz już sesja, która wywołała u niektórych kontrowersje. Jak to?! Koty jedzą ze stołu?! Z talerzyków?! Skandal! :))
Ileż to było oburzenia,
słów, które tu przemilczeć wolę
i - trochę racji bez wątpienia:
„ - Jak to tak można ! Kot na stole?!”
Patrząc z oddali, to faktycznie
tak postępować nie wypada:
po pierwsze, to niehigienicznie,
bowiem na stole człowiek jada,
po drugie – nawet gdy nie jada
bo stół przez kota jest zajęty,
to gość przed ludźmi nas obgada
tak, że nam wszystkim pójdzie w pięty.
Ciotka uznała, że najprościej
powiedzieć tym udomowionym,
że kiedy się zjawiają goście,
kotom na stoły wstęp wzbroniony.
Łatwo tak radzić cioci z Gdańska,
problem nie w treści, tylko w mowie,
bo jeśli kotka jest birmańska
kto po birmańsku jej to powie?
(Klimek)
I sesja ogrodowa.
Z Amisią. |
Ze Stefką i Hokusem Pokusem. |
Oraz prac Vedic Art.
Wszystkie one nie zmieściły się w magazynie.
No to jak jesteś tak dobrym korektorem to sobie wyobrażam ile błędów wyłapujesz w moich tekstach:P;)))
OdpowiedzUsuńGosiaAnko,pierwszy raz kupiłam"Kocie sprawy".przeczytałam prawie od deski do deski.Zdjęcia tam zamieszczone dobrze oddają atmosferę Twojego domu.No,fakt!Mogli zamieścić wszystkie zdjęcia:)))
Daj spokój, Orko, komentarze to inny kaliber. Żadne błędy mi w nich nie przeszkadzają. Sama je robię. Pisze się je szybko i tak ma być.
UsuńNie jestem żadnym korektorem cudzych tekstów. Odpowiadam za siebie tylko.
Te drobne nieścisłości w wywiadzie zmieniły sens tego co chciałam powiedzieć i dlatego to prostuję.
Super, że przeczytałaś od deski di deski. Ja wciąż jeszcze nie :)))
Pozdrowienia :)
Jeszcze raz:):):) Naprawde fajne sdjecia:):) Ja tez kupilam pierwszy raz:)
OdpowiedzUsuńOczywiscie zdjecia:)
UsuńI to chyba jako pierwsza kupiłaś! :))) Buziaki, Aga :)
UsuńPiękne zdjęcia
OdpowiedzUsuńps. pierwsze zdjęcie nie wywoła we mnie kontrowersji, wywołało uśmiech na twarzy :-)
Bo Ty jesteś, Graszko, zwierzolubna jak ja i cała masa tutejszych ludzi. :))))
UsuńJa kupiłam "Kocie Sprawy" (znam, ale nie kupuję systematycznie), w czwartek kiedy dowiedziałam się o wywiadzie z Tobą :) i od razu przeczytałam. Wywiad. Co do Klimka - postanowiłam najpierw zapoznać się z wierszem, żeby zrozumieć, o co z tym wybaczaniem chodzi, ale to TUŻ rzeczywiście bardzo mnie zdziwiło. Wręcz zrozumiałam to tak, jakby Zoya okociła się na Waszej wycieraczce :)))
OdpowiedzUsuńZdjęcia są bardzo fajne, szkoda, że zamieszczono ich tak mało. A propos zdjęcia ze Stefcią i Hokusem - jest bardzo wymowne, bo czyż nie marzysz czasem, żeby się rozdwoić?
Ninko, co za ulga, że rozumiesz! Tym bardziej mnie dziwią te błędy, że w moim tekście ich nie było. Cóż, drobiazg - sprostowany. Nie ma o czym mówić, ale cieszę się, że to wyłapałaś.
UsuńNagadałam się tyle, że na zdjęcia nie było miejsca. :)
Hmm, marzę raczej o tym, aby mi się koty rozdwoiły, ale ciiii, bo to już znaczy, że trzeba mnie leczyć. :)
Hihihi... Na wycieraczce urodziła.. Tak to zabrzmiało. Nie czytałam, muszę koniecznie. Piękne zdjęcia Ślicznie wyglądasz na nich :)
OdpowiedzUsuńDziękuję, Barbarko. :)
UsuńJa też wyobraziłam sobie taka sytuację, że kotka weszła do domu i natychmiast się okociła, tuż za drzwiami, na wycieraczce - czy to brzmi idiotycznie? :)
Wszystko sie może zdarzyć. Jeśli sie nie zdarzylo to jeszcze przed Tobą :)
Usuńwprawdzie kotow NA stole nie lubie, ale koty PRZY stole - czemu nie...tylko sie dziwie, ze Rufik zostal POKRZYWDZONY i przy stole nie siedzial.
OdpowiedzUsuń\djecia cudne, ale najlepsze to za kratami czyli siatkowymi drzwiami!
Gratuluje slawy! I teraz albo/i ludzie beda Ci znosic koty albo/i przygarniac Twoje tymczaski.
Z Zoya to bylo, ze przyszla pod drzwi, grzecznie zapukala, poczekala az ktos drzwi otworzy, poprosila miejsce w stajence (przepraszam..), Ty sie zastanawialas - o jaka stajenke, do diabla, chodzi, ona w tym czasie opadla na progu, Ty przenioslas kocine tuz za drzwi zeby sie nad ta stajenka pozastanawiac, a ona - bec - dzieci urodzila. Prawda????? rhehrehrh
Hrehrehre :))))))))) Cudowna wizja i ciekawa jestem kto jeszcze czytając ten wywiad się zdziwił. :))
UsuńTaaa, sława mnie czeka! :)))) Dobrze, że innych też, bo to taki stały cykl w tej gazecie: koci blogerzy. Mam nadzieję, że jednak pozostanę nadal nieznana w swojej okolicy i takie owoce sławy o których piszesz mnie nie spotkają. :)
Spokojna głowa, Kocie Sprawy czytają wyłącznie kociarze. Ci, którzy nie kochają kotów, tylko się ich pozbywają, z całą pewnością nie wydadzą choćby grosza na takie czasopismo! Kupią sobie Fakt, albo Życie na Gorąco! Można spać spokojnie.
UsuńDokładnie! A w Fakcie jest tyle ciekawych rzeczy! Takie pobudzające historie! Czytałam ostatni jedną i na zawsze mi już wystarczy.
UsuńUzupełniam braki w lekturze przy okazji wymiany oleju. Tam tylko takie. Ostatnio jestem na bieżąco z życiem gwiazd.
Usuńa co to za gazetki? Ja w ogole czytam tylko jednom. a czasem jak jest ladny wykroj tp Love Sewing...
Usuńa ta gazeta, co jsa czytam to duza i ma duzo stron i codzienne dodatek polowa gazety, wystarcza mi...a i tzw gwiazdy sa nieco poszarpane przez gazete wiec moze tez jestem na biezaco....kto wie.......
Dziewczyny, mam tu pod "obserwacją" emerytów i oni kupują każdy jakąś gazetę (Fakt, Super express ) i czytaja po kolei, a potem przeczytaną wrzucają sobie do skrzynek pocztowych ( taki rodzaj przekazania), no i jeszcze chodzą pod metro, bo tam rozdają darmówki.......moja teściowa nie kupuje, ale sąsiadki i tak jej wrzucają to do skrzynki, wiec czyta, a potem ja mam sprawozdanie, co tam napisali, ratunkuuuuuuuuuuu
UsuńTo co promują te gazety to dramat! Nawet w kwestii zwierzęcej, bezmyślność, głupota i tym podobne zachowania ludzkie opisywane są jako fajne historie. Włos się jeży na głowie.
UsuńW życiu nie czytałam, ale spodziewam się, co tam może być, choćby po recenzjach teściowej......
UsuńMnemo, ja nie mogłam uwierzyć własnym oczom, że czytam, co czytam. Ludzie w te bzdury wierzą! A ile z tego szkód, całkiem realnych?!
Usuńgratulacje, zdjęcie z jedzącymi kotami znakomite, chyba Rufi je wytresował ;)) że tak grzecznie przy stole a nie na stole
OdpowiedzUsuńZdradzę Ci Klarko, że one wciąż próbują na stół wskakiwać i trzeba je ciągle wychowywać, ech.
UsuńTo zdjęcie jest naprawdę dobrze pokazujące naszą rzeczywistość, bo ostatnio jemy tak, że mamy na krzesłach obok grzecznie siedzące koty, które na dodatek dostają jakieś malutkie smaczne kąski. Przyznaję się: jem z kotami! :))
ja też, choć czasem kot z wyrzutem powie "fuj, jak możesz jeść coś tak wstrętnego";))
Usuńjak np. cytrynę, albo cebulę. :)
UsuńMiło mi patrzeć Gosiu na Twą twarz na powyższych zdjęciach. Emanuje z Ciebie poczucie spełnienia, spokoju i prostego a przecież najtrudniejszego do osiągnięcia, szczęścia. Robisz to, co kochasz.Nie marnujesz czasu. Dajesz z siebie wszystko. Koty mają wielkie szczęście trafiajac pod dach Twego domu, w Twoje czułe, troskliwe objęcia!:-))*
OdpowiedzUsuńJeśli tak to odbierasz Olu, to jestem szczęśliwa, bo tak faktycznie jest. Kocham to co robię, choć momentami spalam się w tym, ale daje mi to ogromnie dużo spełnienia.
UsuńGorąco pozdrawiam :))
To pierwsze zdjęcie jest urocze ,z takim wielkim ładunkiem poczucia humoru i ten Rufi mówiący nam swoim wzrokiem : przebaczcie jej ,bo nie wie co czyni :))) Pozostałe zdjęcia też mi się podobają ,ale pierwsze mnie zauroczyło :)))))
OdpowiedzUsuń:)))))) Czyli proroctwa niektórych, że to "gorszące zdjęcie" się nie sprawdziły. :)
UsuńPhi, na pohybel tym, ktorym przeszkadzaja koty przy/na stole! Albo w lozku. Albo wszedzie indziej. Przeciez ogolnie wiadomo, ze kiedy kot mieszka w domu, to dom jest kota. Caly! I kto tego nie chce zrozumiec, jest ubogim inwalida zyciowym. No!
OdpowiedzUsuńQrna, Goska! Stajesz sie slawna w swiecie! Niedlugo PRZED Twoimi drzwiami utworzy sie kolejka fanow po autografy. Bedom dzien i noc okupywac schody wejsciowe. Jak Ty to wyczymasz??? :)))))))))))
Oby to nie byli tylko fani na czterech łapach, bo tego mogę nie wytrzymać. :))
UsuńPodoba mi się Twoja kocia filozofia życiowa :)))
No właśnie kot mieszka w domu czy nie? :) :P
UsuńW domu. Nawet w swoim domu!
Usuń:))) Czyli jestem już prawie wprowadzona w obyczaje Twojego domu:)
OdpowiedzUsuńNa to wygląda! :)))))))))))
UsuńPrzecudne zdjęcia,a te za siatką nr.1,szczególnie ten ostatni kocio po prawej, rozkruszacze serc:)
OdpowiedzUsuńLudzi nie lubiących zwierząt nie rozumiem i koniec. A za takie głupie gadki ,że kot to czy tamto, że wredny (!) jestem sama rzucić się do grdyki :))))))
Ja też, Dora! W tym numerze jest fajny artykuł napisany przez młodą mamę, której córeczka wychowuje się z dwoma kotami. Ona też musiała się zmierzyć ze stereotypami w myśleniu kot-dziecko.
UsuńKot ma swoje prawa, ktore wlasciwie sam ustala i nie ma przeproś jak sobie cos umyśli to tak jest. My personel możemy tylko dostosować sie do przyzwyczajeń kota. Cale szczęscie ,że kazdy kot jest inny i co innego lubi. :))) Gosiu wyslałam maila, mam nadzieje, ze doszedł. :)
OdpowiedzUsuńDoszedł, odpisałam. :)
UsuńZ z czego niby koty mają jeść? Z gołego stołu???
OdpowiedzUsuńPrzyznam sie, że z gołego też podjadają, a to kawałek serka, a to kawałek rybki... Nie podaj mnie za to do TOZu, Hana :))
UsuńGosia, jeśli to się będzie powtarzać, to nie będę mogła milczeć.
UsuńAaaaaaaaaaaaaa!!! Już wyciągam świąteczną zastawę! :)
Usuńa może miałyby jeść z podłogi ???
Usuńtoż to absolutnie normalne i kurturarne kociaki są !!!
i ich Pańcia też normalna ;P
Gosiu, gratuluję wywiadu, cudnie wyglądasz na tych zdjęciach:)
Odnoszę wrażenie, że nawet piękniej od Rufika ;)
:P
Eee, Viki, widać, że chciałaś się podlizać, bo piękniej od Rufika się nie da! :))
UsuńZdjęcie z kotami przy stole jest właśnie najfajniejsze. Moje co prawda przy stole nie jedzą, ale uwielbiają na nim spać...ehhhh nie idzie im wytłumaczyć, ze to nie miejsce do spania ;)
OdpowiedzUsuń:))) Mądre koty. Wiedzą, ze to centralna część domu, najważniejsza. :)
UsuńPo zmianie zdań, nabrały one innego znaczenia, więc się nie dziwię, że zwróciłaś na to uwagę. :)
OdpowiedzUsuńTak jak Ninka, wyobraziłam sobie Zoyę rodzącą na wycieraczce.
Zdjęcie przy stole powala na kolana! :D
Ja też lubię to zdjęcie. Rodzina przy stole, a jeszcze jeden jej członek robi zdjęcie. :)
UsuńPiękna sesja , ale to zdjęcie przy stole jest rewelacyjne :-)) Jak to zrobiłaś że one tak grzecznie przy stole siedzą ? ;)
OdpowiedzUsuńWywiad zrobił na mnie wielkie wrażenie. Mądry , pełen dobrych fluidów , wzruszający ... GRATULUJĘ ! :-D
A Ty następna? W lutym? :)
UsuńKotki mają na talerzykach rybkę, pewnie dlatego nie miały nawet czasu wejść na stół. :)
Mam nadzieję że bez poślizgu. Mój to taki zwyczajny jest ...;)
UsuńBardzo pomysłowo :-))
A mój to niby jaki? Nadzwyczajny?
UsuńBa !
UsuńA Ty już wysłałaś materiały do redakcji?
UsuńJuż dawno .
UsuńTyle kota w dłoniach - zdjęcie z Amisią. :) Bardzo współczuję ludziom którzy sami sobie zabraniają takiej radości bycia razem. jak na tym filmiku: . :) https://www.youtube.com/watch?v=gettBHSoKJU
OdpowiedzUsuńJe kituś ze stołu ...jak mąż nie widzi. :) Ale gdy zobaczy bierze delikatnie i przenosi w inne miejsce do kociego talerzyka, który tez jest wysoko, by kotuś mógł jeść bez stresu Lorki nad głową. Chociaż, gdy oboje są głodni to wsuwają z jednej miski razem. :)
Zdjęcia piękne z tymi talerzykami wzruszające bardzo ciepłe i ludzkie. Twoje serce Gosiu nie wypełnia się ono się rozszerza a to jest straszne dla wielu wielu ludzi niestety jeszcze.
Ten filmik, Elu, mnie rozwalił, bo tak samo robił Kayronek... Identycznie stukał łapką w ramię kogoś, kto siedział przy stole na konkretnym krześle, tym koło mnie - na zdjęciu. Znaczyło to "nasyp mi do miseczki jedzonka". Smutno mi bez niego :((((((
UsuńA ja bardzo dziękuję za podarowany egzemplarz "kocich spraw", dziś przy popołudniowej kawie na spokojnie osiądę i przeczytam, jak zapewne się domyślasz chwilowo mam trzy tajfuny na głowie. Bardzo miło mi było poznać osobiście i Ciebie i Twoją rodzinę (całą - tę włochata i tę łysą). Oraz zobaczyć na własne oczy jak jest "za Twoimi drzwiami" Jest magicznie.
OdpowiedzUsuńLuno, dziękuję za ten miły osąd. Mocno, mocno trzymam kciuki za Szuszu - Antka, i za pozostałe Wasze kociszka, aby przestały sie wygłupiać i przyjęły nowego do rodziny. On fajny jest!
UsuńNo i czaruję, aby brzuszek mu się uspokoił...
Ojoj , Szuszu pojechał do Luny :-))) Super !
UsuńKciuki za adaptację i brzuszek :-)
Wczoraj... Boję się zapytać jak się sprawy mają, bo chłopak dostał wczoraj rozwolnienia z nerwów...
UsuńZdjęcie przy stole CUDNE ! I chcialabym zauważyć, że bardzo kulturalnie zachowują się przy stole ! Żadnych łokci, żadnego rozwalania się. Powiedzmy szczerze i otwarcie, nie bójmy się ! niejeden człowiek mógłby się od nich uczyć obycia :) Gosiu, ukradnę to zdjęcie !? Kocie Sprawy znam, zara lece na zakupy, to se kupie. Twoje poprawki majom sens !
OdpowiedzUsuńKradnij, Ewo. :) Napisz jeszcze jak ci się czytało. :)
UsuńNo oczywiście, że to dom jest dla kota a nawet psa a nie odwrotnie!!! Moja kicia Łatka pija nawet ze mną herbatkę (niech no tylko zostawię coś w filiżance to ona zaraz to wypije) i wcale się na nią nie gniewam. Figuś (pies) cierpliwie siedzi przy stole i czeka, aż pokroję mu mięsko wymieszam z zupą i podam mu obiad. Gosiu gdyby ktoś miał o to, że Twoi rezydenci siedzą przy stole jakieś pretensje to tylko powiedz już ja sobie pogadam z taką kanalią!!!
OdpowiedzUsuńFajnie, fajnie, ale komu mam dać znać?
UsuńOch przepraszam z wrażenia i nie wiem z czego jeszcze nie podpisałam się
UsuńPozdrawiam
Wirginia
:))) Pozdrowienia, Wirginio :)
UsuńTrzy supermodelki i dwaj supermodele to i zdjęcia super. Towarzystwo przy stole - pełna kultura. A teraz lecę po Kocie Sprawy :-)
OdpowiedzUsuńCieszę się, Hersi :))
UsuńKorekta: trzech modeli oczywiście, jak mogłam być tak nieuważna, przepraszam ♥
UsuńBiorąc mnie pod uwagę są trzy modelki: ja, Stefa i Amisia, no i dwóch modeli: Ruf i Hok. :)
UsuńCzasopisma : Kocie sprawy- nigdy nie czytałam...muszę to koniecznie nadrobić i przeczytać wywiad z Tobą;))
OdpowiedzUsuńZdjęcia ze zwierzaczkami - rewelacyjne;)))). u nas też ulubionym miejscem maluszków stała się kuchnia .:)) a jak pięknie miauczą jak chcą coś zjeść! i nie ma takiej możliwości żeby się niepostrzeżenie zbliżyć do kuchni w celach wiadomych- kociaczki natychmiast wyrastają jak z pod ziemi ! Abi i Leo czyli po dawnemu Rzepka i Buraczek pozdrawiają mikołajowo:))^^^
Przyznam ci się, że i ja nie czytałam. ale teraz zacznę - z sentymentu. :) Kochane twoje dzieciaczki, jakie miały szczęście! Ich rodzeństwo szuka nadal domków.
Usuńhttp://olx.pl/oferta/dwa-czarnuszki-2-5-mc-urocze-CID103-ID807yf.html
Pozdrowienia dla Abi i Leo. :)
A fotki? Prooooszę...
UsuńNa pewno się doczekamy. :)
UsuńAbi i Leo... jakie piekne imiona...:)
UsuńPięknie Anko...
OdpowiedzUsuńPoczulam sie dumna... ze Cie znam ;-)))
Robisz piekna rzecz - zarażasz tym innych
Powinno sie o tym mowic... Duzo i glosno ;-)))
Oj, bez przesadyzmu, jak to się mówi. Takie wywiady z kocimi blogerami sa w każdym numerze KS. :))
Usuńgosiaaaaaaaaaaa! połowę warmii i mazur zjeździliśmy dziś w poszukiwaniu "kocich spraw". matko, na jakim zadupiu ja mieszkam??? dopiero w ostródzie, ponad 50 km od domu. przejrzałam na razie, potem poczytam. ale z urywków widzę, że mogę być dumna z tego, że jesteś moją blogową koleżanką:)
OdpowiedzUsuńEwo, ja jestem dumna, że pojechałaś aż tak daleko, że to kupić. :)) Napisz wrażenie po przeczytaniu. :)
Usuńciepło w sercu, wzruszenie, łzy w oczach...cudne zdjęcia, widać na nich miłość. cudowny wywiad a poza tym mogłam mężowi pokazać palcem ( wiem, że brzydko) "o, to ta gosia co wiesz....a to stefcia - kiełbasa, hokus....a na ostatnim zdjęciu to...."wiem, odpowiedział, to kayron, znajdzie się". i tyle, gosianko :)
Usuń:)))))))))) radość! :)
Usuńhihihi..a mnie się bardzo podoba piersze zdjęcie:)) po domowemu:))...ale ty z amisia w tych sarościach to już Mistrzostwo świata:)))))))
OdpowiedzUsuńDziękuję, pięknie. :)
Usuńmiało być pierwsze:)))))
OdpowiedzUsuńpięknie wszyscy wyglądacie, ciepłe te zdjęcia i uśmiechnięte, a jedno pełne książęcej powagi, i te jest najpiękniejsze!
OdpowiedzUsuńo Kocie Sprawy pytałam w kiosku na stacji metra, nie znają :( jutro spróbuję upolować je w Arkadii, tam powinny być
a wiersz Klimka "pożyczyłam" i dałam na fb, piękny jest i taki prawdziwy :)
UsuńŻyczę udanego polowania, ja wykupiłam całość w jednym z Empików wrocławskich, nie było tego wiele. Raptem 6 sztuk... :)
UsuńUwielbiam ten wiersz. :)
Świetna sprawa! Piękne zdjęcia, szkoda że nie wszystkie mogły zostać opublikowane :) Buziaki!
OdpowiedzUsuńDzięki, Kamila!
UsuńZdjęcie z Amisią w ogródku bardzo twarzowe Gosiu. Pięknie razem wyglądacie. Natomiast rodzinka przy stole to mistrzowstwo świata :))). Koty są cudne. U nas tak kulturaknie je tylko Czaruś.
OdpowiedzUsuń:)) To zdjęcie jest zgodne ze mną, dlatego cieszę się, że podoba się nie tylko mnie. :)
UsuńJa nie wiem,co za zdziwienie? A gdzie niby mają jadać koty?? Na podłodze??? Tylko Ruficzek coś poszkodowany, dla niego talerza nie dałaś!!!!!
OdpowiedzUsuńAle dałam mu kocyk żeby mu było wygodnie. Po sesji dostał kromkę chlebka, co uwielbia. :)
UsuńN ie zdążyłam rano napisać, że egzemplarz "Kocich spraw" kupiłam, artykuł przeczytałam, na to "tuż" też zwróciłam uwagę. Szkoda zdjęć, przynajmniej tymczasków można było więcej. A wiersz F. Klimka "Kot przy stole" zadedykuj oburzonym.
OdpowiedzUsuńDodałam w poście, dzięki, Ewa. :)
UsuńŻal mi też rezydentów, że ich nie widać w wywiadzie. :(
UsuńGratuluję, Gosiu :) Kotki przepięknie jedzą z talerzyków, nie rozumiem oburzenia. W końcu nie z ich talerzy jedzą ani też im nic nie wyjadają ...
OdpowiedzUsuńDzięki, Lidko. Opublikuję ten wywiad w lutym, jak wyjdzie mowy numer KS. :)
UsuńZdjęcia słodkie:) Wiersze Klimka trafiają w sedno. Oburzenia nie rozumiem. Przecież grzecznie jedzą:)
OdpowiedzUsuńSłusznie. Dziękuję :)
Usuń:o) moje też jedzą na stole i jeszcze mi kanapki kradną z ręki, no coś, trzeba się przyzwyczaić ;o)
OdpowiedzUsuń