Strony

niedziela, 22 grudnia 2013

Dobrego życia, Zoyko!

Odłowiona 19 października na działkach koteczka w zaawansowanej ciąży, którą ochrzciłam imieniem Zoya, dostarczyła mi wielu emocji. Myślę, że nie muszę ich Wam przypominać, bo chyba żadna z kocich historii na moim blogu nie zgromadziła tylu kibicujących czytelników. Żadna nie była tak dramatyczna, a potem wzruszająca. Nie miałam też jeszcze takiego ciężkiego, jak się długo wydawało, przypadku. Kiedy Zoya doszła już do siebie po porodzie, a potem po sterylizacji, zaczęłam znosić ją na dół w kontenerku, aby przyzwyczajała się do moich zwierząt i do naszego domu. To był w jej przypadku duży błąd, bo kotka "cofnęła się w rozwoju". Znów zrobiła się nieufna, przestraszona, a nawet agresywna. Przestałam  więc to robić, zamiast tego otworzyłam drzwi od pokoju na strychu i czekałam, co będzie. 
Zoya nie wyściubiała z niego nosa. Bardzo długo trwało, zanim odważyła się wyjrzeć na korytarz, potem znowu czekałam z tydzień, aż pojawi się na schodach. W końcu dotarła do mojego pokoju i tu jej się bardzo spodobało, ale dopiero z czasem. Oswajanie i zaprzyjaźnianie zaczęło przebiegać szybciej, dopiero kiedy wróciliśmy z nart, czyli przez ostatni tydzień. 


Faktem jest, że do wczoraj Zoya nie pogodziła się z obecnością Rufiego, nie zaprzyjaźniła z innymi kotami (za wyjątkiem tolerowania Hokusa, który nic sobie z jej posykiwań nie robił).



Koło Rufiego przechodziła cała spięta i spłoszona, mimo że ten nawet na nią nie patrzył.




Najlepiej czuła się w swoim mało widowiskowym i mało atrakcyjnym pudle, które przeniosłam na klatkę schodową, aby mogła lepiej się integrować. Bardzo je lubiła, a na noc przychodziła do mnie do łóżka i spała grzecznie do rana. 


W dzień przeważnie siedziała w środku lub na tej starej kołdrze, która jest ułożona na wierzchu.



Odwiedziny przybranej rodziny przyjmowała z coraz większym spokojem.



Dawała się głaskać, szalała za wędką jak mały kociak.


Z wielką ciekawością przyglądała się wymianie klamki na gałkę, a to za sprawą diabła wcielonego Hokusa, dla którego nie istnieją miejsca niedostępne, rzeczy niemożliwe, zamknięte drzwi i wszelkie zakazy.









I kiedy już zaczęliśmy zbierać owoce pracy nad Zoyą w postaci przyjemnego z nią obcowania, obserwowania jej narastającego oddania i eksplodującej z niej radości, wtedy właśnie... zadzwonił telefon!
Kto pamięta, jakiego domu szukałam tej kotce? Miał być spokojny, bez dzieci, bez innych zwierząt, najlepiej z ogrodem, najlepiej w spokojnej dzielnicy. 
I tak właśnie się stało! 
Dodatkowo Zoyce zostały oszczędzone stresy długiej podróży, bo zamieszkała 900 metrów ode mnie! To rzut kamieniem! Państwo, którzy zgłosili się z chęcią adopcji tej koteczki, wzbudzili moje zaufanie do tego stopnia, że nie przeprowadziłam wizyty przedadopcyjnej. Popatrzyłam tylko na mapę, na rzut z satelity, ale przecież znam tę uliczkę: jest spokojna, z progami dla samochodów, a z tyłu za domami są wielkie ogrody. 
Państwo S. po uzyskaniu wszystkich informacji, po oglądnięciu kotki na żywo (Zoya zachowała się cudownie, dała się pogłaskać, bawiła się wesoło, była bardzo kochana) zastanawiali się chwilę i wczoraj rano zadzwonili, że decydują się na ten trudniejszy przypadek, że będą cierpliwie czekać, aż Zoyka zaufa im i pokocha swój nowy domek. O tym, że tak się stanie, jestem przekonana na 200%, bo już przedwczoraj wieczorem stało się to, co uważałam za niemożliwe w jej przypadku: Zoya siedziała mi na kolanach podczas oglądania telewizji! Siedziała jak trusia, nastawiała gardziołko do drapania, a nawet mruczała! Odmieniony kot, odmieniony los...


Wczoraj o godzinie 13. Zoya została jedyną, wyczekiwaną i upragnioną kotką Państwa S.


Hokusik bardzo to przeżył. Aż do nocy szukał jej po domu. Był marudny, płaczliwy i niespokojny...



Żegnaj, Zoyeczko kochana, niech ci się dobrze, syto i bezpiecznie żyje. Ja też za tobą tęsknię, ale tak musi być, ślicznotko. Dziś, jak dobrze pójdzie, odwiedzę twojego synusia Vitusia, opowiem mu o tobie. :)


I na koniec, żeby nie było próżni, przedstawiam Wam jedną z moich kolejnych podopiecznych.
Trzy dni temu rzucała się na mnie z pazurami i kłami. Wydawało się, że to dzik do kwadratu. 
Chyba nie będzie tak źle. Jak myślicie?  :)


Poślijcie Zoyce jeszcze dobrą energię na nowe życie, niech asymilacja w stałym domku przebiegnie dla niej bezproblemowo. No i miłej niedzieli oczywiście! :)

Edit. 13.00.
Rozmawiałam z Panem Wiktorem. Zoya już zwiedziła dom, zeszła z samej góry w nocy i położyła się córce do łóżka! Ładnie je i załatwia się do kuwetki. Jest coraz bardziej wyluzowana, daje się głaskać i wygląda na to, że wszystko będzie bardzo dobrze. Ulżyło jej w domu bez zwierząt. Dostała nowe śliczne imię. Nazywa się teraz Bianka. :)) Mnie się podoba. 

PODPIS

Jak się miewa Dakotka? Może napiszesz słówko, Agnieszko?


57 komentarzy:

  1. Mam nadzieję że Zoyka przyniesie wiele radości nowym Państwu i bardzo szybko się zadomowi.Po raz kolejny dokonałaś Aniu cudu.Duzo pieszczot dla wszystkich Twoich podopiecznych.

    OdpowiedzUsuń
  2. Cierpliwość nagrodzona, myślę ciepło przede wszystkim o Tobie. Dostarczasz tyle radosnych emocji, chyba jednak jesteś Gosiu zaklinaczką kotów i ludzi. A potem przesyłam białą energię Zoyce i jej nowym opiekunom. Niech się szczęści.
    Maria

    OdpowiedzUsuń
  3. Jak dobrze, że Zoyka trafiła do stałego domu, mam nadzieję, że z łatwością przeniesie na nowy grunt dopiero co zdobyte zaufanie i poczucie bezpieczeństwa .
    Trzeba wierzyć Gosiu Twojej intuicji, że skoro zrezygnowałaś z wizyty przedadopcyjnej, to wszystko będzie dobrze a ta śliczna i delikatna koteczka po przejściach będzie kochana i bezpieczna. Mocno trzymam za nią kciuki….:)

    A co będzie z Hokusa tęsknotą po Zoyce?
    Podejrzewam, że z chęcią przeniesie swoje zainteresowanie na nową Twoją podopieczną.

    Pisałaś coś o kłach i pazurach - gdzie one, no gdzie?
    Ja tu na filmiku widzę kotka z chęcią poddającego się mizianiu, głaskaniu.
    Odmieniasz los swoich podopiecznych niemal na naszych oczach...:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Prawie się popłakałam, tak pięknie napisałaś o Zoyce. Niech będzie już miała swój kąt na resztę życia. To piękna wiadomość na święta.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Podpisuję się pod wszyściutkimi Twoimi słowami, Ewo. :) Z tą tylko różnicą, że ja tam sobie łez nie żałowałam...
      Pozdrawiam Cię bardzo ciepło i życzę ładnych świąt. :)
      :*

      Usuń
    2. Dziękuję za życzenia i wzajemnie: Świąt pełnych radosnej nadziei, pachnących ciastem i choinką, serc bliskich ciepełka. Pozdrawiam serdecznie

      Usuń
  5. Kochana Zoyka! Niech jej się szczęści! A Hokus może się zajmie nową tygrysicą :):):)

    OdpowiedzUsuń
  6. Ja nie wiem, jakie Ty masz fluidy w rekach, czy moze inne wlasciwosci magiczne, ze z kotow, ktore na pozor wygladaja na niereformowalne/dzikie/agresywne/nieoswajalne (niepotrzebne skreslic), robisz przytulasne mruczki, a dodatkowo znajdujesz im wymarzone i kochajace rodziny. Cos jest na rzeczy. Nikt bardziej od Ciebie nie nadaje sie do tej roboty.
    A z Zojka sprawa jasna, bo kiedy Was nie bylo, zaczela po prostu tesknic i dopiero wtedy docenila delikatny dotyk reki czlowieka, cieple slowa i stala obecnosc, kiedy wszystkiego zabraklo. Po Waszym powrocie wyrazila na swoj zdystansowany sposob swoja wielka radosc. Mysle, ze oswoila sie przypadkiem, wlasnie podczas Waszej nieobecnosci.
    Mam nadzieje, ze w nowym domu znajdzie nie mniej milosci i cierpliwosci, niz u Was.
    A Hokus, jak Miecka, otwiera sobie sam drzwi, czy to wlasciwosc czarnuchow? :)))
    Dobrej niedzieli!

    OdpowiedzUsuń
  7. Gosiu widzę, że Zoyeczka nie tylko cudnie u Ciebie rozkwitła ale trafiła na fajny domek i swoich ludzi. Nie wiem czy pamiętasz jak moja Bajeczka mieszkała 9 miesięcy "na pięterku"...9 miesięcy!! więc co to jest czas, który Zoyka spędziła w odosobnieniu? nic!
    A Ty chyba się pomyliłaś z tym filmikiem :) gdzie ten potfffur?

    OdpowiedzUsuń
  8. Gosiu Ty jesteś zaklinaczka kotów! Powinni zrobić program o Tobie!:)
    Dosłownie miałam gule w gardle jak pisałaś o Zoyce...Oby Jej i Jej nowej rodzinie się szczęściło!:)
    Hokusik jest niesamowity! To takie kocie wcielenie Ciebie;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I tu też się podepnę. :)

      Pozdrówka. :)

      Usuń
    2. Niech mnie ręka boska broni! Żadnych pudli, żadnych programów!

      :)

      Usuń
  9. Ale i całkiem od siebie coś jeszcze dodam, kobieto wyżej zidentyfikowana jako Pani Zaklinaczka Kotów: jak ja się cieszę, że Zoyeczka, z umaszczenia bliźniacza siostra mojej Trykot, ma już swoje dobre miejsce do życia! I choćbyś mnie miała wydziedziczyć, to, parafrazując słowa poety, powiem: cuda Ty czynisz, mała. :)


    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jolu, śmiem twierdzić, że Anka jest jeszcze zaklinaczką ludzi ! Bo jak wytłumaczysz fakt, że gęsiego po kotecki idom ? I niech tak trwa ! I jestem odważna, i podpinam się pod Twoją parafrazę :)

      Usuń
    2. :) Jakby co, będzie nam raźniej we dwie w tem wydziedziczeniu. ;)

      Usuń
  10. Zgadzam się z powyższym - jesteś zaklinaczką kotów :) wspaniale że Zoya ma dobry dom i że będziesz miała możliwość podglądnięcia co u niej, trzymam kciuki za nią oraz za nowy nabytek, buziaki dla Was:))))

    OdpowiedzUsuń
  11. Się mi oczy spociły:)Wszystkiego dobrego Zoyu i obyś już była szczęśliwa do końca swojego życia.Wszystkiego najlepszego dla nowych Opiekunów Zoy.:)

    OdpowiedzUsuń
  12. No, żesz, znów kawę "posoliłam" :) U Ciebie Anko jakby cały rok Boże Narodzenie :) Cudowny finał dla Zoi, lepiej nie można było wymarzyć. Hokusik da radę, nie dajesz mu się przecież nudzić :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kawę posoliłaś? Ja wszystko solę, tak jest o wiele smaczniej. Oczywiście pod warunkiem, że nie zamiast cukru, chodzi tylko szczyptę na okrasę:-).

      Usuń
    2. Wzruszonam łzę polałam. Do kawy :)

      Usuń
  13. Zoyka w serce mi zapadła, myślę o niej z życzliwością i troską chcę by była tam kochana zaopiekowana i dobrze się jej żyło.
    Napisałaś że wzbudzili zaufanie to dobrze zerknij czasem w ich kierunku niech opowiedzą jak kotce u nich. Hokusik mały huncwot :) z wielkim sercem, przypomina mi moją czarną kotkę, nie było dla niej niemożliwe nic gdzie tylko chciała tam się dostała nawet na pawlacz w przedpokoju po lampie wiszącej pod sufitem. Pawlacz zamknięty? A nie szkodzi poradzę sobie. I poradziła :) drzwi z klamki otwierała szuflady wyciągała pod samym sufitem siedziała. Czarna mała kotka. Była z nami 16 lat. Dobrymi myślami wspieram Zoykę.
    Dobrego dnia niedzielnego :)

    OdpowiedzUsuń
  14. No i masz, poryczawszy się. Nie dałabym rady. Nie wyobrażam sobie takich rozstań. Tym bardziej Cię podziwiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No... ciężko było, ale wiem, że męczyła się z innymi zwierzakami. nawet na działce trzymała się osobno. Już dziś widać, że cudownie się czuje, kiedy rządzi sama.

      Usuń
  15. jesteście wyjątkowymi ludźmi... :*

    OdpowiedzUsuń
  16. Jakie dobre wieści na ŚWIĘTA!! Anko, podziwiam twoją cierpliwość i "rękę" do kotów, zaklinaczka kotów to najwłaściwsze określenie dla Ciebie. Dobrych, radosnych Świąt dla całego twojego domu, a dla Zoyki spokoju i radości w Nowym, Dobrym Domu. Pozdrowienia dla Państwa W.

    OdpowiedzUsuń
  17. Jak Hokus z Zoyą siedzą na łóżku a TwójCiOn majstruje przy drzwiach to oczu oderwać nie można! Fantastyczne wieści, wzruszenie, radość i troszkę żalu też... bo moja Puńka ani myśli się zmieniać. Będę o tym więcej rozprawiać u siebie, zapraszam.

    OdpowiedzUsuń
  18. Tak się cieszę! wiedziałam, że wszystko z Zoyką dobrze się skończy:) a i z następną koteczką będzie dobrze, jest prze kochana:)
    pozdrawiam serdecznie:)

    OdpowiedzUsuń
  19. Anko - Czarodziejko :)) Inaczej być nie może, czy z Zoyką, czy z każdym następnym dzikuskiem, który trafia w Twoje ręce :)
    Hokusik, małe diablę wcielone, jest taki słodki, że aż się wierzyć nie chce ,że psoci ;)

    OdpowiedzUsuń
  20. Zoyka śliczna kotka, życzę jej i nowym opiekunom wszystkiego najlepszego, na pewno sie uda!!! Dakotka z dnia na dzień coraz lepiej, tak jak pisałam w mailu dwa dni temu otworzyliśmy drzwi od pokoju Karolinki i wszystkie zwierzątka sie spotkały. Jest jeszcze trochę nieufna, najbardziej boi się Gintera, bo on leci do niej, macha ogonem jak szalony i chciałby się zaprzyjażniać :) Z Lolą już się bawią zabawkami i ganiają między pokojami:) Coraz mniej się chowa. Będzie dobrze:):) W święta zrobię zdjęcia i wyślę, bo teraz nie mam czasu:( Pozdrawiam Agnieszka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, że napisałaś! Bardzo się cieszę z tych dobrych wieści. :))
      Dwie adopcje: jedna 500 km, a druga 900 metrów ode mnie. :) Obie udane.
      Hura!!!
      Buziaki i czekam na zdjęcie!

      Usuń
    2. Bianka śliczne imię :) A

      Usuń
  21. Zoyka musiała dłużej przełamywać swój lęk, jak to u dzikusków bywa. Pewno jeszcze ją kiedyś zobaczysz, to tak blisko -900 metrów. To pręgowane już jest obłaskawione, przecież mruczy, jak pralka Frania:)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie lubię odwiedzać moich kotów. Strasznie mi wtedy smutno.
      Zawsze mi się wydaje, że u mnie to by dopiero miały dobrze, co jest z gruntu nieprawdą, na szczęście. :))

      Usuń
  22. To najcudowniejsza wiadomość na Święta!!!:)
    Nie wiem co jest takiego w tym zdjęciu Zoyki na starej kołdrze,
    ale patrząc na nie znowu się poryczałam...
    Miłego dnia Czarodziejko:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie ja też nie wiem co Wy dziś tak ryczycie! Przecież nic tkliwego nie ma w tym poście. Suche fakty, a tu jedna z drugą buuu i buuu. :)

      I ja tak powiedziałam do Pana W.: To najcudowniejsza wiadomość na Święta!

      Usuń
  23. ale się spłakałam! nic nie mogę pisać.

    OdpowiedzUsuń
  24. W kategorii Ludzi Niesamowitych zajmujesz wraz z TwójCiOnym niewątpliwie jedno z czołowych miejsc...:o)
    Wiesz, że nie jestem kotolubna, ale skoro za jednego uratowanego zwierzaka dostaje się z automatu schodek do Nieba, to Wy już macie co najmniej ruchome schody, jeśli nie windę...:o)

    OdpowiedzUsuń
  25. Oswojona i ufna twarz Zoyki to piękny widok (a odłowiona chyba w październiku, nie w listopadzie, jak napisałaś).
    Hokusik podobne zdolności ma jak Malinka moich rodziców. Ta otwiera sobie szafkę po sufitem i wyrzuca poukładana w niej pościel, aby się ułożyć na jej miejscu:)
    Dobrze, ze nowa kicia już miziasta.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz rację, Aniu, odłowiona w październiku. Dzięki!!

      Usuń
  26. Mój syn, przechodząc mimo, kątem oka zobaczywszy zdjęcie Zoyki, powiedział: ten kot ma ludzką minę. Coś jest na rzeczy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo trafne spostrzeżenie. Dziś pan Wiktor też mi tak powiedział: widać, że ona myśli.
      :))

      Usuń
  27. Gosiu, czy wymiana klamki na gałkę ma związek z Hokusem?
    A może się mylę ?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oczywiście! Ten bandzior nie daje nam spać, otwiera sobie drzwi i skacze nam po głowach. :)) Dziś skakał na gałkę chyba z 20 razy! Nie może się pogodzić, że nie da się jej otworzyć. :))

      Usuń
    2. Widocznie to ten gen czarności:))) Bolek (znany tu jako jeden z Trójkowiczów- Andrus!) jest taki sam, czarny Ninja, szybki jak błyskawica, a do tego taki kochany, że nie można gniewać się za rozwalony z dziką pasją worek z kilogramem mąki.
      Dałam na bloga zdjęcie tego zbója, w stroju Mikołaja wygląda niewinnie, ale nie daj się zwieść pozorom:))

      Usuń
  28. Jak dobrze, że koteczce tak pięknie układa się nowe życie.
    A teraz pewna (obrazoburcza, a jakże!) myśl: żeby tam na Górze tak troszczono się o ludzi, jak (niektórzy, dobrzy) ludzie troszczą się o koty...

    OdpowiedzUsuń
  29. Moc ciepłych myśli dla Zoyki/Bianki na nową drogę :-))
    Cudne wieści , zdjęcia i ta nowa bura kotka , tym razem chyba przutulasek ?;)
    Hokusik ma piękne oczy !

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bianka - śliczne imię. Mój synek miał się tak nazywać, gdyby urodził się córeczką. :)

      Usuń
  30. Szczęśliwego życia Zojeczko-Bianko!!! Moc dobrych myśli.

    OdpowiedzUsuń
  31. Smutny Hokus jest wyciskaczem łez! Wszystkiego dobrego dla Zoyki i całej wąsatej menażerii! I dla Ciebie Anko Wrocławianko [chyba, ze masz wąsy, to zaliczasz się do poprzedniej grupy:)]

    OdpowiedzUsuń
  32. Zajrzałam i takie miłe wieści na dobranoc:) oj ta Zoyja:)))

    OdpowiedzUsuń
  33. Ech ... pobeczałam sie ...
    Wszystkiego dobrego kociuku .......
    Brujita ma rację ... jestes Aniołem - kocim Aniołem :-)

    OdpowiedzUsuń

Fajnie, że piszesz! Pisz, komentuj, daj znak, że jesteś!
Dobrej energii nigdy za wiele. :)