Moje życie towarzyskie za sprawą bloga jest bujne, bardzo bujne,
a nawet wciąż coraz bujniejsze.
Ciekawa jestem, czy Wy, moi czytelnicy, lubicie o tym czytać?
Tak czy siak, dla mnie to ważne, więc znów uwieczniam kolejne spotkanie.
Z Aluchą.
Przyjechałam na dworzec 10 minut wcześniej i cieszyłam się,
że będę mogła wypatrywać mojej największej gaduły (do dziś 810 komentarzy),
która towarzyszy mi od początku mojego bloga, która zagląda codziennie
i zostawia ślad w postaci miłych słów, na podstawie których wiem,
że nadajemy na tych samych falach. :)
że nadajemy na tych samych falach. :)
Przeczytałam na tablicy informacyjnej, że pociąg przyjedzie na peron czwarty.
Na pustym peronie umilałam sobie czas robieniem zdjęć.
Zafascynowało mnie odbicie w tej wypukłej szybie.
Świetny efekt!
Pociąg z Zielonej Góry nie nadjeżdżał...
Pstrykałam więc dalej, przy okazji odkrywając, że wszystkie lustra w domu mam zepsute!
W tej szybie wyglądam jak niteczka! Nareszcie!! :)
Pociąg nadal nie nadjeżdżał, więc pognałam znów na halę główną dworca, żeby upewnić się
co do peronu czwartego i natknęłam się tam na rozglądającą się na wszystkie
strony dziewczynę z rysopisu przypominającą Alutkę!
To była OnaCiMoja! Wysiadła z pociągu, który przyjechał na... tor czwarty. :)
Śladowe skrępowanie, jakie czułam wcześniej, uleciało w jednej chwili.
Śladowe skrępowanie, jakie czułam wcześniej, uleciało w jednej chwili.
Moja Alutka! :) Taka sama, jak ją sobie wyobrażałam. :)
Po wyściskaniu się wzajemnym zostałam obdarowana prezentem
(własnowypiekowychlebek, własnowykonaneprzetwory, podarunkidlazwierzaków)
i pojechałyśmy do mnie na kawkę,
po drodze zahaczając o placyk - mój ukochany! :)
Tam zaopatrzyłyśmy się w artykuły pierwszej potrzeby,
czyli szczypiorek, majonez i wrzos :-)
i nadszedł czas na przedstawienie Alicji bohaterów piątkowych komiksów.
Ruficzek - przy drobnej Ali wyglądał jak niedźwiedź.
Kayron zrobił na Niej wielkie wrażenie - puszystością i dostojnością.
Amisia trochę zwiewała, z naciskiem na trochę,
i na koniec wizyty dała się nawet mojemu gościowi dotknąć
(wiem, Jolu, że to dla Ciebie cios - cóż zrobić... ).
Ruficzek nie odstępował swojej ulubionej (od teraz) koleżanki na krok, śliniąc jej spodnie,
co Ala przyjmowała ze spokojem właściwym zwierzolubom.
co Ala przyjmowała ze spokojem właściwym zwierzolubom.
Przedstawiłam jej bandę czarnych zasmarkańców i jeszcze kogoś...
O tym innym razem, bo to długa historia.
Wypiłyśmy kawkę i zjadłyśmy upieczony przeze mnie serniczek
(nie zrobiłam mu zdjęcia, skandal!).
(nie zrobiłam mu zdjęcia, skandal!).
Po czym nastąpił stały punkt programu, czyli
wizyta w studiu nagrań Wrocławskiego.
Nawet ważni i mili goście muszą chodzić tam bez butów. :)
Została nam jeszcze godzinka, bo Ala była potem umówiona na różne spotkania i dżamprezy,
poszłyśmy więc z Ruficzkiem na spacerek, na most Bartoszowicki,
podziwiając niosący spokój widok
i kolejny egzemplarz wyżła fryzjerskiego (widzisz, Viki?).
Rozmawiałyśmy jak stare znajome, którymi przecież jesteśmy
i mimo dzielącej nas różnicy wieku
i mimo dzielącej nas różnicy wieku
sprawiającej, że Ala mogłaby być moją córką,
czułam się w Jej towarzystwie jak z przyjaciółką, nie jak z latoroślą. :)
Niestety czas był się żegnać...
i MójCiOn powiózł tę rozrywaną dziewczynę w ramiona innych
wrocławskich przyjaciół,gdzie, mam nadzieję, bawiła się wspaniale. :)
i MójCiOn powiózł tę rozrywaną dziewczynę w ramiona innych
wrocławskich przyjaciół,gdzie, mam nadzieję, bawiła się wspaniale. :)
Dziękuję, Alutko, i jeszcze raz się pytam: dlaczego tak krótko? :)
Stracilam jedyna okazje, zeby byc z Toba jeszcze krocej niz Alutka :(
OdpowiedzUsuńAle by była wspaniała relacja! Z dworca, mniodzio! :))
UsuńTo właśnie tajemnica neta...Nie ważne skąd jesteś i ile masz lat...Są "jedne fale" jest Przyjaźń...:o)
OdpowiedzUsuńMasz rację, jestem zdumiona jak to przestaje mieć znaczenie ile lat mamy, jak wyglądamy...
UsuńOdkąd prowadzę bloga, zakładam mimowolnie (wiem, że inne blogerki też tak mają), że osoby, które tu w sieci poznaję są w moim wieku! Może dzięki temu, relacje od początku mogą być bardziej na luzie? :))
Usuńbardzo celnie to ujęłyście....tak właśnie jest, że nie ma granic ani wiekowych ani tym bardziej odległościowych :) Wspaniała relacja, cudnie się czyta
UsuńAleż spotkanie, lepiej krótko a intensywnie :)
OdpowiedzUsuńByło wspaniale od początku do końca :)
UsuńO to to :))
Usuńuwielbiam koty i uwielbiam ludzi, którzy kochają koty, tyle na temat :)
OdpowiedzUsuńNawet mówiłyśmy o tym z Ala, że jak ktoś mówi, że kotów to lubi to od razu tworzy się jakaś obcość...
UsuńA jak ktoś mówi, że nie lubi zwierząt to całkowicie traci w moich oczach. Nie rozumiem tego zupełnie.
UsuńTera już wiem o czym mówiła Alusia :) Fajnie Alutkę poznać prawda? Pozdrawiam Was!
OdpowiedzUsuńFajnie to mało powiedziane :)
UsuńA Was jak fajnie! :)
UsuńLepiej (parafrazując znane powiedzenie) krótko, niż wcale!
OdpowiedzUsuńBardzo podobają mi się zdjęcia. Te wszystkie buty i stopy prezentują pełną otwartość, chęć rozmowy, skierowanie uwagi "do", a nie "od" :):):):):):):) Zrobiłaś to bardzo dowcipnie:)
Dziękuję, staram się za każdym razem się dostosować relację do osoby z którą się spotykam.
Usuń:)
Ninko, cóż za interpretacja! Podoba mi się! :)
UsuńZazdraszczam Wam spotkania, bo mimo, że Alutka informowała mnie, że będzie we Vroclove, to ja mam takie urwanie głowy, że nie mogłam przyjechać:(((
OdpowiedzUsuńNo i te chlebki, przetwory ... :)
Ustosunkowując się do notki to:
Alutka to niestety, ale nie nieład malutki, a całkiem wielki ład :)
Ruficzek jest jednak wielki
Macie piękne stópki
Ala jeśli nie córką to może synową być może, bo te ich stópki jakoś tak do siebie pasują :PPP
No i najważniejsze- kolejny Wyżeł Fryzjerski!!!
Toż on indentiko z moją Lulencją Wspaniałą Fryzjerską
Ostatnio widziałam takiego w Łodzi, ale jechałam autem i nie mogłam się zatrzymać. To musi być jakaś rodzinka, musi, one są zbyt podobne do siebie.
Całusy :*****
I co tu zrobić aby tak było, skoro te stópki tak pasują???
UsuńGłaski dla fryzjerki!
Dobrze, że już jesteś, Viki :)
Viki, co się odwlecze... :D
UsuńRufi naprawdę jest wielki! Koty też! Zdjęcia absolutnie tego nie oddają :))
Fiki, a jak się poznaje po stopach, że pasują? :PPP Bo ja nie wiem :PPP
aLucha, Ty się dobrze przyjrzyj, jak Wy je pięknie do siebie identycznie ułożyliście jedne do siebie na wprost, drugie zalotnie lekko na boczki... przecież one zalotnie się na siebie paczom ;P
UsuńMatko, aż się poszłam wgapić na zalotne lekko na boczki stopy. I na wprost. Fariatkofo! :D
Usuńno i co???
Usuńmam rację, c'nie ? ;))))
Ło matko! Padłam Fiki!
UsuńFariatkofo do kfadratu :D
super są takie spotkania :) my też dzięki blogowi poznaliśmy super ludzi i inne psiaki oczywiście :)
OdpowiedzUsuńTeż niedawno poznałam osobiście koleżankę z blogosfery :) Przyjemność, adrenalina i pragnienie tego więcej w jednym. Pozdrawiam serdecznie Was Obie :)
OdpowiedzUsuńDziękuję, a Ala zrobi to pewnie jak wróci do siebie do domu :)
UsuńWróciłam i pozdrawiam Cię Różo ciepło, bo chłód już niemały! :)
UsuńJak miło!
OdpowiedzUsuńJeszcze powinnam dodać że podziwiam Twoje zdolności fotoreporterskie :)
UsuńMiło mi, dziękuję :)
UsuńAnka to szalona fotografka! Jak to Jolka powiedziała, aparat to jej trzecia ręka ;). Czy jakoś inaczej powiedziała? Coś w ten deseń :)
UsuńPewnie,że lubimy czytać, jak wirtualne staje się realne. To cholernie ekscytujące!
OdpowiedzUsuńSkoro tak, to dobrze, bo martwiłam się że przynudzam. :)
Usuńviva la internet! :)
OdpowiedzUsuńśliczne macie stópki :)
uwielbiam Twoje poczucie humoru, AnkoW :)
jesteś, kobieto, mistrzynią fotoreportażu! (a co mi tam, wydziedziczaj :P)
tylko uważajcie na wrzosy i wrzośce, są trujące dla kotów!
Nie wiedziałam! Ojej!
UsuńUważaj, tempo, bo jestem już bliska! Tak mi słodzisz :)
ha! w końcu się dowiem, co się kryje za tymi pogróżkami :P
UsuńNo jak to co? Wydz... :)
UsuńI u mnie szykuje się zlot, nie mogę się doczekać. Cały czas z trudem wierzę w to, że tak potoczyła się nasza blogowa znajomość. Zwłaszcza, że sama jestem bezblogowa! Pozdrawiam wszystkie Blogowe i Bezblogowe! Ze szczególnym uwzględnieniem Alutki I Anki.
OdpowiedzUsuńOj, to jestem ciekawa :)) Buziaki, Hano!
UsuńHano,pozdrawiam! Życzę Ci wspaniałego spotkania :)))
Usuńdziewczynki drogie... jak ja uwielbiam zdjęcia tych stópek :))) nierozerwalnie już wiążą mi się z blogiem :))) relacja piękna :) a znajomości blogowe stają się realne i wspaniałe ... i ja już coś o tym wiem :))
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie :*****
Też lubię stópkowe relacje,więc nie mogłam się oprzeć :))
UsuńEmuś, Ty to już chyba jesteś mistrzynią blogowych spotkań :D
Usuń:***
Cieszę się Aniu, że kolejne blogowe znajomości przenoszą się w rzeczywiste, realne spotkania. To wielka wartość :-)
OdpowiedzUsuńBuziaki, Aniu :*
UsuńA to powsinoga nasza mAlutka!:)
OdpowiedzUsuńFajnie, że udało Wam się spotkać:)
mAlutka :))
Usuń:***
:)))))))))))
UsuńPowsinoga od razu :P
Super,że spotkanie się udało :) Oby więcej takich :)
OdpowiedzUsuńOby, dziękuję :)
UsuńNo taaaaaakkkk...do studia mnie nie wpuscili i nie pozwolili z psem sie pobawic...wypada sie teraz obrazic :P
OdpowiedzUsuńAlutka wpadla jak po ogien ale fajnie, ze dalyscie rade isc i na placek i na psascerek (literowki tworcze ale pasujace)
Ależ studia jeszcze nie było tedy! Wrocławski skończył je po Twoim wyjeździe, tak, że obrażać się nie masz powodu, ale zawsze możesz se znaleźć inny gdybyś jednak bardzo chciała :)
Usuńhrehrhehrehre, myslalam, ze ze wzgledu na talenta Wroclawski studio ma od zawsze! no bo sie nalezy. obraze sie za niedopuszczenie psiny do rak mych. Moge? :P
UsuńKrysiu, też myślałam, że studio jest od zawsze!
UsuńNie ma innej rady, musisz znów Ankę nawiedzić :))
To dobrze, ze to nie tylko ja ;)
Usuńno rzeczywicie na to wyglada. tylko kiedy, chaliera.....
Kryśka, przecież psina też była dopuszczona do twych rąk co jest przecież nawet uwiecznione na blogu, więc mam dowody i świadków! Tka, że szukaj innego powodu do obrazy. Łatwo nie ma, wiem, ale jak się postarasz... :)
Usuńale ja chcialam, zeby mnie zaczepial i sie pchal na kolanka i oblizywal a WY psu nie pozwoliliscie! strasne innych powodow w tej chwili nie moge wymyslec. za wczesnie dzis wstalam (6 rano, slowami Chmielewskiej - za pozno na dojenie krow a za wczesnie na dojenie tlumaczy!) i juz zasypiam. a musk to mi zasnal juz dawno.
UsuńZazdroszczę ci bardzo, ja tam taka nie jestem otwarta, bardziej chyba dzika jestem. I nikogo nie odwiedzam a czasami bym chciala. Buuuu!
OdpowiedzUsuńTrochę daleko masz do nas, Iwono :) Jakie ładne zdjęcie!
UsuńJak nie bomba, to pomyłka peronowa. Zawsze coś! ;)
OdpowiedzUsuńCo do zachowania Amisi, to przemilczę z godnością to, że pozwoliła się tknąć Alutce, bądź co bądź kociarce zaledwie od dwóch miesięcy, a mnie, kociarze od zawsze, nie pozwoliła. Jakoś, podkreślam, jakoś się z tym pogodzę...
Czy mi się zdaje, czy motywem przewodnim reportażu jest stopa? ;)
Wysoka stopa :) Jedna z oczkiem na pończoszce :)
UsuńJolko, proszę mnie tu nie obrażać! ;)) Za Rzeką koty były zawsze i to się liczy też :))
UsuńA może Amisia wyczuła, że ja nie pozwalam po blatach kotom łazić i musiała ocenić co to za dziwadło? :D
Jolu, nie chcę Cię martwić, ale poznałam jeszcze kogoś.... :D
:***
Domyślam się, Alutko. I, cóż, nie chcę Cię martwić, ale wcale mnie to nie martwi. :D
UsuńPS. Podoba mi się Twoja koncepca odnośnie do zachowania Amisi względem Ciebie. Ciekawa jestem jej opinii o "dziwadle". ;)
No to mnie (nie)zmartwiłaś! ;))
UsuńPS. Też jestem ciekawa. Może Amisia opisze to na swoim blogu, który dziś ożył? :)))
Pamiętajcie blogerzy, na spotkanie z Anką W trzeba mieć zawsze ślicznie wypastowane butki. :))) Nie ma to tamto ;P
OdpowiedzUsuńSuper relacja! :)
tak, tak, czyste butki i niedziurawe skarpetki :D
UsuńE tam! Najwyżej się wyretuszuje :)
UsuńHaha! Anko, to samo chciałam napisać :D
UsuńNie strasz Mirabelko:))
OdpowiedzUsuńWidzę, że blogowe spotkania to sama przyjemność:)
I oby tak zostało :)
UsuńJa nie straszę, ja uprzedzam :))))
UsuńSympatyczne spotkanie to i fotoreportaż nie może być inny...:)
OdpowiedzUsuńJak pięknie Alutka prezentuje się z jedną z księżniczek na ramieniu. Zatytułowałabym je (to zdjęcie) ; "Dwie brunetki".
Aniu, zwróciłam uwagę na Twoją piękną i ciągle - ku memu zdziwieniu- całą firankę . Nadziwić się nie mogę, że te finezyjne listki nie są pokusą dla Twoich kotów. Jednak kocia arystokracja ma inne zainteresowania. Moje dotychczasowe koty to były "psy na firanki".
Jak się ma Hokusik ?
Ala
To prawda, że moje koty nie interesują się wcale tą firanką i przeżyła ona już spokojnie 5 lat. W salonie natomiast zmieniłam już stare podarte przez koty firanki na takie makaroniki i widzę, że to był dobry pomysł.
UsuńHokusik ma się bardzo dobrze. Jeszcze jutro bierze kroplówkę i na weekend mamy mieć wolne, by w poniedziałek znowu pobrać mu krew. Oby tylko nic nowego się nie przyplątało, ani nie nawróciło nic starego...
Alu, jakie cudne określenie - "dwie brunetki" :))
UsuńMoja Helcia już bardzo mi firanki pozaciągała! A jest u mnie raptem dwa miesiące ;). Kwiatki już też wszystkie poniszczone. Nawet na kaktusy się czai :)))
Przecież zawsze to co miłe i fajne to trwa zawsze o wiele za krótko. Każde moje spotkanie ze znajomymi blogerkami trwa za krótko, choć mój osobisty wydzwania w trakcie martwiąc się, czy aby jeszcze żyję.
OdpowiedzUsuńMiłego, ;)
Osobisty nie do przecenienia!
UsuńKrótko, ale jakże intensywnie :).
OdpowiedzUsuńBardzo miłe spotkanie.
się działo :))
OdpowiedzUsuńa jednak było spokojnie i na luzie, tak jak lubię :)
UsuńO rzesz kurna! Człowiek spokojnie rano śpi, potem je śniadanko, odwiedza Ikeę i inne takie tam ;), na koniec jedzie pociągiem do domu i jest zupełnie nieświadomy, że się o nim pisze i go pokazuje ;))).
OdpowiedzUsuńMoi mili, Anka to jest ekspres!! Dlaczego pociągi nie mają takiej prędkości? :P
Aniu, wspaniała relacja! To była przemiła wizyta :)))
Dzięki peronowej pomyłce jaki zrobiłaś wstęp! Tak jak mówiłaś - o wszystkim można napisać. Wszystko można pokazać. I to jak! :))
O reszcie idę napisać w odpowiednich miejscach ;)
Buziaki!
Cieszę się, że zdążyłaś zobaczyć w dniu publikacji :) a najbardziej, że Ci się podoba. Jedliśmy dziś twój lemon curd jako dodatek do sernika - pyszota! i pomidorki jako dodatek do jajecznicy - tez pycha! Jeszcze raz dziękuję bardzo i niestety oddalam się od sieci :((
UsuńAha, i jeszcze muszę zaznaczyć, że jutrzejszy post to też z myślą o tym co mówiłaś na naszym spotkaniu :)
UsuńTeż bardzo się cieszę :))
UsuńJak mi miło, że Wam smakowało! Lemon to mój ulubiony dodatek do wszelkich słodkości :)
Ja również bardzo dziękuję :***, a jutro? Jutro piątek! Chyba się domyślam.... :D
jak miło się przekonać, że sympatie z blogosfery mają swoje przełożenie w realu ;), zresztą pewnie nie mogło być inaczej ;). kolejnych udanych Wam i sobie życzę ;), no i takich niteczek w szybkach, może należało taką jedną sobie do domku zamówić ;)?
OdpowiedzUsuńO, to bardzo dobre życzenia są Jo :)))
UsuńW ubiegłym tygodniu dwa razy jechałam przez Bolesławiec i oczywiście za każdym razem myślałam o Tobie :)
I ja się przychylam do zdania Alutki, że to bardzo pożądane życzenia są :))
UsuńJakie miłe są takie spotkania :)! Mocne uściski :D.
OdpowiedzUsuńps. dlaczego link: A rok temu: TU (klik). :) prowadzi do bloga, skąd inąd naj! lepszego Amisi?... ;).... :D. czy to jakiś ukryty klucz, że niby te brzoskwinie i sernik?... No...? ;).
I co to za tajemnicę pokazałaś aluch-ce?
aluchatkowi?... - ładniej, prawda?
UsuńAluchatkowi! Tego jeszcze nie było :D
UsuńPoleciałam kliknąć w ten KLIK i rzeczywiście Amisiowy blog. Już nawet chciałam napisać, że postów od miesięcy brak, a tu proszę - jest z dziś :))))
O tajemnicy będzie niebawem....
Usuń:)
Wszystko co piękne szybko się kończy ;-))) ale to przecież było dopiero wasze pierwsze spotkanie ;-)))
OdpowiedzUsuńGapa z Ciebie - bu ha ha gapa!! Fajnie wiedzieć, że nie tylko ja "przegapiam" gości na których czekam
Buziaki
:)) Jasne, że dopiero pierwsze. Następne będą z pewnością :)
UsuńNareszcie coś realnego- ludzkiego , a nie ciągle o kotach ( śmiech).
OdpowiedzUsuńTak się cieszę- to jest super sprawa
i niech się dokonuje ten blogowy czas w realu, ciągle na nowo.
Jak dobrze, że Ola nie fotografowała stópek......
Ha! Zosiu! Czyżbyś nie lubiła czytać o kotach? Przecież nie ma ciekawszego tematu, bu chacha;))
UsuńA czemuż to dobrze, że Ola tego nie zrobiła? Miałaś brzydkie butki? :)
Nie ma to jak ( chociaż) na krótko spotkać się z Alutką:) Uściski dla Was obu:)
OdpowiedzUsuńWiem, że wiesz coś o tym :)
UsuńFajne miałyście spotkanie:-) Zaczynam robić się zazdrosna o mAlutkę:-))
OdpowiedzUsuńNie dziwię się :) Miło, że mnie odwiedziłaś Marzeno :)
Usuń