Strony

środa, 8 stycznia 2014

... Wałbrzychu musi być stała. :)

Suma kotów w Wałbrzychu musi być stała!
Najwyraźniej coś w tym jest. Właśnie odkryłam tę nową zasadę matematyczną.
Myślicie, że dostanę Nobla? Jakby co, to jestem zwarta i gotowa na jego przyjęcie. :)

Wczorajszy post opowiadał o uratowanym przez Kasię kotku, który zamieszkał we Wrocławiu.
Kasia opisała to u siebie na blogu: O tym, jak Młody znalazł dom (klik).
Kiedy odwieźliśmy Młodego do jego stałego domku, już tego samego dnia wieczorem na moją pocztę przyszedł mejl. Pani Magda pisała, że jej rodzina chętnie zaopiekuje się Andżeliną, a mieszkają oni w... Wałbrzychu!
A niech to licho! :))

Gotowi na kolejną budującą historię z happy endem?
Przygotujcie sobie chusteczki, bo łezka zakręci się Wam w oku nie raz. 
Tak prorokuję, zobaczymy, czy prorokowaniem zarobiłabym na chleb. :)


Nasza iskierka kochana, śliczna Andżelinka, zawróciła nam w głowie. Wiem, że nie jest trudno zawrócić nam w głowie, ale sami powiedzcie, czy można oprzeć się takiej urodzie w połączeniu z miłym, choć niezależnym, charakterem. Andżelinka to nie żadne cielę. Ona ma swoje zdanie! Ona wie, czego chce! 
To jest OSOBOWOŚĆ. Nie byle kto.
Wie np., że uwielbia pieszczoty, ale dopiero po skończonej zabawie. 






Wie też, że rozróba to jest coś, co tygrysy kochają najbardziej.



Kradzione nie tuczy! Ten niemądry personel zostawił kanapkę z żółtym serem na wierzchu! Ha, ha, ha, kot by się uśmiał. :))



No, ale wracam do opowieści adopcyjnej. Kiedy pani Magda napisała do mnie, byłam już po dwóch rozmowach w sprawie Adżelinki. Obie doprowadziły do tego, że osoba początkowo chętna zrezygnowała. Odradziłam branie kota kobiecie z małym dzieckiem, psem, chomikiem i jednym pokojem w bloku... Nie dogadałam się też z inną panią.  Do sprawdzenia pozostały mi jeszcze kolejne dwie propozycje. Andżelinka bowiem miała niezłe branie! Co te szaraki w sobie mają... 
Te propozycje i to, że, prawdę mówiąc, nie chciało nam się znowu (po raz trzeci w jednym tygodniu) do Wałbrzycha jechać (88 km od naszego domu), sprawiły, że odmówiliśmy również pani Magdzie, a wtedy ona napisała do mnie mejl, w którym użyła argumentu nie do odparcia: że jej córeczka, Maja, sobie Andżi wybrała, że się zakochała własnie w niej, że teraz jej smutno... Aaaaa!! Do tego nie mogłam dopuścić. Przecież jeszcze doskonale pamiętam, jak to jest być małą dziewczynką. Jak to jest zakochać się w kotku, jak to jest, gdy ma się nadzieję, a potem kicha...

Tym właśnie sposobem Andżelinka została wyadoptowana do Wałbrzycha, gdzie będzie miała wspaniałą przyjaciółkę i opiekunkę w postaci Mai oraz psiego przyjaciela takiego jak Rufi! Po cichu liczę też na to, że kiedy nowa rodzinka Andżeli zobaczy dzisiejszy filmik i sceny pożegnalne, to może kiedyś dowiozę do Wałbrzycha kolejnego koteczka... Pożyjemy, zobaczymy. :)

Nadszedł moment pożegnania. Teraz właśnie przydadzą się Wam chusteczki po raz pierwszy.
Hokus i Andżelina dały wzruszający pokaz kociej miłości...


FILM



A kiedy Kasia (bowiem to ona zawiozła koteczkę do jej nowego domku) już odjechała wraz z naszą ukochaną podopieczną, Hokusik wyglądał na smutnego... Prawda? :(



Potem zaczęły spływać do mnie sprawozdania, które to ostatecznie upewniły mnie, że Andżelina będzie szczęśliwym kotem. Z takim personelem nie ma innego wyjścia!

(...)
No to mamy już pierwsze chwile poznania się za sobą. Kicia faktycznie była zdziwiona, wystraszona i zaskoczona - tak jak Pani mówiła. W zasadzie do teraz jest jeszcze zaskoczona i schowała się pod szafę. :)
Zanim schowała się pod, to ukryła się na parapecie przy oknie, za książkami. Na początku kiedy podchodziłam, trochę syczała. Ale krok po kroku, pomalutku zrobiłam kilka podchodów i zaczęłam ją delikatnie głaskać. Na początku nie było łatwo. Ale po jakiejś chwili już dała się pogłaskać dłużej i po następnej chwili wzięłam ją na ręce, i tuliła się. Przeszłam z nią do drugiego pokoju, gdzie ma naszykowaną kuwetę, legowisko, miseczki. Chwilę jeszcze była u mnie na rękach, ale później odskoczyła i właśnie schowała się pod szafę. Na razie obserwuje. Potrzebuje trochę czasu na poznanie, zaaklimatyzowanie się.
Jeszcze wcześniej, kiedy wchodziłam do salonu, ukradkiem wskoczyła i miała spotkanie z naszą psicą. Przeszła obok i wskoczyła na ten parapet. Psica była też zaskoczona, ale nie szczekała.
Machała ogonem i była bardzo ciekawa. Jednak bliższe poznanie nastąpi, jak już kicia poczuje się u nas lepiej.

Dziękuję za wszystkie informacje, wskazówki.
Będę informować na bieżąco, jak u nas.

(...)
I tak nam minął pierwszy dzień z kicią. :)
Kićka większość dnia przesiedziała pod szafą. Tam chyba czuje się najbardziej bezpiecznie. Ale był moment, że przeszła do innego miejsca, pod regały. Udało nam się ją pogłaskać i wziąć na ręce. Pokazałam jej, gdzie jest kuweta. Chwilę w niej była. Martwi mnie, że jednak jeszcze nie skorzystała z kuwety. Może to jeszcze nie ten moment.
Nic też nie zjadła. No, ważne, że już nie trzęsie się tak jak na początku i nie syczy na nas. :) I cieszę się, że zrobiła pierwsze kroki w inne miejsca. Krok po kroku. Maja jest bardzo cierpliwa :) i cieszy się każdą małą chwilą - wydarzeniem, jak właśnie to przejście jej pod regały. Jestem bardzo ciekawa, jak będzie w nocy. Może będzie miała więcej odwagi. :)

(...)
Przesyłam kilka informacji od nas.
Jeszcze wczoraj w nocy okazało się, że kicia zrobiła siku do kuwety. Ufff, uspokoiło mnie to.
Dzisiaj rano okazało się, że też zrobiła siku. Tak więc zaczęła wychodzić spod szafy.
Daje się już zabierać spokojnie na ręce, kolana do głaskania. No i zjadła też trochę suchego pokarmu, a mokry jadła z Mai palca. Tak więc małymi kroczkami coraz bardziej nas poznaje, jest bliżej nas.

(...)
Oj, Mai bardzo podoba się kicia. Jest w niej zakochana. Co chwilę mówi, jaka jest śliczna, jakie ma futerko, jakie łapki, oczy, spojrzenie. Zabawkami koteczka jeszcze nie chce się bawić. Choć jak ruszamy, to patrzy, obserwuje, gdzie jej np. znika sznurek. 
Zaraz prześlę nasze pierwsze zdjęcia. :)

No i zdjęcia dostałam.

Tu z panią Magdą.
Tu z Mają - kicia jeszcze przestraszona, niepewna.
A teraz szykujcie chusteczki po raz drugi. Tym razem to będą łezki wzruszenia i radości. Te zdjęcia mówią same za siebie.



Dobrego życia, Andżelinko! 

I najnowsze, wczorajsze wieści:

Otóż kićka zrobiła dzisiaj rano pierwszą kupkę. :) Pojadła i zaczęła przemieszczać się po całym pokoju.
Sama wskakuje na Mai łóżko i upomina się o głaskanie. Jeszcze tak niepewnie i nie zawsze, ale... No i zaczęła dzisiaj po południu szaleństwo ze swoją zabawką!
To była prawdziwa inicjatywa Mai. Była taka cierpliwa. Trzymała, ruszała, podrzucała jej i początki były trudnawe, bo nie za bardzo ją to jeszcze interesowało. Ale po jakimś czasie drgnęło i krok po kroku dawała się coraz bardziej wciągnąć w zabawę.
Jest dzisiaj już zupełnie inna niż wcześniej, jest po prostu odważniejsza. Rozkręciła się. Przy głaskaniu kładzie się na grzbiecie i niesamowicie mruczy. Bardzo lubi głaskanie po brzuszku. Jest niesamowita!

No to jeszcze raz:

No i jak tam z tymi chusteczkami było. Przydały się? :)

PODPIS

67 komentarzy:

  1. Ja juz nie placze, dosyc lez wylalam w grudniu, mam deficyt. Ale ciesze sie, ze kolejna Twoja podopieczna znalazla kochajaca rodzine. Suma sie zgadza i to tylko sie liczy :)))

    OdpowiedzUsuń
  2. Maja to wspaniała dziewczynka - widać że bardzo zakochana w Andżelinie. I ma dużo cierpliwości a to jest bardzo ważne na początku. Będzie dobrze .... e tam - już jest dobrze. Zdjęcia bardzo rozczulające :) wspaniała wiadomość :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Oj, tego się nie robi ludziom pracującym...:) No dobrze, uprzedzałaś, więc się przygotowałam.
    Ostatnie, pożegnalne chwile z Hokusem chwytają za serce, kochany z niego psotnik.
    Na ostatnich zdjęciach obydwie urocze panienki patrzą na siebie z czułością.
    Tak , to można się wzruszać...:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ależ z nich (Hokusa i Andżi) Romeo i Julia :-) Ślicznie się małą opiekował Wasz wampirek. A koteczka wspaniale trafiła. Super :-)

    OdpowiedzUsuń
  5. Mogłabyś pisać łzawe opowieści z szczęśliwym zakończeniem, z lekką jednakże nutą smutku rozstania. Takie zwierzęco - ludzkie harlekiny. Biedny Hokusik, bo stracił towarzyszkę zabaw, a z drugiej strony szczęśliwa Maja i przytulająca się do niej Andżelina. Eh ....

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A wiesz, że to jest myśl... Zwierzęco - ludzkie harlekiny... Hmm

      Usuń
  6. Ojej, jakbym o mojej Skarpecie czytała! Mają identyczne charaktery z Andżeliką! I jakbym widziała mojego kota Kłopota i Skarpetę na tym filmiku! Może przez zaskoczenie tego podobieństwa obyłam się bez chusteczek! Kochane kociaki!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niezły deucik jest u Ciebie widzę: Kłopot i Skarpeta. Uroczy zestawik. :)

      Usuń
  7. oj przydały się, oczy mi zwilgotniały...
    cieszę się bardzo, że Andżelinka dobrze trafiła, to na pewno będzie dobry, kochający domek.
    Szkoda Hokusika, bo się do małej przywiązał... ale sama doskonale wiem, że nie możemy zatrzymac wszystkich kotów, trzeba podejmowac decyzje tym bardziej, że Andżelinka trafiła do dobrego domu a u Was zwolniło się miejsce na kolejną kocią biedę ;) taki los tymczasowania... ja się zawsze do moich tymczasów przywiązywałam i później bardzo ciężko było mi się z nimi rozstać :( ale rozstawałam się, robiąć miejsce kolejnym...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na szczęście te małe kotki szybko się adoptują w nowych domach. Gorzej przeżywam te dorosłe. Nie ma jednak wyjścia. Nie zakocę sobie domu. To niemądre.

      Usuń
  8. No tak, chusteczka była potrzebna...:) Andżi jak Dakotka chowała się pod regałem.... Pozdrowienia dla nowej rodzinki, bo jesteśmy wszyscy troszkę spokrewnieni przez kociaczki...:):) Agnieszka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ile to u Ciebie trwało? 3 dni?

      Usuń
    2. Tak, 2 - 3 dni, chociaż teraz, jak ktoś przychodzi to też się chowa za kanapę (pod szafę sie już nie mieści!!)A

      Usuń
  9. Ja mam cztery koty, które mieszkają razem już od wielu lat, ale takiej przyjażni nie ma między nimi, w żadnej kociej kombinacji. Dla mnie więc jest dużym zaskoczeniem, że nowo poznane kotki potrafią tak się polubić. Może to Hokus jest kotem emanującym dobrą energią, chętnie zamówiłabym u niego psychoterapię dla mojego Filipa. Maria

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Taka przyjaźń nie trafia się często, tym bardziej było nam przykro. :(
      To prawda, że Hokus jest pod tym względem wspaniały!

      Usuń
  10. Ech, było nie zaglądać teraz. Byłam w bojowym nastroju (bardzo mi dzisiaj potrzebny) i troszkę się rozkleiłam. Kotki przytulone do siebie chwytają za serce.

    OdpowiedzUsuń
  11. Ja się tak łatwo nie rozklejam,po prostu tak mam ,ale te twoje opowiadania o zwierzętach są bardzo dobrze napisane ,czyta się je z ogromnym zainteresowaniem i do kompletu bardzo interesujące zdjęcia ilustrujące opowieść .
    Pomyśl ,jak mogłabyś sobie zrobić z tego zawód ,czy co :) Pisać takie opowiadania innym domom tymczasowym naprzykład.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mario, czy ty chcesz, żebym ja wcale nie spała? I tam mam pełen etat z blogiem, kolejny z kotami, a przecież jeszcze mam pracę, no i najważniejsze, że rodzinę. Myślę, że muszę raczej poważnie ograniczyć pisanie opowiadań...

      Usuń

  12. Andzelinka śliczna jest wyjątkowo, więc nic dziwnego, że skradła serce Mai.
    :***

    OdpowiedzUsuń
  13. Cudna opowieść, piękna, szczęśliwa adopcja. Lusi też znalazła taki domek. Mam kontakt z p. Magdą, jest dobrą, młodą osobą, chętną mi pomóc, gdy tylko będę potrzebowała. Takie kontakty są nie do przecenienia. Ludzie kochający zwierzęta to wyjątkowa grupa ludziowatych :) jola z

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Coś niesamowitego, że właśnie na taką osobę trafiłaś!

      Usuń
  14. po obejrzeniu filmu muszę powiedzieć, że Ciepło na sercu się robi jak się widzi taką zgodę, widać Hokus już m taką naturę :)
    Rafał vel lipton_ER
    Anżela trzymaj się tam pazurami :)

    OdpowiedzUsuń
  15. Dużo dobroci, dużo serca, właściwy dom. Czegóż chcieć więcej.
    Uściski noworoczne posyłam! :)

    OdpowiedzUsuń
  16. Tak. przydały się.
    Bo koty to są czarodzieje. Ten kto je kocha nawet nie wie że że wszystko co dobre w jego życiu zagości.
    Mądra dziewczynka opiekunka.
    Ciepło pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  17. Nie dałabym rady rozstać się z nią, w życiu never.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Łatwo nie jest, ale jak widzę takie obrazki jak Andżi z Mają to mi od razu lepiej.

      Usuń
    2. To jakby ktoś chciał mi zabrać Czajniczka! Tak rozrabiał wczoraj, tak rozrabiał, aż z szafy spadł. A mamunia mówiła... Na szczęście nic mu się nie stało, dalej poleciał rozrabiać. Obżera mi "kompozycje" do rysowania, przestawia eksponaty, strąca i turla kredki, które potem rozdeptujemy, mości się na suszarce z praniem, przewraca ją kilka razy dziennie, Wałkowi wiesza się u gardła, wskakuje na kark Frodkowi znienacka, ciągle przymierza się do żyrandola, wszystkiego nie zdołam wymienić. Masakra!

      Usuń
    3. Czyżby z niego był lepszy zawodnik niż z Hokusa?? Dwa takie w domu i trzeba by się wyprowadzić!

      Usuń
    4. I wyżera z misek komu popadnie. Muszę karmić za zamkniętymi drzwiami każdego z osobna. Nie wiem, czy można trafić na większego zakapiora. Jeśli Grażynka da się wciągnąć w zabawę (a daje), to wióry lecą. Dosłownie. Nigdy nie myślałam, że dwa koty mogą narobić tyle hałasu! Te malutkie, cichutkie, kocie stópki to jakaś ściema. No i upojne noce. Trochę pośpi, a potem jazda bez trzymanki. Co wieczór łudzę się, że tym razem będzie spokój, ale gdzie tam! On kocha poligon, jakim jest dla niego łóżko, pełne zakamarków w kołdrze. I nagle w środku nocy ląduje Ci na głowie. Dziękuję losowi, że ten obwieś traktuje łazienkę jak swój pokój. Ma kołderkę na pralce i tam czasem ląduje... Ale zawsze uprzedzam, żeby się uspokoił, bo pójdzie siedzieć. Ja to mam szczęście! Wałkowi też nic nie brakuje. ADHD w czystej formie.

      Usuń
  18. Oj, jak dobrze... Ale z Hokusika to już niezły wampir wyrósł, nie ma co... Jeszcze weźmie i was wszystkich w nocy pozagryza hehehe :-)

    OdpowiedzUsuń
  19. A mnie niesamowicie czaruje spojrzenie Hokusa. Jaki to jest piękny kot! Ma taki duży, pięknie wyprofilowany nos....kocham go na odległość <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz szczęście, Aniu, bo gdyby to uczucie nie było... platoniczne, musiałabym Cię wyzwać na pojedynek, gdyż ja w Hokusie się kocham od pierwszego wejrzenia. Cóż, kiedy też tylko wirtualnie...
      A samemu Hokusikowi wybaczam tylko miłości w obrębie gatunku. No dobra, personel też może sobie kochać. Coś im się w końcu za spełnianie obowiązków należy. :)

      Usuń
    2. Zróbcie Dziewczynki wirtualny pojedynek, która piękniej okaże miłość Hokusowi. Ankę zaproście na sekundanta.

      Usuń
    3. Która wygra dostaje medal i... Hokusa gratis :)

      Usuń
    4. Gosiu nie kuś ;) bo stanę na rzęsach i zamacham nogami i będziesz musiała przywieść Hukusia do Lublina :)

      Usuń
    5. Oczywiście chodzi o Hokusia....to z tej ekscytacji mię się literki majtają

      Usuń
  20. A jednak??
    Ha ha - nie ma bezkarnego wywożenia kotów z Wałbrzycha. Nie ma!! ;-)))
    Jak wrócę to do niej zajrzę... czekam na wieści o Młodym ;-)))
    Kto wie... może nawiążemy stałą wałbrzysko-wrocławką współpracę - będziemy się wymieniać... kotami ;-)))
    Buziaki

    OdpowiedzUsuń
  21. Byłam niezwykle twarda i ani jednej łezki nie uroniłam;p
    A szaraki są najpiękniejsze na świecie!:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też mi się udało twardą być. :):)
      Szaraki szarakami... :P

      Tak jak Jola niżej napisała - upór pani Magdy godny podziwu. Chcę tego kota i już! :))) I bardzo dobrze się stało. :)
      Ciekawa jestem jak Andżelina będzie miała na imię. :)

      Usuń
    2. Ja też jestem ciekawa. Zobaczymy. :)

      Usuń
    3. No dobra rudo-biało-czarne z galotami też są najpiękniejsze;))

      Usuń
  22. A poza tym dodam jeszcze, że nieustająco wzrusza mnie ten Hokusowy kiełek. No całkiem jak nasz Bazylek, wypisz wymaluj. Choć może Bazyl robi to nieco dyskretniej. ;)

    No i sama historia wzruszająca, a jakże. Sądzę, że Andżi trafiła do bardzo dobrego miejsca. Maja wygląda mi na wspaniałą, mądrą, wrażliwą dziewczynkę. A panią Magdę, która po Waszej początkowej odmowie upomniała się o kotka, bardzo za to lubię. :) I pozdrawiam serdecznie.

    PS. Nie ryczałam rzewnymi łzami, bom w pracy. Musiałam się więc powściągnąć. Nie wiem tylko, co sobie myślą o mnie współpracownicy w pokoju, gdy widzą, jak się uśmiecham do monitora. Nie wiedzą przecież, że jak najbardziej uzasadnione jest wgapianie się maślanymi gałami w cudowne zdjęcia. W tym w uroczy "dzióbek" Mai przeznaczony dla kitusi. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też się w niego - w dziubka, zapatrzam ze uśmiechem na ustach. :)

      Usuń
  23. Chusteczka się przydała....jak zresztą przy wszystkich historiach Gosi-Anki. Buziaki dla Hokusika,ma urodę amanta filmowego! I ten kokieteryjny kiełek-kto mu się oprze?????

    OdpowiedzUsuń
  24. no jasne, że w Wałbrzychu kotów jest najwięcej! propunuję lekture "Ciemno, prawie noc" Joanny Bator ;)

    kocica cudna!!!
    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niedługo rzucam blog to będę czytać i czytać!

      Usuń
    2. O właśnie, przymierzam się i przymierzam, podsłuchiwałam trochę w Trójce, ale sporo mi umknęło. - w pracy nie ma warunków do spokojnego, uważnego wysłuchania. Poza tym czytanie to insza inszość. :)

      Usuń
    3. Już kilka osób poleciło mi tę książkę. Trzeba sięgnąć. :)

      Usuń
    4. Jak to rzucasz blog Anko?
      Co to ma znaczyć?!

      Usuń
  25. Kolejna cudnie zakończona historia:))

    OdpowiedzUsuń
  26. Ona wygląda, jak......aktorka:)) Hokus ma cudne kiełki (ząbki) na wierzchu!!!!

    OdpowiedzUsuń
  27. Piękna i optymistyczna historia. Żal mi tylko Hokusa, takich przyjaciół rozdzielić... Ale Andżi znalazła wspaniałą opiekunkę w postaci Mai. Proszę więcej takich historii!

    OdpowiedzUsuń
  28. Piękna historia i tyle mówiące zdjęcia ...
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  29. Szczęśliwe życie czeka Andżi... i miłość zwyciężyła :)

    OdpowiedzUsuń

Fajnie, że piszesz! Pisz, komentuj, daj znak, że jesteś!
Dobrej energii nigdy za wiele. :)