Strony

niedziela, 23 sierpnia 2015

Na koreańskim straganie

Koreańczycy bardzo sobie cenią naturę i jej dary - w kontekście swojego zdrowia. Mają "fioła" na punkcie przemiany materii, zdrowego żywienia (choć z tym w dobie McDonaldów coraz gorzej), naturalnych metod zapobiegania i leczenia chorób. 

W drodze do świątyni Haeinsa, gdzie przechowywana jest Tripitaka Koreana, trafiliśmy na targowisko produktów, niesłychanie kolorowych i różnorodnych, których widok jest ucztą dla oczu, a właściwości zbawieniem dla zdrowia.

Laik i obcokrajowiec sobie nie poradzi, nie będzie wiedział, jak tego użyć. Niektóre z tych produktów zwyczajnie po obróbce się je, z niektórych pije wywary, niektóre sproszkowane zażywa się jak lekarstwo, a wszystko to do kupy stanowi cudowną egzotykę i jest czymś, co mocno utkwiło mi w pamięci i zawsze będzie kojarzyć się z Koreą Południową.

O pomoc w opisaniu zdjęć poprosiłam Olę (która mieszkała w Korei), ale nie wszystko dało się ustalić. To praca na długie godziny.

 Zapraszam do podziwiania:
Jeden ze straganów na trasie turystycznej. 
Ajummy (koreańskie babcie) czekają na klientów. 

1. W niebieskiej misce jest suszona paproć (Fernbrake or Bracken, Gosari) / bogata w proteiny, ma witaminę B1, najlepsza świeża, nie suszona, do jedzenia trzeba ją namoczyć.

2. Pieprz?

3. Grzyb reishi (Ganoderma lucidum). Inne nazwy tego grzyba to lakownica lśniąca, lakownica żółtawa, ling zhi.

Powszechnie spotykany jest w Japonii, gdzie porasta drzewa śliwkowe, jest
uprawiany w Chinach, Japonii i Stanach Zjednoczonych.

Zastosowanie: stany lękowe, nadciśnienie tętnicze, zapalenie wątroby, zapalenie oskrzeli, astma, stosowany jako środek pobudzający pracę układu odpornościowego i wzmacniający organizm. 

4. Omija-hwachae  –  jemioła. Wyciągi z ziela jemioły po podaniu doustnym osłabiają napięcie ścian naczyń krwionośnych i w wyniku tego następuje obniżenie ciśnienia tętniczego krwi.
Obserwuje się także działanie moczopędne ziela jemioły.

5. Lingshi muschroom /Lingzhi mushroom /lakownica żółtawa – gatunek grzybów,
grzyb leczniczy - przy żółtaczce, nadciśnieniu, astmie i bronchicie,
bezsenności, schorzeniach żołądka, stanach zapalnych stawów i nerek.  

6. Mistletoe – stosuje się przy regulacji ciśnienia krwi i przeciwrakowo.

7.

8. Achyranthes fauriei root  - poprawia parametry krwi. 

9.

10.  Manna lichen  - grzyb jadalny, rośnie tylko w górach, jest dość drogi.

11. 

12. Suszone mango.

13.

14.  Żeń-szeń koreański jest ziołowym suplementem diety, który stosowany jest w leczeniu oraz zapobieganiu wielu chorobom, jest to tzw. wszechlek - korzeń życia. W medycynie chińskiej był doceniany już 4 tys. lat temu jako środek dodający energii, poprawiający koncentrację, witalność, jako środek obniżający poziom cukru w organizmie, a nawet antyrakowy. Stosowany w leczeniu anemii, cukrzycy, zaburzeń snu i nerwicy. Jest źródłem wielu witamin i mikroelementów.

15. Proso. 

16. Korzeń deodeok – do jedzenia, podawany w paście chilli i w postaci kimchi, mniam. ;)

17. Żeń -szeń koreański - zalecany przy schorzeniach nerek, pęcherza, przy ogólnym osłabieniu, chorobach wątroby, reumatyzmie i innych schorzeniach.

18. Jemioła - kaszel, astma. 

19.

20. (chyba) Herbata Korea op Jeju Organic. Zielona herbata jest uprawiana na plantacjach położonych na wyspie Jeju u wybrzeży Korei Południowej. Jeju została wybrana jako jeden z 28 finalistów New 7 Wonders of Nature kampanii przez New7Wonders Foundation. Herbata charakteryzuje się jasnym naparem o świeżym, bogatym aromacie. 

21. Sproszkowane igły sosnowe. 

22. Matcha.


23.  Cynamon. Przyprawa o bardzo charakterystycznym zapachu i smaku pozyskiwana jest z drzewa zwanego cynamonowcem, który jest gatunkiem należącym do rodziny wawrzynowatych.

24. Suszone mango i żurawina. 


25. Aralia elata . Zastosowanie w medycynie: korzenie i łodygi są wiatropędne. Wszystkie części rośliny są stosowane w leczeniu bólu stawów (reumatoidalne), przy kaszlu, cukrzycy, żółtaczce, wrzodach żołądka i nowotworach żołądka.
Zastosowania spożywcze: młode pędy mogą  być blanszowane i używane w sałatkach.

26. 

27. Solomon’s Seal – robi się z tego herbatę (nie ma kofeiny) relaksacyjną.

28. 

29.  Asian Yam  – podobny do ziemniaka słodkiego, ale mniej słodki.

30. 

31. Nasiona amarantusa. Je się jak kaszę.

32. Baby Aster – Liście je się jak szpinak.

33. Rodzaj czerwonej fasoli w strąkach. 

36. Grzyby shitake.

35. Pine Nut – orzechy piniowe – do jedzenia..

36.

37.

38.

39. Korzeń chrzanu. 

Cały ten targ, każdy stragan, tchnął egzotycznością. Co fajne, można było spokojnie fotografować, żadna ze sprzedających starszych kobiet nie nagabywała nas, nie zaczepiała, chyba tylko żeby zaproponować poczęstowanie się pysznym suszonym mango, co czyniliśmy. :)

W Korei Południowej wiele starych kobiet musi pracować. Kiedyś utrzymywanie swoich rodziców było tradycją, rolą dorosłych dzieci. Obecnie one same często z trudem wiążą koniec z końcem albo jeśli nawet powodzi im się lepiej, ulegają modnemu konsumpcjonizmowi i swoich starych rodziców nie wspierają. Dodać do tego należy raczkujący system emerytalny i już wiadomo, dlaczego tak wiele ajumm - koreańskich babć - pracuje. Mrowie ich handluje na ulicach czym się da, przeważnie wyrobami swojej kuchni; widać je też sprzątające metro, ulice oraz w takich miejscach jak pokazany wyżej targ. 


Co nieco w temacie można jeszcze zobaczyć tu: W koreańskim warzywniaku. (klik)

Miłej niedzieli!

PODPIS




45 komentarzy:

  1. Bardzo lubię bywać przy takich stoiskach. Grzyby , oba pokazane tu gatunki, mają również działanie antynowotworowe. Musimy tylko pamiętać o jednym - wszystkie lecznicze zioła, owoce, warzywa itp. tylko wtedy nam pomogą gdy będziemy je stosować zgodnie z zaleceniami lekarza-zielerza, który będzie znał dokładnie stan naszego zdrowia.
    To, jak ważne jest co jemy uświadomiła mi dopiero sytuacja, a jakiej jest mój mąż- cały czas szykując dla niego posiłki muszę pamiętać, że jedne warzywa powodują większą krzepliwość krwi,inne znów wzmagają jej krzepnięcie, więc wciąż muszę uważać, by nie zaburzyć tej delikatnej równowagi, którą utrzymuje się dzięki lekom.
    Niestety u nas jest coraz mniej lekarzy medycyny, którzy zgłębili dokładnie leczenie naturalne ziołami.
    Miłego, ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. P.S.
      Tak to jest jak się robi kilka rzeczy naraz. Oczywiście ma być, że jedne pokarmy powodują większą krzepliwość krwi, a inne wprost przeciwnie, bo ją rozrzedzają. Przepraszam za ten bałagan.To wszystko z tej sklerozy.

      Usuń
    2. I ja bardzo lubię bywać na takich targach. Swój placyk - tak nazywam targ w mojej okolicy, uwielbiam i tylko tak robię zakupy. Wszystko jest tam świeże, jakieś takie inne niż w sklepach.
      Na tamtym targu, w Korei, mnóstwo było różnych drewienek. Myślałam, że to do wędzenia na przykład, a to do przygotowywania wywarów, a one do picia, do okładów, do całej tej tajemnej wiedzy, którą każdy Koreańczyk posiada.
      Koreańczyk i Ty, jak czytam :))
      Pozdrowienia Aniu, dla Ciebie i męża. :)

      Usuń
  2. w głowie się kręci od tych wszystkich produktów:)
    uważam, że nalezy wracac do korzeni, a wszystkie "naukowe" rady by nie jeść masła, jaj, naturalnych produktów obśmiać
    piękne zdjecia !!!
    buziaki :***

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. skąd Ty wiedziałaś co jest czym ???
      szczególnie urzekły mnie wszystkie grzyby i niefasolowata fasola strączkowa :)

      Usuń
    2. Dokładnie. To co naturalne na pewno służy człowiekowi, ale jeśli sama tego nie wypróbujesz to skąd wiedzieć, że to takie jest...

      Tak jak napisałam w tekście opisy zawdzięczam Oli ze Świata od podszewki, która się na tym napracowała, a mnie szczerze mówiąc wiele się się poplątało, ech...

      Usuń
  3. Pięknie wygląda ta ziołowa apteka. Ostatnio coraz częściej skałaniam się ku ziołom, ale z wielką nieśmiałością i ostrożnością:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pięknie wygląda. Wspaniale. Onieśmiela swoją innością, ale to dla Koreańczyków chleb powszedni.
      Ja niestety nie mam zapału do ziół, chyba, że miętę do herbatki. To lubię. :)

      Usuń
  4. Fajnie oglada sie taka egzotyke, ale tam musialo pachniec:):):)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Owszem pachniało. Wokół były wspaniałe lasy i strumień płynący w zachwycających okolicznościach przyrody!

      Usuń
  5. Szkoda, że nie można sfotografować również zapachu. Bardzo to wszystko ciekawe, chętnie obejrzałam. Wszelkie kuracje ziołowe mają dla mnie jedną wadę: systematyczność i cierpliwe codzienne parzenie.
    Najpierw musiałabym zażyć pigułę likwidującą lenia.

    OdpowiedzUsuń
  6. Same wspaniałaości, ale zapewne gdybym teraz się tam znalazła kompletnie nie wiedziałabym co kupić bo nie wiedziałabym po prostu co to jest ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I ja miałam problem, więc kupiliśmy tylko sobie po kukurydzy gotowanej. :)

      Usuń
  7. Grzyb reishi żałuję że go nie zostawiłam dla siebie, drogi ale świetnie prezentujący się w pojemniku z jakimś granulatem. Sprzedawałam te grzyby, zawsze dobrze na nich zarabiając. Zazdroszczę wiedzy tym babciom, ja mam jej tak bardzo niewiele, ale i tak z większości tego co wiem nie korzystam. Piękne zdjęcia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dla tych babć to praca, uciążliwa pewnie, codzienna walka o byt. Polowanie na klientów. Jakoś nie widziałam zbyt wielu chętnych. :(

      Usuń
  8. Te babcie to chodzace encyklopedie zielarstwa, madrzejsze od niejednego lekarza. Wielki szacun, ze daja rade to wszystko spamietac, zeby kupujacym moc wyjasnic, co do czego, z czym i na jakie schorzenie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja aż tak tego nie widzę. To normalne produkty; kasze, grzyby, warzywa i owoce, tylko, że specyficzne dla tamtejszego klimatu. Myślę, że wiedzę o takich produktach i ich właściwościach ma każdy przeciętny Koreańczyk. Ich kultura obejmuje dbanie o swoje zdrowie i wiedzą takie rzeczy, a że coraz mniej się do tego stosują to tak jak u nas... :)

      Usuń
  9. Ciekawe stragany, zachęcająco wyglądają,kolorowo, egzotycznie,ale zawsze mnie zastanawia, że jesli takie odkryte, to czy te niektóre aromaty się nie zatracają,wietrzeją ?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hmm, myślę, że nie, że te, które wietrzeją są zamknięte w torebki, ale o to trzeba by zapytać już jakiegoś Koreańczyka, a najlepiej ajummę. :)

      Usuń
  10. Ach, piękne, piękne:-) kapitalne zdjęcia. I to wszystko na straganach takie kompletnie egzotyczne, że aż porażające. Właśnie się zorientowałam, że nawet nie wiem jak wygląda zwykłe proso. Dobrze, że jestem jeszcze z rocznika, który widywał konie i krowy nie tylko na obrazkach:-)
    Ja też wierzę w naturę. Już dawno drogie kosmetyki zastąpiłam jednym, naturalnym, pięknie pachnącym i tanim jak barszcz...i działa:-) tyle, że łazienka ubogo wygląda:-))))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No, muszę, zwyczajnie muszę zapytać JAKIM?? :)))

      Usuń
    2. olejem kokosowym, nierafinowanym, tłoczonym na zimno. :-) Duży słoik kosztuje 30 zł. Zastępuje - krem pod oczy,świetnie zmywa nawet wodoodporny makijaż, balsam do ciała, krem do pięt, piankę do golenia, odżywkę do włosów, odżywkę przeciw puszeniu się, płyn do płukania ust bo ma działanie antyseptyczne, no i można go użyć do konsumpcji. I pachnie zniewalająco:-)

      Usuń
    3. Dzięki. To bardzo ciekawe. Poczytałam o tym i faktycznie wygląda to obiecująco. Lecę po olej kokosowy!
      :)

      Usuń
  11. mnie interesowałyby zapachy, aromaty, pewnie wprost bajkowe, mieszanka cynamonu i pieprzem, fascynujące po prostu, ech, fajnie, że mogliście pojechać i szkoda, że zapachu nie da się sfotografować :-D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie pamiętam tam innych zapachów niż lasu i kadzidełek w pobliskiej niezwykłej zupełnie świątyni buddyjskiej.

      https://www.google.pl/search?q=Haeinsa,&es_sm=93&source=lnms&tbm=isch&sa=X&ved=0CAcQ_AUoAWoVChMIjfqv-drBxwIVCL1yCh3bvAnG&biw=1920&bih=979

      Usuń
  12. teraz dopiero przeczytałam, że Ewa2 też chciała zapachy fotografować, widocznie Ewy tak mają...

    OdpowiedzUsuń
  13. Wszystkie te dary z apteki natury, oprócz ich walorów zdrowotnych to jeszcze niezwykle dekoracyjnie wyglądają :))
    Ja jestem wierna przede wszystkim nagietkowi :))

    OdpowiedzUsuń
  14. Zastanawiam się, czy nie sproszkować trochę igieł sosnowych z przydomowych drzew... ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nio, świetny pomysł. I rozumiem, że potem z tej czynności będzie fajny reportażyk na bloga? :)

      Usuń
  15. Az trudno uwierzyc, ze te wszystkie patyczki, proszki, grzyby, moga wzbogacic nasza diete, dzialaja jako lekarstwa i poprawiaja stan zdrowia. Naszla mnie taka reflekksja, jacy my jestesmy ubodzy nie znajc wlascicwosci wielu ziol.
    Ale tak jak kilka dziewczyn wyzej stwierdzilo, trzeba miec rowniez odpowiednia wiedze aby korzystac z tych wszystkich darow ziemi.

    Gosianko, sympatycznie zazdraszczam pobytu na tym targu. Od czasu do czasu odwiedzam sklep azjatycki, czego tam nie ma?! Fajne jest to, ze sa nazwy w j. angielskim wiec czasami kombinuje cos egzotycznego stworzyc w kuchni:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To było jedno z fajniejszych przeżyć. Uwielbiam takie klimaty, głównie dlatego, że... można zjeść conieco. :) Oj, ja łasuch. :D

      Usuń
  16. Przydrogowa apteka jednym słowem. Zastanawia mnie tylko, czy generalnie czyni to Koreańczyków zdrowszymi???

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Generalnie tak. Dopóki nie zniszczyła ich "kultura kulinarna amerykańska" czyli te wszystkie fast foody odżywiali się bardzo zdrowo i byli szczupli. Teraz już coraz z tym gorzej, ale myślę, że my, w Polsce jemy dużo gorzej.

      Usuń
  17. Ta lakownica żółtawa przypomina mi troszkę naszego szmaciaka gałęzistego (znany jest także pod innymi nazwami), tylko on jest taki raczej beżowy; raz widziałam go w lesie, już wiedziałam, że to grzyb chroniony i na szczęście nie zerwałam, choć podobno jest bardzo smaczny. Za to kiedyś nacięłam się na piaskowca kasztanowatego, grzyb z borowikowatych, zapisany w Czerwonej Księdze, ale skąd miałam wiedzieć, kiedy wyglądał jak zwykły prawdziwek? Dopiero po zerwaniu, a potem dokładnym obejrzeniu w domu i sprawdzeniu w atlasie zorientowałam się, co to jest...
    Kiedy chodzę na nasz rynek, najchętniej kupuję u "babć", warzywa, owoce, kwiaty i zioła z ich własnych działek, ogródków i pobliskich łąk. Moja córka przyznała kiedyś, że specjalnie kupuje u nich, bo chce im pomóc. Ja też wolę towar od tych kobietek, nawet jeśli na pozór jest mniej atrakcyjny. Niestety, widzę, że tych miłych pań jest coraz mniej, za to są takie spryciary, które towar z giełdy sprzedają jako własny, działkowy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I ja lubię kupować u babć, choć nieczęsto już można je spotkać. Straż miejska goni...
      Te koreańskie grzyby są bardzo drogie, ale i mają wiele cennych właściwości.

      Usuń
  18. Azjatyckie stragany mnie fascynują. Zawsze jak ktoś wstawia zdjęcia to z zaciekawieniem śledzę wszystkie fotografie. Niesamowite miejsca!

    OdpowiedzUsuń
  19. Oj, ale bym tam miala wypas! Zeby tylko wiedziec co do czego. Tutaj w azjatyckich sklepach tez rozne cuda mozna spotkac, ale takiej roznorodnosci oczywiscie nie ma.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może wszystkiego po trochę, tak, dla zachowania równowagi. A nóż coś pomoże. :)))

      Usuń

Fajnie, że piszesz! Pisz, komentuj, daj znak, że jesteś!
Dobrej energii nigdy za wiele. :)