Strony

wtorek, 8 stycznia 2013

On-line


Mój Tato został pochowany w swoim rodzinnym mieście, w Ziębicach. Byłam tam wcześniej, aby organizować pogrzeb. Potem wieczorami siedziałam na swoim własnym blogu i czytałam sto razy tę samą notkę, z której wynikało wciąż i wciąż, że to jest prawda. Stało się. To nie sen.
Zaciekawiło mnie w pewnym momencie, kto jeszcze jest tam ze mną. Mam zainstalowane statystyki whos.amung.us. Siedział ze mną ktoś z Ziębic. 
To przecież nic takiego dziwnego, pomyślałam sobie. W końcu Ziębice to takie samo miasto jak każde inne. Zaczęłam jednak zwracać na to uwagę i zaglądać tam kilka razy dziennie. Za każdym razem na moim blogu siedział ktoś z Ziębic. 
Tak naprawdę przejęłam się tym w dzień po pogrzebie. Patrzę na statystyki on-line rano: Ziębice,  za chwilę  - Ziębice, za godzinę - Ziębice, za dwie... To już przestało być takie normalne. 
Przyjrzałam się temu uważniej i wtedy zauważyłam, że... to ja byłam z Ziębic wg tej statystyki! Wchodzę sobie np. do "pierwszego pokoju", a statystyka siup, pokazuje: Ziębice "pokój pierwszy", potem do "kuchni" i już Ziębice siedzą w "kuchni"... 
Bez wątpienia to ja jestem tak odbierana, mimo że przecież fizycznie jestem we Wrocławiu! 
Kiedy to odkryłam, poczułam się cudownie. Nie do końca wiem, czemu. Mogę tylko przypuszczać. 
Zawołałam moich chłopaków i podekscytowana pokazywałam im te czary. Ja na jakiś post, Ziębice na ten post, i znowu, i znowu. Przy dłuższym bezruchu Ziębice same wskakiwały na "spis powszechny zwierzaków", co było jeszcze bardziej cudowne. Było mi z tym dobrze. Czułam... nadzieję? Szybko biło mi serce. 
Moi mężczyźni są realistami. "Musiałaś się jakoś zaczepić do sieci, kiedy byłaś w Ziębicach. Korzystałaś z internetu przez telefon?" No tak, korzystałam. "Wyloguj się z telefonu i z komputera, zresetuj i zobaczysz, że to przejdzie". 
Zrobiłam tak. Przeszło. Jaka szkoda! Jaka wielka szkoda. Czemu zrobiłam to tak pochopnie... Nie było już Ziębic w moich statystykach. Poczułam, jakby mi ktoś obciążył plecy toną kamieni. 





I wtedy postanowiłam natychmiast jechać do schroniska po kota. Może mnie uratuje, a ja jego, proszę...

Cdn.


PODPIS