Strony

piątek, 13 marca 2015

Jednym głosem

Kompilacja Waszych słów spod wczorajszego posta. Jednym głosem mówimy tak:


gify kotki
Nadwrażliwość to powód do dumy i tego, aby poczuć się kimś absolutnie wyjątkowym! Bo czy nie jest tak w tym całym morzu obojętności i znieczulicy? To właśnie powinno być normą, a nie przechodzenie z obojętnością obok cierpiącego stworzenia. 

Od dziecka kocham zwierzęta miłością tak ogromną, że moja mama kiedyś stwierdziła, że kocham je bardziej niż ludzi. No i co z tego, że wszyscy pukają się w czoło i mówią, że jestem wariatką. Zawsze taka byłam, zawsze reagowałam na każde zwierzę i jego krzywdę. Miłość zwierząt daje mi czasem chęć do życia. Ludzie, którzy nie szanują zwierząt, nie dają im prawa do uczuć, są prymitywni, a z prymitywizmu rodzi się obojętność i przyzwolenie na zło. 

Mamy jedno życie i powinniśmy przeżyć je w zgodzie z własnym sumieniem. Nie wstydzić się siebie. Doceniając swoją inność. Nie przejmując się stygmatem dziwaczki czy naiwniaczki. Dawać z siebie tyle, ile tylko potrafimy i chcemy. Bo dobro to najważniejsza rzecz. Stojąca ponad religiami, podziałami, ideologiami. Tylko dla czynienia dobra warto żyć, bo inaczej to tak, jakby się wcale nie żyło...
Myślę, że to część naszej osobowości albo charakteru. Lubimy zwierzęta, nie wyobrażamy sobie mieszkania np. bez kotów czy innych zwierząt domowych. Poza tym to członkowie rodziny. I o nich się dba.

Wolę być nienormalną, dziwaczką, pieprzniętą babą, co kocha zwierzaki niż "normalną", grzeczną i układną paniusią, nie daj buk taką, co to co tydzień na sumę leci, ale nie kocha nikogo i niczego. A najfajniej jest wieczorem położyć głowę na poduszkę, obok drugiej głowy, a w nogach, a często też na poduszce, pies, kot...

Mój mąż powiedział: "Szukaj kota, bo dom bez kota to nie dom". 

My, ludzie z miasta, mamy trochę inne spojrzenie na traktowanie zwierząt. Tym samym wnosimy na wieś nowe obyczaje, nową refleksję. Nawet zachowując się nieracjonalnie czy śmiesznie i dziecinnie zdaniem miejscowych i będąc przez to tematem plotek, dajemy jednak tym samym jakoś do myślenia. Kropla drąży skałę... Taką mam nadzieję.

Uważam, że ludzie, którzy kochają zwierzęta, są wyjątkowi; moim zdaniem mają o jeden gen więcej niż pozostali. Wrażliwość na los naszych braci mniejszych to wspaniała cecha, którą powinniśmy się szczycić! Całe życie żyję w otoczeniu zwierząt i nie wyobrażam sobie, żeby ich przy mnie zabrakło, i tę wrażliwość przekazałam naszym dzieciom. 

To chyba cecha wrodzona, umiejętność współodczuwania i porozumienie ze zwierzętami. Nie lubią zwierząt ci, co się ich boją. Zwierzaki widzą człowieka na wylot i tego przejrzenia człowiek się obawia.

Czułość serca to DAR. Obdarzone to szczęściary (szczęściarze). Ten świat jest bogatszy... pomimo podrapanej kanapy, wypluwki na środku pokoju i wiecznych wykopalisk w kuwecie oraz innych - wiadomych tylko zaangażowanym.

To świat zwariował i dawno zatracił jakiekolwiek normy. Zadziwia mnie ludzkie znieczulenie, ludzka wygoda i egoizm. Te właśnie cechy nie są szlachetne. Dla mnie ci, którzy na krzywdę zwierząt patrzą obojętnie, są (zgodnie z humanistycznym znaczeniem słowa człowiek) nieludzcy. 

Jestem dumna z tego, że kocham zwierzęta i rośliny, że jestem wrażliwa, że chcę pomagać i cierpię, gdy widzę niesprawiedliwość i okrucieństwo. Niech to cała reszta czuje się winna z powodu swojej bezduszności! 

Przypominam sobie siebie w dzieciństwie i latach młodzieńczych. Ile ja łez wylałam w samotności nad krzywdą zwierząt. Czasami tak bardzo nienawidziłam ludzi, że chciałam, aby świat już się skończył. Żeby nie stać się zgorzkniałą jędzą, po prostu zaczęłam unikać takich wiadomości. Zostałam wegetarianką.
Jestem wegetarianką. Wierzę, że dokąd na Ziemi będzie choć jedna rzeźnia, będą wojny.

Zauważcie, że nie tylko starsze panie pochylają się nad skrzywdzonymi stworzeniami, znam bardzo dużo młodych osób poświęcających czas i pieniądze na ratowanie psów, kotów, fretek i innych zwierzaków. Prowadzą fundacje, żeby pomagać. 

Zawsze mam w pamięci biblijny werset z Księgi Przysłów 12; 18: „Prawy dba o duszę swego zwierzęcia domowego, lecz zmiłowania niegodziwców są okrutne". I boli mnie, że częściej to ta druga część ma zastosowanie w wielu domach. Kto się nie umiłuje nad bezbronnymi zwierzaczkami, to potem "sięgnie" po bezbronną babcię, dziecko, żonę. Nie można kochać ludzi, nie kochając zwierzaków. 

Niestety tak wiele wokół nas zwierzęcej niedoli, bezduszności i okrucieństwa ludzi, wystarczy rozejrzeć się dookoła. Ale właśnie dlatego, że jest nas wrażliwców coraz więcej, możemy chociaż części tych biedaczków pomóc. I to się liczy najbardziej. Nie ma co zwracać uwagi na tych "nierozumiejących" . Trzeba robić swoje i iść dalej. 

Bardzo lubię zwierzęta, nie angażuję się wybitnie w akcje pomocy im, ale też nie przejdę obok cierpiącego zwierza.

Ciągle słyszę to znienawidzone powiedzeni: całego świata nie zbawisz. Oczywiście, że nie, ale jak pochylę się nad każdą istotą na swojej drodze i zrobi to każdy wrażliwy człowiek, to może damy radę.

Zawsze powtarzam: ktoś, kto potrafi zaniedbać czy skrzywdzić zwierzę, zdolny jest do tego samego w stosunku do drugiego człowieka - dziecka czy kogoś innego, słabszego od siebie.  

Kropla drąży skałę i wierzę, że świadomość ludzi zwiększa się także względem traktowania zwierząt. 

Ludzie pozbawieni empatii i serca dla innych żywych istot zasługują na współczucie, a już przejmować się ludzką znieczulicą i głupotą nie ma co. Róbmy swoje. 

Myślę, że jest jakaś równowaga w przyrodzie, jedni zajmują się dziećmi, inni dorosłymi pokrzywdzonymi przez los, jeszcze inni pracują w hospicjach.

Przejmując się opiniami innych niż my, odbieramy sobie radość z bycia tym, kim jesteśmy. A przecież bycie sobą powinno dawać pewność i spokój. 

Bycie zwierzolubnym to powód do dumy.

Ani myślę wstydzić się własnej wrażliwości i tłumaczyć się, dlaczego tak, a nie inaczej. Niech się inni wstydzą!

Brzydzę się i gardzę ludźmi, którzy krzywdzą zwierzęta, a tych, którzy zwierząt nie lubią, nie zapraszam do domu i nie utrzymuję z nimi kontaktów.

Moje koty są moją rodziną i największym priorytetem jest dla mnie zdrowie I szczęście moich futer. 

Wrażliwość, a nawet nadwrażliwość, nie może być powodem wstydu. Już chyba raczej dumy.

Zawsze podziwiam ludzi, którym nieobojętny jest los pokrzywdzonych. Szczególnie zaś w tej odmianie, która dotyczy zwierząt. Bo człowiek taki zawsze jest człowiekiem dobrym. 

Nieprzeszkadzanie dobrym ludziom nic nie kosztuje.

A ja bardzo chętnie etykietkę nienormalnej przyjmuję. Oczywiście, że jestem nienormalna, bo jestem NADZWYCZAJNA! ;)

Ja tam zawsze powtarzam, że ze wszystkich ludzi to najbardziej kocham (poza Synem :) moją Owczarkę. :)

Mieszkam na wsi od piętnastu lat i widzę postęp w traktowaniu zwierząt. Kropla drąży skałę, a ja jej pomagam jak mogę. Czasami pochwała potrafi zdziałać cuda, czasami trzeba użyć podstępu, nie boję się już zwrócić uwagi. Powoli, ale do przodu. :)

Trzeba ich swoją nieugiętą, niekoniecznie butną, postawą przekonywać do swoich działań.

Zauważyłam, że coraz więcej ludzi, szczególnie w dużych miastach, reaguje na cierpienie zwierząt. 

Jestem szczęściarą, bo otaczają mnie tylko ludzie kochający zwierzęta. Nie wiem, czy to mój umysł działa wybiorczo, ale natychmiast czuję niechęć do człowieka, który o kotach lub psach mówi z pogardą.

Chodzi mi po głowie to, co usłyszałam od osób pracujących w hospicjach, którzy rozmawiają z umierającymi ludźmi i pytają ich, czy czegoś żałują, kiedy patrzą wstecz na swoje życie. Większość, wiedząc, że ma już wszystko za sobą, mówi: "Żałuję, że nie robiłem tego, co naprawdę chciałem robić, bo bałem się, że będzie źle przyjęte przez społeczeństwo".

Nie jesteśmy odosobnione w tym, co robimy. I właśnie tymi małymi kroczkami i konsekwencją można zdziałać wiele. Wierzę w to.

Powiem tak: RÓBMY SWOJE!! 

Mimo kłód, które toczą nam pod nogi, trzeba iść dalej, robić swoje, nie poddawać się, aby móc powiedzieć:

W miejscu, gdzie ja mieszkam, zwierzęta są traktowane na równi z człowiekiem. 

Bardzo chciałabym, aby to stało się normą w Polsce.

gify kotki

Tak właśnie brzmi nasz wspólny głos. Budująco! Uskrzydlająco! Chce się żyć wśród takich ludzi. 

Jednak oprócz tych entuzjastycznych deklaracji bycia zwierzolubnym pojawiły się też niezwykle ważne i potrzebne głosy: Przemka i Ikropki, m.in. o tym, co to znaczy mądrze kochać zwierzęta i im pomagać. Z radością odniosę się do tego w przyszłym tygodniu. 

Dziś po prostu cieszmy się, że tylu z nas myśli zgodnie - w tym samym kierunku!

PODPIS

16:40 - 17:17



24 komentarze:

  1. No to ja sie jeszcze raz pod caloscia podpisuje.
    Wszystkimi konczynami. ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. cytuję ciebie
    "Dziś po prostu cieszmy się, że tyle z nas myśli zgodnie - w tym samym kierunku!"
    jest coraz lepiej.

    OdpowiedzUsuń
  3. dobrze być w towarzystwie TAKICH LUDZI... :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Iva pod jednym z moich wpisów pozostawiła komentarz. Zacytuję go " Nikt niczego nie musi, ale jeśli chce nie wolno mu przeszkadzać czynić dobro"
    Robisz wiele dobrego :-)

    OdpowiedzUsuń
  5. "Tyle z nas myśli zgodnie - w tym samym kierunku!"- dlatego tu jestem, Gosiu :*

    OdpowiedzUsuń
  6. Róbmy swoje i bądźmy szczęśliwi.
    Pozdrawiam Ania

    OdpowiedzUsuń
  7. Wszystko co chcialabym powiedziec już zostało napisane, więc podpisuje sie pod wszystkim rekami i nogami. Dodam tylko, że ja kocham zwierzaki. :)))

    OdpowiedzUsuń
  8. Zgadzam się ze wszystkim co napisane powyżej.
    Trzeba robić swoje ku dobru wszystkich zwierząt.
    Z żoną mamy chyba szczęście,bo nie spotkaliśmy się jeszcze z krytyką naszego stosunku do zwierząt.
    Widocznie posiadanie 3 kotów to jeszcze za mało by komuś podpaść.
    Znacie ten cytat z Hemingwaya : Posiadanie jednego kota prowadzi do posiadania następnego.
    Czyż nie prawda?
    Cytat znalazłem na FB.
    Pozdrawiam Jacek z Legnicy.

    OdpowiedzUsuń
  9. Ja tez sie podpisuje chociaz nie komentowalam poprzedniego posta. Ale... jest jedno ale... Ja sie boje zwierzat. Pewnie uraz z dziecinstwa mam. Dlugo trwa zanim sie oswoje z nieznanym psem. Do krowy czy konia nie podejde. Owce i kozy powoduja u mnie lek. Nawet ptakow sie boje. Boje sie cudzych zwierzat Gosiu. Tutaj w Szkocji jest troche lepiej, to tutaj przelamalam lek przed psami, w Polsce niestety bardzo sie ich boje, nadal. To nie przeszkadza mi ich kochac, prawda?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Fajnie, że to napisałaś, bo może osoba, która wysnuła tezę o tym, że kto się boi ten nie lubi popatrzy inaczej.
      Bo, że kochasz nie mam wątpliwości.

      Usuń
  10. Mi też bez przerwy powtarzają że całego świata nie zbawię, i przyznam szczerze, że wcale mnie to nie zniechęca... Nie wyobrażam sobie jak mogłabym choćby spróbować obojętnie przejść obok zwierzęcia.
    Bardzo się cieszę, że mogłam przeczytać ten tekst i z pewnością zrobię to jeszcze wiele razy, bo spowodował we mnie taką wewnętrzną radość, że to nie tylko ja jestem taka "dziwaczna" :D

    OdpowiedzUsuń
  11. Gosiu, toz to caly manifest. Wazny, i piekny. Do tego..mam mokre oczy..

    OdpowiedzUsuń
  12. Nic dodać, nic ująć. I gdyby każdy wyrzucił z głowy to durne zdanie "całego świata nie zbawisz", to więcej osób miałoby chęci i siły, oraz motywację do pomagania innym.

    OdpowiedzUsuń
  13. Przeczytałam hurtem wczorajszy post i dzisiejszy. Chyba sobie wydrukuję, żeby móc czytać i się napawać. Wszystkie wasze słowa są piękne a ja cieszę się, że tu jestem. Że Was znam. I że podobnie myślę.

    OdpowiedzUsuń
  14. ...sie podpisuję prawicą i lewicą pod tym wszystkim. Jak trzeba to nawet własną krwią...

    OdpowiedzUsuń
  15. A właśnie, kurna, że zbawię! Ten niegodziwy świat znaczy. A przynajmniej spróbuję dać mu szansę:)

    OdpowiedzUsuń
  16. To my jesteśmy normalni.
    Pierniczyć tych bezdusznych.
    To my w razie czego zawsze pomożemy w nieszczęściu, a nie inni im podobni.
    Niech się cieszą że istniejemy, mimo że nie są futrzani ani pierzaści.

    OdpowiedzUsuń
  17. Miłości do zwierząt,ptaków czy robaczków trzeba uczyć od kołyski bo tylko wtedy wyrośnie nam człowiek .Miłego dnia.

    OdpowiedzUsuń
  18. Ja jeszcze odniosę się do poprzedniego posta; bardzo ujął mnie opis kierowcy, który przenosi kota na chodnik. To odpowiedź na mój - na część mojego komentarza.
    No, a poza tym po prostu się podpisuję :)

    OdpowiedzUsuń
  19. Ja nie napisałam jak pomagam zwierzętom, bo i tak nikt by mi w to nie uwierzył. Zwykle na moja szczerość jest taka, reakcja jak przy poprzednim moim wpisie. Ale czytać co piszecie bardzo lubię. To balsam na moje skołatane nerwy.

    OdpowiedzUsuń
  20. Bo my zwierzolubni to jedna wielka wspaniała rodzina. I puki się mamy puty będzie nadzieja.

    OdpowiedzUsuń
  21. Gosianko,może zrobimy spis zwierzolubnych.
    Nick i z grubsza lokalizacja w której mieszkamy.Może się okazać że Ci osamotnieni mają obok taką samą samotną bratnią duszę. Zawsze też można polecić dobrego weta albo podzielić się lekami lub czymkolwiek dla zwierzaków.

    OdpowiedzUsuń

Fajnie, że piszesz! Pisz, komentuj, daj znak, że jesteś!
Dobrej energii nigdy za wiele. :)