Strony

poniedziałek, 27 października 2014

Wilcze dzieci

Dzień dobry, czy wierzycie w to, że październik dobiega końca? To nie do uwierzenia!
Dziś notka kinowa. :)


Pewnie to z tęsknoty za Japonią wybraliśmy się do kina na animę pt. „Wilcze dzieci”. To było bardzo miłe półtorej godziny. Wyciszyłam się, wyluzowałam i przeniosłam w inny wymiar rzeczywistości. Obraz sprawił, że znów, przez chwilę, pobyłam w Kraju Kwitnącej Wiśni, tak wiele w tym filmie realiów japońskich. Fabuła jest, jak na bajkę przystało, nierealistyczna, jednak im dłużej trwa akcja, tym bardziej okazuje się, że ona jest tylko pretekstem do pokazania trudności w wychowywaniu indywidualności, jakimi są dzieci i jak zaskakujący może być tego koniec. Innymi słowy, jak bardzo mylące może być prorokowanie przyszłości dzieci z ich zachowania we wczesnym dzieciństwie. Film jest o potędze miłości, o przeznaczeniu i o ciężkiej pracy dającej wyniki. Jest o dorastaniu, uczeniu się, dokonywaniu wyborów. Wreszcie o tym, że dzieci nie są nam dane na zawsze, że mamy zaszczyt być z nimi przez pewien krótki czas, a potem możemy tylko przyglądać się ich drodze z oddali, szanując ją i wspierając mimo naszych rodzicielskich lęków. 
Czy będąc odmieńcem, można znaleźć swoje miejsce w życiu? Reżyser Mamoru Hasoda prowadzi swoją opowieść prostym językiem zaprawionym dużą dawką humoru i odrobiną magii. Mnie zaczarował, ale ja pasjami uwielbiam i bajki, i bezkrwawe, spokojne opowieści, gdzie nikt nie narusza mojej wrażliwości. 
Film jest pełen szacunku, który widać w każdym momencie. Szacunku ludzi do siebie nawzajem, szacunku do pracy, do przyrody. To wydaje mi się bardzo japońskie i ten klimat miałam na myśli, pisząc o tym, że wiele w tym filmie realiów japońskich. 

Myślę, że film jest bardziej dla dorosłych niż dla dzieci. Jeśli będziecie mieli okazję - polecam.




Lubicie bajki? Macie swoje ulubione filmowe? Może z dzieciństwa, a może z czasów oglądania ich z dziećmi? Polećcie coś bajkomaniaczce. :)

PODPIS


71 komentarzy:

  1. Czy będąc odmieńcem mozna znaleźc swoje miejsce w życiu? Oj, cięzko. Jak ocalić siebie? Jakim kosztem? Niektórym się udaje jakoś zyć, ale czy sukcesem jest stłamszenie swej odmienności i ostateczne dostosowania do obowiązującego uśrednienia...? Te wilcze dzieci (podoba mi się to okreslenie) jeśli nie wyrosną ze swojego wilczęctwa są samotnymi najczęściej, zyjącymi na granicy depresji ludźmi. Utalentowanymi, niezwykłymi, nadwrażliwymi i tak bardzo nieprzystosowanymi do tego bezdusznego świata.A świat widzi wyraźnie i napiętnuje ich dziwność, chociaż tak bardzo chcieliby ją ukryć, bo przecież im ona niczego nie ułatwia, choćby i brylantem była...
    I jakaż to baśń kojarzy mi się z powyższym? "Mała syrenka"Andersena. Jedna z moich ulubionych...
    Ciepłe myśli zasyłam obu gospodyniom tego bloga!***

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Olu, łatwe to nie jest, a ścieżki dochodzenia do siebie kręte, ale film niesie pozytywne przesłanie. Ta droga, własna, indywidualna jest często inna niż wymarzyli sobie dla nas nasi rodzice, jednak to nasze życie i my powinniśmy decydować. Wilcze dzieci poszły drogami zaskakującymi i musiał zrezygnować z części swojej osobowości, a jednak po tym filmie było mi lekko na duszy. Jestem pewna, że by ci się spodobał.
      Małą syrenkę z chęcią sobie odświeżę. Odsyłamy pozdrowienia! ♥♥♥

      Usuń
  2. Jakos nie przepadam za wspolczesnymi animowanymi komputerowo bajkami. Wychowywalam sie na Disney´u, wiec zadne inne bajki nie wytrzymuja konkurencji z onegdajszymi, recznie rysowanymi z dbaloscia o najdrobniejszy szczegol. Chyba juz w ogole wyroslam z bajek, ze wszystkich, nawet tych religijnych. ;))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wilcze dzieci są zaanimowane genialnie! Z przyjemnością ogląda się te obrazki.
      Cieszę się, że nie wyrosłam z bajek. Dzięki temu czuję, że mój świat jest bogatszy, że mam odskocznię, do ulubionych wracam. Nie przepadam tylko za współczesnymi pełnymi przemocy, ale np. Pingwiny z Madagaskaru... Mniodzio!

      Usuń
  3. Nie mam zadnej ulubionej bajki. Ni sfilmowanej ni czytanej...cos nie tak ze mna, hrehrehr

    kiedys przeczytalam taka rzecz, ze dzieci to pozyczka od Boga. Wprawdziem niewierzaca w jedno bostwo, ale podoba mi sie. W mojej wersji byloby pozyczka od bogini.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pasujesz mi do Shreka. Nie lubisz? Nie znasz? :))
      Pożyczka czy nie, ale czasem niełatwo jest patrzeć na to jak układają sobie życie. Chciałoby się im nieba przychylić, a muszą same...

      Usuń
    2. Lubie i znam! jak najbardziej. zapomnialam.

      no prawda, ale mozna nieco odetchnac, jak wychodza na ludzi, co nie? :)))

      Usuń
    3. O tak! Fajnie jest być wolnym, tylko ciiii :))

      Usuń
  4. A ja nie wyrosłam z bajek. Dlatego chyba tak bardzo lubię fantastykę. Co prawda nie zawsze są to opowieści, które nie naruszają mojej wrażliwości, ale takie elementy są w nich PO COŚ, a nie tylko dlatego, żeby przyciągnąć jak najwięcej czytelników lub widzów. Polecam książki Ursuli Le Guin (cykl Ziemiomorze, trylogia Hain), Sapkowskiego (cykl o wiedźminie), Tolkiena (nawiasem mówiąc, ekranizacja "Hobbita jest lepsza niż książka), czy też Pratchetta, ale jego dlatego, że ze wszystkiego sobie pokpiwa, co jest bardzo odświeżające i ma fajne książki o kotach.
    Jak zwykle po weekendzie "do tyłu", z opóźnieniem gratuluję tego tysiąca :))))))))))))))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pratchett o kotach: "Zadziwiający Maurycy i jego uczone szczury", "Kot w stanie czystym" (to nie jest fantastyka, ale zabawnie napisane :). I jeszcze jeden z bohaterów cyklu "Świat dysku", występujący w książkach, których bohaterkami są czarownice - kocur Greebo; w zasadzie koci antybohater, ale nie może nie wzbudzić sympatii.

      Usuń
    2. Światem dysku fascynował się MCO. Kiedyś bardzo lubiłam fantstykę, było takie czasopismo które pochłaniałam od deski do deski. Teraz jakoś nie mogę zaskoczyć...
      Dziękuję za gratulacje :)

      Usuń
    3. O, tak, Ursula le Guin, ale też Frank Herbert ze swoją Diuną, wszystko Philipa Dicka, Strugaccy, no i Lem ! To też bajki, piękne :)

      Usuń
    4. T. Pratchetta kota w stanie czystym polecam serdecznie, zrobiłam spektakl z dzieciakami na jego podstawie pt Kocia kołysanka, świetny, bo i książka przezabawna!!
      a Lema Solaris koniecznie, a Strugaccy owszem i polska fantastyka...

      Usuń
    5. Ninko przybij piątkę! Tez lubię fantastykę i chociaż mam sporo lat na karku, nie wyrosłam z bajek.

      Usuń
    6. Fantastykę kocham od mniej więcej dwunastego roku życia; Diuna - jak najbardziej, Strugaccy, Bułyczow - ale raczej te książki, których akcja toczy się "gdzieś w kosmosie" - Lem jak najbardziej.

      Gosiu, naprawdę polecam Ursulę Le Guin; jej książki są niesamowite, piękne, dotykają duszy, uruchamiają głębokie emocje i są, gdzieś głęboko, bardzo kobiece.
      "Fantastykę" swego czasu prenumerowałam, mam nawet kilkanaście roczników.

      Usuń
  5. ...uwielbiam bajki i do dziś oglądam. Rządzi oczywiście Scooby Doo. :)) Jednak polecam tobie bajkę, która leciała kiedyś na dobranoc, Dżeki i Nuka...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To bajeczka chyba dla najmłodszych dzieci. :) Z chęcią zobaczę kilka odcinków na dobranoc:)

      Usuń
  6. Wszystko sie zgadza - bajki maja uczyc. Wiekszośc znanych mi bajek jest bardziej dla dorosłych niż dla dzieci, chociażby Kubuś Puchatek. I prawdą jest, że naszym zadaniem jest przygotowanie dziecka do życia i drugi raz przecięcie pępowiny gdy osiągnie ono odpowiedni stopień rozwoju. A i tak od pierwszych dni życia dziecka należy pamietac, że jest ono oddzielnym bytem, które nawet w wieku kilku miesięcy może miec zupełnie inne zdanie od naszego.
    Miłego, ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miło czytać tak mądrą wypowiedz. Kubuś Puchatek jest najlepszym nauczycielem jakiego znam! :)

      Usuń
  7. Jest taki jeden 26 minutowy klasyk animacji, który towarzyszy nam (mnie, nam, mnie, nam) od 1982 roku w okolicach pierwszego śniegu, grudniowej atmosfery przedświątecznej, którego podkład muzyczny zaczął też żyć własnym życiem. Mam na myśli 'The Snowman' (tłumaczony chyba na każdy możliwy język) w reżyserii Dianne Jackon.
    Przez okres dzieciństwa przewinęło się wiele bajek, baśni, fantazji, które w okresie młodzieńczym przybrały bardziej realne kształty (np. Serii Portretów) ale fantazja ciągle żyje w fantazach, literaturze sf, czy innej 'fantazji' dla całkiem dorosłego osobnika :), gdzie gatunki literackie nie stanowią już jakiejś sztywnej reguły gatunkowej ale granice są płynne. Niestety literatura (również film) utrzymuje mnie b. na etapie dla dorosłych niż tych mieszanych (dla dzieci ale dobre i dla dorosłych). Czas niestety jest ograniczony, wybory konieczne w zależności od potrzeb, choć oglądam też czy czytam 'Grę głodową' (czy jak tam to zwą po polsku) w miarę jak się ukazuje, aby mimo wszystko być na bieżąco, na fali...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 'Grę głodową'? Nie wiem o co chodzi. :(
      Wybory są faktycznie ważne, ja często wybieram bajki idąc do kina, robię to świadomie mając nadzieję na przeżycie czegoś pięknego i nieraniącego mnie jak większość filmów dla dorosłych. Nie wiem o co chodzi, ale mam obniżony próg na ból. Im jestem starsza tym bardziej bolą mnie zwykłe wiadomości z tv, filmy, nawet jeśli wiem, że to "tylko film".
      Snowmena oglądnę sobie raz jeszcze myśląc o Echo... :))

      Usuń
    2. Ja pierwszy raz zobaczyłam tam zorzę polarną :), myśl tylko dobrze, myśl. Odwzajemnię się.
      Wspomniałam o Suzanne Collins i jej trzy części (eng. The Hunger Games) w wersji książkowej i (chyba) dwie części filmowej. Przeznaczona dla 12 lat wzwyż... Ciekawe ujęcie władzy... organizacji państwa i w tym wszystkim dorastanie.
      Jestem z tych, którzy uważają, że okres bajek najlepiej przeżyć w dzieciństwie aby potem skupić się na innych okresach życia ale pewnie można do tego okresu wracać, choć ja nie mam potrzeby. Jeszcze :).
      Miłego.

      Usuń
    3. Tak, Gosiu, czasem, jak włączę tv, i chcę obejrzeć jakiś film, i zacznę latać po kanałach, to prawie wszędzie strzelanina, krew, przemoc. Właśnie ostatnio tak se polataam. W ciągu trzech minut na każdym otwartym kanale ktoś komuś przykładał broń do głowy. Straszne. Ten codzienny zalew makabry, jaki się rzeką leje ze wszystkich komunikatorów, epatowanie złem, i jeszcze mordowanie i mordobicia w wersji filmowej - to dla mnie nie do zaakceptowania.

      Usuń
    4. Echo, zupełnie innym okiem patrzy się na bajki w dzieciństwie i w późniejszym wieku. Co innego wtedy się zauważa, co innego z nich dla siebie bierze. To tak jak z powieściami czytanymi w młodości, a teraz. Taka np. Anna Karenina - całkiem inaczej patrzę teraz na tę powieść niż kiedy miałam 18 lat.
      Ale ale! Absolutnie nie uważam, aby oglądanie bajek było obowiązkowe! :))

      Usuń
    5. Ewo, dla mnie to jest nie do zniesienia. Miałam już tak, że po pierwszej takiej scenie zrywałam się i uciekałam z kina. Dziękuję - nie!

      Usuń
    6. Gosiu, na szczęście patrzymy inaczej bo to doświadczenie życiowe ciśnie :). Odbiór Anny Kareniny w wieku lat 18 jest na poziomie 18 letniego doświadczenia, tak jak 2-7 letni odbiór bajki na poziomie dziecięcym. Potem to pewnie, że co innego. Czasem lepiej pozostawić ten odbiór właśnie na poziomie tego pierwszego razu :))). Ja chętnie zostawiam a jeśli powracam to to jest tak wybiórczo lub w konkretnym celu, czyli jako narzędzie. :)))

      Usuń
    7. Tak, można stracić wiele złudzeń, a Anna Karenina może przestać jawić się jako biedna ofiara swojego męża i ogólnie rzecz biorąc miłości... :))
      Fakt, że nie chciałabym aby niektóre młodzieńcze postrzeganie ulotniło się bezpowrotnie, ale generalnie to bardzo ciekawe doświadczenie. :)))

      Usuń
    8. Kurczę, może i wstyd się przyznać ale Annę Kareninę przeczytałam dopiero w zeszłym roku... i wcale mi się nie jawiła jako biedna ofiara swojego męża... to raczej tego męża było mi szkoda... :/

      Usuń
    9. No właśnie! Kiedy czytałam ją mając lat 15, i potem jeszcze wielokrotnie, ale właśnie w tak młodym wieku, to zalewałam się łzami jaka ta Anna biedna i nieszczęśliwa.
      A teraz widzę ją całkiem inaczej, choć nie można jej odmówić, że szczęśliwa to ona nie była. :)
      Ciekawe,co wyciągnę z tego arcydzieła literackiego kiedy będę miała 80 lat. :)

      Usuń
  8. Zauważyłam, że bajki czytane w dzieciństwie zupełnie inaczej odbieram teraz, w swojej dorosłości. I zastanawiam się, czy rzeczywiście wilk, co zjada wszystkich po kolei, czy podgrzewanie dziecka w piecu i czy inne makabreski z bajek robią spustoszenie w dziecięcych głowach. Bo teraz jest taka tendencja, że nie bardzo powinno się dzieciom takie rzeczy czytać. Po sobie widzę, że na moim umyśle, i na mojej wrażliwości szkody to nie przyniosło. Wydaje mi się, że właśnie przez czytanie bajek, jestem bardzo uwrażliwiona na krzywdę. Szczególnie tych najsłabszych. I zwierząt i ludzi. Dzisiejsze bajki, gry komputerowe, często są PRODUKCJĄ nie niosącą kompletnie żadnych wartości. Zabijanie dla zabijania, bez szacunku dla żywych istot.
    Teraz czasem lubię obejrzeć jakąś bajkę. A czytam fantazy, i SF.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O, to to! Chociaż powiem ci, że ja zawsze stałam po stronie wilka i innych pokrzywdzonych zwierząt z bajek. Takie zboczenie. Największy miałam zgrzyt i ból jak byli tylko zwierzęcy bohaterowie. Bajka mojego dzieciństwa, uważam, jestem pewna, (doszłam do tego po latach), miała ogromnie negatywny wpływ na moje życie i wrażliwość. Pisałam o tym tu: http://zamoimidrzwiami.blogspot.com/2012/05/anty-bajka.html

      Obejrzałabym jakiś świetny film SF... co by tu...

      Usuń
    2. :) Siedem Oskarów : Grawitacja (Gravity) – brytyjsko-amerykański film science-fiction z 2013 roku w reżyserii Alfonso Cuaróna. :)

      Usuń
    3. A wiesz, że ja tej bajki nie znam, albo nie pamiętam. bajki zwierzątkowe były dla mnie najważniejsze. I zawsze cierpiałam, jak im było źle. Dziś też nie mogę oglądać tych momentów filmów przyrodniczych, gdzie zwierzęta się zabijają. Wiem przecież, że lew musi zabić antylopę, żey małe nakarmić. Ale i tak nie mogę na to patrzeć.
      Gosiu, a co do filmów SF, to ani razu film SF nie dorównał literaturze. Moja wyobraźnia wygrywa :) Zresztą w ogóle chyba książki w przeważającej większości lepsze są od ekranizacji.

      Usuń
    4. Echo, Grawitację znam - ma klimat. :)

      Ewo, nie możesz jaj znać raczej, to taka "moja" bajka, nie do opowiadania dziecku, które ni może tego dylematu rozwiązać. Konsekwencje są dla niego bolesne. Dla mnie były, a ich skutki do dzisiaj odczuwam w postrzeganiu różnych spraw.
      A taki np. Forrest Gump? Film lepszy od książki milion razy! :))

      Usuń
    5. Tu masz rację :) Co do Foresta :)

      Usuń
  9. Bajki Gosianko? Lepiej ze mną nie poruszać tego tematu, wysypie się zaraz cały worek ukochanych moich bajek z dzieciństwa. Jak choćby sięgając daleeeeko :) wstecz, bajki Ewy Szelburg Zarembiny: "Chłopiec z perły urodzony. Dziwożony i Marysia z Czarnego Dunajca że o śpiących rycerzach czyli "O zaśpionych rycerzach" nie wspomnę. Piękne te bajki chcesz przeczytać o chłopcu z perły urodzonym? Oto znaleziona na blogu bajka. http://szidikur.blogspot.com/2013/06/chopiec-z-pery-urodzony-eszelburg.html bardzo polecam ten blog, są tam bajki a chodzi o to by nie zginęły z pamięci ludzi, gdy znikną papierowe wersje książek. Chyba się skuszę i kupię "Chłopca..." tylko chciałabym zdobyć z rysunkami M Szancera, bo taką kiedyś miałam. Dziwożony to opowieść o tym co widziały, odczuwały, oczy ludzi kiedyś dawno temu, gdy ludzie widzieli coś co jest nie tylko materialne. Dziwożony to nazwa słowiańska. A dzieci?
    "Wasze dzieci nie są waszymi dziećmi,
    są synami i córkami powołanymi
    do życia przez Życie,
    przychodzą przez was, ale nie z was.
    I choć są z wami, do was nie należą.(...)
    Khail Gibran "Prorok" A tu inne tłumaczenie można wybrać które celniejsze i lepiej oddaje myśl autora:
    Wasze dzieci nie są waszymi dziećmi,
    Są synami i córkami Życia, które pragnie istnieć.
    Rodzą się dzięki wam, lecz nie z was,
    I chociaż z wami przebywają, nie należą do was. (..)
    Fragmenty "Proroka" http://www.zosia.piasta.pl/rozne/prorok.htm Warto przeczytać całość.
    Jeszcze bajki "Pokój pełen liści" i wszystkie Edith Nesbit takie jak "Pięcioro dzieci i coś" och idę do kuchni a potem zerknę na półkę z bajkami, córka rozkazała trzymać wszystkie bajki z dzieciństwa, pod pretekstem największych polskich ilustratorów tych bajek, :))) Więc są. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Elu, trafiłam na bratnią duszę, na Ciebie :))
      Za linki dziękuję bardzo, poczytam potem tamten blog i resztę, dziękuję :)) ♥♥♥

      Usuń
    2. "Pięcioro dzieci i coś" - super! Stoi na półce - i nie ona jedna. A "Gałkę od łóżka" znacie? Bardzo piękna historia!

      Usuń
    3. Gałkę od łóżka przypominam sobie, coś o przemieszczaniu się w czasie.
      Jejku, życia nie starczy! Na czytanie, oglądanie tego co by się chciało!

      Usuń
  10. http://www.youtube.com/watch?v=4rneKvwZDYQ
    To link do mojej ulubionej bajki, która na szczęście wywarła pozytywny wpływ na moje życie.
    Często muszę się tak mobilizować, żeby szukać żywej wody dla siebie lub dla kogoś z mojego otoczenia.
    Czasami się nawet udaje. Polecam w ramach autopsychoterapii.
    I.

    OdpowiedzUsuń
  11. Ulubiona baśń mojej córki Młodszej a mnie wzrusza ,to ,, Ostatni jednorożec".

    https://www.youtube.com/watch?v=530n7nWwWrI&feature=player_embedded#at=19

    jest na youtube w 7 częściach.

    OdpowiedzUsuń
  12. Polecam wszystkie "Bajki i baśnie polskie" , Maszę (zabawne rosyjskie bajeczki o małej dziewczynce i niedźwiedziu) - dostępne na youtube.
    Anabell wcześniej napisała, że większość bajek jest bardziej dla dorosłych niż dla dzieci. Fajnie jest, kiedy dorośli oglądają bajki ze swoimi dziećmi. Rzeczywiście wspólnie z maluchami można się wiele nauczyć. Jakże pięknym wzorem mamusi jest Mama Muminka:)
    Ja zawsze lubiłam stare bajki Disneya, moje dzieci też. Z nowszych mogę polecić "Krainę lodu".
    Uwielbiamy też Bajki Grajki do słuchania i książeczki - seria o Pettsonie i kocie Findusie jest boska!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Muminki odkryłam dość późno, ale oczarowały mnie absolutnie! Cudownie będzie oglądać kolejne bajeczki ze swoimi wnuczkami... :)
      Rosyjskie bajeczki mają swój urok, nawet publikowałam tu gdzieś takie...

      Usuń
    2. http://zamoimidrzwiami.blogspot.com/2012/11/wmv.html
      Tu!

      Usuń
    3. A Bromba i inni??? Kto pamięta (i lubi?) Brombę? Fikandra? Psztymucle?

      Usuń
    4. https://www.youtube.com/watch?v=FMNye_y-NNc - początek jest świetny. :) (choć narracja do doopy)

      Usuń
  13. O bajkach i książkach zapamiętanych z dzieciństwa mogłabym długo, uwielbiam je wspominać. Ale bardziej byłam książkowa niż telewizyjna.
    Z oglądanych - Biały delfin Um. Może Gosiu pamiętasz z teleranków, bo ja mniej więcej w Twoim wieku jestem. A jeśli nie oglądałaś, na pewno by Ci się podobała.
    Ella-5

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pamiętam, a teraz nawet mi się łezka zakręciła w oku!
      https://www.youtube.com/watch?v=mN75ilY1uFs
      :)

      Usuń
  14. A Wiedźminie Sapkowskiego gadano: "Popatrzcie co też kot przyniósł" :)
    Ella-5

    OdpowiedzUsuń
  15. Swoją drogą, moja ulubiona (naj, naj, naj) książka z dzieciństwa też by Ci się podobała... "O chłopcu, który szukał domu", jest bardzo "zwierzątkowa" Tu recenzja: http://marta.kolonia.gda.pl/connieblog/?p=1473
    Przeczytaj, jeśli nie znasz, warto! :)
    Ella-5

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "To piękna książka. I mimo, iż ma już swoje lata (została napisała w roku 1947), to pokazuje, że pewne wartości nigdy się nie zestarzeją, niezależnie od tego, w jakich czasach i w jakich realiach przyjdzie nam żyć."
      Muszę ją zdobyć. Dzięki.

      (oczywiście jest na chomiku, ale wolałabym papierową wersję)

      Usuń
    2. Jest też wersja czytana! Super!

      Usuń
  16. Bajki, bajki...uwielbiam do dzisiaj. Japońskich animowanych nie lubię, natomiast byłam kiedyś na filmie aktorskim, w którym były sfilmowane baśnie japońskie. Tytułu filmu nie pamiętam, dawno to było, ale mam książkę z tymi utworami. Piękna opowieść o Bezuchym Hoichim, czy "Na dnie czarki". Zbiór nosi tytuł "Ballada o Narayamie", wydana w 1986 roku.
    Jeszcze niedawno grzebiąc na półce znalazłam "Legendy Pomorskie" z 1948 r. Należały do mojej mamy, ale pamiętam, jakie na mnie zrobiły wrażenie. Zdecydowanie dla dużych dzieci, mroczne i tajemnicze.
    I nie będę więcej pisać, bo dla mnie to temat rzeka i mogłabym bez końca.
    Aaa i pamiętam jak ryczałam na "Bambi"

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. MCO też płakał na Bambi. :) Wspomina o tym często.
      Też myślałam, że nie lubię anime, ale obejrzałam już kilka tak doskonałych, że zmieniłam zdanie. Wilcze dzieci są inne, takie bardziej disnejowskie, choć z japońskim charakterem. To mądry film, cenny. Mnie kupił. :)
      Zdaje się, że tym tematem zapewniłam sobie zajęcie na całą zimę, mam co oglądać. :)

      Usuń
  17. Nie wiem, czy dałabym radę obejrzeć pełnometrażową animację. Na dłuższą metę mnie nudzi, niezależnie od przekazywanych treści. To zapewne sprawa konwencji. Animacja wydaje mi się zbyt odległa od jakiejkolwiek rzeczywistości. Ta sama historia zagrana przez PRAWDZIWYCH aktorów mogła by mnie zachwycić.:)
    Uwielbiałam historie ze zwierzętami (Puc, Bursztyn i goście!) pod warunkiem, że dobrze się kończyły. Tak mam do dziś. Moją nie-zwierzęcą idolką była Pippi Langstrumpf i Doktor Dolittle.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hmm, kłócić się z Tobą nie będę, ale założyłabym się, że ta anime by cię nie znudziła, a i bajkowa, wikołakowa treść odchodzi po krótkim czasie na dalszy plan. Anime kojarzy nam się z głupawymi filmikami ze specyficzną grafiką, wyolbrzymionymi cechami postaci, wybuchami, waleniem po oczach. Tak być nie musi, ja zasmakowałam.
      Ach, Pipi była też moją idolką!

      Usuń
    2. Bardzo chciałam być jak Pippi, bardzo! Śniłam o tej mocy i sile!
      Nie zapieram się, może nawet zaryzykuję seansik?

      Usuń
    3. Ja tam wolałam być jak Tomek Alfreda Szklarskiego, ech, albo jak Staś z Pustyni i Puszczy, hrehre :)

      Usuń
  18. A ja do dziś oglądam bajki z moją 22-letnią córką :)) Polecam "Jak wytresować smoka" 1 i 2 część. Fajny też był "Jak ukraść księżyc". Że nie wspomnę o klasyce (jak na szczenięce czasy mojego dziecka) Disneya: "Król lew", "Dzwonnik z Notre Dame", "Herkules". Oj było tego, cały słupek regału z kasetami VHS :). Dla mnie zawsze na dobry humor (co prawda nie animowany ale super): "Asterix i Obelix misja Kleopatra" - ale to ze względu na genialny polski dubbing.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak wytresować smoka, część pierwsza lepsza, drugą byłam trochę zawiedziona, choć podobał mi się smak smoków i DT dla nich, jaki zrobiła mama bohatera :))
      Król Lew to absolutny zachwyt, arcydzieło!
      Mamy podobny gust. :)

      Usuń
    2. Zasięgnęłam języka u córy w sprawie anime - poleca koreański "Sky blue" :)
      Jak pięknie to ujęłaś: DT dla smoków, faktycznie :)) W mamie bohatera najbardziej mnie zaskoczył... głos Danuty Stenki. Ale bardzo pasował :)

      Usuń
    3. Już zapodałam MCO, żeby zdobył. Będziemy oglądać, hura!

      Usuń
  19. O, znalazłam, że Biały Delfin Um, to serial japońsko-francuski :)
    http://pl.wikiquote.org/wiki/Bia%C5%82y_delfin_Um
    Czyli w temacie :)
    Tu jeszcze: http://www.nostalgia.pl/bialy-delfin-um
    Ella-5

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Polenta! Sii? ;))))))))))) Też jako dziecko kochałam Uma :) A z bajkowych bajek z mojego dzieciństwa (choć bardzo wczesnego a potem już tego nie nadawali) najlepiej wspominam Barbapapę :)

      Usuń
    2. :)) Jejku, przypomniałaś mi! Ja uwielbiałam te wszystkie bajeczki. I Rumcajsa, i Bolka i Lolka, i Piaskowego Dziadka!

      https://www.youtube.com/watch?v=4iZXvmZ8Mpo

      Usuń
  20. Byłam na prapremierze w kinie. :) Film bardzo fajny, chociaż myślę ,że każdy znajdzie w nim coś innego (wszystko zależy od tego jak kto postrzega świat).
    Z bajek poleciłabym coś w klimacie anime czyli filmy ze studia Ghibli (a przede wszystkim warto obejrzeć Księżniczkę Mononoke, Spirited Away, Mój Sąsiad Totoro, Grobowiec Świetlików, Podniebną pocztę Kiki i Narzeczoną dla kota).

    OdpowiedzUsuń