Strony

niedziela, 21 kwietnia 2013

Przystanek szpital

To niestety mój przystanek na następny tydzień. Niby nic poważnego, a tydzień muszę poleżeć. Niby nic groźnego, a czeka mnie operacja w pełnej narkozie. W sumie to drobnostka, ale może goić się ponoć długo i dokuczliwie. Mimo wszystko nastawiłam się do tego życiowego doświadczenia bardzo pozytywnie. Ot, i tak w życiu bywa, że ląduje się w szpitalu. Dobrze, że to nic chronicznego, groźnego i nie skutkuje odnawianiem się ani komplikacjami. Dobrze, że tylko tydzień. Do przeżycia. Trzeba brać taki los i całować go w rękę z wdzięcznością. Nie mogę odmówić sobie jednak dzielenia się z Wami wrażeniami. To nałóg blogowania! Ciężko wyrwać się z jego szponów. Nie będę pisać, co mi jest i jaki to szpital, proszę mnie nie pytać. Tylko moje refleksje.


W piątek zostałam przyjęta na oddział. Od pierwszej chwili wpadłam w tryby szpitalnej maszyny. Pierwsza kolejka to osoby ze skierowaniami do przyjęcia na dany dzień. Idzie szybko, wszyscy są mili, sprawni, moje dane zostają spisane, wpisane, przepuszczone przez eWUŚ, dostaję skierowanie na badania krwi i po ich sprawnym zrobieniu mój nadgarstek zdobi stylowa obrączka. All inclusive jak nic! Dawać mi tu plażę, słońce i morze! Nic z tego. W zamian przebrana w szlafroczek mogę wędrować na swój oddział, gdzie dostaję łóżkowy przydział. Sala trzyosobowa, mała, skromna, malutkie okna trochę jak w więzieniu i tak zaczynam się czuć, bowiem na scenie pojawia się ONA…


Piguła. Szanuję pielęgniarki, mam z nimi do czynienia codziennie w pracy, wiem, jak ciężko bywa z pacjentami, nawet jeśli się pracuje tylko w przychodni. Pielęgniarki są moimi bardzo dobrymi koleżankami, jestem gotowa bronić ich do ostatniej kropli krwi, jeśli ktoś by chciał powiedzieć na nie złe słowo. Kto mnie zna, wie, że niełatwo mnie sprowokować do złych ocen, do narzekania (na blogu), do ostrego wyrażania swoich myśli, ale dla NIEJ zrobię wyjątek. Ta kobieta to idealny przykład osoby traktującej z góry innych ze względu na to, że chwilowo od niej zależą. W tej sytuacji - bo są chore i znalazły się w szpitalu.

Encyklopedyczny wręcz przykład typu bierno-agresywnego. Powinno się ją wystawić do oglądania w muzeum.

Nierówna, fosiasta, nigdy nie wiadomo, co cię od niej spotka. Raz jest miła, wydaje się być normalna, a za chwilę traktuje cię jak połączenie niepełnosprawnego umysłowo dziecka (debila po prostu) z natrętną muchą! Nie rozumie prostych pytań! Typowa metoda takich osób: pogłaskać po głowie i w pysk! Człowiek zaczyna się czuć jak u Monty Pythona. Ogłupiony. 

Piguła zapytana o cokolwiek udaje, że pytania są dla niej niezrozumiałe. Powtarza swoje głupie odpowiedzi w kółko jak katarynka.

- Lekarz przyjdzie później.

- Ale…

- Lekarz przyjdzie później.

Nie rozumie też prostych odpowiedzi. Ocenia je, nic nie mówiąc, ale to po niej widać. Jej postawa jest wtedy pełna agresji, usztywniona, nienaturalna, pozbawiona miękkości i luzu. Jej oczy są wytrzeszczone. Maluje się w nich nagana i zdumienie nad twoją głupotą i kretynizmem, drogi pacjencie. Mówi jak nauczycielka w szkole w klasie pierwszej. Wolno i wyraźnie. Po kontakcie z nią czujesz się zbrukany, poniżony i bezradny, a przecież nic takiego nie zrobiła! Nie zwyzywała cię, nie walnęła w łeb literalnie, nie podniosła nawet głosu! Bierna agresja ma moc! Wystarczy tylko UDAWAĆ, że się nie rozumie, wystarczy tylko DAWAĆ DO ZROZUMIENIA, co się myśli o interlokutorze. 

To nie moja wina, że życie tej pani układa się do dupy. Niech zrobi coś, aby to zmienić. Nie zniosę jednak takiego traktowania w sytuacji, kiedy potrzebuję jak nigdy wsparcia, życzliwości i miłej atmosfery, bo lęku i stresu mam w sobie już dość. Ona nie musi być miła ani mnie lubić, ona ma być kontaktowa. Jeśli tak traktuje pacjentkę, która nie wymaga żadnej większej opieki ani tłumaczeń, to co się dzieje z tymi naprawdę potrzebującymi? Dopiero się może na nich powyżywać!

Jest doskonały termin z Gombrowicza na takie zachowanie: UPUPIENIE - narzucanie jednostce roli kogoś podrzędnego, niedojrzałego. 

Nie życzę sobie być upupiana! Nie życzę sobie być traktowana jak głupie dziecko, pomijając fakt, że zgodnie z moimi najgłębszymi przekonaniami dzieci należy traktować z największym szacunkiem! Kto ma wokół siebie osoby bierno-agresywne ten wie, że walka z nimi nie jest prosta. Kosztuje wiele nerwów i emocji, a przeważnie i tak jest skazana na przegraną. Najlepiej takie osoby odstrzelić ze swojego otoczenia, jeśli się da. 

Ta piguła sprawiła, że zamiast cieszyć się z wypuszczenia na przepustkę na weekend, całą drogę do domu rozważałam w głowie, jak powinnam jej odpowiedzieć, jak się zachować. Ta cholera siedzi też w moich myślach przez cały czas, co, uważam, jest wskaźnikiem wysokiego progu zajścia mi za skórę. 

Mogłam jej przecież wypalić z jakąś trafną, kładącą odpowiedzią, żeby jej w pięty poszło. Na przykład, kiedy przyszła powiedzieć mi, że ordynator wydał mi przepustkę na weekend, mogłam powiedzieć:

- No i widzi pani, teraz będzie już pani wiedziała, co odpowiedzieć pacjentce, jeśli ta zapyta, jak się odbywa wydawanie takiej przepustki. Nie będzie pani musiała wytrzeszczać oczu z wyrazem zdumienia. To proste! Ja jestem tu od 4 godzin i już to wiem, a pani pracuje pewnie latami i jest taka niekompetentna! 

Wrr!

Jak się gada z takimi osobami? Jest jakaś skuteczna metoda?

Trochę się wypisałam, to może mi ulży. 



Teraz biorę głęboki oddech i już mogę pisać dalej. Poza tym jest wszystko OK. Mam miłą towarzyszkę niedoli w pokoju i obie w poniedziałek będziemy z lekka ciachnięte. Jadłospis wygląda imponująco, ale zupka w piątek była raczej niezjadliwa. Woda z pieprzem w kolorze buraczkowym… To mi nie przeszkadza - liczyłabym na to, że trochę mnie ubędzie po tym szpitalu, bo przez ostatnie dwa tygodnie zajadałam stres przedszpitalny. Użyłam trybu przypuszczającego, bo wiem, że moja Mama nie da mi zginąć i będzie mi dostarczać różnych pychot, abym czasem nie straciła sił. 
Mam nadzieję, że już od wtorku będę się w szpitalu głównie nudzić, odpoczywać, czytać, blogować, pisać i robić porządki ze zdjęciami, ale jak będzie - czas pokaże. 

Za oknem zazielenia się kasztanowiec. Miły widok.
Miłej niedzieli i trzymajcie się z daleka od toksycznych ludzi! 

PODPIS

PS 1. Jeśli pani piguła miała zły dzień, jeśli to minie, to z największą przyjemnością wszystko odszczekam.
PS 2. Najmilszym gestem obdarzył mnie lekarz, który po ludzku, miło, uspokajająco uścisnął mi ramię. Tak mało trzeba, aby dodać komuś otuchy. Zwykły, prosty gest.

Aparatki: Panie z psem.


134 komentarze:

  1. Aniu, wyrzuciłaś nam to co Cię boli, teraz jej i będzie Ci lżej :)
    Ja się nauczyłam, że w obrębie szpitala mam takie same prawa jak personel i potrafię już ostro zareagować i "usadzić" takiego "nadboga" ;) Oni tam są dla nas i czasem trzeba im o tym dobitnie przypomnieć :)
    Ściskam czule :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda, lżej mi! Usadzić - podoba mi się ta myśl.

      Usuń
    2. z tych nerw nie napisałam tego co najważniejsze:/
      Aniu, zdrowiej!
      Trzymam wszystkie kciuki, nawet te u stóp;)

      Usuń
  2. No niestety, możliwe, że pani pielęgniarka reprezentuje ty nieszczęśliwo-sfrustrowany. Możliwe, że dawno temu poszła do szkoły pielęgniarek, bo nie miała pomysłu na życie i teraz nie ma innego wyjścia jak ciągnąc to do emerytury...
    Na takich ludzi nie ma lekarstwa, chyba, że długotrwała terapia. Ja tylko jeden sposób, jestem (przepraszam za wyrażenie) w dupę miła dla takich ludzi. To ich czasem zbija z tropu bycia niemiłym;))
    Np.na odpowiedź: - Lekarz przyjdzie później.
    powiedziałabym z najszczerszym możliwym uśmiechem: - Dziękuję pani za tę wyczerpującą odpowiedź. ;)
    Złośliwości tu nie zadziałają, bo wtedy baba będzie jeszcze bardziej niemiła.

    Życzę szybkiego powrotu do zdrowia:) Trzymam kciuki i uściski przesyłam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To bycie miłym wymaga mniejszego poziomu stresu, tak że jak już będę "po", to wtedy spróbuję. Co do reszty, to zgadzam się z Tobą.
      Dziękuję, Kasiu!

      Usuń
  3. Trzymaj sie ANiu - nieprawdopodobne z ta pielegniarka. Orgmnie wspolczuje

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, Aniu! Dam sobie radę, musiałam się tylko wypisać ;-)

      Usuń
  4. Trzyma się ciepło, babie się nie daj! Trzymam kciuki! Zawsze myślami z Tobą! Ściskam!

    OdpowiedzUsuń
  5. Poddalas mi pomysl na nastepny post o traktowaniu pacjenta w tutejszych szpitalach. Zdarzylo mi sie byc kilkakrotnie, w tym raz na samym poczatku, kiedy nie radzilam sobie jeszcze jezykowo. Wczesniej bywalam w polskich szpitalach, wiec mam znakomite porownanie. Wprawdzie wtedy byla to sluzba zdrowia tamtego systemu, ale jak widze, niewiele sie w tej kwestii zmienilo.
    Trzymaj sie, Anulka, zdrowiej szybciutko. I sprawozdawaj!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo jestem ciekawa tego posta! Dzięki, Panterko :-0

      Usuń
  6. Trzymaj się ciepło. Jedzenie szpitalne zawsze mnie rozlużniało, jak chory ma po nim lepiej się poczuć...

    OdpowiedzUsuń
  7. Aniu... czekam na dobre wieści, że już po wszystkim...
    co do pani pielęgniarki, chyba nie potrafię nic doradzić, ludzie tego pokroju irytują mnie niewiarygodnie... i tak trudno przejść ponad tym. cierpliwości życzę Ci zatem i mam nadzieję, że to był rzeczywiście tylko zły dzień...
    trzymaj się dzielnie, ściskam mocno:*

    OdpowiedzUsuń
  8. Współczuję,
    akurat jak teraz taka piękna pogoda...
    Trzymaj się i zdrowiej szybko...

    OdpowiedzUsuń
  9. co zrobić, takie zołzy wszędzie mogą się przytrafić niestety
    :*

    OdpowiedzUsuń

  10. Anka, albo zignoruj "panią", albo kopnij mocno w d* i powiedz: "oj, przepraszam, NIE CHCIAŁAM!":)

    Jestem z Tobą sercem. Będzie dobrze.
    elka

    OdpowiedzUsuń
  11. Wracaj szybko i w pełnym zdrowiu:))) buziaki!

    OdpowiedzUsuń
  12. Anko Kochana! Wracam, i co widzę??? Ciachnięta? Nie martw się, zdarza się każdemu... Podziwiam chirurgów i ich rzemiosło;) Mam nadzieję, że trafisz pod dobry "nóż" i sprawną rękę, oni w większości znakomitej są doskonali, nawet jeśli nie są mili (bo nie muszą), tną jak trzeba i to mi się podoba.
    Co do pielęgniarek to te muszą być miłe, a są różne - jak w każdym zawodzie... Poza tym współczuję im kontaktów z marudnymi pacjentami. Gdy mój Szwagier leżał ostatnio w Posen, miał tak upierdliwego sąsiada w sali, a wszystkie pielęgniarki były dla niego tak miłe i zawsze uśmiechnięte że Szwagier nie mówił o nich inaczej, jak "te święte kobiety"... Po operacji np. specjalnie, o czym zwierzał się Szwagrowi, nie wstawał do toalety, choć już mógł, tylko... do łóżka robił, żeby go musiały myć itd. A one przychodziły, myły, uśmiechały się, złego słowa nie usłyszał... Choć pono w dyżurce wrzało!!!
    Więc są i tacy pacjenci, a facet był koło 40-tki i całkiem pono "normalny";)
    Więc może Twoja pielęgniarka tez ma jakiegoś takiego na oddziale;)
    A może po prostu jest zołzą, co też się zdarza;)
    Jestem z Tobą myślami, nie daj się i wykorzystaj ten czas na słodkie lenistwo;))) Całusy;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Co do noża, to się nie martwię. To będą dobre ręce. Jedna piguła atmosfery nie czyni i po wypisaniu się już mi jest lżej. Zła byłam, że mi tak wlazła w głowę. Ja zamierzam żyć z wszystkimi w zgodzie, problemów nie stwarzać i spierniczać z tamtą jak tylko się da.;-)
      Dziękuję, Krecikowa!

      Usuń
  13. Piguly w szpitalach na szczęście pracują na zmianach 12-sto godzinnych;) znaczy się - co druga jej zmiana będzie w nocy, a wtedy Ty sobie spij spokojnie:)
    Zdrowka i mimo tego, że liczysz na to, że będzie czas, to życzę Ci, żeby minął jak najszybciej;)
    Zdrowka!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie, może jutro jej nie będzie. Na to liczę. Wszystko mija, nawet najdłuższa żmija, więc i ten tydzień szybko zleci :-)

      Usuń
  14. Trzymaj się Anko, nic nie trwa wiecznie, szpital i jego "zawartość" też nie. Najłatwiej schudnąć wtedy, gdy masz operację na "zawartości jamy brzusznej" lub jesteś na chirurgii szczękowej.W obu przypadkach masz po prostu kłopoty z jedzeniem. Przy innych pobytach to raczej mała szansa- bo albo Cię podkarmiają "domowi", albo, jeśli jesteś choć trochę, chodząca jest w szpitalu bufet, którego głównym zadaniem jest dożywianie pacjentów.
    Teraz większość szpitali żywi w oparciu o cateringi i zdarza się, że jest to całkiem smaczne jedzenie.Gdy przed wielu, wielu laty leżałam w szpitalu MSWiA, to po niemal 3 tygodniach przybyłam na wadze- ale wtedy były 4 posiłki dziennie, na podwieczorek dawali kompot i ciasto drożdżowe, do wyboru zawsze były dwie zupy, a mięso podawane do obiadu nie składało się tylko i wyłącznie ze ścięgien, kości i żył, a gdy serwowali wątróbkę, zawsze było coś jeszcze jako zamiennik. Gdy leżałam tam 2 lata temu to nie zdążyłam osobiście przetestować kuchni- we wtorek mnie operowali, w piątek wypisali, a od poniedziałku do piątku nic nie jadłam - dzięki temu nabrałam linii. Pielęgniarki - jak w każdym zawodzie - są świetne i są wredne.U mnie cudowna była piel."opatrunkowa", delikatna
    o pewnej ręce, tłumacząca co robi i dlaczego. Od czasu pobytu na położniczym oduczyłam się liczyć na
    "ludzkie odruchy" i pielęgniarek i lekarzy. Wystarczy mi, gdy są kompetentni, to w końcu najważniejsze. Postaraj się nie stresować przed operacją- wtedy lepiej wszystko pójdzie- decyzję już podjęłaś, więc ją konsekwentnie realizuj. Podejrzewam, że wypiszą Cię szybciej, teraz wystarczy, że Cię spionizują, przejdziesz się po korytarzu... i adios.
    Albo dostaniesz na zewnątrz szwy rozpuszczalne albo przyjedziesz na ich zdjęcie po 8 dniach. Powodzenia i mało bólu po .
    Miłego,;))
    P.S.
    W razie bólu po operacji domagaj się środków p.bólowych - ból utrudnia gojenie się ran.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miałam nadzieję, że dziś napiszesz, Aniu! Dziękuję Ci za te mądre słowa.
      Buziaki :-)

      Usuń
  15. Trzymaj się Aniu. Nie daj się pigule, ja taką miałam przy pierwszym porodzie, była nią położna, i przy drugim też, były nimi pielęgniarki, pozbawione serca dla pacjentów i noworodków.

    Życzę Ci w miarę przyjemnego pobytu w szpitalu , a choróbsko niech idzie precz.)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Liczę na spokojny pobyt, oby tylko było już pojutrze!

      Usuń
  16. Dobrego nastroju życzę .
    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  17. Aniu - zdrowia!!! I wracaj szybko do domu.

    Jak rozmawiać z takimi osobami? Najlepiej nie rozmawiać:) Omijać z daleka jeśli jest taka możliwość. Sprawy załatwiać z kimś innym, a jeśli się nie da to skłonić ją do zmiany perspektywy - by spojrzała na pacjenta po ludzku, ale to może być pracochłonne przy takim poziomie frustracji. Rozwiązaniem jest też znać swoje prawa i je egzekwować z odwołaniem się do przełożonych włącznie. Im wbrew pozorom zależy na pracy. Trudny choć częsty przypadek:(

    Na zdjęciu zobaczyłam tabliczkę koło wejścia przy kuchni. Też się z z taka ostatnio spotkałam, i z taką Panią sfrustrowaną, która powiedziała, że wejście zabronione i nie można zagotować wody w kuchence oddziałowej, czajnik jest kupiony tylko dla pielęgniarek, a pacjenci nie mogą mieć własnych bo kto zapłaci za prąd. Mogą iść do automatu. Tylko, że to Oddział chirurgii ręki i ortopedii był. Ech, dużo pisać.

    Uściski.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak właśnie myślałam, Agnieszko. Unikać, nie rozmawiać, odstrzelić. Tak zrobię, a najważniejsze abym nie traciła energii na rozmyślanie o niej.

      Ciekawe czy mogę w takim razie zabrać lampkę, bo skoro energię trzeba oszczędzać... A komputer? Kurcze, chciałam go mieć ze sobą już od wtorku. Muszę się dowiedzieć. Buziak :-)

      Usuń
    2. Aniu, to wszystko powiedziała ta jedna Pani, później nie było już problemu ;) To było w nowym szpitalu AM.

      Usuń
    3. Przewinełam się przez kilka wrocławskich szpitali i jako pacjent i odwiedzający, Na onkologi miałyśmy prywatny czajnik,telewizor,ale to było już 10lat temu.Generalnie rzecz biorąc z rzeczami o dużej wartości materialnej trzeba bardzo uważać,kradną,Osoby z zewnątrz ,wchodzą na oddział w roli odwiedzających i wykorzystują okazję.W sytuacji ,gdy na sali będą osoby leżące ,wygląda to trochę lepiej,ale potrafią wykorzystać sytuację gdy chory zaśnie.Przepraszam za te przykre wieści,ale wydaje mi się że lepiej wiedzieć za dużo niż za mało ,aby przemyśleć jak się zabezpieczyć.
      Takim osobą jak ta pilegniarka ,najlepiej całą sobą dać znać ,że nie trafiła na głupca,czyli głowa do góry i odpowiednie spojrzenie.
      Pozdrawiam cieplutko i głowa do góry ,będzie dobrze ,musi być dobrze :):):):):)

      Usuń
    4. Wiem że tak jest w szpitalach więc zobaczę czy odważę się mieć tu komp.
      :)

      Usuń
  18. Pewnie w poniedziałek będzie już po stresie, a wtedy odpoczywaj... :)
    Mnie kiedyś czeka wycięcie woreczka żółciowego, już raz miałam termin, ale nie poszłam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, w poniedziałek będzie już po najgorszym i wtedy oby do... domu ;-)

      Usuń
    2. A może ja też nie pójdę... Jeszcze mogę zwiać. ;-)

      Usuń
    3. Najlepiej nie odkładać,odfajkować i mieć z głowy :):)

      Usuń
  19. Cóż Aniu... skoro piszesz, że to nic poważnego, że to drobnostka i zabraniasz dopytywać... więc wierzyć Ci muszę na słowo... Niepokój jednak pozostanie do momentu aż nie napiszesz, że jesteś w domku i że to faktycznie nic poważnego nie było..
    Dobrze, że choć weekend w domku spędzić możesz ;-)))
    A Piguła... cóż... może to wypalenie zawodowe a może charakter... ale mam dziwne przeczucie, że to nie była kwestia złego jedynie dnia... Gdy moja babcia była w szpitalu, odkryłam, że one w większości traktują wszystkich jak wrogów.... potencjalne zagrożenie dodania im większej ilości obowiązków...

    Będę jutro myślami przy Tobie... a teraz wirtualnie ale ściskam Cię mocno...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Napiszę już ze szpitala, mam zamiar mieć tam komputer, zobaczymy co z tego wyjdzie.

      Dziękuję Ci bardzo serdecznie!

      Usuń
  20. Przede wszystkim życzę by wszystko co wiąże się z Twoim zdrowiem i pobytem w szpitalu poszło dobrze, sprawne, szybko i abyś mogła cieszyć się najlepszym zdrowiem.
    Szpitale znam (moja mama długo chorowała). Miałam okazję poznać wiele pielęgniarek, z niektórymi się przyjaźnię, na typ przedstawiony przez Ciebie nie miałam nieszczęścia trafić więc życzę aby ta piguła na czas Twego pobytu poszła sobie....na urlop :).
    Raz kiedyś przez tydzień leżałam w szpitalu, ale tylko na badaniach i ten czas był dla mnie jak pobyt w sanatorium odchudzającym :). Jedzenie sprawiło, że zrzuciłam nadmiar tkanki tłuszczowej, nadmiar wolnego czasu, że nadrobiłam lekturę i zaległości w szydełkowaniu...też zawsze staram się dostrzec tę lepszą stronę medalu :)czego i Tobie jeszcze raz życzę

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja dokładnie tak podchdzę do tego pobytu. Poczytam, wypocznę będzie co ma być.

      Dziękuję za życzenia :)

      Usuń
  21. Wirtualne łapki na ramieniu też Ci się przydadzą? Jakby co - służę :)

    OdpowiedzUsuń
  22. Anka - trzymaj sie! oblozona jestes kasztanowcem, ksiazkami, komputerem.
    A pigula zawracajaca uwage, nerwy etc etc...hhhmmmm..ja jestem raptus z jezykiem typu "uwazaj, bo jak sie ugryziesz w jezyk to sie otrujesz"! (autentyczny cytat mamy s.p. dra Simona sprzed ilus tam ilus lat, baaardzo wielu). Moj slubny mnie nauczyl innego podejscia, bo wydrapywanie oczu pazurami malo daje. Wiec sie nauczylam metod roznych - Ty tez mozesz byc katarynka, ale moze to byc malo efektywne, mozesz ja ignorowac zupelnie, nie odzywac sie. Mozesz byc ultra wylewana, albo mozesz zapytac, gdzie sie sklada formalne zazalenia i jak juz sie wpierniczysz poza norme, albo ona wyjdzie w swojej opryskliwosci poza norme, to mozna wystosowac list zazaleniowy do kogos nie o oczko wyzej a o dwa. A w takim liscie to, ze moze miala zly dzien - kazdy ma, moze ma zly tydzien, kazdy miewa, moze ma problemy, o ktorych szpital nie wie. Moze sie zachowuje typowo a moze nie - niech zwroca uwage, zapytaja jej kolezanki czy jej zachowanie jest typowe. I jesli odpowiedz jest, ze tak, to Ty sobie zyczysz, zeby ona nie miala z Toba niczego do czynienia, bo Ci krew buzuje!

    a tak poza tym, to pracuje glownie w sluzbie zdrowia i na palcach jednej reki moge wymienic nieusmiechniete, niemile pielegniarki czy lekarzy. Tu chyba nie ma tradycji patrzenia na pacjenta/klienta z gory i jak na przyglupa. Tu postrasznie zlozeniem formalnego zazalenia dziala cuda natychmiastowe.

    Zerknelam na karte dan i uznalam, ze chyba kazdy by schudl, hreherher.

    a juz jakby Ci sie strasznie nudzilo to wspanialem zjadaczem czasu sa te cholerne gry komputerowe, od ktorych uchowaj mnie Bogini...za duzo ostatnio czasu stracilam...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie ściągnęłam sobie kilka na telefon ;-) Masz jakąś fajną do polecenia?
      Buziaki! Dzięki :-)

      Usuń
    2. Bron bogini! ja grywam tylko w bezmyslne, co to trzeba ustawic trzy takie same cosie w rzedzie, czyli chyba gra dla kotow :P Wlasnie po raz kolejny skonczylam jedna glupowata gre (na ktora potrafie zasnac...) - chcesz??? rhehreher

      Usuń
    3. Nie, dzięki. Mam plan żeby trochę poczytać.
      :)

      Usuń
  23. Trzymam kciuki, by wszystko poszło jak z płatka. Dojdź szybko do formy i wracaj do domu i Bliskich. Będę o Tobie ciepło myślała:-)

    OdpowiedzUsuń
  24. Zdrowiej szybko, Aniu, niech czas w szpitalu minie jak najszybciej i wracaj do domu.
    Co do wrednej piguły, to może ominie Cię przyjemność wątpliwa z obcowaniem z tym babskiem. W końcu ona sama tam na oddziale nie pracuje?
    Wiele szpitali w Polsce to niestety siedlisko patologii. W moim mieście tak jest, mentalność większości personelu jest niezmienna od lat. Mam porównanie: lata 80-te i obecne. Rozdęte ego lekarzy, starych wyjadaczy i paru piguł ma się doskonale. No ale, to powiatowy szpital.

    Spokojności i zdrowia jeszcze raz życzę :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Będzie dobrze! Dziś jest przemila obsługa. Normalnie miód, cierpliwość i uśmiech :)

      Usuń
    2. To super :) I tego się trzymajmy przez najbliższy tydzień :)

      Usuń
  25. Bywałam już w szpitalach i powiem szczerze że z taka pigułą nie miałam do czynienia ;) Ale jeden lekarz już w szpitalu potraktował mnie per noga i to było bardzo przykre .
    Bo to nie był "mój"lekarz tylko z tych co to na niedzielnym dyżurze . Poszłam bo chciałam do domu na własne żądanie . Nawet nie napiszę jak mnie potraktował . Ale po chwili przybiegł do mnie - przeprosił i dał wypis ;))
    Trzymam kciuki za poniedziałek i szybki powrót do domku !

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To musiało być bardzo przykre!
      Dziękuję za trzymanie kciuków :)

      Usuń
  26. Dużo zdrówka życzę,ostatnio leżałam w szpitalu i panie pielęgniarki były bardzo miłe,pytały czy czegoś nie potrzebuję,za to pan doktor niekoniecznie zachowywał się jak lekarz,niestety są ludzie i ludziska.Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  27. Ja też tak kurna mam, jak ktoś mi wsiądzie do głowy to już tam siedzi i nie chce wyjść mimo, że się ogromnie staram. Zatruwa myśli, bo człowiek duma i pojąć nie może o co kaman!!! Rany nie zrobi a krew z człowieka wypije. Jedyne pocieszenie, że dla Ciebie to tylko parę dni, a ona musi się ze sobą męczyć całe życie!!!
    Zdrówka życzę:)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ha ha :)) trafne spostrzeżenie :) Już mi przeszło. Dam sobie z nią radę.
      Dziękuję :)

      Usuń
  28. A ja tam kłade przysłowiową laske na takie osoby. Może i lepiej więc ze jestem malomowna i nie lubię sie spoufalac bo mam spokój. Chyba taka baba to wyczuwa ode mnie i traktuje to jak traktowanie z góry więc ja sie czuje "na górze" a baba "na dole". I niech mi spróbuje podskoczyc. Nie podskoczy bo jest na dole. Ha, wygralam.
    A te jadlospisy sie czyms roznia? A co jak ja herbaty z cukrem nie pije? Dieta w szpitalu super, ale moja córka miała jeszcze lepsza bo następnego ranka po operacji dali jej cztery pajdy suchego chleba i dwa ogromne plastry niesamowicie słonej szynki. Nie zjadla oczywiście ani grama bo gębą nie mogła ruszać. Ale zaraz wyszła do domu.
    Anko, będzie dobrze, a może ci sie trafi rak jak mnie kiedy ucieklam spod noża bo kamień który utknął zdecydował sie urodzić pól godziny przed operacja? To nie to? I tak będzie dobrze, wytna, zaszyja, juz nie będzie bolało. No tylko troszkę :-)
    Czymaj sie tam i nie daj zjeść tej babie. Będzie dobrze.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie trafi mi sie tak, niestety. Jestem już w szpitalu i nie ma odwrotu.
      Dziękuję :)

      Usuń
  29. ja przez ostatnie półtora roku byłam w szpitalu bardzo często.
    i tylko raz trafiła mi się piguła - paskuda.
    przeczekałam jeden dzień, dając jej szansę a potem nawtykałam ile wlezie.
    pomogło. pani się zmieniła. nie jakiś wersal, ale prawie normalna.
    wracaj do zdrowia!:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kto wie czy tak sie Mie skończy i u mnie.
      Dziękuję :)

      Usuń
  30. Obawiam się, że takie baby są niereformowalne i nawet cięta riposta nie jest w stanie wywołać u takiej refleksji i właściwej korekty zachowania, więc szkoda energii na taką.

    Zdrowia życzę i szybkiego powrotu do pełni formy!!!

    OdpowiedzUsuń
  31. O rety, pare dni mnie nie bylo a tu takie zmiany.
    Pigule moze trzeba bylo troskliwie zapytac kiedy ostatni raz miala seks i poradzic, zeby korzystala czesciej bo to takie rozluzniajace:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pdzydalabyś siè tu aby trochę porządku z nią zrobić;)

      Usuń
  32. Trzymam kciuki - nie daj się upupić. Uwielbiam zieleniące się kasztany!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja będę miała okazję codziennie przyglądać sie z okna jak rosną im listki :)

      Usuń
  33. Życzę Ci zdrówka i wszystkiego dobrego, obyś wyszło szybko i bezproblemowo! Szpital wydaje mi się znajomy. Cz operują tam tarczyce, a po oddziale chodzi Pan Doktor z wystającą z kieszeni maskotką Małego Głoda? Pomimo choroby, braku nowoczesności bardzo dobrze wspominam pobyt na Skłodowskiej - Curie. Pani Piguła może miała zły dzień ;) Powodzenia!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie, to nie ten szpital. Będę się trzymać. Dzięki!

      Usuń
  34. Wszystkiego dobrego! Spokoju i odwagi!
    Trzymam kciuki!

    OdpowiedzUsuń
  35. Zdrowiej szybko...! Mowia, ze nawet najdluzsza zmija ma swoj koniec! Wiec, wszystko przemija i niech nie zabraknie Tobie Wielkiej Pogody Ducha, bo w takim przybytku, jak szpital potrzeba jej bardzo duzo!
    Serdecznosci iscie wiosenne
    Judith

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Słusznie. Pogoda ducha bardzo mi się przyda.
      Dziękuję :)

      Usuń
  36. W poniedziałek będę myślami przy Tobie,trzymaj się i szybciutko wracaj do domu.
    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  37. ...Aniu trzymaj się i nie daj się. Człowiek nie raz trafi na taką flance-pigułek, że nóż w kieszeni się otwiera, a wystarczyło podejść do tego po ludzku. Jeszcze raz trzymaj się i nie daj się enefzetowi, he he he...

    OdpowiedzUsuń
  38. Qrczaki jak ja nie lubie takich piguł...,ze tez one zawsze sie muszą napatoczyc...współczuje i ściskam....usmiechaj sie do niej głupowato...to ja na pewno zmyli:))))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja dziś myślałam o Tobie, że przepadlaś :(
      Buziaczki :)

      Usuń
  39. wracaj szybciutko w pełni zdrowia :)

    OdpowiedzUsuń
  40. Przykro mi Aniu, że dopadł Cię pobyt w szpitalu. Dużo zdrówka życzę i (choć jestem pewna, że tak będzie) 3mam kciuki żeby wszystko poszło jak najlepiej i jak najkrócej. Niestety w szpitalu jesteśmy na "łasce i niełasce" personelu, a to o czy piszesz doprowadza mnie zawsze do furii. Mocno Cię przytulam Aniu.

    OdpowiedzUsuń
  41. Wracaj do zdrowia jak najszybciej i jak najmniej boleśnie. ;)
    A piguła to chyba jak z czasów PRL.

    OdpowiedzUsuń
  42. Szpitale są najgorsze.. w takich momentach docenia się najważniejsze- zdrowie. Życzę dużo dużo zdrówka i szybkiego powrotu :) Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  43. Trzymam kciuki za udany zabieg/operację i za dobre humory oraz życzliwość personelu, z którym się spotkasz. Optymizmu i zdrowia życzę:)

    OdpowiedzUsuń
  44. bardzo współczuję.... być pacjentem ciężko jest.... wracaj szybko

    OdpowiedzUsuń
  45. Aniu :*
    Zdrowiej szybciutko i takimi pigułami się nie przejmuj, bo wiadomo - złość szkodzi ;)). I to samo przekaż to tej pielęgniarce ;)
    Na różnych oddziałach już byłam i zawsze taka jedna wrednowata się trafić musi! Na szczęście cała reszta jest całkiem, a nawet bardzo przyjemna ;). I takich Ci życzę!
    Buziaczki Aneczko i trzymam jutro kciuki :*:*:*

    OdpowiedzUsuń
  46. życzę Ci szybkiego powrotu do domu, będę trzymała kciuki za Cebie:))

    OdpowiedzUsuń
  47. Wracaj do zdrowia i do blogowania jak najszybciej, bo bardzo lubię gościć za Twoimi drzwiami.
    Zbyt wiele doświadczenia z pielęgniarkami nie mam. W szpitalu jeszcze nie byłam i nie wiem jakbym się zachowała, ale kiedy tato był w szpitalu i trafiła mu się taka pielęgniarka, usłyszała co o niej myślę. Jeśli chodzi o bliskich, wyłazi ze mnie lwica. O, miałam też przygodę z inną panią, która do taty zwracała się- niech się odwróci, niech zmierzy temperaturę. Raz zapytałam ją- niech mi powie gdzie i kiedy mogę zastać ordynatora. Zrobiła się purpurowa i od tego czasu tato był dla niej panem Józefem.
    Ta pielęgniarka może miała zły dzień, a może tak jak wszędzie i w każdym zawodzie- są ludzie i ludziska.
    Nie daj się, ot co.
    Joanna

    OdpowiedzUsuń
  48. Aniu, pal licho pigułę! Nie trać na nią energii; teraz, kiedy nam się wygadałaś, nawet jeśli znów się na nią natkniesz, mam nadzieję, że odetniesz się od niej niewidzialnym kloszem, o który w dodatku ona się co najmniej lekko obije. Wracaj szybko do zdrowia i do nas. :)
    Uściski.

    OdpowiedzUsuń
  49. Aniu. Szybkiego powrotu do zdrowia Ci życzę. Mar

    OdpowiedzUsuń
  50. No są ludzie i klamki. I szpitale i szpitale. Miałam "okazję" być w dwóch różnych w przeciągu kilku miesięcy - w pierwszym z uporem maniaka wmawiali mi alkoholizm (bo wzięła i mi się trzustka zapaliła i to jeszcze ostro ;)), w drugim czułam się jak w jakimś Hiltonie. Piguły były zawsze ok, natomiast zastrzeżenia miałam co do niektórych lekarzy...

    Trzymaj się Anko!

    OdpowiedzUsuń
  51. Trzymaj się Anuś. Zdrowotności...
    ależ zalazła Ci za skórę piguła...

    OdpowiedzUsuń
  52. No tak! Nie miała humoru a może już taka jeat, co krok tacy ludzie ale w szpitalu potrzebujemy wsparcia i trochę życzliwości. Wiele pielęgnoarek to miłe osoby więc może /mam nadzieję/ ta jest wyjątkiem. Dobrze, że lekarz miły. Powodzenia Aniu, trzymaj się...buziaki...

    OdpowiedzUsuń
  53. Jutro pójdziemy z Grzesiem prosić o wszystko, co dobre dla Ciebie;))
    Zdrowia!!

    OdpowiedzUsuń
  54. Zdróweczka, zdróweczka i jeszcze raz zdróweczka. Będę trzymać kciuki!
    Agnieszka z Amisiowy Spis 102

    OdpowiedzUsuń
  55. Aniu szybkiego powrotu do zdrowia i do domu życzę :-)))
    Nigdy w życiu nie leżałam w szpitalu i nie wiem jak bym się zachowała wobec takiej pielęgniarki. Myślę, ze bym poszalała słownie :-)))
    Powiem Ci że taka jest moja szefowa .... tak tak, wszyscy w pracy jesteśmy upupieni, ale w takiej sytuacji trzeba się nauczyć być "ponad to" aby nie zwariować.

    Zdrowiej i miłego oglądania kasztanów ... zanim rozkwitną wróć o domu :-)))

    OdpowiedzUsuń
  56. Hm, no i jak to tak... Wracać nam tu natentychmiast, Anko! Poniedziałek jest, nowy dzień... No dobra, poczekamy, ale nie za długo. Zbieraj siły - ludzkość na Ciebie czeka. :)

    OdpowiedzUsuń
  57. Trzymaj się tam. i nie daj sobie w kaszę dmuchać, zwalcz Pigułe uśmiechem i dobrym słowem, szlak ją na miejsći trafi, zobaczysz :) aha no i wracaj do nas zdrowa i szczulejsza :)
    przytulam Rafął vel lipton_ER

    OdpowiedzUsuń
  58. Po mojej prawie zwyczajowej sobotnio - niedzielnej przerwie komputerowej (komputer jest okupowany przez męża, który mało ,że pracuje na nim w pracy i w domu cały tydzień, to jeszcze MUSI w czasie weekendu), jestem, jak się okazuje, strasznie do tyłu! Napisałam @, ale też dopiero dziś. Myślę jednak o Tobie od piątkowego poranka, kiedy przeczytałam wiadomość od Ciebie. I staram się "wysyłać" dobrą energię.
    Byłam w szpitalu parę lat temu, krótko, przez dwa dni i wszyscy byli mili i kompetentni - i pielęgniarki, i lekarze. Nawet, gdy zwracali mi uwagę, że pewne sprawy zaniedbałam, robili to bardzo delikatnie i kulturalnie. Ale przyznam, że na takie, jak opisana przez Ciebie, osoby reaguję bardzo podobnie, a na dodatek nie umiem zachować się w takiej sytuacji; szczerze mówiąc, zamiast gadać, wolałabym ją na przykład ugryźć.
    Trzymaj się, kochana!
    Ninka.

    OdpowiedzUsuń
  59. Zdrowia Aneczko Ci życzę. A jeśli Twoje jedyne złe doświadczenia szpitalne to jedna beznadziejna pielęgniarka, to i tak nieźle. Ściskam ciepło:)

    OdpowiedzUsuń
  60. Wracaj szybko do zdrowia! Myslami jestem z Toba !

    OdpowiedzUsuń
  61. Życzę dużo zdrowia i psychicznej odporności oraz siły! "Piguła" najwyraźniej jest faktycznie niezadowolona ze swojego życia, skoro jest tak niemiła, dlatego pozostaje jej również życzyć jak najlepiej :)

    OdpowiedzUsuń
  62. Trzymaj się dzielnie i niech Ci ten szpitalny czas szybko minie!:)

    OdpowiedzUsuń
  63. Trzymaj się dzielnie moja kochana Wrocławianko:) Bywa, że i szpital jest przystankiem i nie ma na to rady. Od tego są doktory, żeby nas naprawiać, gdy się psujemy:)
    A korytarz szpitalny wydaje mi się znajomy. Zdaje się, że jakiś czas temu trafiałam tam na ortopedię, gdzie pan doktor robił mi zastzryki w naprawione kolano:)
    PoZDRAWiam:)))

    OdpowiedzUsuń
  64. Anko, pomyśl o tym, jakby Cię tam w tym szpitalu "zemgliło od słodyczy", gdyby Piguła nie wprowadziła trochę zdrowej, wkurzającej atmosfery ;)

    Zdrowiej sprawnie i dziarsko!

    OdpowiedzUsuń
  65. Życzę Ci szybkiego powrotu do zdrowia.
    Wracaj szybko!
    Serdecznie pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  66. W szpitalu nie może być za przyjemna, mają to chyba w regulaminie;/

    OdpowiedzUsuń
  67. Dopiero dzisiaj zajrzałam a tu taka nowina. Trzymaj się, w każdym szpitalu takie piguły się zdarzają. Mam nadzieję ze szybko przyjdziesz do siebie, ja po operacji i narkozie spałam dużo i nie chciało mi się czytać. Trzymam kciuki.

    OdpowiedzUsuń
  68. Nie lubię szpitali,mam uczulenie,wchodzę i dostaje gorączkę wrrr
    Trzymaj się Aniu

    OdpowiedzUsuń
  69. Też, Anko, należałem się w szpitalach, kiedy to chorobę wrzodową żołądka trzeba było koniecznie hospitalizować. Wskutek dożylnych injekcji roztworu atropiny jeszcze przed ukończeniem czterdziestki musiałem załozyc pierwsze okulary. Z pigułami sobie radziłem, udając albo twardziela, albo złośliwą mendę i... dopiekałem do bólu. O, dziwo, dzięki temu stałem się ulubieńcem siostrzyczek... Wracaj, Anko, migiem do zdrowia!
    uściski

    OdpowiedzUsuń
  70. Jesteś już po ciachaniu, więc życzę Ci szybkiego wygojenia się i bez komplikacji, co do pielęganirki, to jestem bardzo ciekawa. No wiesz, ja to jestem z tych upierdliwych... dałabym jej lekcję, którą zapamiętałaby na lata...

    OdpowiedzUsuń
  71. Aniu , bardzo delikatnie miziam, i omijam te ciachane miejsca, coby szybciutko poszły w niepamięć ;)

    Małe coś nieco o pigułach dodam też. Ta opisana przez Ciebie , może faktycznie ma jakieś problemy, ale to nie usprawiedliwia jej /ukhmm , takiego podejścia do pacjenta.
    We wspomnieniach mam miłe rozczarowanie panią położną, o której krążyły niesamowite opinie , jaka to z niej zołza. Trafiłam z akcją porodową pierwszego dziecięcia na jej dyżur. Takiej fachowej i troskliwej opieki życzę każdej przyszłej mamie.

    Pozdrówka i dużo zdrówka, bo WIOSNA już cudna !!!

    OdpowiedzUsuń
  72. Anko,
    Ty po prostu się pakuj i wracaj w domowe pielesze!
    O toksycznych ludzikach nie warto rozpamiętywać,bo już się nie zmienią...

    OdpowiedzUsuń
  73. I jak tam? "Już po wszystkiem?" Zdrowiej rączo i wracaj. Serdeczności :)

    OdpowiedzUsuń

Fajnie, że piszesz! Pisz, komentuj, daj znak, że jesteś!
Dobrej energii nigdy za wiele. :)