Tak właśnie nazywam nasze belgijskie odkrycie, miasteczko, gdzie spędziłam dzień moich urodzin. MójCiOn wynalazł je w starym przewodniku, który nie wiadomo skąd znalazł się w naszym domu, a ma ze 20 lat. Autor tego przewodnika ma specyficzny, krytyczny styl i potrafi używać dosadnych określeń. Np Charleroi wg niego śmierdzi. I tyle. Tu jednak
nawet on musiał być łaskawszy i przyznał, że to miasteczko to prawdziwe cudo.
Czytając o nim w sieci, trafiłam na określenie, że to połączenie Wenecji z Paryżem. Zaintrygowało mnie to!
Czytając o nim w sieci, trafiłam na określenie, że to połączenie Wenecji z Paryżem. Zaintrygowało mnie to!
To co? Jedziemy? My jesteśmy gotowi do drogi!
Można poobserwować ludzi, bezstresowo odbyć podróż, gapiąc się przez okno. No to kupujemy bilety i w drogę! Dobrze, że MójCiOn jest taki zaradny, że mogę sobie stać i pstrykać zdjęcia i nie przejmuję się, czy trafimy, czy kupimy dobry bilet, czy wszystko się uda. Z nim nie zginę. :) Z tego właśnie powodu często bywam nazywana "arabska żoną". :)
Cel już w końcu mogę Wam zdradzić: Brugia.
To doskonale zachowane średniowieczne miasteczko. Co ciekawe, historyczne centrum Brugii znajduje się od 2000 roku na liście światowego dziedzictwa UNESCO. Prawdziwa perełka. Miasto jak z bajki. Cudne, czyściutkie, z ceglanymi lub kamiennymi murami i ulicznym brukiem, który opowiada historię.
Już zaraz po wyjściu z dworca otwierają się przed nami klimatyczne widoki, zaułki, zakątki, uliczki, budyneczki, kamieniczki, wieżyczki, restauracje
A jak kawiarenki, to wiadomo co? Wiadomo! Lody. :) I kawa. Z pianką.
Porównanie do Wenecji jest trafne, choć oczywiście to nie ta skala. Miasto przecinają kanały, nad którymi wznoszą się urokliwe mosty i mostki. Mieliśmy w planie zrobić sobie wycieczkę łódką, jednak widok ludzi upakowanych jak śledzie w beczce zniechęcił nas do tego zamiaru skutecznie.
Z brzegu też dobrze widać, że trafiliśmy wprost do bajki.
Miałam ochotę zrobić zdjęcie każdemu napotkanemu domowi!
Każdej okiennicy, klamce, szybce, każdym drzwiom, numerom domów, kołatkom...
Sami zobaczcie, jakie klimaty.
Zabytki są w mniejszej skali i ilości niż w Paryżu, więc to porównanie jakoś mnie nie przekonuje. Dla mnie jednak to super, bo po pierwsze, nie lubię Paryża, w którym zawsze pada (gdy w nim jestem), a po drugie, wolę takie zaciszniejsze, mniej ludne miejsca.
W rynku, który nasz przewodnik określił jako nieciekawy (co jest paranoją, zważywszy na ilość przepięknych kamienic, stary ratusz, wieżę z XVIII wieku), panuje niesamowity tłok, ale wystarczy dosłownie zboczyć na chwilę z tras turystycznych, aby rozkoszować się widokami bardziej kameralnie. Wenecja jak nic!
Oczywiście, jak to w Belgii, muszą być sklepiki z czekoladą. Och, niejednego cukierka lizałam przez szybę!
Musiałam jednak zostawić sobie miejsce na inne pyszności, bo kawiarnie i restauracje kusiły co chwilę, a ja miałam w tym dniu wewnętrzne przyzwolenie na dopieszczanie się kulinarnie do woli!
Jak oprzeć się posiłkowi w tak ślicznym miejscu? A jednak udało nam się i poszliśmy dalej. Czy ta uliczka nie jest urocza?
Takich widoków jak ten parkowy, to nie ma nawet Wenecja!
Niemalże puste ulice, z dala od tłoczących się turystów to dla mnie najpiękniejsza część tej wycieczki. Z namaszczeniem i wdzięcznością dotykałam tych starych cegieł.
Jak tam? Zgłodnieliście? Ja już nóg nie czuję i marzę o drobnej przekąseczce. Łatwo jednak powiedzieć, trudniej zrealizować, więc jak przyszło co do czego, to drobna przekąseczka zamieniła się w dwa dania: zupę rybną dla każdego, carpaccio z wołowiny dla mnie i sałatkę z grillowanym kurczakiem dla MójCiOnego. Carpaccio było świetne!
I kolejne piękne miejsca do obejrzenia (to ten niby nieciekawy rynek). Tu też mają autobusy turystyczne.
Ja już padłam, dosłownie ostatkiem sił dowlokłam się do tej ławki i mam w nosie, co o mnie ktoś pomyśli. Muszę odpocząć!
W drodze na dworzec trafiliśmy na kolejne warte uwiecznienia miejsca, mimo że już miałam nie robić zdjęć. Cudowna kwiaciarnia i uroczy zakątek, chyba kościelny. Można by tam zwiedzać jeszcze przez wiele dni i wciąż odkrywać coś nowego.
Żeby nie było nudno, nie może zabraknąć wystawy sklepowej i zakupów w wyobraźni. Który strój oddaje Waszą osobowość? To pytanie oczywiście do pań, ale jeśli jakiś pan chce się wypowiedzieć, to niech nam zdradzi, który strój najbardziej mu się podoba. Ja bym chciała być jak ta po lewej, ale serce mi się wyrywa do tej pośrodku, Wciąż te księżniczkowe klimaty, ech! Jednak zostanę dzidzią-pienik.... Taka karma!
Po przyjeździe do Brukseli jeszcze raz lody! Lody dla wszystkich! A co! Częstujcie się. :)
Zamówiliśmy taką porcję, że po raz pierwszy w życiu nie dałam im rady. Zostawiłam pół porcji lodów, a z tej czekolady na gorąco byłam w stanie upić tylko łyk! O rety, rety! Toż to najlepszy znak, że się starzeję! Nie zjadłam lodów! Szok!
Aż się boję spytać, czy się Wam w Brugii podobało? Chyba wzorem Klarki zacznę przyznawać nagrody za przeczytanie moich postów do końca. Jeśli jednak komuś mało zdjęć, to wujek Google ma ich dużo TU. Warto rzucić na nie okiem i warto poczytać o samym mieście, ja nie miałam już odwagi zamieszczać tu informacji o zabytkach.
Jeszcze jedna ciekawostka. W Brugii dzieje się akcja tego filmu KLIK. Film jest świetny, rewelacyjnie zagrany, z doskonałymi dialogami. Dawno nie widziałam tak dobrego filmu, a poza tym ponieważ wczoraj go obejrzałam, mogłam sobie popatrzeć na miejsca, w których dopiero co byłam.
Gdybym miała wymarzyć sobie mój urodzinowy dzień, to byłby właśnie taki, jak był, spędzony w pięknym miejscu, o istnieniu którego nie miałam wcześniej pojęcia, z ukochanym człowiekiem, spokojnie, miło, ciekawie, smacznie. Taki prezent od życia i świata.
Aniu, czas spędzony razem z Wami w Brugii to dobry początek dnia! Dziękuję za podzielenie się swoim widzeniem świata, zachwytem i złapaniem tego w obiektywie.
OdpowiedzUsuńSerdecznie - Aga
ale swietne sprawozdanie od samego poranka przy kubku ulubionej kawy:)
OdpowiedzUsuńAniu jak ja Ci zazdroszczę, tam jest po prostu cudnie. Miło mi się z Wami zwiedzało Brugię.
OdpowiedzUsuńTeraz na śniadanie czas.
Oj, przybylo mi w biodrach od tej rozpustnej wyzerki!!!
OdpowiedzUsuńA miasto? CUDO! No, CUDO!!!
aż wspaniale się czyta, z uśmiechem... uwielbiam te fotorelacje, jest w nich dużo energii i pozytywnego nastawienia, co nie u wszystkich możemy zauważyć :) takie podróże to coś pięknego! oby więcej takich wyjazdów, prawda? :)
OdpowiedzUsuńWcale nie jest ciężko dotrwać do końca postu :)
OdpowiedzUsuńPiękne miasteczko.
OdpowiedzUsuńWspaniała podróż.
My też lubimy środki masowej komunikacji.
Z wielką ciekawością obejrzałam to miasteczko, piękna wycieczka...
OdpowiedzUsuńŻal tylko ,że w Polsce tak nie dbają ,
bo przecież też by się znalazły takie ciekawe miejsca.
U nas większość koszmarnie ucierpiała w czasie wojny. Kraje zachodnie mają więcej szczęścia.
UsuńBrugia jest urokliwa, to fakt, klimatyczne miasto, mimo sporej ilości zwiedzających...Aniu, pięknie się TwójCiOn postarał, a ja się nadal zastanawiam czy dałaś mu za to coś czekoladowego, czy Ty w fartuszku musiałaś wystarczyć ;)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam cieplutko ;)
tylko ciii....nie odpowiadaj, bo ja ocenzurowanych odpowiedzi nie lubię ;)
Usuń:))))
UsuńNie odpowiadam.
UsuńŚwietna wycieczka z dobrym przewodnikiem :)
OdpowiedzUsuńJa też uwielbiam takie klimaty, nowoczesność mi się przejadła, ciągnie mnie do takich malowniczych miejsc. A najpiękniejsze jest w Twojej opowieści podsumowanie:)
Ściskam:)
Piękne zakątki - takie właśnie klimaty lubię: wąskie, brukowane uliczki, zaułki, przytulone do nich kamieniczki. Zupełnie nie czuć, że to ponad stutysięczne miasto. Pięknie! Przewodnik turystyczny przeważnie zaprowadzi tylko do najważniejszych punktów, idąc utartym schematem. Dlatego warto zapuścić się samemu, by trafić do zupełnie innego świata.
OdpowiedzUsuńPrzypomniała mi się pewna wizyta w Poznaniu. Byłem tam służbowo, ale zapewniono nam m.in. wizytę w browarze i wycieczkę autokarową po mieście. Przewodnik, który miał opowiadać o mieście, był mocno niedouczony a całą swoją niewiedzę tuszował w ten sposób, że pod nosem coś tam niewyraźnie bąkał. Wyglądało to tak: "Z lewej strony znajdują się piękne kamieniczki z szwyrysszzzzbrzybrzy (niewyraźnie, bo nie wiedział) wieku, ale ich teraz nie widać, bo zasłaniają je drzewa", "Spójrzcie Państwo na prawo, znajduje się tam wspaniały budynek z szdszdzdzszezszszszszzwywryryr roku, ale go nie widzicie, bo zasłaniają go inne budynki" :)))) Buczeliśmy ze śmiechu przez całą wycieczkę, bo wszystko było z "ssszzszsszszs" wieku i niczego nie było widać, bo coś zawsze zasłaniało :) Gdy myślałem, że już śmieszniej nie będzie, wtedy ten pan wypalił "Przejeżdżamy właśnie koło poznańskiego zoo, tzn. przejeżdżalibyśmy teraz ale jest objazd i trzeba by było jechać inną drogą... No cóż, muszę powiedzieć, że największą atrakcją naszego zoo jest słoń... ale on obecnie nie żyje" :))))))) Gryźliśmy siedzenia w autobusie ze śmiechu z tego "obecnie nie żyje" :)))))
Przynajmniej wesoło było:)) Nieżyjący słoń, największa atrakcją, he he:))
UsuńA co powiesz na koszulki w poprzednim poście o Belgi? Z myślą o Tobie na nie patrzyłam, a tu taka niewdzięczność. Zero reakcji:(
:)))
Nieprawdaż to, nieprawdaż, żem niewdzięczna bestyja! Twój poprzedni post (ten o Brukseli, a nie o szarlotce z parówek) zaliczył chyba tyle odwiedzin i komentarzy, że się zblokował. Ot co! Odświeżałem i odświeżałem i ciągle jakieś "not found", "unavailable" czy "timeouty", to dałem sobie spokój, aż ruch się zmniejszy.
UsuńJa zauważyłem np. u siebie na blogspocie, że jak aktualizuję karty (podstrony), nawet o kilka zdań, to przez jakiś czas strona ta traktowana jest przez przeglądarkę jak usunięta! Inne blogi też czasem to zaliczają, myślę, że to kwestia odświeżania lub przeładowania w danym momencie.
Pierwsze słyszę!
UsuńNo to która koszulka, hę?
Nieżyjący słoń, największa atrakcją :)))
UsuńNajwiększą atrakcją był chyba przewodnik, jak widać najbardziej zapadł w pamięci ;P
Piękne miałaś Aniu urodzinki,tylko pozazdrościć.Cudowne zdjęcia i relacja.Zwiedzałam razem z Tobą-bardzo uroczo i smacznie.
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
Belgia zdecydowanie jest za słabo wypromowana. Brugia, Bruksela i wiele innych miejsc wartych jest odwiedzenia. Kulinarnie też potrafi zachwycić, nie tylko miłośników czekolady (sama nie lubię frytek, ale frytki serwowane tutaj pokochałam od pierwszej ziemniaczanej pałeczki umoczonej w gęstym tłustym i przepysznym majonezie popijane wspaniałym piwem). Z pobytami w Belgii wiążą się moje liczne dobre wspomnienia więc bardzo chętnie pospacerowałam znów kamiennymi uliczkami pełnymi pięknych kamieniczek.
OdpowiedzUsuńPs. Polecam Ardeny jako miejsce na kilkudniowy wypoczynek;)
Bardzo cenne polecenie. Ciekawe czy tam latają tanie linie...
UsuńI już rozumiem czemu MójCi zajadał sie frytkami na każdym kroku!
UsuńI nie spróbowałaś???? Wielki błąd, takich frytek jak tam nigdzie się nie zje!
UsuńW Ardeny niestety nie latają, ale można własnymi 4 kółkami się tam łatwo dostać
Aniu łykam sline i podziwiam..piekne miasto..ach chetnie wybrałabym sie na taka wycieczke:))))...a co do stroju..hihihi..miałam taki sam dylemat:))
OdpowiedzUsuńCzyli jesteśmy dwie księżniczki!
UsuńMiałam nadzieję, że to będzie Brugia:D
OdpowiedzUsuńPo obejrzeniu "Najpierw strzelaj, potem zwiedzaj",
to miejsce jest na mojej liście do odwiedzenia.
Wspaniale, że Wam się podobało!
A taką porcję lodów, to ja bym chyba przez tydzień jadła;)
Nie dziwię się, że nie dałaś rady:)
Cudowny urodzinowy dzień!
Przyjaciele odwiedzili Brugie - śladami bohaterów z tego filmu :D
UsuńRozumiem, że film Ci się podobał Konwalio?:)
UsuńBardzo mi się podobał!
UsuńOglądałam go już dawno temu
i z chęcią do niego wrócę:)
my tak samo :)
OdpowiedzUsuńa najbardziej to chyba czytając książkę o Białym Kle ;P
Aniu nareszcie zwiedziłam Brugię:))) a lody dojadłam...
OdpowiedzUsuńNie wierzę Kasiu! Toż to zabójcza porcja!:)
UsuńAniu, jeszcze nie znasz moich lodowych mozliwości:)))
UsuńTym bardziej mi miło, że Cię znam:) Myślałam, że jestem w tym osamotniona!
UsuńKlimat nieziemski,zgadzam sie choć nie byłam w żadnym że to połączenie Wenecji i Paryża!!! piekne miejsca pokazałaś!!! Brugia do zapamietania!!!
OdpowiedzUsuńPolecam Ci Justynko, jeśli tylko będziesz miała kiedyś okazję!
UsuńBrugia jest piękna:)
OdpowiedzUsuńMiałaś wspaniały prezent urodzinowy. Twój mąż dobre czyta przewodniki. Wybór był wspaniały. To miasteczko jest prześliczne. Twoje zdjęcia to pokazują i widziałam je na własne oczy. Byłam nim równie zauroczona, jak Ty. Lubię lody, ale takiej porcji chyba bym nie dala rady zjeść . Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńNajważniejsze jest, aby to co się robi, robić z pasją i tego tu nie brakuje:)
OdpowiedzUsuńFajna wycieczka, piękne miejsca.
Ps.
Już trochę spóźnione, ale szczere życzenia z okazji urodzin, serdeczności i wszystkiego dobrego :)
A teraz idę na szarlotkę :)
Dziękuję Magnolio, już wystarczy tych życzeń, teraz mam już spokój na następne 10 lat!
UsuńSmacznego:)
Kurcze nie mogę! Tyle wspaniałości! To aż trudno za jednym czytaniem wszystko ogarnąć i wychwycić:
OdpowiedzUsuń- zazdroszczę Ci bycia arabską żoną:) to musi być bardzo, bardzo przyjemne mieć takiego 'ogarniętego' mężczyznę u boku
- Brugia zachwyca i jak zawsze dziękuję za zdjęcia, zainteresował mnie ten przewodnik odkryty w domu przez Was - trudno uwierzyć w przypadek, jak się okdrywa taką książkę po latach i w pełni z niej korzysta - bardzo mi odpowiadają takie zdarzenia i klimaty
- jeśli chodzi o wystawę sklepową - to najbardziej pasuje mi styl z szortami, manekin po lewej stronie patrzącego w witrynę
- lody oczywiście podjadam, czyli kończę porcję za Ciebie!
Tyle cudowności, tyle cudowności...mam nadzieję że odpoczywacie, choc ja, tutaj napiszę zupełnie szczerze, byłabym oszołomiona tyloma wspaniałościami na raz, nie wiem czy mój mózg zdołałby to w ogóle przetwarzać, raczej wyglądałabym jak taki ktoś, co to się zawiesił i robie takie wielkie yyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyy
Ucałowania!
A co jest złego w stanie zawieszenia i yyyyyyyyy? Toż to stan marzenie dla umysłu udręczonego kombinowaniem na co dzień! I ja tak tam miałam, Pamiętałam, co mi powiedziała koleżanka: nie oceniaj, obserwuj i tak robiłam, po prostu to chłonę lam. Cudna sprawa.
UsuńLody wcinaj ze smakiem, są pyszne!
Ania, to po tym właśnie filmie wciągnęłam Brugię na swoją listę ;), ale jeszcze tam nie dotarłam ;). Pięknie !
OdpowiedzUsuńI te czekoladki belgijskie, a pamiętasz na Ofiar Oświęcimskich swojego czasu taki sklepik z belgijskimi słodkościami ? Splajtował, ale jakie to było dobre ! :>
Gdybym wiedziała, to pewnie by nie splajtował, ja straszny łasuch jestem:)
UsuńPodobał Ci się film?
Ale cudowna impreza! Sliczne te domki- wygladaja jak z bajki, i te lody, czekoladki..wspaniale!
OdpowiedzUsuńWycieczka wspaniała, dziękuję:)
OdpowiedzUsuńLodami się poczęstowałam , a ciuszki , te z lewej moje:)
Pozdrawiam Cię serdecznie:)
wspaniala wycieczka - a to miasteczko po prostu bajeczne:)))))))
OdpowiedzUsuńAniu sliczna ta wycieczka, a co najwazniejsze miala byc wymarzona wlasnie dla Ciebie, wiec skoro to sie udalo to reszta nie ma znaczenia. Mnie tez bardziej odpowiadają takie-wyciszone- miejsca, pewnie czulabym sie tam wspaniale. serdecznie pozdrawiam i zycze wielu takich wypadow.
OdpowiedzUsuńA ja Tobie Basiu życzę, skoro też taka forma spędzania czasu Ci odpowiada:)
UsuńFajna wycieczka. Przypomina mi nasz wypad w okolice Stuttgart'u tam też jest piękna starówka. Szkoda, że u nas ludzie nie myślą i nie dbają o zabytki. Wiadomo: mądry Polak po szkodzie. Kreacja pierwsza to mój wybór.
OdpowiedzUsuńZ prawej, czy lewej?
UsuńFantastyczne i bardzo klimatyczne miasteczko, bardzo lubię w takich przebywać, więc miło, że pokazałaś je nam :) A znam osobę, która zjadłaby takie dwie porcje lodów, bo widzę, że to w mojego męża ulubionych smakach :) Pozdrawiam ciepło!
OdpowiedzUsuńHmmm, co to za osoba może być? he he
UsuńMoje druga połowa, ja nie jestem dużym lodożercą :)
UsuńPiękne miasto! Cudowna wycieczka! A szarlotka (z poprzedniego wpisu) bardzo apetyczna; z ciasteczkami amaretto? Ciekawe...
OdpowiedzUsuńNinka.
Kwiaciarnia.. to tygryski lubią najbardziej. Przynajmniej takie jak ja :)
OdpowiedzUsuńAniu, z przyjemnością obejrzałam i przeżyłam z Wami Brugię :)
OdpowiedzUsuńNa te lody też bym poszła :)))
A zdjęcia cudne i wspaniale oddały to, co dla Was było w tym miejscu najlepsze.
Przyznaję, nie zawsze czytam wszystko co do literki, ale tym razem dlatego, że sama jestem na małym urlopie, więc po prostu chcę się nacieszyć odpoczynkiem :)
Pozdrowienia
p.s. niektóre zdjęcia są wklejone jakoś inaczej i nie można ich obejrzeć, jak innych, w postaci przewijanych przezroczy. Czy to tak specjalnie, czy jakiś zamiar się za tym kryje?
To bardzo mi miło, że tym razem poświęciłaś czas moim wypocinom:)
UsuńNie mam pojęcia dlaczego tak się dzieje z tymi zdjęciami! Może mnie ktoś oświeci??
Moje klimaty! Ach! Znowu się rozmarzyłam.
OdpowiedzUsuńOch jak pieknie - kamieniczki,kawiarnie - wspaniałe klimatyczne miejsce - cudo :)
OdpowiedzUsuńSuper!!!!
OdpowiedzUsuńZdjęcia rewelacyjne!
Pozdrawiam
Pięknie opowiedziana wycieczka, piękne zdjęcia. Moje klimaty, uwielbiam małomiasteczkowość. Prezent który otrzymałaś faktycznie wspaniały :-)
OdpowiedzUsuńPs Jak ty to robisz, że jesz tyle lodów i czekolady a jesteś szczupła?
Nie jestem szczupła. Sporo ostatnio schudłam, ale i tak noszę ubrania 42. Całe życie walczę z nadwagą. Lody jem tylko na wyjazdach, w domu unikam.
UsuńPozdrawiam:)
Piękna wycieczka i pogoda dopisała, można tylko pomarzyć i pozwiedzać razem z Tobą.
OdpowiedzUsuńSwietnej wycieczki ciag dalszy - jak tam ladnie! co do lodow...tez mi sie juz zdarzylo nie dokonczyc lodow....o czekoladzie nie wspomne - taka w Moskwie mnie wykonczyla calkowicie, to chyba byla po prostu rozpuszczona tabliczka czekolady i juz!
OdpowiedzUsuńNa spacerek uliczkami chetnie bym sie wybrala..... sliczny prezent urodzinowy.
Będę go długo wspominać:) A o urodzinach zapomnę na następne 10 lat z przyjemnością:)
UsuńRzeczywiście, to wyjątkowo piękny prezent...!
OdpowiedzUsuńBrugia przepiekna!!! Uwielbiam takie miasteczka z sercem, energia i atmosfera:) Carpaccio wyglada tak, ze o malo nie zjadlam monitora:))) No i lody, ach ja tez mam slabosc do lodow. Wlasnie chyba na ten weekend zrobie wlasnej produkcji, bo jednak to zawsze wiadomo co sie do nich dalo:)) Nie to zebym zalowala sobie kalorii, bo wrecz przeciwnie, ale unikam dodatkow "smakowych" w postaci chemii.
OdpowiedzUsuńZ tych strojow, to najbardziej odpowiada mi trzeci i tym razem nie ze wzgledu na flage, bo akruat do stosowania flagi w odziezy mam zastrzezenia, tylko tak sie wlasnie najczesciej ubieram;)))
A w ogole to mialas swietne urodziny!!! Ja wlasnie takie preferuje, skupiamy sie tylko na 5 i zerach, wiec w lutym musze cos wydumac dla Wspanialego, ale bedzie to na 100% jakas wycieczka, lub kilka dni urlopu.
Ostatni raz jak bylam w Polsce (sama) to wlasnie lecialam przez Bruksele, wrocilam z walizka czekoladek:)))
PS.
Odpowiedzialam Ci jeszcze w tamtej notce z pierwszego dnia podrozy:)
Ja zamierzam skupiać się już tylko na zerach, a na pewno przez najbliższe 10 lat nie zamierzam przeżywać żadnych urodzinowych traum!
UsuńCiekawa jestem co wydumasz dla Wspaniałego - bardzo ciekawa, ale jeśli mi starczy zapału do blogowania, to na pewno się dowiem z Twojego bloga:)
Ja trochę żałuję, że nie nakupiłam czekoladek, ale i tak boję się stanąć na wagę od czasu powrotu.
Jesteś chyba jedyna chętna do stroju nr 3, choć nie za wiele dziewczyn się wypowiedziało:)
Odpowiedź widziałam oczywiście:)
Aniu, jestem pod wielkim wrażeniem i Brugii, i tego, w jaki sposób pokazujesz nam swoją, czy raczej Waszą przygodę. Dziś obejrzałam i przeczytałam właściwie tylko pobieżnie, ale ja tu jeszcze wrócę! :)
OdpowiedzUsuńUściski i pogłaski - każdemu według. :)
JolkaM
Brugia fantastyczna!
OdpowiedzUsuńNagroda za doczytanie???Przecież zanim się spostrzegłam było już "po":))
OdpowiedzUsuńNiesamowite widoki!Miło było się tak z Wami znaleźć:)
Uwielbiam te Twoje wycieczkowe posty:)
OdpowiedzUsuńMało, mało, małoooooo!!!!!!!!!!!!! Cudowna wycieczka i relacja! Przeczytałam jakieś pięć razy i pewnie jeszcze tu wrócę :DD I te czekoladki, achhhhh ;-)))
OdpowiedzUsuńDziękuję, ze zabrałaś nas w tę podróz :-)
Wspaniała relacja z Brugii! super zdjęcia. Lubie to miasto! Pozdrawiam świątecznie! :)
OdpowiedzUsuńW Brugii byłam dwa razy, pierwszy raz byłam za młoda i za głupia... A drugi raz byłam już starsza i mądrzejsza, za to lało. Cudownie, że mogliście być tam w słońcu :)
OdpowiedzUsuń