Mam go i sama nie wiem, jak to się stało! Nie dalej jak w piątek zobaczyłam na blogu Kocie podwórko notkę o kotku poszukującym domu, a już dwa dni później siedziałam z tym kotkiem na kolanach! Nawet teraz, kiedy piszę ten tekst, Kacperek leży obok mnie.
Zastanawiam się, co sprawiło, że los tego kociego seniora tak mnie poruszył. W końcu codziennie widzę w sieci prośby o pomoc dla kotów. Codziennie jakiś biedak poszukuje domu bądź funduszy na leczenie, więc czemu po zobaczeniu informacji o Kacprze nie mogłam przestać o nim myśleć?
Dom Kacperka i jego podwórko. |
Czy sprawiła to jego historia? Kacper ma 9 lat i przez cały czas mieszkał ze swoim panem w Łodzi. Biednie, ale razem. W warunkach bardzo skromnych, ale na pewno szczęśliwie. Kacper jest zadbany, wypieszczony i ufny. To jak najlepiej świadczy o jego Opiekunie, który mieszkał w jednym, maciupeńkim pokoiku w mieszkaniu komunalnym, w domu bez wody i kanalizacji.
To pokój jego pana oraz jedyne okno, przez które kotek wychodził sobie na dach i do ogrodu. |
Wyobrażam sobie, że Kacper był najwartościowszą "rzeczą", jaką miał ten pan. Niestety los sprawił, że opiekun kota wyszedł z domu po zakupy i nigdy nie wrócił. Powalił go zawał serca. Co za tragedia dla bliskich! Co za tragedia dla Kacpra! Przecież mieszkanie, a raczej ten marny pokoik, trzeba oddać miastu, a nie ma co zrobić z kotem...
Tak nas przywitał nasz bohater. |
Może go uśpić? Taki pomysł też się pojawił i wtedy do akcji wkroczyło "Kocie podwórko", które prowadzą trzy sąsiadki zaprzyjaźnione przy okazji pomocy kotom: Pani Joanna, Pani Ewa i Pani Janka. Pani Joanna zamieściła między innymi ogłoszenie na swoim blogu i ja na nie wpadłam i... wpadłam.
Złapany, bardzo płakał, ale szybko się uspokoił. |
A może pozazdrościłam Ori, która to zbiera psie staruszki i zapragnęłam iść w Jej ślady?
Już w moim pokoju, bezpieczny, ale przerażony. |
Ja: Zobacz, jaki piękny kot, nie mogę przestać o nim myśleć.
On: A co mu się stało?
Ja: Stracił swojego pana i teraz nie ma co z nim zrobić, nikt go nie chce, a ma już 9 lat.
On: To my go weźmy.
Ja: Co?! Ale on jest w Łodzi!
On: No i co? Pojedziemy po niego.
Ja: Naprawdę?! Jutro?
On: Jutro.
Ja: Dzwonić?
On: Dzwoń!
Już spokojniejszy. |
I zadzwoniłam. I pojechaliśmy w niedzielę rano. I odebraliśmy go z rąk niezwykle zaangażowanej i przejętej Pani Ewy. I przywieźliśmy Kacperka do domu. I leży koło mnie. :)
Jest wyjątkowym kotem. Absolutnie doskonałym, o wymarzonych cechach. Mądry, zrównoważony, miły, ufny, subtelny. Zdrowy. Jego pan miał może skromne możliwości finansowe, ale kota wykastrował, w razie potrzeby leczył i szczepił. Kacper mógł wychodzić na dwór i to, że przeżył 9 lat, to pewnie wynik szczęścia, ale i jego mądrości. Jest u mnie dopiero od niedzieli, a już widzę, że mądrością przewyższa moje zwierzaki. Spaliśmy dziś razem. Był grzeczny i cichy. Nie obudził mnie ani razu.
Kacperek będzie u mnie do czasu znalezienia mu dobrego domu. Źle napisałam: dom musi być idealny. On zasługuje na wspaniałą starość, a wiele lat jeszcze przed nim. Myślę, że Kacper potrafi zaopiekować się kimś samotnym, może małżeństwem? Nie wiem, czy dzieci stanowiłyby dla niego dobre towarzystwo, choć w domu, w którym mieszkał, było dużo dzieci.
Miłość wzajemna. Kacper kocha męską przyjaźń. |
Jeśli tak, to poproście go o dostarczenie następujących dokumentów:
zaświadczenie o tym, że dobrze mu z oczu patrzy od Krysi
zaświadczenie o odbyciu kursu asertywności od Stardust
zaświadczenie o byciu prospołecznym od Sołtysa, męża Miśki
zaświadczenie o umiejętności rozumienia poezji od Assneg
zaświadczenie o tentegowaniu od liptona_ER vel Rafała
zaświadczenie o umiejętności gotowania od Amber, Kamili, Konwalii i Ewy
zaświadczenie o znajomości zwierzęcej psychiki od Abigail
zaświadczenie o umiejętności usuwania z domu przywleczonych przez kota myszy od Klarki
zaświadczenie o treningu wypuszczania kota skoro świt na dwór od Iw-od nowa
zaświadczenie o dobrej znajomości bloggera i G+ od Ivy
zaświadczenie o wpłaconych darowiznach na zwierzaki od Ori
zaświadczenie o pięknie ducha od Mar
zaświadczenie o doskonałej jakości cery od blauberre
zaświadczenie o należytym zachwycaniu się pasącymi się krowami od Margarithes
zaświadczenie o poglądach na SLOW od Aluchy
zaświadczenie o umiejętności robienia kwiatków szydełkiem od Justyny
zaświadczenie o należytym poczuciu humoru od Qry Domowej
zaświadczenie o pokładach życzliwości od Basi
zaświadczenie o prawidłowym wyprowadzaniu kota na smyczy od Przemka
zaświadczenie o umyśle ścisłym od Basi
zaświadczenie o lubieniu czarnych kotów od Casablanki
zaświadczenie o dobrych intencjach od Judyty
zaświadczenie o rozumieniu, że nie ma to jak we Wrocławiu od Kass
zaświadczenie o tym, że wybaczyło się wszystko wszystkim od Magnolii
zaświadczenie o ukończeniu najlepszych szkół od DD
zaświadczenie o umiejętności przerabiania przydasiów od Fredki
zaświadczenie o radzeniu sobie z drobiem od Ilony
zaświadczenie o umiejętnościach fotografowania od Rzaby
zaświadczenie o wydanych książkach od Graszki
zaświadczenie o idealnej umiejętności posługiwania się staropolszczyzną od Wachmistrza
zaświadczenie o perfekcyjnym szyciu filcu od Fiżki
zaświadczenie o byciu retro od Grażyny-Marii
zaświadczenie o skończeniu liceum nr XIV od Viki
zaświadczanie o umiejętności zabawy w chowanego od Pantery
zaświadczenie o lubieniu pająków od Ani. M.
zaświadczenie o stopniu zołzowatości od Nivejki
Tak sobie piszemy post. :) |
A tak serio, to potrzeby jest spokojny, odpowiedzialny dom.
Kotek jest nadal pod opieką wspaniałych kobiet z Łodzi i Kociego podwórka. Wszyscy szukamy mu godnego miejsca na starość. Kacper jest zdrowy, zadbany, czyściutki, w pełni sił i wcale nie widać po nim tych 9 lat. Będzie też przebadany w ramach profilaktyki.
To naprawdę kot idealny.
Cudny:) A ty masz wielkie serce. Ja nawet nie wiedziałam, ze u nas jest kotek do wzięcia, tzn. Kacperek. W Łodzi (jak i pewnie w calym kraju) jest mnóstwo takich kocich bidek i czasami nie ogarnia się niestety wszystkiego.
OdpowiedzUsuńA jak on się z pozostałymi kocimi rezydentami dogaduje?
Jeszcze ich do siebie nie dopuszczam. Kacper musi nabrać zapachu domu, a poza tym chce mu dawkować wrażenia. Wczoraj patrzyli na siebie z Rufim przez otwarte drzwi. Mają taki sam kolor:)
UsuńMasz WIELKIE SERCE i dużo w nim miejsca a do nieba z butami pójdziesz ja to wiem!!!!
OdpowiedzUsuńKamilo, tak mnie chwalicie, że już na niebo miejsca nie ma:)
UsuńMasz wielkie serce, co rozwala monitor...
OdpowiedzUsuńUściski
Piękny jest Kacper i dobrze mu z oczu patrzy;-)
OdpowiedzUsuńA Ty jesteś wielka!
Serdeczności przesyłam.
Jest uroczy...masz tak wielkie serce, że nie sposób tego ująć słowami!!! Łódź to blisko mnie, w sumie miasto obok...dobrzy też ludzie, którzy nie poszli na łatwiznę wyrzucając Kacperka na ulicę!!!
OdpowiedzUsuńOjeju, jak Ty to robisz, Aniu, że wziąwszy takiego Kacperka lub Melę do siebie na czas jakiś, jesteś w stanie potem się z nimi rozstać? Czy sobie uruchamiasz specjalny program "nieprzywiązywanie się"? Ja bym się nie nadawała do takiej pomocy kotkom. Mogłabym być dochodzącą opiekunką, ale te zwierzaki, które by zaległy na moim łóżku i fotelach, już by nie mogły odejść. :] Taką mam skazę na charakterze (oprócz wielu innych, ale o tym sza!).
OdpowiedzUsuńA TwójCiOn jest wielki jako i Twoje serce. :)
I oczywiście tak samo jak Anetę z pierwszego komentarza ciekawi mnie, co na temat tego pięknego, mądrego rudzika mają do powiedzenia stali rezydenci. Przeczuwam ciekawy komiks w piątek. :)
JolkaM
Jolu, mam ciągle jedno w głowie: jak będę brała każdego kota do którego rwie się moje serce (a wierz mi że ciągle mi się to zdarza), to w krótkim czasie zablokuje sobie możliwość pomocy większej ilości kocich bied. Owszem serce mnie boli, ale mam wielką satysfakcję, jak znajdę koty takich opiekunów, jak Kamila dla Dziadka, Pani Monika dla Meli, czy opiekunowie dla Cruelli. Mam szczęście do wyjątkowych ludzi!
UsuńFajnie, że dostrzegłaś rolę MójCiOnego, który to po męsku wziął sprawę w swoje ręce i zadziałaliśmy:)) Aż mam łzy wzruszenia w oczach kiedy przypomnę sobie ta rozmowę.
A komiksy być może będą, jak już Kacper się oswoi. A w piątek będzie niespodzianka:) (ona jest wciąż w fazie planów, więc zobaczymy czy zdążę;)
Buziak
Tak, Twoja argumentacja ma sens, Aniu. Tym większy podziw dla Ciebie, że mimo iż serduszko pobolewa, wdajesz się w ten... proceder. :) Nie wspominając o innych aniołach działających w tej... branży, w tym na jeszcze większą skalę (patrz nieprawdopodobna Ori!). A ja, głupiutka, myślałam, że się da jakoś zdezaktywować emocje. ;)
UsuńCo do roli Twojego mężczyzny nie da się jej nie dostrzec. Diament ci On, oj, diament; w męskości, że tak powiem, odpowiednik wzorca metra w Sevres. :)
J.
Aniu szacun dla Was! Ogromny szacun!
OdpowiedzUsuńNie będzie Ci ciężko przekazać go dalej?
W ogóle nie wygląda na 9 lat - miał wspaniałego właściciela. Wzruszyła mnie jego historia - i Pana i Kacpra.
Mnie też ona wzrusza. Gdybyś widziała tą biedę...
UsuńNie chcę o tym myśleć, jak mi będzie, będę się martwić jak przyjdzie czas.
Masz rację, nie ma co myśleć na zapas. A może jakiś sąsiad przygarnie i będziesz Kacperka widywać regularnie :D
UsuńTak na marginesie - idealne "moje" zaświadczenie :D trzeba żyć SLOW żeby kociaka porządnie dopieścić ;))
Wiedziałam, ze jesteś od tego ekspertem:)
UsuńPiękny rudzielec. Zupełnie nie wygląda na swój wiek, który według kocich standardów zahacza już o starość. Wzruszająca historia Pana, który mimo biedy i mało godnych warunków życia potrafił się tak zatroszczyć o kota. Niewielu dobrze sytuowanych ludzi pomyśli o kastracji, szczepieniach, wizytach u weterynarza. Nie chcę wkładać kija w mrowisko, ale uważam, że przy podobnych warunkach mieszkaniowych u jakiejś kociary, ten kotek byłby biedny, głodny i zaniedbany. To tak z obserwacji kocich mamek, zbierających czy wręcz kolekcjonujących bezdomne zwierzęta.
OdpowiedzUsuńGotowy jestem przetestować kandydatów na opiekunów pod kątem spacerowym, lecz jakoś nie wierzę Ci Aniu, że "pozbędziesz się" Kacperka. A TwójCiOnemu należy się duuuuża flaszka, za szybką, męską decyzję (możesz też w ramach nagrody mu się "oddać" w wyrafinowany i wyuzdany sposób jaki tam sobie pod kołderką czasem marzy, ot co! :)
I jak ja mam to skomentować?? :)))
UsuńMyślę, że Kacper tęskni za swoim Panem. Mieszkał sam przez 3 tygodnie po Jego odejściu:(
Tu nie ma co komentować, flaszkę trzeba zmrozić, bieliznę jakąś fikuśną wdziać, no nie wiem za pielęgniarkę tudzież zakonnicę się przebrać (wedle preferencji), TwójCiOnego zaskoczyć...
UsuńAniu, jesteście wspaniali! I Panie z podwórka tez :-) Nasz Miki, niestety, az za bardzo próbuje się "zaprzyjaźnić" z naszymi kotami, więc u nas Kacperek nie miałby spokojnie, oj, nie ;-) Ale roześlę wici! Pozdrowienia :-)
OdpowiedzUsuńDzięki Agnieszko:)
UsuńAniu................a co ci przeszkadza Kacperek???????? może Amisia przy nim zmądrzeje...zostaw go...zobacz jak cie pokochał:))))))))))...nawet nie zauważysz obciązenia.....plissssssssson tak ci pasuje do nogi:)))))))))
OdpowiedzUsuńNo, skoro mi pasuje do nogi, to przekonałaś mnie! :))
Usuńa poza tym ty jedyna spełniasz te warunki..Aniu:))))))))))))))))))))
OdpowiedzUsuńEeee, kilka osób mnie na pewno nie przepuści! Z taką cerą?? Bez znajomości G+? A co z tentegowaniem? Kicha:(
Usuńwszyscy cie przepuścimy!!!!!!!!!!!! boś ty madra i dobra i piekna i...stworzona dla Kacperka:))))))))))
UsuńMoją rekomendację masz i zaświadczenie o umiejętności gotowania! Ściskam!
UsuńAniu, a wiesz taki adoptowany stworek to potrafi dać tyle miłości i przywiązuje się tak jak żaden inny. Ja to wiem, bo mój spanielek to już czwarta uratowana tak dusza ze schroniska. Qra ma rację :)
UsuńTak się cieszę że znalazła się dobra dusza która przygarnęła biedaka, tak by mógł spokojnie czekać na nowy, ciepły dom... Sama dopiero co przygarnęłam kotkę ze schroniska... W odróżnieniu od Ciebie nie mogę nawet opowiedzieć jej historii bo zna ją tylko ona... Jest u nas już 2 tygodnie a nadal często po przebudzeniu desperacko szuka jakiegokolwiek domownika. Nie wiem, czy dręczą ją nieprzyjemne wspomnienia czy też boi się, że po raz kolejny zostanie sama... Serce ściska gdy człowiek pomyśli ile wspaniałych zwierząt doświadcza tak smutnych wydarzeń...
OdpowiedzUsuńTo prawda! Serce pęka, szczególnie, jak jest tak wrażliwe na kocią biedę, jak Twoje!
UsuńAniu, jesteście wspaniali Ty i TwójCiOn :-) Ale kotek miał szczęście w nieszczęściu. Powodzenia Kacperku, wszyscy trzymamy za Ciebie kciuki :-) Uroczy rudy pyszczek. No i faktycznie, jak napisała Qra, pasuje Ci do nogi ;-)
OdpowiedzUsuńAha, Aniu, a jak reagują na niego Wasze futrzaki? Już się wąchały? Czy je wyizolowałaś?
UsuńAniu, jeszcze nie. Będę je stopniowo zapoznawać ze sobą. Dziś chcę postawić Kacpra w transporterze na szafce, żeby z wysokości mógł trochę popatrzeć na te moje potwory i żeby one mogły go poczuć.
UsuńŚliczny i ..przecież on już znalazł swoje miejsce!
OdpowiedzUsuńMyślę,że Sołtys da Ci zaświadczenie;))Buziaki
Ojej, to chyba tylko po znajomości z Tobą:)
UsuńO raju!
OdpowiedzUsuńKacper przepiękny. Ma taki mądry pyszczek. Na tym pierwszym zdjęciu, po prostu chwyta za serce i chciałoby się go bliżej poznać, od razu, bo tak zaciekawia.
Modelowa rozmowa z MójCiOnym - jak to dobrze widzieć, że są na tym świecie tacy mężczyźni, mądrzy, decyzyjni i dający oparcie tam gdzie trzeba.
Myślę, że z takim męzczyzną (i zwierzakami) można iść na koniec świata, dom zbudować, rodzinę wychować, i jeszcze dawać ciepło innym ludziom - dokładnie tak, jak Ty to Aniu robisz.
Masz wielkie serce, ja mam nawet wrażenie, że ono ciągle się poszerza!
Kacperku drogi, będe o Tobie rozpowiadała. mar
Cieszę się Mar, że dostrzegłaś rolę MójCiJego, która jest tu kluczowa, bo ja bym pewnie jojczała w duszy i nie wiem czy bym się zdecydowała:(
UsuńU mnie też było podobnie - to Grzesiek zdecydował, że bierzemy Rysię od sąsiadów. Wcześniej coś tam mu przebąkiwałam, że jest bardzo chory kot, ale jak ją sam zobaczył, to już ją przyniósł do domu i tak mamy trzeciego kota. Szkoda, że opieka nad zwierzakami (zwłaszcza mającymi problemy ze zdrowiem) jest tak kosztowna, to jedyne co nas powstrzymuje przed kolejnymi "dokoceniami" :-(
UsuńMnie też wzruszyła relacja z Twojej rozmowy z Mężem o Kacperku :-)
jakis czas temu na zabitej dechami wsi znalazlam 5 opuszczonych przez kocia mame kociakow. matka zwiala na dobre, koty slepe i prawie lyse, pelzaly po oborce.
Usuńpoczulam zew, ze musze je zabrac. wiedzialam, ze marny ich los - albo umra z glodu, albo pojda do rzeki.
bylam z bratem ciotecznym, daleko od warszawy, to on mial samochod, a ja nie mialam nawet zlamanego grosza przy duszy, nie mowiac o alergii na koty!
spojrzalam na brata z takim blagalnym spojrzeniem.
zadzwonilam do weta z pytaniem, jakie sa szanse ze kocia mama wroci i jakie mam szanse uratowac i wykarmic te piatke niemowlakow kocich. wtedy nie wiedzielismy, ze koty maja zaledwie tydzien, gospodyni przekazala, ze urodzily sie przed dwoma tygodniami i ta informacje przekazalam wetowi. wet popukal sie w czolo, ale powiedzial, ze jak sie upre, to je wykarmie tylko musze im pomagac sie zalatwiac.
spojrzalam na brata - a brat mi odpowiedzial takim spojrzeniem, ze wiedzialam juz ze koty sa nasze i ze za wszelka cene musimy je zabrac ze soba do wawki. 3 godziny jazdy z kociakami w pudelku, mialczaly i kupkaly po drodze, potem jeden wet, drugi, kupa kasy na mleko, butelki - wszystko mi brat oplacil. pojechalismy do niego, ja przygotowalam mleko dla kociat a brat zrobil kolacje.
wszystkie koty odkarmilam, wszystkie porozdawalam, tylo jeden poszedl odzielnie, reszta dwojkami, zeby im bylo weselej.
gdyby nie brat, nie zdecydowalabym sie.
to on mi to umozliwil, potwierdzajac moje blagalne spojrzenie aby je zabrac i dajac kase na koty.
takze oboje bylismy ich rodzicami - takich facetow kocham nad zycie!!!!
Piękna historia Mar! Dziękuję że mi ją opowiedziałaś.
UsuńAnuśka, widAĆ że Kacper Cię pokochał od pierwszego miałknięcia i jeszcze mi się zdaje że On szybko znajdzie wspólny język z Twoimi mobilnymi futrami i psim kochuchem :) a do tego jeszcze może je nauczyć te "potwory" ogłady i savoir vivru:)
OdpowiedzUsuńto pisałem ja nieustająco tentegesujący Rafał vel lipton_ER :)
mam dokladnie te samo wrazenie:)
UsuńA zaświadczenie o tentegowaniu dostanę?:P
Usuńa ja się poryczałam! i nie wierzę, że oddasz Kacperka, jeżeli reszta futrzaków go zaakceptuje
OdpowiedzUsuńHistoria absolutnie przyjmująca i nie na moje serce:(
OdpowiedzUsuńZastanawiam się nad czymś innym.
Zwierzę to nie człowiek, któremu powie się, że jesteś u mnie tylko na czas, gdy poszukamy tobie stałej/docelowej opieki. stracił swojego pana-przyjaciela i jak można sądzić zacznie przyzwyczajać się do nowych przyjaciół - do Was. Czy to nie będzie dla niego następna trauma w tak krótkim czasie, gdy będzie musiał zamienić ten jego nowy dom na kolejny nowy? I druga rzecz - jak Wy sobie poradzicie z tym, by tak traktując i blisko z nim będąc jak wynika ze zdjęć, będziecie musieli go oddać? Pytam z ciekawości, bo ja bym nie potrafiła pełnić roli takiego domu przejściowego ani dla dzieci, ani dla zwierząt. Podziwiam takich opiekunów, ale jestem kompletnie pozbawiona cech niezbędnych do angażowania się w tak fantastyczne projekty.
nie trzeba myslec o sobie tylko o dobru zwierzaka - to inaczej ustawia perspektywe.
Usuńnie zajmowac sie soba i swoja wrazliwoscia tylko dzialac.
ale ja rozumiem Ivo - ja naprzyklad nie moglabym pracowac w domu dziecka, nie nadawalabym sie do tej pracy. Kazdy ma inne talenty.
Maramausch, no właśnie, ja nie byłabym stanowcza w działaniu, emocje wzięłyby górę nad zdrowym rozsądkiem i nim bym się obejrzała miałabym psów i kotów całą gromadę, dziesiątki, a to już nie miałoby wiele wspólnego z dobrem zwierząt i... moim.
UsuńJest tak jak pisze Mar. Wiele lat nic nie robiłam w takich sprawach (oprócz darowizn) bo uważałam, że jestem za wrażliwa. Teraz chcę to zmienić. Ale doskonale rozumiem Twój punkt widzenia Ivo.
Usuńale wzruszająca historia! Strasznie żal mi pana, który dostał zawału. Był wspaniałym człowiekiem. A kot jest uroczy, śliczny, miły, mądry... po prostu super! Ty też jesteś wspaniała!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
wygląda jak Tygrysek mojej mamy :) jej Kacper jest duży i biały, chodzi własnymi i tylko sobie znanymi ścieżkami wracając co dzień wieczorem do domu na mleko i tyle go widać ;)
OdpowiedzUsuńCo napisać po takich komentarzach? Tez się wzruszyłam! Staram się pomagać, przynajmniej wspierając osoby, które pomagają zwierzętom; no i sama robię to, co mogę zrobić.
OdpowiedzUsuńNinka.
Sądzę, że zrobiłaś wielką i wzruszającą rzecz, a Kacperek na pewno jest Ci niezwykle wdzięczny, skoro tak się przytula...
OdpowiedzUsuńAniu, cudowna jestes!!! A co na nowego przybysza Banda Trojga?
OdpowiedzUsuńAle cudowny przytulak:) Trzymam kciuki za pomyślne znalezienie domu dla rudzielca- jak narazie sprawy mają się dobrze, wierzę,że tak dalej będzie!
Banda Trojga na razie go nie widuje, ale spodziewam się najróżniejszych reakcji:)
Usuńjesteś niesamowita, nie biadolisz, nie rozczulasz się,tylko tak, jak najbardziej lubię - działasz, czyli do brzegu!
OdpowiedzUsuńBardzo sie wzruszyłam historią Kacperka.Piękny gest z Waszej strony.Życzę kocurkowi pogodnego i spokojnego domku.
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
masz wielkie serce i to widac z kazdego Twojego wpisu .....
OdpowiedzUsuńPowiem Ci ,że właśnie tak czasami jest ,
OdpowiedzUsuńże w człowieka jakiś duch wstąpi i jedzie na drugi kraniec Polski po kota :-).
Ale czy Ty go oddasz ??
Ja osobiście wolę starsze koty i takie mam.
A Kacper ma cudowny charakter i jest piękny.
Mam nadzieję,że znajdzie cudowny wspaniały domek :-)))
Piękny post pomimo tragicznej historii...
ja Cię Anka kocham :)))
OdpowiedzUsuńAnulka, na Twoim miejscu juz bym go nie oddala. On przezyl traume w zwiazku ze zniknieciem swojego pana, teraz przywiazal sie do Was, to widac, jak bardzo potrzebuje bliskosci czlowieka. Nie stresuj go nastepna przeprowadzka.
OdpowiedzUsuńLatwo mi udzielac porad na odleglosc, ale kiedy widze to rozpaczliwe tulenie sie do nogi, ten smutek wyzierajacy z pieknych oczu, te drzemiace w nim poklady milosci, ktora chce Was obdarzyc, to... nie wiem!
Jestescie kochanymi Ludzmi, wlasnie przez duze L.
Ja to wszystko rozumiem. Odpowiem chyba jutro zbiorczo wszystkim.
UsuńJest przepiękny i ma bardzo mądre i wdzięczne oczy. Takich ludzi jak Wy powinno być dużo więcej!!!
OdpowiedzUsuńPani Anko, kocham Panią:) od jakiegoś czasu noszę się z zamiarem zabrania do domu na oko trzymiesięcznego kociaka z mojego osiedla nieopodal parku, którego dokarmiam. chciałabym znaleźć mu dom. do tej pory biłam się z myślami - bo mój kot domowy nie lubi innych kotów, bo przez część dnia nikogo nie ma w domu, bo, bo. a dziś podjęłam decyzję. niech no tylko ten maluch mi się nawinie;)
OdpowiedzUsuńNapisz mi bardzo proszę jak Ci poszło! Możesz mi przysłać zdjęcia i jego historię i zamieszczę ja tutaj. I jak masz na imię?:)
UsuńMonika też Wrocławianka:) miałam to Małe w ręce przy dzisiejszym wieczornym karmieniu, ale tak się wiło i drapało, że wypuściłam. Muszę wziąć transporter lub złapać w rękawicy. Od dawna czytam Twojego bloga, wzruszyła mnie historia Kacpra i ta spontaniczna pomoc. Dodaje odwagi do działania. Bardzo pozdrawiam.
UsuńKoniecznie weź Moniko transporter i ... aparat:)i daj mi znać czy Ci się udało, bo jestem ciekawa niezmiernie. Trzymam kciuki:)
UsuńDziś dał się wreszcie złapać. Siedzi w łazience i boi się okrutnie, straszny strach ma w oczach:) Po dłuższej chwili głaskania włączył traktor. Monika
UsuńBrawo Moniko:))) Jeśli daje się głaskać, to super:) Jeśli chcesz to rób mu zdjęcia i opiszemy jego historię u mnie:) Jeśli chcesz:)
UsuńBędziesz chciała go zatrzymać, czy szukać mu domku?
To tymczas:) robocze imię Migdał, zrobił postępy, uwolniłam go z łazienki. Jutro ma spotkanie z potencjalnym nowym domem, znanym mi i zaufanym. Jeśli się nie uda, chętnie skorzystam z pomocy. Tak czy owak za jakiś czas pozwolę sobie zdać mailową relację z tego zamieszania. Już lubię tego pręgusa i ciężko będzie go oddać;) Monika
UsuńNawet nie wiesz, jak bardzo się cieszę:))
UsuńJa już znalazłam do Kacpra nowy, wapniały dom:)Pamiętam, jak odprowadzałam na działkę Cruellę, (jest o tym wpis na początku "o miłości, która zaślepia"...)i jak straszne płakałam, to nie wiem co będzie teraz kiedy strasznie się przywiązałam do tego kota.
czekam na mail od Ciebie:)
Super, czekam zatem na ciąg dalszy historii Kacpra. A potem dalszy ciąg dalszego ciągu. On przecież zawsze będzie trochę Twój:) M.
Usuńźle mi się napisało, chciałam tak: właściwie zawsze będzie trochę Wasz:))
UsuńBędą wszystkie ciągi dalsze;)
UsuńAneczko kociak jest cudowny! szkoda, ze mam tak daleko do Was...ale tez podobnie jak inni mysle, ze juz sie z nim nie rozstaniecie... zwierzeta ponoc rozpoznaja dobrych ludzi, a ten potrzebuje teraz duuuzo ciepla po przebytej traumie. Przesylam Wam poklady dobrej energii i zycze, aby wszystkie zwierzatka pozostaly u WAs w komplecie.
OdpowiedzUsuń:)))
UsuńAnka - nie rob mi tego, sie wzielam i splakalam...ale....ale jak to szukac mu domu?? Przeciez on dom juz znalazl, teraz trzeba cwiczyc futrzastych domowych..piekny on jest, ten TWOJ Kacperek, no piekny, ale dla mnie - ze zrozumialych wzgledow - wszystko co rude to ladne (w tym orangutany).
OdpowiedzUsuńp.s. MojCiOnego kocham sercem szczerem, zaczyna mu chyba rosnac fan-club. kohinora masz na stanie!
Taaa... MójCiOn ma już fan-club literacki, a teraz dołączają jeszcze do tego kociary...
UsuńNa nim nie robi to wrażenia, bo, jak twierdzi, dobrze wie, jaki jest wspaniały!;P
Aniu, dołączam się do nielicznych wypowiedzi osób które myślą tak jak ja - nie oddawaj go! To nie jest dziki kot którego chce się udomowić, dać mu poznać człowieka i inne życie u jego boku, to jest stworzenie które wiele lat mieszkało z kochającym właścicielem i myślę że wciąż bardzo tęskni. Na pewno tęskni też bardzo za swoim miejscem, koty to przecież zwierzęta terytorialne. Jemu będzie berdzo ciężko rozstać się z kolejnymi ludźmi których on pokocha. Wiem wiem, dobrze mi mówić, mam tylko jednego, ale wystarczy mi co zobaczyłam jak go zostawiliśmy na dwa tygodnie tylko. Poza tym, dajesz rade karmic dwa koty, wykarmisz i trzeciego, na pewno nie zje tyle co Amisia :-)
OdpowiedzUsuńAniu, nie oddawaj go, niewiele lat mu już zostało, jeśli wiesz co mam na myśli...
Iwonko, napiszę o tym jutro. Pozdrawiam Cię!
UsuńRudy! Prześliczny i tak cudnie fotogeniczny. W dodatku ufny w nowym miejscu. Kłaniam się MójCiOnemu do ziemi za tę decyzję.
OdpowiedzUsuńZ każdym dniem Kacper będzie coraz bardziej "Wasz" i może nie trzeba będzie szukać mu innego domu ;-)?
Hmmm, tak sobie czytam i przelatują mi takie myśli, że jak się nie chce czegoś oddać, to się stawia zaporowe wymagania, to primo, hahaha ...:)
OdpowiedzUsuńA secondo, to Wasze dusze znają się już jak łyse konie i stąd ta daleka podróż i miłość od pierwszego wejrzenia, nie ma innej opcji. Już nie raz byliście razem i nie raz jeszcze będziecie :)))
Zobaczysz tysiąc kotów, jeden piękniejszy od drugiego, ale i tak wybierzesz zawsze tylko tego, którego już znasz..., jaki by on nie był. (To samo jest przy wyborze partnerów i różnych takich MójciOnów)
Kot, którego znacie, który jest Wam bliski, znalazł się w potrzebie, wiec pojechaliście po niego, tak jak pojechalibyście po kogoś z rodziny. Że niby nic o tej znajomości nie wiecie? Wasze dusze wiedzą i robią co im się podoba, a Wy ciągle zdziwieni hahahaha..:))
On też Was poznał i też się cieszy, nie wiadomo jeszcze jakie ma dalsze plany, może potraktuje Was jak doraźną pomoc w dalszej drodze, a może się u Was zakotwiczy, w każdym razie Wasze Dusze już to wiedzą, a Wy już, czy jeszcze nie?:)) To tak samo jak z piorunami, wpierw widać światło, a potem słychać dźwięk:)
Cokolwiek zrobicie, będzie dobrze, bo Wasze decyzje płyną z otwartego serca, a ono Was nigdy nie zmyli.
Kochać bezwarunkowo, to czasami znaczy też dać wolność i pozwolić odejść, bo miłość bezwarunkowa nie jest ani zaborcza, ani egoistyczna. Wy to wiecie i kot też :))
Myślę, że sporo tej miłości popłynęło z Waszych serc i dlatego kot, tak się odwzajemnił, na pewno zaakceptuje też, każdą Waszą decyzję, bez oceniania.ღ♥¸¸ :)) :)
ღ♥¸¸.
Zauważyłaś Magnolio? Ciekawa byłam kto o tym wspomni:)) (o tym primo)
UsuńPoza tym odpowiedziałaś na moje pytanie. Dlaczego poruszył mnie właśnie los tego, konkretnego kotka? Masz rację, że w jego wzroku było coś znajomego, ale idąc tym tropem, to ja czuję, że ktoś na niego bardzo czeka i tęskni za nim...
No a jak tu nie zauważyć "primo", tyle trudu sobie zadałaś, to się aż rzuca w oczy:)
UsuńPobiłaś tu wszelkie normy i rekordy, bo najgorsze wiedźmy wymagały co najwyżej zabicia jednego smoka, albo przebrania trochę maku, pokonania własnego strachu,czy okazania odrobiny miłości do otoczenia, a tu na początek bęc i około 37 zaświadczeń, a na ilu się skończy, to kto to wie???:))))Już znając tylko siebie, widzę na co narażasz ewentualnego starającego się.:))) Ciężka próba czeka śmiałka :))
A kto za nim tęskni? To się okaże w najbliższym czasie...:)
A może u Was zostanie :-)))))))
OdpowiedzUsuńJest cudowny! Miałam kiedyś bardzo podobnego, chyba wręcz identycznego.Szkoda, że nie może u Was zostać, ale rozumiem....
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ciepło
A ja wiem, że mój mąż nie zgodziłby się:( Już na psa nie chciał się zgodzić, ale postawiłam go przed faktem dokonanym.
OdpowiedzUsuńTo czasem jest rewelacyjna metoda na mężów.
UsuńTak się niestety dzieje, że przed zwierzętami często niespodziewanie traci życie jedyny właściciel. Wiele jest takich przypadków i dla większości pozostawionych w ten sposób stworzonek nie a ratunku. Dobrze, że chociaż Kacper może liczyć na wspaniałą pomoc.
OdpowiedzUsuńPowodzenia przy znajdowaniu odpowiedniego domku. :)
Dziękuję Marteczko. Masz rację, to się zdarza, ale przeważnie jednak rodzina opiekuje się takim zwierzakiem. Jeśli może.
UsuńRudzielec wygląda na kota, który do tej pory miał bardzo szczęśliwe życie i mimo, że teraz stracił grunt pod łapkami ufnie patrzy na ludzi, którzy nie pozwolą mu zmarnieć.
OdpowiedzUsuńDlatego on jest tak atrakcyjnym towarzyszem dla kogoś godnego. Nie ma za sobą traum, jest ufny i mądry.
UsuńDrugi raz się dzisiaj poryczałam. Wcześniej opowieść o psiaku a teraz o kotku.
OdpowiedzUsuńAniu, Twoimi wspaniałymi uczynkami niebo jest wyścielane. Jesteś fantastyczną osobą. Nie potrafisz przejść obojętnie obok porzuconego stworzenia.
Kacper jest piękny, zadbany. Każde stworzenie traktujecie jak prawdziwego członka rodziny.
Serdecznie pozdrawiam
A gdzie ten psiak?
Usuń5ty dziś raz wchodzę popatrzeć na Kacperka i dochodzę za każdym razem do tego samego wniosku - ten Kot ma w sobie coś takiego, że pokochałabym go od razu, ma taką wyraźną twarz. Jest niesamowity i taki mały się wydaje przy tym. Jest na prawdę cudowny. Zazdroszczę ludziom, do których trafi.
OdpowiedzUsuńTo prawda Mar. Jakoś czuję, że On nie będzie chciał u nas zostać. Ktoś na niego czeka. Ktoś o niego zawalczy.
UsuńCzas pokaże.
Najpierw przeczytałam na Kocim Podwórku, a dopiero później u Ciebie...
OdpowiedzUsuń:D... Wzruszyłam się :)!... Gratuluję :)!... Powodzenia w przystosowaniu do Księcia i reszty i w szukaniu tego jednego, wymarzonego, najlepszego domku.
Dziękuję Abi:)
UsuńKot jest cudny i rudy jest piękny i najlepiej byłoby mu u Ciebie bo jesteś dobrym człowiekiem :)
OdpowiedzUsuńZobaczymy czy zechce zostać:)
UsuńZ przyjemnością przyłączam się do grona wielbicieli Twoich i Twojego Męża. Historia Kacpra poruszająca, a Wasz gest piękny, nie do opisania. Życzę Wam, ludziom i zwierzętom, najpiękniejszego dalszego ciągu tej bajki.
OdpowiedzUsuńSama jestem go ciekawa i podekscytowana:)
UsuńCosik mi się widzi,że Kacper JUŻ MA swój dom:))))))))))
OdpowiedzUsuńWzruszyła mnie cała historia łokrutnie a mur zaświadczeń do zdobycia jest raczej NIE do zdobycia:))))
Trudno będzie, ale znajdzie się jeden wybraniec, co da radę:)
UsuńRude de zołzowate;)
OdpowiedzUsuńNo i super. Lubimy zołzy:)
UsuńNie oddawaj tego kota nikomu! Rude koty z Łodzi to najwspanialsze koty na świecie. Najlepszym na to dowodem nasz Karolek, który też jest rudy i też z Łodzi daleko, bo aż do Szczecina trafił.
OdpowiedzUsuńTen Kacperek to na drugie imię ma Szczęściarz:)))
OdpowiedzUsuńEh, wiedziałam, że nie powinnam tego czytać, ...ale zaczęłam i od pół godziny rycze jak Bóbr w pracy :/
OdpowiedzUsuńHistoria słodko-gorzka, ale wspaniała!! Aż serce rośnie na myśl o takich ludziach jak Pani, Pani Aniu i TwójCiOn :)))
Kochana przylepa:)
OdpowiedzUsuńJesteś wielka!
Mam nadzieję,że znajdziesz dla niego wspaniały dom.
A jak zdecydujesz żeby z Tobą został,
to ja zaświadczenie wystawiam od ręki;)
Szczęściarz powiadam och jak mu dobrze u Ciebie
OdpowiedzUsuńOch. Ty i Twój mąż jesteście idealni :) a czego jeszcze mało, zaadoptowaliście idealnego kota !! :] Cóż za sielanka <;
OdpowiedzUsuńTalusiu, muszę Cię rozczarować: nie ma ludzi idealnych i my też mamy pełno za uszami:))
UsuńCudny, podziwiam Ciebie i wszystkich którzy przygarniają takie zwierzaczki :)
OdpowiedzUsuńMimo szczęśliwego zakończenia popłakałam się. Wzruszają mnie wszelkie kocie historie, nawet te z happyendem. Sama jestem wielką kociarą, mieszkam w okolicy Łodzi, ale o Kacprze nic nie słyszałam. Wszystkie moje koty, które przewinęły się przez ostatnie 4 lata przez mój dom, to znajdy potrzebujące człowieka, domu, rodziny. I wszystkie są kochane. Niestety idąc w myśl zasady, że albo kot będzie szczęśliwy, albo ja- koty wychodzą na zewnątrz, mieszkam na wsi, ale auta jeżdżą tu dość szybko. Pocieszam się myślą, że były szczęśliwe- a człowiek to taka głupia istota co się przywiązuje...
OdpowiedzUsuńJeśli chodzi o Kacpra to osobiście się zakochałam. Cieszę się, że znalazł dom :) Myślę, że u Ciebie zostanie! I tego Wam życzę :)
Niestety nie zawsze da się zapewnić im bezpieczeństwo, szczególnie na wsiach jest trudno. Ja wcale nie uważam, że to głupie, że się przywiązujemy - nazwałabym to raczej sensem życia:-)
UsuńKacper jest świetny, zobaczymy, jak będzie. Ważne, że nie mamy żadnego parcia, żeby się śpieszyć z adopcją, czy decyzją, czy u nas zostanie.
:)
Masz wielkie serce, Twój mąż też :)))
OdpowiedzUsuń