Strony

czwartek, 20 marca 2014

Makowy chłopczyk

Pamiętacie historyczne zdjęcia Hokusa z Kayronem? Taka sytuacja już się nie powtórzyła, ale Kajtek jest wyraźnie bardziej przychylny przybranemu bratu. Teraz za całokształt dostaje się głównie Amisi. Ona zwyczajowo nic sobie z tego nie robi, po prostu schodzi Księciu z drogi. 
Przyłapałam ją za to z chorusiem w pościeli. :)



Wiem, że czekacie na wieści. Po fatalnej sobotniej wizycie, kiedy to Hoki musiał mieć zakładany nowy dren i to było naprawdę straszne, zaczęło się układać lepiej. Ropa sączyła się z drenu, kotkowi spadła gorączka, czuł się wyraźnie lepiej, choć wstawał tylko na jedzenie i do toalety. On ma typową depresję kubraczkową, bardzo częstą u kotów, które muszą nosić to ubranko. To dla tego czyściocha straszna męka, że nie może się umyć. Chodzi biedak jak na szczudłach, sztywny i niepewny. Najważniejsze jednak, że ubranko spełnia swoje zadanie, a dla kota to lepiej, jak mało się rusza. 


Jaki to mądry i kochany kot!
Jak dzielnie znosi wszystkie te zabiegi, jakie ma mądre spojrzenie - wszystko rozumie,
jaką wciąż ma ufność, mimo że pakuję mu do dzioba paskudne leki....
Kochamy go jak wariaci, ale jak go nie kochać!
Wracam do opowieści. Następną wizytę mieliśmy zaplanowaną na wtorek. W poniedziałek chcieliśmy zobaczyć, jak się sprawy mają, zdjęliśmy mu kubraczek, przyłożyłam mu mokry wacik do zaschniętego miejsca, które moim zdaniem mogło go ciągnąć. Trzymam ten wacik na ranie, żeby ją odmoczyć, gadamy, wtem... Hoki machnął raz językiem i dren wyrwany! Nie!!! To straszne!! Kiedy pomyśleliśmy o kolejnym grzebaniu mu we wnętrznościach na żywca, to nogi się nam ugięły ze strachu... 
Zadzwoniłam w te pędy do mojej wetki, pani Edyty - to nie ona robiła zabieg, tylko chirurg z innej lecznicy, i pojechaliśmy do niej. W sprawie kotów i ich leczenia jestem przesądna. Ufam pani Edycie i koniec. Ona ma szczęśliwą rękę. Wyciągnęła moje koty już z niejednej opresji. Hokusa też wyciągnęła ze stanu tragicznego, czego byliście tu świadkami. 



Pani Edyta podjęła decyzję, że dren jest już niepotrzebny, usunęła kilka szwów, zrobiła jakby większą dziurkę w miejscu sączenia się płynu, poleciła przepłukiwać to raz dziennie i umówiłyśmy się na kolejną kontrolę - wczoraj, w środę. Szczęśliwa ręka zadziałała, bo rana zaczęła się od tego dnia goić pięknie, Hokusowi całkiem spadła gorączka i jesteśmy pełni nadziei, że idzie ku całkowitemu wyzdrowieniu!
Wczorajsza wizyta to potwierdziła. Martwimy się jeszcze ogromnie, czy Hokiś nie dostanie uczulenia na wewnętrzne szwy, tak jak dostał go Oluś Ani i musiał być powtórnie operowany... 

Jeszcze więc trochę poczarujcie, jeszcze niech działa uzdrawianie Hokusa (ja od kilku dni maluję obraz, który nazwałam: Modlitwa za zdrowie Hokusa, ale skończę chyba, jak on już wyzdrowieje - tak mi to idzie pomalutku).


Wygląda jednak na to, że on z tego wyjdzie! To jest naprawdę cud. Ja nie mogę patrzeć na mój płot nawet na zdjęciach, ale odważni mogą iść do TEGO posta i wyobrazić sobie, że on się zatrzymał na poziomej listwie! Tak głęboko wbił sobie ten pręt! To nie do uwierzenia...

Jestem bardzo wdzięczna panu doktorowi Łukaszowi Matyszczakowi z Ekovetu za przeprowadzenie operacji ratującej życie i sprawność Hokusa. Dobrze, że los postawił go na naszej drodze. :)


PODPIS

54 komentarze:

  1. Gosiu tak się cieszę, że już lepiej z Hokusikiem i czekam z ufnością na pełne wyzdrowienie. To naprawdę cud! Trzymajcie się:))) Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  2. I tak będzie, jak napisałaś, że on z tego wyjdzie :)
    Wydaje się taki malutki przy Amisi ....

    OdpowiedzUsuń
  3. Wspaniałe wieści od rana!!
    Dobrze, że nie była potrzebna kolejna operacja!Trzymam kciuki, żeby i z tymi szwami bylo ok:))

    OdpowiedzUsuń
  4. ale mu dobrze w pościeli ! i jak ślicznie się prezentuje w makach

    OdpowiedzUsuń
  5. To bardzo dobra wiadomość.Szybkiego powrotu do 100% sprawności Hokusowi życzę.

    OdpowiedzUsuń
  6. Wiesz, jak my tu WSZYSCY czarujemy, Amisia trzyma lape na pulsie to czego sie mozna bylo spodziewac? :)))))

    OdpowiedzUsuń
  7. ...no i tym razem czary pomogły ale pozytywna energia nadal płynie... Trzymajcie się cieplutko...

    OdpowiedzUsuń
  8. Kciuki i pazurki dalej trzymamy! Fajnie, że kot nie ma już drenu, bo to dla niego nie było komfortowe. A ten kubraczek jest jeszcze konieczny. pa Nastce i innych kotach wiem, że ranki lepiej się goja bez opatrunków. Ale tu musi zdecydować pani Edyta.
    Uściski

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Konieczny. Hokus ma jeszcze szwy niezdjęte. Ma jeszcze tę dziurkę, którą trzeba płukać, a poza tym kubraczek ogranicza mi ruchy, a to jest bardzo ważne w jego rekonwalescencji. Niech mu się zrasta ten rozerwany mięsień...
      :))

      Usuń
  9. to dobre wieści, GosiAnko:)
    ale ciepłe myśli nadal ślę, tak na zapas :)
    :****

    OdpowiedzUsuń
  10. Wracaj do zdrówka dzielny, magiczny chłopaku. <3

    OdpowiedzUsuń
  11. O! Jak to dobrze!
    Makowy Chłopczyk... to znaczy, że Amisia Robi za Motyla, przepraszam, Motylkę Emanuelkę? :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Pozytywne przesylanie trwa :)
    Kamien z serca powoli spada, tylko Gosiu, co możecie zrobić z tym ogrodzeniem? Wypuścisz ponownie brunecika na zew?
    To straszna trauma dla Was ...

    OdpowiedzUsuń
  13. Hoki, piękny KotMaku, uroczy MaKotku, zdrowiej...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aha, jeszcze cudowny Hoki-Maku (albo Hoku-Maki) - tak z japońska. ;)

      Usuń
    2. Muszę to podpowiedzieć MCO. :)

      Usuń
  14. Hokusiowi pięęęknie w czerwonym-mój ulubiony zestaw kolorystyczny:)Amisia przejęła po Kajtku czuwanie przy Hokim:)Czarujemy dalej:)

    OdpowiedzUsuń
  15. aaaaa,"zostaw" ten płot w spokoju,niech Twoja"rana"też przyschnie:)))

    OdpowiedzUsuń
  16. Cały czas czarujemy, moze dlatego ze tak daleko mieszkamy zdrowienie Hokusika troche wolniej idzie, ale nie odpuszczamy :*

    OdpowiedzUsuń
  17. Może wiedział, że dren jest mu już niepotrzebny:)
    W końcu to Hokus Pokus;)
    Nieustannie ślę pozytywna energię.

    OdpowiedzUsuń
  18. GosiAnko kochana! ja już widzę w oczkach Hokusia, że jest zdecydowanie lepiej, już przyjmuje inne pozycje gdy leży na pościeli, a to znak, że kotkowi mniej dokucza szew. Bardzo mnie to cieszy, ale nie przestaję trzymać kciuków bo wiem, że są potrzebne aż do pełnego wyzdrowienia koteczka.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. My, Aniu, dwie kocie mamy... Ależ dostałyśmy wycisk :((
      Cudnie jednak, że nasze chłopaki wychodzą na prostą. Kiedy Oluś będzie uwolniony z kubraczka?

      Usuń
    2. Z tym uwolnieniem to jeszcze chwilka. Pan doktor powiedział wczoraj, że pewnikiem jeszcze weekend w kaftanie pochodzi :( ale za to ranka bardzo szybko i ładnie zarasta, szew jest jaśniutki i nie spuchnięty jak poprzednio. Codziennie jeździmy na światłoterapię. Podobno szwy będą zdjęte w poniedziałek :)
      A Hokusik jakie ma terminy? coś już lekarz mówi?

      Usuń
    3. Dziś się wszystko wyjaśni, ale bardzo liczymy, że dziś będzie miał zdjęte szwy. :)

      Usuń
  19. Ten Czarny Maczek całkiem wyzdrowieje, mocne energie wibrują przy nim niesamowicie wręcz :) ma szczęście.

    OdpowiedzUsuń
  20. Hokus ślicznie wygląda na tle maków, ale niech gojenie się nabiera tempa i niech zrzuci kubraczek i wyjdzie na zieloną trawkę. Marysia

    OdpowiedzUsuń
  21. Cudeńko nasze pięknie się komponuje z pościelą i kubraczkiem:)

    OdpowiedzUsuń
  22. Jak to, do poziomej listwy? Przecież to byłoby na grubość trzech tłustych kotów. Na szczęście nie wbił się tak głęboko i będzie zdrów:-)))). To najważniejsze.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiem, że to nie do uwierzenia, ale tak właśnie się wbił. Zatrzymał się na poziomej listwie taki nienaturalnie skręcony....

      Usuń
  23. Jak to dobrze, że zdrowieje i że masz takich dobrych weterynarzy w zasięgu. Zdrowia dla pana Hokuska, czaruję i ja:))

    OdpowiedzUsuń
  24. Hokiś zdrowieje. Trzeba mu dać trochę więcej czasu bo rana jest poważna. Będzie dobrze, bo nie może być inaczej!
    A pościel w maki już zawsze będzie mi się kojarzyła z Hokusikiem.

    Katarzyna3

    OdpowiedzUsuń
  25. Widok Hokusika z Amisią chwyta za serce :) Czaruję konsekwentnie .
    Gosiu, najprościej, bez ponoszenia kosztów za dodatkowe elementy stalowe, można zabezpieczyć ogrodzenie w ten sposób, że wystające, ostre elementy zetnie się w górnym poziomie najwyższego płaskownika. Obniży to trochę wysokość ogrodzenia, ale chyba nie bardzo ma to znaczenie . ewa .

    OdpowiedzUsuń
  26. Podpisuję się pod wszystkimi życzeniami dla Hokusika, które są wyżej:) A z L

    OdpowiedzUsuń
  27. Szczęściarz! i tak ma pozostać!

    OdpowiedzUsuń
  28. Makowemu Chłopczykowi wysyłam pozytywnej energii tyle, ile tylko zdołam, trzymam kciuki za Was też, żebyście mogli dalej dzielnie znosić te wszystkie traumy.
    Buziaki

    OdpowiedzUsuń
  29. Sama widzisz, jak bardzo sie skupiamy na wysylaniu Hokusiowi dobrych fluidow, bez nas by tak szybko nie nastapilo polepszenie ;) Ale chocbym miala jeszcze nie wiem jak dlugo pracowac jedna reka (w drugiej trzymam zacisniety kciuk za wszystkie chore zwierzaki z blogowiska), to bede, a co! Jak dlugo bedzie trzeba, az nie zwolnisz z obowiazku. :)))
    Glaseczki-mizianeczki i caluseczki ♥♥♥

    OdpowiedzUsuń
  30. Kciuki wciąż są i dobra energia wysyłana... :)...

    OdpowiedzUsuń
  31. Mówiłam Ci przecież, że czarne koty to szczęściarze ;-)))
    a Hoki jest pewnie największym z nich ;-))) i cudnie wygląda w makowej pościeli ;-)))
    Na Wrocławskiego głos też oddałam tyko mnie komentarza zżarło... a pisałam na moim nieszczęsnym telefonie więc siły na powtórkę nie miałam
    Buziaki zasyłam...
    Jutro przez Wrocław d Rzeszowa będę jechać - pomyślę o Was przesiadając się na dworcu ;-)))

    OdpowiedzUsuń
  32. Teraz już na pewno będzie dobrze. Bardzo się bałam, żeby nie było jak z moją Norcią, przez pewien czas nie mogłam tu zaglądać.
    Chciałabym, żeby zwierzęta odchodziły spokojnie, bez bólu, we śnie, ze starości. Choć i to też trudne przeżycie.
    I.

    OdpowiedzUsuń
  33. Jestem codziennie, trzymam kciuki codziennie, nie zawsze się odzywam bom kobieta idiotycznie zapracowana, kichająca i kaszląca alergicznie i już sama nie wiem jak. Ale ślę głaski od Gucia i Ofelki :-)

    OdpowiedzUsuń
  34. To dobrze że Hokus nie lubi tego kaftanika ,a taki w nim malowniczy , to trzyma go na tej makowej pościeli ,fryganie po chałupie w jego sytuacji ,mocno niewskazane jest .
    Hoki zdrowiej nam chłopaczku-kociaczku :)))

    OdpowiedzUsuń
  35. https://www.youtube.com/watch?v=hedTqhf5sLs wiosennie kiciamy i łapciamy

    OdpowiedzUsuń
  36. No aż mnie boli, gdy o tym myślę, ale teraz już wierze, ze dobrze będzie...przechodziłam podobną historię...Usciski!

    OdpowiedzUsuń
  37. Biedny skarbek... Zdrowiej kochany:*
    Przechodzimy czasem ze zwierzętami takie rzeczy, że myślimy: nigdy więcej!
    Do dziś czuję ten ból, jak Dzikulka leżała pod tlenek z obrzękiem płuc. Że lekarka pomyliła lek i że to wstrząs, miałam dowiedzieć się dopiero następnego dnia. I że kotka ma szanse, i że będzie zdrowa. Cały czas mam dreszcze na myśl o tym zdarzeniu...

    OdpowiedzUsuń
  38. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Że jest lepiej to widać, słychać i czuć ;) Trzym się Ziom i zdrowiej całkiem bo się tu ludziska wykończą nerwowo! Rafa Koralowa wypływa z Oceanu...efekt ujrzymy jak przyjdzie czas...

      Usuń
  39. Witam,czy można wiedzieć co słychać u Vitusi tak bardzo jej wszyscy kibicowaliśmy a dawno nie było żadnych wieści.Pozdrawiam Joanna.

    Ps.Dużo zdrówka dla Hokuska.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety, tak jak to już wielokrotnie pisałam, ostatnie wieści to był ten post:
      http://zamoimidrzwiami.blogspot.com/2014/01/synus.html
      Mimo moich próśb rodzina Vitusia nie chce najwyraźniej, aby był on kotem publicznym.
      Też mi szkoda, że straciliśmy go z oczu. :((

      Usuń
  40. Jak ja się cieszę, że makowy chłopczyk wraca co zdrowia. wizualizuję ciągle i widzę go jak już hasa pomiędzy prawdziwymi makami:)
    serdecznie pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :)) Tak będzie, na wsi mamy pole maków obok domu :)

      Usuń

Fajnie, że piszesz! Pisz, komentuj, daj znak, że jesteś!
Dobrej energii nigdy za wiele. :)