Jola, powiedz Gosi, niech da trochę przestrzeni blogowej Robertowi, bo jestem ciekaw (pewnie nie tylko ja), co ONY o tym wszystkim sądzi. :)
Rafał
No, Rafał, a spróbuj teraz nie zameldować się pod wskazanym niżej adresem! :)
JolkaM
Oddaję głos Gosi:
***
Jolu, Ty od niedawna wiesz, jednak inni jeszcze nie. Niech to się zmieni! :)
Nadszedł czas, aby pewna tajemnica ujrzała światło dzienne. Czemu tak długo skrywana? Hmm, po prostu potrzebowała czasu, aby dojrzeć i wydać, jestem tego pewna, tym smakowitszy owoc. :)
Nadszedł czas, aby pewna tajemnica ujrzała światło dzienne. Czemu tak długo skrywana? Hmm, po prostu potrzebowała czasu, aby dojrzeć i wydać, jestem tego pewna, tym smakowitszy owoc. :)
Najważniejsze jest, że dziś już mogę zaprosić serdecznie bywalców Za Moimi Drzwiami do skosztowania tego owocu, czyli na... blog Roberta, znanego tu wszystkim jako MójCiOn. :)
Blog będzie ciekawy przede wszystkim dla tych, których interesuje Japonia i dla tych, którzy lubią dużo czytać. :) Robert będzie też w miarę możliwości prowadził tam kronikę swojego rowerowego wyjazdu, który tuż-tuż... (o rety!)
Japonia to konik mojego męża, więc nie dziwota, że pisze z prawdziwą pasją.
Do tej pory powstały posty:
J-day -1 - O przygotowaniach do drogi.
Pierwszy kontakt - Pierwsze scenki i wrażenia z Tokio.
Drugi kontakt - Znowu Tokio, kolejni życzliwi mieszkańcy, dalsze przygody na japońskiej ziemi.
Stacyjka Zdrój - O naszym mieszkanku w Tateishi.
Krótko i na temat - O pierwszych chwilach w Kioto (chyba jedyny naprawdę krótki post).
Migawki z Kioto - Moje ulubione Kiotto męskim okiem.
Jak wygraliśmy ze stu trzydziestoma milionami - O cudownym dniu, który i ja będę bardzo miło zawsze wspominać.
Pozdrowienia dla cesarza - Drzewa, park, żółwie i piękne Kioto raz jeszcze.
Wielkość w Narze - Same duże rzeczy! Kolejny nasz przystanek - Nara.
Samotność w Yoshino - Nie ma to, jak wybrać się w nieznane...
Nara, czyli pożegnanie - Żegnamy Narę - niezwykłe miasto z przemiłą gospodynią, panią Chiaki.
Na szczytach Koyasan - Nasze pierwsze chwile w "świątyni buddyjskiej".
Gdzie jest mnich? - O tym, dlaczego wyżej użyty został cudzysłów.
Zaślubieni - O miejscu, w którym teraz jesteśmy (do jutra). Dużo o shintoizmie.
Zapraszam na Oswajanie Drogi!
Ja wracam w środę, potem będę musiała dojść do siebie, pokonać jet laga, nacieszyć się bliskimi i zwierzakami, nadgonić zaległości w pracy, odgruzować dom (nie to, że bałagan, ale to, że po ascetycznym wystroju japońskich wnętrz mój dom będzie pewnie jednym wielkim chaosem) i takie tam same przyjemności. Na razie nie zamierzam o tym myśleć. Chwilo, trwaj!
***
I zabieram głos Gosi. :)
Jak wspomniała ona wyżej, od niedawna wiem o tym miejscu, w którym JejCiOn Robert zapisuje swoje spostrzeżenia, przemyślenia, scenki oraz ciekawostki dotyczące podróży po Japonii. Przyznaję, że nigdy nie interesowałam się jakoś specjalnie tym krajem, który jakimś dziwnym splotem zdarzeń i skojarzeń mam zapisany w pamięci w powiązaniu z absolutnie niezrozumiałymi filmami Kurosawy, które absolutnym przypadkiem obejrzałam w telewizji w jakiejś wczesnej młodości (i kiedy jeszcze oglądałam telewizję). Wydawały mi się wówczas jednocześnie fascynujące, dziwne i niezrozumiałe (z przewagą tego ostatniego niestety). Nie mając przy boku jakiegoś przewodnika, który by pomógł mi rozsupłać egzotykę tego kraju, usuwając moją poznawczą blokadę, na bardzo wiele lat zapomniałam o Kurosawie i jego ojczyźnie. Kiedy więc Gosia nominowała mnie do pośredniczenia w publikowaniu zapisków z ichniej podróży, nie sądziłam, że to mnie tak wciągnie. Do tego stopnia, że zaczęłam się zastanawiać, co to będzie, kiedy już odłączy się od Roberta. A przecież - wybacz, Gosiu :) - wtedy dopiero zacznie się prawdziwa przygoda! I wówczas właśnie dowiedziałam się, że będzie można śledzić także następne etapy podróży, czyli miesiąc z kolegą i kolejny miesiąc w samotności.
Oczywiście przeczytałam już wszystkie wpisy; i tu oczekuję gratulacji, ponieważ, jak zaznacza wyżej Gosia, Robert mało nie pisze. ;) Za to na tyle zajmująco, że z przyjemnością wykradam czas, którego domaga się mój ogród. Ach, te ogrody! Ale przecież, jak zalecał niejaki Kofta Jonasz, pamiętam o nich! Mimo krążącego w przestrzeni japońskiego bakcyla. :)
Ale się rozpisałam - prawie jak JejCiOn. ;)
JolkaM
Oczywiście przeczytałam już wszystkie wpisy; i tu oczekuję gratulacji, ponieważ, jak zaznacza wyżej Gosia, Robert mało nie pisze. ;) Za to na tyle zajmująco, że z przyjemnością wykradam czas, którego domaga się mój ogród. Ach, te ogrody! Ale przecież, jak zalecał niejaki Kofta Jonasz, pamiętam o nich! Mimo krążącego w przestrzeni japońskiego bakcyla. :)
Ale się rozpisałam - prawie jak JejCiOn. ;)
JolkaM