Strony

poniedziałek, 3 sierpnia 2015

Okawachiyama - ceramiczne miasteczko

Wracam na chwilę do podróży Korea-Japonia 2015. Ten wpis ukazał się już na G+, ale chcę go mieć tu, na moim blogu.
Taki mały, ale bardzo obfity w zdjęcia (czyli jak lubię), przerywnik w monotematyczności Fiśkowej.

Okawachiyama - wprost przeurocze  małe miasteczko, senne w ten majowy powszedni dzień, z tradycyjnymi drewnianymi domami przy wąskich uliczkach. Samo będące, za sprawą wszechobecnej ceramiki, dziełem sztuki; dodatkowo położone wśród przepysznych, bujnych wzgórz pokrytych zielonymi lasami (jak to musi wyglądać jesienią!), nad szemrzącym strumieniem. Z widokami jak z obrazka. Miasteczko-ogród, hojnie ubrane kwiatami i... motylami wielkimi jak spodki. Nagłośnione śpiewem ptaków i dźwiękiem ceramicznych dzwoneczków powiewających na wietrze. Pachnące jaśminem. Miasteczko dobrych ludzi, którzy pozwalają jaskółkom budować gniazda w budynkach. Pomyślałam sobie, spacerując wśród tej całej obfitości: jak to jest tu mieszkać... To miejsce wydaje się być domem dla piękna, natchnienia i spokoju. To nasza najpiękniejsza wycieczka tutaj. Począwszy od podróży pociągiem przez zardzewiałą, nawet zatęchłą (ale jakże widokową) prowincję, przez stacyjki, które nie pamiętają już czasów swojej nowości, aż do powrotu do domu - to był dobry dzień. 
To pierwszy raz, gdy nie wróciłam zmęczona. Odpoczęłam. Kiedy wróciliśmy do Fukuoki, poczułam jak męczy mnie miasto i wszechobecne tłumy ludzi. To nie dla mnie. Okawachiyama, dziękuję.







































































































































Czy widać, jak piękny mieliśmy dzień na japońskiej ziemi? Jeśli ktoś ma ochotę na solidną dawkę wiedzy o tym miejscu i drobiazgowe opowiadanie o naszym dniu, to zapraszam na blog Oswajanie Drogi.

Dziękuję za uwagę. :)
Szykujcie się do oglądnięcia zjawiskowej Szkocji, kraju widoków jak z baśni. MójCiOn obiecał, że udostępni mi zdjęcia, a one wyszły rewelacyjnie. Kiedyś, niedługo, jeśli się uda.

PODPIS

Przy oglądaniu zdjęć warto włączyć sobie dźwięk.


A jeśli ktoś ma ochotę powędrować uliczkami Okawachiyamy podczas 
Festiwalu Dzwoneczków Furin: 






31 komentarzy:

  1. Coś prezeska Gosianka popsuła i nie można było komentować, ale personel pomocniczy w osobie mej naprawił usterkę. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeszcze się tylko wypowiem, że z przyjemnością zamieszkałabym w takim miejscu - kwiatki, ptaszki, ceramika. Zabrałabym jeszcze tylko koty i psy. ;)

      Usuń
    2. O, dzięki, pani Viceprezesko! :) Myślałam, że nikt mnie już nie lubi, to i komentarzy nie ma he he :))

      I ja zabrałabym koty i psy. Bez nich nawet najpiękniejsza wioska traci na uroku.
      :)

      Usuń
    3. Tez bylam zaskoczona, ze Gosia nie zyczy sobie komentarzy!
      Dodam tylko, ze 5 i 6 sierpnia byl w Okawachiyama Furin Festival,
      czyli Festival Dzwoneczkow, setki ich dzwonily na wietrze.
      O dziwo, Japonczykow duzo nie bylo ale przyjechaly dziesiatki autokarow z koreanskimi
      turystami.
      Doniosl mi o tym moj "prywatny" korespondent z Saga,
      posylajac pare zdjec, bardzo podobnych do zdjec Gosianki, oprocz
      jednego, tego z dzwoneczkami FURIN.

      Usuń
    4. Jak zawsze zapomnialam sie podpisac, to ja - Aga z Czech

      Usuń
    5. Aga, liczyłam, że nadal tu jesteś mimo zejścia na psy tego bloga. :)
      Furin festiwal musiał być niezapomnianym przeżyciem.
      Może Twój prywatny korespondent mógłby link do jakiegoś filmiku (z YT np.), podesłań nam?

      Usuń
  2. Widze ze tesknisz Gosiu, za wakacjami :-) Ja tez juz tesknie, a dopiero co sie skonczyly...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na razie to tęsknię za bezbólem kręgosłupa, bo dziś to już mam dramat prawdziwy. :((

      Usuń
  3. O! A ja już zacierałam łapki, że będę pierwsza :)))
    I mnie męczą wielkie miasta; dlatego kocham to moje, nie za duże (200 tysięcy w porywach, kiedy studenci zjadą na rok akademicki). Zawsze niemal można się tu natknąć na coś zielonego, nawet na nowo wybudowanych osiedlach trafiają się dzikie łąki i jakieś ogródki działkowe, że już o lesie otaczającym miasto i jeziorach nie wspomnę.
    Okawachiyama czaruje urokiem i - jednocześnie - egzotyką i swojskością; ot, choćby japońską architekturą pięknie wkomponowaną w zieleń i kwiatkami jak z polskiego przydomowego ogródka. Ceramika cudna, a palmą porośniętą paprociami już się swego czasu zachwycałam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To miło czytać, ze lubisz swoje miasto. Ja też bardzo lubię swoje, ale to nie przeszkadza mi rozmarzyć się... :)

      Usuń
  4. Niesamowity spokój z tych zdjęć tchnie :) Te małe pociągi są rewelacyjne, stare drewniane podkłady kolejowe dają radę, stacyjki się trzymają, nie trzeba ich likwidować, żeby potem niszczały jak u nas.
    Gniazdo jaskółek w toalecie (?) rozczuliło mnie do łez. Bo u nas od razu awantura, że nabrudzą, że to i tamto i trzeba je wyrzucić ptaszyska paskudne. Tak samo, jak drzewa.
    Fajne macie wspomnienia :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jejku, Lidka, mam dla Ciebie tyle pociągów! Nie wiem tylko kiedy...

      Usuń
  5. Cuda, pięknie, sielankowo, a ceramika!!! Och i ach!!! Jeszcze muszę obejrzeć raz, bo teraz taka jedna mała już się znudziła. Wracam do obowiązków, a potem do przyjemności....
    Miłego dnia.

    OdpowiedzUsuń
  6. Omatulu, wrócę wieczorem się ponapawać.

    OdpowiedzUsuń
  7. Świetna fotorelacja, też tu z chęcią wrócę na przyjrzenie się szczególikom.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie, te szczególiki... Czy z nich aby nie będzie klasówki?! ;)

      Ale tymczasem napiję się tej, no, o'kawy'chiyamy. :)

      Usuń
    2. Kurczę, Jolu, nie wiem czy mnie nie wydziedziczą za tę klasówkę, jak myślisz? :)

      Usuń
    3. Widzisz! Jeśli tak, to się dowiesz, jak to jest być wydziedziczonym. :P

      Usuń
  8. Urokliwe miasteczko, sielsko, swojsko i spokojnie.... I te jaskółki.:)
    Bratki, cynie (?), szczawik, sanwitalia (chyba) prawie takie jak u mnie na działce...:)
    Palma porośnięta paprociami już raz mnie zauroczyła i tego na działce już nie ma....
    Ceramika piękna, można się zachwycać bez końca ale ten biały wazon najpiękniejszy....:))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I mnie się podoba. To tych widoków trzeba jeszcze dodać dźwięk dzwoneczków. Już tu gdzieś chyba były, ale dodaję je jeszcze raz. Na końcu. Buziaki. :))

      Usuń
  9. ojacie...we wsi ceramicznej z wielko przyjmnoscio bym zamieszkala, do tego strumyk w wezyki i zygzaki, o matku bosku. a ciekawi mnie, pewnie gdzies cos kiedys przeoczylam, co to to so te przedmioty przed domami - taki zauleczek, jakby tyly domow? na zdjeciu ciut za jaskolkami (notabe cudne to, ze moga sobie mieszkac W domu!) i za kwiatkami i innymi roslinkami - moge miec je wszystkie na moim gumienku, bratki mam wiec poczatek juz jest!!!
    sliczny wpis mimo braku psiej panienki :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :) W tym miasteczku trwa inna rzeczywistość. Jest naprawdę cudownie, a nie widzieliśmy okolicy, którą tworzą wzgórza wraz z lasami i strumieniami.
      Jaskółki mieszkają w toalecie publicznej. To miło, że nikt ich nie wygania. W Japonii one są symbolem szczęścia i w kilku miejscach widziałam, że zostawia się im otwarte czy uchylone okna.

      Z tyłu domów widać było piece gliniane, częsciowo zapakowane wypałem, a obok nich przeważnie gotowe wyroby. Tamten rejon słynie z tego. Ciekawostką jest to, że to Koreańczycy rozsławili tamten rejon ceramicznie. :)

      Psia panienka jest codziennie od ponad 2 tygodni. Czas był na małą przerwę. :)

      Usuń
  10. Wróciłam, zachwycam się nadal, bo miejsce piękne i urokliwe, teraz mogę się przyjrzeć niespiesznie i wypatrywać szczególików.

    OdpowiedzUsuń
  11. Może się narażę ale mnie najbardziej oczarował......ten mech który obrasta prawie całą okolicę i nikt z nim nie walczy, nie depiluje tych naleciałości, bardzo lubię takie klimaty :))) No a za mchem dopiero podoba mi się cała reszta :)))
    Gosia zdrowia życzę :))))

    OdpowiedzUsuń
  12. Tak, dało sie odczuc tamtejszy spokój, harmonię, piekno. Małe miasteczka maja w sobie urok. Na całym świecie tak jest.
    Czytam, ze źle sie czujesz, Gosiu. Przykro mi...Odpocznij, jesli mozesz. Może jakis mały masazyk albo maść przeciwbólowa z ibupromem? No i otwarte okno, żeby powietrza ciut złapać. Myśli zresetować... Na szczęscie wieczorem nie ma juz tego gorąca.
    Przytulenia serdeczne i zatroskane Ci zasyłam!***

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, Olu. Coraz częściej nawala mi kręgosłup. Muszę jednak schudnąć czy mi się chce czy nie...
      Ech, życie. :)

      Usuń
  13. Napawnęłam się dokładnie i solidnie. Co za cudowne miejsce, spokojem tchnie ze zdjęć. Podobnie jak Mariję, mnie też zauroczyły mury, murki i guazy luzem, porośnięte mchem i rozchodnikami. I w ogóle roślinki. Całe to miejsce dosłownie tonie w zieleni! Ech, a u nas wycina się 200-letnie drzewa, bo gałęzie lecą na pole...
    Jedno zdjęcie Fikuni mogłaś gdzieś przemycić. Niby przez pomyłkę:)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hana, już w środę będzie zdjęcie Fikuni. Niejedno. :)

      Usuń

Fajnie, że piszesz! Pisz, komentuj, daj znak, że jesteś!
Dobrej energii nigdy za wiele. :)