Strony

wtorek, 25 września 2012

Wybacz mi, Ciociu!

Uwaga! 
To będzie post przepraszający. 
Pełen skruchy, bo obraziłam ją ostatnio, narzekając na nią, a przecież, 
jak napisała Magnolia pod moim postem: 
"Jesień to taka piękna, kolorowa, nieprzyzwoicie bogata ciotka, 
czasami się słonecznie ciepło uśmiechnie, a czasami powieje od niej chłodem. :)))
Ale sknera nie jest, rozdaje swoje dobra na lewo i prawo. :))"
I o tych dobrach dzisiaj.


Koło mojego domu mam PLACYK, takie osiedlowe targowisko, które kocham miłością namiętną! Mogą zniknąć z dnia na dzień wszystkie centra handlowe i ledwie wzruszę ramionami na tę wieść, ale gdyby miało zabraknąć PLACYKU, moja żałoba byłaby długa i szczera.


Niemal codziennie, traktując to jak coś miłego, robię tam zakupy. 
Wszystko jest świeżutkie, pachnące, pięknie wystawione.
Warzywa i owoce uśmiechają się do mnie ze straganów.
Można dotknąć, wybrać, przebrać, powąchać i, jak ktoś lubi, pomarudzić. :)


Mogę tam iść bez kasy, a i tak pani Basia, pan Maciek czy pani Kazia
dadzą mi wszystko na kredyt. Mogę tam polecieć w dresie, a i tak nie zwrócę niczyjej uwagi. 

Dodatkowo lubię sobie pogawędzić, pochwalić piękny towar, zapytać, czy smaczny,
a jak ktoś woli, to może ponarzekać na rosnące ceny, na pogodę, na to, że jesień idzie,
a za nią zima i może poczuje się zrozumiany i wysłuchany, a więc lepiej. 

Kiedy kupuję biały serek, który uwielbiam, pani Marysia zawsze pyta, jak tam teściowa, 
czemu już dwa dni nie była, co u chłopców i czy udał mi się ostatni sernik.



W czwartek jest dzień świeżych ryb i lubię wtedy kupić łososia czy flądrę. Przepis Amber na łososia w malinach "sprzedałam" pani Kasi, a ona podała go dalej i teraz krąży gdzieś po świecie. :)


Pan Maciek z kolei znany jest w okolicy z najlepszego stoiska mięsnego.
Nigdzie nie ma takich żeberek, takich kurczaków i takich wędlin, a najlepszym dowodem na to
 jest fakt, że ciągle stoi tam kolejka chętnych!


Mamy też stoisko z ziołami, nie takimi "sztucznymi" w doniczkach,
a takimi w pęczkach, ściętymi prosto z pola. 


Mamy stragany z kwiatami, gdzie teraz królują wrzosy, a w ciągu całego roku
uwielbiam kupować małe bukiety róż do domowych wazonów.

Ale, ale, ja tu gadu-gadu, a Ciotka Jesień nieprzeproszona!

Wystarczy spojrzeć na bogactwo darów ziemi, jakie niesie,


by pokornie schylając głowę, zawołać: JESTEŚ WSPANIAŁA!


Kochana Ciotko, Ciocia już się nie gniewa, dooobrzeee? No proszę, proszę!
:)

76 komentarzy:

  1. No! Bardzo dobrze, że się troszkę pokajałaś, bo Cioteczka zasługuje na docenienie! :))

    Zazdroszczę Ci tego targu - ja nie mam takiego w pobliżu i cierpię. Nawet warzywniaka nie mam. No, ale chciało się mieszkać w centrum to się ma ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Na pewno się nie gniewa ;)) Zobaczysz ;]
    Wspaniałe owoce, warzywa : ach bym sobie zjadła!!
    Też chcę taki placyk ;d Na serio..
    Pozdrawiam :)))

    OdpowiedzUsuń
  3. ale pięknie u Pani, Pani Przekupko ;)))

    OdpowiedzUsuń
  4. Jesień to bardzo bogata ciotka :)))) Miłej jesieni!

    OdpowiedzUsuń
  5. Mam nadzieję, że wybaczy - tyle pieknych portretów jej zrobiłaś!

    Aż tak bogatego "ryneczku" nie mam, ale świeże warzywa, owoce i kwiaty są zawsze. I zaprzyjaźnieni od lat sprzedawcy.

    OdpowiedzUsuń
  6. Ja też mam w pobliżu - ale chyba nie tak blisko, jak ty, bo w dresach jednak nie wylecę - taki plac; u nas mówią na to "ryneczek", w odróżnieniu od dużego rynku. Tu właśnie najbardziej lubię robić zakupy. U Ciebie wybór jest większy, a u mnie więcej handlujących emerytów, działkowców i mieszkańców pobliskich wsi oraz sprzedawców różnych drobiazgów (chyba że ich nie pokazałaś).
    Zdjęcia piękne! Gdyby mi ktoś takie zrobił, natychmiast dałabym się przeprosić.
    Ninka.

    OdpowiedzUsuń
  7. I tu masz rację...zgadzam się, choć za zimno jej nie lubię;-/

    OdpowiedzUsuń
  8. Może i ta ciotka bogata i czasem się uśmiechnie, ale.... ale zapowiada zimną, lodowatą ciotkę. A to nie jest miłe!

    OdpowiedzUsuń
  9. Aniu, ja też kocham Ciocię Jesień za wspaniałe dary, które niesie nam w tym roku wyjątkowo obficie.
    Są dorodne, piękne i przesiąknięte słońcem. Są przepyszne.
    Kłaniam się Cioci Jesieni.
    Tobie Aniu, ślę moc pozdrowień.

    OdpowiedzUsuń
  10. Od dawna uważm ,ze natura dostarcza nam najpiekniejszych ujec , Ty to udowodniłas , niby zwycajne owoce , ale jak pieknie sie prezentują , pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  11. Ale sliczny post kolorowy!
    Za moich czasow to albo byly baby pod sklepami na Olszewskiego, albo takie dwa starutkie sklepiki warzywne, kolo biblioteki/fryzjera, albo trzeba bylo jechac na plac (grunwaldzki). I musze powiedziec, ze placyku, bazarku, ryneczku, straganow najbardziej mi tu brakuje i zawsze brakowalo (czasem dzialkowicze cos sprzedaja przed dzialkami).
    Dobrze zrobilas, ze przeprosilas Ciotke!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To również moje wspomnienia:)

      Usuń
    2. Dziewczyny, a stara Hala Targowa?
      Worki z kaszami, mąką, masło w blokach, sery w płóciennych serwetach, śmietana w kankach, jaja, kury i kaczki wypatroszone i żywe, wędliny i mięsa z prywatnego uboju i jabłka malinówki, koksy, papierówki, szare renety, antonówki, truskawki sercówki mmmm:)Wewnątrz ćwierkały wróble, latały gołębie :)
      Mieszkałam w Rynku, miałam bardzo blisko

      Usuń
    3. Haka Targowa to była bajka. Bogactwo towaru w siermiężnych czasach wydawało się niezwykłe. Jeżdżę tam jeszcze zimą po pokarm dla ptaków.
      :*

      Usuń
  12. Po takich przeprosinach będzzie jeszcze bardziej złota;)

    OdpowiedzUsuń
  13. placyk masz świetnie zaopatrzony, ja też mam swoje stoiska, zwłaszcza kwiatowe, gdzie mam już specjalną cenę 2 zł za bukiet obojętnie czego ;)

    OdpowiedzUsuń
  14. Fantastyczne są takie targowiska. Jak mieszkałam w mieście to też zawsze tam robiłam zakupy, a teraz mieszkam na wsi i takich cudów tam nie ma, bo większość ma swoje warzywa ;-) A my nie mamy i co najwyżej w sobotę możemy wyskoczyć do miasta na targ, ale tak nam się nie chce w sobotę rano zwlekać i jechać tą samą trasą co przez cały tydzień do pracy ;-)
    Zdjęcia cudne, a zwłaszcza te papryczki, ale mam ochotę na coś ostrego :-)
    Pozdrawiam Aniu :-)

    OdpowiedzUsuń
  15. Ciotka na szczęście niezbyt pamiętliwa...
    I tak co roku zjawia się z wizytą:)

    OdpowiedzUsuń
  16. No talent do przepraszania masz ogromny, MójCiOn pewnie czasami lubi się troszkę obrazić, żeby go tak potem przepraszać i przepraszać, co??? :)))))

    A ciotka Jesień na pewno się nie gniewa, bo ona wielkoduszna jest z natury, niepoprawna romantyczka i zakochana po uszy w Lecie. Przez tę miłość pakuje wszystkie wspomnienia, czułe pocałunki słońca w owoce, warzywa i kolorowe liście:), żeby zdążyć przed powrotem Królowej Śniegu, z którą żarów już nie ma.
    Jak ciotkę ogarnia melancholia za ukochanym Latem, to wieje od niej chłodem, snują się mgły i pada deszcz. Melancholia jesieni jest natchnieniem poetów, malarzy i różnych takich, wiele by pisać :)) A jak w czasie Jesieni robi się naprawdę zimno, to znaczy, że Królowa Śniegu jest już tuż, tuż...
    U mnie np. często piękna Jesień gości aż do grudnia, bo Królowa Śniegu ma trochę dalej :))

    Ryneczek super, żaden super market się do tego nie umywa :))

    OdpowiedzUsuń
  17. Już mi cieknie ślinka, Ciociu J.!!
    serdeczności

    OdpowiedzUsuń
  18. ale masz fajnie i jakie zachęcające zdjęcia niczym reklama ja tak dobrze nie mam choć od kilku lat już tragedii nie ma bo 2 razy w tygodniu przyjeżdża mi pod takie miłe małżeństwo rolników ...wychodzę z domu i warzywa mam wprawdzie wybór nie za duży ale wszystko świeżutkie prosto z pola..już targać kapust i ziemniaków ze sklepu ani z targu w mieście nie muszę i całe szczęście ...pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  19. Jesień to jest fajna ciocia, kiedy organizuje dobrą pogodę i letnie warunki w Tatrach, a jak nie zorganizuje pogody to wtedy jest to wredna i zołzowata ciocia :P :P :P :P

    OdpowiedzUsuń
  20. Ja też kocham Jesień ale tą naszą Polską Złotą i zazdroszczę Ci tak pięknego PLACYKU. U nas też jest ale mniej rodzinny, bardziej nastawiony na pieniądz... a szkoda. I zdjęcia mogłaś zrobić... ach...

    OdpowiedzUsuń
  21. Piękne przeprosiny, a placyk - podobny do mojego Bazarku, który też lubię najbardziej! :)

    OdpowiedzUsuń
  22. E, myślę że ciocia dała się przebłagać, po tym jak udowodniłaś ile dobroci ma pod jesiennym "sercem" nie miała pewno innego wyboru, patrząc na te Jej dobrodziejstwo można odnieść wrażenie, że musi być ta Ciocia bardzo miłą i gościnną osobą :)
    niniejszym pozdrawiam Ciotunię :***
    z nicią symatii
    Rafał vel lipton_ER

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moje przeprosiny i twoje pozdrowienia Rafale muszą odnieść skutek i Ciotka jesień nie będzie się gniewać:)

      Usuń
  23. Kto by się gniewał po takich przeprosinach??;)

    OdpowiedzUsuń
  24. Uśmiałam się :-))
    A targu zazdroszczę jak nie wiem co; mam co prawda w poblizu takowy w środy i soboty, ale wszystko pachnie sztucznizną i nawozami... jest kilku sprzedawców, którzy mają po parę sztuk i brzydkie, wiec wiadomo, ze najlepsze, ale nie zawsze udaje mi się u nich kupić.
    Muszę się w końcu skusić na tego łososia z malinami! :-)))

    OdpowiedzUsuń
  25. Już się z pewnością nie gniewa;)
    Pokazałaś ja od najlepszej strony!
    Placyku w tak bliskim sąsiedztwie zazdroszczę:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I są na nim świeże figi, więc mogę brać się za twój cudowny przepis!

      Usuń
  26. alez Ci zazdroszcze tego placyku, ja musze sporo pojechac, zeby cokolwiek swiezego upolowac a i tak czesto okazuje sie byc swieze tylko na pierwszy rzut oka...takie bogactwo na tych zdjeciach, ze az nabralam ochoty cos upichcic. Buziaczki.

    OdpowiedzUsuń
  27. Piękne zdjęcia :). Ja nie mam takie targowiska :(...

    OdpowiedzUsuń
  28. Jak pisalam poprzednio kocham jesien, a teraz po Twoich zdjeciach jeszcze bardziej:))

    OdpowiedzUsuń
  29. ale smakowitosci - wow!!! bajeczne miejsce....

    OdpowiedzUsuń
  30. Ale masz dobrze, cieszę się, że tak otwarcie ludzie się traktują w Twojej okolicy... co z tą ciocią, nie rozumiem?

    U mnie... no u mnie tak nie ma słodko i dobrze, ale, cieszę się kiedy u innych jest lepiej, zawsze, to nadzieja, że u mnie też kiedyś będą świeże ryby :P

    Uśmiechy irlandzkie posyłam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No koniec świata! Nie ma u Ciebie świeżych ryb?
      :)

      Usuń
    2. są, oceaniczne - których u nas dla odmiany nie ma

      makrela wędzona - nawet nie stała koło naszej wędzonej

      pstrąg? Nie spotkałam

      króluje tuńczyk i łosoś

      w listopadzie będę w Polsce, to sobie odbiję

      Usuń
  31. I tylko za to mozna te wiedzme, stara ciotke, kochac i wybaczac jej niepogode i krotkie dni. A poza tym, jak ja lubic???

    OdpowiedzUsuń
  32. Wspaniałe dary natury, oby zawsze zbiory były obfite. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  33. Kolorowo i pysznie na Twoim placyku!

    Ciociu Anki,daj się przeprosić...

    OdpowiedzUsuń
  34. Aż mi ślina pociekła na widok tych wszystkich darów :D
    Piękne zdjęcia, szczerze zazdroszczę takiego "targu dobrodzieja"...

    OdpowiedzUsuń
  35. Smutno mi się zrobiło, bo też miałam taki placyk. A teraz jest parking:(

    OdpowiedzUsuń
  36. Też bym tam latała "na okrągło". Bazarek, który mam około 700 m od domu ma ceny z kosmosu rodem, więc chodzę do pobliskiego warzywniaka.Ceny takie same, a bliżej, bo ok.100m.Pięknie zdjęcia porobiłaś, powinnaś dostać podziękowania za reklamę:)))
    Miłego,;)

    OdpowiedzUsuń
  37. A u mnie PLACYKU nie uswiadczysz...:(((
    ale jesień i tak uwielbiam:)

    OdpowiedzUsuń
  38. Ooo, widzisz, najważniejsze to umieć spojrzeć na wszystko z innej strony :) Zimę też da się polubić! I już się nie mogę doczekać, jakie powody wymyślisz w razie czego :)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sama jestem ciekawa, ale postaram się Ciebie zaskoczyć:)

      Usuń
  39. taki ryneczek w okolicy to skarb, wszystko świeżutkie i niedrogie. Też mam taki :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. i spodobał mi sie przepis na łososia w malinach :))). Zrobię w czwartek :)))

      Usuń
    2. Warto! daj znać, jak Ci wyszedł.

      Usuń
    3. zrobiłam dzisiaj :))))
      podchodziliśmy do tego jak do jeża, ale okazało się naprawdę bardzo smaczne. Bardzo oryginalne danie, idealne na przyjęcia, żeby zaskoczyć gości. Będę robić. Dzięki za przepis :))
      Juniorce też smakowało, ale ona woli z sosem czosnkowym, albo musztardowym. Też dobre.

      Usuń
    4. :)) Ja też do tego podchodziłam jak pies do jeżą!
      Bardzo się cieszę, że Ci smakowało - to teraz jest mój ulubiony sposób na łososia. Naszemu juniorowi też podpasował ten przepis:)

      Usuń
  40. Wspaniały wpis - zwykle zachwycamy się wiosną, a to przecież jesień przynosi największe bogactwo kolorów i darów przyrody. Czy na jednej z fotek są świeże figi?

    OdpowiedzUsuń
  41. Az nabrałam ochoty na warzywne zakupy...i na maliny...

    OdpowiedzUsuń
  42. Za te skarby kocham Panią Jesień :) U mnie jest targ we wtorki, czwartki i soboty. We wtorki i czwartki mogę o nim pomarzyć bo siedzę w pracy, w soboty ciężko się przecisnąć przez tłumy... ale warzywka takie jak u Ciebie na zdjęciach, też mam swoich ulubionych sprzedawców, szczególnie w "rolniczej" części targu :) Ja właśnie zamykam prezenty od Ciotki w słoiki. Pierwszy raz w życiu robiłam powidła śliwkowe - nie wiedziałam, że to takie proste! Trzecia skrzynka śliwek siedzi właśnie w piekarniku :). W weekend jadę na grzyby i też je zamknę razem ze słońcem w słoiczkach, na przyszły tydzień zamówiłam 80 kg pomidorów i 100 główek czosnku... tylko jakby tak mi ktoś jeszcze w prezencie dał trochę wolnego czasu na te skarby... ale dam radę! :D

    Pozdrawiam
    Olena

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz, też dziś o tym marzę: nie musieć chodzić do pracy, nie musieć nic robić, tylko iść na placyk, nakupić warzyw i owoców i piec, gotować, przetwarzać... Takie proste mam dziś marzenie.
      (80 kilo to bardzo dużo!)
      Pozdrawiam również:)

      Usuń
  43. No, gdyby mnie kto tak pięknie przepraszał, to bym była udobruchana, jak udobrucha! :))

    OdpowiedzUsuń
  44. Pewnie,że się dała przeprosić!Tak kolorowej jesieni nikt by się nie oparł

    OdpowiedzUsuń
  45. Ale pięknie. To przecież prawdziwe skarby. Mam to koło domu, ale nie wszystko.

    OdpowiedzUsuń
  46. My kiedyś też mieliśmy taki placyk... Nazywał się Zielony Rynek...
    Niestety już go nie ma :(
    A zdjęcia cudne - takie kolorowe ;-)))
    jakoś tak... nostalgicznie mi się zrobiło.. i kompletnie nie wiem czemu

    OdpowiedzUsuń
  47. Fantastyczny wpis Gosiu, dziękuję Ci za niego !, też mi się serce kraje na myśl, że ma być zlikwidowany, bo średnio 3 razy w tygodniu jeżdze tam na zakupy:pyszne świeże warzywa, kolorowe owoce, ryby, chleb z Bema w eko-sklepiku, mięsko, wędliny, nabiał- ja tam kupuje dosłownie wszystko-ogromny żal jeśli to nasze cudowne targowisko zostanie zlikwidowane. podobno Rada osiedla zbiera podpisy pod petycją przeciw likwidacji tego świetnego miejsca tylko nie wiem czy to coś da bo stary plan miejscowy stracił ważność i jak nabywca terenu wystąpi o warunki zabudowy to będzie mógł wybudować osiedle mieszkaniowe lub postawić kolejny bezsensowny supermarket.....

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aga, a nie wiesz czy teren parku za domem nie wchodzi czasem w ten kupiony teren? Bo jeśli tak to ja się zabiję normalnie...
      Gdybyś coś wiedziała o petycji to daj znac.

      Usuń
  48. Pilnie potrzebowałem pożyczki. Więc jak sądzisz, dwa banki odmówiły z powodu opóźnień! Chociaż miałem zamiar zapłacić wszystko. Cóż, dostałem usługę reklamową Racoon Go. Przyszedł, wybrał i natychmiast otrzymał pieniądze. Nadpłacony trochę wszystkiego. Te banki wkrótce stracą wszystkich zwykłych klientów, więc powinni!

    OdpowiedzUsuń

Fajnie, że piszesz! Pisz, komentuj, daj znak, że jesteś!
Dobrej energii nigdy za wiele. :)