Strony

piątek, 5 września 2014

Kawa czy sushi?

Takie pytanie zadałam Agnieszce, koleżance blogowiance, kiedy umawiałyśmy się na babskie spotkanie na mieście. Po ułamku sekundy przyszła odpowiedź: SUSHI! No jasne!

Spotkałyśmy się więc wczoraj, popytlowałyśmy, pipitoliłyśmy, posmuciły, pośmiały, pojadły, pospacerowały, popodziwiały piękny Wrocław i zmarnotrawiłyśmy trochę krwawicy na wonne olejki w Starej Mydlarni. Na koniec obdarowałyśmy same siebie kwiatami z kultowego placu Solnego, i odprężone, syte wrażeń wróciłyśmy do swoich żyć...

Nie mam ochoty wybierać zdjęć, daję je, jak leci, komu za dużo, niech z łaski swojej ogląda co drugie albo nawet co czwarte!
Lecimy!


Ulubiona japońska knajpka w mieście - czeka.
Czeka sushimaster i jego stanowisko pracy.

Poprosimy maki z tatarem z łososia, w tempurze!
Już się robi!
Świeżutkiego łososia pokroić drobniutko na kawałeczki, dodać tak samo drobno pokrojoną białą część pora,
żółtko jaja przepiórczego, 
przyprawić chilli, solą, pieprzem i przyprawą pięć smaków (nie chińską),
dodać łyżkę majonezu z kroplą keczupu oraz sezamem (jeśli lubicie - ja bardzo!). 
W międzyczasie zajechała tempura: warzywa, owoce morza i ryby w chrupiącym cieście.
Tatar z łosia dobrze wymieszać paluszkami.

Nałożyć na przygotowany wcześniej płat prasowanych wodorostów i ryżu. 
(Na następnych kilku zdjęciach robią się inne maki.)







Mak z tuńczykiem gotowy.
Wracamy do naszego przepisu.

Zawinąć zgrabny wałeczek,
o tak!
Obtoczyć w tempurze i smażyć krótko w głębokim tłuszczu.
Pokroić na krążki.
Udekorować odrobiną majonezu i pora. 
Położyć na łódeczce i...

Złapać!
Trzeba mieć refleks, bo inaczej jest się skazanym na czekanie,
aż łódeczka wykona całe okrążenie!


Pychota taka, że świat i jego wieczne, nieprzemijające problemy 
przestaje istnieć, gdy się to wsunie do dzioba i zgryzie... Mniaaaaammmm!
Zrobienie takich maków w wersji na lenia polega na zapomnieniu o wodorostach, dodaniu do tej wstępnej sałatki z łosia ugotowanego ryżu i wcinaniu ze smakiem, np. na kawałku papryki, innego warzywka czy chlebka. 

A pan kucharz nie próżnuje. 




A panie plotkują...
Czy my jadłyśmy lody?? Ależ skąd! My i lody?? Hahaha!



Do widzenia, Sakano!
Kolej na spacer po rynku.








Takie atrakcje tylko u nas! Przyjeżdżajcie, panie! :)
Agnieszko, 
mam Twoje zdjęcie rozwodowe, więc następnym razem bądź grzeczna, lepiej bądź grzeczna, bo... ;)










Tu miały być cienie dwóch kobiet, ale jedna z okrzykiem na ustach "czy ty musisz wciąż robić te zdjęcia, rozmawiaj ze mną!" zwiała! Taka właśnie ona ci jest! Przy dwudziestym pierwszym robionym jej zdjęciu zaczyna się buntować, nie pozwalać, zadawać dziwne pytania, w rodzaju tego jak wyżej. 
Zadaje też inne, nie mniej dziwne i zupełnie nieuzasadnione "czy koty nie destabilizują ci życia" (hahahaha! - dopisek mój), "czy ktoś ci już zwrócił uwagę, na to uwagę", "czy masz czas na coś innego", "czy ktoś ci o tym już mówił", "czy nie sądzisz, że  to wpływa na twoje życie rodzinne" (hahahaha! - dopisek mój) itp, itd... :))


No i że te zdjęcia, że ja niby wciąż zdjęcia! Ale czy sama jest bez skazy?! O nie! Proszę bardzo, mam dowód. Ja zdjęcia, a ona w tym czasie notatki! I co, że niby notatki są w jakiś sposób bardziej nobilitujące od zdjęć?! 


No dobra, żarty żartami, wcale tak nie było, to mi się tylko śniło, a my pogadałyśmy sobie i na smutno, i na wesoło, a ja odprężyłam się, oderwałam od trosk, pierwszy raz od dawna zapomniałam na chwilę, że kogoś mi brak... Agniecha jest ciekawą osobą, nie można się z nią nudzić, ma dobrą energię, zaraźliwy uśmiech, życzliwość i umiejętność słuchania, jakby co najmniej Japonką była! Kto czytał notki na Oswajaniu Drogi ten wie, że  rozmowa po japońsku polega na niewchodzeniu sobie w słowo - to stanowczo lubię.

Dzięki, Aga, a październik, jak już mówiłyśmy, też jest nasz. :)

Miłego piątku (znowu piątek??) dla wszystkich!


PODPIS



118 komentarzy:

  1. Wcale nie o kotach, a bardzo symaptyczny post;) wzajemnie miłego piątku!

    OdpowiedzUsuń
  2. pierwsza???
    szok:)
    rozmarzyłam się, patrząc na mój Wrocław
    mam nadzieję, na powrót i szlajanie się tam czasem z Tobą :***

    OdpowiedzUsuń
  3. Fajnie, że choć trochę i na chwilkę się odprężyłaś i zapomniałaś o problemach :)
    Zdjęcia super - przypomniałam sobie nasz pobyt we Wrocławiu i zachwyt nad Starym Miastem, kamienicami, uliczkami .... i niebieskie tramwaje, kwiaciarki ...
    Sushi kiedyś jadłam, raz, te Wasze wyglądają bardzo apetycznie ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Odpowiedzi
    1. Nio :) Tak mówimy w domu, że np. łoś na obiad :)

      Usuń
    2. takim łosiom jak ja trzeba tłumaczyć bo się zaraz czepiają:D

      Usuń
  5. No i jedz tu czlowieku do Wrocka w odwiedziny do Goski! Trzeba sie pilnowac na kazdym kroku, bo pstryka. Trzeba uwazac na kazde slowo, bo kto wie, czy nie nagrywa przy okazji. A na koniec grozi, ze ma dowody i nie zawaha sie ich uzyc, jesli nie bedziesz grzeczny! Strach sie bac!!! :)))
    Ale kiedy wpadne, to tylko na sokawke i lody, bo za surowymi rybami nie przepadam. :)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Spytaj Jolkę, Igora, spytaj Brujitę, że też tak gadali o tych rybach, a potem tylko mlaskanie było słychać. Pychota, zapewniam :) Zmuszać jednak nie będę nikogo, sokawka i lody też są OK. Zapraszam nieustannie :)

      Usuń
    2. Alez ja probowalam sushi i nie zachwycilo mnie, jak zreszta wiele innych modnych albo/i szlachetnych potraw. Mogiem isc na schabowego. :))) Ja mam proletariackie podniebienie.

      Usuń
    3. Mam takiego kolegę co tylko schabowe by jadł. Dogadalibyście się :))

      Usuń
  6. Zajrzałam , żeby zobaczyć gdzie wczoraj byłam;-) Tak, jeszcze pamiętam. Gosiu, ty babajago, sama mi kazałas robić notatki na potrzeby bloga!!!! I och, jak ja lubię się przytulać :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hahaha! Wcale bo nie! Sama się zaoferowałaś, koleżanko :)) (jakoś ze mną się AŻ tak chętnie nie przytulałaś jak z tym panem) :))))))))))))))))))))

      Usuń
  7. Takie spotkania sa cudowne :) I dodaja skrzydel :)
    Zdjecia wszystkie obejrzalam , bez omijania i z wielka przyjemnoscia :)
    ... zatesknilo mi sie za wroclawskim klimatem :)
    Pozdrowienia serdeczne :)

    OdpowiedzUsuń
  8. mnie tak za duzo zdjec nie zrobila... na szczescie, bo nie ma czemu, hrehreher
    ale mialyscie fajnie....potrzebne bylo Wam to spotkanie, troche sie wtedy czlowiekowi oska swiata przesuwa...tak delikatnie i niepostrzezenie, ale przesuwa!
    A Wroclaw jest najpiekniejszy na swiecie i juz.
    jedzenia, oprocz tempury, omijam, bo to jednak nie moja bajka. a , nie powiem, probowalam polubic - jak sledzie.

    Gosia - pamietaj kupowac sobie kwiaty! nie tylko na wielki dzwon czy spotkanie i nie dla ozdoby domu - dla siebie!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Och, wtedy jeszcze nieśmiała byłam! Teraz jak przyjedziesz to...!! :))
      Wrocław naprawdę jest śliczny, stanowczo za rzadko w nim bywam. ;)

      Usuń
    2. no mam nadzieje, ze mam przyczynek do odniesmielenia Ciebie :))))
      ja sie odgrazam, z eprzyjade w grudniu/poczatku stycznia, ale to dobry tydzien prawie bedzie potrzebny, bo rozstawnymi przyjaciolmi jezdze ;)

      Usuń
    3. O to, to! Potwierdzam to o kwiatach. Na dół nie ma to jak świeże kfiatki w wazonie i wietrzenie domu. Mnie pomaga zawsze.

      Usuń
    4. Gosia - ta Twoja (=facebookowa) rada na depresje jest bezcenna!!!! bede trzymac sloik kiszonej kapuchy w spizarce ;)

      Usuń
  9. Bardzo dobrze, że się odprężyłaś. Zdjęcia obejrzałam wszystkie. Przypomniałam sobie mój pobyt we Wrocławiu dwa lata temu, był wtedy maj i było cudnie.
    Muszę to powtórzyć, bo zbyt mało widziałam.
    Tego japońskiego specjału nigdy nie jadłam i jakoś nie mam ochoty...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Co ja z wami mam! Same niedowiarki! To jest przepyszne jedzenie, Ewo, spróbuj kiedyś w dobrej knajpce gdzie przygotowuje się dania ze świeżych składników. Pyszota!

      Usuń
    2. Ale ja wierzę, że to dobre, nawet córka mi zachwalała....tylko ta surowa rybka.
      Może dlatego, że kiedyś nie dosmażyłam kawałka i w środku był surowy i ohydny?

      Usuń
    3. No nie same, uwielbiam sushi!

      Usuń
    4. Nareszcie jakaś swojska kobita!

      Usuń
    5. U nasz na wsi trudno o sushi. Kiedy wreszcie przyletę do Wrocka to tam pójdziemy, co?

      Usuń
  10. A ja nigdy we Wrocku nie byłam :( a ze zdjęć widzę, że to piękne miasto.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aniu, warto przyjechać, warto zobaczyć. Spytaj Jolę!

      Usuń
    2. Odpowiadam i podpowiadam: warto! :)

      Usuń
    3. Ja też byłam tylko pobieżnie kilka razy. A mam tak blisko...

      Usuń
    4. To kiedy? Niestety trzy następne weekendy mnie nie ma.... Potem jednak otwartość!

      Usuń
    5. A ja najbliższe 3 tygodnie, może miesiąc i tak ma przechlapane. To szfystko pasuje. Pełna otwartość!

      Usuń
  11. Tak, Wrocław jest piękny. Ja następna, co to do surowej ryby nie mogę się przemóc. Ale warzywka w tempurze to jest to ! Fajne dwie babeczki, to i spotkanie fajne :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Jak cudnie, wróćiły wspomnienia...;-)

    OdpowiedzUsuń
  13. Jakiż kawał drogi ode mnie ten piękny Wrocław... Fajne spotkanie, dobrze, że się trochę oderwałaś od codziennych trosk. Sushi próbowałam raz i miałam duży problem, bo wyczuwam w algach wyraźny smak tranu; nie wiem, być może trafiłam na takie algi, ale tran mnie odrzuca, choć w ogóle jestem bardzo zainteresowana japońskimi smakami.
    PS. Jednak jeszcze nawiążę do kocich tematów, czyli do wczorajszego posta. Choć imiona wybrane przez Jolkę bardzo mi się podobają, a moje propozycje przepadły (buuu...), to chcę powiedzieć, że nie bez powodu nawiązałam do Cynamonka; sreberka jakoś bardzo do niego podobne, nie wiem, czy tu przypadkiem ten sam tatuś nie namieszał :))))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nieeee, to zupełnie inny rejon. Ciekawa jestem tego tatusia, bo mamusia jest srebrna cała. Cudne to kotki, jeszcze takiej maści nie widziałam.

      Tran w algach? Hmm, nie czułam...

      Usuń
  14. Tęsknię za moim mieszkankiem na Ołbinie buuuu :-((((((((

    OdpowiedzUsuń
  15. Bardzo dobrze, że tak dużo zdjęć, oglądając je można się było poczuć jakby się tam z Wami było.
    Pozdrawiam, Asia

    OdpowiedzUsuń
  16. Z ochotą pooglądałam wszystkie zdjęcia , przeczytałam wiadomo, że od A do Z . Świetne spotkanie. A Wrocław niby znam i sama robię zdjęcia le Twoje mnie zachwyciły :)Piękny nasz Wrocław a o zmroku uroczo.
    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  17. Ale miałyście fajnie! Ale zazdraszczam! Ja też nigdy nie byłam we Wrocławiu a słyszę o nim od zawsze, że piękny. Wiele razy wybierałam się tam na turniej scrabblowy, ale jakoś nigdy do tego nie doszło. Może kiedyś i mnie się uda zobaczyć wrocławski rynek i inne atrakcje.

    OdpowiedzUsuń
  18. Bardzo ciekawie wygląda produkcja tych maków . Nigdy tych specjałów nie próbowałam , ponieważ składniki które wchodzą w ich skład nie są najlepsze dla mojej zdrowotności . Jednak najbardziej mi sie podobają łódeczki pływające wkoło bufetu :))))
    Fajnie że znalazłaś czas i ochotę ,żeby się zrelaksować ,bo to bardzo ważne dla zdrowotności :)))
    Bardzo jestem ciekawa odpowiedzi na te wszystkie pytania Agnieszki które przewinęły się w tekście :))))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jakie składniki są niezdrowotne?? Wszystko świeżutkie, zdrowe przecież...
      Aaaa, te pytania! Ja tam nic nie wiem :)

      Usuń
    2. Ja miałam na mysli moją zdrowotność ,nie wszystko dobrze trawię ,ni i nie przepadam za ryżem ;)))

      Usuń
  19. Już zapomniałam jaki piękny jest Wrocław.Sushi też niczego sobie :) ciekawe sprawozdanie,pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  20. Tak realistycznie ..tak znajomo (oprócz sushi) jakbym podążała krok za Wami .Super dziewczyny jesteście :)

    OdpowiedzUsuń
  21. Jak zawsze piękne zdjęcia. Piękny Wrocław. Dobrze jest oderwać się od codziennych kłopotów i pożyć chwilą.
    Katarzyna3

    OdpowiedzUsuń
  22. Po niedzieli mam spotkać się z koleżanką. Będę musiała zastrzec sobie zakaz fotografowania. Takie latanie po mieście z aparatem może ze szczętem zepsuć każdy spacer i miłe spotkanie. Albo dokumentacja ( niech sobie będzie, ale nie przy tej okazji), albo delektowanie się rozmową i widokami. Nie da się dwa w jednym i już.
    Sushi stanowczo nie dla mnie. Ten tatar i surowe żółtko! Albo na ten przykład łosoś. Nieeeeeee!
    Kawa, niestety, również nie:))).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Erratko, ja świetnie to godzę, popatrz ile fajnych relacji już powstało dzięki temu. Ja tam nie wiem, ale Jola, Alucha, Maria, Opakowana, Ania M i wiele innych dziewczyn nie zgłaszało zastrzeżeń. Aga też się nie gniewa, przejaskrawiłam tak, żeby nudą nie wiało :)

      Usuń
  23. Piękny ten Twój Wrocław. A miałam okazję być niedawno i w ostatniej chwili zrezygnowałam. Teraz żałuję. Fajnie tak na jakiś czas oderwać się od codziennych spraw. Piątek, ostatni dzień urlopu spędzonego w domu. Ale jak kiedyś ruszę w Polskę... :)
    JoannaK

    OdpowiedzUsuń
  24. Jak byłam mała to nie lubiłam Wrocławia, może dlatego że rzeadko w nim "napawdę" bywałam. Teraz mi się podoba, nie tak jak Kraków ale... blisko mu.
    Fajnie że się oderwałaś na ploty :-)

    OdpowiedzUsuń
  25. Fajowy miałyście dzień, dziewczyny! :) A jak patrzy się na Agnieszkę to właśnie tak ją się odbiera - pełna energii dziewczyna. :D
    Sushi piękne, dopieszczone. Jadłabym :)))
    Spokojnego weekendu! :*

    OdpowiedzUsuń
  26. A jeść to się dało? Jakoś sceptycznie podchodzę do tych dań ;)

    OdpowiedzUsuń
  27. :) Miłego nawzajem! Dobrze jest tak się oderwać na chwilę.

    OdpowiedzUsuń
  28. Przejrzałam ponownie zdjęcia, później komentarze i odczuwam pewien brak w ich treści:) Wobec tego stanu rzeczy proponuję mały konkurs: W CO UDAŁO SIĘ WTOPIĆ GOSIANCE, hę??? Tudzież w co prawie, prawie zamienić. Nie będzie się nam Gosia ukrywać, a innych wystawiać na ekspozycję;)

    Nagrodą dla pierwszej spostrzegawczej osoby będzie wosk zapachowy Yankee Candle wprost ze Starej Mydlarni:) Rozwiązanie w komentarzach, a z adresem się domówimy:)

    I tym oto sposobem stworzyłam precedens na Gosi blogu:)
    Agnieszka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj tam, oj tam:))) Kapuś z ciebie :)))

      Ja po prostu przy tobie zgasłam i wtopiłam się w tło! Ale to nic dziwnego przy takiej Energi :)

      (ale było fajnie wczoraj, mniaaaammm - i to nie dotyczy tylko jedzenia)

      Usuń
  29. Odpowiedzi
    1. A już myślałam, że ze względu na porę nikt nie zobaczy tego konkursu! :)))))

      Usuń
    2. Droga Hano, bingo! Proszę o adres na assneg@gmail.com. Wrażliwe dane zostaną wykorzystane jednorazowo w celu wysyłki nagrody i nie będą przechowywane na jakichkolwiek nośnikach;)

      Tak to własnie idealne określenie: paparazzi! Paparazzi mogli by się od niej uczyć. A.:)

      Usuń
    3. Gdyby nie moje paparazztwo tamten spacer nie byłby uwieczniony..

      http://zamoimidrzwiami.blogspot.com/2012/09/spacer-z-agnieszka.html

      Następnym razem aparatu nie wezmę. Będziesz żałować :P

      Usuń
    4. Hura! tamtaramtam! Wygrałam!!!

      Usuń
    5. Hana, bardzo mi miło, gratuluję:)

      Gosiu, te zdjęcia to moja cenna pamiątka... Jak dziś pamiętam. Więc faktycznie, rób zdjęcia zawsze wszędzie, wszystkim i zawsze!!!

      Usuń
  30. Prawie zamieniła się w paparazzo?

    OdpowiedzUsuń
  31. Hrehrehre, ja tu jestem bez przerwy!

    OdpowiedzUsuń
  32. miałem napisać że Panie tylko jedzom i plotkujom a tymczasem Ty żeś Anko taki podpis pod zdjęcie dała :) to napisze co innego że też chciałbym mieć taki sen co i Ty byś w nim tym śnie była Rufi i przepraszam cały ten Wasz tam pierdolnik :) może kiedścik i mnie się uda zasnąć takim snem :)
    pozdrawiam Cię nieustająco Rafał

    OdpowiedzUsuń
  33. Hihihi.. Ze mną byś się nie dogadała w ten sposób bo ani kawa ani sushi i jeszcze jestem bezglutenowa. Za to za przeproszeniem mięsna.
    Dokładnie w tej knajpie znienawidziłam sushi bo mnie Luby tam zabrał. :))))))
    Fajne są pływające potrawy, ale odwiedziliśmy zaraz potem MC D :)
    Za to inne chińskie dania jak najbardziej.
    O.. Gdyby sushi mięso zawierało, albo chociaż wędzonego na ciepło łososia...

    OdpowiedzUsuń
  34. Czego siem drzeee,przeca jestem:)

    OdpowiedzUsuń
  35. Jestem
    Agnieszka z Żyrardowa

    OdpowiedzUsuń
  36. Ziiiiiiiitttttttt!!!!!!!!!!!!!! Z poślizgiem, ale jestem!

    OdpowiedzUsuń
  37. Dziękuję za Waszą obecność. Jutro napiszę o nowych przepowiedniach.
    Miłego wieczoru!

    OdpowiedzUsuń
  38. Jezdem! Kajronek, gdzies Ty!!!!!!!,

    OdpowiedzUsuń
  39. dziś jestem za późno :-(( pzepraszam
    jak ja lubię sushi
    siostry mi mówiły, że Wrocław to przepiękne miasto i miały rację...

    OdpowiedzUsuń
  40. Wreszcie znalazłam chwilę, żeby dokładnie obejrzeć wszystkie zdjęcia. Włącznie z wtopioną w balony Gosią (niestety nie zdążyłam na konkurs). Miłe wspomnienie miejsc znanych, jeszcze jak znanych ;) Zazdroszczę Wam trochę, dziewczęta. Ale co się odwlecze, to przecież w końcu nastąpi albo nastąpi znów. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hrehrehre, bo ja Cię ubiegłam!

      Usuń
    2. No... Masz szczęście, że jesteś moją narzeczoną, a może nawet już żoną - życie tak szybko się toczy, że kto wie. Wszak mogło mi coś umknąć. ;)

      :***

      Usuń
    3. Bo tu tu ciągle siedzisz, Hanuś, nikt nie ma z Tobą szans, hrehrehre :))

      Usuń
  41. Gosiu ,jak zwykle myślami byłam z Wami :)
    Kayronku ,wracaj kocinko do domku ...
    p.s. ależ miło się ogląda zdjęcia z Wrocławia ,jak ja lubię to miasto :) tyle wspomnień ...i takich dobrych:) JustynaK

    OdpowiedzUsuń
  42. o dwudziestej czarowałam z dala od komputera.
    dzięki za obszerną i bardzo sympatyczną fotorelację ze spotkania z Agnieszką (sympatyczne osoby, to i relacja sympatyczna :)). wbrew opinii jednej z osób powyżej, nie wyobrażam sobie, żeby miało jej nie być. w ogóle nie wyobrażam sobie Ciebie, Gosianko, bez aparatu przyrośniętego do dłoni :)
    a suszarnię tak apetycznie zaprezentowałaś, że na 100 % do niej wpadnę, jak będę we Wrocławiu :)

    OdpowiedzUsuń
  43. Tak, dobrze sie tak oderwać, pojeśc razem, popatrzec w oczy i rozumieć się we wszystkim z dobrą kolezanką.
    Sushi jadłąm ostatnio cztery i pół roku temu na lotnisku w melbourne i do dzisiaj pamietam jego smak.
    Gosiu, sniłas mi się dzisiaj! Wraz z jakąs długowłosą istota, krązyłaś po moim ogrodzie i z wielce zaaferowana miną czegos szukałaś. Otworzyłam okno i zawołałam Cię a Ty odrzekłaś, ze szukacie grzybów, w czasie, gdy ja spię! A nie chcąc mnie budzic krążcie po cichutku i juz dzieki temu krązeniu pełen kosz prawdziwków macie!
    Potem weszłaś do mojego domu a u mnie był bałagan straszny! Wszystko zawalone tonami ciuchów, jakbym nimi handlowałą czy coś?
    Znalazłaś sobie wśród nich jakieś poncho. Otuliłaś sie w nie i usmiechnełąś do mnie z zadowoleniem. Wtedy sie obudziłam!:-)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z długowłosą? To z Jolką! :)) Jola jest grzybiara więc i mnie pewnie na grzybne manowce sprowadziła i to my wałęsałyśmy się u ciebie porankiem kiedy jeszcze spałaś. :) Bardzo miła wizja :)
      A poncho? Hmm, pewnie nawet do Twojej podświadomości dotarł mój krzyk przerażenia, że niedługo już tylko namioty na mnie będą pasować...
      Ciekawa jestem czy to był miły sen... :))

      Miło mi, że się ze mną podzieliłaś tym przeżyciem.
      Miłego, ślicznego późnoletniego dnia! Ja lubię koniec lata.

      Usuń
  44. Nie zdążyłam wczoraj wieczorem :( Przepraszam...
    Nie zdążyłam i na konkurs. Szkoda :)
    Przesyłam duuużo buziaków :))))))))))))))))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja ci przeproszę!!! Wrrr!!! Co to ma być?! Przecież to nie obowiązek, Ninko kochana!

      Usuń
    2. Właśnie, Ninko, ten konkurs to jakiś... boczny był. Albo raczej wewnętrzny - wewnątrz komentarzy. Ale nic to, jeszcze się odegramy! :)

      Usuń
  45. uwielbiam sushi!! ale jak Kayronek wróci, to przysięgam, nie tknę przez caluśki rok, nawet nie spojrzę! tylko niech wróci!!
    uściski, Gosiu!

    OdpowiedzUsuń

Fajnie, że piszesz! Pisz, komentuj, daj znak, że jesteś!
Dobrej energii nigdy za wiele. :)