Strony

czwartek, 25 kwietnia 2013

Teatr jednego widza

Na podwórku szpitala rośnie wielki kasztanowiec. Jest piękny i stary, a konarami sięga nieba, czyli mojego szpitalnego piętra. Hm, a może ja już jestem w niebie? Eee, nie grozi mi to.


Kasztanowiec wypełnia mi cały świat zewnętrzny i stanowi moją główną atrakcję w ciągu dnia. Jest pełen życia. Z każdą chwilą staje się bardziej zielony. Od ledwo rysujących się pąków doszedł już do wyraźnych kwietnych świeczek ozdobionych zielonością młodych listków. 


Nie dość tego - dodatkowo odbywa się na nim teatr dla jednego widza: dla mnie! Najpierw wyznawała sobie miłość para zachwycających synogarlic, odpoczywały liczne gołębie, skakały po gałązkach wróbelki, skubały coś z kory sroki, by potem następni ptasi aktorzy uraczyli mnie wyjątkowym widowiskiem. Na gałęzi usiadła… pustułka! Jaki to piękny ptak! Widziałam ze swojego okna, jak rwie na kawałki i pożera jakieś krwawe zwłoki. Nie została z nich nawet odrobina. Życie i śmierć. Na moich oczach. Drapieżny, piękny ptak w kolorze bursztynowego brązu występujący dla mnie! Są teatry jednego aktora, ale czy ktoś słyszał o teatrze jednego widza? Ja tak mam! Jak nie być wdzięczną?

Zdjęcia z Viki

Musicie mi uwierzyć na słowo, że na tym zdjęciu są dwie pustułki. 

Mieszkają jeszcze ze mną dwie muchy. O nich będzie innym razem. Tymczasem zastanawiam się, jakie imiona im nadać. ;)


********************************************************************************

Jeszcze trochę różności.
Pantera apeluje w bardzo ważnej sprawie na swoim blogu. Chodzi o oddanie krwi dla kogoś z rodziny Jej przyjaciół. Jeśli ktoś może pomóc, zajrzyjcie do Niej TU.

Ewa przysłała mi kapitalne zdjęcia z Krakowa. Ach, młodzi, kreatywni. (Ewa wrzuciła im pieniążek.) Dziękuję.   :-)


Od Miśki na osłodę szpitalnego życia dostałam wyjątkowy prezent. „Bose stópki o paluszkach z masełka” – jak napisała autorka bloga Zimno. Słodkie!


Jeśli chcecie przeczytać coś wyjątkowego, poprawić sobie humor i zachwycić się stylem, zaglądnijcie do Królowej. Uwielbiam jej blog, a dzisiejszy wpis to jest już mistrzostwo świata!

I jeszcze jedna rekomendacja. Odkryłam przypadkiem blog wyjątkowej osoby. Jestem zachwycona, choć dopiero się wczytuję. Zobaczcie w wolnej chwili, chociażby tylko jego autorkę: http://www.szaszkiewiczowa.eu/o-mnie/.

Źródło zdjęcia: http://www.szaszkiewiczowa.eu/galeria-2/
To kończę już ten długaśny post i zmykam chorować. Proszę się nie nastawiać jutro na komiks*.
(*A jednak będzie :-)). 
Dziękuję za pełne ciepła i życzliwości komentarze pod wczorajszym postem. :) Niedługo wrócę do porannego ich publikowania, jednak jeszcze trochę pobędę poza czasem...



PODPIS

57 komentarzy:

  1. Muchy - koniecznie trzeba nazwać :)
    Pustułki fantastyczne, a kasztanowiec na południu jest w awangardzie, nasze jeszcze nie są tak zaawansowane.
    Post Królowej Matki czytałam, uważam, ze powinna wydać zbiorek recenzji - jest genialna.
    Śpij słodko, odpoczywać, całuję w oba policzki, jeśli można :**

    OdpowiedzUsuń
  2. Każde zwierze zasługuje na imie nie ?

    OdpowiedzUsuń
  3. Aniu, w każdym miejscu i czasie wypatrzysz coś godnego uwagi!
    Życzę Ci szybkiego powrotu do zdrowia i do domu, bo jednak tam najlepiej:*

    OdpowiedzUsuń
  4. Muchy - Buba i Fredek. Jakos mi pasuje ;)
    Kasztanowce kojarza mi sie z okolicami Chelmonskiego, jak sie szlo od szkoly w strone WySRol'u - jak sie to teraz nazywa?? pewnie jakas akademia (moze pana kleksa...) i ...na Chaubinskiego, gdzie pracowala moja Mama.
    Pustulki WIDZE dwie na drzewie...mam z takimi na pienku, ukradly MOJE piskle z gniazda pare lat temu. Co roku mamy kosy w gniazku w ogrodku i cos srednie szczescie - raz pustulka, raz sroka, raz sasiedzi...nie ukradli, ale zaczeli powojnik czy jak mu tam, zrywac po swojej stronie zywoplotu, mama kosowa siedziala na jajkach i przerazona kolysala sie jak oni rwali, na drugi dzien uciekla zostawiajac jaja... :/ a w ub. roku jedno z dwoch pisklat bylo TAK odwazne, ze wylazlo na wierzch otwartych drzwi do komorki ogrodowej AKURAT w momencie jak nastapilo mega oberwanie chmury :///

    a ptasie zaloty to teatr nad teatry!

    Czekam na wpis o Bubie i Fredku!

    Choruj sobie spokojnie, znaczy zdrowiej z minuty na minute jak ten kasztanowiec!
    lece czytac zalecana lekture!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Poczytałaś Królową? Jestem ciekawa.

      A tych sąsiadów, to trzeba było pogonić! Biedne ptaszki :(
      Z drugiej strony taki ich los. Ja znów dziś byłam świadkiem czyjejś śmierci w dziobie pustułki.
      A dla much mam już imię :)

      Usuń
  5. Aniu.. ja rozumie, że Tobie tam w tym szpitalu nuda doskwiera... ja rozumiem, że w samotności szuka się towarzystwa ale... muchom to TY jednak imienia nie nadawaj ;-)))
    Masz swój teatr -delektuj się nim... bo mam dziwne przeczucie, że jak nadasz imiona muchom to będziemy musieli im domu szukać ;-)))
    Zdrowiej i do domku wracaj...
    Buziaki

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Popłakałam się ze śmiechu :))))))))))))

      Usuń
    2. ja też!
      i też zobaczyłam te muchy jadące do nowego domu ;DDD

      Usuń
    3. Dobre! :))) Aniu, już czekam na wpis wysławiający zalety much i korzyści płynące z zasiedlenia nimi domu. I najlepiej żeby w parze, żeby ich nie rozdzielać, bo są do siebie bardzo przywiązane. :) I w ogóle. A dom ma być z ogrodem, żeby sobie muchy mogły powietrznych spacerów zażywać do woli. Brujito, należy Ci się medal za ten komentarz. :)

      Usuń
    4. Dobre Jolu, popracuję nad tym :) Brujita dała czadu! Skąd Ona tak dobrze mnie zna? :-)

      Usuń
    5. Ahahahahhaha :D
      Medal! Medal!

      Usuń
    6. Rewelacja!
      Tylko TYM RAZEM chciałabym,żeby Ania uznała mnie niegodną adopcji;))
      No bo co by zrobiła moja Muszka???

      Usuń
  6. Odpowiedzi
    1. Jedna mucha ANIA a druga MUCHA, ale co, jeśli jedna to chłopak? ;)

      Usuń
  7. Pustułki to piękne ptaki. W Legnicy miały gniazda na wieżach zamku. Przed zachodem, podczas prowadzenia wykładu, słyszałam nawoływania pustułek- taka magiczna chwila.
    Muchy? Cezar i Kleopatra:))))
    Wracaj do zdrowia i do domu:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To tu jest tak samo. Wieczorne nawoływania w centrum miasta...

      Usuń
  8. Dopiero teraz, zajęta swoją grypą, przeczytałam:(
    Ściskam i trzymam kciuki za szybkie zdrowienie i powrót do formy:)

    OdpowiedzUsuń
  9. Miło jest mieć taki kasztanowiec za oknem! :)
    Ściskam Cię mocno i nie choruj, tylko zdrowiej!!!

    OdpowiedzUsuń
  10. Wspaniały kasztanowiec, dobrze, że szpital ma taki na stanie, i że Ty masz szeroko otwarte oczy i "paczysz" tam gdzie inni nie "paczą". Zdróweczka.

    OdpowiedzUsuń
  11. Anulka, ja Cie bardzo prosze, nie posuwaj sie za daleko z tymi muchami! To szkodniki przenoszace grozne choroby. Malo Ci jednej? Chcesz jakas kolekcje chorob zalozyc? Bardzo prosze te muchy packa, packa!
    Skup sie na golabkach, pustulkach i wrobelkach, a owady przepedz albo wyeliminuj inaczej ze swojego zyciorysu. No!
    Zdrowka!

    OdpowiedzUsuń
  12. Uściski dla Młodej za inspirację swoim pomysłem :))))

    OdpowiedzUsuń
  13. Pustułkę miałam okazję niestety obejrzeć z bardzo bliska. Niestety, bo brat znalazł ją u mamy w ogrodzie. Pojechaliśmy do weta, ale okazało się, że ptak ma otwarte złamanie nogi, a w ranie pełno larw much. Cóż, nie udało się jej uratować. Za to mam na koncie odchowaną od maleństwa- sroczkę. Najpierw była w klatce, potem z balkonu zrobiliśmy jej klatkę. Nie miałam jeszcze wtedy kotów, to cały balkon był jej. Nie będę wypominać ile zeżarła mięsa i witamin, ani jak zas..... mi balkon. Wypuściłam ją u mamy w ogrodzie. Przez kilka dni przylatywała na dokarmianie. Pierwszego dnia usiadła mi jeszcze na ramieniu, ale z każdym dniem trzymała większy dystans.
    Zdrowiej i wracaj do domu.
    Joanna

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ja odchowałam kiedyś szpaczka. Zbierałam mu dżdżownice i kroiłam je żyletką, żeby pincetką wkładać mu do dzioba. Trzymałam je w dużym słoiku. Odwróciłam się na chwilę, patrzę a szpaczek siedzi na brzegu słoika i wciąga jedną za drugą :) Od tej chwili wiedziałam, że jest uratowany. To było wspaniałe. Pewnego dnia poleciał w świat...
      :)

      Usuń
  14. łoł imię dla muchy,tego to jeszcze nie było, znany wyynalazca imion proponuję
    mucha nr1 MU
    mucha nr 2 Ha!
    Fajne nie :) też tak sądzę :)
    widzęzdrowiejesz z kążdym wpisem, tak trzymaj !!
    Rafal vel lipton_ER

    OdpowiedzUsuń
  15. wygląda na to że i w szpitalu może być przyjemnie, wracaj jednak szybciutko do swoich kotów i Rufiego :) Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  16. Rafał vel... wymyślił doskonałe imiona dla much!
    Ja dziś wróciwszy z pracy zastałam taką jedną wielką na podłodze leżącą. Fuj ble :P

    Kasztanowce uwielbiam. Widziałam dziś magnolię - takie drobniutkie kwiatuszki ma - pikne!

    Aniu, jestem pod wrażeniem szaszkiewiczowego bloga... wow.

    Dobrej nocy we SPA :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czyli Twoja propozycja, Alucha, to FUJ i BE? Też nieźle!

      We spatalu przynieśli już śniadanko. Ketonal. :)

      Usuń
    2. We spa Jolu we spa :D

      FUJ, BLE - tak, to moja propozycja :D

      Śniadanko, hmmm... myślisz, że jak ketonal komponowałby się z jajkiem? Pasuje smakowo?

      Usuń
    3. Przecież wszystko się komponuje z jajem, Alucho :)

      Usuń
  17. Pustułka to piękny ptak,ale nie polubiłam jej,choć była zimą częstym bywalcem mojego ogrodu.Gdy nadlatywała w okolice karmików natychmiast robiło się pusto ptaki odlatywały,ale niektórym się nie udało...i jak tu lubić takiego gościa???? Lubię jak zwierzęta mają imiona,ale z muchami jest kłopot,bo jak zorientować się,czy akurat na naszym ciastku wylądowała ta którą wołaliśmy:)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda, że ciężko być widzem takich krwawych łowów. Wczoraj "moja" pustułka upolowała szczura...
      Muszkom trzeba zawiązać kokardki na warkoczach, wtedy odróżnią się od pospólstwa :)

      Usuń
  18. Buziaczki Aniu:) Zdrowiej szybko!
    Lubię kasztanowce - jeden zakwitł w roku urodzenia Juniora - tylko jednym kwiatem!
    A teraz?Po 24 latach -szaleje:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Uwielbiam kasztanowce, a od tego pobytu będą mi się kojarzyć miło, za sprawą ptaków.

      Usuń
  19. teatr jednego widza nieźle brzmi:) Nie wiem po ile powinny być bilety na spektakl w takim teatrze, ale czasem chciałoby się w takim być;)

    OdpowiedzUsuń
  20. Aniu nie wiedziałam, że jesteś w szpitalu, zdrowiej i wracaj do domu, dalej takiej pogody ducha życzę.Sciskam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  21. Nie widziałam nigdy pustułki na żywo, ale do szpitala bym się nie wróciła po to ;-)))) Jak byłam ostatnim razem i jechałam już na salę operacyjną, to ktoś mi powiedział, ze zmarł Michael Jackson i uznałam to wtedy za strasznie złą wróżbę ;-))) Ale jakoś przetrwałam mimo tego ;-)
    Ściskam Cię Aneczko, 3mam mocno kciuki za wyniki, dopiero dziś przeczytałam Twój wczorajszy post. Buziaki :-)
    PS: Jeśli masz ochotę na czytanie i nie przeczytałaś tego jeszcze to gorąco Ci polecam "Dallas '63" Kinga. Czekałam 9 miesięcy na tą książkę w bibliotekowej kolejce, właśnie ją skończyłam i jestem naprawdę zachwycona.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja widuję "moją" parkę codziennie i już rano obserwowałam wspaniałe (nie dla łupu) sceny. ;)
      Aniu, idę do domku, hura!!!
      Książkę zapisałam sobie do koniecznego przeczytania :)

      Usuń
  22. Bardzo się cieszę że zdjęcia grającej pary Ci się spodobały. Muszę jednak sprostować: są z Krakowa. Pozdrawia Małopolska.

    OdpowiedzUsuń
  23. ...witam Aniu, z takim widokiem za oknem można chorować choć tego ie życzę. Wierze ci na słowo, że to pustułki. MI ostatnio przebiegł koło nosa młody rogacz, coś pięknego. Jeszcze raz zdrówka Ci życzę i szybkiego powrotu do domu...

    OdpowiedzUsuń

Fajnie, że piszesz! Pisz, komentuj, daj znak, że jesteś!
Dobrej energii nigdy za wiele. :)