wsi , mam nadzieje, nie pusciliscie z dymem, hreherhre (zaraz mi sie dostanie, za jakies minusy z przeszlosci alboco) te latarenki wygladaja niesamowicie jak tak sobie leca wysoko i daleko. Z zyczeniami, mam nadzieje, wyslaliscie je w swiat.
Droga Anno. Po raz pierwszy odkąd się znamy zasłużyłaś na burę i odesłanie Cię do kąta by poklęczeć na grochu z rękami do góry. Puszczanie lampionów jest kolejną durną modą, którą bezrefleksyjnie i bezrozumnie przyjęliśmy z innych krajów.
Nazywane są lampionami szczęścia i tak pięknie i romantycznie wyglądają, gdy się je wypuszcza zapalone. Tyle, że gdy znikną już z zasięgu wzroku "puszczacze" nie zastanawiają się co się z nimi dzieje. Nie przekonają mnie żadne argumenty tych, którzy twierdzą, że puszczone samopas zapalone lampiony są bezpieczne i spalają się w powietrzu.
Lampionem nikt nie steruje, leci tak jak pozwala mu na to wiatr i spada na ziemię gdzie popadnie. Szczególnie latem, gdy lasy, pola, łąki, trawy są wysuszone powodują zniszczenia. To nie są lampiony szczęścia - raczej nieszczęścia: - zapalony lampion zahacza lub spada na drzewa, krzewy, budynki, stogi siana, itd. stwarzając zagrożenie pożarowe, jak też stanowią poważne zagrożenie dla ruchu lotniczego, - wyrzucenie np. reklamówki w lesie uważane jest za buractwo - a czym różni się taki śmieć od zalegającego farfocla, który jest pozostałością po spalonym lampionie? To i to jest śmieciem, którego miejsce jest w koszu.
Jeżeli nie przekonuje to Was, że puszczanie lampionów jest niebezpieczną i bezmyślną "zabawą" to pomyślcie chociaż o zwierzętach: - lecące lampiony straszą ptaki i zwierzęta, - w internecie znajdziecie wiele zdjęć poparzonych zwierząt, na które znienacka spadł zapalony lampion, - znajdziecie również zdjęcia zwierząt, które udusiły się zaplątane w pozostałości po lampionach jak również tych, które padły po zjedzeniu takiego farfocla lub poraniły się będącymi częścią konstrukcji drucikami, - znajdziecie też zdjęcia poparzonych ludzi, spalonych domków działkowych, nadpalonych drzew, zalegających śmieci będących pozostałością po lampionach... oraz słit focie szczęśliwych "puszczaczy", którzy tych problemow nie dostrzegają.
Drogi Przemku, wybaczam, ale nie mogłeś napisać tego wcześniej?! Zanim puściłyśmy te lampiony nieszczęścia? Na drug raz musisz się poprawić i nie zwlekać tak długo.
A tak serio, to masz absolutną rację. To było działanie bezrefleksyjne i bezrozumne. Aż dziw bierze, że aż tak mogło mnie zaćmić, bo przecież już kiedyś była tu dyskusja na ten temat i już raz przyjęłam do wiadomości, że nigdy więcej. A teraz zapomniałam... Biję się w piersi i obiecuję, że żaden lampion z moich rąk już nie pofrunie. Dzięki, że chciało ci się zareagować.
Cóż, każdy popełnia błędy - ważne by mieć odwagę się do nich przyznać i starać się ich nie powtarzać. A motywujący lub demotywujący prysznic przydaje się każdemu od czasu do czasu - również mnie - ot tak, by umysł nie zapał w drzemkę :)
Popieram Tawerne Koci Pazur.Zastanawiam się, czy u żródeł tej zabawy dorosłych nie leży, już chyba moda, na pielęgnowanie dziecka w sobie. To przecież takie urocze.Wiktoria.
... ale w dziecinstwie chyba nikt lampionow nie puszczal, raczej wieszal na jakiejs galezi i gasil wyjmujac dla pewnosci swieczki czy zarowki jak sie impreza skonczyla. To moda przyszla wraz z urlopami w egzotycznych krajach... nad morzem, gdzie upadek lampionu tylko latwo zagasnie. U mnie zaplacilabym taki mandat, ze przez 10 lat nie pozwolilabym sobie na urlop i zamiast lampionow zobaczylabym gwiazdy jak po ciosie. Swad palacych sie lasow i tak jesienia sie czuje... bez lampionow i to wstrzymuje ludzi od takich uciech. Eh. Anka prowokujesz dyskusje na ten temat? TAK?
Myślę, że dobrze, że ten temat wypłynął. Mam nadzieję, że da do myślenia tym, którzy nie mieli świadomości zagrożenia i powstrzyma przed tego typu "zabawami".
Z ciekawości przeglądnąłem inne dyskusje i mimo ostrzeżeń, rzeczowych argumentów i przykładów zniszczeń i poparzeń - zadziwia mnie maniakalne wręcz upieranie się wielu, że "przecież ja tylko wypuściłam dwa lampiony, wielkie mi coś", "na pewno nic się nie stanie, bo mój lampion na pewno spłonie w powietrzu". Dzieje się tak, że ludzie lubią udawać, że jakiś problem ich nie dotyczy, gdy tylko znika z oczu to już "nie moja sprawa", a to że jakieś zwierzę właśnie gdzieś dusi się w śmiertelnej pętli to jakieś nawiedzone dyrdymały, bo "jakoś mój lampion nikogo nie zabił", itd.
Nie wiem, czy jest to "pielęgnowanie dziecka w sobie", bo takowe widzę jako realizowanie marzeń, których nie miało się możliwości urzeczywistniać w dzieciństwie - z tym, że przy całej odpowiedzialności i mądrości życiowej, jaką powinna mieć dorosła osoba.
Otóż to, nie ma nic złego w pielęgnowaniu dziecka w sobie, tak jak i w robieniu czegokolwiek - dopóki się nikogo nie krzywdzi. To raczej nie tyle moda (nie piszę o balonach, tylko ogólnie), a raczej zgoda na odsłonięcie ukrytych aspektów naszej osobowości:) Ninka.
Aniu,kilkanaście dni temu trafiłam na Twój blog i mnie tak zaciekawił,że "zaczytywuję"go kazdego dnia.Te lampiony wprowadziły niepokój.Dlatego też poparłam Tawernę Koci Pazur.Teraz wracam spokojnie do lektury bo to sama przyjemność.Wiktoria
A ja myślę, że to temat na cały kolejny post... i to taki powtarzany co jakiś czas... tak jak wypalanie traw wiosną i jesienią... Post wtórny - i notka na FB... Są ludzie i będa ludzie, którzy przeczytają i zbagatelizują... są też tacy, którzy w ogóle nie przeczytają ale jeśli trafi choć do kilku osób to może uratuje choć kilka zwierząt...kilka łąk...
wsi , mam nadzieje, nie pusciliscie z dymem, hreherhre (zaraz mi sie dostanie, za jakies minusy z przeszlosci alboco)
OdpowiedzUsuńte latarenki wygladaja niesamowicie jak tak sobie leca wysoko i daleko. Z zyczeniami, mam nadzieje, wyslaliscie je w swiat.
Prawie puściliśmy! Emocje były, bo pierwszy lampion polecał wprost na najbliższe domowi drzewo! :)
UsuńTak, tak, z życzeniami!
UsuńDobranoc, pchly na noc!
OdpowiedzUsuńDobranoc, Pantero :)
Usuńwreszcie mogę iść spać;)
OdpowiedzUsuńcieszę się z Wami z tego spotkania:*
a ja już od 16-tej w Uć :/
Dobrego jutra:)
Śpij dobrze, Viki, bo jutro od rana znowu narzucam tempo, he he
Usuńjuż się boję:)
Usuńja wrzuciłam swoją relację :)
Mam nadzieję, ze te lampiony puszczaliście daleko od ZOO i daleko od lasu ....
OdpowiedzUsuńMiłe zakończenie dnia:)
OdpowiedzUsuńno ale czas wstawać!!!!pobudka
Fajnie! To taki fotoreportaż prawie na żywo; szkoda, że nie mogłam go śledzić na bieżąco.
OdpowiedzUsuńNo i faktycznie! Pobudka!!!
Ninka.
Droga Anno. Po raz pierwszy odkąd się znamy zasłużyłaś na burę i odesłanie Cię do kąta by poklęczeć na grochu z rękami do góry. Puszczanie lampionów jest kolejną durną modą, którą bezrefleksyjnie i bezrozumnie przyjęliśmy z innych krajów.
OdpowiedzUsuńNazywane są lampionami szczęścia i tak pięknie i romantycznie wyglądają, gdy się je wypuszcza zapalone. Tyle, że gdy znikną już z zasięgu wzroku "puszczacze" nie zastanawiają się co się z nimi dzieje. Nie przekonają mnie żadne argumenty tych, którzy twierdzą, że puszczone samopas zapalone lampiony są bezpieczne i spalają się w powietrzu.
Lampionem nikt nie steruje, leci tak jak pozwala mu na to wiatr i spada na ziemię gdzie popadnie. Szczególnie latem, gdy lasy, pola, łąki, trawy są wysuszone powodują zniszczenia. To nie są lampiony szczęścia - raczej nieszczęścia:
- zapalony lampion zahacza lub spada na drzewa, krzewy, budynki, stogi siana, itd. stwarzając zagrożenie pożarowe, jak też stanowią poważne zagrożenie dla ruchu lotniczego,
- wyrzucenie np. reklamówki w lesie uważane jest za buractwo - a czym różni się taki śmieć od zalegającego farfocla, który jest pozostałością po spalonym lampionie? To i to jest śmieciem, którego miejsce jest w koszu.
Jeżeli nie przekonuje to Was, że puszczanie lampionów jest niebezpieczną i bezmyślną "zabawą" to pomyślcie chociaż o zwierzętach:
- lecące lampiony straszą ptaki i zwierzęta,
- w internecie znajdziecie wiele zdjęć poparzonych zwierząt, na które znienacka spadł zapalony lampion,
- znajdziecie również zdjęcia zwierząt, które udusiły się zaplątane w pozostałości po lampionach jak również tych, które padły po zjedzeniu takiego farfocla lub poraniły się będącymi częścią konstrukcji drucikami,
- znajdziecie też zdjęcia poparzonych ludzi, spalonych domków działkowych, nadpalonych drzew, zalegających śmieci będących pozostałością po lampionach... oraz słit focie szczęśliwych "puszczaczy", którzy tych problemow nie dostrzegają.
Wybacz, ale musiałem to napisać.
Drogi Przemku, wybaczam, ale nie mogłeś napisać tego wcześniej?! Zanim puściłyśmy te lampiony nieszczęścia? Na drug raz musisz się poprawić i nie zwlekać tak długo.
UsuńA tak serio, to masz absolutną rację. To było działanie bezrefleksyjne i bezrozumne. Aż dziw bierze, że aż tak mogło mnie zaćmić, bo przecież już kiedyś była tu dyskusja na ten temat i już raz przyjęłam do wiadomości, że nigdy więcej. A teraz zapomniałam... Biję się w piersi i obiecuję, że żaden lampion z moich rąk już nie pofrunie.
Dzięki, że chciało ci się zareagować.
Podzielam. Mam nadzieję, że ta niebezpieczna moda szybko minie.
UsuńGosianko, byłam pewna, że tak właśnie zareagujesz. Buziaki!!!
UsuńCóż, każdy popełnia błędy - ważne by mieć odwagę się do nich przyznać i starać się ich nie powtarzać. A motywujący lub demotywujący prysznic przydaje się każdemu od czasu do czasu - również mnie - ot tak, by umysł nie zapał w drzemkę :)
UsuńFotoreportaż mi się baardzo podobał.
OdpowiedzUsuń...fajnie było, ale mnie nogi od oglądania bolą...
OdpowiedzUsuńPopieram Tawerne Koci Pazur.Zastanawiam się, czy u żródeł tej zabawy dorosłych nie leży, już chyba moda, na pielęgnowanie dziecka w sobie. To przecież takie urocze.Wiktoria.
OdpowiedzUsuń... ale w dziecinstwie chyba nikt lampionow nie puszczal, raczej wieszal na jakiejs galezi i gasil wyjmujac dla pewnosci swieczki czy zarowki jak sie impreza skonczyla. To moda przyszla wraz z urlopami w egzotycznych krajach... nad morzem, gdzie upadek lampionu tylko latwo zagasnie. U mnie zaplacilabym taki mandat, ze przez 10 lat nie pozwolilabym sobie na urlop i zamiast lampionow zobaczylabym gwiazdy jak po ciosie. Swad palacych sie lasow i tak jesienia sie czuje... bez lampionow i to wstrzymuje ludzi od takich uciech. Eh.
UsuńAnka prowokujesz dyskusje na ten temat? TAK?
Nie, to wyszło całkiem przypadkiem, niezamierzenie i już wiem, że to było złe.
UsuńMyślę, że dobrze, że ten temat wypłynął. Mam nadzieję, że da do myślenia tym, którzy nie mieli świadomości zagrożenia i powstrzyma przed tego typu "zabawami".
UsuńZ ciekawości przeglądnąłem inne dyskusje i mimo ostrzeżeń, rzeczowych argumentów i przykładów zniszczeń i poparzeń - zadziwia mnie maniakalne wręcz upieranie się wielu, że "przecież ja tylko wypuściłam dwa lampiony, wielkie mi coś", "na pewno nic się nie stanie, bo mój lampion na pewno spłonie w powietrzu". Dzieje się tak, że ludzie lubią udawać, że jakiś problem ich nie dotyczy, gdy tylko znika z oczu to już "nie moja sprawa", a to że jakieś zwierzę właśnie gdzieś dusi się w śmiertelnej pętli to jakieś nawiedzone dyrdymały, bo "jakoś mój lampion nikogo nie zabił", itd.
Nie wiem, czy jest to "pielęgnowanie dziecka w sobie", bo takowe widzę jako realizowanie marzeń, których nie miało się możliwości urzeczywistniać w dzieciństwie - z tym, że przy całej odpowiedzialności i mądrości życiowej, jaką powinna mieć dorosła osoba.
Otóż to, nie ma nic złego w pielęgnowaniu dziecka w sobie, tak jak i w robieniu czegokolwiek - dopóki się nikogo nie krzywdzi. To raczej nie tyle moda (nie piszę o balonach, tylko ogólnie), a raczej zgoda na odsłonięcie ukrytych aspektów naszej osobowości:)
UsuńNinka.
Aniu,kilkanaście dni temu trafiłam na Twój blog i mnie tak zaciekawił,że "zaczytywuję"go kazdego dnia.Te lampiony wprowadziły niepokój.Dlatego też poparłam Tawernę Koci Pazur.Teraz wracam spokojnie do lektury bo to sama przyjemność.Wiktoria
OdpowiedzUsuńMiło mi i cieszę się, że tak to odebrałaś.
UsuńA ja myślę, że to temat na cały kolejny post... i to taki powtarzany co jakiś czas...
OdpowiedzUsuńtak jak wypalanie traw wiosną i jesienią...
Post wtórny - i notka na FB...
Są ludzie i będa ludzie, którzy przeczytają i zbagatelizują... są też tacy, którzy w ogóle nie przeczytają ale jeśli trafi choć do kilku osób to może uratuje choć kilka zwierząt...kilka łąk...