Strony

sobota, 9 kwietnia 2016

O tym, jak Czekofredka odnalazło przeznaczenie

Pytałam o sens. Jaki jest sens tego, że schronisko w Raciborzu nas oszukało i że opis Kapselka/Czekofredka w ogłoszeniu a rzeczywistość mają się do siebie nijak. 

Napisane było o nim:

(...) Młodziutki, roczny piesek KAPSELEK nie radzi sobie w schronisku, jest przerażony, gdy wolontariusz wszedł do kojca, psiak starał się wtulić w niego, wciskał się na kolana i główkę chował pod rękę, żeby tylko nie widzieć, nie słyszeć… (...) Maleństwo czeka na domek.


Tymczasem Fredek to czteroletni, rezolutny, odważny chłopak, umiejący zawalczyć o swoje, szybko się uczący, inteligentny pies. Od początku świetnie sobie radził, a postępy zrobił w tempie ekspresowym! 

Pytałam o sens i nie zadowalała mnie najprostsza odpowiedź, że dzięki temu oszustwu życie kolejnego zwierzaka zostanie zmienione. Czułam, że musi chodzić o coś jeszcze. 
I miałam rację! Nieeeeeesamoooooowiiiiiiita historia!

Zacznę od końca: dziś Czekofred został adoptowany!
Adoptowany przez... Katarzynę Figurę ;), jednak nie to jest tym dodatkowym sensem.

No to teraz od początku: Katarzyna Figura od kilku miesięcy planowała przygarnięcie psa. Przygotowała się do tego solidnie. Zgromadziła potrzebne fundusze, aby nowego lokatora wyposażyć, nakupiła książek o wychowaniu, dokształciła się i przeglądała ogłoszenia, szukając tego jedynego.  
W ten sposób trafiła na OLX na ogłoszenie schroniska w R. o Kapselku (klik). Serce mocno jej zabiło, piesek bardzo jej się spodobał, ale ten charakter... Kasia wymarzyła sobie psa odważnego, kochającego ludzi, niegroźnego dla innych zwierząt, dla dzieci, trochę przebojowego, lubiącego podróżować. 
Tymczasem Kapselek z ogłoszenia był tego zaprzeczeniem. Ta tuląca się kupka strachu nie mogła być dobrym kandydatem... Żal, bo piesek miał to coś.

Kolejny raz serce zabiło Kasi, gdy zobaczyła moje ogłoszenie z Fredem - czekoladowym psem. Zauroczył ją natychmiast! I cechy charakteru miał wymarzone!

Śliczny, młody (dwa-cztery lata) w czekoladowym kolorze, nieduży (ok. 8 kilo) kundelek. 
Bardzo przyjazny, bardzo łagodny, na koty i inne psy nie zwraca uwagi. 
Spragniony człowieka, przytulania i spacerów. (...) 
Bardzo lgnie do człowieka, wystawia brzuszek do głaskania, szybko się aklimatyzuje w domu. (...)


Kasia nie skojarzyła tych dwóch ogłoszeń. Myślała, że to inny pies, natychmiast do mnie napisała, umówiła się, żeby Fredka zobaczyć, dziś przyjechała, spędziłyśmy razem kilka godzin, byłyśmy na spacerze, w Miłozwierzu po wyprawkę, wszystko omówiłyśmy. Nie przeraziło tej dziewczyny, że Czekofred chce znaczyć swój dom, przyjęła spokojnie wieści o śliniankach, którymi trzeba będzie się zająć za jakiś czas. Wszystko jej się w piesku podobało, a on od razu ją zaakceptował. :)
Kasia nie mogła uwierzyć, że ten pies jest u mnie tylko od czterech dni! Taki mądry! Taki zdolny! Taki miły i grzeczny! Taki śliczny!

Z wielką radością powierzyłam tej cudnej dziewczynie psa. Czekofred będzie miał superową panią! Kasia już planuje wybrać się z nim na szkolenie. Cudownie! Ponieważ Czekuś to przebojowy gość, a nie jak Klusek przestraszony, nie było powodu, aby opóźniać tę adopcję. Dziś już Kasia Figura może cieszyć się towarzystwem swojego czekoladowego psa! :)



I tak to właśnie objawił się głębszy sens tego, co się stało: Kapsel musiał trafić do mnie, abym wyprostowała na rzetelny i zgodny z rzeczywistością jego opis, abym napisała o nim całą prawdę, bo od początku był przeznaczony Kasi!



Sami powiedzcie - jak oni razem cudownie wyglądają!

Apaszka (Kasi), smyczka, szelki (kupione przeze mnie) - to przypadek, a jednak... 
Jestem bardzo wzruszona tą historią, zmęczona emocjami, ale pewna, że tak miało być. Dziękuję ci, Czekoferdku, że zaistniałeś w moim życiu! Jesteś prześlicznym, kochanym misiaczkiem, a teraz masz już swój prawdziwy dom na zawsze! 


PODPIS

Wszystko to dzięki Perełce, która dała nam tak wiele dobrego, że musimy wciąż spłacać dług, oddając go innym psom. Dziękuję, Perełeczko kochana.




73 komentarze:

  1. Takie wiesci to ja lubie. Czekofredek ma wspanialy domek, a Ty mozesz znowu szukac kumpla lub kumpelki dla Fisiuni. Kasia wyglada na zakochana w Fredku bez pamieci, a on......., zreszta zdjecia mowia same za siebie. Pozdrawiam Bozena z Pragi.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na razie pojadę trochę odpocząć, a potem jak najbardziej. :)

      Usuń
  2. O rany niemozliwe jestem pierwsza. Hurrra. B. z Pragi.

    OdpowiedzUsuń
  3. Gosia, zatkauo kakauo. Oni nawet włosy mają w takim samym kolorze!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To samo mialam napisac, jak dwie krople wody:)

      Usuń
    2. Też zauważyłam,że"futra"mają podobne:)
      Wszystkiego dobrego dla Kasi i Czekoladowego piesia:)

      Usuń
    3. Ja! Ja chciałam to napisać! Że tacy podobni :-)

      Usuń
    4. Też to zauważyłam, o dziwo ;) Włosy Kasi i kolor sierści Czekofredka :))

      Usuń
  4. no super :) sorry, ale mnie troszkę wkręciłaś, myslałam, że już na Pudelku Cię zobaczę i tvn i w ogóle :)))


    Kasiu- fajnie, ze trafiłaś na Czekoladka :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Samą prawdę napisałam! Katarzyna Figura adoptowała ode mnie pieska!

      Usuń
    2. i prawda jest taka, ze Kasia oprócz dobrego serca i Czekoladka ma też figurę :) śliczna dziewczyna!

      Usuń
  5. Niesamowita historia....,! Nic tylko nakręcić serial na kanwie wydarzeń związanych ze zwierzakami z Za Moimi Drzwiami.... Gosiu to naprawdę MAGIA !,,,

    OdpowiedzUsuń
  6. wspaniale! jak widać nic nie dzieje się bez przyczyny :) a przeznaczenie istnieje :) cudownie się czyta takie wieści :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Kasia jest cudna ! I są z Czekofreduśkiem podobni :) Cudna historia ! ... wzruszyłaś mnie, znalazłaś Perełkę ♥... w tym samym miejscu, co Ruficzek ?

    OdpowiedzUsuń
  8. Niestety w tym schroniskiem to nie pierwsza taka sytuacja. Kolezanka pojechala po psa 4 letniego po czym okazalo sie ze jest 10 letni i agresywny. Kilka razy ja pogryzl ale jakos daja rade i juz sie siebie nauczyli nawzajem :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czyli kłamstwo jest skuteczne, ale u mnie są spaleni.

      Usuń
  9. Lomatulu, a ja myslala, ze to TAMTA Kasia Figura! Buhahaha! Ale zbieg okolicznosci i nazwisk, a nawet imion.
    Przez ulamek sekundy pomyslalam, ze Perelkowscy wzieli Kapsla.
    Ale mi sie w tej glowie szamocze!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oni są jeszcze w ciężkiej żałobie i wielkim smutku. Nie czas...

      Usuń
  10. Nie będę już pisała - a nie mówiłam, że wszystko dzieje się po coś... ! :)))
    Świetna historia, cieszę się bardzo, bardzo :))
    Też dałam się wkręcić. Och, ta figura, tej Figury !

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I jest kolejny stempelek! Wzruś ;(

      Usuń
    2. Kolejny. Niestety. :(

      A Kasia naprawdę tak sie nazywa. Mam pozwolenie na ujawnienie tego faktu. :)

      Usuń
  11. ojacie. zamurowalo mnie,a nie powinno :)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Opakowana zamurowana? Impossible!

      Usuń
    2. no to tempo mnie zamurowalo, a nie powionno, bo przeciez u Ciebie, Gosia, cuda sie wydarzaja. I zwierzeta ludzkim glosem gadaja ;) no i domki znajduja najlepsze.

      Usuń
  12. O jak cudownie! Dziękuję Kasi za Czekofredzia (jak on będzie miał na imię? Wiadomo?) a Tobie Gosiu życzę udanego wypoczynku. Margolcia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Raczej zostanie Fredem. :) On juz reaguje Na to imiè :)

      Usuń
  13. Lomatko, nawet nie mozna wyjsc z domu... . Jak sie czlek na chwile odkleji od compa, u Ciebie od razu cuda sie dzieja :D. (Leciwa)

    OdpowiedzUsuń
  14. Hurrrra, hurrra!!!!!!!!!! Bardzo się cieszę! Zbieg okoliczności zadziwiający, lubię takie.
    Życzę Ci dobrego wypoczynku po emocjach.

    OdpowiedzUsuń
  15. Sanatorium nie sanatorium. A wejść za Drzwi wieczorem to jak wisienka na torcie :-D

    OdpowiedzUsuń
  16. No popatrzcie tylko, ta Perełka, taka malusieńka, a jaką ma moc...!
    Fajna ta nowa pani Freda o zwodniczym imieniu i nazwisku, na pewno będzie im razem dobrze!
    Ciekawe, jaki teraz piesek zawita za Twoje drzwi?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jejku, a to na psy zeszłam zupełnie niezamierzenie!

      Usuń
    2. Niezamierzenie, ale jakże mądrze i słusznie!

      Usuń
  17. o rany, toż to brat bliźniak mojego Bobulka :) te oczka, nosek i łapulki ♥ cieszę się,że uśmiechnął się do niego los!!!

    OdpowiedzUsuń
  18. Wielka radość, niech im się szczęści!!!
    A Ty, Gosianko, nie masz już wyjścia - los psiego dt jest Ci pisany :P Tyle adopcji w tak krótkim czasie to cud, po prostu. Wiem, bo miałam w hotelu trzy suczki. Tylko najmłodszą udało mi się szybko wyadoptować (4 miesiące), dwie siedziały ponad rok.
    Uściski i gratulacje :)
    Aneta

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Faktycznie odkryłam nowy świat, nowe wyzwanie, ale nie, nie, boję się!! Już po czterech dniach jestem przywiązana na maxa, a po tygodniu są łzy i rozpacz. Zresztą MCO ma tu tez sporo do gadania, a nie wiem co on na taki pomysł.
      Na razie to muszę kuć żelazo póki gorące, bo widzę, że nawet Czekofred był dla Fiki jakąś atrakcją i urozmaiceniem, mimo, że się nią nie interesował.
      Dziękuję za gratulacje. :)

      Usuń
  19. Super. Masz jednak rację z tym "spalonym", nie da się ukryć, że ludzie tracą po prostu zaufanie. Po co robić takie opisy? A jak ktoś właśnie szuka pewnego siebie psa, bo boi się adopcji płochliwego? Nie, dla mnie to bez sensu, kłamstwo ma krótkie nogi, bo prędzej czy później psy z nieudanych adopcji wracają. I to jest dopiero dramat.
    Czekoladkowy miał dużooo szczęścia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie tak się stało z tym ogłoszeniem. Fałszywy opis odstraszył Kasię.
      Czekoladowy był pisany Kasi i tyle. :)

      Usuń
  20. Wszystko dobre, co się dobrze kończy!:-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale, to nie wszystko! Ta historia jest dowodem a to, że kieruje tym jakaś wyższa siła. :)

      Usuń
  21. No i wszystko naraz; i radość, i łzy. Radość z powodu Fredka, bo choć byłam pewna, że rozwiązanie się znajdzie, choć nie sądziłam, że z tak porażającą prędkością! I łzy z powodu Perełki, bo niestety, dopiero teraz się dowiedziałam... Nasza Przylepa odeszła tak samo; guzy w listwie mlecznej i przerzuty na narządy wewnętrzne. I ja zaufałam weterynarzowi, ale wtedy decyzja o operacji została podjęta zbyt późno, właśnie z powodu pewnej niefrasobliwości lub niewiedzy(?) weta: "Jak guzki się zaczną rozrastać, to trzeba będzie usunąć" . Sunia miała 15 lat, nerki nie podjęły po działania. Nie mogliśmy pozwolić, żeby się dłużej męczyła. Bardzo żałuję, że pozwoliłam ją wybudzić po operacji, kiedy dowiedziałam się, w jakim stanie był jej organizm.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jejku, Ninko, żebyśmy tacy byli mądrzy przed, a nie po... Nieodżałowana Perełka, ale tego co nie można już dac jej, trzeba dac innym.

      Usuń
  22. Myślę sobie NIESAMOWITA HISTORIA a potem ale przecież to Gosianka i jeśli takie rzeczy się zdarzają to tylko Za moimi drzwiami 😃 Radość 😃

    OdpowiedzUsuń
  23. W jednym z mejli do mnie kilka dni temu napisałaś, że szukasz w tym sensu. No i masz, objawił się sens tej początkowo bezsensownej małej mistyfikacji. Historia rzeczywiście filmowa. :)

    A ja to podejrzewam Kasię, że oprócz tego, że chciała mieć takiego dziarskiego, przebojowego psa, to główną rolę odegrało jednak poczucie estetyki - czytaj: zgodność kolorystyczna owłosienia. :D

    Niech się im czekoladowym dobrze wiedzie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Popatrz Jolu, jak to sie wyjaśniło, jak to się pięknie ułożyło, a ja tak panikowałam. Ech, nigdy się nie nauczę opanowania. :(
      Dla Kasi, ani jego wiek, ani wygląd nie miał znaczenia. Tylko charakter. Jednak dobrali się genialnie. :)

      Usuń
  24. Piękna historia z Perełką w tle. Cudowna sunia babunia, cudowny Kluś, cudowny Czekofredek. O Perełce nigdy nie zapomnę. Uśmiecham się na myśl o niej. O jej urzekającej psiej osobowości. Dziękuję, Gosiu, za te niesamowite historie. Teraz chyba musisz pomyśleć o sobie, o wyciszeniu emocji. Tym, co przeżyłaś w ostatnim czasie, można obdzielić kilka osób.
    A Kasia i Fredek wyglądają jakby byli ze sobą od zawsze. To się Kapselkowi powiodło. Dzięki, dzięki, Gosiu. O Fikuni to już nawet nie wspominam, bo ona chyba nie z tego świata.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gdybyś widziała jakie oczy zrobiła Kasia gdy spytała jak się nazywał ten piesek w schronisku, a ja na to, że Kapselek. Jak to? - Spytała ona. To jest Kapselek??? Ja na niego patrzyłam, chciałam go, tylko ten charakter...

      :)

      Usuń
  25. Naprawdę magiczna historia :)

    OdpowiedzUsuń
  26. Założę się, że Kapselek i Kasia (KK) już są po "nocy poślubnej", jak nic Czekuś będzie łóżkowym pieskiem. Ze zdjęć widac, że przypadli sobie do gustu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. On by chciał, ale to nie jest na razie wskazane. Niech najpierw trochę pozna granice, bo potem na głowę wejdzie swojej nowej pani. :)

      Usuń
  27. Odpowiedzi
    1. Kasia napisała do mnie:
      Fredek momentami wydaje się być trochę jeszcze zagubiony, ale śpi z wywalonym brzuchem, więc chyba kumpel psi najlepszy jest zadowolony. Próbował mi się e środku nocy do łóżka wpakować, ale odstawiłam go na podłogę i zrozumiał. Bardzo mądry piesek. Szybko zaakceptował drugą osobę w domu, zostało nam jeszcze poznanie kolejnej.

      Na tą chwilę wszystko pod kontrolą, uczymy się siebie radośnie :)

      :)))

      Na tą chwilę wszystko pod kontrolą, uczymy się siebie radośnie :)

      Usuń
    2. Wieczorem będą kolejne wieści. :))

      Usuń
  28. "...uczymy się siebie radośnie" - ale fajne zakończenie i początek historii:)

    OdpowiedzUsuń
  29. Fantastyczne wieści :-))) Pięknie razem wyglądają Kasia i jej piesek ♥

    OdpowiedzUsuń
  30. Cudowna Kasia pisze:

    Dobry wieczór :) Fredek raczej dobrze sobie poradził podczas mojego wyjścia na zakupy. Trwało to niespełna godzinę, dostał skórę do gryzienia i pierwsze co zrobił jak wróciłam to po przywitaniu przyniósł mi ją i położył na stopach. Potem trochę nie chciał jej oddać, bo okazała się najlepszą zabawką do gryzienia i przeciągania się, ale oddał. W zamian dostał swój główny posiłek i po odczekaniu chwili, żeby się w brzuszku poukładało poszliśmy na długi spacer po okolicy. Pięknie chodzi na smyczy, psy, które go nie zaczepiają, ignoruje, ewentualnie na spokojnie obwącha i odchodzi. Terenu nie próbuje nawet znaczyć. Oduczam go podgryzania, bo ma do tego skłonności, to jedyna forma zabawy jaką zna, takie szczenięce podgryzanie i siłowanie się o patyk czy też cokolwiek innego, ale mądry jest i rozumie, że jak zaczyna podgryzać za bardzo to zabawa się kończy.

    Zrobiliśmy sobie taki trochę dzień próbny, rano spacer w godzinach, w których będzie zazwyczaj i dopiero po południu taki najdłuższy niewiele przed moimi normalnymi godzinami powrotu z pracy. Ten rytm wydaje się sprawdzać. Fredek to spokojny pies, w mieszkaniu dużo czasu przesypia. Rano po spacerku drzemie do południa, pokręci się trochę, potem spacerek, jedzonko, chwila zabawy i znowu drzemka. Aktualnie chrapie na dywanie :)

    Pisałam z Panem z Dwa Plus Cztery, robią specjalne szkolenia dla adoptowanych piesków, więc chyba tam się za jakiś czas udamy z Fredkiem, na początku mamy zaproszenie na szkolenie zapoznawcze. Pozdrawiam serdecznie, Kasia

    On nie znaczy! Jak szybko to zadziałało! Kochany piesior ma wspaniałą panią! :)

    OdpowiedzUsuń
  31. Dopiero dzisiaj przeczytałam... Piękna historia!!! Przepiękna... :)

    OdpowiedzUsuń
  32. cudnie :)) wieści od Kasi "uśmiechnięte" :) a Perełka i stempelek rozczuliły mnie mocno

    OdpowiedzUsuń

Fajnie, że piszesz! Pisz, komentuj, daj znak, że jesteś!
Dobrej energii nigdy za wiele. :)