Czy już wiecie, że była u mnie Ania M.? Rozmawiałyśmy wcześniej przez telefon. Zmęczona była, przepracowana. Powiedziałam: przyjedź. I przyjechała! Kiedy podjechałam po nią na dworzec autobusowy, antyterrorystyczna brygada policji właśnie opróżniała teren dworca. Alarm bombowy.
Mimo to spotkałyśmy się. Jak wyobrażałam sobie wcześniej Anię? Już nie pamiętam. Ania to Ania. Ma piękne włosy i nosi ze sobą niepewność.
Krótka to była wizyta. Spokojna, nieintensywna. Nakarmiłam Anię orzechami, rybą i kaszą. Żeby zregenerowała siły. Zaprowadziłam do spokojnych miejsc. Żeby odpoczęła. Zrobiłam jej zdjęcia. Żeby pamiętała.
Pierwszy wieczór. Ciepły. Piękny. Pergola, Hala Stulecia, fontanna.
Czy zdjęcia ze spotkania ani.m. mogą być inne?
Czy mogą?
Fontanna zagrała popowo.
Ta fontanna multimedialna to nie moja bajka.
W sam raz jednak, aby oswoić się ze sobą do końca.
By nazajutrz wędrować już po ogrodzie botanicznym.
I rozmawiać, rozmawiać, rozmawiać...
(Ta fontanna to moja bajka, ideał, cudo.)
I robić, i robić, i robić zdjęcia.
I witać się z drzewami, kwiatami, motylami. I widzieć BMA w akcji - bezcenne.
I żegnać Anię...
Było cudownie. Spotkać Cię, Aniu, to niekłamana przyjemność.
Zapraszam częściej i będę na to nalegać.
Dziękuję.
Więcej zdjęć na FB TU (klik).
Ale fajnie, że znowu jesteś przy porannej kawie!:)))
OdpowiedzUsuńEkstra są te zdjęcia! Nakładałaś je na siebie potem w jakimś programie?
Pozazdrościłam AniM. że mogła do Ciebie przyjechać. Też bym chciała... Szkoda, że mam tak daleko...
Maskotka...PolskimBuem to tylko pięć i pół godziny... a jak już przyjedziesz to i do mnie zapraszam ;-))) - nie wyłgasz się ;-))) Obie przyjedziecie ;-)))
UsuńŁatwo powiedzieć... Nie mam z kim psa zostawić. Koty sobie poradzą a z Samem trzeba spacery zaliczać...
UsuńZabierz ze sobą :)
UsuńKasiu, Ania jest z warszawy. :)
UsuńSerdecznie Cię zapraszam, nawet zapewnię Ci kawkę i kompa o 8 rano, żebyś mogła poczuć się jak w domu :))
Brujitko, z Tobą to tylko kwestia czasu...
Sprawdziłam, niestety PolskimBusem nie można podróżować z psami...:( Zresztą obawiam się, że znając jego charakter cały pobyt spędziłabym na pilnowaniu go, żeby nie ganiał obcych kotów;))
UsuńAle jak tylko coś wymyślę i będzie miał kto się zająć Samem to na pewno się wproszę do Ciebie!:))
Z Samem to faktycznie nie jestem pewna, jakby to wyglądało...
UsuńUprzedź mnie tylko wcześniej, żebym wiedziała, że mogę i ZAPRASZAM!
:))
śliczne, pierwsze zdjątko
OdpowiedzUsuńNio :))
UsuńCzęsto tak właśnie coś widzę we wspomnieniach; obrazy nakładają się, przenikają, są niezupełnie ostre i pełne delikatnego światła... Pięknie to zrobiłaś.
OdpowiedzUsuńZa każdym razem szukam jakiegoś innego sposobu, czegoś, co dobrze odda charakter spotkania i cieszę się, że znów mi się coś nowego udało wymyślić i zrobić.
Usuń:*
ta druga fontanna mnie zachwycila na ament! fajne spotkanie.
OdpowiedzUsuńTo nasz ogród botaniczny! Jak będziesz, to wiesz...
UsuńTylko pamiętaj ubierz szyjnik, żeby Cię poznała, he he :))
UsuńNo ba! :))
UsuńTak , w tych zdjęciach jest właśnie cała AniaM .Zdjęcia magiczne .
OdpowiedzUsuńWiedziałam ,że ogród botaniczny to jest to ,co będzie się jej najbardziej podobać.
Niesamowicie dobrze wyczuwasz wiele rzeczy, Mario.
Usuńten post nie mógł być inny:)
OdpowiedzUsuńzdjęcia cudne, takie ulotne i eteryczne
buziaki:*
no i cieszę się, że jesteś znów o 8 rano:)
A ja się cieszę, że tak to widzisz. :)
UsuńAnko... a na blogu jest jeszcze pytanie czy wszystkie piszące bloga osoby są fajne?? ;-)))
OdpowiedzUsuńNo jasne, że wszystkie ;-))) tyle, że każda na swój sposób... a podczytując siebie nawzajem mamy możliwość doboru tych "fajnych na nasz sposób"
Piękne zdjęcia a fontanny jeszcze nie widziałam... Znaczy spektaklu jeszcze nie widziałam :( a fontanny kocham - wszystkie
Buziaki Anko... może w końcu i nam się uda... spotkać ;-)))
Uda się na 100 procent! Wtedy przejdziemy się szlakiem wrocławskich fontann...
UsuńAnko, jak będziesz planowała swoje wyprawy,wpleć moje miasto.Bogaci chłopcy mieli za dużo pieniędzy i wybudowali w polu fabrykę. Ale nie tak jak w "Ziemi obiecanej". Obok fabryki zbudowali kościoły, szkoły, ochronkę, szpital i powstało miasto.Większośc tych obiektów przetrwało i pełni te same role co kiedyś.A nazwa miasta wywodzi się od Filipa de Girarda - inżyniera, wynalazcy maszyny do przędzenia lnu. Mam nadzieję,że Cię zaintrygowalam.
OdpowiedzUsuńZapraszm Cię na chwile relaksu do Żyrardowa.
I Cieszę sie, że jesteś:)
Agnieszka z Żyrardowa
Spis Am.102
Będę o tym pamiętać. Boję się tylko, żebyś się mną zawiodła i już nie miałabyś tyle radości (z tego co mi piszesz sądząc) z mojego bloga... :)
UsuńTo niełatwe pokazać w blogu coś niebanalnego. Uchwyciłaś nastrój. Mnie zachwyciło zdjęcie z motylem:)
OdpowiedzUsuńTo moje ulubione, Kaprysiu.
UsuńBuziak:*
Miło czytać o udanych spotkaniach :) Czasem trzeba pozwolić sobie na taki spontaniczny wyjazd, wsiąść do autobusu lub pociągu i zostawić za sobą ten cały domowy kram.
OdpowiedzUsuńFajne zdjęcia, GosiAnko ;) Tajemnicze, eteryczne, spokojne :)
Dokładnie to "zaleciłam" Ani na jej zmęczenie i brak urlopu. Za krótko była, aby to odczuć, ale może choć ciut pomogło...
UsuńDziękuję, Lidio :)
To cudowne, że mogłam tam być. I było cudownie :)
OdpowiedzUsuńI napisałaś to tak, że w sercu mi ciepło.
:***
Czyli prawidłowo, bo to właśnie chciałam przekazać. :)
UsuńJak dobrze, że są takie osoby i takie dni :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
I jest nas tu dużo :))
Usuńpoznalam Anię, wiem co czujesz:))
OdpowiedzUsuńa jaka dostalam od niej torebke!!!!!!!!
Usuńa ja kubeczek!!
Usuń:))
jezeli taki superowy jak moja torebunia to ja go kcem!!
UsuńW życiu! Nie oddam!! Jest świetny!
Usuń...wow, ale fajna fontanna...
OdpowiedzUsuń...no, fajna...
UsuńJestem pod wrażeniem. Choć niekoniecznie fontanny. ;)
OdpowiedzUsuńJak to?! Nie fontanny? A czego??
UsuńJa jestem pod wrażeniem zdjęć . Cudowne. Masz talent :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
To takie oszustwo, Mario :)
UsuńŻeby "oszukiwac" w ten sposób trzeba mieć wyczucie, tobie się to świetnie udało :)
UsuńNo i co z tego, że powtórzę to, co już wielokroć wyżej napisane, kiedy muszę powtórzyć?
OdpowiedzUsuńPrzepięknie wymalaowałaś aparatem nastrój tego spotkania i opowiedziałaś o Ani.
Jestem pełna uznania :)
Jak mi miło, że jednak mi to napisałaś, pękam z dumy! :)
UsuńBardzo się cieszę, że kolejne blogowe spotkania było tak udane :)))
OdpowiedzUsuńZdjęcia cudne. Bardzo nastrojowe :)
A Ciebie to też wypadałoby już poznać, skoro... sama wiesz. :)
UsuńNo wypadałoby :P
UsuńBędę we Wro w następnym tyg. ;>, ale nie wiem czy znajomi dadzą mi się urwać od siebie ;))
O bosze! To ja nie zdążę schudnąć, zmłodnąć, ani zmądrzeć :(((
UsuńDaj znać jeśli pojawi się szansa. :)
I bardzo dobrze! Szkoda, że jutro nie będę ;)))
UsuńZmądrzeć to ja nie zdążę ;P
Dam, dam :))
:*
wspaniale przeżyć takie spotkanie :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Was obie i wyobrażam Was sobie w tym ogrodzie jak robicie zdjęcia i zachwycacie się otoczeniem :****
To prawda, zachwycałyśmy się obie. To był piękny spacer (a potem lody i kawa) :)
UsuńDobrze się robi i ciepło się rozlewa po głowie i sercu.
OdpowiedzUsuńAnia bardzo aniowa i to, że przyjechała autobusem, a nie pociągiem, też mi pasuje do reszty (wyobrażeń oczywiście:))
Nakładane zdjęcia fantastyczne! Jak się powstrzymać przed małpiarstwem?:)
Pozdrawiam pięknie!
I nawet to, że bomba była na dworcu pasuje do Ani? :)
UsuńPrzyjechała z (możliwym) hukiem :)
Najważniejsze, że ta wizyta sprawiła Ci przyjemność:)
OdpowiedzUsuńTrzymam mocno kciuki za podopiecznych.
Cuda się zdarzają!
I Ty, Konwalio, słyszałam masz taką atrakcję za sobą.
Usuń:*
Gaduła już doniosła?;))
UsuńOna ponoć niemowa jest przy prawdziwych gadułach! :))
Usuń:PPPP
UsuńRzeczywiście nie okazała się największą gadułą,
Usuńale niemową nazwać Jej zdecydowanie nie można:))
Swietne spotkanie, ale tez mnie interesuje jak robilas te zdjecia. Fakt, ze nic z tej wiedzy nie zrobie, bo ja gamon fotograficzny jestem, ale chociaz ciekawosc zaspokoje:)))
OdpowiedzUsuńKochana, z tym dasz sobie radę bez trudu. To kolaże zrobione z dwóch zdjęć nałożonych na sobie. W programie Picasa (darmowy, łatwym, miłym i przyjemnym) jest taka opcja.
Usuń:)
a ja się focham, czuję się pominięta i przestanę dopiero, jak się z wami spotkam, Anko i AniuM.!
OdpowiedzUsuńNo przecie ze mną się już spotkałaś i to nawet całkiem blisko, trza było korzystać wtedy, a nie teraz mi się tu fochać. O!
UsuńJuz wiem, dlaczego nie masz czasu wpasc do nas, co tydzien jakies wizyty i rewizyty, wiec nie dziwota ;)
OdpowiedzUsuńZaraz sie tu przyznawaj, cos nawyprawiala ze zdjeciami, bo bardzo mi sie podobaja i tez chce takie sztuczki robic. Mnie tam brakowalo, bylyby trzy Anki w komplecie :)))
Pewnie, że brakowało, choć jak wiesz jedna Anka jest fałszywa, he he
UsuńKorzystam z Picasy. Polecam, bo dużo można zrobić w bardzo łatwy sposób.
http://picasa.google.com/
Mam przeciez Picase i z niej korzystam, ale jeszcze nie znalazlam takich cudow-niewidow.
UsuńNie przezywaj sie! Wcale nie jestem falszywa.A moze Ty wpadniesz do Lodzi?
A wiesz, że myślałam o tym... Do kiedy będziesz?
Usuńu mnie też w weekend blogowa wizytacja, a zapowiadają się jeszcze dwie :)
OdpowiedzUsuńTo idź sprzątać zamiast po blogach latać :P
UsuńFajnie, kiedy jest fajnie :) Pozdrawiam obie panie :*
OdpowiedzUsuńI ja Ciebie, Małgosiu:)
UsuńMiło czytać i oglądać takie niesamowite zdjęcia z blogowego spotkania.To na pewno były piękne chwile.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Dziękuję, Lucy.
UsuńSwietny pomysl z tymi zdjeciami. Kocham takie spektakle swietlno-wodne. I fajnie, ze sie spotkalyscie.
OdpowiedzUsuńCiekawe, kiedy ja dojrzeje do spotkan na zywo z kolezankami blogerkami... Tylko, ze ja sie za duzo krece . Raz tu , raz tam :)) Tyle, ze na ogol wiem z dwa-trzy miesiace wczesniej gdzie kiedy bede, bo bilety kupuje jak najwczesniej i jak najtaniej. A od pazdziernika dojda mi jeszcze okazjonalne wyjazdy do czwartego miasta...
Nomadnicze zycie na goraco to ja :) z Taka wariatka, chyba blogerki balyby sie spotkac :))
W kazdym razie zazdroszcze wam spotkania :)
Nika
Czemu nie? Jakbyś miała ze sobą dżem figowy... Mniam! :)))
UsuńMysle, ze predzej dzem figowy ci podesle przez kogos niz utrafimy na miasto gdzie bedziemy rownoczesnie przebywac. Choc pamietam, ze u La Violette wspominalas chyba, ze wybierasz sie do Brukseli?
UsuńW kazdym razie za dwa tygodnie bede jechac z poludnia do Brukseli przez Paryz pociagami, wiec wezme pare sloiczkow i mozesz przyjezdzac :)
A jak nie, to moze znajde wsrod znajomych kogos, kto jedzie wkrotce do Wrocka? Jesli mi sie uda to sloiczek masz jak w banku i tylko bedziesz musiala go gdzies na miescie odebrac :))
Niko, ustawię go na honorowym miejscu i będę go podziwiać, a każdego kto zechce zjeść jego zawartość wydziedziczę! :))
UsuńDziękuję z góry :)