Strony

czwartek, 31 maja 2012

Co u Meli?


 Mela miewa się dobrze. Jest niesamowita. Przylepa najukochańsza na świecie! Wciąż na mnie siedzi, wtula się ze wszystkich sił, chowa główkę w zagłębieniu mojej ręku bądź w szyi i mruczy. 


Wielka z niej gaduła, wystarczy na nią spojrzeć i już "przemawia" do człowieka.


Oczywiście boi się. Jest jednym wielkim lękiem, stąd to tulenie i miauczenie. Jednak jest nieagresywna. Nie wyciąga pazurów, nie opiera się. Wystawia mi brzuszek do głaskania. 


 Jestem w kontakcie z przyszłymi właścicielami. Oddam ją tylko w dobre ręce, takie jak Dziadka. Choć pewnie tak dobre nie istnieją. 


Spotykam się ostatnio z wieloma stwierdzeniami, że koty na "wolności" są szczęśliwe i że to dla nich wcale nie lepiej że "zamyka się je w domach", że to uszczęśliwianie ich na siłę. 
Kiedyś w komentarzu Kasia z "Babskiej Rzeczy" napisała:
"WOLNOŚĆ TO BEZDOMNOŚĆ"
Bezdomność jest zła.
A Wy jak myślicie? 
Co odpowiedzielibyście takim ludziom?


58 komentarzy:

  1. Kiedy, ubrawszy w specjalne szelki wyprowadziłem mojegokota na spacer - ten ze strachu zamelinował się w pobliskich krzakach i ani rusz. Po powrocie do domu jeszcze pół dnia dochodził do siebie. To ja dziękuję za taką wolność.

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie należeć do nikogo - raczej nie, ślicznotka!

    OdpowiedzUsuń
  3. Tyczy się to każdego zwierzęcia, są takie przystosowane do życia na wolności i wcale nie jest to wtedy bezdomność, zwierze udomowione, a potem porzucone jest można nazwać bezdomnym...Mela jest śliczna,fantastyczne ma to futrko;)))) miłego dnia,pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie znam sie na kotach, więc trudno mi się wypowiadać.
    Ale jedno wiem! Ona do mnie mówi!!!!!

    OdpowiedzUsuń
  5. Lubię takie szylkretki.
    Co do wolności to nie przesądzam - są koty, które wolne być chcą i już, i takie, które tylko z człowiekiem są szczęśliwe i bezpieczne. Na nasze szczęście (lub nieszczęście) tych drugich jest znacznie więcej.

    OdpowiedzUsuń
  6. Nigdy nie miałam w domu kota, ale z obserwacji "znajomych kotów" wiem, że nie każdy kot chce być w domu. Chyba najbardziej odpowiada im model "bywam w domu gdy mam na to ochotę", czyli możliwość wchodzenia i wychodzenia gdy im to odpowiada. Nieco inaczej jest z kotami rasowymi, od pokoleń hodowanymi w domu.Te z reguły to wielce domowe zwierzaki, przerażone gdy ktoś je na siłę wyprowadza na spacer.Wydaje mi się, że opieka na bezdomnymi kotami powinna skupiać się na kontroli urodzeń, czyli głównie sterylizacji
    oraz dokarmianiu kotów, by nie buszowały po śmietnikach.
    Miłego, ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Nie ma chyba dobrej odpowiedzi?... Mi właśnie Mały Kot znów zwiał. Czekałam na niego, aż wyjdzie z ogrodu na przeciwko (gdzie nie mogłam wejść, bo właścicieli w domu nie było :(...) ponad 2 godziny. W końcu wyszedł. Jest teraz w domu. To moja wina, chwila nieuwagi i poleciał za innym kotem, druga chwila, wymknął się pod ręką... Nie wiem, co jest dla kotów dobre. Pytam je o to, ale nie rozumiem wszystkich odpowiedzi. W książce: "jak rozmawiać z kotem", autorka mówi, że niektóre koty same wybierają wolność. Uciekają z domów i żyją na wolności z innymi kotami. Ludzie też tak robią, prawda? Potrafią uciec z domu by żyć "na wolności". Bezdomni? A czy bezdomność to zło?... Nie wydaje mi się.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Popatrz, a ja się bałam, że Ci któryś zwieje! Zrzędziłam i zrzędziłam i wykrakałam! Dobrze, że wrócił, jest tak piękny, że zaraz by się komuś przydał.
      Byłaś w kinie?;-))

      Usuń
    2. Byłam, byłam, ale później napiszę :) We wtorek byłam - film rzeczywiście piękny :)!. A Mały już wiele razy zwiewał..., za ptaszkiem, za innym kotem, z nudów. Zwykle go od razu zgarniałam, choć pamiętam, że kiedyś szukałam go ponad godzinę... lało. Tym razem poszedł w zupełnie sobie obce miejsce, więc dodatkowy stres miałam.

      Usuń
    3. To czekam na Twoją relację z filmu;-)

      Usuń
  8. Nie ma czegoś takiego jak wolność.
    To jest zawsze wybór mniejszego zła...
    Na wolności niebezpiecznie,
    w domu za mało przestrzeni i natury...

    A kotów jest stanowczo za dużo...
    Ludzi chyba już też...

    OdpowiedzUsuń
  9. Podoba mi się to co napisała Jasna 8.
    Moja Bunia jest kotem domowym, który może sam decydować kiedy i gdzie przebywa. Wiąże się to z moim ciągłym niepokojem czy nic jej się nie stanie, czy nie wpadnie pod samochód, czy ktoś jej nie skrzywdzi, ale jak tylko robi się ciepło niestety w domu bywa tylko gościem:( najchętniej zamknęłabym ją w domu i kochała od rana do nocy, głaszcząc i pieszcząc, ale pozwalam jej na własny tryb życia i mam nadzieję że jest szczęśliwa :)

    A Mela jest bardzo piękna i słodka

    OdpowiedzUsuń
  10. Sliczna Mela i mam nadzieje, ze z nowymi opiekunami bedzie szczesliwa. Skoro lubi glaskanie i nie ucieka przed ludzmi to pewnie ich potrzebuje...

    OdpowiedzUsuń
  11. Pomijając wszelkie logiczne argumenty (niebezpieczeństwa, głód, choroby, źli ludzie itp.); czy ci, którzy to piszą sami chętnie by takiego życia spróbowali? Porzucić dom, żywić się tylko tym, co się znajdzie, spać byle gdzie... czy to aby na pewno jest takie fajne? A przystosowanie? Jak niby przystosowany jest kot, żeby się bronić przed samochodem?! Przewróci się na grzbiet, wyciągnie pazury i podrapie mu podwozie? Ktoś powie, że może uciec: skąd w takim razie tyle przejechanych kotów?
    Zgadza się, są koty, które uciekają - "wybierają wolność" - i skończę już, bo nie chcę się tu rozpisywać, ale moim zdaniem, nie można kotów, nawet tych bezdomnych, zostawić samym sobie; one wszystkie wymagają pomocy człowieka.
    Ninka.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ależ rozpisuj się tu, proszę!Twoje poglądy, to moje poglądy!

      Usuń
  12. A CO TO ZNACZY DOMNOŚĆ?????? CZY TY CHCIAŁABYŚ W BUDZIE Z PSEM...ALBO W GAWRZE Z MISIEM...ALBO NA DRZEWIE U KOSA??...TAK BARDZO KOCHAMY ZWIERZAKI,ZE MYŚLIMY,ZE NASZE DOMY TO ICH SZCZYT MARZEŃ:))...A ONE NIE ZAWSZE TAK CHCĄ...WOLNOŚĆ TO MOŻLIWOŚĆ WYBORU...TAKŻE DLA KOTA!!!!..ON JEST ZGOŁA INNY NIŻ PIES...NIE MÓWIĘ TU O KOCIE TAK CUDNYM JAK AMI,CZY KSIĘCIUNIU...TO RASOWY,PIĘKNY TWÓR LUDZKI...ALE TE ZWYKŁE KOCIOŁKI...Z ULICY,SMIETNIKA...KOCHAJĄ ZAPACH DRZEW,TRAWY.....INNYCH KOTÓW...DLATEGO TAK CZĘSTO UCIEKAJA....CHOĆBY NA CHWILE.WIESZ..RYSIEK JEST CUDNY..KOCHA GŁASKANIE...ALE JAK WEJDZIE DO DOMU...NIE MOGE ZAMYKAĆ DRZWI....BOI SIE OKRUTNIE!!!!I TEN WYBÓR JEST DLA NIEGO WOLNOŚCIA...U MNIE GŁASKI,MISKA ...SPANIE NA TARASIE...A ŻYCIE NA OGRODZIE I ULICY....TAM ,GDZIE POWIETRZE:))AAAA..JA BYM JE NAJCHĘTNIEJ POZAMYKAŁA...,ZEBY N IE BYŁO...ALE ONE SA WTEDY NIESZCZĘŚLIWE:))..
    MELA JEST TAKA PIĘKNA:))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. aaaa i dodam ,ze jestem za kastracja kotów wychodzących...tak jak Iwonka:))...kastrować,karmić...pozwalać wyjść:))

      Usuń
    2. Tak, chciałabym mieszkać w tych miejscach, gdybym nie miała domu, gdy głód i choroby zaglądały mi w oczy, a u psa, misia, czy kosa miałabym zapewnioną opiekę. U misia byłoby mi na pewno super;-))
      Zobaczysz Ryśka niedługo nie będziesz mogła wyrzucić z domu, jak zasmakuje dobrego życia;-)

      Usuń
    3. z pewnością...ale zawsze będzie chciał wyjść....a ja go wypuszcze....a w gawrze byłoby fajnie...zgoda...ale jakbym miała wciąż wąchać zapach jego futerka...bez możliwości spaceru po lesie....to bym sie na suchej gałęzi powiesiła...zwłaszcza jakbym wcześniej hasała po nim:)))buziolki:))

      Usuń
  13. A ja uważam że kot to zwierzę jednak udomowione przez człowieka i z człowiekiem jest mu najepiej. Z takim który nakarmi i napoi, i zapewni ciepło i schronienie. To trochę tak jak z psami, które mieszkają w domach, ale wychodzą na podwórko, prawda? Kot (mówię tu o zwykłych kotach, nie rasowych, wyhodowanych właśnie do siedzenia w domu na poduszce) najlepiej się czuje gdy może sam decydować o tym kiedy pójdzie i kiedy wróci. Tutaj znowu pojawia się temat-rzeka, czyli sterylizaja. Wysterylizowany kot daleko nie odejdzie, nie ma potrzeby bo nie szuka partnerki, a jego teren jest niewielki. Nie gryzie się z innymi kotami, jest zdrowszy i żyje dłużej. U nas w Szkocji prawie wszystkie koty ze schroniska muszą mieć zapewnione wyjście do ogrodu. Są też koty typowo domowe, nie przeczę, ale to już inna bajka.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chyba dobrze być kotem w Szkocji!;-))I bardzo zgadzam się z tym co napisałaś, szczególnie na początku. Z człowiekiem jest im najlepiej.

      Usuń
  14. Droga Łysa!
    Jak zakotwiczę pod jakimś adresem na stałe, zaraz zgłoszę się do Ciebie po co najmniej dwa koty.
    Miałam Kitty, norweską leśną, której nigdy nie zapomnę, była podobna do Twojego Księcia, i śliczna, i charakterna....
    Nie wiem, co to jest wolność w kocim pojęciu, ale jestem pewna, że to ja mieszkałam u Kitty, nie odwrotnie.....
    Biła mnie łapką po piętach, albo wskakiwała na stół i TAK na mnie patrzyła, że od razu zastanawiałam się, co zbroiłam....
    Lubię Twoje "gadające" koty. pozdrawiam, elka

    OdpowiedzUsuń
  15. Ja chyba nie muszę mówić co myślę o wolności, bezdomności, co? Ja bym nic nie odpowiedziała, ja bym takim dała Bezika na kilkanaście dni a kiedy bym odbierała oznajmiłabym, ze gdyby wcześniej znalazł dom byłby teraz zdrowym, szczęśliwym kochanym kotem i istnieje tysiac takich Bezików na "szczęśliwej wolnosci"..

    Mel jest śliczna, uwielbiam takie kolorowe cuda i widzę, że charakterro bojaźliwe jak moja Tekla ma. Jak widzę to zdjecie pod łóżkiem to już całkiem Tequilla mi sie przypomina z początków naszej bijatyki o oswojenie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie Ty powinnaś mówić najwięcej i zamiast mnie odpisywać dziś na każdy komentarz!
      Jeśli choć jedna osoba zmieni swoje nastawienie na podstawie Twojego doświadczenia, to super!

      Usuń
  16. jaka urocza i kochana <3
    pięknie pasuje do tego kocyka ;)
    uważam, że każdy kot powinien mieć swój dom, miejsce do spania, ale gdy chce być na dworze, dać mu tą wolność, ale nigdy nie zabraniać mu być ;)

    OdpowiedzUsuń
  17. Piękny kociak, tylko przytulić. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  18. O ludzie!!!!
    Ależ Melusia jest pięknym kotkiem, takiej piękności to jeszcze nie widziałam...
    Czy nie będziesz przeżywać , gdy ją komuś przekażesz ?
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Będę, ale będę też mieć z nią kontakt i pewnie trafi mi się kolejna, więc muszę być twarda;-))

      Usuń
  19. Piękna kociczka :))
    Wolność dla kotów to przede wszystkim masę niebezpieczeństw, co wiąże się z wypadkami, chorobami i krótkim życiem.

    OdpowiedzUsuń
  20. Tu w Dubaju jest dużo bezdomnych kotów, ale mają się one całkiem dobrze. Działa to tak, że jak "nowy" bezdomny kot zostanie przyuważony, zgarniają go wolontariusze/służby miejskie, następnie jest kastrowany/sterylizowany i obcina mu się kawałek ucha (w znieczuleniu oczywiście), jako oznakowanie, że jest już "czysty". Antybiotyk, kilka dni na dojście do siebie i odwozi się go z miejsca, w którym był złapany.

    U mnie na osiedlu jest sporo kotów, przyglądam im się czasem, sprawdzając, czy nie wyglądają na chore. Ludzie z okolicy robią to regularnie. Jak któryś kociak wygląda na chorego, łapany jest w klatkę i jeśli się uda jedzie na badania.

    Poza tym, koty buszują na zewnątrz. Łapią szczury i karaluchy (a tu bywają karaluchy wielkości szczurów..) i pająki, wodę mają ze spryskiwaczy (każdy trawnik jest nawadniany), a do tego od czasu do czasu dostają suchą karmę.

    I mimo, że teraz jest już 45C w dzień, jakoś nie pchają się do klimatyzowanych mieszkań.

    Ja od zawsze byłam psiarką, o kotach za wiele nie wiem, ale nie sądzę, żeby były nieszczęśliwe.

    Z psami jest inaczej, ale psy to inny gatunek, inne zachowania stadne, inny tryb życia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Własnie miałam Cię o to zapytać: jak to jest urządzone w tak bogatym państwie. Dzięki, że napisałaś. Liczę, że kiedyś opowiesz jak w Dubaju rozwiązana jest sprawa opieki nad bezpańskimi zwierzętami, (psami) czy są schroniska? Jak to działa?
      Jeśli chodzi o koty, wygląda, że sprawa jest pod kontrolą, kastrowane, karmione, zadbane, no i na pewno u was nie zmarzną!;-))

      Usuń
    2. A kto opłaca te leczenia i badania? Miasto? Czy Ci ludzie, którzy je łapią?

      Usuń
    3. W dużej mierze opłaca to urząd miasta. Tutaj artykuł przybliżający całą kwestię: http://gulfnews.com/news/gulf/uae/general/dubai-municipality-s-stray-cat-drive-seeks-to-send-strong-message-1.141727

      Jak wszystko jednak, nawet Dubaj ma swoje ciemne strony, wliczając w to urząd miejski. Generalnie, urzędowi zależy na bezpieczeństwie obywateli, więc ta dbałość o koty, to tak naprawdę dbałość o mieszkańców - koty mają być zdrowe i nieagresywne i łapać myszy. Dlatego, jeśli są młode i zdrowe, lądują ponownie w miejscu odłowu, a jeśli chore i stare, są usypiane.

      Bezdomne psy mają 6 miesięcy w rządowym schronisku na znalezienie właściciela, po tym czasie są usypiane. Również młode i zdrowe.

      To ze strony miasta.

      Poza tym są prywatne schroniska i azyle, w których panuje zasada "no kill" chyba, że chory i stary, ale to już musi być naprawdę chory, bo często domy znajdują psy kalekie, którym dano szansę.

      Problemem Dubaju jest to, że to jest miasto "tymczasowe". 75% albo i więcej mieszkańców to expaci, którzy zarażają się materialnym podejściem do życia i kupują zwierzaki, a następnie, jak przychodzi czas wyjazdu, porzucają. W Zaabel Park, jednej z większych publicznych oaz zieleni, można znaleźć koty i kocięta rasowe, których wartość sięga kilku tysięcy..

      Do tego niedawno była wielka burza, bo bezdomnych kotów przybywa, a urząd miejski powoli przestaje wyrabiać, więc wprowadzili karę grzywny za karmienie bezdomnych kotów w miejscach publicznych. Spotkało się to z wielką krytyką zarówno przez społeczność expacką, jak i lokalną, bo jest to państwo muzułmańskie, podlegające pod prawo Shariatu, czyli prawo oparte na Koranie, a w Koranie jak wół stoi, że zwierzętami należy się opiekować. Do tego w Hadisach, czyli zapiskach z życia proroka Mohammeda będących obok Koranu wyznacznikami postępowania, jest powiedziane, że za obojętne przejście obok potrzebującego pomocy zwierzęcia, wiernego czeka kara w piekle. Zarzucono więc pomysłowi bezprawie i przepis stał się martwym, bo koty jak były karmione, tak nadal są.

      Poza tym mamy też tu duże koty, bo niektórzy Emiratczycy, jak już naprawdę nie wiedzą co mają zrobić z pieniędzmi, kupują tygrysy, lwy albinosy i inne "kociaki"...

      Jest to jeden z tematów, za który mam się zabrać porządnie na swoim blogu, tylko muszę motywację znaleźć - skomplikowane rzeczy mnie odpychają ;)

      Pozdrawiam :)

      Usuń
    4. Temat dosyć szeroki, jak widzę... Czyli jednak i tam nie ma idealnego rozwiązania :(... Chociaż dobra i taka pomoc, gdyby nie to zabijanie niesprawnych, niepotrzebnych... :(...

      Usuń
    5. Dziękuję że napisałaś i bardzo czekam na Twoje poważne zajęcie się tym tematem. Dla mnie to arcyciekawe i fascynujące;-)

      Usuń
  21. Mela jest piękna!
    Jeśli chodzi o ludzi to rzeczywiście ja uważam, że wolny człowiek to taki człowiek, który nic nie musi i który jest niezależny od niczego. Czyli bezdomny z wyboru albo taki, który ma duuuuużo kasy.
    Ze zwierzakami moim zdaniem jest tak, że niektóre potrzebują wiecej wolności niż inne (zresztą tak jak ludzie). Jeden kot będzie całe życie szczęśliwy w domu a inny będzie tylko patrzył jak tu się wymknąć. Nie ma prostej odpowiedzi.

    OdpowiedzUsuń
  22. ja mam to szczęście, ze moje koty chadzają po dworze ile chcą i robia co chcą...ale śpią karnie w łóżeczku i chyba nie narzekają

    OdpowiedzUsuń
  23. w domu rodzinnym koty "wychodzące" rok, dwa przeżywały - a to samochód, a to kamień :( w moim domu kot niewychodzący dwudziestego roku dożył, następny dziewiąty rok z nami żyje i nie narzeka - wieczorem wyjdzie sobie na balkon, poobserwuje świat, na wolność się nie wyrywa ;) pewnie u kotów jak u ludzi - są domatorzy, są i włóczykije ;) a te wolne ... cóż, zgadzam się, że w tym wypadku "wolność to bezdomność"

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Trafiłaś w samo sedno, tak wygląda ta "wolność" w praktyce.

      Usuń
  24. Mela jest prześliczna i ma taki sympatycznie-asymetrycznie umaszczony pyszczek:)
    Kiedyś uważałam,że zamykając kota w domu go krzywdzę. Dawno temu miałam koteczkę, którą oddałam na wieś w dobre przecież ręce babci męża. Przeżyła rok, zginęła straszną śmiercią, przez ludzką nieuwagę, a mnie zostały koszmarne wyrzuty sumienia do końca życia:( Kiedy przybłąkała się Mrautak nie miałam wątpliwości co należy zrobić. Udomowienie dzikiego dorosłego kota może się nie udać, ale dla małego kociaka wolność niesie ogromne zagrożenia. Chęć mrautakowego włóczykijstwa zaspakajamy spacerkami na smyczy, które zresztą uwielbia:)Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  25. Hmmm, dobre pytanie, ale odpowiedź prosta już nie. Gdy patrzymy na te wszystkie biedne zwierzaki, wychudzone, często padające ofiarą chorób, wypadków i ludzkiego barbarzyństwa, to oczywiście jednogłośnie bylibyśmy za tym, że w domach im jest lepiej, bezpieczniej. W moim odczuciu, koty jeżeli są już bezdomne to powinny trafić do kochającego domu lub pozostać w tym środowisku - mimo, że bezwzględne i niebezpieczne. Ale nigdy nie powinny trafiać do schronisk. To umieralnie dla większości kotów. Gdy porozmawiacie szczerze z pracownikami schronisk, też to potwierdzą. To właśnie tam a nie na ulicy zarażają się różnymi, często śmiertelnymi chorobami. Na ulicy, następuje dobór naturalny, przetrwa najsilniejszy, mają swoje rewiry, czasem walczą ze sobą, jakoś sobie radzą. W schronisku nawet najsilniejsza jednostka może paść bardzo szybko. Ludzie znajdujący koty na ulicy i oddający do schroniska, w dobrym odruchu serca, tak naprawdę "uszczęśliwiają" te zwierzęta na siłę, oddając je do takiego trochę Auschwitz. Wiele naświetliła mi rozmowa właśnie z pracownikami schronisk.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też mam takie informacje od swojej lekarki. Problem wart osobnego postu!

      Usuń
  26. Jesteście super, że Wam się chce pisać! Nie dam rady jednak każdemu odpisać, proszę się nie gniewać.
    Bardzo dużo mądrych słów padło, myślę, że warto to sobie poczytać.
    Ja mam bardziej radykalne zapatrywanie na tą sprawę. Uważam, że życie bezpańskich kotów żyjących w miastach jest narażone na tyle niebezpieczeństw z głodem i chorobami na czele, że tak zwana wolność to dla nich przekleństwo, polegające na codziennym zmaganiu się z życiem, aby przeżyć. Wystarczy poczytać statystyki, które pokazują, że dziko żyjące koty żyją przeciętnie 2 lata! A takie swobodnie wychodzące z domu 5 lat (patrz komentarz Elai) . Czy to znaczy, że żyją krótko, ale za to szczęśliwie? Moim zdaniem nie. To są delikatne, subtelne stworzenia, którym głodówki bardzo szkodzą, które nie są odporne na mrozy i wiele z nich wtedy zamarza, które umierają masowo na rozmaite zakaźne choroby, albo z wycieńczenia po kolejnych porodach. Które masowo giną rozjechane przez samochody, albo zamęczone przez zwyrodnialców. Te tragedie dzieją się przeważnie gdzieś w ukryciu i dlatego obrazek kotka wylegującego się na trawce, nie świadczy o tym, że on sobie świetnie radzi, tylko, że mu się chwilowo udaje.
    Jasne, że są koty zadbane, nakarmione i żyjące dziko, np. na działkach. Wystarczy poobserwować co się dzieje u „Naszych zwierzaków” Pani Hani. To są super szczęśliwe koty, choć nie wolne od różnych niebezpieczeństw, ale nie zaliczam ich do bezdomnych. Mają dom na działce, codzienne spacery, codzienne karmienie, lekarza jeśli trzeba i mają swojego człowieka, najlepszego z najlepszych.
    A te którymi ja się zajęłam, też były szczęśliwe? Nie wiem czy Cruella, która miała już 4 mioty i poprzednie kotki gdzieś się zagubiły, jedne chyba tragicznie. Ten ostatni miot był dokarmiany od urodzenia, ale zima była sroga, a one urodziły się w październiku, uważam, ze to cud, że nie zamarzły.
    Dobrzy Ludzie, którzy je karmią są jednak mocno starsi i jakoś lepiej mi na sercu, że Mela znalazła dom i że najprawdopodobniej spotka to też Cruellę. Wolność wybrała natomiast Córcia i martwię się o nią codziennie, jak ją widzę przemykającą po osiedlu.
    Zgadzam, że trudno jest znaleźć prostą odpowiedź, że koty są różne, ale jeśli miałabym generalizować, to Amyszka napisała sedno tego, co myślę: wolność dla kotów to przede wszystkim masę niebezpieczeństw, co wiąże się z wypadkami, chorobami i krótkim życiem.
    Krysia też ma rację pisząc o wyborze mniejszego zła.
    Jestem za tym, aby każdy kot miał dom z ogrodem i personel w postaci wspaniałych ludzi. Partia polityczna, która wniesie taki postulat będzie miała mój głos i wsparcie;-))

    Dziękuję Wam za tą dyskusję! Powtórzę: wszyscy jesteście super!
    Dyskusja jest wciąż otwarta!

    OdpowiedzUsuń
  27. Ale piękna szylkretka :-) Oby znalazł się dla niej dobry ludź, który ją pokocha.

    Co do dylematów wolnościowych, zgadzam się całkowicie i zupełnie z Tobą Aniu. Moja kochana Kocia, która była wychodząca, przeżyła z nami niecały rok i zginęła pod kołami samochodów. Koty sąsiadów giną tak regularnie. Wolę wypuszczać swoje kotki na smyczach i pod kontrolą, one i tak użyją sobie zabawy na dworze, a przynajmniej są bezpieczne. Mocno Cię pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  28. Miła szylkretka... Dziwne zjawisko :D Ale to super. Co do tej wolności... Nawet moja mama często mi powtarza, że moje koty są nieszczęśliwe w zamknięciu. Patrzę na nie i jakoś tego nie widzę... Nieszczęśliwa to była Brunia, kiedy do mnie trafiła - wygłodzona, poraniona. Dom to szczęście.

    OdpowiedzUsuń
  29. Mela jest fantastyczna, dobrze, że znalazłaś jej miły dom.
    Nasza kicia wychodzi i czasem nawet przesypia noce na dworze, chociaż zawsze wtedy się o nią martwimy.
    Ale bywają koty domowe, które też wyglądają na szczęśliwe.
    Nie mam jasno określonego zdania, chociaż mnie bardziej odpowiada utrzymywanie kota wychodzącego.

    OdpowiedzUsuń
  30. A może z tą wolnością jest jak w utworze "Ptaszki w klatce" pewnego biskupa?
    Uroczy kotek, a sierść ma tak niesamowicie fantastyczną, że nic tylko głaskać :)

    OdpowiedzUsuń
  31. Akurat co do trzymania dzikich zwierząt lub ptaków w klatce, to daleka jestem za sprowadzaniem ich do obcego dla nich klimatu i trzymanie na uwięzi. W przypadku kotów naoglądałam się zamarzniętych kotów, okaleczonych przez samochody, zagłodzonych, zaropiałych i zawszonych. I tylko ten kto tego nie widzi będzie obstawał za "wolnością" dla kota. Bo koty cierpią w milczeniu i schowane w kryjówkach dlatego nie widzimy ile ich umiera. A jak nie widzimy to mamy zludzenie, że im jest wspaniale na wolności. Jest cała masa mitów do obalenia. Chociażby ten, że kastrowany kot lub sterylizowana kotka zapadają na choroby lub nie potrafią polować lub także kolejny mit, że zostają przepędzone ze stada. To że te rzeczy im sie przytrafiają, to tylko przypadek. Koty nie ustalają swojej hierarchi poprzez swoją seksualność. To czysta antropomorfizacja z naszej strony. Tak jak to, że uważamy że kotka powinna mieć małe. Ja odwołuję do rozmów z wolontariuszami, którzy cały rok po kilka razy dziennie karmią bezdomne koty (bo prosze wierzcie mi koty nie mają co jeść w miastach) Leczą je za własne pieniądze (bo wierzcie lub nie ale koty bezdomne nieszczepione zapadają na wszelkie mozliwe choroby od białaczek wirusowych po koci katar)
    Jakiekolwiek mamy różne zdania na temat wolności kotów, to oby naszym wspólnym mianownikiem była pomoc każdemu zwierzęciu zgodnie z mądrą myślą "bądżmy odpowiedzialni za to co oswoiliśmy".

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Liczyłam na to że napiszesz Kasiu. Dziękuję. Będę Cię jeszcze cytować. Ta sprawa bardzo mi leży na sercu.

      Usuń
  32. Idę ulicą sporego miasta, w samym centrum.
    Z bramy wychodzi dorosły kot, kiedyś biały,
    dziś szary, brudny,z zapadniętymi bokami.
    Patrzy na mnie smutnymi oczami, przemyka na drugą stronę ulicy
    (ja wstrzymuję oddech!)i chowa się pod zaparkowanym samochodem.
    Staram się do niego podejść, ale strach w jego oczach jest tak wielki,
    że wiem, że nic z tego nie będzie. Ucieka. Na szczęście nie na ulicę!
    Jakaś pani wygląda przez okno i mówi, że on jest dziki,
    ale, że krzywda mu się nie dzieje, bo ludzie go dokarmiają.
    Czy to jest wolność???

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie. I czy to jest jego wybór, że nie podszedł do Ciebie? Nie wierzę w teorie, że on woli żyć w takich warunkach, niż być "uwięziony" w mieszkaniu.

      Usuń
  33. Na bezdomne koty czeka wiele niebezpieczeństw, szczególnie w miastach - ich średnia długość życia to 3 lata! A poza tym, pomyślcie, kot został UDOMOWIONY około 9500 lat temu, więc co to za naturalna sprawa, kocia bezdomność? Każde stworzenie (a szczególnie udomowione, jak pies, kot i facet :P :D)powinno mieć dom i kropka. Koty, które nie wychodzą przynajmniej mają KOGOS, koty bezdomne mają tylko wolność i... krótkie, trudne życie.
    Mela jest cudna!
    P.S. Aniu, może wiesz, czy ktoś ma małego kota (chłopczyka) brytyjskiego do sprzedania, najlepiej bez rodowodu? Próbuję kupić tutaj, ale cena powala - 400 EUR! :/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wiem Kasiu, ale będę miała oczy i uszy otwarte;-)
      Taaa facetom też nie pozwalajmy żyć na ulicy;-)

      Usuń
  34. Bezdomność jest zła. Ale czy łączyć ją z wolnością? Nie wiem...
    Czy kot, który żyje sobie na wsi, ma dom, w którym śpi kiedy ma ochotę, je kiedy ma ochotę, a resztę czasu spędza na uganianiu się za kotkami nie jest szczęśliwszy niż ten wykastrowany z bloku, który dworu nie widział? Czasem się nad tym zastanawiam.
    I tylko czasem mam wrażenie, że uszczęśliwiamy zwierzaki na siłę. Skąd my wiemy kiedy IM lepiej? Oczywiście nie mam na myśli skrajnych sytuacji (bezdomnych, poranionych, wygłodzonych zwierzaków...).

    OdpowiedzUsuń

Fajnie, że piszesz! Pisz, komentuj, daj znak, że jesteś!
Dobrej energii nigdy za wiele. :)