Wzięłam sobie do serca słowa Sowy - mojej nocnej komentatorki, że człowiek (bloger) pisze o tym, czym żyje, a ponieważ ja ostatnio piszę wciąż o kotach, to jednoznacznie wiem, w czym siedzę po uszy. Czas trochę się od tego oderwać. Dla zdrowia psychicznego. Czas już też wyczołgać się z doła.
Chcę dziś więc na jakiś czas kocie sprawy wyczerpać, bo wciąż mam zaległości. Nie dotyczy to oczywiście sprawy zaginięcia Kajtusia. To jest poza wszystkim. O tym pisać będę, ile razy poczuję potrzebę.Będzie długo i kocio. Zaczynamy.
*******
Wspominałam o akcji pomocy kotom na Gaju, gdzie zaangażowałyśmy się z Kasią. Tym razem udało się jednej z pań tam mieszkających, organizatorce akcji - pani Eli, złapać w klatkę-łapkę ślicznego rudego kocurka. On i jego prześliczna siostra urodziły się w blokowej piwnicy, a to przecież kiepska miejscówka na resztę życia...
Nieboraczek bardzo przestraszony wylądował Za Moimi Drzwiami półtora tygodnia temu. Szalał tak strasznie, że wyrwał z "korzeniami" kinkiet ze ściany! Musiał na niego skakać, chcąc się wydostać. Kiedy biedaczek skruszał, zabrałam się za obłaskawianie bestii.
To tylko tak fajnie wygląda, ale w rzeczywistości kotek był bardzo dziki, bardzo przestraszony, trzęsący się jak liść na wietrze. Zwijanie się w krewetkę jest oznaką strachu. Jednak dobrze rokował, bo pod wpływem głaskania zaczynał głośno mruczeć.
Pomyślałam sobie po tygodniu takich działań, że równie dobrze ktoś inny może wykonywać tę miłą pracę nad oswajaniem i dałam ogłoszenie:
Cudny, rudy Cynamon szuka domu na stałe.
Proszę o uważne przeczytanie ogłoszenia i zastanowienie się, zanim Państwo zadzwonicie.
Kocurek, ok. 3,5 miesiąca. Prześliczny, szczuplutki, zgrabny dzieciak o cudnym kolorze futerka.
Kocurek został odłowiony z osiedla Gaj we Wrocławiu, gdzie żył ze swoją siostrą dokarmiany przez dobrych ludzi. Szkoda go jednak na bezdomność. Z jego urodą szybko znajdzie domek, a z nim kochających ludzi, którzy o niego zadbają. Cynek jest odrobaczony, odpchlony i zabezpieczony przeciw świerzbowi. Zaszczepiony przeciw chorobom zakaźnym.
Uwaga: kotek jest jeszcze nie do końca oswojony! W domu tymczasowym przebywa dopiero od tygodnia i zrobił już postępy, ale wciąż bardzo się boi i sam do człowieka nie przychodzi, tylko ucieka. Złapany i wzięty na kolanka zaczyna mruczeć, choć jednocześnie trzęsie się ze strachu. Potrafi syczeć na rękę. Wszystko to, co go spotkało, jest dla niego trudne. To jego pierwsze kontakty z ludźmi. Widać już, że jest bliski przełamania się, że będzie z niego pieszczoch, bo dotyk sprawia mu radość. Trzeba jednak nad zaufaniem jeszcze popracować.
Kotek szuka osoby, która albo poczeka, aż u mnie się bardziej oswoi, albo lepiej sama się tym zajmie (bo fajnie, aby kotek przyzwyczaił się od razu do swojego domu), a więc osoby znającej się na kotach, mającej cierpliwość i serce do tego dzieciaka.
Wymagam podpisania umowy adopcyjnej, a w niej zobowiązania do kastracji kocurka, gdy osiągnie odpowiedni wiek.
Czekamy z Cynusiem na telefon od osoby, która go pokocha i rozkocha w ludziach.
Czy uwierzycie, że kiedy ukazało się to ogłoszenie, to w ciągu pół godziny miało ponad 50 wyświetleń (pisałam o tym, że w wakacje było poniżej dziesięciu wyświetleń przez cały weekend!) i trzy odsłony telefonu, z czego zadzwoniły dwie osoby! Pani Ewa od razu przyjechała i jesteśmy umówione na dziś na przekazanie rudziołka! Cynek będzie mieszkał z kotem i psem w spokojnym domu z ogrodem na ślepej uliczce miasta. Mam nadzieję, że pani Ewie zdobywanie serca rudziaka pójdzie dobrze... Kotek jest cudowny, dziś już gania po całym domu i denerwuje ciotki: Amisię i Stefkę Bąbel zwaną przez MCO Kiełbasą. :))
*******
Wczoraj rano zawieźliśmy Janka do jego nowego domu. Ja dowiozłam go do połowy drogi, a stamtąd przejął go MCO i pomknęli na miejsce. Pożegnanie nie było łatwe. Wypuścić TAKIEGO kota z rąk, to wręcz zbrodnia... To skarb, diament, kochane mądre zwierzątko. Ukradło mi serce...
Od razu zrobiło mi się lepiej, gdy MCO doniósł mi, z jak wielką miłością i radością przywitała nowa łysa - Monika, swojego kocureczka. I ja doczekałam się od niej okrzyku "jestem przeszczęśliwa!". Będzie dobrze, robię uff i mam zakaz jojczenia na temat Janka. :) Nie pytałam jeszcze o imię, czy zostanie. Zobaczymy.
*******
Marta (którą poznaliście w związku ze sprawą Miękini) cztery dni łapała te maluszki. Sreberka z rury....
W końcu złapała je w deszczu, stąd mokre.
To są wściekłe dzikusy! Niesamowicie groźne bestie! Samo spojrzenia na nie to popłoch i rzucanie się z zębami i pazurami. Najpierw zawiozłam je na odpchlenie i przegląd. To było wyzwanie! Jeden użarł mnie przez rękawiczkę. Dwie piranie! Chyba oba chłopaki. Potem dałam im spokój, a od wczoraj zaczęłam oswajać je intensywniej. Rękawiczką założoną na drewnianą łyżkę kiziam je i przyzwyczajam do dotyku. Jak to wygląda, trochę widać na filmiku. Zgrałam go, jak leci, nie chciało mi się go obrabiać. To i tak tylko dla kocich maniaków. :)
*******
No i jeszcze takie scenki. Kto wita mnie w oknie, gdy wracam do domu? Zawsze któraś kocia mordeczka. Dojrzycie ją?
Wiadomo, że brakuje tu gospodarza tego miejsca. :(((
I na koniec takie sceny łóżkowe:
Ciekawe, czy będę miała o czym pisać od jutra... Nie o kotach... Hm...
Gosiu,
OdpowiedzUsuńmilego dnia:)
Ależ małe dziczki! Warki, syki, próby gryzienia...Gosia! to wyzwanie!!
OdpowiedzUsuńCynuś cudowny! czytałam co prawda o kotkach w Pokoju Przemian, ale to jednak inaczej jak napiszesz tutaj, podzielisz się z nami emocjami. Jak dla mnie to możesz codziennie pisać o kotach! nie mam nic przeciwko temu, choć inne tematy też przedstawiasz ciekawie :)
Ja wiem, że tu jest masa kocich ciotek, tym razem chodzi o mnie, abym pożyła innymi tematami :)
UsuńJesteś niesamowita w oswajaniu dzikusów :)))
OdpowiedzUsuńPozostaję pod wielkim wrażeniem ...
Łojej, jaki masz egzotyczny zwierzyniec: sreberka jak rasowe kobry, Cynamon krewetka, a Hokus kameleon ;)
OdpowiedzUsuńMiłego dnia!
To prawda, co pisze Ania Jarmula; jakoś inaczej się czyta tutaj, niż w Pokoju Przemian.
OdpowiedzUsuńDzikie dzikie koty! To duże wyzwanie! Ale Ty mu z pewnością sprostasz, już ten filmik na to wskazuje :)
PS.1. Dlaczego Kiełbasa?
PS.2. A co z siostrą Cynamonka?
Kiełbasa z racji kształtu, taka zwarta, nabita, a poza tym sama nie wiem, bo się temu wewnętrznie sprzeciwiam! Nazwać taka miłą koteczkę kiełbasą - też coś! Phi!
UsuńSiostra Cynamona (taka czarniawa szylkretka, którą widać na zdjęciu w poście o Gajowakach, będzie dopiero złapana).
Co do nazwania kotecki kiełbasom, weź pod uwagę że dla większości facetów słowo kiełbasa ma baaaardzo miły wydźwięk, więc to pewnie komplemetujące nazewnictwo jest :)
UsuńNo, jeszcze żeby chociaż Szynkowa, ale tak pospolicie Kiełbasa :)
UsuńMój Griszka nie gniewa się jak mówię do niego ty bury serdelu :) więc pewnie Stefcia też nie...wszak dla kotków kiełbasa jest czymś suuuuper! :)
Usuńta imitacja reki jest wspaniala!! i dziala.
OdpowiedzUsuńCynamon....popatrzylam i serduszko mi zapikalo, choc ja srednio kociara (i uczulona), ale on....love at first sight....
i dalej baaardzo dobrze Ci idzie wynajdywanie domkow dla sierot.
Dla mnie tez mozesz pisac codziennie o kotach, ale tez chce wiedziec co u Rufiego, MCOgo (gdzie wpisy blogowe? Beda?), o jakis przepis tez bym sie nie obrazila :)) albo zdjecia wroclawsko-biskupinskie....
No i mam tematów co niemiara! :)
Usuńno to do roboty - ja to mam za pazzucha drabinke (w kfijatki) oraz kijek do kopania w odwlok :P. zakurzony jak diabli, niech sobie bedzie zakurzony, drabinka lepiej dziala. i jest swiezo odmalowana
UsuńPisz o czym Ci aktualnie w duszy gra. Wszystko przeczytam! Małe dzikuski są śliczne, będą z nich piękne kotki, mm nadzieję, że w miarę szybko się oswoją.
OdpowiedzUsuńDobrego dnia.
Kiedy tak patrze, ze znacznie "pózniejsza" Stefka, ze nie wspomne o Cynamonie, juz tak blisko spi obok Amisi, to skreca mnie z rozpaczy i zazdrosci, ze te moje dwie nadal zyja w takim oddaleniu i tak bardzo sa na siebie nawzajem odporne. Gosiu, za kilka dni minie pol roku, wyobrazasz sobie? A najwiekszym ich zblizeniem bylo do tej pory to na kocu. Tylko sie przeganiaja wzajemnie, a te problemy z posikiwaniem to zapewne obrona Bulki przed Mieckowa nietolerancja. Robie wszystko, co w mojej mocy, ale nic na sile, bo moze byc tylko gorzej.
OdpowiedzUsuńSreberka sa w rzeczy samej baaardzo dzikie, ale to malenkie dzieciaczki, wiec pojdzie ruk-cuk z odomawianiem i dopieszczaniem, znacznie gorzej byloby z doroslymi osobnikami. Sa urocze! Podobnie zreszta jak Cynek.
Jak dla mnie, to mozesz o kotach bez konca, zawsze jest co poczytac. Mnie sie jakos nie chce znudzic. :)))
O to to :) Koty są nie do znudzenia ....
UsuńGosiu, oczywiście wiem, że też nie może w tym wszystkim zabraknąć Ciebie, a sama jesteś też bardzo ciekawą osobą.... i tak codziennie czekam na Twoje posty, o czym by one nie były :)
Aniu, nie ma się co załamywać. Amisia i Kajtek to para, która nie żyła ze sobą w zażyłości, a jednak przyglądanie się ich stosunkom było też fajne. Z czasem, a trwało to bardzo długo, stosunki między nimi się ułożyły i ustaliły. Pewnie u ciebie też tak będzie. Zrobiłaś co mogłaś, a teraz zostaw to im. Nie masz wyjścia, zdaje mi się.
UsuńStosunki Amisi ze Stefą to też nie jest miód, bo mimo, że Stefa stara się nadrobić zaufanie Ami, to ta wciąż pamięta jak dostała od niej lanie
http://zamoimidrzwiami.blogspot.com/2014/06/wyszo-szydo-ze-stefki-babel.html
i boi się jej! Aż mi czasem żal...
Ania, nr 2 :) Dzięki!
UsuńNie wiedziałam, że to taka niebezpieczna praca jest :O Patent z ręką na kiju jest boski, a Ty bardzo odważna.
OdpowiedzUsuńJa raczej psiara niż kociara a bardzo lubię o Twoich kocich czytać. Pisz jak Ci opakowana zapodała, o tym i tamtym, ale o kocich koniecznie też :)
Naprawdę ciężko dojrzeć Hokiego:)
OdpowiedzUsuńRudas cudny, a patent z głaskaniem dzikusków genialny:D
Może wypróbuję go na moim dochodzącym...
Scen łóżkowych zazdroszczę, bo te moje poczwary tylko fuczeć na siebie potrafią:(
Pisz o czym chcesz, a ja będę czytać i wyczekiwać tego najbardziej upragnionego posta.
Miłego dnia!
Zapomniałabym...
UsuńProtestuję przeciwko nazywaniu Stefki Kieł... no nawet przez klawiaturę mi to przejść nie chce!
To jeszcze raz miłego!:)
Rufi na bloga!!!! teraz psy!!!!
OdpowiedzUsuń:))))))))))))
UsuńJa o kotach mogę na okrągło wcale się nie nudzę. :) A te mała sreberka jakie dzikuski pięknie oswajasz i kiedyś będą razem z człowiekiem tworzyć świetnie współpracującą parę. Rudzielec serca kradnie już teraz a mały jeszcze. :) Czy przyglądałaś się na literę M na łepkach? To podobno takie miały koty egipskie te święte. Myślę że ślady tych cudownych stworzeń są w naszych zwykłych kotkach widać je w mądrych acz uważnych spojrzeniach.
OdpowiedzUsuńDopiero będę im się przyglądać. Wszystko pomalutku. Na razie odkryłam im budkę i nie mają się już gdzie schować... Życie jest ciężkie :)
UsuńFilmik z oswajaniem świetny, Sreberka syczą jak dzikie koty. A sceny łóżkowe, jak mawiają moje córki, "słodkie". Pozdrawiam, Asia.
OdpowiedzUsuńOch, ja takiej rękawiczki też bym się bała! :)))
OdpowiedzUsuńElla-5
Przecież to miękka rękawiczka, tylko wygląda tak strasznie :)
UsuńDla mnie też może być codziennie, w ostatecznej ostateczności, co drugi dzień o Zwierzach. A dziś, pochlipałam, powzruszałam się, i w głowie mam tylko myśli wydziedziczające ! CHCĘ ŻEBYŚ TO WIEDZIAŁA ! W związu z tym, więcej nic nie mam dziś do powiedzenia ! Popatrzę zatem jeszcze sobie na tę dzicz cudowną :)
OdpowiedzUsuńOj, Gosiu :)*
Najważniejsze, że te brzydkie myśli zachowujesz dla siebie! No!
UsuńŻeb chociaż Paróweczka!
OdpowiedzUsuńParówa to tylko do jamnika :)))
UsuńSię szczepiacie!Kiełbasa wypowiadana z miłością jest pięknym pseudo.Nie ważne jak się nazywa,ważne jak jest kochana:)))
OdpowiedzUsuńJa tam też mogę o kotach na okrągło.Się uczę"obsługi"kota na zaś:)))
Miłego dnia:)
Sreberka burczykotki,śliczne, dzieicaki, jaka będzie radość kiedy za chwilę staną się miziakami na kolanach:)
OdpowiedzUsuńDobrego dnia Gosiu,o czym byś nie napisała to przeczytam z wielką przyjemnością!
Cynamon - przepiękny. Wszelkiego dobra...
OdpowiedzUsuńCieszę się, że Cynamonek będzie miał swój dom :-)
UsuńCo do rękawiczki na łyżce - to jest patent dopiero! Nigdy na to nie wpadłam (człęk tępy jest :-(
JANEK - podziwiam Cię, Gosiu, tym bardziej teraz...
Mam nadzieję, że będziesz z jego panią w kontakcie?
Sreberka - wyglądają jak dwie ptaszyny...
OdpowiedzUsuńStefka i Amisia cudo!!! A co do kielbasy to moj wola na Lolke paszteciku:):) Ludziom dzwoniacym po Cynamonka sie nie dziwie, bo rudy kotek to tez moje marzenie:)A z L
OdpowiedzUsuńSliczne maluszki,przyzwyczaja sie,ja wiem ze juz sam lagodny glos wiele potrafi zdzialac a jak dochodza do tego pieszczoty to sukces murowany.
OdpowiedzUsuńAch zeby wszyscy ludzie mieli serce dla zwierzaczkow(takie moje marzenie)
Przerażony (drżący!!!) Cymuś i spanikowane Sreberka chwytają za serce i już chciałoby się czytać, że są ufne, szczęśliwe i zapomniały o początkowych straszkach. A tu zapowiedź posuchy w tym temacie. Rozumiem, że musisz odreagować, ale zbyt długo nas nie trzymaj bez wieści o kocinach, bo popękamy z ciekawości a bez porcji rozczulenia płynącej z Twoich kocich opowieści zapadniemy się w sobie i uschniemy jak te listki na jesień.
OdpowiedzUsuńPrzecudowne mordki oczekujące w oknie (na pierwszym Hokusik, prawda?) słodkie doopka w plecki Amisi i Stefci. Cynamonowa krewetka vis a vis ziewającej Bąbel. Tego nigdy dość.
O 20 przeważnie jestem u Ciebie, a jak nie to i tak myślę ciepło. W innych godzinach również.
Może trochę niejasno się wypowiedziałam powyżej, bo mi kierownik krążył za plecami, ale nie o to mi chodziło, żeby nie było innych tematów niż kocie (które uwielbiam), skądże! Oczywiście, że piszesz to na co masz nastrój i ochotę i z niczego nie musisz się tłumaczyć. Dalej plączę się w zeznaniach, bo teraz kierownik spoziera na mnie złym okiem od frontu. Zmiatam w oczekiwaniu na cokolwiek "Za Twoimi Drzwiami"
OdpowiedzUsuńRozumiem wszystko! :)
UsuńGosiu,czy Stefa nie pomogłaby w oswajaniu sreberek ? Tak sobie pomyślałam, że może przy niej wyluzowałyby trochę. A jeśli chodzi o Kayrona, to ciągle o nim myślę i zachęcam do powrotu, Marysia
OdpowiedzUsuńStefcia jest po sterylce, teraz zadziera nosa i nie patrzy przychylnie na maluchy. One dadzą radę, są ze sobą. :)
UsuńO 20. będę w trakcie różnych kocich spraw, ale myślami oczywiście tu, z Wami. Z góry dzięki!
OdpowiedzUsuńTakie rude kotki to dla mnie Micki -siostra takiego ma i wcześniej też miała, u niej rude koty to Micki. Te małe diabełki, jakie straszne, ciekawe po ilu dniach skruszeją??? U sąsiadki jest taki mały diabełek, już oswojony, ale na widok Mopa robi z grzbietu taki pałąk i prycha jak lew. Śmiszny taki wtedy.....
OdpowiedzUsuńCudny Cynamonek, aż żal, że nie mój. " :( Mam nadzieję, że Sreberka szybko się oswoją. Już nie mogę się doczekać żeby je obejrzeć w całej okazałości. No i na wieści o Janku będę czekać, niech mu szczęście dalej sprzyja.Gosiu, pisz o czym chcesz, co Ci w duszy gra. O czym by nie było, piszesz z taką pasją, że miło się czyta. Ksywę Kiełbasa wypożyczam dla Mysi, pasuje bardzo. Ale tylko na chwilkę. Za jakieś... pół kilo więcej, zmienię na Baleron. :)
OdpowiedzUsuńJoannaK
Z B I Ó R K AAA !!! Dochodzi 20.00.
OdpowiedzUsuńStawac w dwuszeregu i kolejno odliczac!
Taest!
OdpowiedzUsuńjestem :)))
OdpowiedzUsuńJestem. A z L
OdpowiedzUsuńDziałamy !
OdpowiedzUsuńNa posterunku. Kotek do domu!!!!
OdpowiedzUsuńJestem, Julita
OdpowiedzUsuńObecna
OdpowiedzUsuńJoannaK
Jestem, jestem!
OdpowiedzUsuńJa też jestem, Kayronku wróć wreszcie do domku!
OdpowiedzUsuńAsia
jestem,
OdpowiedzUsuńHanka
:):*
OdpowiedzUsuńJestem.
OdpowiedzUsuńJestem,
OdpowiedzUsuńK3
byłam i ja - 20:03 tym razem ...
OdpowiedzUsuńGosiu, ja biorę wszystko czyli każdy temat jest u Ciebie ciekawie i z pasją "podany", więc nie będę grymasić nawet jak o kotach nie będzie :)
i ja!
OdpowiedzUsuńJestem
OdpowiedzUsuńZ opóźnieniem, ale byłam i jestem.
OdpowiedzUsuńjestem,trochę spóźniona ale myślami o czasie
OdpowiedzUsuńU nas w domku zawsze ruda mordeczka w oknie czeka. Pizdryś nie zawsze.
OdpowiedzUsuńSreberka to na filmiku gremliny z horroru przypominają :))))))))))
Arude.. coż,, jak dla mnie cudo słodkie...
Mojego Rysiulka też wydobywałam z rury,maleństwo,dobrze,ze udało się wyciągnąć!
OdpowiedzUsuńTe dwa zroszone to żadne Sreberka, tylko Sykot i Prychot. Jeju, jakie dzikusy! Ale obstawiam, że jeszcze z tydzień i będziesz je miała w scenach łóżkowych. :)
OdpowiedzUsuńTak sobie kombinuję, czy patent z rękawiczką na kiju to czasem nie od Jasia Fasoli? ;)
Byłam.
OdpowiedzUsuńBiedniusie te Sreberka, ręki ludzkiej nie zaznały a mamy ni ma... Ale dobrze zrobiłaś otwierając klatkę (chyba). Czytałam że żeby pomóc kotu opanować strach należy odciąć mu możliwość schowania się. Ale one dwa malusie są jeszcze, szybko się oswoją.
OdpowiedzUsuńOczywiście, że dobrze, z jednej strony mają swój bezpieczny intymny kącik, z drugiej otwarte wyjście na "świat", przynajmniej ja zawsze tak robiłam.
OdpowiedzUsuńGosianko , bardzo mało się odzywam w komentarzach, bardzo mało, bardziej więcej mam uznania dla poczynań Waszej rodziny dla tych pogubionych pazurkowatych kudłatych, i tylko pojąć nie mogę, że Kajtek nadal jest gdzieś tammmm, a ja przecież też wciąż za nim się rozglądam i nawołuję <3
OdpowiedzUsuń