Strony

sobota, 24 maja 2014

Zanim zamówisz coś na ząb

Dziś przerywnik. Bez tłumów i jeleni. Krótko i na temat... ekhm... potraw?
List z wczoraj.

                                                                           ***
Ciekawostka.


Na wystawach japońskich restauracji i barów, nawet tych najmniejszych, są wystawione... 
plastikowe atrapy dań! Powiększcie sobie zdjęcia klikając w nie, będzie lepiej widać. 



Z góry wiadomo, jak wygląda potrawa, którą się zamawia, jak jest duża i z czego się składa. 
Żadnego kota w worku! 


Potwierdzam, że dokładnie tak jest! Danie, które się dostaje, wygląda identycznie! 



Ujął mnie ten garnuszek z plastikową zupką. :)

Musi być wielki przemysł tworzący te atrapy na specjalne zamówienie restauratorów,
bo one są wierną kopią dań serwowanych w danym lokalu.
To jest bardzo, bardzo praktyczne (szczególnie gdy się nie zna języka na tyle, aby zamówić coś z karty).



To są naleśniki z zawartością. Na atrapie widać, co jest w środku i jak wygląda efekt końcowy. 


 Pozdrawiam i idę spać, bo jestem bardzo zmęczona. A to niespodzianka, co?  :)






Na wszystkich zdjęciach są atrapy - nie ma "żywego" jedzenia. 

***
I jeszcze pewne odniesienie.
Wczoraj Stardust zadała pytanie o powód noszenia przez Japończyków masek na twarzach. 

A mnie ciekawi, dlaczego w tak czystym od palaczy kraju Japończycy noszą maski na twarzach? 
I zresztą noszą te maski nie tylko w czystej Japonii, ale też np. tutaj, gdzie palaczy można spotkać z nieco większą częstotliwością niż jeden na dwa tygodnie. :))) 
Co takiego wiedzą Japończycy o atmosferze, że skłania ich to do noszenia masek, bo chyba nie noszą ich z powodu palaczy, skoro... no jeden na dwa tygodnie to chyba nie grozi śmiercią. 

Pomyślałam, że wkleję tutaj to, co odpowiedziała Gosia, bo może więcej osób to ciekawi, a pod komentarzem trudniej byłoby innym wynaleźć odpowiedź.

W środku maski nocne. 
Znam kilka powodów, dla których Japończycy chodzą w maskach i faktycznie żaden nie jest związany z papierosami:
1. ochrona innych przed zarażeniem chorobami zakaźnymi typu grypa, przeziębienie itp. (jest źle widziane jeśli masz katar, a nie nosisz maski)
2. ochrona siebie przed jw.
3. okresowo - przeciwalergicznie
4. aby izolować się od otoczenia - ochrona przed spojrzeniami innych (z różnych powodów)
5. aby zabezpieczyć się przed zimnem - rodzaj szalika
6. aby chronić gardło przed wysuszeniem (tak mi napisała autorka bloga Na wsi w Japonii, że ona tak robi - śpi w masce, aby chronić gardło przed klimą). Pokazywałam na Instagramie opakowanie specjalnych nocnych masek. 

Po lewej zakaz namalowany na chodniku w Narze, po prawej informacja z Kioto. 
Faktem jest, że nie widuje się wielu palących ludzi. Z tego jednak, co czytałam, to Japończycy sporo palą. To tylko ich społeczne podejście oraz przepisy sprawiają, że robią to tak, aby nie przeszkadzać innym albo korzystają z miejsc, gdzie palenie jest dozwolone. W Japonii jest inaczej niż u nas. W wielu lokalach palenie jest dozwolone i o tym, co tam obowiązuje, decyduje właściciel lokalu. Natomiast ulice, jako przestrzeń publiczna, są w wielu miastach objęte ochroną prawa, bowiem władze wychodzą z założenia, że o ile można samemu zdecydować, czy do danego lokalu chce się chodzić, czy nie, to nie sposób tego zrobić z chodzeniem po ulicach. W miastach są wyznaczone specjalne "przystanki dla palaczy", tam czekają na nich popielniczki i tam nie przeszkadzają innym. Jest jeszcze jeden ważny powód zakazów palenia na ulicach niektórych (jest ich coraz więcej) miast: palacze śmiecą, a tu się bardzo dba o czystość. Jakiś czas temu trwała w Japonii kampania brzmiąca mniej więcej tak "niedopałek wyrzucasz, pstrykając dwoma palcami, a żeby go posprzątać, trzeba zaangażować całe ciało, schylić się, zamieść go itp.".

Osobiście, jako byłej palaczce niepalącej od wielu lat, bardzo mi to odpowiada, a dodatkowym bonusem jest brak niedopałków na ulicach. Super! :))

Nie wiem, o co chodzi z tym paleniem liści, o którym wspomniała Star (którą serdecznie pozdrawiam!). Nie do wyobrażenia jest, aby w takim mieście jak Tokio ktoś palił ogniska. Tam jest tak gęsta zabudowa, domy, nawet na przedmieściach, są położone kilkanaście centymetrów od siebie, praktycznie nie mają ogródków. Nawet Wrocław nie pozwala spalać liści, trudno mi to sobie wyobrazić tutaj.

Wymieszały się nam tu trzy tematy, które nie mają ze sobą moim zdaniem nic wspólnego: noszenie masek na twarzach i niepalenie na ulicach. Doszedł do tego jeszcze temat smogu, ale o tym już innym razem. Ja w każdym razie podczas mojego pobytu w Tokio nie czułam go, ale byłam tylko parę dni, to nie mogę się wypowiadać. W każdym razie maski na twarz przeciwsmogowe wyglądają inaczej niż te "codzienne", jakie widuję tu we wszystkich miastach, w których do tej pory dane mi było być. 
Powstał mi taki misz-masz informacyjny, ale niech już tak będzie. :) U mnie jest dziesiąta rano, u Was 3. w nocy, Wy śpijcie, a my idziemy na spacer po miejskich ogrodach Nary. No to nara! :)

***

To przekazywałam ja, JolkaM.
A teraz i ja idę spać.  A Wy jak sobie chcecie. :)
(Jolu, kiedy spałaś, dopisałam jeszcze słówko i znów zamiast krótkiego zrobił się długi post, hi, hi.)

28 komentarzy:

  1. Chciałabym mieć taką pracę: kreator atrap gastronomicznych, specjalność: zupy ;)
    Zapewne lepiej by mi to wychodziło niż jedzenie do zjedzenia, eh.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W szczególności zupy w rondlu lub w garnku. Bo malowniczo. :)

      Usuń
  2. Baaardzo praktyczne dla niekumatych w krzaczkowych hieroglifach. :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I dla tych, którym brak wyobraźni tudzież znajomości. Potraw znajomości. :)

      Usuń
  3. Tak te atrapowe dania są zrobione,że człowiek widząc je,nabiera apetytu i na to i na tamto:)
    Liście są palone na działkach-obowiązują terminy w których to można robić bez szkody dla roślin.W miastach"teoretycznie"nie wolno ale często czuć,że w piecach grzewczych nie zawsze pali się węglem czy drzewem.Mieszkałam kilka lat na wsi śląskiej.Wszędzie czyściutko ino wieczorem nie zawsze można było wysiedzieć na dworze czy otworzyć okno.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No ale my przecież o Japonii i ichnich maskach. Temat się rzeczywiście dosyć rozgałęził. :)

      Usuń
  4. Bardzo podobają mi się atrapy jedzenia! I jeszcze ilość kalorii w każdym! Nie trzeba lecieć do Japonii, żeby mieć kłopot w knajpie. U nas na wsi nie ma ich zbyt wiele, ale czasem jednak bywa się we świecie, np. w pobliskim mieście na L. I też nie zawsze wiesz, co zamawiasz!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ty, Hana, to się teraz przyznaj, ile macie knajpek we wsi. :)

      Usuń
  5. Dziekuje za odpowiedz na moje pytanie:)) Tak powodow jest kilka, jednak wystarczy wygooglac mape swiata pokazujaca zanieczyszczenie powietrza i juz wiadomo, ze Chiny robia Japonii niedzwiedzia przysluge.
    Piszac o paleniu lisci to oczywiscie mialam na mysli Polske, bo wszedzie indziej jest to zakazane od lat. Natomiast o sprzataniu wlasnych posiadlosci czytam czesto na blogach i tam palenie ogniska ze smieciami jest zjawiskiem absolutnie normalnym. No i nie tak dawno u mnie w komentarzach tez byl poruszany problem wrzucania do tych ognisk nawet opon i innych wrobow gumowych.
    Japonia jest czysta, bo Japonczycy o to dbaja, bez wzgledu na to czy zostalo to wyksztalcone przez presje czy nie, to jednak dziala. Tak samo jest w wiekszosci Ameryki, bo nie czarujmy sie calej Ameryki to ani nie widzialam ani nie zobacze, zycia nie starczy:)))
    Zakaz palenia w miejscach publicznych jest w NY od wielu lat, nie ma palenia w parkach, restauracjach, barach, biurach itp. itd. Fajnie, nawet wtedy gdy palilam (ubiegly rok) nie mialam zadnego problemu z przystosowaniem sie do tego prawa. Tylko jesli ktos mysli, ze przez to Amerykanie sa zdrowsi to sie myli i to mocno.
    Zanieczyszczenie powietrza zabija wiecej ludzi niz palenie, niz wysoki cholesterol itp. ale o tym sie nie mowi, bo z tego najbogatsi sie ciagle bogaca. Latwiej skierowac zlosc nieswiadomego ludu w strone sasiada, ktory pali niz koncernu ktory zanieszyszcza powietrze. Ot i tylko tyle:)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hm, jak widać, problem jest dość złożony. I jak zwykle winien jest pan świata - człowiek. Ech...

      Usuń
  6. Bardzo mi się podobają te zupy nie wylewające się z talerzy :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O to to, słuszne spostrzeżenie. :) Ja np. mam dość płytkie, i zawsze, ale to zawsze coś wyleję, mimo że bardzo uważam. ;)

      Usuń
  7. Ciekawa sprawa z tymi atrapami.Pomysł genialny, bo jak ktoś nie kuma krzaczków, to chociaż palcem pokaże ,co chce.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, gorzej tylko, jeśli wyobrażenie smaku po ujrzeniu plastiku drastycznie rozminie się z tym rzeczywistym. ;)

      Usuń
    2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
  8. Fajne to, i nie psuje się. Nie wyobrażam sobie chodzić w masce. A producenci zbijają kasę. Pozdrawiam i serdeczności zostawiam.

    OdpowiedzUsuń
  9. a ja myślałam, że maski mają służyć jako ochrona przed smogiem... a tu proszę, nawet maski na noc mają w Japonii :)
    a plastikowe atrapy dań - świetny pomysł! podoba mi się niesamowicie, ale szczerze mówiąc to ja na zdjęciach nie zorientowałaby się sama, że to plastik... :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :) Loono, ja też nie! Ciekawe, czy Gosia od razu się zorientowała. ;)

      Usuń
  10. Dla nas jednak dziwny jest ludzi w maskach, choć wyjaśnienia bardzo mnie przekonują.
    U nas niestety często muszę na przystanku stać wdychając dym papierosowy od którego robi mi się niedobrze, bo przecież nie zwrócę uwagi jakiemuś osiłkowi, że nie powinien.
    Tam jest inna kultura zupełnie..

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A zdjęcia potraw na istagramie, mniam..
      Na oko wyglądają na bardzo zbilansowane posiłki.

      Usuń
    2. Barbarko, nie mysle ze to sprawa kultury, a raczej przepisow i ich konsekwentnego egzekwowania. 15-20 lat temu ja tez nie bylam zadowolona, ze mi nie wolno zapalic w restauracji, czy barze zwlaszcza przy drinku czy kuflu piwa, ale sie szybko przystosowalam, bo prawo w NYC jest egzekwowane dosc skutecznie. Tak samo mozna zrobic w kazdym kraju tylko trzeba byc konsekwentnym.

      Usuń
  11. A to dobre. Nie miałam pojęcia o plastikowych atrapach dań :D
    Przy okazji chciałabym Cię zaprosić na mojego bloga : naturalnieee-malinowaa.blogspot.com
    Opisuje na nim swoje życie codzienne, pasje oraz poruszam sprawy, które mnie interesują, bądź dotyczą wielu z nas.
    Mam nadzieję, że przypadnie Ci do gustu i zostaniesz stałą czytelniczką. Pozdrawiam i jeszcze raz zapraszam.
    Natalia xx

    OdpowiedzUsuń
  12. aż mnie naszło żby sobie jakieś ładne wrzywne bento jutro do pracy zrobić :) akurat mam troche warzywek a pudełeczko na bento samotne już dawno nie używane, noi w końcu musze wyprobować moje akcesosoria typu urządzonko do zrobienia z jajka na twardo jajka na twardo w kształcie gwiazdki :D

    OdpowiedzUsuń
  13. A mnie się takie atrapy nie podobają, o! Nigdy nie lubiłam atrap, może kojarzą mi się z podrzędnymi knajpkami gdzie zamiast np. listy lodów były wyblakłe papierki. ;)) Musze przyznać, że te japońskie są bardzo profesjonalne i wyglądają jak prawdziwe danie, ale plastikowi Ala mówi nie! ;)

    OdpowiedzUsuń
  14. ...jeśli atrapa oddaje to co się naprawdę otrzyma to jestem za. Jednak nauczony, że opakowanie swoje a zawartość swoje jestem lekko zdziwiony (zagubiony). Maski i u nas by się przydały, choćby podczas szaleństw grypy lub przeziębień...

    OdpowiedzUsuń

Fajnie, że piszesz! Pisz, komentuj, daj znak, że jesteś!
Dobrej energii nigdy za wiele. :)